Dziękujemy
za komentarze i zapraszamy na kolejny rozdział.
Kiedy
Naruto wyszedł, Kakashi opadł na fotel i oparł głowę na rękach. No co za uparty
chłopak! Z nim nigdy nie było łatwo, a teraz, gdy dysponował taką siłą i
pewnością siebie, było jeszcze gorzej. Tak naprawdę Kakashi nie miał nic
przeciwko temu, żeby wysłać Naruto na misję razem z nimi, ale… No właśnie, to
„ale” wparowało do jego gabinetu dwa dni temu i „zasugerowało”, żeby koniecznie
Sasuke wyruszył z Sakurą sam. Sam na sam! Trzeba też dodać, że na co dzień to
„ale” miało duża siłę przebicia i cholernie mocny cios. Tak, Tsunade...
Oczywiście Kakashi nie był tępy i bardzo dobrze wiedział, o co jej chodzi, więc
ostatecznie po tym, jak Sasuke wczoraj znów zdemolował las, uznał, że może
jednak faktycznie dobrze mu to zrobi. Co prawda te „dwa niereformowalne
przypadki” ostatnio trochę się uspokoiły, ale… Tsunade była bardzo
przekonująca, więc się zgodził. Westchnął ciężko. Czasami naprawdę się
zastanawiał, czy on faktycznie jest przywódcą wioski, czy może ma tytuł Hokage
tylko na papierach i w rubryce
„stanowisko” na czeku z wypłatą.
*
–
No i co? – zapytał od razu Sasuke, kiedy spotkał się z Naruto na polu
treningowym. Nie był w najlepszym nastroju i trenował rzuty shurikenem ku
uciesze kilku geninów, którzy obserwowali go z podziwem. Oni też już zaczynali
go coraz bardziej denerwować.
–
Nic. – Naruto zaklął i sam zabrał kilka kunaiów, żeby rzucić nimi w pień
drzewa. – Nie zgodził się. Upierał się, że macie iść tylko wy. Sami!
Sasuke
skrzywił się. Miał nadzieję, że Naruto jakoś uda się to załatwić. Był co do
tego nawet całkiem pewny, bo on i ta jego siła przebicia... Każdego potrafił
przekabacić, więc aż dziwne, że Kakashi się na to nie zgodził.
–
No i co teraz? – zapytał Naruto, chociaż sam wiedział, że to pytanie nie miało
sensu. Sasuke jutro wyruszy na misję z Sakurą, a on zostanie w wiosce i przy
odrobinie szczęścia będzie dewastował tylko lasy przy wiosce. Jak on wytrzyma
sam?! I... cholera, jak on ich puści samych?! Nie miał zamiaru słuchać
Kakashiego. Zostawianie Sasuke i Sakury sam na sam było fatalnym pomysłem!
–
Nic, młotku. Pójdę na misję i jakoś to zniosę.
Naruto
prychnął. Bardzo mu się to nie podobało i sam już nie wiedział dlaczego. Nie
chciał się już nad tym wszystkim zastanawiać. Po prostu był zły. No i się bał.
Bo Sakura to jedno, ale misja, na którą wysyłał ich Kakashi, mogła mimo
wszystko okazać się naprawdę niebezpieczna. Czy ich były sensei nie pamiętał
już ich pierwszego zadania, gdy zupełnie niespodziewanie musieli walczyć z
Zabuzą i Haku? To miała być standardowa misja dla geninów, a okazała się czymś
znacznie trudniejszym. Naruto miał złe przeczucie, że tym razem okaże się
podobnie. To było do przewidzenia, że będą wysyłani na różne ciężkie misje,
także osobno, ale tutaj... Nie, Naruto naprawdę uważał, że powinien tam być.
Tylko razem byli nie do pokonania.
–
Ufasz mi? – usłyszał nagle i spojrzał zaskoczony na Sasuke.
–
Co?
–
Pytam, młotku, czy mi ufasz?
–
No wiesz, zawsze dawałeś sobie radę, ale… – Naruto sam nie wiedział co
powiedzieć. No tak, niby ufał jego umiejętnościom, ale niech powinie mu się
noga i… Sasuke miał w oczach naprawdę potężną broń, ale każdy przecież miał
słaby punkt. On też. Więc… No ufał mu, ale wolałby tam jednak być. – No niech
ci będzie, że tak.
–
Niech mi będzie? – Sasuke spojrzał na niego uważnie. Czy ten młotek po tym
wszystkim naprawdę myślał, że on i Sakura… Aż parsknął śmiechem na to
wyobrażenie. Może mieliby jeszcze stworzyć rodzinkę, kupić dom w jednej z
ładniejszych dzielnic i wieść szczęśliwe życie z gromadką dzieci? Nie,
zdecydowanie nie. A co do odbudowy klanu… Póki co spychał tę myśl gdzieś w
najdalszy zakątek umysłu. Teraz było mu dobrze tak jak jest.
–
Bardzo śmieszne – warknął Naruto. – Nie wiesz, z czym możesz mieć do czynienia
– powiedział zupełnie poważny. Naprawdę, tamta walka z Akatsuki, ta trucizna w
ciele Kankuro… Sasuke tam nie było, nie miał pojęcia.
–
Faktycznie, nie wiem… – zakpił Sasuke – Jakbym nie miał z tym do czynienia w
ostatnim czasie – westchnął i pokręcił głową. Naruto jak zwykle przesadzał.
Jeżeli chodzi o Sakurę, jakoś sobie poradzi. W końcu to tylko koleżanka z
drużyny, która go pocałowała, a nie żaden tajfun czy inna klęska żywiołowa. Ją
będzie potrafił powstrzymać.
–
Jasne, bo wielki Uchiha ze wszystkim sobie umie poradzić! – Naruto był coraz
bardziej zły. Sasuke zaczynał się zachowywać tak, jakby naprawdę było mu
obojętne, co się tak właściwie stanie.
–
Z tym na pewno sobie poradzę, młotku. – Sasuke przewrócił oczami. Naruto
naprawdę sądził, że... Aż miał ochotę go zdzielić po głowie. Tak bardzo mu nie
ufał, że sądził, że naprawdę Sakura była jakimś zagrożeniem? – Idiota z ciebie
i tyle.
–
Sasuke, a niech cię! – Naruto odwrócił się od niego i wskoczył na pobliskie
drzewo. Był zły… Nie, był wściekły. Głupi Sasuke. A niech sobie idzie. Proszę
bardzo.
*
Naruto
spędził tę noc w swojej kawalerce. Dziwnie było mu samemu, dlatego ciągle
przewracał się z boku na bok, nie mogąc usnąć. A przecież przez następne dni miało
być tak samo. Jedyne, do czego będzie mógł się przytulić, to poduszka. Cholerny
Kakashi. Cholerny Sasuke. Jeszcze rozstali się wczoraj w takich nastrojach.
Naruto podniósł się i zerknął na zegarek. Dochodziła piąta. Za kilkanaście
minut Sasuke i Sakura wyruszą na misję.
Sasuke
już wieczorem odebrał papiery i razem z Sakurą usłyszeli wytyczne. Każde z nich
miało określone zadanie i obowiązki do wypełnienia. Sasuke zauważył, że Kakashi
wydawał się być bardziej zirytowany niż zwykle. Być może Naruto, chociaż nic
wczoraj nie wskórał, mocno dał mu się we znaki.
Umówił
się z Sakurą pod bramą, czyli tradycyjnie tam, gdzie rozpoczynali misję jeszcze
jako drużyna siódma. Jak zwykle przyszedł kilka minut wcześniej, nienawidził
się spóźniać. Sakura też była przed czasem, więc przywitali się krótko i raczej
chłodno, przynajmniej ze strony Sasuke. Sakura wydawała się zmieszana i
wyraźnie było widać, że nie wiedziała, jak powinna się zachować.
–
O dwunastej zrobimy postój. Podejrzewam, że znajdziemy się wtedy już w
okolicach Wielkiego Wodospadu na zachodzie. Wieczorem chcę dotrzeć do wioski
przy skałach i tam przenocujemy. Jutro będziemy nocować w terenie,
zaoszczędzimy na czasie – poinformował ją. – Chcesz coś zmienić? – Musiał o to
zapytać, bo chociaż to on dowodził, teraz musieli współpracować. Byli już na
innej stopie niż kilka lat temu, podczas ostatniej wspólnej misję. Wtedy oboje
musieli wykonywać polecenia Kakashiego, teraz Sakura musiała słuchać jego.
Sakura
tylko kiwnęła głowa. Nie miała zamiaru kwestionować poleceń Sasuke. On tu
rządził i wcale jej to nie przeszkadzało. Nigdy oficjalnie nie dowodziła żadną
grupa, choć nie raz narzucała swoje zdanie. Ale teraz nie zamierzała. Sasuke
chyba nadal był na nią zły za ten pocałunek, więc musiała postarać się zatrzeć
tamto złe wrażenie. Wczoraj długo rozmawiała z Ino i Temari, obie kazały jej
myśleć pozytywnie. I właśnie z takim nastawieniem przyszła, ale wszystko pękło
jak bańka mydlana, gdy tylko zobaczyła Sasuke. Jakoś przy nim cała jej pewność
siebie znikała. Jedyne, co mogła więc zrobić w tej sytuacji, to być przydatna.
Była w końcu jednym z najlepszych medycznych ninja!
Tak,
jak Sasuke przewidywał, do wodospadu dotarli około południa. Rozejrzał się,
myśląc ironicznie, że sceneria przypomina tę z polany, gdzie wcześniej
trenowali z Naruto. Co prawda tam wodospad był mniejszy, a drzewa, za jego
sprawą, połamane, ale jakieś tam podobieństwo nadal było można dostrzec.
–
Sasuke-kun, poczęstujesz się? – Sakura rozłożyła na trawie mały koc i położyła
na nim Omubusi.
–
Nie, dzięki. – Sasuke pokręcił głową i wyjął z torby mały pojemnik.
–
Co to jest? – zainteresowała się Sakura. Wyglądało jak plastry jakiegoś owocu,
ale jednak nie. Ani nie był to ananas, ani brzoskwinia, ani jabłko…
–
Przywraca energię. Weź jedno, przyda ci się – zaproponował. W końcu oboje
musieli być w pełni sił.
–
Mmm… Nawet niezłe – Sakura ugryzła jeden z tych plastrów. Skoro miały takie działanie, jak mówił
Sasuke, to były czymś porównywalnym do jej pigułek żywieniowych. Tyle że te jej
pigułki… No tak, były ohydne, musiała to przyznać, odkąd sama ich kiedyś
spróbowała. Starała się poprawić smak, ale póki co średnio jej to wychodziło. –
Skąd je masz? – zapytała, naprawdę zaciekawiona.
–
Wynalazek Orochimaru, Karin mi je przysyła – odpowiedział lakonicznie Sasuke.
Karin…
Sakura zamarła i poczuła jak żołądek podchodzi jej do gardła. Karin… Może to
ona… Może to przez nią… Cholera, tak się ostatnio zamartwiała Hinatą, że
zapomniała o Karin! Przecież nawet była nie tak dawno w ich wiosce, a potem
Sasuke poszedł gdzieś z nią i tym Siugetsu. Nie, do cholery! Musi się uspokoić.
–
Miło z jej strony – wydusiła, choć naprawdę ledwo przeszło jej to przez gardło.
Zawsze była cholernie zazdrosna o każda
dziewczynę, która kręciła się obok Sasuke, ale wcześniej on wszystkie
ignorował, a teraz z tą Karin najwyraźniej korespondował regularnie. Nawet
jeżeli to były tylko paczki z wynalazkiem Orochmaru to i tak… Westchnęła, patrząc
na swoje buty, a potem… Potem spojrzała na Sasuke i poczuła, jak serce zaczyna
jej szybciej bić. Och, on był… Leżał oparty o głaz, z przymkniętymi oczami i
wyglądał… No wyglądał po prostu obłędnie. Jego czarne włosy opadały na twarz, a
usta układały się tak miękko. Aż zacisnęła ręce, próbując odgonić myśli, które
znowu przyszły jej do głowy. Już drugi raz się nie odważy na coś takiego. Tylko
była tak strasznie ciekawa, jak wyglądałby ich prawdziwy pocałunek. Bo to, co się
stało w kuchni, było raczej tylko muśnięciem ust, a ona była wtedy zbyt zdenerwowana,
żeby zwracać uwagę na wiele rzeczy, również na to, jak smakują te usta. Te
usta, których, jak tak dalej pójdzie, to chyba nikt nigdy nie będzie miał –
pomyślała z niezadowoleniem, odwracając wzrok na wodę. Dziewczyny dały jej
kilka kolejnych rad, ale przy Sasuke wszystkie one na nic się zdawały.
–
Myślisz, że co będzie na tych tablicach? – podjęła po chwili próbę rozmowy. Nie
chciała siedzieć cały czas w ciszy. I tak nie odzywali się do siebie przez pół
dnia, gdy biegli.
–
Nie wiem. – Sasuke nawet nie otworzył oczu. Wystawił twarz do słońca i
odpoczywał.
Był
najprzystojniejszym mężczyzną, jakiego Sakura widziała i to ją denerwowało
chyba jeszcze bardziej. Bo Sasuke naprawdę był perfekcyjny we wszystkim, a
przez to wydawał się jeszcze bardziej nieosiągalny.
–
Kakashi-sensei mówił, że to coś związanego z Mędrcem Sześciu Ścieżek. Myślisz,
że też z...
–
Przekonamy się na miejscu.
–
Nie masz żadnych przypuszczeń? – Naciskała, chociaż wiedziała, że stąpa po
cienkim lodzie.
–
Mam.
Sakura
westchnęła cicho. Rozmowa z Sasuke naprawdę nie miała sensu. Był milczący i
zimny. Naprawdę, czy on nigdy się nie zmieni? Zawsze będzie miał tę swoją maskę
obojętności? Wstała i podeszła w stronę rzeki. Ukucnęła przy brzegu i zanurzyła
palce. Woda była przyjemnie ciepła. Aż miało się ochotę wskoczyć do niej i się
ochłodzić. Zwłaszcza, że dzień był naprawdę wyjątkowo upalny. Taka kąpiel była
naprawdę bardzo kusząca, ale w końcu zrezygnowała z tego pomysłu. Co innego,
gdyby była tu z którąś z przyjaciółek, na pewno by sobie nie odmówiły takiego
ochłodzenia, jednak w towarzystwie chłopaków, nawet na misjach, zawsze szła
gdzieś w odosobnione miejsce. Nigdy jeszcze nie rozebrała się przed żadnym
mężczyzną nawet do bielizny. Dlatego chyba nadal nosiła wygodny dziewczęcy
stanik. Temari pokazywał jej kiedyś ładną koronkowa bieliznę, mówiła, że to
nieźle działa na facetów, ale Sakura póki co nie miałaby takiej dla kogo
wkładać. Sasuke nawet nie dał się porządnie pocałować, a co dopiero… Westchnęła
i weszła do wody po kostki, ochlapując sobie ramiona.
Po
jakimś czasie Sasuke zadecydował, że powinni się zbierać i iść dalej. Następny
postój miałby dopiero w wiosce przy Skałach, więc jeśli chcieli dotrzeć o
jakiejś sensownej porze, musieli już ruszać.
*
Naruto,
który w nocy ciągle myślał o misji Sasuke, zdołał w końcu nad ranem zasnąć i
obudził się dopiero koło południa. No dobra, było już popołudnie. Dokładnie
trzynasta dwadzieścia pięć. Zerwał się gwałtownie z łóżka. Cholera,
zaspał! Już w nocy ułożył sobie plan.
Będzie chodził i zamęczał Kakashiego tak długo, aż w końcu ten się ugnie i
pozwoli mu dołączyć do misji Sasuke. Tylko że miał się tam pojawić już rano!
Stracił dobre kilka godzin. Burknął coś pod nosem i zaczął szukać na podłodze
swoich spodni. A niech to szlag – pomyślał, gdy potknął się o swój but. Jak tak
dalej pójdzie, to dotrze do siedziby Hokage pod wieczór.
Kakashi
miał akurat jakieś spotkanie z Radą Starszych, więc Naruto był zmuszony czekać
dobrą godzinę, zanim w końcu Hokage wrócił do swojego gabinetu.
–
Naruto – Kakashi przywitał się z nim, nie okazując nawet cienia zaskoczenia i
westchnął ciężko. Znał swojego ucznia na tyle dobrze, żeby przewidzieć niektóre
jego zachowania. Wiedział, że na jednej próbie przekonania go na pewno się nie
skończy i jak widać, nie pomylił się.
–
Kakashi-sensei, musisz mnie wysłać na tą misję.
–
Wczoraj już o tym rozmawialiśmy – zauważył spokojnie Kakashi i usiadł za
biurkiem.
–
Ale dzisiaj możemy znowu. – Naruto zacisnął pięści. – Nie zrezygnuję tak łatwo,
chcę...
–
Naruto, doskonale rozumiem, że nie zrezygnujesz. Znam cię, wyobraź sobie, od wielu
lat. – Spojrzał na niego przenikliwie. – Cenię twój upór bez którego na pewno
nie udałoby się nam wygrać wojny, ale teraz już nie ma wojny. Jesteś shinobi,
zostałeś joninem i tak jak ja, jesteś w pracy. Właśnie dlatego obaj musimy
wywiązać się ze swoich obowiązków. – Sięgnął do szuflady i chwilę w niej
pogrzebał. – Wyślę cię razem z Tenten i Lee do…
–
Chcę iść do Sunagakure! – zaprotestował od razu Naruto. Nie zrezygnuje. Musi tam
być i już!
–
Pójdziecie do Wioski Kamiennych Lalek. Dostaliśmy tam zlecenie ochrony pewnego
ważnego szlachcica, który...
–
Nie wezmę tej misji! – Naruto zacisnął ręce i pokręcił głową. – Proszę cię, Kakashi-sensei.
Ten jeden raz...
–
Naruto, do cholery! – Kakashi wstał i spojrzał na niego zmęczonym wzrokiem.
Miał wrażenie, że widzi przed sobą naburmuszonego genina, którego dopiero co
przydzielono mu pod opiekę. – Ile ty masz lat, co?
–
Osiemnaście. A to znaczy, że…
–
Właśnie, osiemnaście! A zachowujesz się, jakbyś ledwo co skończył Akademię. W
ogóle co ci tak zależy? Sasuke świetnie sobie radził przez lata bez twojej
pomocy, więc poradzi sobie i tym razem.
Kakashi wyszedł zza biurka i podszedł do
jednej z szafek. Musiał przejrzeć jeszcze jakieś dokumenty, bo później miał
spotkanie.
–
Tak, świetnie sobie radził, faktycznie – mruknął Naruto z przekąsem. Co za
bzdura. Sasuke może i zawsze był silny, ale wtedy… Chciał coś powiedzieć na ten
temat, ale machną ręką, bo Kakashi dobrze wiedział, co miał na myśli. – Jak ja
będę Hokagę, to…
–
Ale póki co nim nie jesteś i masz mnie słuchać! – Kakashi zdzielił go znalezionymi
dokumentami po głowie. Naprawdę miał go dość. Najchętniej kazałby mu się
wynosić i iść w cholerę do tej Wioski Piasku, ale wizja wysłuchiwania, o ile na
wysłuchiwaniu tylko by się skończyło, wkurzonej Tsunade, wcale mu nie
odpowiadała. A Naruto naprawdę już trochę przesadzał z Sasuke. Zachowywał się
jakby… Kakashi nagle zmarszczył brwi i spojrzał na niego uważniej. Takiej
determinacji nie widział na jego twarzy od czasu wojny. Czy on…
–
Nie ruszę się z tego fotela, dopóki mi nie pozwolisz tam iść. Będę tu siedział
i…
–
A to sobie siedź, ja wychodzę. – Kakashi pokręcił głową i zabierając papiery,
opuścił swój gabinet. Coś bardzo dziwnego przyszło mu do głowy i… Nieee… To było
naprawdę tak absurdalne. Uznał, że chyba jest naprawdę przemęczony i powinien
odpocząć. Tak, zdecydowanie powinien odpocząć.
*
Był
już późny wieczór, kiedy w końcu udało im się dotrzeć do wioski. Oboje byli
zmęczeni. Sakura nie chciała narzekać, ale tempo, które narzucił Sasuke, było
bardzo wyczerpujące. Już dawno nie odbywała misji w zupełnym milczeniu i z ulgą
przyjęła możliwość zamienienia chociaż kilku słów z właścicielką pensjonatu, w
którym wykupili nocleg. Mimo prób negocjacji nie udało im się wynająć dwóch
osobnych pokojów. Niefortunnie trafili na Festiwal Żniw i do wioski zjechało
się mnóstwo turystów. Został wolny ostatni, jednoosobowy pokój. Właścicielka
obiecała donieść dodatkowy futon, ale to i tak nie rozwiązywało ich problemu.
Sasuke był zbyt zmęczony, żeby się wściec, ale mimo wszystko był zły. Chciał
zjeść kolację i odpocząć w spokoju, a z Sakurą...
–
Obok jest świetna karczma. Jeżeli chcecie zjeść coś dobrego, koniecznie musicie
ją odwiedzić. Choć pewnie teraz jest tam pełno. – Właścicielka pensjonatu,
starsza kobieta, popatrzyła na nich ciepło. – Odpoczniecie po całym dniu i
napijecie się czegoś. To dobrze wam zrobi.
–
Nie będziemy nic pić – mruknął Sasuke i ruszył w kierunku drzwi.
Sakura
podziękowała kobiecie i wyszła za nim z pensjonatu. Nie wiedziała, co powiedzieć,
więc po prostu skierowała się tak jak Sasuke w stronę karczmy. Coraz bardziej
czuła, że powinna porozmawiać z nim o tym pocałunku. Spróbować wyjaśnić i może
wtedy ta misja przestałaby być taka... dołująca?
Słowa
właścicielki potwierdziły się, w karczmie z trudem znaleźli wolne miejsce.
Wszyscy świętowali, pieczono wielkiego jelenia, którego, jak zostali
poinformowani, upolowano dzisiaj w południe i teraz każdy chciał dostać chociaż
kawałek mięsa. Sasuke nie miał zamiaru stać w kolejce, więc zamówił u
karczmarza coś na szybko i usiadł w kącie sali, robiąc miejsce też Sakurze. Oboje
ledwo się zmieścili na kawałku ławki, która, jako jedna z niewielu, nie była
cała zatłoczona.
Była
to typowa karczma – szerokie stoły, przy których mieściło się zazwyczaj osiem
osób, choć przy niektórych w tym momencie siedziało nawet po dwanaście.
Większość to byli tubylcy i prawie wszyscy trzymali w rękach kubki z jakimś
alkoholem.
–
A panienka to z daleka? – odezwał się starszy mężczyzna siedzący naprzeciwko.
Najwyraźniej już po stroju poznał, że ci dwoje młodych, którzy przed chwila
usiedli, nie są stąd.
–
Panienka, jak panienka, ale patrz, jakiego ma kawalera – zaśmiała się kobieta
siedząca obok. – Takiego przystojniaka to ja już dawno nie widziałam. – Puściła
oko do Sasuke i uśmiechnęła się. Nie miała jednego zęba z przodu.
–
Ty mi się tu za innymi chłopami nie oglądaj, bo zaraz… – zaczął się pienić
mężczyzna, ale właśnie karczmarka podstawiła mu pod nos kufel z napitkiem, więc
się uspokoił. Co jakiś czas jednak łypał na Sakurę, która teraz próbowała zjeść
podany przed chwilą posiłek.
Nie
czuła się tu zbyt komfortowo, Sasuke chyba też, bo ciągle marszczył brwi.
–
Pierwszy raz u nas? – zagadała znowu kobieta. – Za niedługo będą tańce i
fajerwerki. A panna, która złapie bukiet polnych kwiatów od Królowej Żniw, na
pewno w przyszłym roku wyjdzie za mąż – tłumaczyła kobieta.
Sasuke
oparł głowę na ręce i westchnął zirytowany. Gorzej nie mogli trafić, naprawdę.
To już chyba lepiej byłoby nocować w lesie. Tam jest przynajmniej spokój. Już
widział, jak się wyśpi. Ich pensjonat mieścił się przy głównej drodze, więc
pewnie odgłosy świętowania będzie słychać do rana.
Próbował
zjeść w spokoju, co było ciężkie, gdy albo kobieta, albo mężczyzna, co rusz ich
zagadywali. W końcu jednak, gdy żadne z nie odpowiadało na pytania, rzucili
tylko, że to pewnie jakieś niemowy i zmienili miejsce, żeby usiąść bliżej
paleniska.
Sakura
odetchnęła, bo ją samą zaczęli męczyć ci ludzie. Nie mieli jednak na długo
spokoju, bo kiedy już znaleźli się na ulicy, zrobiło się niemałe zamieszanie.
Właśnie wtedy natrafili na czas rzucania wiankiem polnych kwiatów i wszystkie
panny zostały pociągnięte na plac. Sakurę też złapali, ale w ostatniej chwili
wykręciła się. Ktoś najwyraźniej zrozumiał to tak, jakby Sasuke był jej mężem,
więc ostatecznie dano jej spokój. I całe szczęście, bo już od dłuższego czasu
zbierała się na odwagę, żeby w końcu z nim porozmawiać, a teraz, gdy wrócili do
pokoju, jej determinacja sięgnęła zenitu. Jeśli mieli spać tutaj razem, musieli
zacząć ze sobą normalnie rozmawiać. Spać razem… Podczas misji często wszyscy
spali przy ognisku niedaleko siebie, ale jeżeli to chodzi o nocowanie w
pensjonatach, to Kakashi zawsze wynajmował trzy pokoje. Jeden dla siebie, drugi
dla niej, a trzeci dla Sasuke i Naruto. A teraz będą spać praktycznie obok
siebie, bo pokój nie był zbyt duży.
–
Ja idę pod prysznic – poinformował Sasuke i zabrał jeden z dwóch ręczników, które
obsługa przyniosła razem z dodatkowym futonem. Czuł się naprawdę niezręcznie.
Zazwyczaj podczas misji drużyny siódmej dostawał pokój z Naruto. Zawsze wtedy
narzekał, bo zwykle była to jakaś klitka, a ich futony leżały jeden przy
drugim, więc poranek zwykle wyglądał tak, że któraś z kończyn Naruto lub nawet
on cały lądował na jego posłaniu i musiał go spychać. Wtedy go irytowało, ale
teraz… Wiele rzeczy się zmieniło.
Sasuke
wrócił spod prysznica ubrany w luźną bluzę i spodnie. Normalnie położyłby się
samych bokserkach, ale ta sytuacja zmuszała go, żeby jednak się ubrał.
Zauważył, że Sakura rozwinęła jego futon i go pościeliła, jednak oba były w
pewnej odległości od siebie – takiej, na jaką pozwalały możliwości małego
pokoju – za co był jej naprawdę wdzięczny. Wolał, żeby nie stawiała go więcej w
niezręcznych sytuacjach, jak ostatnio w jego mieszkaniu.
–
Sasuke… – usłyszał i odwrócił głowę.
Sakura
tez już się wykąpała i usiadła na swoim posłaniu. Wyglądała na trochę zagubioną
i Sasuke chyba po raz pierwszy w życiu zrobiło się jej żal. Nigdy nie był dla
niej specjalnie miły, ale… Naprawdę irytowała go tą swoją miłością. I żeby to w
ogóle miało jakiekolwiek podstawy! Ale nie, to było to same ślepe zapatrzenie jak
wtedy, gdy byli geninami. Wiedział, że w końcu będzie musiał z nią porozmawiać,
ale w tym momencie naprawdę nie miał na to ochoty. Poza tym… Co miałby jej
powiedzieć? Że jedyną osoba, której
pozwala się całować jest Naruto? To naprawdę nie był czas i miejsce na takie
rozmowy.
–
Sakura, jestem zmęczony. Jutro musimy wcześnie wstać i wolałbym się wyspać –
mruknął i wsunął się pod kołdrę. – O ile ci tam, na zewnątrz, na to pozwolą –
dodał, kiedy usłyszał jakieś pijackie krzyki.
–
Jasne, masz rację – zgodziła się Sakura, ale nie zabrzmiało to wcale przekonująco.
– Dobranoc.
Sasuke
obudził się, czując przyjemne mrowienie. Przewrócił się na drugi bok i zmrużył
oczy. Cholera, czyżby zapomniał zasunąć zasłony w oknach? Przecież on nigdy o
niczym nie zapominał! Pewnie to Naruto. On zawsze robił wszystko na odwrót, a
nie tak, jak trzeba. Choć nie, to jedno robił dobrze… Sasuke przeciągnął się,
czując jego usta na swojej szyi. Naruto, śmiejąc się cicho, całował go i zsuwał
się coraz niżej. Obojczyki, tors, brzuch. Celowo ominął sutki… Och, on naprawdę
lubił się z nim droczyć. Zawsze tak robił. I o ile zwykle Sasuke wcale to nie
przeszkadzało, to teraz chciał, żeby zabrał się już do rzeczy. Był zbyt
podniecony i jeszcze chwila, a… Nie, no on go zaraz zabije! Użyje Chidori, a
potem uwięzi na wieki z najgorszym koszmarze genjutsu, jaki tylko przyjdzie mu
do głowy. Co on wyprawia? Dlaczego wstaje z łóżka i… Gdzie on idzie? Chciał
krzyknąć, że ma wracać i dokończyć to, co zaczął, ale Naruto już nie było.
Sasuke jęknął. Był tak pobudzony, że jeszcze chwila i naprawdę… Sięgnął ręką do
swojego penisa, czując, że zaczyna drżeć. A niech to… Cholera… Cholera!
–
Cholera! – prawie krzyknął, otwierając oczy. Przez chwilę nie był świadomy
tego, gdzie się znajduje, ale po chwili się otrząsnął. Był w pensjonacie! Z
Sakurą! I… i trzymał rękę we własnych gaciach.
Hura! Chyba już wyrobiłam sobie nawyk codziennego sprawdzania Waszego bloga w oczekiwaniu na nowy rozdział. Desperacja mówi sama za siebie.
OdpowiedzUsuńRozmowa Kakashiego z Naruto była świetna, i pozwolę sobie powtórzyć: uwielbiam Wasze kreacje bohaterów.
"– Nie ruszę się z tego fotela, dopóki mi nie pozwolisz tam iść. Będę tu siedział i…
– A to sobie siedź, ja wychodzę."
;D genialne. Ciekawe czy jak biedny Hokage wróci to Naruto naprawdę będzie dalej na niego czatował. Naprawdę, mam do niego coraz większą słabość. Uparty, myślący sercem i zdeterminowany.
Sakura... Ech. Nie mogę pozbyć się dziwnej satysfakcji spowodowanej tym że Sasuke ją ignoruje.
A co do Sasuke to cóż, pozostaje mi życzyć mu powodzenia.
Dziękuję za rozdział i czekam na więcej!
JT
Rozdział idealny na poprawę humoru. Obudziłam się z humorem Shikamaru i uważałam wszystko za zbyt kłopotliwe i nie potrzebne. A teraz normalnie mam banana na twarzy. Świetna końcówka ale czemu w takim momencie przerwałyście. Tak się nie robi. To jest brak wychowania tak znęcać się nad czytelnikami.
OdpowiedzUsuńWiedziałam że skłócicie Naruto i Sasuke przed wyjazdem. To było bardziej prawdziwsze niż gdyby wskoczyli razem do łóżka. Chociaż wolałabym to drugie ale nie można mieć wszystkiego.
Kakashi się domyśla. I bardzo dobrze. Może jak do niego to dotrze to puści Naruto do Sasuke i reszta pójdzie pomyślnie.
I jak w ogóle można brać Sasuke za chłopaka lub męża Sakury. Sasuke jest Naruto. Naruto jest Sasuke. Czy to tak ciężko zapamiętać? Jestem ciekawa czy Sakura się obudziła i czy w ogóle spała gdy Sasuke krzyknął "Cholera". Gdyby nie odezwał się to cichaczem do łazienki i wszystko jest dobrze. A teraz to będzie mały kłopocik.
Jestem bardzo ciekawa następnej części. Dla dobra związku SasuNaru niech ta misja się szybciej skończy.
Dużo weny.
Juliet
Chyba jestem jedyną osobą, której nie podobał się rozdział, umęczyło mnie to. Nie chciałam nic pisać... Zaślepiony miłością Naruto jest irytujący. Rozumiem, że wszyscy na początku związku tacy są, ale nie zmienia to faktu, że jest to nieprzyjemne w odbiorze osób trzecich. A osobą patrzącą na to z boku jestem ja- czytelnik.
OdpowiedzUsuńMyślę, że się mylę, ale odniosłam wrażenie jakbyście przez komentarze czytelników zaczęły kłaść większy nacisk na przyłapywaniu chłopaków przez innych. Może rzuca mi się to w oczy, ponieważ jestem osobą, która nie okazuje publicznie uczuć i nienawidzę jak inni to robią. I nigdy nie rozpaczam jak druga połówka ma długire wyjazdy, więc myślę, że jednak coś jest nie tak ze mną a nie z waszymi postaciami :P
Oczywiście, możliwe, że akurat byłam zmęczona i źle odebrałam rozdział, bo odniosłam wrażenie, że od kilku rozdziałów chłopacy nie mogą bez siebie żyć. Chociaż w dobrych książkach zawsze są rozdziały, które się ciężej czyta tj. w "Władcy pierścieni" fragmenty z Frodo przemierzający pustkowia...
Spoiler
Komentarze czytelników nie mają tu nic do rzeczy, te sceny były pisane kilka miesięcy temu. W tym momencie już praktycznie kończymy pisać ten ff, a mamy rozdziałów na jakieś pół roku - więc tu w żadnym wypadku nigdy komentarze nic nie zmienią.
UsuńCo do Naruto - to raczej nie zaślepienie miłością, tylko jego upór. Sasuke poszedł na "super" misję, a on nie (a misja mogła dotyczyć Mędrca, tak przynajmniej uważał Sasuke). Dochodzi też kwestia przyzwyczajenia się do siebie i rozstania na dłuższy czas w takim momencie.
Dobrze, że piszesz, co uważasz, nawet jeżeli to krytyka. To zawsze dobrze robi:)
W końcu nadrobiłam :-)
OdpowiedzUsuńTo może teraz ja podzielę się tym, co niekoniecznie mi się ostatnio podobało. Otóż kiedy kilka rozdziałów temu przeczytałam, że ktoś nakrył naszą parkę w lesie, byłam przekonana, że tym razem będzie to jakaś żeńska postać. Skąd takie wnioskowanie? Nie wiem, może pobożne życzenie, nieważne, ale domniemałam, że chodzi o Ino lub Hinatę i byłam ciekawa, jak ta osoba będzie się zachowywać teraz wysłuchując marudzenia Sakury. Nie stało się tak, ok, miałyście inną wizję, spoko. Co mi się jednak nie podoba? Chyba po raz pierwszy właśnie to, że bohaterowie są aż tak kanoniczni. W 'Naruto' postaci kobiece rozumem i spostrzegawczością nie grzeszą, większość jest irytująca i męcząca, dlatego naprawdę liczyłam, że któraś z nich się o Sasuke i Naruto dowie i przestanie brać udział w tym spiskowaniu i układaniu planów, jakby ich rozdzielić. A już najbardziej mnie zabolało, że Tsunade naciskała na to, by Sasuke poszedł z Sakurą. Ała. To moja ulubiona bohaterka kobieca, a tutaj zachowała się tak okropnie i bezmyślnie. Kiedy któraś się dowie, zabłyśnie zrozumieniem i przestanie wściubiać nos w nie swoje sprawy?
Nie chce żebyście zrozumiały mnie źle, bo opowiadanie wciąż bardzo mi się podoba, ale trochę męczy mnie czytanie o do tej pory tolerancyjnych kolegach, którzy nie mają nic przeciwko ich związkowi i wciąż spiskujących kobietach, które knują intrygi, mieszają i utrudniają tylko życie. Czekam aż któraś się dowie, niekoniecznie Sakura, bo przestało mi aż tak na tym zależeć, ale jestem ciekawa bardzo, czy przestanie wtedy przytakiwać koleżankom i wymyślać bzdury, żeby na siłę kogoś swatać.
Pozdrawiam!
C.
Wiesz może to i dobrze że na razie one się nie dowiedziały bo by im z życia piekło zrobiły. Dla mnie ogólnie najbardziej normalną ze wszystkich dziewczyn z naruto zawsze była tenten mam na myśli mangę oczywiście. Ona nigdy nie wściubiała nosa w nie swoje sprawy i nie zwracała uwagi na chłopaków. Miała swoje życie i swoje sprawy i osobiście uważam że każda dziewczyna powinna postępować w ten sposób, wtedy by nie było różnych problemów wynikających z wpiep*** się w życie innych osób. No ale to moje zdanie. Hinata też jest według mnie mogłaby się dowiedzieć bo ona ma na prawdę dobry charakter , i wcale się w sumie nie dziwię że kocha się w naruto. To najwspanialszy człowiek jakiego znam wiem że z anime no i że to tylko fikcja ale gdyby każdy postarał się taki być to by nie było wojen i innych gówien z tego wynikających . Ona by nie zrobiła rabanu z tego powodu że naruto woli chłopców. Zniosłaby to z godnością. Pewnie dużo czasu zajęłoby jej dojście do siebie po tych informacjach ale poradziła by sobie z tym. Może związała by się z shino kto wie. Zawsze uważałam że oni do siebie pasują i byłaby z nich dobra para w przeciwieństwie do naruto i jej bo oni tak do siebie pasują jak pięść do nosa no sory ale taka prawda. Ale najbardziej niedobra para to wiadomo jaka jest ale imion nie wymienię bo nie chce ale każdy i tak się domyśli o kim mowa. Bardzo lubię hinatę i gdyby nie była z naruto byłaby moją ulubioną żeńską postacią. A wracając do opowiadania to wszystkie rozdziały mi się podobają , cieszę się że akcja powoli się toczy , bo jakby się toczyła za szybko to pewnie nastąpiłby za szybko koniec opowiadania a tak to będziemy cierpliwie czekać aż się doczekamy na nasz myślę że wszystkich tutaj wyczekiwany moment z sakurą w roli głównej . I chciałam wam powiedzieć że nawet jak nie komentuje to czytam regularnie wszystkie rozdziały , nie komentuje za często bo nie mam za wiele czasu ale się staram. Także pozdrawiam was serdecznie i czekam na dalsze rozdziały niecierpliwie. :) Magda
OdpowiedzUsuńJak się tobie udały wakacje c ? Bo pisałaś pod jakimś rozdziałem że wyjeżdżasz na 2 tyg. Ja też byłam na wakacjach tyle że 10 dni i myślałam że już nie wytrzymam bez neta z samym tylko radiem nawet bez telewizora ale jakoś dałam radę. Mam nadzieję że ty także. Pozdrawiam cię serdecznie Magda
OdpowiedzUsuńA dziękuje, fajnie było :-) nawet mi tego internetu nie brakowało, jak wróciłam to nadrobiłam kilka rzeczy i zaczęło mi się nudzić na komputerze ;p
OdpowiedzUsuńPozdrawiam również!
C.
A byłaś gdzieś nad wodą jeśli można spytać? Bo ja byłam nad jeziorem i się cieszę bo chociaż miałam niezbyt dobrą pogodę , to kąpałam się codziennie a ja wodę kocham po prostu. Zawsze chciałam zwiedzić góry ale chyba sił bym nie miała tyle chodzić więc na razie góry muszą poczekać. Życzę reszty udanych wakacji i korzystaj póki możesz bo wakacje szybko zawsze lecą a póżniej szkoła się zaczyna. Ja na szczęście to od pazdziernika mam to jeszcze trochę sobie poleniuchuję . Sory że tak się rozpisałam ale nudzi mi się niemiłosiernie i dlatego tyle piszę i jeszcze na dodatek te upały masakra:) Magda
OdpowiedzUsuńNa pomorzu zachodnim upałów nie mamy ;)
OdpowiedzUsuńByłam właśnie w górach, nachodziłam się, zmachałam i nadyszałam na kolejny rok. Jutro jadę do stolicy, a potem nad morze, więc mam nadzieję, że pogoda dopisze :-)
To moje ostatnie wakacje, 5 lat studiów za mną, więc tym razem w październiku nic mnie nie czeka. Tylko jeszcze we wrześniu się obronić, będzie mgr inż. i można szukać pracy.
Pozdrawiam!
C.
To powodzenia w obronie. Mi został ostatni rok psychologi, ale cóż zrobić lata lecą niestety. No ja warmia i mazury to u nas masakryczne upały są. To ci zazdroszczę trochę bo ja to tylko jeszcze może jeden raz nad morze pojadę i to tyle. Ale cóż zrobić. Tak bym chciała warszawę zwiedzić, bo nigdy tam nie byłam a mieszkam w miarę blisko że aż wstyd że tam nigdy nie byłam. Pozdrawiam i życzę udanych wakacji i naprawdę pięknej pogody w czasie urlopowania :) Magda
OdpowiedzUsuńHej,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, więc to Tsunade stoi za pomysłem, że Sakura i Sasuke razem wyruszyli na tą misję... ale trochę się dziwię, że Naruto nie dostał misji z Himata...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia