Dziękujemy
za komentarze i zapraszamy na kolejny rozdział :)
Po
południu do sali, w której leżał Naruto, przyszła Sakura. Wyglądała już dużo
lepiej, zniknęły cienie pod oczami, który nabawiła się, nie śpiąc od prawie
doby, bo przysypiania na krześle nie można było raczej uznać za wypoczynek.
Dodatkowo przyniosła jedzenie dla dwóch osób, bo tak właśnie myślała, że
zastanie tu Sasuke. Słyszała już o tym, jak omal nie zdemolowali całego
pomieszczenia, skończyło się jedynie na łóżku. Nie wiedziała dokładnie, co oni
tu wyprawiali, ale wolała tego nie komentować.
–
Sakura-chan, dzięki! – Naruto uśmiechnął się szeroko, czując aromatyczny zapach
dochodzący z pojemników. – Ej zaraz, czy to jest… – aż podskoczył, zabierając
jeden z nich – ramen?! – krzyknął. Aż mu się oczy zaświeciły. Tak strasznie
dawno nie jadł ramenu! To były już prawie cztery dni! – Nie wiedziałem, że w
ogóle go tutaj mają – powiedział, łapiąc za pałeczki.
–
Gaara kazał przygotować specjalnie dla ciebie – powiedziała Sakura, uśmiechając
się lekko i podając Sasuke drugi pojemnik. Naruto powiedział jej kiedyś, co on
lubi najbardziej, więc postarała się, żeby obaj byli zadowoleni.
–
Dzięki – mruknął Sasuke, widząc potrawę z ryżem i swoimi ulubionymi pomidorami.
Naruto
rzucił się na jedzenie, jakby był głodzony od przynajmniej tygodnia. Na
szczęście Sakura przyniosła mu bardzo dużą porcję, taką przynajmniej dla trzech
osób. Ramen był świetny. Nie tak genialny jak w Ichiraku, ale świetny i Naruto,
odkładając w końcu pojemnik na szafkę, był naprawdę zadowolony i
najedzony.
–
To, Sakura-chan, kiedy będę mógł stąd wyjść? – zapytał. – Przecież jesteśmy na
misji i…
Sakura
już zamierzała się odezwać i wyjasnić, że on już nie jest na żadnej misji, ale
ugryzła się w język. Sama przecież uznała, że będzie lepiej póki co nic na ten
temat nie mówić.
–
Nie wiadomo. Biorąc pod uwagę, że… – Spojrzała niepewnie to na jednego, to na
drugiego, jakby nie będąc pewna, czy może mówić przy Sasuke, w końcu
obowiązywał ją tajemnica lekarska, ale Naruto tylko ją ponaglił niecierpliwie.
– No że wynikły te komplikacje, jeszcze trochę tu poleżysz – powiedziała,
wyciągając z torby jakieś papiery.
–
Jakie… komplikacje? – Naruto zamarł. Wyrwał jej z rąk arkusz i przebiegł po nim
wzrokiem. „Pacjent skarży się skurcze i drętwienie, ciągnące się od rany kłutej
łydki do przyrodzenia”. W jednej chwili zrobił się czerwony jak burak i
wściekły podarł kartkę na strzępy. – Skąd to masz?!
–
Naruto, ja i Kazekage dostajemy pełne raporty o stanie twojego zdrowiu. Ale nie
martw się, z tego, co mówił medyk, który cię badał, to minie. Nic ci nie grozi,
w przyszłości będziesz mógł mieć dzieci i… no wiesz… – Zarumieniła się lekko,
bo mówienie przy Sasuke o seksie nawet w domyśle, powodowało u niej dziwne
uderzenia gorąca.
–
Przestań! Nic już nie mów! – krzyknął spanikowany Naruto. Niech to szlag! Nie
dość, że Sakura, to jeszcze Gaara wiedział o jego tak prywatnych i intymnych
sprawach?! A czyja to była wina? Podniósł głowę, mając mord w oczach. – Sasuke,
zabiję cię!
–
Naruto, uspokój się! – warknęła Sakura i w tym momencie brzmiała jak Tsunade. –
Przestań zachowywać się jak dziecko! Takie rzeczy się zdarzają. I tak w ogóle,
co ma z tym wspólnego Sasuke?!
–
Gdybym nie poszedł po medyka, ten młotek do niczego by się nie przyznał.
–
I bardzo dobrze! – krzyknął Naruto. – I tak samo się zagoi, a przynajmniej nikt
by o tym nie wiedział i nie... – Zaciął się i zaczerwienił się jeszcze
bardziej. – Zabiję cię, draniu – zagroził mu znowu, ale tym razem słabszym
głosem.
–
Naruto, przecież to nic takiego. – Sakura westchnęła. Owszem, rozmowa o tych
sprawach była krępująca, zwłaszcza że to nie był nieznany pacjent, a najbliższy
przyjaciel, ale byli już dorośli, powinni zachowywać się dojrzale. – Naucz się,
że takie rzeczy są normalne w szpitalu. Tutaj chodzi o twoje zdrowie.
–
I o mój honor! – warknął Naruto, a Sasuke w tym momencie parsknął, nie mogąc
się powstrzymać. Naruto czasami brzmiał naprawdę komicznie. – I co cię niby tak
śmieszy, draniu?! – krzyknął. – Zaraz ci pokażę, jakie to śmieszne, jak... Ała!
– jęknął, kiedy dostał notesem po głowie.
–
Zamknij się już, Naruto. I przestań się zachowywać, jakbyś miał dwanaście lat.
– Sakura naprawdę się zirytowała. – Pewnie niedługo znajdziesz sobie
dziewczynę, więc po prostu przyzwyczajaj się do takich rzeczy i... – Sakura
zamilkła, gdy zobaczyła wzrok Sasuke. – Po prostu przestań naskakiwać na Sasuke,
bo on nie jest tutaj niczego winny – dokończyła niepewnie.
–
A właśnie że jest! – Naruto nie odpuszczał. Och, jak on go tylko dostanie w
swoje ręce, to dopiero mu pokaże.
–
Naruto… – W drzwiach pojawiła się kolejna osoba. – Nie wiem, czy wiesz, ale
słychać cię w całym szpitalu.
Gaara
uśmiechnął się, wchodząc do pomieszczenia i Naruto chyba po raz pierwszy, odkąd
zostali przyjaciółmi, nie ucieszył się na jego widok. Wręcz przeciwnie,
zmieszał się i wolałby go nie widzieć przez kilka następnych dni. Tygodni.
Miesięcy! Gaara wiedział o nim takie rzeczy, że miał ochotę zapaść się pod
ziemię. I jeszcze ten złośliwy uśmieszek Sasuke. Naprawdę, jak tylko stąd
wyjdzie, to ten drań go popamięta do końca życia. I najlepiej, żeby teraz
wszyscy zostawili go samego. To było za dużo na jeden raz nawet dla niego. Po
raz pierwszy znalazł się w tak żenującej sytuacji. Przy tym nawet walka z
Madarą wydawała się teraz pestką.
–
Sasuke. – Gaara wyciągnął dwa zwoje i podał mu je. – Nasi shinobi przenieśli
tablice na teren wioski, leżą już wstępnie oczyszczone w podziemiach. Myślę, że
mógłbyś na nie rzucić okiem – powiedział. – Rozmawiałem też z Hokage.
Zasugerował, że skoro Naruto nic nie jest, to wy powinniście wracać do pracy, a
on do wio…
–
Jasne – przerwał mu Sasuke. On też nie chciał, żeby Naruto wiedział, że Kakashi
każe mu wracać, bo ten młotek naprawdę był zdolny zrobić coś głupiego. Miał też
nadzieję, że zanim dotrą te osoby, które wysłała Konoha, zdoła rozszyfrować
tablice i wrócą razem.
–
Ja też idę – krzyknął podekscytowany Naruto, ale Sakura skutecznie go
przystopowała.
–
Nie, ty zostajesz tutaj, zanim całkowicie nie wydobrzejesz – powiedziała
stanowczo, grożąc mu notesem trzymanym nadal w rękach. Wiedziała, że jeżeli
tylko tak da rade zmusić go, żeby pozostał w łóżku, to użyje nawet siły. I tym
razem to naprawdę będzie tylko i wyłącznie dla jego dobra.
–
Przecież ja się tu zanudzę – jęknął Naruto. W normalnych okolicznościach zaczął
by błagać Gaarę, żeby się zlitował i go stąd wypuścił, ale teraz… No było mu
tak głupio, że starał się unikać jego wzroku.
Kiedy
wszyscy wyszli z pokoju, z jednej strony poczuł ulgę, z drugiej frustrację. On
też chciał zobaczyć tablice. I tak pewnie nic by z nich nie wyczytał, ale już
sam fakt, że by przy tym był, poprawiłby mu humor. Oparł głowę na poduszce i
westchnął ciężko. Miał ochotę zignorować zakazy i pójść do tych podziemi nawet
w samej pidżamie, ale zdawał sobie sprawę – Gaara powiedział mu to, gdy tylko
się obudził – że jeżeli czegoś spróbuje, to za drzwiami zawsze ktoś jest i ten
ktoś od razu go o tym poinformuje. Oni byli jeszcze gorsi niż Tsunade!
Gaara
zaprowadził Sasuke i Sakurę do podziemi, gdzie w dość sporym, owalnym
pomieszczeniu, równo, jedna obok drugiej, było ułożonych sześć tablic.
–
Potrzebujecie kogoś do pomocy? – zapytał, choć wiedział, jaka będzie odpowiedź.
Jego ludzie zrobili wszystko co mogli, wykorzystali najlepsze techniki, by
znaki na zmurszałych kamieniach były choć trochę bardziej widoczne, więc nie
zdziwił się, kiedy Sasuke pokręcił przecząco głową.
Tak,
to trzeba było powierzyć jemu, dlatego zostawił ich samych, informując tylko,
że na zewnątrz i tak czeka posłaniec, gdyby czegoś potrzebowali.
–
Sasuke-kun, mam tu czyste zwoje, gdyby trzeba było…
–
Sakura – przerwał jej i zamilkł na chwile, jakby coś rozważał. – Dziękuję, że
uratowałaś Naruto – powiedział, po raz pierwszy chyba poświęcając jej całą
uwagę.
Sakura
aż otworzyła usta ze zdziwienia, a po chwili, gdy naprawdę dotarło do niej, co
usłyszała, zaróżowiła się lekko. Nie dość, że to on pierwszy się do niej
odezwał, to jeszcze jej podziękował…
–
Nie ma za co, Sasuke-kun – szepnęła po chwili i uśmiechnęła się do niego. – To
ty go uratowałeś. Ja tylko wyciągnęłam z niego truciznę. Gdyby nie twoja
szybkość, mógłby... Nawet nie chcę o tym myśleć.
–
Już wraca do zdrowia – przerwał jej po raz kolejny, bo nie miał zamiaru
wysłuchiwać insynuacji, co by się stało „gdyby”. Naruto był już cały i zdrowy,
zaraz znowu zacznie go wkurzać, a teraz, jeżeli chciał w kilka dni odczytać te
tablice, powinien jak najszybciej wziąć się do roboty.
–
Daj mi ten papier, może się przydać – powiedział, wyciągając rękę.
Aktywował
Rinnegana i pochylił się nad tablicami. Na początku litery były tak samo
zamazane jak wtedy, gdy patrzył na nie bez aktywowania oczu, ale już po chwili
zaczęły się zmieniać. Pochylił się bardziej i zmarszczył brwi, odczytując
pierwsze zdanie, które brzmiało dokładnie tak, jak to z ich klanowych pamiątek.
–
Sasuke, co tam widzisz? – zaniepokoiła się Sakura, ale ją zignorował.
Odczytywał powoli treść tablic. Historię związaną z Drzewem Życia i Kaguyą, a
później los Mędrca Sześciu Ścieżek. Wszystko wskazywało na to, że tablice były
tymi samymi, które ich klan skrywał w Świątyni Naka. Z tą tylko różnicą, że
tutaj dokładnie opisane zostały wydarzenia związane z Boginią. Treść zawierała
mniej więcej to, czego wcześniej dowiedzieli się na wojnie, ale przecież Sasuke
przeczytał póki co tablice tylko powierzchownie. Tu mogły być naprawdę bardzo
cenne informacje! Dlatego musiał teraz skupić się na nich całkowicie.
Sasuke
spędził prawie całe dwa dni na rozszyfrowaniu tablic. Sakura przez większość
czasu mu towarzyszyła, choć tak naprawdę jedynym, co mogła robić, to przynosić
nowe zwoje, na których Sasuke robił notatki i dbać o to, żeby cokolwiek jadł.
Tak się wciągnął w odczytywanie tych znaków, że zapominał o wszystkim. No
prawie wszystkim, bo co jakiś czas pytał o Naruto. Sakura był zdziwiona, że
przez ten cały czas nie poszedł do szpitala, ale nie miała pojęcia, że on
zwyczajnie uparł się i chciał jak najszybciej skończyć, żeby wracali wszyscy
razem. Bo naprawdę nie na rękę mu było, żeby zostawać tu dłużej, kiedy Naruto
będzie musiał opuścić Wioskę Piasku. A już jego praca nabrała naprawdę
wariackiego tempa, gdy poinformowano ich, kto się po niego zjawi. Miał
wrażenie, że szlag go trafi, kiedy usłyszał imię Hinata! Teraz to już na pewno
musiał skończyć, zanim Naruto zostanie wypisany ze szpitala.
Naruto,
mimo że jego dolegliwości już prawie całkowicie ustąpiły, nadal musiał tkwić w
szpitalnym łóżku. Gaara i Sakura mieli chyba jakąś manię kontrolowania jego
zdrowia, bo ciągle ktoś robił mu jakieś badania. A on czuł się już naprawdę
dobrze! Poza tym okropnie się nudził i… I Sasuke przez dwa dni ani na chwilę do
niego nie zajrzał! No co za drań! Gdyby to chodziło o kogoś innego, Naruto
mógłby jeszcze pomyśleć, że boi się odwetu, za to, że go tak upokorzył, ale to
był przecież Sasuke Uchiha. Więc dlaczego, do cholery, nie przychodził? Naruto
wiedział, że pracują z Sakurą nad tablicami, bo ona odwiedzała go kilka razy
dziennie i mówiła co i jak, ale żeby nie znalazł dla niego nawet chwili? Naruto
najpierw był wściekły, potem obrażony, a teraz zostało mu tylko zrezygnowanie i
jakiś taki dziwny niepokój. Pewnie się tam dobrze bawili, bo Sakura chodziła
jakaś taka rozpromieniona…
–
Naruto… – O właśnie, o wilku mowa – pomyślał, kiedy zobaczył ją w sali
szpitalnej. – Mam dla ciebie dobrą wiadomość.
*
–
Co? – Do Sasuke jakby nie dotarło to, co powiedziała przed chwilą Sakura, bo
właśnie zaczął rozszyfrowywać czwartą tablicę. Przetarł oczy, był już naprawdę
zmęczony. Nadużywanie Sharingana i Rinnengana bardzo go wyczerpywało, jego
chakra była na wykończeniu. Czuł, że nie da rady, musi się zregenerować snem.
–
Naruto jutro z samego rana wraca do Konohy. Jak tylko Hinata i Shino odpoczną –
powtórzyła Sakura.
–
Przecież mówiłaś, że musi jeszcze zostać w szpitalu co najmniej kilka dni. –
Sasuke spojrzał na nią i zmarszczył brwi. Nie ma mowy, jakkolwiek by się
starał, nie zdąży z tymi tablicami do jutra. To zajmie jeszcze ze dwie doby,
biorąc pod uwagę, że techniki oczne są tu niezbędne.
–
Tak, ale z ostatnich badań wynika, że jego organizm całkowicie się już
zregenerował. Trzymanie go dalej w szpitalu nie ma sensu i… No już mu
powiedziałam.
–
I co on na to?
–
Cóż…
–
Nie zgadzam się! – Naruto, zupełnie ignorując fakt, że jest w samej pidżamie,
wparował do sali, w której Gaara miał właśnie jakąś naradę.
–
Kazekage-sama, przepraszamy, ale jego nie dało się powstrzymać! – Dwóch shinobi
w kitlach lekarskich wbiegło za nim. Obaj byli zdyszani, bo ich pacjent jak
ruszył, tak zobaczyli go dopiero na końcu szpitalnego korytarza, już przy
wyjściu. Dobrze przynajmniej, że zorientowali się, w która stronę pobiegł.
–
Naruto? – Gaara uniósł brwi, a za chwilę uniósł lekko kąciki ust, widząc jego
strój.
Reszta osób siedzących przy stole też
obserwowała go ze zdziwieniem. Gaara wstał, przeprosił na chwilę obecnych i
wyszedł z Naruto na zewnątrz. Omawiali właśnie sprawy związane z kolejnym
konfliktem między małymi wioskami na południu, więc nie mógł poświęcić mu teraz
dużo czasu, ale musiał się przynajmniej dowiedzieć, o co chodzi.
–
Dlaczego kazałeś mnie odesłać do domu? – Naruto zupełnie zapomniał już o
zażenowaniu niedawną sytuacja. Teraz był wściekły.
–
Nie ja, tylko Hokage. – Gaara w przeciwieństwie do niego wydawał się być oazą
spokoju. – Powiedział, że poszedłeś na tę misję bez jego zgody, więc… –
Rozłożył bezradnie ręce. – Uwierz, też bym wolał, żebyś został, ale w tym
wypadku nie mam wyboru. To decyzja Hokage.
–
I nic nie możesz zrobić? – jęknął Naruto, pomstując w myślach na Kakashiego.
Gaara
pokręcił tylko głowa. Owszem, podczas rozmowy z Hokage próbował go przekonać,
żeby Naruto wrócił razem ze wszystkimi po wykonaniu misji, ale ten był
nieugięty. Poinformował go też, że już wysłał kogoś po Naruto i z tego, co
przekazali mu jego ludzie, te osoby były już na miejscu. W tym momencie Gaara
miał związane ręce. Naruto był jego przyjacielem, wcale nie chciał, żeby
wracał, ale był też Kazekage i musiał dbać o dobre stosunki z innymi Kage. A to
znaczyło właśnie tyle, że jeżeli chodziło o shinobi z innych wiosek, to ich
przełożeni mieli ostatnie słowo.
Naruto
wracał do swojego pokoju zły jak cholera. Zdążył się już przebrać w szpitalu w
swoje ubrania, a teraz przez to, że cały czas myślał tylko o tym, co by tu
wykombinować, żeby zostać, po raz któryś znów pomylił korytarze.
–
Naruto-kun… – usłyszał cichy głos i obejrzał się. W drzwiach jednego z pokojów
stała…
–
Hinata? – Uniósł brwi w zdziwieniu. – Co ty tutaj robisz?
–
Jestem tu, żeby... Hokage wysłał nas po ciebie, mnie i Shino. Mamy cię
przyprowadzić z powrotem do wioski.
–
Ach. – Naruto skrzywił się. – Słyszałem. Długo już tutaj jesteście?
–
Nie, tak właściwie, to dopiero dotarliśmy. – Hinata uśmiechnęła się lekko. –
Dobrze się już czujesz? Słyszałam, co się stało. Mam nadzieję, że nic ci nie
jest – powiedziała zaniepokojonym tonem.
–
Tak, już wszystko dobrze. A kiedy chcecie wyruszyć?
–
Słucham? To znaczy... kiedy wracamy do wioski? – Hinata zamrugała. – No tylko
trochę odpoczniemy. Musimy zregenerować siły, bo jednak podróżowaliśmy przez
kilka dni i...
–
Świetnie. Czyli nie zbieramy się dzisiaj? – Naruto po raz pierwszy się
uśmiechnął.
–
No nie, w końcu...
–
To super! Bomba! – Naruto zaśmiał się. Miał jeszcze jeden dzień, może... Ach,
chociaż pójdzie do Sasuke i sprawdzi, jakie zrobił postępy z tymi tablicami. –
Odpoczywaj Hinata, ja muszę lecieć! – rzucił i pomachał jej.
Najpierw,
skoro był już w tym budynku, miał zamiar zajrzeć do pokoju Sasuke, może jeszcze
pamiętał, gdzie to było.
Znalazł
go po kwadransie i zaczął walić w drzwi, ale kiedy nikt nie otwierał, upewnił
się, że Sasuke nadal siedział nad tymi tablicami. W końcu dowiedział się, gdzie
jego przyjaciele spędzają całe dnie, więc najwyższa pora, żeby ich odwiedził.
Sasuke
podniósł głowę, gdy usłyszał hałas. Sakura siedziała obok niego, więc to musiał
być ktoś z zewnątrz.
–
Draniu! – usłyszał po chwili charakterystyczny, zachrypnięty głos Naruto i
uśmiechnął się lekko. To znaczyło, że młotek wyszedł już ze szpitala.
–
Naruto, co ty tutaj robisz? – zdziwiła się Sakura. Mieli właśnie robić sobie
przerwę, więc Naruto wszedł w idealnym momencie. A właściwie to w najgorszym z
możliwych, bo Sakura liczyła na to, że zje z Sasuke kolację. Tym sposobem już
wiedziała, że ze wspólnego posiłku we dwoje nic nie wyjdzie.
–
Jak to, co tutaj robię?! Wyszedłem już ze szpitala i chyba nie sądziliście, że
do was nie przyjdę. Draniu, tak cię pochłonęło to czytanie tych tablic, że już
nawet nie mogłeś... – Zamilkł, kiedy zobaczył wzrok Sasuke. I jego podkrążone
oczy. Musiał być zmęczony, bardzo zmęczony. Już dawno nie widział go w takim stanie.
– Ile ci jeszcze zostało?
–
Prawie dwie całe tablice. Potem trzeba będzie jeszcze zdać raport… – Sasuke
mimowolnie potarł oczy. Mimo że się starał, nie był w stanie już aktywować ani
Sharingana ani Rinnengana. A bez tego nie mógł pracować. Musiał się przespać. –
Chodź, chcę ci coś pokazać.
Sasuke
wypchnął Naruto z pomieszczenia i wyszedł za nim. Tak naprawdę chciał się z nim
pożegnać. Nie wiadomo, czy jutro rano będą mieli choć chwilę. Powiedział
Sakurze, żeby też odpoczęła i pociągnął Naruto korytarzem.
–
Czekaj, draniu, przecież ty się ledwo trzymasz na nogach! – Naruto był naprawdę
zaskoczony stanem Sasuke. Ostatnio, kiedy widział go w takiej formie, to wtedy…
Przełknął ciężko… Wtedy gdy walczyli w Dolinie Końca przeciwko sobie. – Jak ty
się doprowadziłeś do takiego stanu? – zapytał, marszcząc brwi.
–
Po prostu się spieszyłem… Zresztą, nieważne, chodź! – mruknął, wchodząc do
budynku, gdzie były ich pokoje. Po chwili już otwierał drzwi pomieszczenia, a
Naruto zastanawiał się, jak on jest w stanie się tu nie gubić. Sam za każdym
razem miał niemały problem z tym labiryntem, zawsze przynajmniej kilka razy
mylił drogę. No ale fakt, Sasuke mieszkał dobre dwa lata w kryjówce Orochimaru,
gdzie go końcu znaleźli. Tam też była plątanina korytarzy.
–
Naruto, słuchaj… – Sasuke usiadł na łóżku. Wcale nie chciał tego mówić, wcześniej
jeszcze miał nadzieję, że jednak wrócą razem, ale teraz już był świadomy, że to
niemożliwe. – Nawet jak natkniecie się
na jakichś przeciwników w drodze powrotnej, nie wychylaj się, rozumiesz? Macie
iść prosto do domu!
–
No co ty, nic mi nie będzie. Jestem w końcu…
–
Naruto! Choć raz się zamknij i zacznij słuchać. Gaara mówił o grupach
najemników grasujących na obrzeżach granic. Nie angażujcie się w żadną walkę,
rozumiesz? Żadną! Jeszcze jedna trucizna i… Tam ci nikt nie pomoże.
–
Sasuke… Naruto podszedł do niego i usiadł obok. A po chwili zastanowienia
pchnął go na poduszki, wsadzając mu ręce pod koszulkę.
Zaraz
po tym Sasuke poczuł ciepło, przenikające jego ciało. To było… Naruto oddawał
mu swoją chakrę!
–
Nie! – zaprotestował, ale wtedy Naruto pocałował go, nadal nie przerywając przepływu
chakry. Sasuke czuł, że wracają mu siły, ale nie mogli… Naruto musiał być w
pełni sił.
–
Cicho, draniu… Mam jej na tyle, że wystarczy dla nas obu. Im szybciej się
zregenerujesz, tym szybciej skończysz misję i wrócisz do domu – wymamrotał
między kolejnymi pocałunkami. Cholera, tak bardzo brakowało mu tego dotyku.
Czasami miał wrażenie, że rozniesie szpital, jeżeli Sasuke nie przyjdzie.
Jeszcze Kurama, który wyczuwał jego napięcie, non stop z niego pokpiwał.
Sasuke
w końcu skapitulował. Przymknął oczy i zaczął leniwie oddawać pocałunek, łapiąc
Naruto za włosy. Jemu też tego brakowało. Zabawne, jak szybko można się
przyzwyczaić do obecności drugiej osoby w łóżku, chociaż wcześniej całe życie
zasypiało się samemu.
–
Niech ci będzie, szybciej wrócę do podziemi – mruknął, gdy się od siebie
oderwali. Wzrok Naruto był trochę zamglony. Całkiem odpłynął.
–
Co? Jakich...
–
Dokończę te raporty, żeby...
–
Chyba żartujesz! – przerwał mu. – Oddaję ci chakrę i nigdzie się nie ruszasz!
–
Naruto, do cholery, im szybciej...
–
Musisz odpocząć! Już dawno cię nie widziałem w takim stanie! – Naruto
zmarszczył brwi. – Prawisz mi morały o tym, że mam się nie wdawać w żadne
walki, a sam jesteś nie lepszy! Siedziałeś w tej piwnicy od rana do nocy, jak
nie przez całą noc! Co ty sobie niby wyobrażałeś, co?!
Sasuke
westchnął poirytowany. Nie miał zamiaru tłumaczyć Naruto, dlaczego tak zależało
mu na tym, żeby jak najszybciej to skończyć. A pomyśleć, że obiecywał mu, że
będzie miły dla Hinaty. Co mu też strzeliło do głowy?!
–
Draniu. – Naruto przejechał nosem po jego szczęce.
–
Co?
–
Złość piękności szkodzi.
–
Naruto. – Sasuke wziął głęboki oddech. – Oddajesz mi właśnie chakrę, a to
znaczy, że oprócz wracających sił, będę cię mógł też uderzyć. Miej to na
uwadze.
Naruto
roześmiał się tylko i znowu go pocałował. Położył głowę na poduszce obok i
wdychał zapach Sasuke. Wynudził się w szpitalu jak chyba jeszcze nigdy i teraz
czas spędzony w towarzystwie tego drania jeszcze bardziej mu się podobał.
–
W tym stanie nie miałbyś ze mną żadnych szans. Zresztą w żadnym stanie nie masz
ze mną szans! – mruknął. Przez chwilę czuł się przyjemnie rozluźniony, ale zaraz
znowu przypomniało mu się, że jutro zostawi tu Sasuke. – Wiem! Powiem, że
jestem jeszcze chory. Że mam udar słoneczny czy cokolwiek. W końcu tu jest
pustynia, to by mogło się udać!
–
Udar to ty masz, ale mózgu. – Sasuke westchnął cicho. Ten młotek chyba
pozostanie młotkiem do końca życia. – A nie pamiętasz już, jak ostatnio
skończyło się symulowanie choroby? – przypomniał mu sytuację, gdy próbowali
udawać przeziębionych, żeby jakoś wytłumaczyć noszenie zimowych golfów w środku
lata.
–
Czepiasz się – burknął Naruto. Cholera, on starał się wymyślić jakiś genialny
plan, a Sasuke niszczył go, zanim jeszcze zdołał osiągnąć jakąkolwiek, choćby
szczątkową formę, Ale tak to jest z draniami. Na nich nigdy nie można liczyć!
Chciał jeszcze coś powiedzieć, ale rozległo się pukanie do drzwi.
Ja współczuję Naruto. Jego najlepsza przyjaciółka i bliski przyjaciel dowiedzieli się o tych jego małych komplikacjach. I jeszcze Sakura z nim o tym rozmawiała! Aż dziw, że nie spalił się ze wstydu.
OdpowiedzUsuńSasuke jest uroczy z tym swoim pośpiechem <3
No, jestem ciekawa kto zakłóca spokój naszym gołąbeczkom.
Czekam na następny rozdział!
No i nadszedł czas ich rozstania. A mógł Naruto pochorować jeszcze. Kto pukał do drzwi? Gaara? Sakura? A może jeszcze ktoś inny. Pozostało tylko czekać tydzień i wszytko będzie jasne. Przypomniała mi się akcja z tymi golfami. Taaak to była dobra akcja. Aż się rozmarzyłam na tamto wspomnienie. Wydaje się jakby to było dawno temu ale przecież dopiero co zdawali egzamin. Jak ten czas wolno leci w porównaniu z akcją. I oby tak dalej.
OdpowiedzUsuńDuuuuużo weny i czekam na ciąg dalszy.
Juliet
No i nadszedł czas ich rozstania. A mógł Naruto pochorować jeszcze. Kto pukał do drzwi? Gaara? Sakura? A może jeszcze ktoś inny. Pozostało tylko czekać tydzień i wszytko będzie jasne. Przypomniała mi się akcja z tymi golfami. Taaak to była dobra akcja. Aż się rozmarzyłam na tamto wspomnienie. Wydaje się jakby to było dawno temu ale przecież dopiero co zdawali egzamin. Jak ten czas wolno leci w porównaniu z akcją. I oby tak dalej.
OdpowiedzUsuńDuuuuużo weny i czekam na ciąg dalszy.
Juliet
świetny rozdział oby więcej takich. Mam nadzieję że niedługo wszyscy się o nich dowiedzą i wszyscy będą szczęśliwi. Pozdrawiam Moli
OdpowiedzUsuńMam do was wszystkich pytanie ale najbardziej do autorek bo wiem że wy oglądacie boruto. Co sądzicie o gaidenie? Oglądaliście wczoraj odcinek? Końcówka wydawała mi się wymowna a wam? W sensie te słowa które sasuke kieruje do naruto na końcu.:) Nie wiem czy oglądaliście ten odcinek bo nie chciałabym spoilerować bo jak tak to dajcie mi znać. Magda
OdpowiedzUsuńJa oglądam Boruto, ale w sumie nic takiego tam nie widziałam. Nie wiem o co chodziło Sasuke, mimo że wiem, przecież jak skończył się Gaiden.
UsuńNo mi się to z wiadomo czym skojarzyło ale wiadomo że w tym gaidenie to miało pewnie inny kontekst i chodziło o coś innego a szkoda:) Może jeszcze się doczekamy tam namiastki naszego ukochanego parringu trzeba wierzyć bo wiara czyni cuda :) Pozdrawiam i weny życzę Magda
UsuńKurce, Sasuke powinie się chociaż raz posłuchać mądrzejszego :3 Pukanie do drzwi w TAKIM pięknym momencie?! Dobrze, że pukanie, a nie od razu wparowanie nie wiem, kogokolwiek... No to pięknie! Shino i Hinata, duet idealny. Serio, ona dziwna, a on Shino. Czemu wszyscy chcą rozwalić ten piękny związek?! Tylko Shikamaru daje im jakiekolwiek wsparcie. Ciekawe, czy Kakashi posłucha instynktu i się domyśli.
OdpowiedzUsuńW ogóle oni nie mają czasu dla siebie, to takie smutne... Jeszcze tamci głupi najemnicy na granicy, no to po Hinacie :>
Narucia, który miałby się nie ładować w niebezpieczne sytuacje? To irracjonalne i sprzeczne z naturą. Tak, jak pairing NaruHina tfu i SasuTFUSaku ech!
SasuNaru jedyny słuszny pairing i nawet moi koledzy potwierdzają, lol xD że to ma sens.
Jeszczy tylko nieco ponad dwie całe tablice i raport... No kurcze, gdyby mieli więcej czasu, żeby Naruciak mógł tam zostać. Co ten Kakahi taki cięty? Tsunade chce go zamordować, czy co?
Ale podoba mi się, że Sasuke podziękował Sakurze, za uratowanie Uzumakiego. No jedyna ludzka rzecz, którą POWINIEN był zrobić i to zrobił. Jestem z niego dumna :3 Szkoda, że ona sobie myśli swoje, ale no trudno, może kiedyś zrozumie.
Codziennie wchodziłam i patrzyłam, czy jest już nowy rozdział xD Wiem, że głupie, bo dodajecie tak raczej raz w tygodniu, ale czas tak mi się dłużył, a ciekawość narastała, to silniejsze ode mnie! Bardzo ciekawa notka, wyłapałam kilka literówek, jakieś 6, ale nie przeszkadza to w czytaniu. Z resztą mnie to w ogóle nie na miejscu takie rzeczy komentować ^^"
Pozdrawiam i życzę duuuużo weny!! :3
~ Wege
No to fajnych masz kolegów jeśli to rzeczywiście prawda i nie żartowałaś :) Oni powinni służyć za przykład dla fanów naruto taka prawda. A oni nawet słuchać o tym nie chcą i usuwają komentarze na stronie naruto.wbijam nie wiem czy znasz :) Żałosne niestety. Ale może w końcu doczekamy się ekranizacji naszego parringu. W końcu wiara czyni cuda :) Pozdrawiam Pola
UsuńMnie jednak naprawdę martwi to, że zamknęłyście czy zawiesiłyście swoje blogi. To daje takie poczucie, że niedługo zamkniecie i ten. Wiem, że pod poprzednim postem Indra odpisała, że nie, ale np. Verry to ja tu już nie widziałam od bardzo dawna, a kiedyś często odpowiadała na komentarze.
UsuńDajecie słowo, że dokończycie? Bo jak wejdę tu za dwa tygodnie i przeczytam, że to koniec, to się naprawdę załamię.
Angelika
Mnie jednak naprawdę martwi to, że zamknęłyście czy zawiesiłyście swoje blogi. To daje takie poczucie, że niedługo zamkniecie i ten. Wiem, że pod poprzednim postem Indra odpisała, że nie, ale np. Verry to ja tu już nie widziałam od bardzo dawna, a kiedyś często odpowiadała na komentarze.
OdpowiedzUsuńDajecie słowo, że dokończycie? Bo jak wejdę tu za dwa tygodnie i przeczytam, że to koniec, to się naprawdę załamię.
Angelika
Wkleiło mi się dwa razy, raz jako odp na kom Wegetatywnej, który w ogóle nie dotyczył tego tematu, więc dodałam jeszcze raz, żeby był widoczny.
UsuńAngelika
Ja też się martwię:( Tak strasznie przywiązałam się do tego opowiadania, że nie wyobrażam sobie, że mogłoby się już skończyć. I też zauważyłam, że autorki prawie w ogóle nie odpisują :( Wiem, że sama mało komentuję, ale zawsze czytam komentarze pod rozdziałami i to już wcześniej zauważyłam.
UsuńA nie pomyślałaś że verry nie odp na komentarze bo nie ma czasu? Może jej kierunek studiów jest ciężki i wymaga więcej pracy niż ten indry. Ty może nie studiujesz więc nie masz pojęcia jak ciężko jest na studiach niektórych .Przecież co tydzień dodają rozdziały więc nie wiem po co się martwisz. Ja to się martwię i to słusznie opowiadaniem które od 3 lat nie jest kontynuowane więc mam do tego prawo bo pewnie już nigdy nie zostanie dokończone ale tutaj to ty chyba w paranoje popadasz niepotrzebnie. Przecież rozdziały są dodawane regularnie więc nie masz potrzeby się martwić na zapas. Magda
UsuńHej,
OdpowiedzUsuńno tak ta reakcja Naruto na wieści o powrocie do wioski boska, a Sasuke chciał za wszelką cenę skończyć z tymi tablicami, aby razem wrócili do wioski, a jeszcze jak się dowiedział, że to Hinata została wysłana w drużynie po Naruto...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia