Tradycyjnie
dziękuję za komentarze i zapraszam na rozdział 49.
Ino,
od kiedy Sakura odprowadziła ją do domu, próbowała zasnąć. Ludzie po alkoholu w
końcu zasypiają bardzo szybko – niektórzy to zawsze i wszędzie, ale on mimo
wszelkich starań nie dała rady. Leżała dobry kwadrans, przewracając się z boku
na bok, ale to nic nie dało.
–
Sai, ty draniu, to przez ciebie – mruknęła do siebie, nie mogąc wyrzucić z
głowy tego, co się dzisiaj stało.
Wstała
z łóżka i chociaż wiedziała, że Sakurze wcale by się ten pomysł nie spodobał,
postanowiła poszukać swojego byłego chłopaka. Wściekłość już trochę z niej
opadła i w tym momencie chciała z nim po prostu porozmawiać. A później najwyżej
wyrwie mu, co ma mu wyrwać i będzie mogła się pogodzić ze smutnym losem.
Westchnęła
ciężko, wychodząc na zewnątrz. Mimo późnej pory było przyjemnie ciepło. Nad
Konohą rozciągała się rozgwieżdżone niebo, w oddali, mimo późnej pory,
dobiegały jeszcze krzyki ludzi, a ona zaczęła szukać Saia. Wiedziała, że było
tylko kilka miejsc w wiosce, w których mógł przebywać, więc kiedy w żadnym z
nich go nie znalazła, wyszła poza granice wioski.
Sai
czasami lubił przebywać w lesie i szkicować. Teraz co prawda było ciemno i
niewiele by zobaczył, ale Ino wciąż odczuwała skutki alkoholu i nie myślała racjonalnie.
Po chwili zobaczyła w oddali błysk, a zaraz potem potężny huk. Burza –
pomyślała, ale nie zamierzała zaniechać poszukiwań. Wysiliła cały swój niezbyt
pracujący w stanie nietrzeźwym umysł, żeby zlokalizować Saia. Może właśnie
chciał narysować pioruny? Kto go tam wie. Chyba tak naprawdę nic o nim nie
wiedziała, choć wydawało jej się, że jest inaczej. Sai zawsze był do bólu
szczery, nawet gdy musiał powiedzieć coś niezbyt miłego lub niewygodnego. Więc
dlaczego teraz?!
Znów
rozległ się huk i tym razem niebo rozbłysło ognistą poświatą. Nie… To nie była
burza. Ino zatrzymała się i skupiła jeszcze bardziej. Każdy inny mógłby w takim
stanie mieć problem ze zlokalizowaniem chakry ninja stojącego dwa metry dalej,
ale Ino posiadała swoje unikalne umiejętności. W końcu pochodziła z klanu
Yamanaka. Zacisnęła oczy i w końcu… To nie był Sai, ale… Wyczuła dwie potężne
chakry. Naruto i Sasuke. Znowu się bili? Ale żeby tak po nocy? Nie mieli
lepszej pory na trening? Ino wzruszyła ramionami i ruszyła w ich stronę. Może
oni będą wiedzieli, gdzie zniknął Sai. Musiała z nim porozmawiać i to nie mogło
czekać do jutra.
Sai
siedział na konarze drzewa, oparty o pień. Miał przy sobie małą lampkę, ale
nawet mimo tego nie ruszył ołówka ani pędzelka. Przyszedł na swoją ulubioną
polanę jakiś czas temu, żeby trochę odpocząć po całym dniu ukrywania się, ale
chwilę później, ni stąd, ni zowąd, pojawił się tam Naruto razem z Sasuke i… To
wyglądało, jakby jeden drugiego gonił. A potem zaczęli się bić. I to tak
naprawdę bić, bo ciągle wrzeszczeli na siebie i wyglądali tak, jakby naprawdę
chcieli zrobić sobie krzywdę. A raczej Sasuke tak wyglądał.
Saiowi
przypomniały się dawne czasy, kiedy Naruto latami go ściągał, a w zamian
dostawał tylko pogardę, już nie wspominając o próbach zabicia go. Mimo to nigdy
nie zrezygnował, czego Sai wtedy nie umiał zrozumieć.
Z
chwili na chwilę walka robiła się coraz ostrzejsza, więc w końcu uznał, że
lepiej będzie ewakuować się w bezpieczne miejsce. Miał świadomość, że
przebywanie obok tej dwójki, kiedy walczyli w taki sposób, nie było bezpieczne.
Widział, co się stało z Doliną Końca, nie wspominając już o innych miejscach,
gdzie z ładnego lasku zostawały zgliszcza. dlatego wybrał sobie jedno z
najwyższych drzew i obserwował. Nie słyszał, co do siebie krzyczeli, ale obaj
używali swoich zaawansowanych form, więc byli doskonale widoczni w ciemności.
Saiowi przyszło nawet do głowy, żeby zacząć ich rysować Już miał wyjąć
szkicownik, gdy coś, a raczej ktoś, przykuł jego uwagę.
Drobna
kobieca postać zbliżała się w jego stronę. Nie mogła go wyczuć, bo ukrywał
chakrę, a w tym akurat był doskonale wyszkolony. Widział tylko zarys, ale to
była kobieta. TI to nie jakaś obca kobieta, ale Ino! Charakterystyczne długie
włosy, charakterystyczny krok i sposób poruszania się. I szła w stronę tego
piekielnego pola walki!
Sai
błyskawicznie zeskoczył z konaru i zagrodził jej drogę.
–
Ty… – Ino przez chwilę była zaskoczona, ale po chwili zmarszczyła gniewnie
brwi. – Szukam cię cały dzień! – warknęła.
Sai
wyczuł od niej wyraźny zapach sake.
–
Chodź, lepiej się tam nie zbliżać – mruknął i chwycił ją w pasie, z zamiarem odprowadzenia
jej w stronę Konohy, ale mu na to nie pozwoliła.
–
Nie ruszę się stąd, dopóki nie porozmawiamy! – Ino usiadła na trawie pod jednym
z dębów, krzyżując ręce na piersiach. – I albo mi powiesz wszystko, albo to –
zacisnął dłoń w pięść – wyląduje na twojej głowie.
W
tym momencie poczuli, jak ziemia pod nimi zadrżała lekko. Sai obejrzał się na
pole walki, ale gęsto rosnące drzewa przysłaniały polanę, na której walczyli.
–
No dalej! – ponagliła go Ino, która najwyraźniej nie miała zamiaru odpuszczać.
Sai
westchnął. Jego dziewczyna, o czym już się przekonał w wielu kwestiach, była
uparta, ale po alkoholu stawała się jeszcze w dodatku nieznośna. Jednak naczytał
się wystarczająco dużo poradników, żeby wiedzieć, że nie może mówić tego
głośno. Bez względu na to, jak bardzo powinien być szczery z przyjaciółmi.
Kobieta to kobieta, a – jak było napisane w jednej książce – one rządziły się zupełnie
innymi prawami.
–
Moja piękna, czy naprawdę...
–
Nie słodź mi tutaj teraz! – warknęła Ino i mocniej zacisnęła pięści. – Bo zaraz
wejdę ci w umysł i...
–
No dobrze, już dobrze. – Sai pokręcił głową zrezygnowany i jeszcze raz obejrzał
się w obawie, że walka Naruto i Sasuke chwila moment przeniesie się tutaj.
–
Mów mi zaraz, co znaczyły te obrazki! I... i... te wszystkie książki, i... Ty
jesteś... Od kiedy?! – W jasnych oczach Ino pojawiły się łzy. – Sai, ty
skończony, okropny... – Zacisnęła usta, bo teraz, kiedy chciała go obrazić nie
mogła. Za to dużo łatwiej było jej się rozpłakać. Emocje, alkohol i zmęczenie
zrobiły swoje.
–
Ja chciałem tylko pomóc… – Zaskoczony Sai kompletnie nie wiedział, co powinien
zrobić. Takiej reakcji się nie spodziewał. Ino nigdy nie płakała w jego
obecności. W poradnikach coś o tym było, ale... Jak na złość zapomniał co, więc
stał i patrzył na nią bezradnie.
–
Niby komu chciałeś pomóc?!
–
No... no... im. – Wskazał kciukiem za siebie, akurat kiedy przez konary drzew
przebił się bladoniebieski błysk Chidori.
–
Co? – Ino podniosła głowę i spojrzała na swojego chłopaka z niedowierzaniem. –
Jak to... i–im? – zapytała.
–
No tak, po prostu… – Sai nie miał pojęcia, co mógłby powiedzieć.
Wcześniej
obiecał im przecież, że nikomu nie wygada. Tylko… W takiej sytuacji… Ino chyba naprawdę
pomyślała, że szukał tych informacji dla siebie i raczej nie uwierzyłaby w
żadną wymówkę. Musiał jej powiedzieć prawdę.
–
Oni się kochają – wyjaśnił w końcu, uznając, że lepiej w tym wypadku nie owijać
w bawełnę.
–
Kochają się? Naruto i Sasuke? – Ino w pierwszej chwili wybuchnęła śmiechem, ale
po chwili zamilkła, a jej twarz, na której wciąż był ślady łez, przybrała
surowy wyraz. – Sai… – syknęła, marszcząc brwi. – Jeżeli uważasz, że uwierzę w
takie brednie, to się bardzo mylisz. Za kogo ty mnie masz? Za pierwszą naiwną?
– krzyknęła, zupełnie zwracając uwag na to że odgłosy walki ucichły. – Masz mi
w tej chwili…
–
Cicho, Ino. – Sai doskoczył do niej i zatkał jej usta ręką, bo jej donośny głos
niósł się teraz po lesie. W ciszy zawsze jakiekolwiek odgłosy były lepiej
słyszalne. Co prawda Naruto i Sasuke byli w pewnym oddaleniu, ale wolał nie
ryzykować, że ich teraz zauważą. – Ukryj swoją charkę i poczekaj tu na mnie,
musze sprawdzić, co z nimi – polecił jej, mając zamiar iść i zobaczyć, co się
tam na polanie stało. Możliwości były dwie: albo zawarli rozejm, albo się
pozabijali.
–
O nie, nie nie! – Ino poderwała się i chwyciła go za rękaw. – Nigdzie nie
pójdziesz, dopóki nie powiesz mi prawdy! – spojrzała na niego stanowczo.
–
Eh, dobra, choć ze mną. Tylko bądź cicho i nie rób nic, co może zdradzić naszą
obecność.
Sai
chwycił Ino i wskoczył z nią na najbliższy pień. Po chwili już, ukryci wśród
gałęzi, mieli widok na część polany. Światło księżyca nie było mocne, ale co
nieco oświetlało. Sai chciał podejść trochę bliżej, ale z Ino to było
niemożliwe. Bez niej też, bo nie wykazywała w tym momencie żadnej chęci
współpracy i nie chciała go puścić. Nie wierzyła mu. W sumie sam by sobie też
chyba nie uwierzył, gdyby nie widział na własne oczy. Jeszcze do niedawna
myślał, że jest jedyną osobą, która o tym wie, ale wczoraj wpadł przypadkiem na
Shikamaru i tak od słowa do słowa zeszli na ten temat…
–
To oni – usłyszał szept Ino, kiedy Naruto i Sasuke pojawili się w zasięgu ich
wzroku. Szli w tę stronę i rozmawiali o czymś dość głośno. To znaczy Naruto się
wydzierał jak zawsze, bo Sasuke praktycznie w ogóle nie było słychać.
Sai
upewnił się, że Ino na pewno dobrze ukryła swoją chakrę i cofnął się nieco. Sam
nie wiedział, dlaczego postanowił zostać na tym drzewie. Tym dwóm nic nie było,
mógł zabrać stąd Ino i porozmawiać na spokojnie w jakimś innym miejscu. Ale
żadne z nich się nie ruszyło.
–
Tak się wiercisz, że nie dajesz mi spać na tej twojej pryczy – po chwili usłyszeli
głos Sasuke. Obaj byli już bardzo blisko nich, dosłownie kilka kroków od tego
drzewa, na którym stali.
–
Bardzo wygodnym tapczanie! – Naruto prychnął. – Zresztą, jak się do ciebie dobieram
wcale ci to jakoś nie... Ała! – jęknął tak głośno że usłyszeliby go nawet
stojąc dużo dalej.
Ino
rozszerzyła oczy ze zdumienia i ścisnęła z całej siły rękę Saia, jakby to, co
właśnie dotarło do jej uszu, zachwiało jej całym światopoglądem. Naruto i Sasuke?
Razem w łóżku?! To… To niemożliwe… Może to po prostu jakieś dziwne
przejęzyczenie? Tak… tak, na pewno!
–
Za dużo gadasz. I za głośno. Nic dziwnego, że tyle osób już się dowiedziało –
Sasuke upomniał go, ale nie wydawał się być zły. Wręcz przeciwnie. Jego
sylwetka w słabym świetle księżyca wydawała się taka jakaś… rozluźniona?
–
Dowiedzieli się, jak się zaczęliśmy całować, a nie przez moje gadanie!
–
O Matko – jęknęła Ino, zaraz sama zatykając sobie usta. Spojrzała na Saia
przerażona. To jednak była prawda. Ala jak? Ale kiedy?
Spojrzała
jeszcze raz w dół, widząc oddalające się dwie sylwetki przyjaciół i… Czy
właśnie Sasuke przyciągnął Naruto do siebie i coś mu mówił do ucha? Nie, no po
tym, co usłyszała i zobaczyła, nie miała już żadnych wątpliwości. Osunęła się
wzdłuż pnia, siadając na konarze i podkulając nogi. Jak ona to powie Sakurze i
Hinacie? Przecież one się załamią.
–
Od jak dawna wiesz – zapytał Saia, wciąż będąc w ciężkim szoku.
–
Od kilku tygodni… – Sai uznał, że nie ma sensu już nic ukrywać. – Tylko nie mów
nikomu. Shikamaru twierdzi…
–
To on też wiedział? – Ino spojrzała z wyrzutem.
No
pięknie. Zarówno przyjaciel z byłej drużyny, jaki i jej własny chłopak ukrywali
przed nią coś takiego. Przecież to chyba najbardziej szokująca informacja, jaką
kiedykolwiek słyszała. Przebijało to nawet wtargnięcie Sasuke na pole walki
podczas wojny i oświadczenie, że zamierza zostać Hokage. Cholera… Jak to się
stało? Dwaj najsilniejsi ninja w wiosce spotykali się ze sobą. I to nie tylko
po to, żeby się bić! Przecież jak ten związek się wyda, to wstrząśnie całą
Konohą. Biedna Sakura i Hinata… Jak ma im niby nie powiedzieć? Przecież one jej
tego nie wybaczą do końca życia.
–
Sai… – odezwała się po chwili. Musimy powiedzieć dziewczynom.
Sai
przez chwilę wpatrywał się w nią, jakby go zamroziło. Mimo że jego blada twarz
nie wyrażała żadnych emocji, to aż zamrugał i uchylił usta.
–
Nie – powiedział w końcu i pokręcił głową.
–
Sai, musimy im powiedzieć, przecież...
–
Nie – powtórzył. – Nie możemy nikomu powiedzieć. Obiecałem. – Złapał ją za rękę
i ścisnął ją lekko. – Ino, podstawową zasadą jest to, że nie można mówić o
sekretach przyjaciół. A odkąd mam przyjaciół, nie mogę zdradzić ich tajemnicy.
–
Tak, wiem, ale dziewczyny...
–
Powiedziałem ci tylko dlatego, żebyś nie myślała, że to ja jestem gejem. I tak
są w trudnej sytuacji, a Sakura na pewno niczego nie ułatwi.
–
Wiem. – Ino opuściła wzrok na ich złączone dłonie.
Zabawne,
bo jeszcze godzinę temu prawie zazdrościła Sakurze, gdy myślała, że Sai okazał
się gejem.
Teraz,
gdy dłużej o tym myślała, wszystkie elementy układanki zaczęły wskakiwać na
swoje miejsce. To co się działo po zakończeniu wojny… Sasuke i Naruto ciągle
zachowywali się, jakby nie obchodziło ich nic poza nimi samymi. Jak się teraz
okazało – faktycznie nie obchodziło. Wciąż była w szoku. Powinna już dawno się
domyślić, przecież ta dwójka... To, że Naruto tak zależało na Sasuke. I Sasuke,
który nie dopuszczał do siebie nikogo oprócz Naruto. To wszystko było takie
oczywiste! Jak ona mogła być tak głupia i tego nie zauważyć? Uważała się za
inteligentną kunoichi, ale jak się okazało nie zauważała najbardziej
oczywistych rzeczy. Nawet Sai i Shikamaru wiedzieli. Co prawda wychodziło na
to, że ich po prostu przyłapali, ale i tak... Ona była kobietą. Znała się na
takich sprawach. Przynajmniej powinna!
–
Moja piękna, zaraz mi złamiesz rękę – odezwał się Sai i Ino dopiero wtedy
zreflektowała się, że przez cały czas coraz mocniej ściskała jego rękę.
–
Przepraszam.
–
Nie możesz nikomu powiedzieć – powtórzył po raz kolejny Sai. – Obiecaj, Ino, że
nikomu nie powiesz.
–
Ale Sakura... I Hinata… W życiu bym nie powiedziała... Sasuke i Naruto... –
Pokręciła głową. Nadal nie wiedziała co powinna zrobić.
Zeskoczyli
z drzewa i zaczęli iść wolno w stronę wioski. Z jednej strony było jej dużo
lżej na sercu, kiedy zdała sobie sprawę, że Sai nie kłamał. Nie okazał się
gejem i jej nie oszukiwał. Ona wciąż miała chłopaka, ale… No właśnie. Z drugiej
strony była świadoma, że plany jej przyjaciółek legną w gruzach. Sakura całe
życie uganiała się za Sasuke, Hinata skrycie podkochiwała się w Naruto i nagle okazało
się, że i tak nic z tego nie wyjdzie. Sasuke i Naruto byli razem. To było
dziwne i zaskakujące, ale jednocześnie takie oczywiste. Tak naprawdę tylko Sasuke
był w stanie okiełznać Naruto i tylko Naruto był w stanie dotrzeć do Sasuke. Będzie
musiała to wszystko dobrze przemyśleć.
*
–
Ale jestem głodny – zaczął narzekać Naruto, gdy tylko weszli do jego kawalerki.
Jakby na poświadczenie tych słów zaburczało mu w brzuchu.
Ściągnął
kamizelkę i rzucił ją na poręcz krzesła, po czym zaczął buszować po szafkach
kuchennych. Jak zawsze miał w nich spory zapas zupek w proszku, więc teraz
zastanawiał się, jaki smak wybrać. Przez całą drogę Sasuke przekonywał go, żeby
jednak iść do niego i wyspać się wygodnie, ale Naruto dobrze wiedział, że w
jego lodówce nie ma nic ciekawego. Bo co niby miałby tam zjeść? Warzywa? Toż to nawet nie było jedzenie. Będzie go
musiał zaopatrzyć drania w coś dla ludzi, a nie dla świnek morskich.
–
Ty zawsze jesteś głodny. – Sasuke przekręcił klucz w drzwiach. Po ostatnich
odwiedzinach Sakury w jego własnym mieszkaniu był na tym punkcie wyczulony.
Jeszcze trochę takiego zapominalstwa i ktoś by ich nakrył w łóżku.
–
Draniu, jaki chcesz smak? – Naruto, który najwyraźniej nie przejmował się w tej
chwili niczym innym niż swoim żołądkiem, wyjął kilka plastikowych kubków z
ramenem i wstawił czajnik.
–
Żaden, nie będę jadł tego świństwa. – Sasuke otworzył szafę w poszukiwaniu
jakiegoś ręcznika, ale na głowę wypadło mu kilka upchniętych byle jak koszulek
i spodni. Taaak. W sumie czego miał się spodziewać. W końcu, po dłuższej
chwili, bo Naruto właśnie zalewał swój ramen i nie był za bardzo skory do
pomocy, znalazł coś na samym dnie szafy. Poinformował Naruto, że idzie pod
prysznic, ale ten tylko machnął ręką, bo znów zaburczało mu w brzuchu, a musiał
czekać jeszcze dwie i pół minuty, aż makaron będzie dobry.
Kiedy
Sasuke wyszedł spod prysznica, owinięty w pasie jedynie ręcznikiem, nie mógł
uwierzyć w zmianę jaka zaszła tu przez dosłownie kilkanaście minut. Przecież
dzisiaj, jeszcze przed wyjściem, wszystko posprzątali, a teraz znów ubrania
Naruto kilka innych rzeczy leżało rozrzucone po podłodze, a on sam grzebał w
szafie szukając czegoś i wyrzucając z niej kolejne rzeczy.
–
Draniu, zrobiłeś mi tu bałagan i nie mogę nic znaleźć – mruknął, gdy zobaczył
Sasuke, który opierał się o ścianę.
Sasuke
prychnął i pokręcił głową ze zrezygnowaniem. Ten młotek był naprawdę
niereformowalny. On się chyba nigdy nie zmieni i ` już zaczynał żałować, że dał
mu klucz do siebie.
–
A czego szukasz? – zapytał, choć naprawdę go korciło, żeby dać mu w łeb.
–
Mojej pomarańczowej koszulki. Tej, która…
–
Tej która wystaje spod twojej poduszki? – Sasuke uniósł brwi.
– O! No dokładnie tej. Specjalnie ją tam
włożyłeś! – stwierdził i wyciągnął oskarżycielsko palec, jakby faktycznie
wierzył w to, że Sasuke mógłby chować gdzieś ciuchy. Chociaż... Jakby się nad
tym zastanowić, to kiedyś tak właśnie zrobił, przez co musiał biegać nago po
lesie. – Teraz ja muszę się wykąpać. Jestem cały poobijany, draniu. Przez
ciebie – dodał i poszedł w stronę łazienki.
Sasuke
usłyszał trzaśnięcie drzwi i pomyślał, że sąsiedzi muszą mieć z nim ciężko. Rozejrzał
się jeszcze po mieszkaniu, bo chociaż go korciło, nie będzie przecież mu
sprzątał tego bałaganu. Jeszcze czego!
Zrobił
sobie herbatę i usiadł z nią przy stole. Oparł głowę na ręce, czując się już
zmęczony. Naruto miał rację, obaj byli obici i jutro będą musieli się z tego
tłumaczyć. Wcale jednak tego nie żałował. Kiedy przypomniał sobie ich kłótnię i
to co z niej wynikło, doszedł do wniosku, że było warto.
Naruto
długo nie wychodził, więc w końcu stwierdził, że ma dość czekania i położy się
do łóżka.
Drzwi
do łazienki otworzyły się dokładnie w tym samym momencie, kiedy padł wykończony
na materac i... wylądował razem z nim na podłodze.
–
No i patrz, co zrobiłeś! – wrzasnął Naruto, patrząc, jak podnosi się z
połamanego łóżka. – Nie dość, że robisz mi bałagan, to jeszcze niszczysz meble!
Sasuke
pokręcił tylko głową i parsknął, jakby to była najzabawniejsza rzecz na
świecie.
–
Spójrz na to z innej strony. Teraz nie masz wyboru i kupisz w końcu coś
wygodniejszego – stwierdził, bo tak naprawdę był bardzo zadowolony z takiego
obrotu spraw.
To
obecne łóżko naprawdę było wąskie i niewygodne. Spanie na nim w dwie osoby nie
należało do najprzyjemniejszych rzeczy, już nie wspominając nawet o tym, że
kilka razy Naruto tak się rozpychał przez sen, że zrzucił go na podłogę. Oczywiści
zawsze potem Sasuke odwdzięczał mu się z nawiązką, ale na dłuższą metę to był
naprawdę męczące. Dlatego zawsze wolał, kiedy spali u niego. On miał
przynajmniej porządną sypialnię.
–
Może da się jeszcze naprawić. – Naruto spojrzał na połamane deski, ignorując
sceptyczny wzrok Sasuke, mówiący, że nic z tego. Spróbował ruszyć drewniany
szkielet, ale wtedy puściło mocowanie przy wezgłowiu i cała konstrukcja
straciła jakakolwiek symetrię. – A może i nie… – mruknął. Wychodziło na to, że
będzie faktycznie musiał kupić coś nowego. – Rusz się, draniu, i pomóż mi to
wynieść. W końcu to twoja wina!
Sai,
który odprowadził Ino do domu, wracał do siebie. Było już naprawdę bardzo
późno, dochodziła chyba druga w nocy, ale nie spieszył się za bardzo. Myślał o
tym, że coraz bardziej wprawia się w pisaniu swojego poradnika. Zgromadził już chyba cały materiał
teoretyczny, więc teraz potrzebował czegoś… No potrzebował faktów. Dlatego
uznał, że w najbliższym czasie będzie musiał porozmawiać z Naruto i zadać mu
kilka pytań. Podczas studiowania różnych książek, przypomniało mu się, jak
wyglądała na początku jego relacja z drużyną siódmą. Naruto powiedział mu wtedy
wprost, że nigdy go nie zaakceptuje i jest tylko marną podróbką Sasuke. Wtedy
nie za bardzo go to obchodziło, ale z perspektywy czasu miał wrażenie, że tych
dwóch już w tamtym czasie coś łączyło. Przecież Naruto ciągle gadał tylko i
wyłącznie o Sasuke. I zawsze wtedy wydawał się jakiś taki przygnębiony. Dlatego Sai chciał dowiedzieć się czegoś
więcej na temat tej relacji. To będzie bardzo przydatna wskazówka dla innych,
którzy kupią jego poradnik. Bo był pewien, że to będzie bestseller!
–
Sasuke, draniu, uważaj jak idziesz! – usłyszał głos Naruto, który wyrwał go z
tych myśli.
Zamrugał
zdziwiony, gdy zobaczył swojego przyjaciela wychodzącego tyłem zza rogu
budynku. No tak, przecież to była kamienica, w której mieszkał. Zaraz za Naruto
pojawiło się łóżko, a potem Sasuke, trzymający je z drugiej strony. Sai aż
zamrugał ze zdziwienia i dopiero wtedy zauważył, że to łóżko było… połamane.
Przez
chwilę stał zdziwiony, ale w końcu coś sobie uświadomił. No jasne! Przecież po
tej walce musieli się jakoś pogodzić.
–
Może wam pomóc? – zapytał usłużnie, nie komentując jednak ani słowem ich
poobijanych twarzy.
Naruto
aż podskoczył, gdy odwrócił się i zobaczył Saia za plecami. Stał i uśmiechał
się tak jakoś... ze zrozumieniem? Tak czy inaczej ten uśmiech był dziwny i
wcale mu się nie podobał. Bo przecież Sai o nich wiedział. A fakt, że zastał
ich w takiej sytuacji… Na pewno sobie pomyślał, że… Naruto spojrzał na Sasuke,
ale ten zdawał się niczym nie przejmować. On się nigdy niczym nie przejmował!
–
Nie, dzięki, poradzimy sobie – burknął, zażenowany. Cholerne łóżko. Cholerny
Sasuke. Cholerny Sai i ten jego głupkowaty uśmieszek.
–
To ja nie będę przeszkadzać .– Sai pokiwał głową i nadal z tym samym wyrazem
twarzy wskoczył na pobliski dach.
Naruto
miał ochotę rzucić w niego jedną z połamanych desek, ale w końcu uznał, że
muszą się jak najszybciej pozbyć tego nieszczęsnego łóżka.
OMG! Ino wie!!! No to już nie wiele, aby Sakura i Hinata się dowiedziały. I te łóżko - świetna akcja, ja bym tego nie wymyśliła.
OdpowiedzUsuńDzisiaj taki krótki komentarz, ale brak weny na niego, chociaż rozdział był mega.
Duuużo weny i pozdrawiam
Juliet
W końcu dowiedziała się jakaś dziewczyna! Cieszę się, że nie skończyło się jakimś obrzydzeniem, a po prostu się zdziwiła i uznała, że w sumie... pasują do siebie. Do Ino nigdy nic nie miałam, a ten fragment wzbudził moją sympatię :) Jestem usatysfakcjonowana, bo podejrzewam, że mimo wszystko Sakurze tak łatwo to nie przyjdzie. W końcu Sasuke to miłość jej życia, a Naruto najlepszy przyjaciel, któremu myślała, że może ufać. I niespodzianka.
OdpowiedzUsuńSzkoda nowego łóżka kupować, niech Naruto sprzeda mieszkanie i wprowadzi się do Sasuke :D hah, chociaż to byłby definitywny koniec Konohy, bo wystarczyłaby jedna ostrzejsza kłótnia i gdyby nie mieli się jak od siebie odizowolać, wioska skończyłaby w płomieniach ;)
Widziałam ogłoszenie i całkowicie Cię rozumiem. 4 lata temu pisałam jedno opowiadanie z koleżanką i doskonale wiem, jak takie wspólne tworzenie wzajemnie nakręca. Rozmowy o fabule, zastanawianie się nad zachowaniami bohaterów, wspólne planowanie przyszłości, po czym podczas pisania zejście na zupełnie inną drogę :) żyłam tą historią, a identycznej więzi nie udało mi się stworzyć z opowiadaniem, które próbowałam stworzyć sama. Trzymam kciuki, by udało Ci się znaleźć kogoś fajnego do pomocy!
C.
Dziś rano miałam wizję co będzie dalej! Ino będzie roznosiło od tej świeżo zdobytej wiedzy, wie jaki jest Sai i że z nim na ten temat nie warto rozmawiać, więc pójdzie się zobaczyć z Shikamaru. Będzie tak niecierpliwa, że napadnie go gdzieś w siedzibie Hokage, zrobi wyrzuty, że o niczym jej nie powiedział, a ona przez cały czas tak dopingowała Sakurę i Hinatę, zachęcając je do dalszej walki o chłopaków i się zapędzi i podsłucha ich Kakashi ;)
UsuńJuż wcześniej ich do siebie zaprosił w sprawie zniszczeń w lesie za Konohą, a teraz dojdzie mu dodatkowa rozmowa :D
Trafiłam? Podejrzewam, że tym razem nie :)
C.
Woh! W końcu wie jakaś dziewczyna! I to Ino! Ona raczej nie będzie długo trzymała języka za zębami.
OdpowiedzUsuńAkcja z łóżkiem genialna xD I do tego Sai... Kocham go XDDDD
Czekam na kolejny rozdział!
Nakurishi
Ayyy! Uśmiałam się przy akcji z łóżkiem. Sai świetny, chciałabym zobaczyć ten poradnik co go pisze.
OdpowiedzUsuńIno się dowiedziała -hura! Teraz tylko ciekawe jak się będzie zachowywać przy spotkaniu z Sakurą i Hinatą. Nie wyobrażam sobie żeby mogła zachowywać się zupełnie jakby nic się nie stało. Zastanawiam się też jak to będzie - bo wiedzą już Ino, Sai i Shikamaru - i czy Ino przypadkiem nie zechce zagłębić się w temat i przedyskutować to również z Shikamaru i bo ja wiem? zorganizować jakiś w miarę bezbolesny sposób uświadomienia Sakury i Hinaty? A może zechce powiedzieć im to prosto z mostu?
"To było dziwne i zaskakujące, ale jednocześnie takie oczywiste" - <3
Muszę przyznać że po tym rozdziale Ino jakoś zyskała w moich oczach.
Niecierpliwie czekam na ciąg dlaszy!
JT
Hej,
OdpowiedzUsuńa ja już liczyłam, że Ino zobaczy wyznanie Naruto i Sasuke... ale to, że Sai się pojawił też jest bosko... ocho nie uwierzyła dopóki nie zobaczyła, co teraz zrobi spróbuje odwieść dziewczyny od prób zdobycia swoich wymarzonych chłopaków? jak wogóle będzie się zachowywać, i to połamane łóżko ;) Sai to ma skojarzenia... ale chętnie sama bym przeczytała ten jego poradnik...
Weny życzę...
Pozdrawiam Basia