Chciałam
coś napisać tytułem wstępu, ale nic mi nie przychodzi do głowy. Więc
tradycyjnie dziękujemy za komentarze i zapraszamy na kolejny rozdział.
Sasuke
razem z Gaarą siedzieli na korytarzu od dobrych dwóch godzin. Żaden z nich się
nie odzywał, obaj wydawali się pogrążeni w swoich myślach. Naruto był nie tylko
silny, ale też diabelnie wytrzymały. Potrafił znieść więcej niż niejeden
shinobi, miał w sobie cząstkę chakry wszystkich Bijuu. Musiał z tego wyjść. Nie
było innej opcji.
–
Szanowny Kazegake – usłyszeli i momentalnie poderwali głowy.
To
jeden z doradców podszedł i poprosił Gaarę na bok. Sasuke rzucił mu tylko
krótkie spojrzenie i wrócił do wpatrywania się w łuszczący się fragment ściany
tuż przy drzwiach do sali. Słyszał, jak Gaara rozmawia ściszonym głosem ze
swoim pracownikiem. Najprawdopodobniej dyskutowali o tym, jak zabezpieczyć
jaskinię i co zrobić z ciałami martwych shinobi. Trzeba było sporządzić raporty,
powiadomić ich rodziny. Rodziny... Naruto nie miał rodziny, ale przez lata
zebrał wokół siebie mnóstwo ludzi, których uważał za swoich bliskich. Sasuke
nawet nie chciał myśleć o tym, co by było, gdyby... Nie, nie wróci do wioski,
żeby poinformować o śmierci Naruto. On... Cholera, naprawdę był idiotą, skoro
myślał o takich rzeczach. Naruto przeżyje. Nie było innej możliwości.
Odchylił
głowę i przymknął oczy. Musiał się uspokoić, bo jak tak dalej pójdzie,
rozniesie cały ten szpital. Czuł, jak jego chakra wariuje. Nie pamiętał już,
kiedy się tak czuł, chyba kilka lat temu, kiedy dowiedział się prawdy o swoim
klanie i Itachim.
Złapał
się za skronie i westchnął ciężko.
–
Wyjdzie z tego – usłyszał głęboki głos Gaary. Nie był w stanie poznać, czy
Kazekage się denerwował, ale na pewno tak było.
–
Musi – rzucił przez zaciśnięte gardło. Jego głos był równie spokojny, co głos
Gaary, chociaż obaj martwili się o Naruto równie mocno.
Przez
kolejnych kilka godzin nie pozwolono im wejść do środka, jedynie co jakiś czas
ktoś wchodził do sali i wychodził z niej, wnosząc i wynosząc jakieś składniki
albo papiery. Sasuke zaczynał się coraz bardziej denerwować i kiedy już
ostatecznie stracił cierpliwość, bo nadal nic nie było wiadomo, uznał, że
wejdzie do środka, czy się to się komukolwiek podoba czy nie.
Już
zamierzał podnieść się z krzesła, gdy właśnie w tym momencie drzwi się
otworzyły, a w progu stanęła Sakura. Miała czerwone ręce i ślad krwi na twarzy,
najwyraźniej musiała przetrzeć czoło brudną ręką.
–
I co? – zapytał Gaara, bo Sasuke nie był w stanie się odezwać.
–
Żyje – szepnęła i spróbowała przywołać na ustach uśmiech. – Jego stan jest
stabilny, ale... Boję się o niego.
Sasuke
wstał i wyminął ją. Musiał zobaczyć go na własne oczy.
Naruto
był bardzo blady. Choć nie, to w sumie mało powiedziane, bo miał twarz białą
jak kreda. Ale to nie było nic dziwnego, te kilka godzin, kiedy to jego siły
witalne prawie że zanikły, nie mogło pozostać bez śladu.
Sasuke
usiadł na łóżku, ignorując stojące obok krzesło. Wokół unosił się nieprzyjemna
woń lekarstw, ale mimo to czuł zapach Naruto. Za dużo razem przeżyli, żeby mógł
go nie rozpoznawać.
–
Ty cholerny młotku! – Ścisnął go za nadgarstek, obiecując sobie w duchu, że
jeżeli Naruto już z tego wyjdzie, to go zabije. Dopiero po chwili ogarnęła go konsternacja.
Chyba naprawdę za długo z nim przebywał, bo zaczynał myśleć jak on. Przypomniał sobie, kiedy Naruto na jakiejś
misji krzyczał: „Sasuke, draniu, jak umrzesz, to cię zabiję!” Zero logiki, ale
to był cały on. Idiota.
Kolejne
dwanaście godzin minęło bez zmian – Naruto nadal się nie budził. Sakura mówiła,
że to już nie trucizna, po prostu wyciąganie z niego tego paskudztwa tak
wyczerpało jego organizm. Sasuke był ostrożnym optymista, pamiętał, jak Kakashi
mówił mu, że Naruto kiedyś, to było jakoś przed egzaminem na chunina,
regenerował siły trzy dni zanim się obudził, ale jednak uczucie niepokoju go
nie opuszczało. Wreszcie jeden z medyków stanowczo kazał mu wyjść i pójść spać.
To był ponoć rozkaz Kazekage. Sasuke normalnie miałby w nosie taki rozkaz, ale
byli tu na misji, poza tym obiecał Kakashiemu, że będzie szanował stanowiska
innych. W końcu nie był już zbiegłym ninja, a pełnoprawnym shinobi Konohy.
–
Młotku, jeżeli się obudzisz, zanim wrócę, obiecuję, że będę milszy dla Sakury…
– mruknął, wstając z łóżka. – Nawet dla Hinaty, jak chcesz… – westchnął ciężko,
patrząc na jego wciąż nieruchomą twarz.
–
Ja z nim posiedzę. – Do sali weszła Sakura. Miała podkrążone oczy i nie
wyglądała najlepiej. Dopiero teraz Sasuke uświadomił sobie, że był już ranek.
Przesiedział tu z medykami całą noc. Chcąc nie chcąc, podniósł się i wyszedł.
Na korytarzu minął się z Gaarą, któremu tylko skinął głową.
*
Sasuke
obudził się po kilku godzinach. Wykąpał się i odświeżył, bo gdy wcześniej
wrócił do pokoju, był zbyt zmęczony, żeby cokolwiek zrobić. Nie jadł śniadania
i tak nie miał na nie ochoty, od razu udał się do szpitala, żeby sprawdzić, czy
Naruto już się obudził.
Na
miejscu zastał Sakurę, która siedziała na krześle i drzemała, opierając
policzek o materac łóżka Naruto. Podszedł do niej i dotknął jej ramienia, przez
co aż podskoczyła.
–
Co się... Och, Sasuke-kun – wydusiła i przetarła zaspane oczy.
–
Idź się położyć. Powinnaś odpocząć, teraz ja przy nim posiedzę.
–
Nie, zostanę. Zaraz wezmę kulki żywieniowe i zrobię sobie coś na wzmocnienie.
Też ci zrobić, Sasuke-kun? – zapytała i wstała z krzesła. – Zaraz ma tutaj przyjść
też Gaara, więc...
Sasuke,
zupełnie ignorując to, co mówiła, podszedł do łóżka i przyjrzał się uśpionej
twarzy Naruto.
–
Kiedy może się obudzić?
–
Nie wiem, już jutro powinien, a jeśli nie... Będziemy próbowali sami go
wybudzić. Na razie powinniśmy dać mu trochę odpocząć. Może Kyuubi zregeneruje
go szybciej. – Jej głos był zmęczony. – Zaraz wracam, dobrze? – zapytała, a
kiedy nie dostała od Sasuke żadnej odpowiedzi, wyszła na korytarz. Uznała, że przyniesie
coś do jedzenia, bo sama nie jadła wczoraj prawie wcale. Sasuke też na pewno
był głodny.
–
Ale z ciebie kretyn, młotku. – Sasuke westchnął. Wahał się chwilę, czy nie
złapać Naruto za dłoń, ale w końcu zrezygnował z tego pomysłu. Za bardzo się
rozczulał. Zachowywał się co najmniej tak, jakby Naruto leżał już na łożu
śmierci! A temu młotkowi nic nie było! Najpóźniej jutro się obudzi i nadal
będzie najbardziej rozwrzeszczanym, nieprzewidywalnym ninja, jaki stąpał po
ziemi. I z jakim to on musiał się na co dzień użerać.
Po
dłuższej chwili wróciła Sakura, niosąc paczkę z jedzeniem. W drugiej ręce
trzymała jakieś pigułki żywieniowe, które załatwiła od przełożonej oddziału. Miał
inny kolor i kształt niż te jej, ale ponoć były równie skuteczne.
–
Sasuke-kun – zaczęła, a gdy na nią spojrzał, oddała mu część rzeczy.
–
Dzięki – rzucił i czy jej się tylko wydawało, czy on się do niej naprawdę
bardzo delikatnie uśmiechnął? Potrząsnęła głowa. Nie, na pewno jej się
wydawało. Była chyba już tak zmęczona, że zaczynała mieć przywidzenia. Chyba
naprawdę musiała odpocząć. Albo… Wzięła w rękę trzy pigułki żywieniowe i zjadła
wszystkie naraz. Te były równie okropne w smaku. Może nie tak bardzo jak te jej
kiedyś, ale jednak.
Sasuke
już wczoraj wysłał do Kakashiego swojego jastrzębia z informacją o tym, co się
stało. Był pewien, że odpowiedź będzie ostra, w końcu w poprzednim liście
Hokage dał mu jasno do zrozumienia, że Naruto dołączył do nich bez jego zgody.
A on zignorował to i mimo wszystko pozwolił mu iść z nimi do tej jaskini.
Cholera, Kakashi miał rację! Naruto nie powinno tam w ogóle być! Ale jak miałby
go powstrzymać. To był Naruto. On się nikogo nie słuchał.
–
Sasuke-kun, zjedz coś. – Sakura wskazała na paczkę z jedzeniem. Cały czas
zastanawiała się, czy ten uśmiech widziała naprawdę, czy też to jakieś
złudzenie. Kiedy wczoraj walczyła tu o życie Naruto, myślała tylko i wyłącznie
o tym, żeby się udało, ale teraz, kiedy największe zagrożenie minęło… Może
Sasuke docenił w końcu jej umiejętności i uznał, że jest na tyle silna, by
poświęcić jej swoją uwagę. Tak, jak poświęcał ją Naruto. Zerknęła na niego.
Patrzył z uwagą na swojego najlepszego przyjaciela i wtedy dopiero coś do niej
dotarło. Od dłuższego czasu irytowała się, była nawet zła na Naruto, że cały
czas był przy Sasuke, ale teraz w końcu zrozumiała… Oni byli przyjaciółmi.
Najlepszymi przyjaciółmi. Ale jednak tylko przyjaciółmi. Nie powinna próbować wchodzić
pomiędzy nich, bo nigdy nie będzie w stanie zastąpić Sasuke Naruto. Powinna
raczej być z nimi w inny sposób. Wspierać ich, być silna i właśnie tym starać
się zdobyć uczucie Sasuke. W końcu wiedziała, jak ważny dla niego jest Naruto.
Sasuke
oderwał w końcu wzrok od Naruto i spojrzał na trzymaną w ręce paczkę. Wiedział,
że musi coś zjeść. Nie był co prawda takim żarłokiem, jak ten młotek, ale
jednak musiał myśleć racjonalnie.
–
Kazekage-sama, czy to wszystko – usłyszeli z korytarza głos jakiegoś shinobi.
–
Tak, tylko zróbcie to jak najszybciej – odpowiedział Gaara, wchodząc do sali i
odsyłając swojego pracownika do wykonania jakiegoś zleconego zadania. – Jak z nim?
– zapytał, choć tak naprawdę wcale nie musiał, bo był informowany na bieżąco.
Niestety, obowiązki Kazekage nie pozwalały mu na to, by przesiadywał w szpitalu
za długo.
–
Póki co bez zmian, ale mam nadzieję, że do jutra się obudzi – powiedziała
Sakura.
–
Eh, Naruto… – Gaara podszedł do niego i położył mu rękę na ramieniu. Wiedział,
w końcu czytał raporty medyków, że jego stan jest stabilny, ale lęk, że coś się
stanie, nadal nie ustępował. Był pewien, że właśnie tak samo myśleli Sasuke i
Sakura. Naruto był dla nich wszystkich naprawdę ważny, dlatego prawie nie
ruszali się ze szpitala. Jednak tym razem musieli. – Hokage skontaktował się ze
mną przez telekonferencję. Jest wściekły. Chce was oboje widzieć. – Odwrócił
się i kiwnął na jednego z shinobi w korytarzu.
Sasuke
wydawał się być niezbyt zadowolony, że musi wyjść, a Sakura trochę
zdezorientowana. Dlaczego Kakashi miałby być wściekły? Przecież nikt nie mógł
przewidzieć, że coś takiego się zdarzy. Każda misja niosła ze sobą ryzyko i ich
Hokage doskonale o tym wiedział.
Gaara,
który został na sali sam, usiadł na jednym z krzeseł przy łóżku. Gdyby
wiedział, jak to wszystko się potoczy… Przecież czytał tamtą wiadomość, miał
świadomość, że Naruto wcale nie został wysłany tu przez Hokage. A mimo wszystko
potraktował to z przymrużeniem oka. Wiedział, że on i zawsze robi wszystko po
swojemu, poza tym za bardzo cieszył się z jego obecności, żeby go odesłać. Zbyt
rzadko się widzieli. Był jego pierwszym przyjacielem. Pierwszą osoba, na której
naprawdę mu zależało.
–
…niu… – usłyszał głos, który wyrwał go z rozmyślań. Spojrzał na Naruto, jednak
on nadal leżał bez ruchu, a w pokoju nikogo poza nimi nie było. Wydawało mu
się? Nie, przecież słyszał wyraźnie. – Draniu… – wargi Naruto poruszyły się
wydając kolejny cichy szept.
*
Sasuke
i Sakura zasiedli na krzesłach przed ekranem, na którym po chwili pojawił się
Kakashi. Spojrzał na nich surowym wzrokiem i splótł palce w koszyczek, jak miał
w zwyczaju.
–
A teraz mi się wytłumaczcie – przywitał ich, od razu przechodząc do sedna.
–
To moja wina – oznajmił Sasuke, a Sakura spojrzała na niego zaskoczona. – Nie
powinienem się zgodzić, żeby Naruto szedł z nami do tej jaskini. Była
zabezpieczona igłami z trucizną. Nikt inny nie przeżył, ale Naruto... –
Przerwał, żeby przełknąć ciężko. Starał się brzmieć zdecydowanie i bez emocji,
ale w tym wypadku nie było to takie łatwe. – Poradzi sobie. Naruto z tego
wyjdzie.
–
Jaką masz pewność, co do tego? – warknął Kakashi, patrząc wściekłym wzrokiem. –
Naruto mógł stracić życie! Czy wy w ogóle zdajecie sobie z tego sprawę?! Gdyby
Sakura nie pomogła mu w odpowiednim momencie… Czy ja nie wyrażałem się, do
ciężkiej cholery, jasno w liście? Może trzeba was wysłać na naukę czytania do
Akademii – zagrzmiał. Był naprawdę wściekły. Nie posłuchali go. Jeszcze Sasuke,
jak Sasuke, ale Sakura?
–
Jakim liście? – Sakura wydawała się zdezorientowana. Nie miała pojęcia, o co
chodzi z tym listem. Dopiero po chwili sobie przypomniała zwitek, który na
kolacji Gaara podał Sasuke. Chyba było w nim coś, o czym jej nie powiedzieli.
Kakashi
zmarszczył brwi. Sakura chyba jednak nie miała o niczym pojęcia.
–
Sasuke! Mam rozumieć, że zignorowałeś mój kategoryczny zakaz zabierania ze sobą
Naruto?! – zapytał ostro. – Wiesz, na co go naraziłeś?!
–
Nie, to nie do końca tak – zaprotestowała nagle Sakura. – Tak naprawdę to Sasuke go uratował. Gdyby nie
odciągnął Naruto, to on oberwałby większą ilością tych igieł! Jestem tak samo
winna jak Sasuke, mówił mi, żebym nie pozwoliła mu wchodzić do tej jaskini,
ale... Mogłam być bardziej stanowcza.
–
Sakura, Sasuke miał określone wytyczne i był przywódcą misji. I to on był za to
odpowiedzialny. Może powinienem zacząć dawać wam misję rangi D, dopóki nie
zmądrzejecie? – westchnął. – Powiedz mi, co konkretnie z Naruto.
–
Jeszcze nie wybudził się ze śpiączki, ale naprawdę z tego wyjdzie. Zrobiłam
wszystko co w mojej mocy.
–
Ech. – Kakashi znów westchnął i pokręcił głową, a wyraz jego twarzy złagodniał.
– Dobrze chociaż, że po tylu latach nauczyliście się w końcu działać zespołowo.
Gdybyście tak nie nawalili, poczułbym się nawet wzruszony. Wiadomo już, co było
w tej truciźnie?
–
Jeszcze nie znamy wszystkich składników. Była podobno przygotowana jak ta
należąca do Sasoriego, ale ta teraz była mocniejsza. Gdyby Naruto nie miał w
sobie chakry Kyuubiego, najprawdopodobniej nie przeżyłby tego. Medycy z
Sunagakure wciąż to badają.
–
Dobrze. Kiedy Naruto się wybudzi i wróci do wioski, Tsunade dokładnie go przebada.
Musimy mieć pewność, że w jego organizmie nic nie zostało. – Kakashi spojrzał
na papiery, które zostały mu niedawno dostarczone. To był list Kazekage w
sprawie misji. – Sasuke, masz mnie na bieżąco informować o wszystkim. I…
–
Ja przepraszam. – Do pomieszczenia weszła młoda kobieta w kitlu lekarskim. –
Chciałam tylko powiedzieć, że Naruto się już obudził i wygląda na to, że będzie
dobrze – uśmiechnęła się.
Sasuke
poderwał się i chciał od razu wyjść, ale Kakashi go powstrzymał. Odetchnął z
ulgą, chyba wszyscy odetchnęli.
–
Siadaj, jeszcze nie skończyłem! – powiedział i zastanowił się nad czymś, po
czym na chwilę zniknął z ekranu monitora. Sasuke i Sakura zaczęli się już
naprawdę niecierpliwić, gdy w końcu wrócił i się odezwał. – Jak tylko Naruto
wydobrzeje, to wraca do Konohy. Nie obchodzi mnie, jak to zrobicie, ale macie
go przekonać, bo znając go… Zresztą wiadomo… – Kakashi westchnął ciężko i
potarł ręką czoło. Co on miał z tymi dzieciakami. I że niby oni byli już
dorośli…
–
Tak sam ma wracać? Nie wiem czy powinien… – Sakura zagryzła wargę. Znów jej
instynkt pielęgniarski wysunął się na pierwszy plan. Nie była pewna, czy to
dobry pomysł.
–
Wysłałem już rano do Piasku dwie osoby, jedna zgłosiła się na ochotnika, więc
będzie miał w drodze powrotnej towarzystwo – powiedział stanowczo Kakashi.
Uznał, że z nimi inaczej się nie da. Może i byli teraz jednymi z
najsilniejszych shinobi, ale on miał o wiele większe doświadczenie i wiedział
lepiej, co robić w takich sytuacjach. Oni musza jeszcze dużo się nauczyć.
Kiedy
tylko Kakashi skończył, Sasuke i Sakura od razu udali się do szpitala. Sasuke
wcale nie podobała się decyzja o powrocie Naruto do wioski, ale w tym momencie
liczył się tylko fakt, że się obudził i musiał go jak najszybciej zobaczyć.
Potem się zastanowi, co dalej.
Pod
drzwiami sali, w której leżał Naruto, zastali Kazekage i trzy osoby w białych
kitlach, które chyba zdawały mu jakieś raporty. Sasuke już chciał chwycić za
klamkę, gdy jedna z osób go powstrzymała.
–
Właśnie robią mu badania, zaraz będziecie mogli wejść – poinformowała starsza
kobieta, widząc jego zmarszczone brwi i niezadowolony wzrok.
–
Ale jest całkiem przytomny? Może się ruszać? Mówił coś? – Sakura zaczęła
zadawać standardowe pytania. W końcu trucizna mogła wpłynąć jakoś na układ
ruchowy, zmysł słuchu, wzroku, mowy…
–
No coś… mówił. – Gaara odwrócił się w ich stronę i spojrzał z uwagą na Sasuke.
Dobrze wiedział, kogo Naruto określał mianem „drania”, sam mu to kiedyś
powiedział, podczas jego pobytu w Wiosce Liścia. Musiał naprawdę często o nim
myśleć, skoro to było jego pierwsze słowo po wybudzeniu. Znając go, powinien
raczej powiedzieć „ramen”.
–
Całe szczęście. – Sakura odetchnęła z ulgą. Nagle jednak coś ją tknęło. –
Ale... Z sensem? To znaczy na ile oczywiście Naruto może mówić z sensem.
Gaara
skinął głową. Naruto chociaż jeszcze był nieprzytomny, dobrze wiedział, o kim
mówi. Nie mógł się przejęzyczyć.
–
Ile jeszcze potrwa to badanie? – zniecierpliwił się Sasuke. W tym momencie już
nie pamiętał, jak czasami denerwowało go nieustanne paplanie Naruto. Niech już
papla, byleby był przytomny i zdrowy.
–
Cierpliwości – zwróciła się do niego jakaś lekarka.
–
Hokage wysłał po Naruto ludzi – oznajmiła Sakura. – Naruto będzie musiał
opuścić Wioskę Piasku.
–
Nie przyjmie tego dobrze – zauważył Gaara.
–
I w tym rzecz. Znając go pewnie będzie się przeciwstawiał i się wścieknie. Nie
mówmy mu tego jeszcze – poprosiła, zerkając na Sasuke. – Niech na razie
odpoczywa.
–
Jak długo będzie regenerować siły?
–
Myślę, biorąc pod uwagę chakrę Kyuubiego, że potrwa to najwyżej trzy dni, więc
akurat oni tutaj dotrą. Kogokolwiek Kakashi-sensei nie wysłał.
Sasuke
zmarszczył brwi, ale kiwnął głową. Po chwili zostali wpuszczeni do środka.
–
Draniu! – ucieszył się Naruto, gdy go tylko zobaczył, ale po chwili zorientował
się, że w pokoju są jeszcze dwie osoby. – Sakura-chan, Gaara – wykrzyknął z
entuzjazmem, choć już trochę mniejszym. – Od godziny mnie tu męczą, wyobrażacie
sobie? Chcieli nawet zrobić mi zastrzyk, ale się nie dałem!
–
Młotku, przestań i daj im pracować! – Sasuke usiadł na łóżku patrząc na niego.
Wydawał się być całkiem zdrowy. Wyglądał jak Naruto, gestykulował jak Naruto,
gadał jak Naruto. – Kilka zastrzyków ci nie zaszkodzi.
–
No ty chyba kpisz, draniu! Nie ma mowy! – Naruto odskoczył od niego, jakby
właśnie trzymał w ręce kilka strzykawek.
Gaara
przyglądał się całej sytuacji w milczeniu. Tak, teraz się upewnił, że Naruto,
budząc się, myślał o Sasuke. Musiał być dla niego naprawdę bardzo ważny. Choć,
tak szczerze mówiąc, ktoś, kto obserwowałby ich w tym momencie, uznałby, że nie
znoszą się jak pies z kotem, bo właśnie zaczęli wymyślać sobie od najgorszych.
–
Możecie się zamknąć? – krzyknęła Sakura, zupełnie w tym momencie ignorując
fakt, że wrzeszczy też na Sasuke. Była zmęczona, naprawdę zmęczona, a ulga,
która spłynęła na nią w momencie, gdy dowiedziała się, że Naruto się obudził,
jeszcze to uczucie spotęgowała. Miała ochotę położyć się spać. Choć nie,
najpierw jeszcze się wykapać. A potem dopiero spać. Mimowolnie ziewnęła.
Po
chwili Gaara wręcz zmusił ją, by wróciła do swojego pokoju. On też musiał
wyjść, miał zaraz zebranie w sprawie tablic. Sasuke został z Naruto sam.
–
Miałeś dużo szczęścia, młotku – stwierdził, zadowolony z takiego przebiegu
spraw. Byli w sali bez Sakury, która ciągle ględziłaby mu nad uchem i bez
Gaary.
–
A czy inni... Czy ci shinobi…
–
Przeżyli? Nie. Oberwali większą ilością igieł niż ty. Nawet nie wiesz ile
miałeś szczęścia, idioto!
Naruto
zacisnął pięści na pościeli i zmarszczył brwi. Nawet jeśli nie znał tych ludzi,
żałował ich. Byli w końcu ich sprzymierzeńcami.
–
Naruto...
–
Kiedy tam wracamy? – zapytał z determinacją, przerywając mu.
–
Ledwo się obudziłeś.
–
Ale chcę tam wrócić. Czułem tam... sam nie wiem, ale z tego miejsca, w którym
stałem… Tam jest coś jeszcze. Musimy tam wrócić, może jeszcze dzisiaj
wieczorem.
–
Najpierw musisz wyzdrowieć. – Sasuke musiał być stanowczy. Tym razem obiecał
sobie, że będzie, bo już nie mógł doprowadzić drugi raz do takiej sytuacji. Nie
jako dowódca misji, ale przede wszystkim też nie jako... Zacisnął zęby. – Nie
ruszysz się ze szpitala, dopóki nie wyzdrowiejesz. A z tego co mówili, zajmie ci
co najmniej trzy dni.
–
Przecież już jestem zdrowy! – wrzasnął Naruto i aż poderwał się z miejsca,
jednak zaraz opadł z powrotem i jęknął.
–
Co jest? – zapytał Sasuke, marszcząc brwi. Coś nadal było nie tak.
–
Nic, po prostu moja noga. Jak się ruszę to mam taki skurcz, a potem trochę mi
drętwieje i to przechodzi wyżej… – wymamrotał zmieszany.
Nie
zamierzał mówić nikomu o tym, że wtedy nie czuł nawet „tych” części ciała. To
na pewno niedługo minie. Medycy, którzy z nim rozmawiali, mówili, że Sakura
usunęła prawie całą truciznę, z resztkami poradzi sobie jego organizm. O
kurczę! Zapomniał jej podziękować. Tak się skupił na Sasuke, że zupełnie mu to
do głowy nie przyszło. Jak wrócą do Konohy, zaprosi ją na ramen, Z najlepszymi
dodatkami. Tak! Właśnie! Odetchnął z ulgą, gdy poczuł, że skurcz mija.
–
Naruto… – Sasuke zmrużył oczy, a jego ton nie zwiastował niczego najlepszego. –
Cokolwiek to nie jest, masz to powiedzieć uzdrowicielom, rozumiesz?
–
No chyba, draniu, nie myślisz, że… – zamilkł i zaczerwienił się lekko z
zażenowania. – Nie myślisz, że będę o tym rozmawiał z… No wiesz, tu ciągle
wokoło są jakieś baby. Jak mam komuś powiedzieć? – Odwrócił głowę.
Sasuke
naprawdę po raz pierwszy od kilku dni miał ochotę się roześmiać. Fakt, wcale
nie uśmiechało mu się, żeby ktoś dotykał tam Naruto, ale jego mina i ta
konsternacja były naprawdę zabawne. Co nie znaczy, że nie trzeba było się tym
problemem zając, więc Sasuke, zupełnie ignorując wrzaski i krzyki, co to mu
Naruto zrobi, jak tylko komuś powie, wyszedł z sali. Musiał znaleźć jakiegoś
medyka i powiedzieć, żeby się nim zajął w tej kwestii.
Sasuke
trochę się naszukał odpowiedniej osoby, bo wolał o tę konsultację nie prosić
tych kilku młodych i w miarę przystojnych medyków, na których natknął się po
drodze. Oczywiście wytłumaczenie było jasne – im starszy, tym miał większe
doświadczenie. Przynajmniej tak to sobie tłumaczył, wyciągając jakiegoś dziadka
w lekarskim kitlu z jednego z gabinetów.
Teraz
zaczynał się niecierpliwić, bo medyk był już w sali Naruto od dobrej pół
godziny. Chcąc nie chcąc, Sasuke zaczął sobie wyobrażać, jak wygląda takie
badanie, ale zaraz się otrząsnął. Głupota. Ten młotek został poważnie ranny, a
objawy mogły świadczyć o jakichś
komplikacjach. Cholera wie, co taka trucizna może zrobić z ciałem człowieka.
Westchnął cicho i oparł głowę na ręce. No ile to jeszcze będzie trwać?!
Medyk
w końcu wyszedł z pokoju i skinął mu głową, że może wejść.
Gdy
tylko przekroczył drzwi, zobaczył naburmuszonego, zaczerwienionego i złego jak
diabli Naruto.
–
Draniu! Jak kiedyś trafisz do szpitala, obiecuję, że załatwię cię tak samo –
wrzasnął i choć próbował się hamować, z pewnością usłyszało go pół szpitala.
– Ty wiesz, jakie on mi badania robił? –
sapnął i prychnął, odwracając głowę.
–
Pewnie takie, jakie było trzeba. – Sasuke, choć bardzo chciał powiedzieć coś
innego, ugryzł się w język. Prowokowanie w tym momencie Naruto mogło się źle
skończyć. – Co ci powiedział?
–
Że krew filtruje resztki trucizny z rany w nodze i dlatego mam takie dziwne
odczucia. I że będą mi wsmarowywać jakąś maź czy maść… Nie pamiętam. Tak czy
inaczej z jakiejś rośliny czy drzewa.
–
Młotku, drzewo to też roślina. – Sasuke tym razem nie umiał odmówić sobie
złośliwości. I to nie tak, że nie martwił się już o Naruto, ale wolał tego nie
okazywać. Naruto zawsze wracał do siebie najszybciej, gdy miał o co walczyć lub
z kim rywalizować. Więc i tym razem musi mieć przeświadczenie, że im szybciej
stanie na nogi, tym szybciej będzie mógł z nim walczyć w odwecie za te docinki.
– A tak w ogóle, to gdzie oni będą cię smarować? – zapytał nagle.
–
Jak to gdzie? Na nodze! No ty chyba nie pomyślałeś, że… Draniu! – wrzasnął
Naruto i tym razem zerwał się na równe nogi. – Chodź tu i walcz ze mną!
–
W tym stanie? – Sasuke prychnął. – Wolę poczekać, aż będziesz sprawny. W pełni
– dodał i uniósł brew, rzucając znaczące spojrzenie na krocze Naruto.
Tylko
dzięki swojej szybkości udało mu się umknąć przed ciosem, który niefortunnie
spadł na łóżko, niszcząc je doszczętnie.
–
Uspokój się, młotku, bo zaraz cię wyrzucą z tego szpitala! – mruknął Sasuke,
ale uśmiechnął się lekko. Skoro Naruto mógł już robić takie rzeczy, to
znaczyło, że naprawdę wracał do zdrowia. Może już jutro wypiszą go do pokoju?
Wtedy będą mieli dużo więcej swobody.
–
Draniu, ja ci się zaraz uspokoję! Nie będziesz wygadywał takich…
Zamilkł,
kiedy drzwi otworzyły się, a do środka weszła medyczka, zaniepokojona hałasem.
Spojrzała zaskoczona najpierw na łóżko, później na pacjenta, który w samej
piżamie stał w bojowej pozie, a później na jego gościa.
–
Co tu się stało?
–
Nic, wypadek! – Naruto pokręcił głową. – To wszystko jego wina i...
–
Mam go stąd wyprosić? – zapytała kobieta, która nie znała Sasuke na tyle, żeby
wiedzieć, że nie dałoby się go ot tak „wyprosić”.
–
Nie! – krzyknął Naruto. – Po prostu... Ja chyba będę potrzebował nowego łóżka –
dokończył już spokojniej, gdy zobaczył, jakich szkód dokonał.
–
No... zdecydowanie będzie pan potrzebował nowego łóżka – mruknęła kobieta. – To
jest całkiem zniszczone. Zaraz kogoś wezwę. Jak się pan czuje?
–
Dobrze, bardzo dobrze.
–
Skoro zdemolował łóżko, czuje się już świetnie – wtrącił się Sasuke.
–
Weź się lepiej zamknij, draniu, co?! – wrzasnął Naruto, czerwieniąc się.
Żałował, że powiedział mu o tym jego małym problemie. Teraz Sasuke będzie z
niego kpił chyba do końca życia.
Haha, Sasuś zawsze wie najlepiej. Dobrze że Naruto już się obudził, będzie mógł porządnie protestować odnośnie powrotu do Konohy -swoją drogą ciekawe kogo Kakashi wysłał, oby nie Hinatę - no i generalnie sprawiać problemy. Ciekawe czy Gaara ogarnie coś co się dzieje, bo Sakura jak na razie nadal w ciemnym lesie. "Najlepsi przyjaciele"... Um, w sumie kłamstwo to nie jest ;D
OdpowiedzUsuńDziękuję za rozdział i czekam na ciąg dalszy
JT
Super rozdział , bardzo zabawny,oby więcej takich. Mam nadzieję że niedługo gaara się o nich dowie i inni też. Bo mam dość sakury która myśli że coś ją będzie z sasuke łączyło. Lepiej po prostu żeby nie robiła sobie nadziei bo zle na tym tylko wyjdzie i się bardzo rozczaruje. Nie żebym miała coś przeciwko temu. Karma wraca. :) Pozdrawiam Magda
OdpowiedzUsuńJa obstawiam że wysłał właśnie hinatę i kibę. A jak nie kibę to saia albo shikamaru ale to moje typy ,ale hinatę na bank wysłał bo przecież on myśli że oni razem będą. Nie wiem jak hokage może być tak tępy skoro czyta te swoje miłosne książki to chyba wie jak miłość wygląda. A on ją zawsze tylko jak koleżankę traktował i nic po za tym. Między nimi nigdy chemii nie było dlatego dziwię się innym że mają takie skojarzenia jak dzieci we mgle skoro są dorośli powinni być moim zdaniem bardziej spostrzegawczy ,no ale nie ma co wymagać od kogoś intuicji bo ją trzeba posiadać i nie wszyscy mają taki dar niestety bo to by pozwoliło uniknąć durnych insynuacji takich jak tutaj. Mam nadzieję że wkrótce każdy zrozumie że miłość nie musi być tylko między kobietą i facetem bo niestety myślę że na wsi tak jest , bo gdyby tak nie było to by ludzie zaczęli się ujawniać , bo na pewno są tam geje mam na myśli konohę nawet dla mnie taką parą to byli izumo i kotestu chyba tak się nazywali . Gdyby oni się ujawnili to moim zdaniem każdy by zaczął i nie trzeba by się z kobietami żenić dla niepoznaki. Pozdrawiam i życzę udanej twórczości i weny. Moli
OdpowiedzUsuńŻyje! :D I t nawet żywotnie ufffffffffffffff..............
OdpowiedzUsuńMogę w końcu spać spokojnie. Sakura powinna zyskać w oczach Sasuke, powinien być jej wdzięczny, a on zachowuje się jak on. No trudno, ale do przewidzenia xD
Na pewno Kakashi wysłał ekipę eskortującą zawierającą Hinatę >< Sasuke to się nie spodoba. Niech go zatrzyma przy sobie jeszcze trochę, najlepiej do końca misji <3 Z drugiej strony nie mam pojęcia, jak oni będą chcieli zawlec Uzumakiego do Konohy, bez knebli i łańcuchów, bo więzy to przegryzie. Czyli pewnie będzie Shikamaru i Hinata.
Delikatny uśmiech na Twarzy Uchihy do Sakury, no jakbym nie przeczytała, to bym nie uwierzyła, ale może faktycznie to fatamorgana ^^
Świetny rozdział! Jeny no i muszę czekać na więcej, no ok <3
Pozdrawiam i życzę weny!
~ Wege
Uf, dobrze, że Naru jednak wyjdzie z tego cało. Trochę zmartwiło mnie to drętwienie ale mam nadzieję, że nie zrobicie z niego kaleki.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział!
Macie błąd:
OdpowiedzUsuń"Podniósł(!) się z krzesła, ale w tym właśnie momencie drzwi się otworzyły, a w progu stanęła Sakura. [...]
Sasuke wstał(!) i wyminął ją." Nie mogę zaznaczyć pogrubieniem, więc wykrzyknikami to zrobiłam. On już stał wcześniej, więc nie mógł ponownie.
Rozdział super. Przepraszam, ale nie mam sił pisać czegoś lepszego. Akcja rozwija się i ciekawa jestem co będzie dalej- kto przyjdzie po Naruto, czy droga będzie bezpieczna, czy w ogóle Naruto wróci, czy jednak noga będzie pobolewać i nie będzie w 100% sprawny tak szybko,... Pełno myśli :D
Spoiler
Dzięki, już poprawione :)
UsuńCzy ten blog będzie kontynuowany czy zawiesicie go jak swoje indywidualne blogi?
OdpowiedzUsuńJak to zawiesicie??? O czym ty mówisz? Weź mnie tak nie strasz!
UsuńW przypadku tego bloga nic się nie zmienia, będzie kontynuowany i dokończony:)
UsuńCzyli my jesteśmy lepsi i wiemy co czytać żeby poznać całą historię ��
OdpowiedzUsuńHej,
OdpowiedzUsuńo jaki Kakashi wściekły, swoją drogą ciekawe kogo wysłał po Naruto... a Sasuke haha im starszy tym lepiej...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia