Dziękujemy
za komentarze i zapraszamy na rozdział 33.
Na
polance nad rzeką zrobiło się dużo jaśniej, kiedy ktoś rozpalił ognisko. Nie wiadomo
po co, bo wieczór był przecież bardzo ciepły, ale jednak płomień nadawał
specyficzny klimat. Naruto przypomniał sobie Festiwal Lata. Te lampiony
unoszące się wszędzie, powodujące, że niebo wyglądało, jakby płonęło. A potem…
Potem faktycznie coś „płonęło”. A tak konkretnie to on i Sasuke, kiedy wpadli
do jego mieszkania i zaczęli z siebie zrzucać ubrania. To był ich pierwszy raz.
I o ile Naruto wiele rzeczy w swoim życiu by zmienił, to nigdy, naprawdę
przenigdy, nie cofnąłby tamtych chwil. Bo wtedy właśnie wszystko złożyło się
całość.
–
Shino, a ty tak po ciemku widzisz coś przez te swoje okulary? – Kiba, o dziwo
jeszcze przytomny, wskazał ręką na kolegę z drużyny, który wyszedł…
No
właśnie przed chwilą wyszedł z lasu! Mniej więcej z tego miejsca, gdzie jeszcze
przed chwilą byli Naruto i Sasuke. Obaj spojrzeli to na siebie, to na Shino,
ale zza jego kołnierza i okularów nie dało się nic dostrzec. Wydawał się
spokojny, niemniej jednak… Naruto poczuł dziwny skurcz w żołądku, kiedy
uświadomił sobie, że mógł ich widzieć. I słyszeć!
–
Nie musisz się o mnie martwić, daję sobie radę – odpowiedział Shino z powagą.
Wydawało się, że alkohol wcale na niego nie podziałał. Nikt nie chciał się
zastanawiać, dlaczego Shino miał taką mocną głowę, ale kiedyś Kiba go o to
pytał i wtedy przyjaciel wytłumaczył mu, że najprawdopodobniej nigdy się nie
upije, bo robaki w jego ciele bardzo szybko rozkładają alkohol, traktując go
jako truciznę. Wtedy Kiba zaczął się śmiać i dziękował, że urodził się w klanie
Inuzuka. Akamaru, w przeciwieństwie do tych wszystkich robali, nie był
obrzydliwy. Nawet, kiedy lizał go po twarzy, a z pyska zionęło mu tak, jakby
właśnie zjadł pół śmietnika.
–
No w porządku, w porządku. – Uniósł ręce. – Ale mógłbyś kiedyś ściągnąć te
okulary. Stary, znamy się tyle lat, a ja nadal nie wiem, jak ty w zasadzie
wyglądasz! Wiecie, że nawet jak chodziliśmy do gorących źródeł, to on ich nie
ściągał? – zwrócił się do reszty.
–
Powód tego jest prosty, to część mojego wizerunku. Powinieneś się już do tego
przyzwyczaić.
–
A ty powinieneś chociaż raz zrobić wyjątek! – nalegał Kiba, ale Shino usiadł
przy ognisku i wpatrzył się w płomienie. Wyglądał, jakby się nad czymś
zastanawiał.
Naruto
dostrzegł, że z jego rękawa wyszło kilka robaków i aż się wzdrygnął.
–
Myślisz, że coś widział? – szepnął do Sasuke, a ten pokręcił lekko głową.
–
Nie wiem.
–
Co tam tak szepczecie? – Kiba najwyraźniej obrał sobie za cel być duszą
towarzystwa. Miał dzisiaj wyjątkowo dobry humor, bo nie dość, że zaproponowano
mu posadę w ANBU, to jeszcze nie będzie musiał stać w cieni ani Sasuke, ani
Naruto. No czy mogło być coś lepszego?!
–
Że Shino boi się pokazać oczu, tak jak Kakashi-sensei twarzy. Zawsze nosi tą
maskę – wymyślił na szybko Naruto, co tym razem wyjątkowo trafnie mu wyszło, bo
wszyscy zaczęli się śmiać.
Kiba
na chwilę stracił rezon, ale po chwili coś przyszło mu do głowy.
–
To co, Naruto? – Podniósł jedną z butelek z sake. – Kto wypije więcej, zostanie
Hokage! – zaśmiał się, widząc, że Naruto się waha. – No co? Tchórzysz?
–
Dawaj to!
Naruto
siedział, opierając się o coś i ledwo kojarząc, co się dookoła dzieje.
–
No wstawaj, idziemy do domu! – Ktoś chwycił go pod ramiona i usiłował pomóc się
podnieść.
Uchylił
oczy. Ognisko już dogasało i prawie nikogo już nie było. Jedynie Kiba, który
coś krzyczał, był holowany przez Shikamaru.
–
No już, młotku, wstawaj. Cholera, jak mogłeś się tak schlać?
–
Sasuke? – Naruto podniósł głowę, ale zaraz ją opuścił, gdy poczuł, że mu
niedobrze. I wszystko tak wirowało. Jak jeszcze raz otworzy oczy, to chyba
będzie rzygał. – Sasuke…
–
Chwyć się mnie za szyję. – Sasuke próbował go podnieść, ale taki bezwładny i
bez żadnej chęci współpracy był niesamowicie ciężki. Sasuke obiecał sobie w
myślach, że jutro go zabije. O ile nie zrobi tego kac. Kretyn. Dał się tak
łatwo sprowokować Kibie. Teraz obaj przypominali raczej zwłoki niż kandydatów
na Hokage. – No, Naruto, nie zmuszaj mnie, żebym…
–
Sasuke… – Naruto chwycił go w końcu za szyję i gwałtownym ruchem przyciągnął do
siebie tak, że Sasuke wylądował na nim. – Tak może być… – Zsunął ręce na jego
plecy, jeszcze mocniej przyciskając go do siebie. Było tak ciepło. Tak
przyjemnie. Tak… Poczuł, że znowu ogarnia go senność.
–
Ale nas urządziliście! – narzekał Shikamaru, żałując, że Kiba też nie był tak
senny i spokojny jak Naruto. Upili się tak bardzo, że wyszedł z niego po prostu
cham.
–
I kto wygrał, Naruto?! Ha! I co teraz?! Kto jest górą?! – Kiba z trudem trzymał
się na nogach i jak na złość, nie dał się złapać Shikamaru. Sięgnął po butelkę,
bo czuł, że był w stanie wytrzymać jeszcze więcej. Pokaże im wszystkim, jaką ma
silną głowę! Jak Tsunade! Ona była świetnym Hokage, więc on też będzie
rewelacyjnym. – Właśnie tak, Naruto! Dobrego Hokage mierzy się po jego twardej
głowie. – Kiba zastukał w swoją. – O, proszę, tyle jestem jeszcze w stanie
wytrzymać! O!
Shikamaru
zaklął pod nosem. Wiedział, że i tak nie zaśnie, ale najchętniej wróciłby już
do domu. Jutro i tak będzie miał kaca, i jedyna myśl, jaka go pocieszała, to ta,
że to Kiba będzie cierpiał dużo bardziej.
–
A ty, Sasuke?! – wydarł się nagle Kiba, który wraz z tak dużą ilością wypitego
alkoholu stracił instynkt samozachowawczy. – Taki słaby zawodnik z ciebie?!
Phi! Kto by pomyślał, że człowiek... członek… – czknął – znamienitego roku...
rodu... – zmarszczył brwi, niezadowolony, że własny język płatał mu takie
numery – Uchiha! – znowu czknął.
–
Kiba, już naprawdę masz dość – wtrącił się Shikamaru, ale uciszył go.
–
Nie! Ja im wszystkim jeszcze pokażę. Będę legendą ANBU, będę... – I w tym
momencie Kiba przewalił się, potykając się o własne nogi.
Sasuke
podniósł Naruto z ziemi, postanawiając, że z Kibą rozprawi się później. Teraz
miał większy problem. Naruto był cięższy niż normalnie, ale nie miał innego
wyjścia, jak zawlec go do mieszkania. Chwycił go mocno w pasie i przerzucił
sobie jego rękę przez ramię. Przynajmniej nie rzygał, pomyślał z zadowoleniem,
kiedy zauważył, że Kiba, który był już teraz na czworakach, zaczął wymiotować
na zgliszcza ogniska. Przynajmniej mieli pewność, że je ugasili.
–
Sasuke… – Naruto przylepił się do niego, zachowując się, przynajmniej na oko
postronnego obserwatora, bardzo dziwnie.
Na
szczęście jedynym obserwatorem był w tym momencie Shikamaru, który tylko
przewrócił oczami. Kiba nadal rzygał, więc zostawił go na chwilę i podszedł do
Sasuke.
–
Zabierz go stąd. Eh… – westchnął ze zrezygnowaniem, gdy zauważył, jak
kompletnie pijany Naruto zaczyna całować kącik ust Sasuke. Coś mu tam jeszcze
mamrotał do ucha, ale tego już nie usłyszał. – No, idźcie już! – syknął,
wskazując na próbującego się podnieść do pionu Kibę. Póki co marnie mu to szło,
bo co chwilę tracił równowagę, ale starał się chłopak, jak mógł.
–
Sasuke! Dobrze, że wróciłeś do wioski… – Naruto potknął się o jakiś kamień i
omal nie przewrócił ich obu.
–
Jakbym miał jakiś wybór, młotku. Inaczej zatrułbyś mi życie tym wiecznym
gadaniem, jak to…
–
I… – Naruto chyba wcale go nie słuchał, miał w głowie własną wizję tej rozmowy.
O ile jąkanie się i zastanawianie nad zapomnianą kwestią można było w ogóle
nazwać rozmową. – I… no…
–
Naruto, chodź, położysz się do łóżka.
–
Tak, chodźmy do łóżka! – Naruto nagle stał się jakiś taki żywszy, ale tylko na
moment. Po chwili znów zaczął nad czymś rozmyślać i trochę odpływać.
Sasuke
ledwo dowlókł go do mieszkania. I to nie mieszkania Naruto, a swojego, bo było znacznie
bliżej.
Na
siłę ściągnął mu spodnie i koszulkę, bo próbował się z nim przekomarzać. Że ten młotek nawet w takiej
sytuacji nadal miał energię na takie rzeczy.
–
Sasuke – usłyszał, kiedy położył się obok, przykrywając ich obu kołdra.
–
No?
–
Ładnie pachniesz. – Naruto wtulił nos w jego kark, wdychając kilka razy
powietrze.
–
Ty za to śmierdzisz jak gorzelnia – mruknął Sasuke i tracił go lekko nogą, ale
tak, żeby oplatające go biodro się nie zsunęło. Podobał mu się taki Naruto.
– Sasuke…
–
Co?
–
Bo ja… – zaczął, ale zapomniał, co chciał powiedzieć.
–
Spij młotku. – Sasuke uśmiechnął się lekko, gdy zdał dobie sprawę, że tego
Naruto już nie usłyszał, bo naprawdę zasnął.
–
Aa! A niech to! – Sasuke usłyszał zbolały głos obok siebie i uchylił powieki.
Naruto trzymał się za czoło i pocierał je,
żeby po chwili przerwać i znowu jęknąć.
–
Młotku – mruknął niewyraźnie, z twarzą schowaną w poduszkę. Wyciągnął ręką i
pacnął go po głowie. – Bądź cicho.
–
Sasuke! – jęknął Naruto i spojrzał na niego przekrwionymi oczami z takim
wyrzutem, jakby to była jego wina. – Jak mam być cicho? Wiesz, jakiego ja mam
kaca?!
–
I bardzo dobrze. Trzeba było tyle nie pić. Może to ci da nauczkę na przyszłość.
–
Wcale nie wypiłem dużo. Gdzie masz aspirynę? Pić mi się chcę – narzekał Naruto,
który nie mógł sobie poradzić ze swoim kacem. – Sasuke, no powiedz coś! –
mruknął i kopnął go lekko, ale szybko tego pożałował, bo ten zaraz mu oddał i
to dużo mocniej. – Ała, draniu! Dobra, sam sobie poszukam! Jak taki jesteś, to
łaski bez! – warknął, bo Sasuke nie wykazywał najmniejszej chęci pomocy.
Naruto
nie bardzo pamiętał, co się działo wczorajszego wieczora. A raczej pamiętał
jego początek. Najpierw rozmowa z Sakurą, potem polana nad rzeką. Byli z Sasuke
w lesie i się całowali, a później... Coś zaczęło mu świtać…
–
Kiba – warknął sam do siebie i zacisnął pięści. – A niech cię! – dodał, bo
przypomniał sobie, co jego przyjaciel wygadywał o byciu Hokage. A Naruto
ewidentnie w tej walce przegrał. W końcu on wypił mniej.
Przeklął,
kiedy nie mógł znaleźć żadnych leków i w końcu sięgnął po prostu po szklankę i
nalał sobie wody z kranu. Dopiero po wypiciu czterech takich poczuł chwilową
ulgę. Dzisiejszy dzień pewnie przeleży w łóżku, bo z takim kacem nie był w
stanie normalnie funkcjonować. Przewrócił się z powrotem na łóżko.
–
Jak umrę, to możesz sobie wziąć moją Kakaszową lalkę. I mam trochę drobnych
schowanych pod materacem. I…
–
Oj, zamknij się! – Sasuke naciągnął sobie poduszkę na głowę.
Też
miał kaca, ale nie miał zamiaru zdradzać się swoim zachowaniem. Zawsze starał
się wszystko ukrywać pod maską obojętności. Samopoczucie, nastrój, emocje. No
dobra, wczoraj go trochę poniosło, ale to przez alkohol. Ciekawe, czy ktoś ich
widział, kiedy wracali w nocy do mieszkania. Naruto przez cały czas był do
niego przyklejony i gadał takie rzeczy… Sasuke nagle coś przyszło do głowy i
podniósł się lekko. Oj, tego mu nie odpuści.
–
Naruto… – Jego ton zupełnie się zmienił, a ironiczny uśmieszek na ustach nie
zwiastował niczego dobrego.
– No? – Naruto spojrzał na niego podejrzliwie.
Zawsze, gdy Sasuke robił taką minę, zaczynał się bać.
–
Nie wiedziałem, że aż tak ci się podobają moje… rzęsy. – Sasuke ułożył sobie
poduszkę za plecami i oparł się o nią. Patrzył spod półprzymkniętych powiek na
zdezorientowanego Naruto, który chyba usiłował sobie coś przypomnieć.
–
Nie wiem, o czym ty gadasz – prychnął w końcu i odwrócił się do niego plecami.
–
To może ja ci przypomnę, co? – Sasuke pochylił się nad nim. – Masz takie długie
rzęsy… Wyglądasz seksownie, kiedy aktywujesz Sharinagana… Kochaj się ze mną na
tej ławce… Mam mówić dalej? – Sasuke nadal uśmiechał się, bardzo z siebie
zadowolony.
–
Kłamiesz – burknął Naruto, ale widać było, że zrobił się cały czerwony. On
naprawdę niczego takiego z wczoraj nie pamiętał. – Na jakiej znowu ławce? –
zapytał po chwili milczenia.
–
Naprzeciwko Głównej Siedziby Wioski. Nawet przez chwilę to rozważałem, ale doszedłem
do wniosku, że muszę dbać o reputację przyszłego Hokage, skoro on sam nie
potrafi. – Sasuke poklepał go po ramieniu i wstał z łóżka. Mina Naruto była
bezcenna. Dla takiego widoku warto było trochę nakłamać. Bo o ile to z rzęsami
i Sharinganem było prawdą, to Naruto wcale nie proponował seksu na ławce, a w
łóżku. Jednak był na to zbyt pijany i w końcu po prostu zasnął.
–
Oj, odwal się. Może i wypiłem trochę za dużo, ale… – Naruto zerwał się z łóżka,
bo znowu ogarnęły go mdłości. Cholerny kac. – Ja przynajmniej nie całowałem się
z Sakurą! – warknął jeszcze, zanim pobiegł do łazienki i zatrzasnął za sobą
drzwi.
Sasuke
zmarszczył brwi, próbując sobie na szybko przypomnieć cały wieczór. Nie pił aż
tyle, żeby urwał mu się film, a nawet w takim przypadku na pewno nie całowałby
się z Sakurą. Ani z żadną inną dziewczyną. Wniosek był tylko jeden – Naruto w
jakiś sposób musiał się dowiedzieć o sytuacji z wczorajszego dnia. I, jak to on,
zareagował na to po swojemu.
–
Cholera – zaklął cicho, bo od tego myślenia rozbolała go głowa. No i co on
teraz miał zrobić? Naruto się obraził, był zły? Musiał wiedzieć już wcześniej,
musiał... Sasuke szybko przypomniał sobie, w którym momencie Naruto zaczął zachowywać
się inaczej. Po tym, gdy wrócił do Ichiraku, po rozmowie z Sakurą. Musiała mu
wtedy powiedzieć.
Naruto
siedział dłuższą chwilę w łazience, a kiedy w końcu z niej wyszedł, miał na
biodrach ręcznik. Musiał się kąpać. Sasuke obserwował go uważnie, nie wiedząc,
co powiedzieć. Cholerny młotek, myślał ze złością, po raz pierwszy w życiu
zastanawiając się, czy Naruto był na niego zły, czy nie. To było aż nie do
pomyślenia, żeby przejmował się takimi sprawami! Ale musiał bo… Niech to szlag,
był pewien, że będą mieli jeszcze trochę czasu, ale ta sytuacja robiła się
coraz bardziej absurdalna. Skoro Sakura posunęła się już do tego, żeby go
pocałować, to co zrobi Hinata, kiedy Naruto odwiedzi ją w szpitalu? A odwiedzi
na pewno. Sasuke dobrze wiedział, jakie Naruto ma podejście do przyjaciół i na
pewno każdego z nich odwiedzałby codziennie. Zresztą, pamiętał, że gdy to
właśnie Naruto leżał w szpitalu, codziennie mnóstwo osób przewijało się przez
salę. Przyjaciele, Iruka, przyjaciele, Kakashi, przyjaciele… Tak, Naruto miał
teraz mnóstwo przyjaciół. Jego też nazywał swoim przyjacielem, jednak tak
naprawdę ich relacja już dawno przekroczyła wszelkie granice przyjaźni.
–
Nie wiem, młotku, co ci naopowiadała Sakura, ale… – przerwał, odwracając z
irytacją głowę, bo właśnie ktoś zapukał do drzwi.
Chcąc
nie chcąc, podszedł i spojrzał przez wizjer. Ten to ma wyczucie – pomyślał,
otwierając osobie stojącej na korytarzu.
–
Twój morderczy wzrok na mnie nie podziała – mruknął Shikamaru, wchodząc do
środka. Minę miał jak zawsze znudzoną, ale fakt, że bawił się zapalniczką
sugerował, że nad czymś intensywnie myśli. – Musimy pogadać.
Sasuke
już miał zamiar odpowiedzieć, że nie ma o czym, gdy zza drzwi pokoju wychynęła
głowa z rozczochranymi blond włosami. Naruto rozdziawił ze zdziwienia usta, po
czym cofnął się do środka. Po chwili wyszedł już całkiem ubrany, za co Shikamaru,
i chyba Sasuke też, byli mu bardzo wdzięczni. Sytuacja i tak była dość
niezręczna.
–
Shikamaru, nie wiedziałem, że wpadniesz… – Naruto potarł włosy z tyłu głowy i
roześmiał się. – Fajnie wczoraj było, nie? Trochę za dużo wypiłem i…
–
Nie kończ, wiem co wyprawiałeś. – Shikamaru pokręcił głową ze zrezygnowaniem i
spojrzał na Sasuke. W końcu kto jak kto, ale żeby on dopuszczał do takich
sytuacji? Przecież gdyby tam był ktoś jeszcze, gdyby Kiba ich zobaczył! Może
ktoś by jeszcze uwierzył, że kompletnie pijany Naruto całował Sasuke, bo go
pomylił z jakąś dziewczyna, ale na pewno nikt nie był na tyle głupi, by
wierzyć, że Sasuke też „przez pomyłkę” na to pozwalał. No ludzie!
–
Shikamaru, naprawdę, nie teraz. – Naruto usiadł na kanapie i oparł głowę o
poduszkę. Chyba jeszcze do końca nie wytrzeźwiał, poza tym nie chciał słuchać
teraz żadnych kazań.
–
A właściwie to co ty robisz w moim mieszkaniu tak wcześnie rano? – zapytał
Sasuke, opierając się o stół.
–
Hokage mnie przysłał, poza tym chciałam z wami pogadać – westchnął cicho
Shikamaru. Już wczoraj w nocy dowiedział się, że… Jak to było? Sakura
powiedziała Ino, Ino powiedziała Tenten, Tenten powiedziała Temari, a Temari jemu,
że Sakura pocałowała Sasuke. A jeśli wziąć pod uwagę to, co się działo, nie
mogło wyniknąć z tego nic dobrego. Tym bardziej, że… – Sasuke, zaczynasz jutro misję…
– zawiesił na chwilę głos. – Z Sakurą.
–
Co?! – Naruto poderwał głowę, ale zaraz jęknął, gdy znowu poczuł jak ból
dosłownie rozrywa mu czaszkę. – A ja?
–
Jaką misję? – Sasuke zmarszczył brwi. Czyżby to chodziło o te tablice?
–
Powiedział, że kiedyś już rozmawialiście na ten temat i wieczorem ustali z tobą
wszystkie szczegóły. Masz się tylko przygotować na podróż do Wioski Piasku.
–
A ja? – nie odpuszczał Naruto.
–
A ty nie. – Shikamaru wzniósł oczy do sufitu. Spodziewał się takiej reakcji
Naruto.
–
Mówił coś jeszcze? – zapytał Sasuke, który nie spodziewał się, że tak szybko
Kakashi zleci mu akurat to zadanie. Sądził, że będzie mógł spędzić jeszcze
kilka dni w wiosce. I na dodatek przydzielił mu do pary Sakurę. Czy w tej
sytuacji mogło być gorzej?
–
Nie, poza tym, żebyś miał świadomość, że to może trochę potrwać. Wszystko
zależy od tego, kiedy uporasz się z... – Shikamaru spojrzał na Naruto, który
słuchał wszystkiego uważnie. Westchnął ciężko. Nie było sensu owijać w bawełnę,
bo i tak pewnie Sasuke mu o wszystkim opowie. – No ile czasu zajmie ci
odczytanie tablic.
–
Jakich tablic? – Naruto wyprostował się. On o niczym nie wiedział. Dlaczego on
o niczym nie wiedział?! I dlaczego Sasuke miał iść sam z Sakurą? I przede
wszystkim dlaczego ON miał tam nie iść?!
–
Znaleziono tablice w Sunagakure, które mogę odczytać tylko ja. Istnieje
podejrzenie, że to ma coś wspólnego z Mędrcem Sześciu Ścieżek – wyjaśnił
spokojnie Sasuke. – Kakashi czekał, aż zdam egzamin, bo ponoć nie było to aż
tak pilne. Najwyraźniej teraz już jest – wzruszył ramionami i pokręcił głową,
bo jakoś nie do końca wierzył, że wszystkim nagle zaczęło się tak spieszyć.
Tablice leżały tam od lat, wiec nic by im się nie stało, gdyby poleżały jeszcze
klika dni dłużej.
Naruto
skinął głową. Nie podobało mu się, że Sasuke już tak szybko wyrusza na misję.
Zwłaszcza taką, bo – chociaż odczytanie tablic nie zapowiadało się na
skomplikowane zadanie, to przecież chodziło o Mędrca Sześciu Ścieżek, a być
może też o Kaguyę. I w ogóle nie rozumiał, dlaczego ten drań miał iść bez
niego. W końcu ten temat dotyczył ich obu. I spotkałby się z Gaarą. Byłoby
fajnie.
–
Tylko nie wiem, po co mi do tego wszystkiego Sakura. – Sasuke wcale nie był z
tego faktu zadowolony. Droga do Wioski Piasku zajmie im co najmniej trzy dni,
co znaczyło nic innego, tylko to, że dwie noce na pewno spędzą sami. On i
Sakura! Sami! Cholera! Naprawdę miał poważne obawy, że ona znowu czegoś
spróbuje. Przecież będą musieli o czymś rozmawiać!
–
Jest jedną z najlepszych medycznych ninja, a dla Konohy jesteś chyba zbyt
cenny, żeby cię wysyłać bez porządnego wsparcia. – Shikamaru wzruszył
ramionami. – Doszło do nas, że na granicach grasują ciągle jacyś przemytnicy,
wśród nich też sporo zbiegów z dość rzadkimi umiejętnościami. A wiadomo, że
kilku legendarnych ninja Piasku specjalizowało się w tworzeniu…
–
Trucizn! – Naruto wszedł mu w słowo. – Trucizn… – powtórzył i jakby lekko
pobladł.
Dobrze
pamiętał sytuację sprzed lat, gdy walczyli z Akatsuki. Na skutek trucizn
Sasoriego Kankuro omal nie umarł. Nikt nie mógł sobie z tym poradzić, dopiero
Sakura, która już wtedy była doskonale wyszkolona przez Tsunade, zdołała
przygotować antidotum. Jeżeli ktoś zaatakowałby ich znienacka właśnie taką
bronią, Sakura była tam niezbędna. Owszem, Sasuke miał Sharingana i był bardzo
szybki, ale w takim wypadku wystarczyłoby, żeby został trafiony raz. Z tego, co
pamiętał, te trucizny były naprawdę silne i błyskawicznie rozprzestrzeniały się
w organizmie. Bez kogoś, kto ma wystarczającą wiedze, by szybko zareagować…
Naruto nawet nie chciał sobie tego wyobrażać.
–
Poradzę sobie sam. – Sasuke wcale ten argument nie przekonywał, w końcu dzięki
Orochimaru był niewrażliwy na większość trucizn. – Poproszę Kakashiego, żeby…
–
Nie! – Naruto stanowczo zaprotestował. Wiedział, że bez względu na ich relacje,
na to, co się wydarzyło, Sakura musiała iść tam z Sasuke. Nie żaden inny
medyczny ninja, tylko właśnie ona. Tylko był przekonany, że przydałaby się im
jeszcze trzecia osoba. Uśmiechnął się, już układając sobie w głowie plan, jak
podejść Kakashiego, żeby uznał jego obecność podczas tej misji za niezbędną.
*
–
Nie – powtórzył Kakashi i pokręcił głową, wzdychając ciężko.
Tak,
tego mógł się spodziewać, ale nie zamierzał dyskutować. Był zmęczony, musiał
nadrobić dzisiaj sporo papierkowej roboty i nie miał najmniejszej ochoty
wysłuchiwać wrzasków swojego byłego ucznia, który wpadł tu jakiś kwadrans temu
z prośbą, nie, nie z prośbą, z żądaniem, aby dołączyć go do misji Sasuke.
–
Jak to nie?! – Naruto oparł się rękami o biurko i spojrzał na Kakashiego
wściekłym wzrokiem.
–
Nie ma potrzeby wysyłać też ciebie. Sasuke i Sakura dostaną na miejscu kogoś z
Wioski Piasku do pomocy. Świetnie poradzą sobie sami.
–
Wcale że nie! – Naruto nie ustępował i był coraz bardziej wzburzony. Tym
bardziej, że żaden z jego dobitnie przekonujących, jak sądził, argumentów, nie
działał. Hokage był nieugięty. A on nie mógł puścić Sasuke na tę misję samego,
bo… Bo nie i już.
–
Naruto, dobrze ci zrobi jakiś czas bez Sasuke. Ostatnio mam wrażenie, że
przyrośliście do siebie. Poza tym pamiętaj, że niedługo dostaniesz swoją własną
drużynę geninów, a to, wierz mi, wcale nie jest tak proste jak ci się wydaje. Kiedy
sobie przypomnę waszą trójkę… – Kakashi
przewrócił oczami. Co prawda wyrośli na wspaniałych ninja, ale początki z nimi
to był jakiś koszmar. Rozwrzeszczany dzieciak, mrukliwy geniusz i zakochana
nastolatka. Drużyna marzeń po prostu. – Odpocznij przez te kilka dni,
poprzebywaj ze znajomymi…
–
Muszę iść na tę misję – upierał się Naruto. Nie chciał siedzieć w wiosce i
zastanawiać się, jak radzą sobie jego przyjaciele. Dostanie szału przez ten
czas! – Przyda się im jeszcze Kurama. Jego chakra i... i... On może coś na ten
temat wiedzieć. Jak zobaczy te tablice...
–
A pytałeś go już o to? – Kakashi uniósł brwi.
–
No... on je musi zobaczyć. – Naruto spróbował się wykręcić. Jasne, że go o to
zapytał, ale Kurama uznał, że o żadnych tablicach nic nie wie. Tylko przecież
nie mógł tego powiedzieć Kakashiemu, bo wtedy na pewno już nie byłoby szans,
żeby zmienił zdanie! A on musiał iść z nimi! Musiał i już!
–
Naruto. – Kakashi odłożył papiery i zaplótł ręce. – Naprawdę wiem, co robię.
Sasuke i Sakura sobie poradzą. Ty dostaniesz inną misję. Mam wysyłać dwóch
shinobi na...
–
Tu chodzi o tablice Mędrca Sześciu Ścieżek. Jak Sasuke jest potrzebny z jego
Sharinganem, to ja też się przydam! – Naruto miał ochotę wyrwać sobie włosy z
głowy. Dlaczego ich były sensei tego nie rozumiał?
–
Naruto, po pierwsze, uspokój się. Po drugie, na razie nie widzę potrzeby szedł
tam z nimi, ale jeżeli sobie nie poradzą i uznają, że jesteś im potrzebny,
wyślę cię do Sunagakure. Po trzecie, nie wiadomo, czy to są tablice Mędrca
Sześciu Ścieżek. A po czwarte... Nie uważasz, że naprawdę powinniście sobie
zrobić przerwę z Sasuke? Ciągle tylko trenowaliście albo się uczyliście. Zawsze
razem. Nie jesteście już tym zmęczeni? Rozumiem, że to twój najlepszy
przyjaciel, ale... – Kakashi westchnął ciężko i wstał zza biurka. Odkąd
przestał być ich mentorem minęło trochę czasu, jednak mimo to ciągle miał z
nimi mnóstwo problemów. – Nie wiem, jak mam ci to wytłumaczyć, żeby w końcu
dotarło. Jesteś już dorosły. Wszyscy jesteście i wiem, że z Sasuke byliście bardzo
samotni. Naruto, to już jest ta pora, kiedy naprawdę powinniście trochę
odpuścić rywalizację i zająć się budowaniem innych relacji. Poczekaj – rzucił i
wyciągnął coś z szuflady. – Wiem, że... Tak, tak, wcześniej te książki cię
śmieszyły, ale Jiraya opisał to wszystko bardzo dobitnie. A mam wrażenie, że
tylko tak można do ciebie przemówić. Sakura i Sasuke... Daj im trochę czasu sam
na sam, dobrze wiesz, że on ma duże trudności z budowaniem jakichkolwiek
relacji z ludźmi.
Naruto
poczerwieniał ze złości, patrząc na okładkę książki. To był ten tom „Icha Icha
Paradise” przez który Kakashi przegrał dzwoneczki w walce z nim i Sakurą. Dobrze
wiedział, o czym to jest, a przynajmniej mniej więcej, bo nigdy nie przeczytał
całości, ale Jirayia mu opowiadał. Dlatego też Naruto doskonale wiedział, że
nic z treści tej książki by go nie zainteresowało. Umizgi zakochanej pary,
rudowłosej piękności i przystojnego mężczyzny. Ona ucieka, on ją goni… Jego
rzeczywistość wyglądała zupełnie inaczej. Kochał i był w jakiś pokręcony sposób
związany ze swoim najlepszym przyjacielem i jak ktoś już kogoś gonił, to raczej
po to, żeby obić mu buźkę. No, tak właśnie wyglądał „romantyzm” w ich wydaniu.
Co jednak nie zmieniało faktu, że tworzyli dużo silniejszą więź niż wszystkie
te pary chodzące za rączkę po wiosce.
–
Chcę iść na tą misję!
–
Nie! – Kakashi huknął otwartą dłonią w blat biurka. – A jak się nie uspokoisz,
będziesz przez najbliższy tydzień szukał zabłąkanych kotów – zagroził, dobrze
wiedząc, że Naruto zawsze na wzmiankę, że ma wykonywać misję rangi D czy C,
wściekał się. – Znajdę ci coś, tylko idź już sobie, głowa mi przez ciebie pęka.
– Kakashi wskazał mu drzwi. – A, i jeszcze jedno. Nie waż mi się jutro iść za
Sasuke i Sakurą. Pamiętaj, że to ja póki co jestem Hokage i masz wykonywać moje
polecenia!
Czuję lekki niedosyt. Ten rozdział wydaje mi się jakby krótszy od pozostałych. No ale trzeba kiedyś zrobić rozdział przejściowy. Shino ich widział. Wygada czy nie, co z tego wyniknie? Zobaczymy w przyszłości. A już myślałam że Shikamaru chce im zrobić wykład że mają unikać przyłapania a tu taka niespodzianka. Sasuke i Sakura sami na misji? To będzie dopiero dla Sasuke katorga. Współczuję. Ale mimo że Kakashi nie pozwolił pójść Naruto to i tak on coś wymyśli żeby wyruszyć na tą misję. A jak nie? No to smutek. Może podczas ich misji Kakashi uświadomi sobie że jednak tam jest potrzebny Naruto i sam go wyśle. No bo kto normalny wytrzyma dwie noce z Sakurą? A jeszcze czeka ich droga powrotna. Niby to jest łatwa misja ale "coś" może się na niej poważnego zdarzyć. Już nie mówię o takim czymś jak śmierć Sakury bądź poważny uszczerbek na zdrowiu (zawsze można pomarzyć) ale o tym że Sakura znowu się posunie dalej. I co? I wtedy pojawi się Naruto i uratuje Sasuke. I żyli długo i szczęśliwie. Taa. Ale tu jest mnóstwo gdybania. Pamiętajcie jeszcze o tym że oni muszą mocno się pożegnać (tylko nie skończcie na tym że oni się pokłócą bo to byłaby wtopa tak przed kilkudniowym rozstaniem).
OdpowiedzUsuńNo nic teraz pozostało czekać i mieć nadzieję że następny rozdział jakoś bardziej mnie zasyci.
Dużo weny.
Juliet
Rozdział akurat jest jednym z tych dłuższych:) Ale tak, w sumie to jest przejściowy.
UsuńPamiętaj, że my mamy już dużo napisane do przodu:) Tak swoją drogą to niedawno skończyłyśmy dwie sceny wiadomo jakie, które myślę bardzo przypadną Wam do gustu:) Jedną poprawiałyśmy kilka razy, żeby wyszła jak najlepiej:)
Dzięki za komentarz :)
podoba mi się pomysł ze śmiercią Sakury
UsuńNie cierpiałabym gdyby Sakurka nie wróciła :P
UsuńSpoiler
Niebiosa przenajświętsze, zostałam pobłogosławiona nowym rozdziałem. Amen.
OdpowiedzUsuńNie wiem czy niedomyślność Kakashiego i całej reszty towarzystwa bardziej mnie śmieszy czy irytuje. Wszyscy próbują ich koniecznie wyswatać.
W ogóle nie wiem do końca czemu, ale uwielbiam Naruto w Waszym wydaniu. Zawsze miałam słabość do Pana Mrocznego Uchihy, ale Wasze kreacje bohaterów są wspaniałe. Sasuke i Naruto cudownie ze sobą współgrają, każda ich interakcja wydaje się być autentyczna.
Ciekawa jestem co dalej... Boję się co Sakura wymyśli.
Pozostaje mi cierpieć i czekać.
Dziękuję Wam ślicznie za ten rozdział.
A kiedy można się spodziewać kolejnego rozdziału? Publikujecie w jakieś konkretne dni?
JT
Dzięki za komentarz:)
UsuńCieszę się, że przypadł ci do gustu Naruto, staramy się przy każdej postaci trzymać kanon. Nawet jeżeli chodzi o Hinatę (Verry nad tym ubolewa:P).
Publikujemy mniej więcej co tydzień, ale nie ma określonego dnia.
Rozdzialik! Nie ma nic lepszego podczas delegacji xD odnośnie delegacji, właśnie Sasuke dostał jedną i to niby nie było nieoczekiwane, ale na pewno osoba przydzielona do tej misji równorzędnie no to po prostu... Ona go będzie teraz stalkować cały czas! A to nie fair, bo to lubi robić Naruto, a teraz nie będzie mógł, no co za Kakashi... Czy on naprawdę niczego nie rozumie? A gdyby Obito tak nie obito i by przeżył wojnę to na pewno by się chjtnęli...z Kakashim.
OdpowiedzUsuńJednak Shino! Hahaha no w sumie fart, tylko teraz co z tym fantem? Czy o nim ktokolwiek jeszcze pamięta?
Moim zdaniem Sasuke powinien kochać się z Naruto na tej ławce i to we wszelakich konfiguracjach ^^ właśnie, długo dosyć nie było harda żadnego :3
Pozdrawiam serdecznie i życzę weny!
~Wege
Co do Shino, no on zawsze w anime się obrażał, bo zawsze o o nim zapominano. Ale czytaj dalej, to zobaczysz:) Obito i Kakashi? Eee, nie. Co do Sakury, bez niej nie byłoby zabawy:)
UsuńOdnośnie dopisku na dole - tak, muszę poprawić ten błąd:)
Jeszcze spam, chciałam zaznaczyć, że Shikamaru ma chyba problemy z określeniem swojej własnej płci w zdaniu ,,– Hokage mnie przysłał, poza tym chciałam z wami pogadać – westchnął cicho Shikamaru."
OdpowiedzUsuńOraz, mnie również podoba się pomysł ze śmiercią Saku*wy ^^
Pozdr
~ Wege
Hej,
OdpowiedzUsuńach więc to był Shino wtedy, miałam podejrzenia że to misja aby zbliżyli się do siebie, oby Sasuke powiedział Sakurze dosadnie że go nie interesuje...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia