Dziękujemy
za komentarze i zapraszamy na następny rozdział.
Naruto
usiadł na łóżku i westchnął ciężko. Był zmęczony, ale wcześniej umówił się przecież
z Sasuke, że zobaczą się wieczorem. Tylko jak niby miał go teraz znaleźć?
Budynek, w którym się znajdowali był naprawdę wielki i miał pewnie ze sto
pokojów. Zrezygnowany powlókł się pod prysznic.
Poczuł
się lepiej, kiedy już się wykąpał. Położył się do łóżka i leżał w nim przez
chwilę, ale w końcu nie wytrzymał. Nie po to tak się starał jak najszybciej
tutaj dotrzeć, żeby teraz spać sam!
Ubrał
się i wyszedł z pokoju. Zamknął go i klucz schował do kieszeni, a później
rozejrzał się po korytarzu. Biały, pusty, z mnóstwem drzwi. I niby jak on miał
znaleźć Sasuke? Przeklął cicho pod nosem, ale nie tracił nadziei. Nie mógł
zapukać do wszystkich drzwi. Nie byli w hotelu, w większości pokoi mogły
znajdować się jakieś magazyny albo archiwa, albo... Naruto sam już nie
wiedział. To był w końcu budynek Kazekage.
Przystanął,
kiedy wyczuł znajomą chakrę. No jasne! Przecież mógł znaleźć Sasuke po chakrze.
Odkąd Mędrzec Sześciu Ścieżek ich połączył, nie mieli żadnego problemu, żeby
się zlokalizować, no chyba że któryś z nich bardzo chciał ukryć chakrę. Właśnie
tak ich znalazł, kiedy wyruszył z Konohy.
Zajęło
mu chwilę namierzenie odpowiednich drzwi, ale w końcu mu się to udało.
Przynajmniej tak myślał, bo dziwnym trafem wyczuwał Sasuke z miejsca pomiędzy
dwoma pokojami znajdującymi się obok siebie. I co teraz? Do którego z nich miał
zapukać?
W
końcu zaczął w myślach powtarzać słowa wyliczanki. „Na kogo padnie na tego bęc”
– otworzył oczy i spojrzał na drzwi po lewej stronie. Podniósł rękę i zapukał.
Kiedy nikt nie odpowiadał, zastukał jeszcze raz. I jeszcze raz. W końcu drzwi
się otworzyły i stanął w nich jakiś staruszek, przecierający oczy.
–
A ty tu czego? – wymamrotał i pogroził mu drewnianą laską.
–
Przepraszam, pomyłka – mruknął Naruto, przywołując na twarz najbardziej
przepraszający uśmiech, na jaki było go stać.
Staruszek
coś ponarzekał i zatrzasnął mu drzwi przed nosem.
Naruto
odetchnął. Jeżeli nie ten pokój, to… Już miał podnieść rękę, gdy drzwi obok też
się otworzyły.
–
Długo kazałeś na siebie czekać, młotku – mruknął Sasuke i wciągnął go do pokoju.
– Wydaje ci się, że jak masz jakieś prywatne koneksje z Kazekage, to wolno ci
się spóźniać?
–
Wcale… Ach… – sapnął Naruto, gdy Sasuke ugryzł go lekko w szyję i zabrał się za
ściągnie jego ubrań. – Ja wcale nie… Sasuke – jęknął, gdy poczuł dłoń między
swoimi udami.
Sasuke
masował ich wnętrze, z premedytacją omijając najwrażliwsze miejsca.
–
Przestań się ze mną bawić – warknął Naruto, chwytając go za włosy. Ten drań
naprawdę czasami potrafił go doprowadzać do szału. Był wredny, niemiły,
niesympatyczny, i… O cholera… – Sasuke!
–
Ty wcześniej najwyraźniej dobrze bawiłeś się ze swoim przyjacielem – wymamrotał
Sasuke, wbijając się jednocześnie w jego usta. – Wiesz, która już jest godzina?
–
Nie wiem… I… Zamknij chociaż drzwi na klucz! – Naruto oderwał się od niego na
chwilę i omiótł wzrokiem pokój. Był mniejszy, dużo mniejszy niż ten, który on
dostał. Trochę dziwne, biorąc pod uwagę, że wizyta Sasuke była już od dawna
zaplanowana. To on sam powinien mieć raczej mały pokoik, jako że przybył tu bez
zapowiedzi. No, ale w końcu miał kiedyś zostać Hokage. Należało mu się, a co!
Tylko co mu z tych luksusów, gdy wychodziło na to, że noc jednak spędzi… –
Draniu! To bolało!
– Miało – mruknął Sasuke. Był zły i już
myślał, że Naruto nie przyjdzie. Pozytywnie się zaskoczył. O tak, chciał go już
mieć pod sobą. Pchnął go na łóżko tak, że aż zaskrzypiało. Naruto był już bez
koszulki i zaraz miał pozbyć się jego spodenek, ale zatrzymał go nagle. – Co?
–
Chodźmy do mnie – mruknął, wiercąc się na łóżku. Jeśli to tutaj zrobią, pewnie
już zostaną w tym pokoju, a wtedy na pewno nie wyśpią się na tym wąskim łóżku.
–
Ale wymyślasz, młotku – mruknął Sasuke i jednym ruchem ściągnął mu spodnie.
–
Mówię poważnie! – Naruto skopał go z siebie. – Tu się nie wyśpimy. Ja mam
większe łóżko.
Sasuke
znowu próbował się do niego dobrać, bo już nawet nie chciało mu się komentować,
że pomysł Naruto był bezsensowny, ale on znowu go odepchnął.
–
Ale z ciebie uparty młotek – westchnął tylko Sasuke, kiedy ten zaczął się
ubierać. – Daleko jest do ciebie?
–
Nie, jestem na wyższym piętrze. – Naruto wyszczerzył się do niego w uśmiechu.
Seks, a później wygodne spanie – to mu się podobało.
–
No widzę, że ty masz tu naprawdę specjalne traktowanie – powiedział Sasuke z
przekąsem. Ta zażyłość Naruto z Gaarą coraz mniej mu się podobała. Dostał
większe łóżko, ciekawe co jeszcze.
–
Draniu, w końcu jestem super-ninja! – Roześmiał się Naruto, wkładając rękę do
kieszeni. A po chwili do drugiej. Cholera… – Eee… zgubiłem klucz – wymamrotał,
wyczuwając w jednej z kieszeni dziurę.
–
Chyba super-głąbem – westchnął Sasuke, rozglądając się po podłodze, jednak
nigdzie nie zauważył żadnego klucza. Zresztą, nie było tu żadnych dywanów poza
małym chodniczkiem przy łóżku, więc usłyszałby, gdyby metal uderzył o podłogę.
– Młotku, z tobą zawsze są same problemy. Pamiętasz chociaż, którędy szedłeś?
–
No jasne, że tak! Tak… mniej więcej. – Naruto wzruszył ramionami. Z racji tego,
że budynek był okrągły, to te korytarze były trochę pokręcone, poza tym skupiał
się na chakrze Sasuke, a nie w którą stronę skręca.
–
Mniej więcej?– Sasuke przymknął oczy i pokręcił ze zrezygnowaniem głową. –
Chodź, poszukamy tego klucza.
–
Sasuke, ja już mam dość zwiedzania tych korytarzy – jęknął Naruto, kiedy po raz
kolejny przemierzyli oba piętra. Było już naprawdę bardzo późno i czuł
zmęczenie, a żadnego klucza nigdzie nie znaleźli. Jego chakra przez te dwie godziny
snu w jaskini nie zdążyła się zregenerować, więc zaczynał być marudny. Co
prawda słyszał cichy głosik, jak Kurama z niego kpi i nazywa mięczakiem, ale go
zignorował. I w ogóle… Miał nadzieję, że ten czas spędzą z Sasuke na robieniu
lepszych rzeczy, niż szwendanie się po tym budynku. Ktoś tu musiał mieć niezłe
poczucie humoru, projektując takie coś. Istny labirynt!
–
Dobra, wracamy. – Sasuke też miał już dość. Jego pokój może i nie miał
luksusów, ale przynajmniej miał łóżko. Do którego zamierzał się położyć!
*
Rano
dotarli na śniadanie spóźnieni. Obaj byli trochę niewyspani i nie, wcale nie
dlatego, że pół nocy się sobą zajmowali, bo Naruto jak tylko padł na poduszki, to
zaraz zasnął. A to miało duży wpływ na niezbyt dobry nastrój Sasuke. Liczył na
coś innego.
–
Sorki, zaspaliśmy – Naruto zaczął rozmasowywać sobie kark. Spanie w dwie osoby
na tak wąskim łóżku było naprawdę niewygodne.
–
Wysłałem jednego z moich ludzi, żeby cię obudził, ale mówił, że cię nie było –
powiedział Gaara, przyglądając mu się uważnie.
–
No wiem… Poszedłem się jeszcze przejść i zgubiłem klucz. Spałem u Sasuke –
powiedział, czując, jak zaczyna burczeć mu w brzuchu. Jedzenie na stole
wyglądało i pachniało tak zachęcająco… – Na podłodze – skłamał, widząc
zdziwione spojrzenia.
–
Naruto, zachowuj się! – Szturchnęła go Sakura. – Jesz jak prosię, a jesteśmy u
Kazekage, a nie w jakiejś knajpie – syknęła mu nad uchem i spiorunowała
wzrokiem.
–
Sakura-chan, no co, głodny jestem – wymamrotał Naruto z pełnymi ustami. To, co
tu serwowali było bardzo dobre. Co prawda aż nie tak dobre jak ramen z
Ichiraku, bo ramen był najlepszy na świecie, ale naprawdę dawało radę.
–
Jesteś naprawdę nieokrzesany. – Sakura tylko pokręciła głową i nałożyła sobie
na talerz trochę ryżu i warzyw. Miała ochotę też na sushi, ale odpuściła je
sobie. W końcu oddech po tego typu przysmakach był, delikatnie mówiąc, niezbyt
przyjemny. A ona przecież na pewno będzie rozmawiać z Sasuke, w końcu zaraz będą
wyruszali.
–
Sakura-chan, no…
–
Kazekage-sama – usłyszeli głos kogoś, kto pojawił się w pomieszczeniu, a chwilę
później podszedł bliżej, wręczając jakiś mały zwitek pergaminu i powiedział coś
cicho.
Gaara
tylko skinął głową, dziękując posłańcowi i odpieczętował list. Uśmiechnął się.
–
To chyba do ciebie. – Podał kartkę Sasuke.
Ten
chwycił ją i przebiegł wzrokiem tekst.
Sasuke, przypominam,
żebyś zdawał raport każdego dnia. Nie wiem, gdzie jesteście, więc wysłałem
wiadomość do Siedziby Głównej Wioski Piasku.
PS. Czy przypadkiem nie
przyplątała wam się jakaś dodatkowa osoba, której nie powinno tam być? Bo jeśli
tak, to przekaż mu, że jak wróci, to technika Tysiąca Lat Bólu będzie
przyjemnością w porównaniu z tym, co mu zrobię. I kategorycznie zabraniam
dopuszczania go do tej misji.
Kakashi
Sasuke
też się uśmiechnął lekko. Cały Naruto. Więc jednak Kakashi wcale nie pozwolił
mu do nich dołączyć. Coś tak przeczuwał, w końcu wcześniej Hokage był bardzo
stanowczy, kiedy nie wyrażał zgody. A potem jeszcze brak tych dokumentów, które
Naruto rzekomo zgubił. Ciekawe, jak ten młotek się będzie z tego tłumaczył,
kiedy wrócą do Konohy.
–
Co tam pisze? – Naruto przechylił głowę, chcąc zobaczyć treść listu, ale Sasuke
zgniótł go w dłoni.
–
Tam jest napisane, że to informacja poufna – zbył go Sasuke. Nie zamierzał
informować go o groźbach Kakashiego. Skoro Naruto już tu był, to… To niech będzie.
A z Kakashim sobie jakoś poradzą. Przecież to nie był ani, pierwszy, ani
ostatni raz, gdy im groził.
Naruto
dostał dodatkowy klucz do swojego pokoju. Przebrał się, sprawdził ekwipunek i
już przygotowany czekał na resztę przed wejściem do budynku.
–
Zwarty i gotowy, młotku? – zapytał go cynicznie Sasuke, kiedy on też dołączył.
Zaraz
za nim przyszła Sakura, która chociaż chciała go złapać na korytarzu, nie mogła
go znaleźć, więc w końcu wyszła na zewnątrz. Jak widać minęli się.
–
A żebyś wiedział, draniu! – krzyknął Naruto i potarł ręce. – Załatwię te
tablice tak, że im się znaki poprzestawiają!
–
Ale wiesz, że jednak najpierw powinienem je odczytać? – Sasuke uniósł brew.
–
Oj tam, szczegóły. Ważne, że tu jestem i ci pomogę, no nie, draniu? Bo beze
mnie byłoby ciężko. Jakby coś ci się stało, to...
–
No jasne – uciął szybko Sasuke, widząc uniesione brwi Sakury. Nie wiedział, czy
Naruto tylko żartował, czy o mało nie zapędził się za daleko, więc wolał to
przerwać. Młotek – pomyślał.
Gaara
trochę się spóźnił, ale kiedy tylko przybył, przeprosił za to. Tłumaczył, że
zatrzymały go sprawy służbowe i ma nadzieję, że się nie gniewają, na co Naruto
od razu, mimo że chwilę wcześniej już się zaczynał niecierpliwić, wykrzyknął
"no jasne, że nie, Gaara!".
Droga
do jaskini była dłuższa niż się spodziewali. Burza piaskowa zaczęła ustępować,
ale wciąż można było wyczuć piasek w powietrzu przez co oni, nieprzyzwyczajeni
do tak suchego powietrza, co chwilę kaszleli.
–
To tutaj? – zapytała Sakura, kiedy w końcu dotarli do skalistych gór.
–
Tak, już niedaleko jest ta jaskinia. Chodźcie – powiedział ninja, który
odpowiadał za ochronę tego miejsca do czasu ich przybycia. Gaara zabrał ze sobą
czterech ludzi, którzy mieli im pomóc w razie jakichkolwiek problemów.
Sasuke
rozglądał się, ale nie wyczuł niczego podejrzanego. Miał pewne obawy, że mogą
grasować na tych terenach przemytnicy, bo kojarzył jeszcze z informacji, które
zdobył, ucząc się na egzamin, że południe od Sunagakure obsiane było skłóconymi
plemionami. Gaara, chociaż walczył o zażegnanie sporu, nie potrafił w ciągu
kilku lat zlikwidować problemu nawiedzającego te ziemie od wielu lat.
–
Sakura-chan, dobrze się czujesz? – zapytał Naruto, idąc obok niej. Wyglądała
dużo lepiej niż wczoraj, widać nie szczędzili jej pomocy medycznej.
–
Tak, już w porządku – odpowiedziała, mimowolnie zerkając na Sasuke. Było jej
przykro, że nawet się nie zainteresował. Ale w sumie czego miała się
spodziewać. On zawsze taki był, nigdy się nikim nie przejmował. Poza tym, teraz
miał inne, ważniejsze rzeczy na głowie.
–
Rozpracowaliśmy większość technik zabezpieczających, ale tablic nie da się
ruszyć – poinformował jeden z shinobi, który wyszedł z dużego namiotu
rozstawionego obok. – Nie mam pojęcia, co to za blokada, ale nawet nasi
specjaliści sobie z tym nie poradzili.
Sasuke
kiwnął głową i wszedł do jaskini.
Tablice
leżały jedna na drugiej w małej grocie na samym końcu skalnego korytarza i
wyglądały na bardzo stare. Pierwsza wydawała się lekko pęknięta na dole i przez
to znaki były trochę zniekształcone. Wyglądało to trochę tak, jakby ktoś chciał
je ukryć, a nie z nich korzystać.
–
I co, Sasuke? – Naruto, który wszedł zaraz za nim był bardzo podekscytowany.
–
Na razie nic. – Sasuke aktywował Sharingana i Rinnegana. Rozejrzał się dookoła
ale nie zauważył żadnych pieczęci wiążących. Spojrzał na tablice i uniósł brwi
w zdziwieniu. Początek tego, co zdołał odczytać, odpowiadał dokładnie temu, co
było napisane na tablicach w Świątyni Naka, tej należącej do klanu Uchiha.
–
Draniu, no co tam jest! – Naruto wychylił głowę, ale Sasuke odsunął go
stanowczym ruchem. Wiedział, że najpierw sam powinien zbadać to miejsce,
sprawdzić, czy nie ma żadnych zagrożeń. I musiał skupić się na znakach. Te na
dole były przez to poziome pęknięcie trochę nieczytelne. Spróbował dotknąć
tablic, ale wyczuł jakąś barierę. Dopiero, kiedy przyjrzał się im dokładniej z
bliska, zauważył lekkie drganie powietrza dokładnie przy miejscu pęknięcia. Po
chwili zawahania przytknął tam dłoń i wysłał trochę chakry, ale nic się nie wydarzyło.
W takim razie ta blokada musiała być… Podszedł do jednej ze ścian, oglądając ją
uważnie. Po chwili tam też zauważył te drgania.
–
Potrzebuję kilku ludzi – powiedział.
Domyślił
się, z czym ma do czynienia. To była standardowa bariera, stosowana między
innymi przez Akatsuki. Było najprawdopodobniej pięć pieczęci, które trzeba było
odblokować w tym samym momencie. Różnicę, i to dość istotną, stanowił fakt, że
te pieczęcie nie były widoczne dla zwykłego oka. Nic dziwnego, że shinobi
piasku nie mogli sobie z tym poradzić.
–
Ja! – wyrwał się Naruto. – Co mam robić?
–
Ty nie. Cofnij się – nakazał stanowczo Sasuke. – Sakura, zabierz go stąd! –
powiedział, gdy Naruto zaczął protestować. Nie miał pojęcia, co się stanie, gdy
zdejmą tę blokadę, więc nie zamierzał ryzykować życia Naruto. Słysząc jeszcze
marudzenie, wyjął z kieszeni notkę i przykleił ją w miejscu, gdzie zauważył
ślad chakry. To miejsce było delikatnie jaśniejsze i chyba tylko dzięki Rinneganowi
mógł je zobaczyć. Widział je trochę tak, jak cienie Madary podczas wojny. A to
znaczyło, że tę pieczęć musiał założyć ktoś, kto też posiadał Rinnegana.
Sasuke
wolno oglądał całą grotę, aż w końcu oznaczył cztery miejsca. Cztery, plus
piąte na tablicach. Teraz wystarczyło, żeby po prostu wszyscy zsynchronizowali
moment odblokowania pieczęci.
–
Podejdźcie do tych notek i na mój znak odpieczętowujemy – powiedział Sasuke kucając
przy tablicach.
Rozejrzał
się, patrząc na stojących już teraz przy oznaczonych miejscach shinobi. Musiał
się upewnić, czy na pewno są tam, gdzie powinni i przytknęli dłonie do ścian.
–
Teraz! – rozkazał, kładąc zdecydowanym ruchem rękę na pęknięciu, prawie takim
samym gestem, jaki używano przy technikach przywoływania.
Pięć
osób w jednym momencie wysłało chakrę w zaznaczone miejsca i… I nic się nie
stało.
Sasuke
zmarszczył brwi. Coś było nie tak. Spojrzał na tablice, myśląc intensywnie.
Policzył je. Było ich sześć. Sześć… Poza tym pieczęcie można było zobaczyć
tylko Rinneganem. Mędrzec Sześciu Ścieżek. Pieczęci było sześć nie pięć! Zwykle
ich ilość musiała być nieparzysta, ale w tym wypadku… Sasuke rozejrzał się
jeszcze raz, wolno przesuwając wzrokiem po ścianach i sklepieniu groty. Skoro ostatniego
miejsce nie było naokoło, nie było u góry, musiało być… Spojrzał w dół. Na
ziemi!
–
Jeszcze jedna osoba. Tutaj.
Zanim
zdążył zaprotestować, Naruto zdecydował, że on jednak też będzie miał swój
udział w tej misji. Nie był typem shinobi, który mógł tylko stać z boku i
patrzeć. On musiał działać!
–
Draniu, to tu? – Przyłożył rękę w miejscu, którego Sasuke nawet nie zdążył
oznaczyć. – Czuję to! – Naruto wydawał się być zachwycony swoim odkryciem.
Naprawdę wyczuwał to miejsce, mimo że go nie widział.
Sasuke
znów zmarszczył brwi. Jego przypuszczenia się potwierdzały. Jeżeli on je widzi,
a Naruto wyczuwa – jak podczas wojny klony Madary, to w tym wypadku mieli do
czynienia z czymś dużo poważniejszym niż początkowo sądził.
–
Dobra, młotku, ale nie rób nic pochopnie! Słyszysz? – zapytał, ale Naruto chyba
w ogóle go nie słuchał, tak ekscytował się swoim odkryciem.
–
Też to widziałeś? – zapytał go. Sasuke skinął głową.
–
Co widzieliście? – Sakura była zdezorientowana. Starała się śledzić sytuację na
bieżąco, ale zdawała sobie sprawę z tego, że Sasuke i Naruto byli na wyższym
poziomie niż ona. Chciała jednak być najbardziej przydatna jak to tylko
możliwe. Od tego w końcu zależało powodzenie misji no i... uznanie Sasuke.
Przełknęła ciężko, kiedy Sasuke spojrzał w stronę, gdzie stała razem z Gaarą.
Sharingan i Rinnegan uruchomione jednocześnie robiły ogromne wrażenie.
Przeciwnik mógł się przestraszyć od samego widoku tych potężnych oczu, a co
dopiero podczas konfrontacji, gdy Sasuke mógł wykorzystać swoją siłę w pełni.
–
Czyli tylko my jesteśmy to zlokalizować. Ja wzrokiem, ty zmysłem dotyku –
zamilkł, zastanawiając się nad czymś. – Dobra, Naruto, uważaj. I wy też. Teraz jeszcze
raz spróbujemy ściągnąć pieczęć, wszyscy naraz. Na mój znak. Przygotujcie się i
bądźcie czujni, bo nie wiem, z jakim niebezpieczeństwem to się może wiązać.
Jesteście gotowi? – rozejrzał się, czekając, aż każdy z shinobi potwierdzi. – Naruto?
–
Tak, jasne, draniu! – Naruto nadal był zbyt zachwycony swoim udziałem w czymś
tak ważnym, że słuchał go jednym uchem.
– Już! – krzyknął Sasuke.
Wszyscy
obecni w grocie ninja odblokowali swoje pieczęcie idealnie zsynchronizowani.
Technika pieczętująca została złamana, co poczuła każda z sześciu osób
stykających się otwartą dłonią z punktem chakry. To było coś jak drgania czy
też mrowienie przechodzące przez całe ciało.
Naruto
już chciał krzyknąć, że się udało, ale właśnie wtedy uruchomiły się pułapki.
Sasuke zadziałał instynktownie, błyskawicznie podywając się z miejsca. Był
niesamowicie szybki, więc udało mu się uniknąć zagrożenia, ale wtedy nie myślał
o sobie. Te kilka sekund, które zaoszczędził dzięki swojemu Sharinganowi,
dzięki temu, co potrafił zauważyć przed innymi, musiał wykorzystać na chwycenie
i zabranie ze środka groty Naruto. Jak w spowolnionym tempie widział igły,
które wystrzeliły ze ścian. Ta sytuacja… To już raz się zdarzyło. Naruto, który
nie był w stanie się ruszyć, bo nie widział zagrożenia. Naruto, który wtedy by
zginął, gdyby nie zasłonił go własnym ciałem! To była ich pierwsza misja. Tak
jak teraz, tak też wtedy zareagował bezwiednie, instynktownie, zupełnie nie
myśląc o sobie. Tylko że wtedy nie potrafił jeszcze odpowiedzieć na pytanie:
dlaczego? Teraz już wiedział. I chyba… Tym razem też się udało! Zdążył! Zdążył?
Podniósł
lekko głowę i kątem oka zauważył, że ninja przy ścianach zostali trafieni
długimi igłami, które wbiły się w ich ciała w wielu miejscach. Najwyraźniej także
tych krytycznych, co zakomunikował mu krzyk, który usłyszał, gdy już powalił
Naruto na ziemię i przygniótł go swoim ciałem. Oddychał szybko, próbując
opanować szaleńcze bicie serca. Jęki i krzyki umierających shinobi przedzierały
się do jego świadomości jak przez mgłę. Miał ochotę wydrzeć się na Naruto,
nawet przyłożyć mu kilka razy, bo niepotrzebnie się narażał, ale w tym momencie
liczyło się tylko to, że zdążył go uratować.
–
Cholera, młotku! Nic ci nie jest? –
Zupełnie bezwiednie przycisnął jego głowę do siebie.
–
Draniu, przygniatasz mnie… – Naruto próbował się podnieść. – Nic, nic… Tylko… –
Spojrzał na swoją nogę, wstając. W tego lewą łydkę wbita była jedna z igieł. –
Lekkie zranienie, ale to nic, zaraz Kurama… – Naruto zachwiał się nagle, tak,
że Sasuke musiał go podtrzymać. – Tak mi trochę ciemno przed oczami…
–
Naruto! – Gaara, powstrzymywany wcześniej przez kilku swoich ludzi wbiegł do
środka groty, gdy tylko zobaczył, co się stało.
Tuż
za nim pojawiła się Sakura, która widziała, jak Naruto osuwa się,
przytrzymywany przez Sasuke. Zrobiła się blada jak kreda, widząc trzech
martwych ninja i jednego, który jęczał i którym już zajęli się inni medycy.
–
Sasuke-kun, połóż go – zarządziła, widząc, że coś jest nie tak. Zwykła rana nie
zrobiłaby krzywdy Naruto. Musiała to obejrzeć. Rozerwała mu nogawkę spodni,
wysyłając trochę leczniczej chakry. Trucizna! Podobna do tej, którą kiedyś już
widziała, ale chyba silniejsza. Rozprzestrzeniała się po organizmie Naruto
błyskawicznie. – Co z tym drugim? – zapytała, patrząc na nieprzytomnego już
shinobi pod ścianą. Miał dwie igły wbite w rękę i jedną w szyję.
–
Żyje! – Medyczny ninja sprawdzał cały czas jego puls, próbując go leczyć. – To
trucizna. I To cholernie silna.
–
Wiem! Musimy ich jak najszybciej zabrać do szpitala. Tu nie mam warunków, żeby
zrobić jakieś antidotum. Chociaż nawet
nie wiem jak… – Sakura zbladła jeszcze bardziej. To było silniejsze niż
cokolwiek, co widziała. Będzie musiała pobrać próbkę, przeanalizować skład.
Odetchnęła kilka razy, próbując się uspokoić. Poradzi sobie. Musi dobie
poradzić! Dotknęła jeszcze raz klatki piersiowej Naruto i sprawdziła puls.
Słabł…
Gaara
zareagował błyskawicznie. Już po chwili stworzył piaskowe chmury, unosząc na
nich dwa bezwładne ciała, siebie, Sasuke i Sakurę. Przed oczami stanęła mu
sytuacja z wojny, kiedy Naruto omal nie zginął. Nie żałował chakry, teraz
musieli po prostu jak najszybciej dostać się do wioski.
Szpital
w Sunagakure został postawiony na nogi błyskawicznie. Zostali wezwani najlepsi
medycy, cały personel biegał bez wytchnienia w tę i z powrotem. Sakura czuła,
że trzęsą jej się ręce, gdy związała swoje włosy w kitkę. Przypominało jej to
sytuację sprzed kilku lat. Tylko że teraz… Teraz to był Naruto! Cholerny gamoń!
Po co on się tam pchał?! Zresztą, to też jej wina! Sasuke kazał go trzymać z
daleka i powinna go posłuchać. Powinna dać Naruto w łeb i nie pozwolić tam
pójść Przecież mogła jakoś go zatrzymać, kiedy tak się wyrwał, wrzasnąć na
niego, mogła zrobić cokolwiek! Potrzasnęła głową. Teraz musiała skupić się na
tym, żeby usunąć truciznę. Kilku najlepszych medyków już analizowało jej skład.
–
Sakura! – Sasuke pojawił się naprzeciwko
niej, patrząc na nieprzytomnego Naruto. – Musisz go uratować, rozumiesz? Musisz
– zacisnął zęby.
–
Dałaś radę, kiedy mój brat został otruty. Postaraj się, proszę! – Z drugiej
strony zauważyła Gaarę.
Sakura
przymknęła powieki, próbując przywołać w pamięci całą swoją wiedzę. Nie dość,
że sama była zdenerwowana, to jeszcze obaj wywierali na nią tak straszną
presję, że poczuła w głowie kompletną pustkę.
–
Wyjdźcie stąd! – powiedziała w końcu, nie zwracając teraz zupełnie uwagi na to,
że jeden z nich był jej niezdobytą jeszcze miłością, a drugi Kazekage. Musiała
się skupić, a oni nie pomagali. – Przygotujcie naczynia z czystą woda –
poinstruowała medyków, którzy mieli jej asystować.
–
Informujcie mnie na bieżąco – zarządził Gaara, kiedy wychodził z pomieszczenia.
Sasuke trochę się wahał, ale w końcu zdał
sobie sprawę, że jeżeli Sakura ma pomóc Naruto, musi skupić się tylko na nim.
–
Co z tamtym shinobi? – zapytała Sakura, odwracając głowę, gdy usłyszała zgrzyt
zaciąganego parawanu przy drugim łóżku. Tam leżał ten mężczyzna, któremu igły wbiły
się w rękę i szyję.
–
Nie żyje – powiedział po chwili milczenia jeden z medyków.
Ja nie mogę! Ale się działo w tym rozdziale. Tyle różnych uczuć przeszło przeze mnie że jestem teraz kłębkiem uczuć.
OdpowiedzUsuńA już się napaliłam że tej nocy się coś pikantnego stanie a tu lipa. Szkoda. Głupi klucz, że akurat teraz musiał się zgubić. Mieli odpowiednie warunki to nie wykorzystali tego, a teraz nie ma warunków i trzeba czekać.
Jak mogłyście zrobić to Naruto?! Biedny...ale przeżyje. Musi. Nie ma innej opcji. Ale jak długo będzie chorować? Nie potrzebnie się pchał. I po co to mu było?
Denerwuje mnie Gaara. Jak nie dziewczyny to on. Co jest z tymi ludźmi? Nie rozumieją że nie można się wtrącać w SasuNaru? I tak nie mają szans żeby ich rozdzielić. Ich miłość przetrwa wszystko nawet śmierć (która oczywiście się nie zdarzy przynajmniej do 80 roku życia).
Zdrowiej szybko Naruto.
Duuużo weny i nie mogę się doczekać ciągu dalszego.
Juliet
Cieszę się, że rozdział się spodobał. Już chciałam coś napisać, ale uznałam, że to spoiler i jeszcze Verry mnie opierdoli :P Dzięki za to, że komentujesz każdy rozdział, to naprawdę miłe:)
UsuńA Gaara... No zobaczymy :D
Jezu
OdpowiedzUsuńPrzejmuję się tym zdecydowanie bardziej niż jest zdrowo. Ale mam nadzieję że wspólne wysiłki Kuramy i Sakury uratują młotka.
Zastanawia mnie tylko co w takim wypadku powie Kakashi,kiedy okaże się że Naruto został poważnie ranny.
I rany, nie wiem czemu ale już strasznie chciałabym żeby Gaara się dowiedział o ich związku.
A Sasuke troszczący się o Naruto --> <3
Dziękuję za rozdział i niecierpliwie czekam na ciąg dalszy
JT
A do jakiego momentu jest zdrowo? Ofc dzięki za kom, ale mnie to ciekawi:)
UsuńHaha, jasne ��
UsuńSądzę że zdrowo jest gdy się od czasu do czasu sprawdzi czy nie ma czegoś nowego, przeczyta, uśmiechnie i spokojnie czeka na ciąg dalszy. Coś w rodzaju mojej mamy, która ogląda serial z uprzejmym zainteresowaniem, a potem normalnie wraca do swoich codziennych obowiązków i na tydzień o nim zapomina.
Podczas gdy ja obsesyjnie sprawdzam praktycznie codziennie, gdy czytam wszystko robię jedną ręką i na oślep, a po przeczytaniu leżę i myślę co będzie dalej nie mogąc zasnąć
JT
Mam tak samo. Chyba znalazłam swój narkotyk.
UsuńJuliet
W takim razie cieszę się, że aż tak się podoba i myślę, że ciąg dalszy raczej Was nie zawiedzie:) Sama nie mogę się doczekać publikacji kilku scen:) Choć to chyba już pisałam i się powtarzam:)
Usuńile dramatyzmu w jednym rozdziale! Najpierw ten dramat, że z tak gorącej nocy no nici, a teraz Naruto na skraju życia i śmierci... Sasuke i tak dobrze się spisał, że ocalił go przed większością igieł. Tylko, że ta trucizna... Sakura no, chociaż RAZ okaż się przydatna! Teraz Sasuke i Gaara będą srać pod siebie, ja też. I co, ja teraz będę musiała czekać tydzień na kolejny rozdział?! Jak wy tak możecie? xD
OdpowiedzUsuńNaruto, trzymaj się jakoś, musis mieć jeszcze tyle seksu z Sasuke, masz po co żyć! XD
Pozdrawiam i życzę weny! :D
~ Wege
"Teraz Sasuke i Gaara będą srać pod siebie, ja też." - tym mnie rozwaliłaś:) No jak możemy co tydzień? to chyba i tak dobrze. Ja swoich Rywali publikuje od 9 lat :P
UsuńJa jestem spokojna, bo nad Naruto jest parasol nieśmiertelności głównego bohatera. Ale jestem też dziwna, bo chciałabym zobaczyć, że Naruto umiera i jak Sasuke zachowuje się na jego pogrzebie i później. Nie to, żebym lubiła jak cierpi, po prostu jestem ciekawa.
OdpowiedzUsuńZ. U.
Długo mnie nie było, więc miałam dużo do nadrobienia. Każdy rozdział czytałam z zapartym tchem i naprawdę ciężko było mi się oderwać, nawet jeśli było to konieczne. Tyle co się działo w tych 8 rozdziałach... Wow. A teraz jeszcze tak dramatycznie przerwane, że prawie żałuję, że nie poczekałam, aż wstawicie kolejny rozdział. Ale tylko prawie.
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością wyglądam kolejnego rozdziału.
Najlepszy rozdział, tyle się działo, że aż zapomniałam oddychać. Super wymyślona misja i pułapka. Zawsze z sentymentem wspominam ich pierwszą misje. Piękne nawiązanie do niej.
OdpowiedzUsuńMam przeczucie, że szykuje się mały kryzys spowodowany zazdrością. Chociaż muszę wam przyznać, że fajnego Gaare macie.
Spoiler
Hej,
OdpowiedzUsuńrozdział wręcz fantastyczny, Naruto jak tak mogłeś miała być taka gorąca noc a ty zgubiłeś klucz... Sasuke taki wściekły, bo już myślał że nie przyjdzie, i dowiedział się że dostał wygodniejszy pokój... a potem reakcja była szybka i to jak się martwił, czy Sakura tego boe dostrzega? gdyby to ona była na miejscu Naruto, Sasuke tak by nie panikował...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia