.

poniedziałek, 26 czerwca 2017

SasuNaru Hiden - rozdział 29

Ostatni taki rozdział wrzucony wcześniej, następny pojawi się za półtora tygodnia. Dziękujemy za wszystkie komentarze, nie miałyśmy czasu odpisać, ale zawsze czytamy i każdy naprawdę cieszy.
            Rozdział miał się pojawić za trzy dni, ale skoro ma to podbudować na jutrzejszym egzaminie naszą czytelniczkę, to – naprawdę w ramach wyjątku – wklejamy dzisiaj.


Sasuke skończył swoje zadanie dość szybko. Minęły niecałe dwa dni, a on już wracał do Konohy, trzymając w kieszeni spodni zwój, który miał za zadanie zdobyć. Musiał przyznać, że nie było łatwo. Nie spodziewał się tego. Ci shinobi, którzy okazali się być jego przeciwnikami, użyli jakiegoś oślepiającego jutsu, przez które nie był w stanie używać żadnych technik ocznych. Był zdany jedynie na swój instynkt i siłę fizyczną. Niezłe posunięcie – pomyślał, będąc pewny, że to wszystko specjalnie było zaplanowane tak, żeby uderzyć w ich najsłabsze punkty. I tu musiał też przyznać rację Naruto. Walka fizyczna wyczerpała go dużo bardziej, niż używanie nawet najbardziej zaawansowanych technik. Jego chakra była na wykończeniu. Teraz musiał tylko dostarczyć zwój do Kakashiego i w końcu mógł wrócić do domu i się przespać.
– Sasuke-kun! – usłyszał, gdy tylko wszedł do głównej siedziby Hokage.
Sakura, której oczy na jego widok rozszerzyły się jak spodki, zerwała się z krzesła i rzuciła mu się na szyję, ściskając go z całej siły. Wyglądała, jakby coś ją opętało.

– Sakura, udusisz mnie!  – Sasuke starał się ją odsunąć, ale nie puszczała.
– Sasuke-kun… Tak się bałam! – Sakura, nie zważając na nic, wtuliła głowę w jego tors, zaczynając zupełnie nagle płakać. Choć płakać, to było mało powiedziane. Ona wpadła w jakąś histerię.
Tego się nie spodziewał. Owszem, Sakura miał tendencje do rozklejania się, ale dlaczego teraz? Odsunął ją lekko, bo zaczęła go ściskać coraz bardziej. Zresztą, naprawdę nie znosił, gdy ktoś go dotykał. Poza Naruto, rzecz jasna.
Sakura otrząsnęła się, widząc zmoczoną kamizelkę Sasuke. Pociągnęła parę razy nosem i wyciągnęła chusteczkę, żeby wytrzeć oczy. Zareagowała impulsywnie, ale… Naprawdę się bała! Tak strasznie się o niego bała! Jej misja to była istna tortura. Odkąd wczoraj o dziewiątej rano wyruszyła z Konohy, starała się być bardzo uważna, wszystko dokładnie analizowała, ale i tak dała się złapać! Złapać w genjutsu jak głupia, zakochana nastolatka. Gdy go zobaczyła… Gdy zobaczyła Sasuke, który leżał między drzewami, poraniony, wykrwawiający się, praktycznie umierający, miała wrażenie, że serce stanęło jej na kilka sekund. To był tak autentyczny strach! Gdyby go straciła…
– Przepraszam, ja… – Odsunęła się bardziej, sięgając po kolejną chusteczkę i próbując się uspokoić. Przecież Sasuke tu był. Bezpieczny. I z tego, co zauważyła, nie odniósł żadnych obrażeń. Ale jej misja, ta iluzja… To wszystko pokazało jej, co mogła stracić. Musiała w końcu coś zrobić.
– O, no proszę, proszę… – usłyszeli głos z drugiego końca korytarza.
Oboje spojrzeli w tamtą stronę i zobaczyli Kibę, który szedł ze swoim zwojem w ręku. Ubranie miał całe potargane, z włosów wystawały mu gałązki i liście, a jego policzki były brudne od gliny. No przynajmniej wyglądało na to, że była to glina, a nie coś innego, bo z nim to nigdy nie wiadomo.
– Nie mogliście się pośpieszyć z tymi wybuchami czułości, zanim nie straciłem połowy swojej wypłaty? – zapytał gderliwym tonem. Przez ostatni miesiąc schudnął kilka kilogramów, zmuszony ograniczeniem swojego budżetu na jedzenie. Na szczęście nie było tak źle, żeby musiał jeść karmę Akamaru, ale niewiele brakowało.
Sakura zaczerwieniła się na ten przytyk, co Kiba zrozumiał po swojemu.
– Wrócił już Naruto? – zapytał Sasuke, zwracając się do Sakury i całkowicie ignorując Kibę.
– Nie, chyba jeszcze nie. Przynajmniej Kakashi nic o nim nie mówił.
– Hn. – Sasuke skinął głową i minął ich, udając się wprost do gabinetu Hokage. Zastukał, a kiedy usłyszał pozwolenie na wejście, otworzył drzwi.
– Sasuke. – Kakashi skinął głową, witając się ze swoim byłym uczniem. – Cieszę się, że już jesteś. Jak poszła misja?
– W porządku. To jest zwój, który miałem zdobyć.
– Mam nadzieję, że nie ma żadnych... ofiar. – Kakashi spojrzał na niego wnikliwie. Znał Sasuke wystarczająco dobrze, żeby wiedzieć, że czasami go ponosiło. Nie mogli zaplanować mu zbyt łatwej misji, ale jednocześnie musieli uważać, żeby ich ludzie nie stracili przy tym życia. Dlatego musieli użyć technik oślepiających przeciwnika. Wtedy nie mógł korzystać ze swojego atutu – oczu. O to właśnie chodziło w zadaniach. Każdy musiał udowodnić, że poradzi sobie niezależnie od sytuacji.
– Nie, obyło się bez ofiar. – Sasuke uśmiechnął się lekko. – Wszystko w porządku ze zwojem? – zapytał.
Kakashi otworzył go i zaczął czytać.
– Bez trudu zorientowałeś się, który jest właściwy, prawda? – zapytał jeszcze, nawiązując do przebiegu misji. Przeciwnicy Sasuke mieli kilka różnych zwojów, ale tylko jeden był prawdziwy, reszta stanowiła pułapki, które eksplodowały po otworzeniu.
Sasuke kiwnął głową. Zwoje były zapieczętowane tak, żeby też nie mógł użyć Sharingana, żeby je odczytać, nałożone na nie techniki pieczętujące były naprawdę potężne.
– Gratuluję w takim razie awansu na jounina.
– Naruto już wrócił? – zapytał Sasuke, kiedy już miał wychodzić.
– Nie, wciąż na niego czekam. – Kakashi westchnął ciężko i spojrzał w okno. Misja Naruto polegała na poprawnym rozszyfrowywaniu wskazówek. Pierwsza miała go doprowadzić do drugiej, druga do trzeciej, a ta do jeszcze kolejnej, aż w końcu powinien dotrzeć do zwoju. Musiał wykazać się myśleniem i strategią, bo we wskazówkach było ukrytych kilka fałszywych tropów. Była jeszcze jedna trudność. Naruto dostał kategoryczny zakaz używania chakry Kyuubiego. Jednak mimo to Kakashi był pewien, że sobie z tym poradzi i wróci w miarę szybko. To dziwne, że jeszcze się tu nie zjawił, wskakując przez okno i krzycząc, że jest najlepszy.
Sasuke zmarszczył brwi, ale podziękował i wyszedł.
Na korytarzu nadal znajdowała się Sakura i Kiba, który wszedł zaraz po nim.
– I jak? – zapytała. Emocje po misji wciąż jeszcze nie opadły i cały czas była nieco podenerwowana. Nie chciała sobie nawet wyobrażać, co by było, gdyby naprawdę straciła Sasuke.
– W porządku. Naruto jeszcze nie wrócił – mruknął w odpowiedzi. – Jak go spotkasz, powiedz mu, żeby mnie znalazł.
– Aha, to może... zaczekamy na niego razem? – zapytała. – Jesteś głodny? Możemy się gdzieś przejść, a później wrócimy tutaj, może będzie już coś wiadomo.
– Nie, wracam do mieszkania. – Sasuke zbył ją.
Ruszył do wyjścia z budynku Hokage, ale Sakura nie dała za wygraną i poszła za nim.
– To może wieczorem, jak już się wyśpisz? Opowiesz mi o swojej misji?
Jej pytania były odważne, wcześniej nie próbowałaby w tak bezpośredni sposób zagadywać, ale przez ten egzamin wiele zmieniło się w jej postrzeganiu Sasuke, a teraz miała okazję coś zrobić, bo póki co nie było Naruto. To znaczy, oczywiście, chciała, żeby mu się powiodło i wrócił jak najszybciej, ale… Po prostu dzisiejszy dzień mogłaby spędzić tylko z Sasuke i… Sakura aż zaczerwieniła się na wspomnienie jego w samym ręczniku. Wtedy chyba po raz pierwszy poczuła coś tak dziwnego, a zarazem przyjemnego między nogami. Nigdy wcześniej tego nie czuła. Ciało Sasuke było idealne i na pewno jeszcze żadna inna dziewczyna nie widziała go prawie nagiego. Nawet ta Karin. Chyba… Cholera, a jak widziała? W końcu spędzali dużo czasu razem. A jeżeli go pocałowała? Nie, niemożliwe! Sasuke nigdy by na to nie pozwolił. Tak, na pewno. Sakura westchnęła. Cały czas łudziła się, że on nadal nie miał jeszcze za sobą swojego pierwszego pocałunku. No dobra, drugiego, bo pierwszy był z Naruto, ale to był przecież tylko wypadek i to się nie liczyło.
– Słuchaj, Sakura…
– Masz rozdartą kamizelkę. – Sakura nie pozwoliła mu dokończyć, musiała wykorzystać swoją szansę. – Tutaj – Chwyciła go za kołnierz, nie do końca przypadkowo muskając przy tym skórę szyi. – Ale to już nieważne i tak musimy iść do magazynu je wymienić.
Sasuke mruknął coś pod nosem i westchnął ciężko. Tak, miał świadomość, że od jutra musieli już nosić ubrania z trochę innymi oznaczeniami. W końcu oboje zostali jouninami. Ciekawe czy Naruto… Nie, na pewno sobie poradzi.
– Podejdę po nie jutro – mruknął zdawkowo. – Mamy jeszcze dostać podstawowe wyposażenie broni, tak?
– Mhm, ale to już w innym budynku. Możemy pójść po to razem. Wiesz, będziesz miał to przynajmniej z głowy.
– Nie, jutro to odbiorę – powiedział stanowczo, zniecierpliwiony już jej naleganiami. Już wcześniej postanowił, że jutro podejdzie tam razem z Naruto. Znając tego młotka, jeszcze zapomniałby połowy rzeczy.
– Jak chcesz, możemy się umówić, żeby to załatwić, bo jeszcze trzeba iść do archiwum, żeby, no wiesz, zrobili nam nowe zdjęcie i zmienili dane.
– Tak wiem – mruknął, ale nie zaszczycił jej nawet spojrzeniem. Gdzie do cholery był Naruto?
Wyszli przed budynek siedziby Hokage i Sasuke rozejrzał się jeszcze, bo miał nadzieję, że zaraz go zauważy, ale nigdzie nie dostrzegł jasnej czupryny, która zwykle wyróżniała się wśród innych ludzi.  
– Idziesz już do domu? – dopytywała Sakura.
Sasuke westchnął, bo jego koleżanka z drużyny po tej misji zrobiła się jeszcze bardziej irytująca niż zwykle. Był zbyt zmęczony, żeby się nad tym zastanawiać, ale zdał sobie sprawę, że jak już musi, to zdecydowanie bardziej woli przebywać z nią w towarzystwie Naruto, wtedy nie była tak wkurzająca.
– Tak, idę do domu.
– To w sumie możemy pójść razem, bo idę w twoją stronę. – Sakura uśmiechnęła się lekko i zmrużyła oczy. Może Sasuke zaprosiłby ją na herbatę? To znaczy, sama powinna coś wymyślić, żeby ją zaprosił. Może…
– No już się tak nie czajcie i tak wszyscy wiedzą…
Kiba, który właśnie wyszedł z budynku Głównej Siedziby Wioski, wyciągnął z włosów małą gałązkę i rzucił gdzieś za siebie. To była naprawdę trudna misja. Tym razem jego umiejętności wystawione zostały na poważną próbę, bo ich przeciwnicy byli, jakby to powiedzieć… pozbawieni zapachu? Naprawdę trudno było ich przez to zlokalizować, bo przecież jego techniki tropiące opierały się zazwyczaj na węchu Akamaru. Tworzyli duet, nie wyobrażał sobie walki bez swojego psa.
– Co niby wiedzą? – Sasuke zareagował trochę wbrew sobie i trochę za szybko, ale miał już dość słuchania tych bredni. Naprawdę, jak tak dalej pójdzie, dostanie szału.
– To, co widać… – Kiba puścił porozumiewawczo oko do Sakury i pogłaskał Akamaru, który właśnie podbiegł, wywieszając jęzor i dysząc. Początki lipca zawsze były upalne, więc musiało być mu strasznie gorąco. – Jak zobaczę Naruto, to mu opowiem, że został już chyba jedynym bez dziewczyny – zarechotał Kiba, widząc jak Sakura się rumieni. Tak, to musiało coś znaczyć, wiedział to od dawna! W końcu nie tylko Akamaru potrafił coś zwęszyć swoim nosem. On, Kiba, też był w tym bardzo dobry! I miał naprawdę niesamowitą intuicję!
– Nie mam pojęcia o czym ty mówisz, poza tym musze już iść. – Sasuke odwrócił się i wskoczył na pobliski dach. Miał dość tej idiotycznej rozmowy. Nawet nie skomentował ostatniego zdania Kiby, który zdążył jeszcze krzyknąć: „przestańcie się ukrywać”. Choć z drugiej strony, on miał trochę racji, tyle że nie zdawał sobie z tego sprawy. Naprawdę, po takich rozmowach Sasuke miał ochotę złapać kogoś za włosy, zaciągnąć w jakieś miejsce publiczne i pokazać wszystkim, że obaj już są zajęci. Westchnął ciężko. Niestety, nie mógł tego zrobić, skoro tej osoby póki co nie było.
Przez całą drogę powrotną z misji zastanawiał się, jak poszło Naruto, bo miał nadzieję, że zjawi się zaraz po nim. Na podstawie swojego zadania próbował zgadnąć, jakie dostał on i co mogło u niego stanowić największy problem. Teraz też nie przestawał o tym myśleć. Był zmęczony, ale i trochę zaniepokojony. Jasne, nie chciał, żeby Naruto się spieszył, sam mu to powtarzał, ale on i tak pewnie, jak zawsze zresztą, robił wszystko po swojemu, więc powinien już być w wiosce.
Kiedy wrócił do mieszkania, rozpakował kilka rzeczy, a później wziął prysznic i położył się do łóżka. Naprawdę był bardzo wyczerpany, więc mimo tych niepokojących myśli, nie miał żadnych problemów z zaśnięciem. A przynajmniej jego organizm nie miał, bo musiał odbudować spore pokłady chakry.

Obudził się dopiero nad ranem, kiedy promienie słońca zaświeciły mu w okno. Zorientował się, że wczoraj nawet nie zasunął rolet.
Po porannej toalecie i niewielkim śniadaniu, wyszedł z mieszkania. Od razu skierował się do mieszkania Naruto, żeby sprawdzić, czy już wrócił. Niestety na miejscu nikogo nie zastał. Nikt nie otworzył mu drzwi, a kiedy wskoczył na okno, żeby sprawdzić, czy Naruto może po prostu śpi, zdał sobie sprawę, że jego kawalerka stała pusta. Od razu więc poszedł do siedziby Hokage, licząc na to, że właśnie tam go znajdzie.
Przed drzwiami gabinetu zobaczył kilka osób. Ino, Shikamaru i jakichś trzech nieznanych mu shinobi. Wszyscy mieli w rękach zwoje i czekali na swoją kolej. Dzisiaj był ostatni dzień na ukończenie misji, więc pewnie spieszyli się, jak mogli. Sasuke miał nadzieje, że gabinecie Kakashiego jest teraz Naruto, ale Shikamaru, widząc jego wzrok, pokręcił lekko głową. Też wydawał się być lekko zaniepokojony. Jako doradca Hokage wiedział mniej więcej, jakie zadanie dostał Naruto i wydawało mu się, że upora się z nim w miarę szybko. Jego własna misja też nie była jakaś skomplikowana i wróciłby już wczoraj, gdyby nie to, że kilka razy zdrzemnął się na jakimś większym konarze. Cień gałęzi naprawdę dawał trochę wytchnienia w taki upał.
– Zróbcie nam miejsce – usłyszeli jakiś glos i odwrócili głowy, widząc jednego ze strażników bramy, który przytrzymywał Hinatę. Wydawała się jeszcze bledsza niż zwykle, a rękaw jej bluzy przesiąknięty był krwią.
– Hinata, co się stało? – Ino podbiegła do niej, a po chwili zepchnęła z krzesła jakiegoś chłopaka, robiąc wolne miejsce. – Siadaj. – Wysłała trochę leczniczej chakry, mniej więcej orientując się w obrażeniach. –  Musisz iść do szpitala – zadecydowała.
– Też tak mówiłem, ale się uparła, że przyniesie ten zwój. – Shinobi, który ją przyprowadził, rozłożył ręce zrezygnowany. – I cały czas pytała o Naruto.
– Hinata. – Ino uklęknęła naprzeciwko niej. – Nie martw się, Naruto niedługo wróci. Ale twoja ręka… Kiepsko to wygląda, poza tym chyba masz gorączkę – stwierdziła, gdy tylko dotknęła jej czoła.
W tym momencie drzwi gabinetu Hokage otworzyły się i dosłownie wypadł z nich uszczęśliwiony Lee, który od razu wystrzelił jak z procy w kierunku wyjścia z budynku. Krzyczał cos, że Gai-sensei będzie dumny i w końcu Wiosna Młodości zbiera swoje żniwa.
– Dobra, chodź, oddasz ten zwój i idziemy do szpitala. – Ino, po chwili dekoncentracji, chwyciła Hinatę w pasie i pomogła jej się podnieść. Chwilę później obie zniknęły za drzwiami.

Sasuke wracał do domu zaniepokojony. Kręcił się w okolicach siedziby Hokage jeszcze jakiś czas, ale Naruto nadal nie było. A wrócili już wszyscy. Wszyscy, tylko nie on! Co się, do cholery, działo?! Oczywiście, od początku wiedział, że każda misja, nawet ta egzaminacyjna, to ryzyko, ale dopiero, gdy zobaczył Hinatę… A jak Naruto też coś się stało? Jakaś trucizna, z którą nawet Kyuubi nie miałby szans? Nie, głupota. I głupie myśli, przecież to tylko egzamin! Ale w takim razie dlaczego wszyscy już skończyli swoje misje, a Naruto nie?
Przeklął, gdy wchodząc do mieszkania, potknął się o coś. To był jakiś prostokątny przedmiot zapakowany w ozdobny papier i przewiązaną wstążką. Podniósł go i przeczytał dołączony bilecik: „Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin. Twój przyjaciel, Sai”.
Sasuke westchnął, mrużąc oczy z irytacją, ale mimo to, kiedy wszedł do mieszkania, odwinął papier i rozpakował prezent. To była książka. Książka… Nie no, co za cymbał! „Jak sprawić przyjemność partnerowi. Poradnik dla młodych gejów”. On go kiedyś naprawdę zabije. I to już nie będą żarty! Rzucił prezent na stół. Z tego wszystkiego zupełnie zapomniał, że dzisiaj były jego urodziny. Nigdy nie przywiązywał do nich zbyt dużej wagi, no może poza okresem, kiedy był dzieckiem i mama piekła mu tort. Później kojarzyły mu się tylko z samotnością i tym, co stracił. Nie pogodzi się z tym, jeżeli teraz... Ściągnął kamizelkę i zaklął. Nawet nie powinien o tym myśleć. Kiedy Naruto już wróci, skopie mu tyłek za to, że tak się obijał. Co za idiota!

Sasuke był zły. A ta złość nasilała się, gdy przez kolejne kilka godzin Naruto nadal się nie pojawiał. W końcu zirytował się i poszedł do gabinetu Hokage. Ich egzamin już się kończył, dochodziła dwunasta, więc albo zjawi się teraz, albo nie zda.
Idąc szybkim krokiem i nie zwracając uwagi na nic, co się dookoła dzieje, o mało nie zderzył się z kimś, kto właśnie wychodził z gabinetu Hokage, kiedy on sam chciał do niego wejść i to bez pukania. W tym momencie miał w nosie konwenanse i zasady dobrego wychowania.
– Naruto…
Nie wiedział, czy ulga w jego głosie była aż tak słyszalna, ale rysy twarzy Naruto złagodniały. Chociaż widać było po nim zmęczenie, uśmiechnął się szeroko.
– Sasuke.
– Zaliczyłeś misję? – zapytał z napięciem.
Spojrzał ponad jego ramię na Kakashiego i zauważył, że ten siedział za swoim biurkiem i trzymał w ręku zwój. Sasuke od razu się rozluźnił.
– Co tak długo ci to zajęło? Młotku, skończyłeś egzamin ostatni! Ostatni! Co jest, do cholery?! A ty, idioto, chciałeś się zakładać!  
Chyba po raz pierwszy Sasuke mówił tak szybko i dużo, że nie dał dojść Naruto do głosu. Po prostu przez strach i niepewność przestał panować nad własnymi reakcjami. Nie wyobrażał sobie, żeby naprawdę mogło mu się coś stać. Całe szczęście, wyglądało na to, że nic mu nie było. Spojrzał z napięciem w jego oczy, bo chociaż chciał go teraz przyciągnąć do siebie i pocałować albo chociaż objąć, wiedział, że nie powinien tego robić. Choć tak naprawdę, dlaczego nie powinien? Przecież miał świadomość, że nie mogą ukrywać się do końca życia, kiedyś i tak wszyscy się dowiedzą. A wtedy skończą się te głupie podchody dziewczyn, które tak go irytowały, Sakura da mu spokój, a Hinata wreszcie odczepi się od Naruto. Tylko z drugiej strony… Shikamaru miał rację, wywołali by tym niezły skandal. Na pewno nie obyłoby się bez wielu rozmów, mimo że tak naprawdę Sasuke uważał, że to wyłącznie ich sprawa i nikomu nic do tego. Więc może jednak faktycznie lepiej dać sobie jeszcze jakiś czas spokoju, tym bardziej, że z Naruto nigdy nawet nie rozmawiali o tym, kim dla siebie właściwie są. Obaj w momencie, gdy po raz pierwszy pocałowali się świadomie, przeszli nad tym do porządku dziennego. Wydawało się to dla nich tak naturalne, że nie było potrzeby zadawania żadnych pytań, ustalania czegokolwiek. To było na swój sposób pokręcone, ale najwyraźniej im obu chyba pasowało. Przynajmniej tak mu się wydawało, bo Naruto nigdy nic na ten temat nie mówił. Poza tym… Cholera… Czy mu się tylko wydawało, czy Kakashi naprawdę jakoś dziwnie na niego spojrzał?
– Niech zgadnę, zgubiłeś się? – zapytał, próbując przybrać swój dawny, złośliwy i arogancki ton.
– Wcale się nie zgubiłem, tylko… – zaczął Naruto, zamykając drzwi gabinetu Hokage, ale zaraz sobie o czymś przypomniał. – Spotkałem przed chwilą Sakurę, mówiła, że Hinata jest w szpitalu. Powinniśmy… – nie zdążył dokończyć, bo Sasuke, rozglądając się dookoła i upewniając, że nikogo nie ma na korytarzu, wciągnął go we wnękę sąsiednich drzwi i chwytając mocno, niemal brutalnie za kamizelkę, pocałował go.
– Idioto, coś ty robił tyle czasu? – zapytał, kiedy w końcu oderwali się od siebie, dysząc ciężko. Obaj mieli zaczerwienione policzki i lekko spuchnięte od pocałunku wargi.
Naruto uśmiechnął się szeroko. Tęsknił za Sasuke, za jego dotykiem. Tak bardzo przyzwyczaił się do jego obecności, że nawet trzy dni bez niego wydawały się… No czuł się tak jakoś dziwnie.
– Opowiem ci po drodze, chodź, musimy odwiedzić Hinatę.
Sasuke miał ochotę coś zaprotestować, ale ugryzł się w język. W końcu Naruto dla każdego ze swoich przyjaciół zrobiłby to samo. Mógł oczywiście powiedzieć, że on nigdzie nie idzie, ale po chwili zastanowienia uznał, że Naruto nie powinien za długo przebywać sam na sam z Hinatą.

– Patrzcie, to on… – Sasuke usłyszał cichy głos jakiejś dziewczyny, gdy tylko wyszli przed budynek. Oślepiające promienie słońca sprawiły, że musiał zmrużyć oczy, więc dopiero po chwili zauważył grupkę nastolatek.
Po chwili przepychanek i chyba jakiejś kłótni jedna z nich podeszła do niego z elegancką papierową torebką w rękach.
– Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin. – Podała mu prezent. – To od nas wszystkich – powiedziała, uśmiechając się.
Sasuke podziękował, wziął prezent, ale nie dał się pocałować w policzek. Dziewczyna była tym najwyraźniej bardzo zawiedziona.
– Draniu, co ty jesteś taki sztywny, no naprawdę! – Naruto zaśmiał się, zakładając ręce za głowę. Sam w zeszłym roku dostał mnóstwo prezentów i został obcałowany przez dziewczyny chyba z każdej strony, ale dla niego było to bardzo miłe. Cieszył się z takiej atencji, w końcu, gdy był dzieckiem, urodziny zwykle spędzał sam. Wtedy ta data kojarzyła się mieszkańcom ze śmiercią ich bliskich, momentem, gdy kontrolowany Sharinganem Kyuubi zaatakował Konohę, więc wtedy jeszcze bardziej okazywali mu swoją niechęć. Dopiero później, gdy już zyskał przyjaciół, wszystko stopniowo zaczęło się zmieniać.
 – Nawet ich nie znam – mruknął Sasuke, który niósł papierową torenkę, niewiele przejmując się tym, co było w środku. Miał ważniejsze rzeczy do roboty. – Lepiej powiedz mi, jak było na tej misji. Dlaczego tak późno wróciłeś?
Naruto westchnął ciężko i zaczął opowiadać na czym polegało jego zadanie, jednak zanim zdążył wyjaśnić, co się właściwie stało, dotarli do szpitala.
– Rozumiem, musiałeś szukać wskazówek, ale co dalej? – dopytywał Sasuke. Był zirytowany tym, że zamiast na spokojnie porozmawiać, będą szwendać się po szpitalach, ale powstrzymywał się od komentarza. Zdawał sobie sprawę, że musi się z tym pogodzić. To był w końcu Naruto.

Szybko znaleźli salę, w której leżała Hinata. Przy jej łóżku już siedzieli przyjaciele. A w zasadzie jeden przyjaciel, bo reszta już wyszła. Został tylko Kiba, który opowiadał właśnie o czymś z dużym entuzjazmem, ale od razu ucichł, kiedy ich zobaczył.
– Naruto-kun! – pisnęła Hinata i zaczerwieniła się.
Spróbowała usiąść, ale od razu się skrzywiła. Okazało się, że miała kilka ciętych ran, które co prawda medycy już prawie zaleczyli, ale i tak zostawili ją na obserwacji.
– Hinata! Nic ci nie jest? Sakura mówiła mi, że miałaś jakiś wypadek podczas egzaminu. – Naruto podszedł do łóżka i stanął nad nim.
Kiba rzucił mu zirytowane spojrzenie, ale nic nie powiedział, kiedy musiał się przesunąć, żeby zrobić miejsce.
– Naruto-kun… Wszystko w porządku. To tylko kilka ran, ważne, że udało mi się zaliczyć misję. A tobie?
– Heh, to oczywiste, w końcu jestem najlepszy – zaśmiał się Naruto.
Sasuke przewrócił oczami, bo ten młotek zachowywał się w tym momencie jak wtedy, gdy miał dwanaście lat i chciał wszystkim udowodnić, ze jestem najlepszym ninja na świecie. Tyle że tym razem skończył misję jako ostatni, wrócił praktycznie w ostatniej chwili. Sasuke nie wiedział, co tam się stało, ale nie podobało mu się to. Pewnie znowu zamiast pomyśleć na spokojnie, wolał użyć jakiejś ze swoich głupich, brawurowych technik. Cały Naruto. On chyba nigdy się nie zmieni.
– Trzymałam za ciebie kciuki. A przynajmniej do czasu, gdy… – Hinata spojrzała wymownie na swoją zabandażowaną rękę i uśmiechnęła się lekko. Podczas misji dała się zaskoczyć, bo cały czas zastanawiała się właśnie nad tym, jak radzi sobie Naruto. Martwiła się do tego stopnia, że wpadła w pułapkę. Na szczęście udało jej się ukończyć zadanie i wrócić. A teraz naprawdę odetchnęła z ulgą, widząc, że Naruto jest cały i zdrowy. I jeszcze przyszedł ją odwiedzić! To było… takie miłe.
– Dzięki, Hinata, przydało się! – stwierdził Naruto, po czym znów zaczął gadać, jak to on, czym chyba trochę zirytował Kibę, który tym razem najwyraźniej nie miał nic przeciwko temu, żeby zostawić Akamaru na zewnątrz, poza tym wyglądało, jakby siedział tu już od dłuższego czasu.
– Naruto, powinieneś iść do domu, dopiero co wróciłeś – odezwał się w końcu Sasuke, widząc, że ten nie może się nagadać. Żeby jeszcze mówił coś istotnego, ale zaczął opowiadać coś o tym, że zabierze Hinatę na ramen, jak tylko wyzdrowieje. Ten młotek czasami chyba faktycznie nie rozumiał, że takim gadaniem daje tej dziewczynie nadzieję na coś, co się nigdy nie stanie. A przynajmniej Sasuke na pewno do tego nie dopuści.
– Właśnie, idź i się wyśpij. – Kiba chyba po raz pierwszy w życiu się z nim zgodził. Ostatnio naprawdę tak dobrze dogadywał się z Hinatą. Dużo rozmawiali i Kiba zaczynał myśleć, że może… Nawet zastanawiał się, czy nie podarować jej jakiegoś zwierzaka. Hinata mówiła coś o tym, że lubi koty. Choć może lepiej szczeniaka? Akamaru miałby towarzystwo.
– Dobra, dobra! – Naruto wstał i założył ręce za głowę, przeciągając się lekko.  – To trzymaj się Hinata, odwiedzę cię jutro!
Uśmiechnął się i razem z Sasuke wyszli z sali szpitalnej. Dopiero teraz, gdy opadła już z niego cała adrenalina, faktycznie poczuł się trochę zmęczony.  A wiedział, że wieczorem mieli się wszyscy spotkać, żeby uczcić sukces. W końcu byli już jouninami! Cholera, naprawdę byli jouninami!

15 komentarzy:

  1. Naprawdę? Naprawdę! Nowy rozdział! Dziękuję!!! Naprawdę dziękuję!
    Wybaczcie że teraz tak krótko, ale mam jeszcze trochę nauki i jutro postaram się bardziej. Ale naprawdę poprawiłyście mi humor :)
    Martyna

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem jak ja przeżyję te półtora tygodnia, ale będę się starać :D
    Hm, czyli w gruncie rzeczy żaden rozdział nie został poświęcony ich misji. Ciekawa jestem na czym dokładnie polegała ta Naruto, że zajęło mu to tak dużo czasu i ledwie zdążył. Ale... moment, Sakura wróciła jako pierwsza? To załamujące :D
    Widzę, że coś zaczyna się dziać pomiędzy Kibą a Hinatą. No i dobrze, niech on ją sobie weźmie, pasują do siebie. Chociaż to gorączkowe zamartwianie się Hinaty o Naruto było podejrzane, przecież on jest jednym z najsilniejszych shinobi i nic go nie zatrzyma. Czyżby coś wiedziała? Nie, chyba to ja doszukuję się dziury w całym :D
    Zmartwiony Sasuke, to słodki Sasuke :D chciałabym zobaczyć minę Kakashiego! Ciekawe, czy zacznie się teraz czegoś domyślać...
    Pozdrawiam,
    C.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Misje wykonywali indywidualnie, więc opisywanie każdej po kolei byłoby nudne, przynajmniej dla mnie. Ale spokojnie, jak ktoś liczy na opis jakiejś misji, to się doczeka :)

      Usuń
  3. Kurde, teraz będę czekała półtora tygodnia by się dowiedzieć, dlaczego Naruto tak długo nie było. Mam swoje teorie, ale czy prawdziwe to się okaże :D
    Sasu ma racje, Naruto w ogóle nie myśli, że takim zachowaniem tylko daje nadzieje Hinacie. Niech lepiej zostawi ją Kibie :D
    Czekam na kolejny rozdział!
    Weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naruto nigdy nie grzeszył obyciem w tego typu sprawach, co widać w anime :) I tej nieszczęsnej kinówce...

      Usuń
  4. Sai jest moim bohaterem, wybuduję mu ołtarzyk xD Nie można było wymyślić lepszego prezentu, po prostu nie można było!
    Naruciak tak się przechwalał i co? Tylko swojego chłopaka zdenerwował. Mam nadzieję dowiedzieć się, na czym mu tak długo to wszystko zeszło. Nie nadążam z komentowaniem, tak szybko dodajecie rozdziały ;))
    Sakura nie tylko jest stalkerem, jeszcze prześladowcą. Biedny Sasuś.
    Naruto jeszcze pewnie nie będzie po tym teraz miał siły na zbliżenia z Sasuke, zarz powie, że jest zmęczony i jeszcze głowa go boli xD Chociaż zważając na jego wigor chyba raczej im to nie grozi haha
    Pozdrawiam i życzę dużo weny!
    ~ Wege

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poprawimy się :0 Będziemy dodawać rzadziej ;P

      Usuń
  5. Podoba mi się sposób w jaki opisałyście misje. Ciekawe to było i fajnie, że każdy miał inną. Super, że główni bohaterowie nie mieli za łatwo. Czekam z niecierpliwością, żeby przeczytać do końca o misji Naruto. Sasuke był słodki, aż sama zaczęłam się martwić o Naruto.
    Przeczuwam, że z Sakurą mogą być problemy.
    Oczywiście z miłą chęcią przeczytam o jakiejś misji, bo walkę/sparing pomiędzy chłopakami opisałyście świetnie.

    Spoiler

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No własnie opisywanie szczegółowo misji każdego byłoby nudne. Właściwa misja przed nami :)

      Usuń
    2. Zapomniałam dodać, że książka była hitem. Genialny prezent, uwielbiam Saia :D

      Usuń
  6. Cieszę się, że jednak ukończył misję! Chociaż patrzenie na zirytowanego Sasuke było dość śmieszne. Chociaż to miłe z jego strony, że nie brał prawie w ogóle do wiadomości, że Naruto zginął i wierzył, że wróci. Prezent od Saia z pewność się przyda! Haha Tylko nie wiem, Sasuke musiałby być naprawdę zdesperowany i czytać tą książkę w największym ukryciu. Jednak chyba szybciej Naruto ją wyciągnie i będzie się z niego nabijał, niż on sam zdecyduje się na lekturę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy za komentarz, jak i za te pod poprzednimi rozdziałami. Każdy oczywiście czytamy, bo mamy powiadomienia :)
      A co do prezentu Saia... Zobaczymy:)

      Usuń
  7. W końcu zebrałam się, żeby napisać właściwy komentarz. Sesja już za mną i zapowiada się błogie lenistwo. Nawet nie wiecie, jak mi to opowiadanie oprawiło humor i było dla mnie wsparciem. Mam nadzieję, że Wy też macie egzaminy już za sobą:)
    To opowiadanie miażdży. Przeczytałam wszystko już drugi raz i mam niedosyt. Naprawdę mam wrażenie, jakbyście przeniosły tu świat Naruto w każdym szczególe. Już pisałam o postaciach, ale to wychodzi wam fantastycznie. Jak pisałam Naruto zaczęłam ogląda dwa lata temu i po prostu urzekają mnie niektóre szczegóły. Ta misja Sakury z rannym Sasuke. Dokładnie to samo zrobił jej Kakashi, kiedy mieli zabrać mu dzwoneczki.
    Prezent Saia rządzi. Kocham go, naprawdę. Choć jak poprzedniczce wydaje mi się, że książkę znajdzie Naruto i będzie się z niego śmiał. Chciałabym zobaczyć jego minę.
    Coś mi się wydaje, że Sakura teraz nie odpuści. Fajnie zrobiłyście tą postać, bo jest wyważona. Zachowuje się faktycznie jak Sakura z anime, a nie „Różowa Landryna” jak się spotkałam. I jest przyjaciółką Naruto, a jemu na niej zależy. I tu wychodzi ten fajny dylemat Uzumakiego. Z jednej strony Sasuke, z drugiej przyjaciółka. I tak wygrywa Uchiha, ale Naruto nie chce skrzywdzić nikogo.
    Fajnie opisane misje. Każdy miał inną i musieli się wykazać. To oślepienie Sasuke było dobrym rozwiązaniem, bo Uchiha bez oczu faktycznie traci większość swoich technik. Przypomniało mi to walkę z Lee, gdzie musiał używać głównie taijutsu. Fajnie to wymyśliłyście. I że misja Naruto polegała na myśleniu i strategii. Ciekawe tylko, co tak długo zajęło mu czas.
    Jeszcze raz dziękuję i życzę weny. Możecie nie wierzyć, ale umieram z ciekawości, co dalej :)
    Martyna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy za komentarze.
      Cieszę się, że napisałaś coś praktycznie o każdej postaci. Staramy się zachować ich cechy charakteru, wyłapywać szczegóły zachowań i tego jak mówią.
      Tak, Sakura to zmora różnych fanfików, jak był jeszcze szał na pisanie sn, to takich fików było pełno.
      Fajnie, że opowiadanie było wsparciem i gratuluję zdanej sesji (a przynajmniej tak wywnioskowałam).
      Dziękujemy za komentarze :)

      Usuń
  8. Hej,
    ech Sakura jest irytująca przez duże "i", czemu Sasuke nie powie w końcu jasno i dosadnie, że nie jest nią zainteresowany... no i na czym polegała misja Naruto i czemu tak późno wrócił? i tak są juninami, choć trochę sobie wyobrażałam to tak "zgłodniałem to poszukałem budki z ramenem"...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń