Ok,
ogarnęłam już mniej więcej co i jak (pomagają mi dwie osoby – ale o tym dopiero
przy publikacji 59 rozdziału), więc rozdział z puli jeszcze dostępnych, które
pisałam z Verry, publikuję dzisiaj:)
Co
do ankiety, ona jest bardziej orientacyjnie, choć mam pewien pomysł na ślub,
który myślę, że pasowałby do tego ff. Ale nic nie jest przesądzone.
Dziękuję
za komentarze i życzę miłego czytania.
Naruto
odwrócił się, słysząc to, a jego źrenice rozszerzyły się ze zdumienia. Podobnie
jak reszty.
–
Co? – wydusił Kiba i zamrugał, a później przetarł oczy, jakby sądził, że nie
tylko się przesłyszał, ale coś mu się przywidziało.
Nikt
więcej nie był w stanie się odezwać. Wszyscy wydawali się być w absolutnym szoku.
W największym chyba Naruto, bo nie sądził, że... że ktoś jeszcze...
–
Jesteś... – odezwał się w końcu. – Jesteś...
–
Tak. – Shino skinął głową. Jak zwykle miał poważną minę. On raczej nie robił
sobie żartów, więc wychodziło na to, że...
–
Shino, stary! Tyle lat, a ty mi nie powiedziałeś?! – obruszył się nagle Kiba. –
Znamy się przez całe życie i... I byliśmy w jednej drużynie. Spaliśmy w jednym
namiocie! – krzyknął i nagle zbladł. – Przez tyle lat... Nawet się przy tobie
kąpałem! – wydusił, najwyraźniej przypominając sobie jakieś wstydliwe
wspomnienie. – Czemu dopiero teraz się przyznajesz, co?
–
Czemu? – zapytał Shino i poprawił okulary. – Powód tego jest prosty. Uznałem,
że wcześniej nie było powodu, żeby wam o tym powiedzieć. To w naturze nic
dziwnego.
Naruto
przełknął ciężko i zerknął nerwowo na Sasuke. On też wydawał się zaskoczony,
ale nie dał tego po sobie poznać. Gdyby Naruto nie znał go tak dobrze, pewnie
niczego by nie zauważył.
–
I stwierdziłeś, że wieczór kawalerski Shikamaru będzie najlepszą okazją? – Kiba
zamachał rękami, jakby znowu odpędzał trzmiela. – Jako drużyna ósma tyle już
przeszliśmy, a ty... I te wszystkie noce jak byliśmy na misji... – Kiba zbladł.
– Chyba ty... no wiesz... Nie interesuję cię w ten sposób, no nie? – zapytał i
zaśmiał się, nieco skrępowany.
–
Nie powinieneś się o to martwić, Kiba – uspokoił go Shino. – Nie jesteś w moim
typie.
–
To dobrze, bardzo dobrze... Ale zaraz! – zreflektował się nagle. – To
sugerujesz, że mi czegoś brakuje?! Że niby nie jestem przystojny?! – obruszył
się.
–
Nigdy nie brałem pod uwagę przyjaciół. To byłoby dla mnie raczej nieco
niekomfortowe. – Shino pokręcił głową.
Tak
naprawdę wiedział o tym od dawna. Od urodzenia miał do czynienia z owadami i
bardzo szybko zaczął oswajać się z ich zwyczajami, dlatego dla niego taka
orientacja seksualna nie była niczym dziwnym. Nie wspomniał nigdy o tym, bo nie
było takiej potrzeby. Poza tym, z tego co zauważył ze swoich obserwacji – a
prowadził ich sporo – jeżeli chodzi o gatunek ludzki, nie było to za bardzo
rozpowszechnione. Dopiero kiedy zobaczył Naruto i Sasuke w lesie, podczas
imprezy po egzaminie na jounina, zdał sobie sprawę, że zapewne jest dużo par,
które się z tym kryją. A to było zupełnie niepotrzebne, bo wśród zwierząt takie
zachowanie było zupełnie naturalne.
–
Oj, przyjacielu, zdziwiłbyś się, bo… –
zaczął Sai, ale czując mocne szturchnięcie Shikamaru, umilkł. Omal się nie
wygadał. Alkohol miał zdecydowanie zły wpływ na przestrzeganie zasad, którymi
się kierował. Przecież obiecał, że ich nie wyda. Choć w tym momencie wydawało
mu się to zupełnie bezsensowne. Choć nie! W końcu była jeszcze Sakura, która
kochała Sasuke i cierpiałaby, gdyby dowiedziała się, że Sasuke kocha Naruto.
Sai
zmarszczył brwi, ale po chwili uśmiechnął się, bo uświadomił sobie, że mógłby
porozmawiać z Shino na ten temat. Może zyskałby jakieś cenne wskazówki, które
pomogłyby mu tworzyć poradnik.
–
To… – Chouji, który mimo wszystko nadal podjadał ukradkiem, podniósł się zza
stołu. Jego w najmniejszym stopniu nie obchodziło, kto jakiej jest orientacji.
Ojciec zawsze mu wpajał, że się wyróżnia spośród innych nie swoją wagą, ale
tym, że ma dobre serce. Shikamaru
zresztą mówił to samo. – To może dokończymy tego prosiaka, co? Szkoda, żeby takie
mięsko się zepsuło.
Przez
resztę wieczoru starali się nie wracać do tematu orientacji Shino, a
przynajmniej reszta się starała, bo Kiba im więcej pił, tym więcej chciał na
ten temat wiedzieć.
–
A robiłeś to już z kimś? – podpytywał.
Jak
zwykle wypił więcej niż powinien i był najbardziej pijany z całego towarzystwa.
Nawet Naruto się hamował, chociaż normalnie piłby z Kibą bardzo chętnie.
–
Kiba. – Shikamaru położył dłoń na jego ramieniu. – To chyba nie są najlepsze
pytania...
–
Jak to nie?! – obruszył się Kiba. – Jesteśmy w męskim gronie. Komu Shino powie,
jak nie nam?
–
To może być naprawdę ciekawe – wtrącił się Sai.
Może
Shino okaże się bardziej rozmowy od Sasuke i Naruto, bo rzeczywiście oni nie
mówili mu nic o swoim życiu intymnym, a taki rozdział w jego książce też byłby
potrzebny. W końcu sam niedawno kupił Sasuke na urodziny taki poradnik. Musi go
koniecznie zapytać, czy już go przeczytał.
–
Ciekawe? – zapytał Kiba, który zrobił dziwną minę. – Ty też chcesz nam coś
powiedzieć, Sai? – Zmrużył podejrzliwie oczy. – Ja wiem, że jesteś z Ino, ale
ciągle tak gadałeś o tych penisach. I jeszcze te koszulki z odsłoniętym
brzuchem... – Spojrzał na niego z
dezaprobatą.
–
Piszę poradnik – pochwalił się Sai, zupełnie ignorując sugestię.
–
Poradnik? – Kiba zamrugał. Naprawdę był już pijany i nie łapał tak, jak
powinien. – Po co?
–
Żeby wam pomóc. Jesteście w końcu moimi przyjaciółmi . – Sai podrapał się po
brodzie. – O tobie też chcę napisać – zwrócił się do Kiby. – Powinno ci się
spodobać.
–
Niby co chcesz o mnie napisać? Jak być tak zajebistym jak ja? Ha, ha! W takim
razie ja się na to godzę!
–
Nie – przerwał mu Sai. Obserwował Kibę już od jakiegoś czasu i wiedział, jaki
miał problem. – Jak poradzić sobie z niespełnionymi ambicjami. Myślę, że moje
rady powinny ci pomóc, przyjacielu. Trzeba się cieszyć z małych rzeczy! Znaleźć
swoje hobby, bo nie każdy może być wielk... – Nie dokończył, bo Kiba rzucił w
niego kulką ryżu.
–
Coś ty powiedział?! – wydarł się, czerwieniąc ze złości. – Że ja mam niby
jakieś niespełnione ambicje?!
–
Czasami po prostu zdradzasz objawy zazdrości o inne osoby. Uważam… – Sai
zastanowił się chwilę – że zamiast rywalizować z innymi, powinieneś robić to, w
czym jesteś najlepszy. Na przykład, no ja wiem? Tresować psy?
–
Ty! – Kiba, rzucił się na Saia, ale poślizgnął się na leżącej na podłodze
torebce po chipsach. – Będę legendą ANBU! Jeszcze zobaczysz, ty… ty… – warczał,
podnosząc się. – I będę Hokage. A wtedy… – zamilkł, zastanawiając się, co miał
powiedzieć.
Po
chwili pokręcił głową i chwycił ze stolika jeszcze jedną czarkę sake, po czym
usiadł na kanapie obok Lee, który był nadal trzeźwy, bo nikt nie pozwolił mu
wziąć alkoholu do ust.
–
Lee, nie martw się – ściszył głos, zwracając się do niego konspiracyjnym
szeptem. – Sakura w końcu zda sobie sprawę, że Sasuke to gbur i go zostawi. Z
nim chyba nikt by nie wytrzymał – zaśmiał się i czknął. Był już naprawdę bardzo
pijany.
–
Dobra, słuchajcie, nie wiem jak wy, ale ja musze już iść. Jest już po drugiej,
a ja musze rano wstać, bo inaczej Temari…Eh, nie chcecie nawet wiedzieć –
westchnął Shikamaru i wstał w krzesła.
To
był sygnał, żeby wszyscy zaczęli się zbierać. Kiba co prawda protestował,
twierdząc, że jeszcze wczesna pora, ale kiedy Chouji spakował do pojemników
resztę jedzenia, z czego część zabrał dla siebie, a Shikamaru podciągnął mu
nogi na kanapę, po prostu zasnął i po chwili zaczął chrapać.
–
Musimy porozmawiać – powiedział Sasuke, gdy pożegnali się z innymi i ruszyli
drogą w stronę kawalerki Naruto. Skoro i tak już byli w centrum, do jego domu
było dużo bliżej.
–
Jasne… – Naruto tylko westchnął. Obawiał się tej rozmowy, bo nie był pewien, co
z niej wyniknie. Choć myśl, że nie byli sami wśród znajomych, bo Shino okazał
się być sam jak oni, trochę go podbudowywała.
Sasuke
dłuższą chwilę milczał, więc Naruto postanowił odezwać się pierwszy. Wiedział,
że im obu nie będzie łatwo zacząć tej rozmowy, a że on zawsze był uważany za
tego bardziej wygadanego...
–
Spodziewałbyś się, że Shino... – mruknął i zaśmiał się trochę nerwowo. Potarł
ręką kark w geście zakłopotania.
–
Nie. – Sasuke pokręcił głową. Choć tak naprawdę mało go interesowali inni, to nie
brał pod uwagę tego, że jeszcze ktoś oprócz nich mógłby okazać się taki sam.
–
I powiedział to tak... – Naruto wzruszył ramionami. – No wiesz, jakby nigdy
nic. Nawet nie był za bardzo pijany.
Sasuke
zerknął na niego, ale Naruto uciekł wzrokiem.
–
Sakura-chan mnie zabije, jak się dowie.
–
Przestań. – Sasuke przewrócił oczami zniecierpliwiony.
Rozumiał,
że Sakura była dla Naruto ważna, ale nie powinien aż tak przejmować się jej
reakcją. W końcu gdyby miał brać pod uwagę opinię każdego ze znajomych, to
byłoby absurdalne.
–
Jak mam przestać, draniu? – oburzył się Naruto. – Przecież widziałeś, jaka
Sakura-chan potrafi być nieobliczalna! To demon w kobiecej skórze! – dodał i
nagle drgnął, gdy zza rogu nagle wyszła Ino i... i... – Sakura-chan! – wymamrotał
i zaśmiał się nerwowo. – A co wy tutaj robicie? Jest przecież późno!
Obie
dziewczyny wyglądały na nieco pijane, bo miały zaróżowione policzki i rozmyte
spojrzenie, ale on i Sasuke prezentowali się pewnie w podobny sposób.
–
Sasuke-kun! – Oczy Sakury rozszerzyły się, a na ustach pojawił się uśmiech.
Przez cały wieczór o nim myślała i zastanawiała się, co powinna zrobić, żeby
pójść z nim na wesele. A teraz go spotkała. Może... Może teraz ją zaprosi?
–
Wracamy z wieczoru panieńskiego Temari – odpowiedziała Ino, która próbowała się
nie uśmiechnąć, kiedy ich zobaczyła. Szli blisko siebie, ramię w ramię i gdy
wyszły zza rogu, zauważyła, jak Sasuke zerknął na Naruto. Ależ ona była głupia,
że wcześniej tego nie zauważyła! Ich naprawdę do siebie ciągnęło!
–
A, to tak jak my z kawalerskiego od Shikamaru! – powiedział Naruto trochę zbyt
szybko i nerwowo.
–
Widzimy się jutro na weselu? – zapytała Sakura, która tylko przelotnie zerknęła
na Naruto. Całą swoją uwagę skupiła na Sasuke. Wydał jej się taki przystojny w
tym stłumionym świetle. Dlaczego ona miała z nim aż tyle problemów?
–
Jasne! – rzucił Naruto wesoło. – Kto by nie chciał zobaczyć, jak Shikamaru
traci wolność! – zaśmiał się, ale zaraz zamilkł, kiedy Sasuke szarpnął go za
ramię. – To... my już musimy lecieć. Do zobaczenia jutro! – powiedział i już
chciał je wyminąć, kiedy Sakura go zatrzymała.
–
Naruto! – warknęła groźnym tonem. – Nie uważasz, że... Hinata była dzisiaj cały
dzień smutna! Czy ty masz zamiar iść sam na wesele? Może powinieneś zastanowić
się nad tym, żeby... żeby... – zacięła się, gdy zauważyła spojrzenie Sasuke.
Ino
też je dostrzegła, ale obie odebrały to zupełnie inaczej. Sakura znowu
przypomniała sobie ich teorię o tym, że Sasuke może mieć jakieś plany odnośnie Hinaty,
bo niby dlaczego wyglądałby teraz na zazdrosnego?! A Ino... ona już doskonale
wiedziała, o kogo Sasuke był tak naprawdę zazdrosny.
–
Sakura-chan, ja...
–
Dobra, dość tych bzdur – warknął Sasuke i złapał Naruto za nadgarstek, żeby je
wyminąć.
–
Na razie! – krzyknął jeszcze Naruto, który chyba też nie miał zamiaru za bardzo
się z tego tłumaczyć, dlaczego nie zaprosił Hinaty na wesele.
Sakura
zacisnęła pięści, czując się jeszcze gorzej niż wcześniej. Ale oni ją
denerwowali! Hinata nie widziała świata poza Naruto, a Sasuke... Nie, to
naprawdę niemożliwe, żeby chciał związać się z Hinatą. Sakura była pewna, że i
tak by się w niej nie zakochał, prędzej mógł myśleć o niej jak o kandydatce na
żonę przez jej umiejętności, ale i tak... To było istne błędne koło! Sakura
była tak zajęta tymi myślami, że nawet nie zauważyła lekkiego uśmiechu
błąkającego się na ustach Ino. Ino, która patrzyła za nimi przez chwilę, aż w
końcu pociągnęła ją w kierunku kwiaciarni.
–
Biedna Hinata – mruknęła Sakura, kiedy weszły cicho do domu Ino.
Już
wcześniej ustaliły, że tu przenocuje, bo z samego rana musiały zająć się
kwiatami na wesele. Temari zażyczyła sobie odmianę lilii, które hodowano jedynie
w Kraju Wiatru, więc trzeba było je sprowadzić. Dopiero wczoraj dostarczono
przesyłkę, a trzeba było jeszcze poukładać te kwiaty w wazonach.
–
Sakura, obie wiemy, że nie o Hinatę ci teraz chodzi. Myślę, że… – Ino
przygryzła wargę, nie za bardzo wiedząc, jak to powiedzieć.
–
Tak, wiem, mam się uzbroić w cierpliwość, ale no powiedz sama, ile można
czekać? – Sakura zacisnęła ręce w bezsilnej złości.
–
Nie. – Ino w końcu się zdecydowała. – Myślę, że obie powinnyście o nich
zapomnieć i poszukać sobie kogoś innego.
Sasuke
i Naruto skręcili w stronę parku, żeby nie natknąć się na kogoś, kto zawracałby
im głowę. To trochę wydłużyło drogę, ale Sasuke uznał, że to nawet dobrze, bo
będą mieli czas porozmawiać. Tym bardziej, że zauważył coś, co nie wróżyło dobrze
utrzymywaniu ich relacji w tajemnicy.
–
Sai się wygadał – powiedział, po długiej chwili milczenia.
Wiedział,
że w końcu do tego dojdzie, bo Sai już wielokrotnie robił takie sugestie, że Sasuke
czasami wątpił w inteligencję tych, którzy po jego głupich tekstach nie nabrali
nawet cienia podejrzeń.
–
Co? – Naruto, który był przygotowany na zupełnie inny początek rozmowy,
dosłownie zgłupiał. – Ale że z czym się wygadał?
–
Mało spostrzegawczy jesteś. Nie zauważyłeś, jak się zachowywała Ino? Cały czas
na nas zerkała z dziwnym uśmieszkiem i w pewnym momencie starała się
powstrzymać Sakurę przed tym jej swataniem ciebie i Hinaty – wyjaśnił.
Naruto,
odwrócił się w jego stronę i patrzył na niego z niezrozumieniem.
–
Może coś ci się przywidziało – mruknął i pokręcił głową.
Ufał
swoim przyjaciołom i w głowie mu się nie mieściło, żeby Sai mógłby tak po
prostu ich zdradzić. Nie, to na pewno nie było tak. Sasuke musiało się coś się
pokręcić, w końcu też trochę wypił.
–
Nic mi się nie przywidziało, młotku. To, że ty nie zauważasz oczywistych
rzeczy, nie znaczy, że nie istnieją. Mówię ci, że Ino wie – westchnął i oparł
się o jedno z drzew.
Przez
to, że niebo było zachmurzone, prawie nic nie było widać, bo światła z ulicy tu
nie docierały.
Naruto
przełknął ciężko. Nadal nie wierzył w to, że Sai mógłby chodzić i
rozpowszechniać plotki o nich, ale skoro Sasuke był tak pewien swojej teorii,
to może Ino dowiedziała się w jakiś inny sposób. A skoro się dowiedziała…
–
Sasuke, co teraz? – zapytał lekko zdenerwowany.
Przecież
to tylko kwestia czasu, kiedy Ino powie Sakurze, a wtedy… Przecież ona go
znienawidzi. Jasne, z jednej strony męczyło go już to ciągłe ukrywanie się, ale
teraz, kiedy groźba wyjścia na jaw ich związku była tak realna, po prostu
zaczął panikować. Te sprawy… To co się działo między nim i Sasuke, to było w
jego życiu coś tak nowego i dotychczas nieznanego, że nie miał pojęcia jak
miałby się zachować, gdyby każdy nagle się dowiedział, co ze sobą robią.
–
A co ma być? Jak dla mnie niczego to nie zmienia – powiedział stanowczo Sasuke.
On nigdy nie przejmował się opinią ludzi. Jakoś nie zastanawiał się opuszczając
Konohę, co ktoś o nim pomyśli. I co z tego, że wszyscy uznali go za zdrajcę i
wroga. Miał swój cel i tylko to się liczyło.
–
Zachowujesz się, jakby cię to w ogóle nie obchodziło – westchnął Naruto.
Był
trochę skołowany. Z jednej strony chciał, żeby każdy wiedział, żeby mógł być z
Sasuke tak naprawdę i nie musiał się hamować przed każdym dotykiem, gdy byli w
towarzystwie, z drugiej jednak – bał się reakcji. Bał się tego, że inni nie
będą dla nich wyrozumiali, że część przyjaciół się od niego odwróci. Nie po to
tyle lat pracował sobie na zaufanie mieszkańców, żeby teraz znów go nie
akceptowali. Przecież chciał zostać Hokage.
Podszedł
bliżej do Sasuke. Oczy już trochę przyzwyczaiły się do ciemności, widział zarys
jego szczęki, włosy opadające na twarz, czuł jego zapach. Dotknął policzka, po
chwili przesuwając rękę niżej, najpierw na usta, potem szyję… Znał jego twarz i
ciało już na pamięć. Czy byłby w stanie to odrzucić, gdyby inni ich nie
akceptowali? Uśmiechnął się lekko. Odpowiedź był oczywista.
–
Bo nie obchodzi, młotku – mruknął Sasuke.
Jego
oczy błyszczały w ciemności. Patrzył na niego ze stanowczością i determinacją,
a Naruto poczuł się jak po ich walce w Dolinie Końca. Oczywiście teraz nie był
poturbowany i miał wszystkie części ciała, ale nie o to chodziło. Teraz był ten
moment, w którym mieli powiedzieć sobie coś ważnego, ale nagle cała odwaga go
opuściła. Uświadomił sobie, że coraz trudniej będzie im się ukrywać. Jeśli
Sasuke miał rację i Ino rzeczywiście wiedziała...
–
Naruto. – Sasuke złapał go za nadgarstek i odciągnął od swojej twarzy. – Sakura
na coraz więcej sobie pozwala, a ona nie odpuści, dopóki się nie dowie.
–
I wtedy mnie zabije, draniu. – Naruto zaśmiał się nerwowo.
–
Myślisz, że po tym wszystkim, co razem przeszliście, tak po prostu się od
ciebie odsunie?
–
Sasuke… – Naruto odetchnął ciężko. – Ja jestem jej przyjacielem, a ty... Zawsze
cię kochała, przecież wiesz. Ona wciąż wierzy, że będziecie razem. – Wzruszył
ramionami i odwrócił wzrok. – I...
–
I co? Naruto, cholera. – Sasuke szarpnął nim, bo mimo ciemności, udało mu się
dostrzec jego wyraz twarzy. – O czym pomyślałeś?
–
Chodź. – Naruto otrząsnął się i pociągnął Sasuke do wyjścia z parku. To nie
było dobre miejsce do rozmowy, bo wydawało mu się, że kogoś usłyszał.
Sasuke
nie protestował, kiedy przebiegli prawie pół wioski, żeby znaleźć się na
szczycie góry z wyrzeźbionymi głowami Hokage. Właśnie wtedy zaczęło do niego
docierać, co Naruto chciał mu powiedzieć.
Stanęli
na krawędzi. Mieli widok na całą Konohę i to było dziwnie symboliczne.
Najsilniejsi shinobi stali właśnie, obserwując wioskę, która kiedyś stała się
ich przekleństwem i przez którą ich dzieciństwo wyglądało tak a nie inaczej. A
teraz w jakiś sposób też ta właśnie wioska stała na drodze ich życia.
–
Wiem, że ostatnio nie miałeś czasu się nad tym zastanawiać. – Naruto w końcu
przerwał milczenie. – Ale... jak to się wyda i... – przełknął ciężko – i jakby
się o nas dowiedzieli, co wtedy zrobisz z... no wiesz...
–
Wyduś to w końcu z siebie – mruknął Sasuke, kiedy Naruto zaciął się w połowie
zdania.
Domyślał
się, co chciał powiedzieć, ale nie miał zamiaru ułatwiać mu zadania. Ten temat
ostatnio coraz bardziej go irytował i tak, rzeczywiście, nie miał czasu się nad
tym zastanowić. Odkładał go na później, ale mimo to zdawał sobie sprawę, że w
końcu będzie musiał coś z tym zrobić. To, co było miedzy nim a Naruto, zaszło
już za daleko, żeby nadal to ignorował. Musiał się określić. Wiedział, że
Naruto też tego od niego oczekuje.
–
Co z odbudową klanu? – Padło w końcu pytanie, którego się spodziewał.
–
Nie wiem – odpowiedział szczerze po wyjątkowo długiej chwili milczenia. – Nie
wiem… Ja... chcę go odbudować. Nie mogę być ostatnim Uchiha.
Naprawdę piękny rozdział. Nie wiedziałam że to shino rzeczywiście jest tym gejem no ale teraz teoria większości tutaj osób jednak się potwierdziła. Chociaż jak dla mnie to on średnio do tej roli pasuje no ale to nie moja sprawa. Ale naprawdę nie mogę się doczekać tego jak sakura się dowie. Ciekawe czy cała wioska ucierpi na jej reakcji na to. I ciekawi mnie tez to w jaki sposób sasuke zajmie się odbudową tego klanu bo w końcu niestety ale natury i anatomii niestety nie da się oszukać. Może też będzie miał dziecko z probówki jak orochimaru czy będzie miał surogatkę bo jeśli tak to ciekawe kto nią zostanie. W każdym bądz razie rozdział super , tylko nie wiem co mi z tym gaarą strzeliło do głowy ale może dlatego że dla mnie to właśnie gaara jest gejem i w sumie mógłby się tam pojawić tak niespodziewanie bo niby czemu nie. Ja to bym chciała zobaczyć najbardziej ich ślub bo od drugiej części shippuudena to sobie wyobrażam no i może dzięki nim więcej osób homoseksualnych by się ujawniło i nikt już nie musiałby się ukrywać a to naprawdę piękne móc być po prostu sobą. Chociaż drużyny to też fajny pomysł bo ciekawe czego sasuke by nauczył te dzieci i czy choć jedna osoba z jego drużyny byłaby w połowie tak zdolna jak on. W każdym razie rozdział świetny życzę weny i pozdrawiam Magda
OdpowiedzUsuńDrużyny, tak myślę, że polegałyby znów na rywalizacji Sasuke z Naruto. Który lepiej i szybciej je wyszkoli.
UsuńJeżeli chodzi o Gaarę - my z Verry też mamy takie przeświadczenie, że go w anime jednak ciągnie do Naruto. Trochę za bardzo niż do przyjaciela.
Co do Shino. Tak wymyśliłyśmy, bo u niego można to najbardziej uzasadnić. Zawsze był gdzieś w cieniu i od zawsze zajmował się owadami, które - tak, to sprawdzona informacja - często są homoseksualne.
Dziękuję za komentarz:)
Nie ma za co :) Co do tych owadów to nie miałam o tym pojęcia że są homoseksualne no ale shino tak jak któraś z koleżanek napisała że według niej to jest aseksualny i ja w sumie też tak uważam tak jak już wcześniej wspomniałam średnio on mi na geja pasuje. Nawet miałam żal do kishimoto że nie połączył go z hinatą bo w sumie niezła para by z nich była. Ona cicha on też to może by znalezli wspólny język. On na pewno lepiej do niej pasuje niż naruto z którym może parę razy gadała i który zawsze ją jak kupelę traktował , nawet na nią nigdy nie patrzył jak na obiekt westchnień . Ale cóż to wizja autora te paringi w mandze i to że jego wizja odbiega jednak od naszej to nic trzeba to po prostu uszanować bo co można zrobić innego. Pozdrawiam Magda
UsuńAnkiete- ślub Sasuke i Naruto? I będą mieli surygatkę i dzięki temu będzie kontynuacja linii Uchiha? To Wasza/Twoja historia i będę ją czytać do końca, niezależnie jak poprowadzicie akcje :)
OdpowiedzUsuńJako Wasz stary czytelnik chciałam tylko napisać, że nie podoba mi się to i opowiadanie straci. Nie potrafię wytłumaczyć dlaczego wg mnie idealnym zakończeniem całej historii byłoby, gdyby Naruto został Hokage a Sasuke szefuńciem ANBU. Takie moje wymarzone zakończenie.
Będę trzymać kciuki za wene i dobrą pomoc przy pisaniu- oby dziewczyny okazały się dobrymi pomocnikami :)
Co do rozdziału, Naruto trochę nie przesadza z Sakurą? Ciągle przewija się motyw "Ona mnie zabiję bla bla"... Rozumiem, że jest ważna dla niego itd (nienawidzę Sakury, więc może dlatego tak odbieram), ale dla niego ZAWSZE całym światem był Sasuke. Nawet ona poddała się i odpuściła a Naruto parł przed siebie wierząc, że się uda i się udało. Dlatego uważam, że skoro osiągnął swój cel (sprowadzenie Sasuke) i ma przyjaciele dla siebie i on go wspiera, to opinie i zdanie osób takich jak Sakura już powinny stracić na wartości.
Oczywiście Naruto jest ciepłą kluseczką i głupiutki, ALE chciałabym zauważyć, że jednak nie był skończonym idiotą- Sakura wyznająca mu miłość. Proszę zauważyć jaką On minę zrobił i jak się zachował. Kiedy trzeba potrafi postawić się i nie dać się zrobić w jajo. Brakuję mi właśnie takich momentów, że Naruto poważnieje i mówi coś z sensem.
Zauważ, że byli odrzuceni przez wioskę, Naruto dał się pobić za Sasuke... Moim zdaniem on byłby w stanie poświęcić przyjaźnie dla Sasuke i opuścić wioskę, gdyby zaistniała taka potrzeba. Uzumaki, dla Sasuke jest w stanie poświęcić wszystko, czyli możliwość zostania Hokage i przyjaciół zostawienie.
Podoba mi się końcówka rozdziału. Zawsze miałam z tym problem, ponieważ nie ma dobrego rozwiązania. Sasuke nie może nagle wyrzec się i stwierdzić, że odwidziało mu się i nie odbuduje klanu. Z drugiej strony odbudowa klanu wiąże się ze skrzywdzeniem Naruto i osoby, która urodziłaby mu potomka (oczywiście mam w nosie uczucia Sakury, niech cierpi xD).
Ciekawi mnie jak rozwiążesz ten problem, bo ja nie widzę, dobrego rozwiązania, bo nie płodząc potomka uśmierca klan i w pewnym sensie traci swój cel życiowy, to tak jakby Naruto nagle przestało zależeć na byciu Hokage. Chyba że jeden i drugi wyrzeknie się swoich marzeń, hehe. Popłynęłam, wiem wiem Indra, że nie Twoje klimaty takie smutne zakończenia :)
Spoiler
Odnośnie pierwszego zdania - nie nie, n to mam zupełnie inny pomysł i być może nawet ci się spodoba. A może nie:)
UsuńCzy Naruto nie przesadza z Sakurą? Moim zdaniem nie. Sakura jest dla niego najbliższą osobą po Sasuke. I myślę, gdyby to nie chodziło o właśnie Sasuke, ten nasz kanoniczny Naruto mógłby nawet się poświęcić - jak to zawsze robił. Ale Sasuke jest dla niego wszystkim. Dlatego tak go to męczy. Bo zna uczucia Sakury, która jest dla niego bardzo ważna, a tu ją oszukuje. A w tym rozdziale na kóńcu (mam taką nadzieję) widać, że to jego "Sakura mnie zabije" jest przykrywką (jak to zawsze robił Naruto) tego, że on się naprawdę martwi jak zareaguje. Tak ja to przynajmniej widzę:) Ale, oczywiście, każdy a własną opinię, którą szanuję:)
Dziekuję za komentarz:)
Naprawdę nie wyobrażam sobie ślubu Sasuke i Naruto. Albo nie. Wyobrażam. Naprawdę. Jakoś tak nie za bardzo romantycznie, z dużą ilością "młotków" i "drani" ale jakoś wyobrażam. Za to za cholerę nie mogę sobie wyobrazić ich zaręczyn. Jedyny wariant jaki przychodzi mi do głowy, to taki, że Sasuke wciska w ręce Naruto obrączke i mówi, że ma to przyjąć, nie przyjmuje odmowy, bo ma już serdecznie dość tych wszystkich pytań i spojrzeń, i jeśli to w końcu przerwie tę maskaradę, to on może wyjść za niego nawet teraz. A na ślubie ma nie być więcej osób niż tyle do ilu umiesz doliczyć, młotku.
OdpowiedzUsuńAle wiem, że jeśli do tego dojdzie to wybrniesz z tego tak, że będzie to wyglądało właściwie :)
Sama w ankiecie zagłosowałam za drużynami geninów, bo tak bardzo strasznie chciałabym o tym przeczytać. Jednak tak właściwie to wszystko nie musi się wykluczać prawda? Sasu i Naru mogą mieć swoje drużyny, w międzyczasie wziąć ślub, a na koniec Naru może zostać Hokage. Albo najpierw Hokage, a na koniec ślub. I wszyscy będą szczęśliwi :D
No i wtedy to opowiadanie nie skończy się tak szybko :D
Czyli jednak Shino. Mi on tam właśnie jakoś pasuje na geja. Albo na człowieka aseksualnego. Jakoś nie widzę go z dziewczyną.
Ech... Chciałabym by dziewczyny się już dowiedziały. Przestałyby wtedy urządzać jakieś dziwne zasadzki na Naruto i Sasuke.
O-ho. Węsze większy lub mniejszy konflikt przez ostatnie słowa Sasuke. Chociaż mam nadzieję, że jednak mniejszy. Szkoda by było głów Hokage, gdyby mieli zacząć się bić. Na pewno by nie przetrwały.
Czekam na kolejny rozdział!
Weny!
Ja to widzę jeszcze inaczej. Młotki i dranie sprawy nie załatwią:) Zaręczyny też byłyby... ekhm... specyficzne.Ale jeszcze nie wiem, co z tym zrobię.
UsuńJasne, nic nie musi się wykluczać:) Ale nic nie mówię:)
Dziękuję za komentarz:)
Ha, a jednak to Shino! :)
OdpowiedzUsuńSam koniec rozdziału zapowiada jakiś zgrzyt. Może Naruto zdecydowałby się powiedzieć Sakurze, gdyby Sasuke jasno potwierdził, że zależy mu na nim, a tak to... dupa. Po co to wydawać, skoro Sasuke ma inne plany na przyszłość? No podejrzewam, że teraz od nich to nie wyjdzie, a wszystko się wyda przypadkiem. Nie mam pojęcia, jakby się dalej musiała potoczyć ta rozmowa, by zdecydowali się jednak ujawnić. Teraz tylko pytanie, co dalej zrobi Sasuke? Podoba mi się, że ma takie dylematy, że rodzina wciąż jest dla niego ważna, ale nie widzę, jak puka pierwszą lepszą laskę i ma z nią dziecko tylko po to, by je mieć. Ciężka sprawa, cholerka.
Co do powyższych zarzutów, że Naruto trochę przesadza obawiając się Sakury... trochę się zgadzam, a trochę nie. Trochę tak, ponieważ nikt lepiej od niego nie zdaje sobie sprawy, jak potężnym uczuciem jest przyjaźń i powinien zdawać sobie sprawę z tego, że Sakura nie znienawidzi go, kiedy pozna prawdę. Dlaczego niby? Sasuke jest gejem, może nie interesuje go żaden mężczyzna poza Naruto, ale... to wciąż gej. Nawet gdyby nie Naruto, nie miałaby żadnych szans. I skoro Naruto (gdyby sytuacja była odwrotna) trzymałby za nich kciuki, pomimo cierpienia, ona nie powinna zachować się inaczej. A dlaczego trochę nie przesadza? Ponieważ jemu zawsze zależało na szczęściu przyjaciół. Byłby w stanie poświęcić swoje, gdybym tym samym zrobiłby coś dobrego dla innych. To naturalne, że nie chce by Sakura obwiniała go za swoje cierpienie. Chce być szczęśliwy z Sasuke, chce, żeby mogli to w końcu otrawcie przyznać i wykrzyczeć, ale nie chce sprawiać przykrości Sakurze. Gdyby w ogóle się nią nie przejmował, nie byłby prawdziwym Naruto.
Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy :)
C.
Jak tak czytam spekulacje, jak się wyda czy nie wyda (czy to Sakurze, czy wszystkim) myślę, że będziecie zaskoczeni.
UsuńSasuke, gdyby nagle stwierdził, pierdolę klan, nie byłby Sasuke. To jedna z jego deklaracji jak właśnie to, że Naruto chce zostać Hokage.
Co do tego, czy Naruto przesadza - nie będę kopiować, bo już w odpowiedzi na komentarz Spoiler napisałam, jakie ja mam do tego podejście.
Dziękuję za komentarz:)
Teraz to mnie zaintrygowałaś! ;)
UsuńPrzyjmuję Twoje wyjaśnienia i się z nimi zgadzam. Że 'Sakura mnie zabije' to wymówka, to się domyśliłam :) wydaje mi się, że jego obawy są uzasadnione, bo ona jest dla niego bardzo ważna, a jednak skłonność do przesady jakoś wpisuje mi się w jego postać i może dlatego mimo to uważam, że trochę niepotrzebnie się aż tak martwi i wyolbrzymia :)
C.
Shino jest gejem - a ja chyba zostanę wróżbitą. Choć nie, to nie było trudne. W każdym razie: Wiedzialam!!!XD
OdpowiedzUsuńŚlubu ich to ja sobie nie wyobrażam w ogóle, ale te zaręczyny jakie wymyśliła Nakurishi (parę komentarzy wyżej) prawie mnie przekonały.
Ja w przeciwieństwie do koleżanek wyżej nie widzę kłótni w ostatnich słowach Sasuke. Gdyby Naruto miał się wściekać zapytałby w inny sposób. Pewnie Naruto zapyta teraz jak Sasuke zamierza to rozwiązać, a Sasuke odpowie że naprawdę nie wie i będzie poważno-smutna rozmowa, a potem ok. Naruto to będzie męczyć aż w końcu postanowi się rozstać, żeby nie stać na drodze Sasuke do jego celu. Sasuke się oczywiście nie zgodzi i happy end. Gdyby Sakura była tu bardziej sukowata to rozwiązała bym to tak, że w akcie rozpaczy/desperacji/zemsty, no ogólnie w afekcie zatrułaby Sasuke. Ostatecznie by go wyratowali, jej psychikę z resztą też (może), ale efektem ubocznym trucizny byłaby bezpłodność Sasuke. Jeden problem mniej. Znaczy oczywiście po kilkunastu dramatycznych rozdziałach... Tak. Ale Sakura tutaj nie jest suką, tylko zdesperowanym dzieckiem, więc macie trudniejsze zadanie.
Także o rozmowę chłopaków się nie martwię. Bardziej o to, czy Ino postanowiła się wygadać, czy tylko zacząć przygotowywać Sakurę na te rewelacje.
A tak w ogóle to kiedyś chyba napisałaś, że zamierzasz się zamknąć w 70 rozdziałach, ale teraz, kiedy napisane masz 59 snujesz takie plany na przyszłość, że napewno tego nie zrobisz. Jak ma dojść do ślubu, albo wyboru nowego Hokage to wróżę ci z... 90? Conajmniej znaczy.
Niech wena nie opuszcza ciebie i twoich wiernych padawanów.
Z. U.
Ja również kłótni nie widzę, nie bez powodu napisałam, że będzie to zgrzyt :) moim zdaniem obaj zamilkną, każdy będzie miał sporo do przemyślenia, nie wyjaśnią w końcu tej kwestii, co robić dalej z tym związkiem, a potem... wyda się. Po prostu. I to będzie na weselu jak nic :D
UsuńWizja z truciem Sasuke mnie przeraża, jego bezpłodność tym bardziej. To by kompletnie nie pasowało do tego opowiadania :D
C.
Bo to jest okrutne, ale skutecznie rozwiązało by sprawę. Wiem że tu by nie pasowało, bo tu jednak z Sakury nie robi się potwora. Ale jakoś mi przyszło do głowy...
UsuńA co do chłopaków to też myślę że nic jeszcze nie wyjaśnią, ale nie zamilkną tak od razu. Po coś tam jednak przyszli.
Z. U.
Jak już napisałam wyżej - zaręczyny, jak oczywiście będą, to nie do końca tak:)
UsuńNo, Z.U. twoja teoria z tą Sakurą-trucicielką... Tak, masz rację, tego tu nie będzie:)
Nadal myślę, że zamknę to w 70 rozdziałach, ale jak wyjdzie więcej, to tym lepiej. Teraz, mimo że mam pomoc, nadal piszę to sama. Zobaczymy jak wyjdzie:)
Dzięuję za komentarz:)
Jutro odpisze na komentarze, ale teraz taki ogólny. Oj, nie wierzycie w moje możliwości związane z zaplanowaniem ich rzekomego ślubu:) Naprawdę myślicie, ze byłoby to coś ckliwego i romantycznego? Nie ma szans:)
OdpowiedzUsuńJa wierzę, ckliwy oklepany ślub zabiłby to opowiadanie :) kompletnie nie widzę natomiast, jak byś chciała do tego dojść i choć jestem ciekawa, to trochę się boję :D
UsuńWciąż obstaję przy drużynach geninów :)
C.
A ja sądzę że jedno drugiego nie wyklucza - chcę i drużyny, i ślub, i Naruto jako Hokage :D a wszystko zapakowane w granicach kanoniczność bohaterów. Wierzę że kto jak kto, ale Indra by sprostała zadaniu :)
OdpowiedzUsuńShino! A jednak!
Też nie sądzę żeby miała wyniknąć jakaś głośnia kłótnia z tego ostatniego pytania. Gdyby Naruto chciał się awanturować zapytałby w inny sposób. Ale zamiast złości, w tym jego pytaniu jest jakby... smutek? Rezygnacja może? Aż strach pomyśleć jak to się dalej potoczy.
Również doczekać się nie mogę aż Sakura się dowie i młotek będzie mógł już przestać się o to martwić.
Droga Autorko, cieszę się że znowu publikujesz i znalazłaś ludzi do pomocy - trzymam kciuki za waszą współpracę.
Dziękuję za rozdział i pozdrawiam serdecznie
JT
Hej,
OdpowiedzUsuńcudownie, a wiec to jednak Shino, ale ta reakcja Kiby, no naprawdę bosko... a potem nic tylko te pytania, no zero okłady... Sasuke zauważył że Ino wie o tym że jest z Naruto, ale niech mi tutaj nie oskarza Sai'a że wygadał, bo to nie prawda, po prostu Ino trafiła na wlasciwy moment, wlasciwy czas, a to wyznanie na końcu jeszcze...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia