Dziękujemy
za komentarze i zapraszamy na kolejny rozdział:)
Sakura
spała odwrócona do Sasuke plecami, ale obudziła się, gdy usłyszała jakiś
odgłos. Podniosła lekko głowię i obejrzała się.
–
Wszystko w porządku? – zapytała nieco zaspanym głosem.
Sasuke
mruknął tylko krótko, że tak i odwrócił się na drugi bok. Serce wciąż biło mu
mocno i czuł, że twarz go pali. Sakura o mało nie przyłapała go na... Cholera,
to wszystko wina Naruto. Nawet w snach nie daje mu spokoju, a później są tego
skutki. Przymknął oczy sfrustrowany i spróbował się uspokoić, ale jak na złość
wciąż przypominał sobie ten sen. W gdy trochę ochłonął wstał i wyszedł do
łazienki.
Ochlapał
twarz zimną wodą i przemył nią kark. Spojrzał na swoje odbicie. Wyglądał na
zmęczonego, miał podkrążone oczy i nieprzytomne spojrzenie. Musi wrócić i
położyć się spać. Byle tylko już nic mu się nie śniło.
Wyszedł
z łazienki po kilku minutach i spojrzał na Sakurę, która zdążyła już chyba
zasnąć. Odetchnął z ulgą i sam położył się na swoim futonie.
Sakura
próbowała oddychać spokojnie, żeby nie dać po sobie poznać, że wcale nie spała.
Przeanalizowała sytuację i już sama nie wiedziała, czy jej się to przyśniło,
czy nie, ale Sasuke... jęknął?
Wiedziała,
że kiedyś często miewał koszmary związane z jego rodziną, ale zwykle wtedy się
rzucał w śnie. Widziała to kilka razy w szpitalu lub gdy nocowali wszyscy razem
w lesie. Może więc tym razem to jakiś uraz? Cały czas tłukli się z Naruto, a
znając Sasuke, nawet, gdyby go coś bolało, ukryłby to i nie zrezygnował z
misji. Była jeszcze trzecia możliwość i Sakura poczuła, że twarz zaczyna jej
płonąć. Zacisnęła mocno powieki. Jak w ogóle mogła o tym pomyśleć! To był
przecież Sasuke Uchiha, który nigdy się nikim nie interesował, który prawie
nigdy nie okazywał emocji. To wszystko przez Ino! I Temari! To one naopowiadały
jej, co się dzieje z ciałem młodych mężczyzn, kiedy… Sakura musiała zacisnąć
pięści na poduszce, żeby się uspokoić.
Zrobiło jej się gorąco na samą myśl o tym, że Sasuke, który jest tak
blisko niej, mógłby właśnie to robić przez sen. Przecież to by było…
Kiedyś,
gdy miała dwanaście lat, marzyła o tym, żeby go pocałować, a teraz… Była
ciekawa, jak wygląda seks. Ciągle, na okrągło, słyszała tylko, jak czy to jej
przyjaciółki, czy nawet zupełnie obce dziewczyny, o tym opowiadają. Ona też
chciała spróbować. Nawet jeżeli miałoby to być chociaż w połowie tak dobre, jak
słyszała. Tylko że Sasuke był jedynym mężczyzną, którego chciała. A czego
chciał on sam?
Sakura
nie mogła zmrużyć oka. Kiedy usłyszała, że Sasuke zaczął miarowo oddychać, co
znaczyło, że zasnął, odwróciła się w jego stronę. Miał taką spokojna, łagodną
twarz. I takie długie rzęsy. Wcześniej nie miała o tym pojęcia, rzadko kiedy
widziała go z tak bliska. A teraz był na wyciagnięcie ręki. Mogłaby odgarnąć
jego włosy z policzka. To zabawne, ale mimo że byli tyle czasu w jednej
drużynie, nie miała pojęcia, jakie są w dotyku. Co innego kosmyki Naruto, które
wielokrotnie mu obcinała, choć i tak później zwykle wyglądały, jakby dopiero co
wstał z łóżka. Włosy Sasuke w przeciwieństwie do tych Naruto zawsze, nawet
podczas walki, wyglądały na porządnie ułożone. Westchnęła i podniosła się z
futonu. Wiedziała, że już i tak nie zaśnie, więc wolała się przejść.
Kiedy
Sasuke się obudził, futon Sakury był już zwinięty, a pościel poskładana. Nie
było jej w pokoju. Wstał i zajął się swoim posłaniem. Na zewnątrz było już
widno i mimo że nie wiedział, która jest godzina, był pewien, że jest już późny
ranek. Zaspał. Miał w planach wyruszyć o szóstej, ale przez te sny… Naprawdę
łatwiej było się wyspać, kiedy nic się nie śniło. A już na pewno, kiedy nie
śniły się tego typu rzeczy.
–
O, Sasuke, już wstałeś. – Drzwi do pokoju otworzyły się i weszła Sakura z jakąś
torbą w rękach. – Kupiłam prowiant na drogę – wytłumaczyła i wyjęła jedną kulkę
ryżową, wciskając mu ją w ręce. W końcu śniadanie było podstawą, a przed nimi
jeszcze długa droga.
*
Naruto
był zły. Nie, on był wściekły. Już dwa dni męczył Kakashiego, żeby pozwolił mu
dołączyć do misji Sasuke i Sakury, ale on był nieugięty. A wczoraj wręcz go
zignorował i zostawił samego w gabinecie. Naruto, nie wiedząc, co ma ze sobą
zrobić, uznał, że powinien odwiedzić Hinatę, która nadal była w szpitalu.
Po
drodze kupił torebkę słodyczy i kwiatka. Jemu dziewczyny też zawsze przynosiły
kwiaty, czy to, kiedy leżał po operacji ręki, czy też ostatnio, po tej
nieudanej technice genjutsu, więc uznał, że tak wypada. Zamyślił się trochę i
omal nie wpadł na kogoś w drzwiach.
To
był Kiba, ale… Miał jakoś inaczej ułożone włosy, ogolił się, mimo że ostatnio
zapuszczał bródkę, i trzymał w ręce duży bukiet. Naruto zerknął za swojego
pojedynczego żonkila i zrobiło mu się głupio. Wyglądał przy tym tak
smętnie.
Kiba
przyjrzał mu się i zmarszczył brwi. Nikt inny z ich znajomych nie leżał w
szpitalu, więc jasne było, że Naruto idzie odwiedzić Hinatę.
–
A gdzie twój chłopak – zapytał złośliwie. Obecność Naruto w tym momencie naprawdę
była mu nie na rękę. Wiedział, że Hinata, jak tylko go zobaczy, to zapomni o
wszystkim innym. A on chciał… No nieważne, co chciał.
–
Bardzo śmieszne – mruknął Naruto, ale lekko się zaczerwienił. Wiedział, że Kiba
żartuje i zwykle jego żarty były kiepskie, tylko akurat w tym przypadku to, co
mówił, było prawdą. – Idziesz do Hinaty? Chciałem zobaczyć, co u niej.
–
Już lepiej. Jutro ją wypiszą i wróci do domu. A co z tobą? Nie wysyłają cię nigdzie?
– zapytał Kiba z nadzieją w głosie, bo kilku ich znajomych dostało drobne zadania
w niedalekiej okolicy. No dobra, wiedział, że to było wredne, ale tak jak
dziewczyny chciały już od ponad roku odseparować Naruto od Sasuke, tak on
chciał odseparować go od Hinaty. Skoro Naruto był tak głupi, że przez tyle
czasu nie potrafił dostrzec w niej kogoś, z kim chciałby być, to najwyższy
czas, żeby ona wreszcie zainteresowała się kimś innym. A on niech nadal sobie
spędza czas z Sasuke.
–
Kakashi-sensei nie pozwolił mi iść na ważną misję, ale jeszcze go przekonam! –
Naruto pomachał żonkilem, z którego odpadł jeden płatek. Ino, którą akurat
zastał w kwiaciarni, mówiła mu, żeby trzymał łodygą do góry, ale zapomniał.
–
A czemu ci nie pozwolił? – Kiba zdziwił się. Naruto był jednym z najlepszym
ninja, nie rozumiał więc, dlaczego Kakashi miałby go trzymać na siłę w wiosce.
Tu i tak nie było ostatnio nic do roboty. – I gdzie chciałeś iść?
–
Do Suny. Sasuke i Sakura tam poszli i....
–
A ty się nie możesz ruszyć bez Sasuke? – Kiba zarechotał złośliwie. – No to
koniecznie musisz ubłagać Hokage – dodał, podjudzając go. – No chyba że… – Kiba
zastanowił się. Może jego ostatnie spostrzeżenia naprawdę były słuszne?
Przecież widział, jak tuż po ich egzaminie praktycznym Sakura obejmowała Sasuke
w Głównej Siedzibie Wioski.
–
Chyba że co? – warknął Naruto.
–
Chyba że oni wcale cię tam nie chcą. Wiesz, noce sam na sam i to jeszcze w
świetle księżyca. Na pewno dobrze się bawią – roześmiał się.
–
A w zęby chcesz? – Naruto czuł, że chakra zaczyna krążyć mu w żyłach coraz
szybciej. Miał ochotę walnąć Kibę, ale ostatkiem sił się powstrzymał. Niestety,
w jego głowie już powstał obraz Sasuke i Sakury śpiących razem. Nie… Co za
durny pomysł. Kiba to idiota. Właśnie! Prychnął tylko pod nosem i ruszył do
wejścia.
Kiba
oczywiście nie zamierzał zostać z tyłu więc pobiegł za nim. Naruto był wyraźnie
zły. Czyżby naprawdę nie przeszła mu jeszcze ta szczenięca miłość do Sakury?
–
Nie martw się, tego kwiatu jest pół światu – zaśmiał się, doganiając go.
Obaj
skierowali się na piętro, na którym leżała Hinata.
–
Oj, weź się przymknij! – Naruto zamachnął żonkilem jeszcze mocniej i o mało go
nie złamał. Syknął, zdając sobie sprawę z tego, że powinien zajmować się nim
trochę ostrożniej. – To ważna misja i
dlatego też chcę na nią iść, a nie siedzieć bezczynnie tutaj. A ty kiedy
będziesz miał szkolenie w ANBU? – zapytał, żeby zmienić temat.
–
Zaczynam w przyszłym tygodniu – pochwalił się Kiba.
Jego
awans zaskoczył wszystkich w rodzinie i nawet matka pogratulowała mu takiego
sukcesu. Gdyby tylko jeszcze Hinata...
Niestety,
jego nadzieje już po chwili legły w gruzach. Tak, jak się spodziewał, kiedy
tylko weszli do sali, Hinata prawie całą swoją uwagę skupiła na Naruto.
Podziękowała im obu za kwiatki, ale na tego marnego żonkila patrzyła takim
szklistym wzrokiem, że Kiba zrobił się zły. Teraz siedział przy jej łóżku i
słuchał, jak Naruto opowiada o swoim egzaminie, a później z determinacją mówi,
ile czasu już próbował przekonać Kakashiego do tego, żeby dał mu tę misję.
Dzisiaj uznał, że w końcu mu się uda. I tego Kiba życzył mu teraz z całego
serca!
Naruto
w końcu pożegnał się z przyjaciółmi i życzył Hinacie szybkiego powrotu do
zdrowia. Nie zauważył ani jej zawiedzionego spojrzenia, ani słabo ukrywanej
radości Kiby. Był zdeterminowany. Choćby miał tkwić w gabinecie Kakashiego
resztę dnia, zmusi go, żeby pozwolił mu w końcu dołączyć do Sasuke!
*
Sasuke
i Sakura byli już naprawdę zmęczeni po prawie całym dniu podróżowania. Póki co
wszystko szło zgodnie z planem, a nawet lepiej, bo dotarli dalej niż na polanę,
na której Sasuke planował przenocować. Jeszcze pół dnia drogi i będą na granicy
Kraju Wiatru. Z tego, co mówił Kakashi, tam miał już ktoś na nich czekać i
przekazać dalsze wskazówki.
Sasuke
zatrzymał się na jednym z konarów drzew i rozejrzał się. To miejsce nadawało
się na nocleg. Mała polanka i dość spora jaskinia. W oddali było słychać szmer
strumyka, więc mieliby dostęp do świeżej wody. Już miał zamiar zeskoczyć z gałęzi
i poinformować Sakurę, że tu się zatrzymają, gdy wyczuł jakąś chakrę. I to nie
była chakra jednej osoby.
–
Sasuke-kun, tu byłoby… – Sakura nie zdążyła dokończyć zdania, bo Sasuke
błyskawicznie znalazł się za jej plecami i zatkał jej usta ręką. Był szybki,
więc przez chwilę przeraziła się takim atakiem z zaskoczenia, ale już po
chwili, gdy zorientowała się, że to on… Cholera, Sasuke był tak blisko niej,
czuła całe jego ciało. Jako ninja zdawała sobie sprawę, że pewnie wyczuł jakieś
zagrożenie, dlatego tak się zachował, ale jak mogła myśleć teraz o zagrożeniu,
gdy praktycznie czuła bicie jego serca. Jego oddech, jego zapach, jego dłoń, którą
złapał ją nie pozwalając się ruszyć.
–
Cicho – szepnął Sasuke, a ona poczuła jak przechodzą ja dreszcze przyjemności.
Przełknęła
ciężko, usiłując się uspokoić. Skoro Sasuke tak zareagował, coś naprawdę
musiało być nie tak, więc i ona też musiała wykazać się profesjonalizmem. Była,
do cholery, uczennicą jednego z Legendarnych Sanninów – Tsunade! Zacisnęła
oczy, próbując wyczuć chakrę na obszarze wokół nich. Nie była w tym tak dobra
jak Sasuke, ale w końcu zrozumiała, o co mu chodzi. Wyglądało to na jakiś
oddział. Sakura zdawała sobie sprawę, że są blisko granicy z Piaskiem, a tu
ostatnio grasowały bandy przemytników. I to nie jakichś podrzędnych shinobi,
tylko najemników z czasami naprawdę unikalnymi umiejętnościami.
–
Chodź. – Sasuke puścił Sakurę i ruszył w stronę jaskini. Nie miał zamiaru
ujawniać ich obecności, jeżeli to nie było konieczne. W końcu nie przybyli tu,
by walczyć z lokalnymi bandytami, tylko zająć się tym, po co ich wysłano.
–
Chyba nas nie zauważyli – szepnęła Sakura, gdy znaleźli się już na miejscu.
Jaskinia
była nieduża, ale dobrze nadawała się na schronienie. Mogli w spokoju coś zjeść
i odpocząć. Sasuke rozglądał się po wnętrzu, jakby wciąż coś go niepokoiło.
–
Sasuke? Wszystko w porządku? – zapytała Sakura, ale on tylko ją uciszył. Kiedy
tutaj biegli, wszystko wydawało się być w porządku, ale teraz wyczuwał coś
złego. Aktywował Sharingana i Rinnegana, jednak nic nie zauważył. Tylko ta
dziwna atmosfera...
–
Sakura, uważaj! – krzyknął, w ostatniej chwili uchylając się przed lecącą w
jego stronę jakąś dziwną przezroczystą bańką. Zauważył to tylko dzięki swoim
oczom.
Sakura
krzyknęła, bo ona nie była w stanie niczego zauważyć. Dopiero, gdy ta technika
ją dotknęła, bańka zmaterializowała się.
–
Nic ci nie jest? – Sasuke odskoczył do tyłu i aktywował Susanoo, bo ataki
nasiliły się. Dopiero teraz zauważył, że Sakura ledwo stała na nogach i była
chyba poważnie ranna.
–
To... strasznie piecze – wydusiła, przytrzymując lewe ramię. To nie była zwykła
technika. Przeciwnik atakował ich jakimiś wodnymi kulami, które najwyraźniej przy
zetknięciu z celem przenikały przez ubranie i najpierw parzyły skórę jak
wrzątek, a później zamieniały się w gęstą maź. Bolało jak cholera, dobrze że przynajmniej
dzięki Susanno byli bezpieczni, bo jak na razie przeciwnikowi nie udało się
złamać ich ochrony.
Sasuke
rozejrzał się, szukając wroga, ale nigdzie nie potrafił go zlokalizować. Musiał
się oddalić na tyle, żeby nie był w stanie go wyczuć. Szybki był, trzeba było
mu to przyznać. I inteligentny. Zaatakował słabsza osobę, sądząc, że ta druga
ją ochroni. Ale Sasuke nie dał się już nabierać na takie sztuczki. Wiedział, że
gdyby teraz zaczął za wszelką cenę ochraniać Sakurę, straciłby możliwość
uzyskania przewagi. Przypomniał sobie walkę z Haku. Wtedy zaryzykował swoje
życie, żeby ochronić Naruto. Z perspektywy lat widział, jak wówczas dał się
podejść, ale… Czy gdyby drugi raz miał zaryzykować dla Naruto, nawet w tak
głupi sposób, zrobiłby to? Co za idiotyczne rozważania. Odpowiedź przecież była
oczywista.
–
Czekaj tu – zarządził.
Wyszedł
na zewnątrz, jednocześnie dezaktywując Susano, żeby sprowokować wroga do
ujawnienia się, cały czas jednak korzystał z Sharingana. Od razu dostrzegł
kilku oprychów, kryjących się po krzakach, ale miał świadomość, że to były
zwykłe płotki. Ten, który używał tej zaawansowanej techniki, najprawdopodobniej
ich przywódca, był gdzieś… Sasuke uskoczył, gdy wyczuł atak z góry. Tak, on
musiał się kryć wśród drzew i tak dobrze ukrywać swoją chakrę. Zresztą nie
tylko chakrę, bo był praktycznie niewidoczny, zmaterializował się dopiero tuż
nad głową Sasuke. Jednak w tym wypadku miał pecha, bo nie wiedział, z kim ma do
czynienia. Zeskakując wprost na niego,
wydał na siebie wyrok. Z daleka może i mógł się popisywać, ale z bliska… Sasuke
na sekundę przymknął oczy, a potem otworzył je gwałtownie, łapiąc przeciwnika w
Tsuyokomi. Nie zamierzał patyczkować się ani z nim, ani z jego kompanami.
Słyszał o takich najemnikach. Zabijali wszystkich, nie patrząc, czy to cywile,
kobiety czy dzieci. Sasuke zwykle nie zwracał uwagi na takie rzeczy, ale skoro
oni tak postępowali, to równie dobrze on mógł nie mieć litości. I nie miał.
Kiedy już pozbył się przywódcy, jego katana, której dość dawno nie używał w
prawdziwej walce, zrobiła tu po prostu sieczkę z pozostałych najemników.
–
Sasuke-kun… – usłyszał, gdy wrócił do jaskini.
Skulona
Sakura siedziała w jaskini, mnąc w rękach i przyciskając do siebie kamizelkę.
Musiała ją zdjąć, bo ta dziwna mazia wręcz paliła ją w plecy. Ostatnio czuła
taki ból, gdy razem z Obito wyciągali Sasuke z innego wymiaru i została
poparzona kwasem. Nadal na prawym ramieniu miała po tym bliznę.
–
Musieli nas już wcześniej słyszeć – mruknął Sasuke, który cały czas rozglądał
się czujnie, obawiając się, że zagrożenie nie minęło. – Wszystko w porządku?
Jesteś mocno ranna? – zapytał i podszedł do niej. Ukucnął. – Źle wygląda.
Wiesz, jak to zaleczyć?
–
Tak, chyba. – Sakura skrzywiła się i spróbowała się poruszyć, ale jęknęła
tylko. – Niedobrze, że trafił mnie akurat w plecy.
–
To było jakieś kekkei genkai. Musimy się przenieść, bo może tutaj przyjść
kolejny oddział. Dasz radę wstać? – zapytał.
–
Tak, w porządku. Ale... – Sakura jęknęła i gdyby Sasuke jej nie przytrzymał,
upadłaby. – Ta technika... Nawet nie wiem dokładnie, co to było. Muszę jak
najszybciej pozbyć się tej mazi, bo... – Syknęła i zacisnęła pięść na rękawie
bluzy Sasuke. Było jej na zmianę gorąco i zimno. Do tego kręciło jej się w
głowie.
–
Dobra, zostaniemy jeszcze chwilę – powiedział po chwili zastanowienia. – Nie
dasz rady iść. Ulecz to jak najszybciej.
Sasuke
przyglądał się twarzy Sakury, które usiadła ostrożnie. Nie sądził, że oberwie.
Sam zauważył tę technikę w ostatniej chwili, ale był pewien, że gdyby był tu z
Naruto, on nie dałby się tak podejść. Teraz miał tylko nadzieję, że Sakurze uda
się to szybko wyleczyć i nie będzie żadnych komplikacji. Nawet nie zdążyli
jeszcze dojść do Kraju Wiatru, a już musieliby zakończyć misję, bo jako dowódca
nie mógłby jej tu zostawić.
–
Sasuke... – usłyszał i dopiero po chwili zdał sobie sprawę, że Sakura coś do
niego mówiła. – Mógłbyś... Muszę... – Była cała czerwona na twarzy.
Nie
rozumiał, o co jej chodzi. Zmarszczył brwi, gdy zobaczył, że trzyma skrawek
bluzy i próbuje ją podciągnąć. Chyba próbowała ją ściągnąć, ale co chwilę
krzywiła się z bólu, jakby ruszenie lewej ręki było dla niej nadzwyczajnym
wysiłkiem.
Sasuke
dopiero po chwili uświadomił sobie, że ona chce, żeby jej pomógł. Już chciał
coś powiedzieć, ale kiedy zobaczył, że Sakura naprawdę sobie nie radzi, po
prostu zdjął jej tę bluzę. Jęknęła cicho, chyba materiał przyczepił się do
skóry. Sasuke rzucił bluzę gdzieś obok i zerknął na jej plecy. Lewa łopatka
była naprawdę mocno poparzona. Co to za technika? Nigdy wcześniej o niej nie słyszał.
–
Sakura, masz jakieś bandaże, nie wiem… cokolwiek? – zapytał, nie bardzo będąc
pewien, co robić. Nigdy nikomu nie udzielał pomocy medycznej. To zazwyczaj jemu
jej udzielano. Najpierw Tsunade, potem Sakura, na końcu Karin.
–
Są w torbie – mruknęła Sakura i zacisnęła powieki.
Naprawdę
ją bolało, ale jednocześnie była zawstydzona tym, że siedzi naprzeciwko Sasuke
w samym staniku. Oczywiście, że wcześniej tego chciała, ale nie w takich
okolicznościach. Nie, kiedy wokół jaskini leżały ciała martwych shinobi.
–
Sasuke-kun, możemy stąd iść? – zapytała, gdy tylko założył jej opatrunek na
plecy.
Wcześniej
sama wysłała też trochę leczniczej chakry tam, gdzie była w stanie sięgnąć
ręką. Wyjęła z plecaka zapasową bluzę i wciągnęła ją przez głowę. Sasuke musiał
jej pomóc z rękawem lewej ręki. Czuła, jakby ból powoli przeradzał się w takie
dziwne zdrętwienie. Wiedziała, że to dobrze, że leczenie odniosło skutek, więc
nie musiała stosować bardziej zaawansowanych technik. Oczywiście, mogłaby się
błyskawicznie uleczyć, ale to pochłaniało niesamowite ilości chakry, a jej
wolała teraz nie marnować. Jeżeli Sasuke coś by się stało, wolała być w pełnej
gotowości. Po to w końcu Kakashi ją wysłał razem z nim.
Sasuke
skinął głową. Te ciała zwracały zbytnią uwagę, zaraz mogło się tu zaroić od
innych najemników. Przeszukał jeszcze ich ubrania, w nadziei, że będzie tam coś
istotnego, ale poza bronią znalazł tylko jakieś dwa zwoje. Jak wrócą do wioski,
odda je Kakashiemu. Rozejrzał się. Jeżeli chcieli dotrzeć szybciej do Kraju
Wiatru, powinni iść na południowy zachód. Może po drodze znajdą lepszą
kryjówkę?
Schował
zwoje do kieszeni, zabrał wszystkie ich rzeczy i kazał Sakurze chwycić go za
ramię. Nie mieli czasu, żeby iść powoli. Zaraz zrobi się ciemno, musieli
znaleźć inne miejsce.
Przez
stan zdrowia Sakury nie mogli przemieszczać się w jakimś sensownym tempie, więc
znalezienie dobrego miejsca zajęło im dobre pół godziny. Na szczęście nie
natknęli się już na nikogo, a Sasuke w końcu zauważył niewielką grotę. Musieli zejść
nieco pod ziemię, ale wejście było idealnie zakamuflowana jakimiś krzakami. To
powinna być świetna kryjówka.
–
I jak? – zapytał Sakurę, kiedy już rozpalili ognisko, a ona znowu chciała
opatrzyć swoją ranę. Tym razem już na spokojnie, bo Sasuke zarządził, że
zostaną tutaj na noc.
–
Jest na razie w porządku. Muszę to tylko jeszcze obmyć i podleczyć. Dam sobie
antidotum w razie, gdyby coś przeniknęło do krwi. Ty nie zostałeś ranny? –
zaniepokoiła się.
Sasuke pokręcił głową.
–
Przygotuję jedzenie, powinnaś się jakoś wzmocnić. Zaraz wracam – dodał i już
chciał wyjść, kiedy Sakura zatrzymała go.
–
Mógłbyś... Potrzebuję z tym pomocy. – Znowu się zawstydziła. Musiała ściągnąć
bluzę i jeszcze raz odkazić ranę. W poprzedniej jaskini zrobili to wszystko na
szybko, ale teraz, jeżeli nie chciała, żeby wdało się zakażenie, musiała
zdezynfekować ranę jak trzeba. Zwłaszcza, że czuła dziwne mrowienie głęboko w
środku. Sama już nie wiedziała, czy był to skutek leczenia, czy coś jeszcze
innego. Znała mnóstwo technik medycznych, ale naturalnie nie wszystkie.
Sasuke
pomógł ściągnąć jej bluzę i opatrunek. Nie był tym zachwycony, zwłaszcza przez
relacje panujące między nimi, ale zdawał sobie sprawę, że był ranna i nie mógł
teraz zwracać na to uwagi.
–
Przynieść wodę?
–
Nie, zaczekaj, mam specjalną, leczniczą, jest w torbie. Mógłbyś... Tak, w tej
kieszonce. – Podziękowała mu, gdy podał jej butelkę. Jeszcze chyba nigdy nie
była tak zawstydzona. Mężczyzna, który zawsze się jej podobał, jej niespełniona
miłość, właśnie pomagał jej, kiedy ona siedziała w samym staniku.
Była
świadoma, że ma małe piersi i teraz, mimo że sytuacja wyglądała jak wyglądała,
przemknęło jej przez myśl pytanie, jakie piersi lubił Sasuke? Przypomniała
sobie, że kiedyś, jeszcze w szkole, wszystkie dziewczynki zaczęły zapuszczać
włosy, bo rozniosła się plotka, że Sasuke podobają się długie. Pamiętała, jak
podczas egzaminu na chunina musiała zareagować błyskawicznie i ściąć kunaiem
swoje, żeby się uwolnić. Wtedy ta decyzja przyszła jej łatwo, w końcu była
ninja, ale po wszystkim trochę jej było żal. Zwłaszcza, kiedy patrzyła na Ino.
Ona nadal miała długi kucyk. Sakura uśmiechnęła się lekko. Tak, Ino niedługo po
tym też straciła swoje włosy. Podczas walki z nią. I też obcięła je kunaiem.
Obie postawiły wtedy wszystko, żeby wygrać. Nawet swój wygląd. Sakura dopiero
jakiś czas później zorientowała się, że Sasuke wcale nie chodziło o żadne
włosy, ale o siłę. Dlatego wolał spędzać czas z Naruto, mimo, że obaj udawali,
że nie znoszą się jak pies z kotem. Tylko że teraz byli już dorośli i Sasuke
mógł zwracać uwagę na inne rzeczy. Nie był już przecież dzieckiem, a młodym
mężczyzną. Serce zaczęło bić jej jak oszalałe, gdy sobie wyobraziła, że on
mógłby teraz dotknąć ją w inny sposób, ale szybko się otrząsnęła, bo przecież
musiała cały czas myśleć o leczeniu.
Trochę
czasu zajęło im to wszystko, ale w końcu Sakura znowu mogła się ubrać, a Sasuke
wreszcie pójść po jedzenie. Nie mieli porządnego posiłku przez cały dzień, więc
uznał, że najlepiej będzie, jeżeli coś upoluje.
Sakura
została w jaskini sama. Odpoczywała, zastanawiając się nad ostatnimi
wydarzeniami. Może Sasuke... może przez to, co się wydarzyło, on zacznie teraz
patrzeć na nią nieco inaczej? Może nareszcie dostrzeże w niej kobietę? Naprawdę
miała taką nadzieję.
*
Kakashi
odłożył ostatnie dokument na biurko i wstał z fotela. Koniec pracy na dzisiaj.
Jeszcze tylko jedna sprawa. Misja dla Naruto. Wysłał jednego ze swoich
pracowników, żeby go przyprowadził, musiał dać mu wskazówki i przydzielić
drużynę. Ostatecznie wybrał mu coś ciekawszego niż ochrona szlachcica, tu
chodziło o grupę najemników, którzy napadali
ostatnio na wioski na północy. Może jak się czymś zajmie, przestanie go
zadręczać. Kakashi potarł czoło. No co za dzieciak. Pół dnia dzisiaj siedział w
jego gabinecie i zawracał mu głowę. Już nawet dał sobie spokój z wyrzucaniem
go, bo i tak wszedłby z powrotem, jak nie drzwiami, to oknem. Usłyszał pukanie
i kazał wejść.
–
Hokage-sama? – Młody chunnin, którego wysłał po Naruto, wszedł do gabinetu. Był
sam.
–
A gdzie Naruto? – Kakashi zmarszczył brwi.
–
Nigdzie go nie znalazłem, a przy bramie powiedzieli, że wyszedł kilka godzin
temu. Twierdził, że na misję. – Chłopak wzruszył ramionami.
–
Na jaką misję? – Kakashi oparł się rękami o biurko, patrząc na chunnina ze
zdziwieniem. Dopiero po chwili coś do niego dotarło. No tak… A niech to! Naruto
męczył go tyle czasu i ciągle gadał, więc w końcu przestał go słuchać. A wreszcie,
mocno już zirytowany, kazał mu iść. Ale, do cholery! Kazał mu iść do domu, a
nie na żadną misję! Przynajmniej to miał na myśli, bo sam już nie pamiętał, jak
to dokładnie ujął. Tak czy inaczej nie dał Naruto pozwolenia na wyruszenie do
Wioski Piasku! Przecież do tego były potrzebne papiery z jego pieczątką! Że też
się nie zorientował, co jest grane, gdy tak nagle, z szerokim uśmiechem na
twarzy, podziękował i wypadł z jego gabinetu.
Kakashi
odesłał swojego posłańca i usiadł na krześle, wzdychając ciężko. Naruto Uzumaki
doprowadzi go kiedyś do białej gorączki. Albo do obłędu. A wtedy będzie musiał
mu oddać urząd Hokage. I gdyby nie znał Naruto od dziecka, mógłby nawet przysiąc,
że to był jakiś spisek przeciwko niemu. Każdy mu wchodził na głowę. On się
chyba jednak naprawdę nie nadawał na to stanowisko.
Przebiegły Naruto na Hokage! Oczywiście, że Kakashi się nie nadaje, niech się lepiej kimś zainteresuje! Może Iruka by się nadał... Pzdr
OdpowiedzUsuńTak! Rzuciłam pracę, pogoda w końcu nie przypomina tej październikowej no i jest nowy rozdział.
OdpowiedzUsuńNaruto mnie oczywiście rozwalił ;D Biedny Kakashi nie ma szans w starciu z blondynem.
Sakura jak zwykle liczy na niemożliwe, ale to żadna nowość. Żeby tylko nie wynikła z tego żadna scena zazdrości jak Naruto do nich w końcu dołączy.
Kibicuję Kibie. Niech podrywa Hinatę, to może przynajmniej z jednej strony będzie spokój.
Jak zawsze dziękuję za rozdział i czekam na więcej
JT
Czyli jednak Naruto postawił na swoim xD cóż no prawie. Mam nadzieję, że nie natrafi po drodze żadnych najemników jak Sasuke i Sakura. Chociaż w całej swojej złośliwości mam nadzieję, że Naruto zobaczy ich w jakiejś dwuznacznej sytuacji i rozpęta się kolejne piekło, a przy tym także powód do "pogodzenia się"... +-+ Ciekawa jestem jak chcecie rozwiązać sytuację z Sakurą. O czym tak dokładnie chciałaby pogadać? Bo chyba nie zapyta Sasuke, czy aby się wtedy nie zawstydził... XD pozostało tylko czekać cierpliwie na kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńDzięki wielkie za waszą ciężką pracę i wielkie chęci! Fighting!!
Pozdrawiam i życzę miłych wakacji ~
Hahahaha Naruto mistrz negocjacji! :D
OdpowiedzUsuńSakura... Czemu ona tak wkurza? Aha, bo jest Sakurą...
Jakie piersi lubi Sasuke? Żadnych.
Jakie kobiety lubi Sasuke? Też żadnych!
Sasuke lubi Naruto no koniec tematu xD haha
Ciekawy rozdział, wcale się nie cieszę, że Sakura jest ranna, mam nadzieję, że szybko dojdzie do siebie :3
Pozdrawiam i życzę weny!
~ Wege
Przeczytałam wszystko w dwa dni. Moja mina była wręcz zabawna jak zobaczyłam iż to ostatni aktualny rozdział. Książka super, jak dla mnie Sasuke jest bardzo Hmm? "Sasukowy" trzymajcie tak dalej! A co do Sakury, bardzo bawi mnie jej determinacja i ciągła wiara w to ze Sasuke w jakikolwiek sposób ją zechce. No cóż. Osobiście Sakury nie lubię, więc te opowiadanie to gejowy miód na moje serce. Przepraszam za taki komentarz, ale pierwszy raz postanowiłam się ujawnić, nigdy nie komentuje jednakże coś mnie dzisiaj natchnęło do napisania. Pozdrawiam i życzę weny
OdpowiedzUsuńMikA_Uchiha
Hej,
OdpowiedzUsuńhaha Naruto osiągnął cel, ciekawe jak Sakura zareaguje na pojawienie się Naruto, a Kiba biedny, Sasuke mógłby powiedzieć Sakurze tak jak Naruto, Hinacie że mają kogoś innego i po kłopocie...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Dooobra witam serdecznie. Nareszcie zebrałam się do sklecenia jakiegoś komentarza i to mam nadzieję jednak, że będzie sensowny. Tak więc jestem pod wielkim wrażeniem waszych zdolności pisarskich. Pierwszy raz od badzo dawna czytam tak dobre yaoi o tymże paringu. Z początku było nudno aalllee z każdym rozdziałem tak się wciągałam, że czytam w każdje wolnej chwili. A nawet nocki czasem zarwać się zdaży XD I jak tu do szkoły isc na drugi dzień? A tam opowiadanie ważniejsze :) A no właśnie jeszce jedno ta cała Sakura tak bardzo mnie irtuje i całe żeńskie grono Konohy, baby nie wiedzą co chcą zniszczyć, lepiej dla nich by było jakby nareszce odpuściły bo i tak nic nie wskórają xD
OdpowiedzUsuńŻyczę powodzenia w dalszym tworzeniu jeśli coś jeszcze piszecie :) Pozdrawiam serdecznie was obie kochane yaoicowe duszyczki, wielkie LOVE i serducho za tak cudowne sasunaru <3
Pozdrawiam Mari-chan
Ten fanfik jest już skończony, razem z drugą częścią, którą pisałam sama. Potem są jeszcze bonusy, ale to tylko dla komentujących Kroniki.
UsuńŻe nudno? Każdy ma swoje podejście. To miało byc coś na kształt anime, a tam wcale akcja za akcją nie goniła. Po prostu nasza wersja tego, co było dalej. Z tego co wiem w anime nie było nic i na Wiki jest to nazwane pustym okresem.