Ostatni
taki rozdział wrzucony wcześniej, następny pojawi się za półtora tygodnia.
Dziękujemy za wszystkie komentarze, nie miałyśmy czasu odpisać, ale zawsze
czytamy i każdy naprawdę cieszy.
Rozdział miał się pojawić za trzy
dni, ale skoro ma to podbudować na jutrzejszym egzaminie naszą czytelniczkę, to
– naprawdę w ramach wyjątku – wklejamy dzisiaj.
Sasuke
skończył swoje zadanie dość szybko. Minęły niecałe dwa dni, a on już
wracał do Konohy, trzymając w kieszeni spodni zwój, który miał za zadanie
zdobyć. Musiał przyznać, że nie było łatwo. Nie spodziewał się tego. Ci
shinobi, którzy okazali się być jego przeciwnikami, użyli jakiegoś
oślepiającego jutsu, przez które nie był w stanie używać żadnych technik
ocznych. Był zdany jedynie na swój instynkt i siłę fizyczną. Niezłe posunięcie
– pomyślał, będąc pewny, że to wszystko specjalnie było zaplanowane tak, żeby
uderzyć w ich najsłabsze punkty. I tu musiał też przyznać rację Naruto. Walka fizyczna
wyczerpała go dużo bardziej, niż używanie nawet najbardziej zaawansowanych
technik. Jego chakra była na wykończeniu. Teraz musiał tylko dostarczyć zwój do
Kakashiego i w końcu mógł wrócić do domu i się przespać.
–
Sasuke-kun! – usłyszał, gdy tylko wszedł do głównej siedziby Hokage.
Sakura,
której oczy na jego widok rozszerzyły się jak spodki, zerwała się z krzesła i
rzuciła mu się na szyję, ściskając go z całej siły. Wyglądała, jakby coś ją
opętało.
–
Sakura, udusisz mnie! – Sasuke starał
się ją odsunąć, ale nie puszczała.
–
Sasuke-kun… Tak się bałam! – Sakura, nie zważając na nic, wtuliła głowę w jego
tors, zaczynając zupełnie nagle płakać. Choć płakać, to było mało powiedziane.
Ona wpadła w jakąś histerię.
Tego
się nie spodziewał. Owszem, Sakura miał tendencje do rozklejania się, ale dlaczego
teraz? Odsunął ją lekko, bo zaczęła go ściskać coraz bardziej. Zresztą,
naprawdę nie znosił, gdy ktoś go dotykał. Poza Naruto, rzecz jasna.
Sakura
otrząsnęła się, widząc zmoczoną kamizelkę Sasuke. Pociągnęła parę razy nosem i
wyciągnęła chusteczkę, żeby wytrzeć oczy. Zareagowała impulsywnie, ale… Naprawdę
się bała! Tak strasznie się o niego bała! Jej misja to była istna tortura.
Odkąd wczoraj o dziewiątej rano wyruszyła z Konohy, starała się być bardzo
uważna, wszystko dokładnie analizowała, ale i tak dała się złapać! Złapać w
genjutsu jak głupia, zakochana nastolatka. Gdy go zobaczyła… Gdy zobaczyła
Sasuke, który leżał między drzewami, poraniony, wykrwawiający się, praktycznie
umierający, miała wrażenie, że serce stanęło jej na kilka sekund. To był tak
autentyczny strach! Gdyby go straciła…
–
Przepraszam, ja… – Odsunęła się bardziej, sięgając po kolejną chusteczkę i
próbując się uspokoić. Przecież Sasuke tu był. Bezpieczny. I z tego, co
zauważyła, nie odniósł żadnych obrażeń. Ale jej misja, ta iluzja… To wszystko
pokazało jej, co mogła stracić. Musiała w końcu coś zrobić.
–
O, no proszę, proszę… – usłyszeli głos z drugiego końca korytarza.
Oboje
spojrzeli w tamtą stronę i zobaczyli Kibę, który szedł ze swoim zwojem w ręku. Ubranie
miał całe potargane, z włosów wystawały mu gałązki i liście, a jego policzki
były brudne od gliny. No przynajmniej wyglądało na to, że była to glina, a nie
coś innego, bo z nim to nigdy nie wiadomo.
–
Nie mogliście się pośpieszyć z tymi wybuchami czułości, zanim nie straciłem
połowy swojej wypłaty? – zapytał gderliwym tonem. Przez ostatni miesiąc
schudnął kilka kilogramów, zmuszony ograniczeniem swojego budżetu na jedzenie.
Na szczęście nie było tak źle, żeby musiał jeść karmę Akamaru, ale niewiele
brakowało.
Sakura
zaczerwieniła się na ten przytyk, co Kiba zrozumiał po swojemu.
–
Wrócił już Naruto? – zapytał Sasuke, zwracając się do Sakury i całkowicie
ignorując Kibę.
–
Nie, chyba jeszcze nie. Przynajmniej Kakashi nic o nim nie mówił.
–
Hn. – Sasuke skinął głową i minął ich, udając się wprost do gabinetu Hokage.
Zastukał, a kiedy usłyszał pozwolenie na wejście, otworzył drzwi.
–
Sasuke. – Kakashi skinął głową, witając się ze swoim byłym uczniem. – Cieszę
się, że już jesteś. Jak poszła misja?
–
W porządku. To jest zwój, który miałem zdobyć.
–
Mam nadzieję, że nie ma żadnych... ofiar. – Kakashi spojrzał na niego
wnikliwie. Znał Sasuke wystarczająco dobrze, żeby wiedzieć, że czasami go
ponosiło. Nie mogli zaplanować mu zbyt łatwej misji, ale jednocześnie musieli
uważać, żeby ich ludzie nie stracili przy tym życia. Dlatego musieli użyć
technik oślepiających przeciwnika. Wtedy nie mógł korzystać ze swojego atutu –
oczu. O to właśnie chodziło w zadaniach. Każdy musiał udowodnić, że poradzi
sobie niezależnie od sytuacji.
–
Nie, obyło się bez ofiar. – Sasuke uśmiechnął się lekko. – Wszystko w porządku
ze zwojem? – zapytał.
Kakashi
otworzył go i zaczął czytać.
–
Bez trudu zorientowałeś się, który jest właściwy, prawda? – zapytał jeszcze,
nawiązując do przebiegu misji. Przeciwnicy Sasuke mieli kilka różnych zwojów,
ale tylko jeden był prawdziwy, reszta stanowiła pułapki, które eksplodowały po
otworzeniu.
Sasuke
kiwnął głową. Zwoje były zapieczętowane tak, żeby też nie mógł użyć Sharingana,
żeby je odczytać, nałożone na nie techniki pieczętujące były naprawdę potężne.
–
Gratuluję w takim razie awansu na jounina.
–
Naruto już wrócił? – zapytał Sasuke, kiedy już miał wychodzić.
–
Nie, wciąż na niego czekam. – Kakashi westchnął ciężko i spojrzał w okno. Misja
Naruto polegała na poprawnym rozszyfrowywaniu wskazówek. Pierwsza miała go
doprowadzić do drugiej, druga do trzeciej, a ta do jeszcze kolejnej, aż w końcu
powinien dotrzeć do zwoju. Musiał wykazać się myśleniem i strategią, bo we
wskazówkach było ukrytych kilka fałszywych tropów. Była jeszcze jedna trudność.
Naruto dostał kategoryczny zakaz używania chakry Kyuubiego. Jednak mimo to
Kakashi był pewien, że sobie z tym poradzi i wróci w miarę szybko. To dziwne,
że jeszcze się tu nie zjawił, wskakując przez okno i krzycząc, że jest
najlepszy.
Sasuke
zmarszczył brwi, ale podziękował i wyszedł.
Na
korytarzu nadal znajdowała się Sakura i Kiba, który wszedł zaraz po nim.
–
I jak? – zapytała. Emocje po misji wciąż jeszcze nie opadły i cały czas była
nieco podenerwowana. Nie chciała sobie nawet wyobrażać, co by było, gdyby
naprawdę straciła Sasuke.
–
W porządku. Naruto jeszcze nie wrócił – mruknął w odpowiedzi. – Jak go
spotkasz, powiedz mu, żeby mnie znalazł.
–
Aha, to może... zaczekamy na niego razem? – zapytała. – Jesteś głodny? Możemy
się gdzieś przejść, a później wrócimy tutaj, może będzie już coś wiadomo.
–
Nie, wracam do mieszkania. – Sasuke zbył ją.
Ruszył
do wyjścia z budynku Hokage, ale Sakura nie dała za wygraną i poszła za nim.
–
To może wieczorem, jak już się wyśpisz? Opowiesz mi o swojej misji?
Jej
pytania były odważne, wcześniej nie próbowałaby w tak bezpośredni sposób
zagadywać, ale przez ten egzamin wiele zmieniło się w jej postrzeganiu Sasuke,
a teraz miała okazję coś zrobić, bo póki co nie było Naruto. To znaczy,
oczywiście, chciała, żeby mu się powiodło i wrócił jak najszybciej, ale… Po
prostu dzisiejszy dzień mogłaby spędzić tylko z Sasuke i… Sakura aż
zaczerwieniła się na wspomnienie jego w samym ręczniku. Wtedy chyba po raz
pierwszy poczuła coś tak dziwnego, a zarazem przyjemnego między nogami. Nigdy
wcześniej tego nie czuła. Ciało Sasuke było idealne i na pewno jeszcze żadna
inna dziewczyna nie widziała go prawie nagiego. Nawet ta Karin. Chyba… Cholera,
a jak widziała? W końcu spędzali dużo czasu razem. A jeżeli go pocałowała? Nie,
niemożliwe! Sasuke nigdy by na to nie pozwolił. Tak, na pewno. Sakura
westchnęła. Cały czas łudziła się, że on nadal nie miał jeszcze za sobą swojego
pierwszego pocałunku. No dobra, drugiego, bo pierwszy był z Naruto, ale to był
przecież tylko wypadek i to się nie liczyło.
–
Słuchaj, Sakura…
–
Masz rozdartą kamizelkę. – Sakura nie pozwoliła mu dokończyć, musiała
wykorzystać swoją szansę. – Tutaj – Chwyciła go za kołnierz, nie do końca
przypadkowo muskając przy tym skórę szyi. – Ale to już nieważne i tak musimy
iść do magazynu je wymienić.
Sasuke
mruknął coś pod nosem i westchnął ciężko. Tak, miał świadomość, że od jutra
musieli już nosić ubrania z trochę innymi oznaczeniami. W końcu oboje zostali
jouninami. Ciekawe czy Naruto… Nie, na pewno sobie poradzi.
–
Podejdę po nie jutro – mruknął zdawkowo. – Mamy jeszcze dostać podstawowe
wyposażenie broni, tak?
–
Mhm, ale to już w innym budynku. Możemy pójść po to razem. Wiesz, będziesz miał
to przynajmniej z głowy.
–
Nie, jutro to odbiorę – powiedział stanowczo, zniecierpliwiony już jej
naleganiami. Już wcześniej postanowił, że jutro podejdzie tam razem z Naruto.
Znając tego młotka, jeszcze zapomniałby połowy rzeczy.
–
Jak chcesz, możemy się umówić, żeby to załatwić, bo jeszcze trzeba iść do
archiwum, żeby, no wiesz, zrobili nam nowe zdjęcie i zmienili dane.
–
Tak wiem – mruknął, ale nie zaszczycił jej nawet spojrzeniem. Gdzie do cholery
był Naruto?
Wyszli
przed budynek siedziby Hokage i Sasuke rozejrzał się jeszcze, bo miał nadzieję,
że zaraz go zauważy, ale nigdzie nie dostrzegł jasnej czupryny, która zwykle
wyróżniała się wśród innych ludzi.
–
Idziesz już do domu? – dopytywała Sakura.
Sasuke
westchnął, bo jego koleżanka z drużyny po tej misji zrobiła się jeszcze
bardziej irytująca niż zwykle. Był zbyt zmęczony, żeby się nad tym zastanawiać,
ale zdał sobie sprawę, że jak już musi, to zdecydowanie bardziej woli przebywać
z nią w towarzystwie Naruto, wtedy nie była tak wkurzająca.
–
Tak, idę do domu.
–
To w sumie możemy pójść razem, bo idę w twoją stronę. – Sakura uśmiechnęła się
lekko i zmrużyła oczy. Może Sasuke zaprosiłby ją na herbatę? To znaczy, sama
powinna coś wymyślić, żeby ją zaprosił. Może…
–
No już się tak nie czajcie i tak wszyscy wiedzą…
Kiba,
który właśnie wyszedł z budynku Głównej Siedziby Wioski, wyciągnął z włosów
małą gałązkę i rzucił gdzieś za siebie. To była naprawdę trudna misja. Tym
razem jego umiejętności wystawione zostały na poważną próbę, bo ich przeciwnicy
byli, jakby to powiedzieć… pozbawieni zapachu? Naprawdę trudno było ich przez
to zlokalizować, bo przecież jego techniki tropiące opierały się zazwyczaj na
węchu Akamaru. Tworzyli duet, nie wyobrażał sobie walki bez swojego psa.
–
Co niby wiedzą? – Sasuke zareagował trochę wbrew sobie i trochę za szybko, ale
miał już dość słuchania tych bredni. Naprawdę, jak tak dalej pójdzie, dostanie
szału.
–
To, co widać… – Kiba puścił porozumiewawczo oko do Sakury i pogłaskał Akamaru,
który właśnie podbiegł, wywieszając jęzor i dysząc. Początki lipca zawsze były
upalne, więc musiało być mu strasznie gorąco. – Jak zobaczę Naruto, to mu
opowiem, że został już chyba jedynym bez dziewczyny – zarechotał Kiba, widząc
jak Sakura się rumieni. Tak, to musiało coś znaczyć, wiedział to od dawna! W
końcu nie tylko Akamaru potrafił coś zwęszyć swoim nosem. On, Kiba, też był w
tym bardzo dobry! I miał naprawdę niesamowitą intuicję!
–
Nie mam pojęcia o czym ty mówisz, poza tym musze już iść. – Sasuke odwrócił się
i wskoczył na pobliski dach. Miał dość tej idiotycznej rozmowy. Nawet nie
skomentował ostatniego zdania Kiby, który zdążył jeszcze krzyknąć: „przestańcie
się ukrywać”. Choć z drugiej strony, on miał trochę racji, tyle że nie zdawał
sobie z tego sprawy. Naprawdę, po takich rozmowach Sasuke miał ochotę złapać
kogoś za włosy, zaciągnąć w jakieś miejsce publiczne i pokazać wszystkim, że
obaj już są zajęci. Westchnął ciężko. Niestety, nie mógł tego zrobić, skoro tej
osoby póki co nie było.
Przez
całą drogę powrotną z misji zastanawiał się, jak poszło Naruto, bo miał
nadzieję, że zjawi się zaraz po nim. Na podstawie swojego zadania próbował
zgadnąć, jakie dostał on i co mogło u niego stanowić największy problem. Teraz
też nie przestawał o tym myśleć. Był zmęczony, ale i trochę zaniepokojony.
Jasne, nie chciał, żeby Naruto się spieszył, sam mu to powtarzał, ale on i tak
pewnie, jak zawsze zresztą, robił wszystko po swojemu, więc powinien już być w
wiosce.
Kiedy
wrócił do mieszkania, rozpakował kilka rzeczy, a później wziął prysznic i
położył się do łóżka. Naprawdę był bardzo wyczerpany, więc mimo tych
niepokojących myśli, nie miał żadnych problemów z zaśnięciem. A przynajmniej
jego organizm nie miał, bo musiał odbudować spore pokłady chakry.
Obudził
się dopiero nad ranem, kiedy promienie słońca zaświeciły mu w okno. Zorientował
się, że wczoraj nawet nie zasunął rolet.
Po
porannej toalecie i niewielkim śniadaniu, wyszedł z mieszkania. Od razu
skierował się do mieszkania Naruto, żeby sprawdzić, czy już wrócił. Niestety na
miejscu nikogo nie zastał. Nikt nie otworzył mu drzwi, a kiedy wskoczył na
okno, żeby sprawdzić, czy Naruto może po prostu śpi, zdał sobie sprawę, że jego
kawalerka stała pusta. Od razu więc poszedł do siedziby Hokage, licząc na to,
że właśnie tam go znajdzie.
Przed
drzwiami gabinetu zobaczył kilka osób. Ino, Shikamaru i jakichś trzech
nieznanych mu shinobi. Wszyscy mieli w rękach zwoje i czekali na swoją kolej. Dzisiaj
był ostatni dzień na ukończenie misji, więc pewnie spieszyli się, jak mogli.
Sasuke miał nadzieje, że gabinecie Kakashiego jest teraz Naruto, ale Shikamaru,
widząc jego wzrok, pokręcił lekko głową. Też wydawał się być lekko
zaniepokojony. Jako doradca Hokage wiedział mniej więcej, jakie zadanie dostał
Naruto i wydawało mu się, że upora się z nim w miarę szybko. Jego własna misja
też nie była jakaś skomplikowana i wróciłby już wczoraj, gdyby nie to, że kilka
razy zdrzemnął się na jakimś większym konarze. Cień gałęzi naprawdę dawał
trochę wytchnienia w taki upał.
–
Zróbcie nam miejsce – usłyszeli jakiś glos i odwrócili głowy, widząc jednego ze
strażników bramy, który przytrzymywał Hinatę. Wydawała się jeszcze bledsza niż
zwykle, a rękaw jej bluzy przesiąknięty był krwią.
–
Hinata, co się stało? – Ino podbiegła do niej, a po chwili zepchnęła z krzesła
jakiegoś chłopaka, robiąc wolne miejsce. – Siadaj. – Wysłała trochę leczniczej
chakry, mniej więcej orientując się w obrażeniach. – Musisz iść do szpitala – zadecydowała.
–
Też tak mówiłem, ale się uparła, że przyniesie ten zwój. – Shinobi, który ją
przyprowadził, rozłożył ręce zrezygnowany. – I cały czas pytała o Naruto.
–
Hinata. – Ino uklęknęła naprzeciwko niej. – Nie martw się, Naruto niedługo
wróci. Ale twoja ręka… Kiepsko to wygląda, poza tym chyba masz gorączkę –
stwierdziła, gdy tylko dotknęła jej czoła.
W
tym momencie drzwi gabinetu Hokage otworzyły się i dosłownie wypadł z nich
uszczęśliwiony Lee, który od razu wystrzelił jak z procy w kierunku wyjścia z
budynku. Krzyczał cos, że Gai-sensei będzie dumny i w końcu Wiosna Młodości
zbiera swoje żniwa.
–
Dobra, chodź, oddasz ten zwój i idziemy do szpitala. – Ino, po chwili
dekoncentracji, chwyciła Hinatę w pasie i pomogła jej się podnieść. Chwilę
później obie zniknęły za drzwiami.
Sasuke
wracał do domu zaniepokojony. Kręcił się w okolicach siedziby Hokage jeszcze
jakiś czas, ale Naruto nadal nie było. A wrócili już wszyscy. Wszyscy, tylko
nie on! Co się, do cholery, działo?! Oczywiście, od początku wiedział, że każda
misja, nawet ta egzaminacyjna, to ryzyko, ale dopiero, gdy zobaczył Hinatę… A
jak Naruto też coś się stało? Jakaś trucizna, z którą nawet Kyuubi nie miałby
szans? Nie, głupota. I głupie myśli, przecież to tylko egzamin! Ale w takim
razie dlaczego wszyscy już skończyli swoje misje, a Naruto nie?
Przeklął,
gdy wchodząc do mieszkania, potknął się o coś. To był jakiś prostokątny
przedmiot zapakowany w ozdobny papier i przewiązaną wstążką. Podniósł go i
przeczytał dołączony bilecik: „Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin. Twój
przyjaciel, Sai”.
Sasuke
westchnął, mrużąc oczy z irytacją, ale mimo to, kiedy wszedł do mieszkania,
odwinął papier i rozpakował prezent. To była książka. Książka… Nie no, co za
cymbał! „Jak sprawić przyjemność partnerowi. Poradnik dla młodych gejów”. On go
kiedyś naprawdę zabije. I to już nie będą żarty! Rzucił prezent na stół. Z tego
wszystkiego zupełnie zapomniał, że dzisiaj były jego urodziny. Nigdy nie
przywiązywał do nich zbyt dużej wagi, no może poza okresem, kiedy był dzieckiem
i mama piekła mu tort. Później kojarzyły mu się tylko z samotnością i tym, co
stracił. Nie pogodzi się z tym, jeżeli teraz... Ściągnął kamizelkę i zaklął.
Nawet nie powinien o tym myśleć. Kiedy Naruto już wróci, skopie mu tyłek za to,
że tak się obijał. Co za idiota!
Sasuke
był zły. A ta złość nasilała się, gdy przez kolejne kilka godzin Naruto nadal się
nie pojawiał. W końcu zirytował się i poszedł do gabinetu Hokage. Ich egzamin
już się kończył, dochodziła dwunasta, więc albo zjawi się teraz, albo nie zda.
Idąc
szybkim krokiem i nie zwracając uwagi na nic, co się dookoła dzieje, o mało nie
zderzył się z kimś, kto właśnie wychodził z gabinetu Hokage, kiedy on sam
chciał do niego wejść i to bez pukania. W tym momencie miał w nosie konwenanse
i zasady dobrego wychowania.
–
Naruto…
Nie
wiedział, czy ulga w jego głosie była aż tak słyszalna, ale rysy twarzy Naruto
złagodniały. Chociaż widać było po nim zmęczenie, uśmiechnął się szeroko.
–
Sasuke.
–
Zaliczyłeś misję? – zapytał z napięciem.
Spojrzał
ponad jego ramię na Kakashiego i zauważył, że ten siedział za swoim biurkiem i
trzymał w ręku zwój. Sasuke od razu się rozluźnił.
–
Co tak długo ci to zajęło? Młotku, skończyłeś egzamin ostatni! Ostatni! Co
jest, do cholery?! A ty, idioto, chciałeś się zakładać!
Chyba
po raz pierwszy Sasuke mówił tak szybko i dużo, że nie dał dojść Naruto do
głosu. Po prostu przez strach i niepewność przestał panować nad własnymi
reakcjami. Nie wyobrażał sobie, żeby naprawdę mogło mu się coś stać. Całe
szczęście, wyglądało na to, że nic mu nie było. Spojrzał z napięciem w jego
oczy, bo chociaż chciał go teraz przyciągnąć do siebie i pocałować albo chociaż
objąć, wiedział, że nie powinien tego robić. Choć tak naprawdę, dlaczego nie powinien?
Przecież miał świadomość, że nie mogą ukrywać się do końca życia, kiedyś i tak
wszyscy się dowiedzą. A wtedy skończą się te głupie podchody dziewczyn, które
tak go irytowały, Sakura da mu spokój, a Hinata wreszcie odczepi się od Naruto.
Tylko z drugiej strony… Shikamaru miał rację, wywołali by tym niezły skandal.
Na pewno nie obyłoby się bez wielu rozmów, mimo że tak naprawdę Sasuke uważał,
że to wyłącznie ich sprawa i nikomu nic do tego. Więc może jednak faktycznie lepiej
dać sobie jeszcze jakiś czas spokoju, tym bardziej, że z Naruto nigdy nawet nie
rozmawiali o tym, kim dla siebie właściwie są. Obaj w momencie, gdy po raz
pierwszy pocałowali się świadomie, przeszli nad tym do porządku dziennego.
Wydawało się to dla nich tak naturalne, że nie było potrzeby zadawania żadnych
pytań, ustalania czegokolwiek. To było na swój sposób pokręcone, ale
najwyraźniej im obu chyba pasowało. Przynajmniej tak mu się wydawało, bo Naruto
nigdy nic na ten temat nie mówił. Poza tym… Cholera… Czy mu się tylko wydawało,
czy Kakashi naprawdę jakoś dziwnie na niego spojrzał?
–
Niech zgadnę, zgubiłeś się? – zapytał, próbując przybrać swój dawny, złośliwy i
arogancki ton.
–
Wcale się nie zgubiłem, tylko… – zaczął Naruto, zamykając drzwi gabinetu
Hokage, ale zaraz sobie o czymś przypomniał. – Spotkałem przed chwilą Sakurę,
mówiła, że Hinata jest w szpitalu. Powinniśmy… – nie zdążył dokończyć, bo
Sasuke, rozglądając się dookoła i upewniając, że nikogo nie ma na korytarzu,
wciągnął go we wnękę sąsiednich drzwi i chwytając mocno, niemal brutalnie za
kamizelkę, pocałował go.
–
Idioto, coś ty robił tyle czasu? – zapytał, kiedy w końcu oderwali się od
siebie, dysząc ciężko. Obaj mieli zaczerwienione policzki i lekko spuchnięte od
pocałunku wargi.
Naruto
uśmiechnął się szeroko. Tęsknił za Sasuke, za jego dotykiem. Tak bardzo przyzwyczaił
się do jego obecności, że nawet trzy dni bez niego wydawały się… No czuł się
tak jakoś dziwnie.
–
Opowiem ci po drodze, chodź, musimy odwiedzić Hinatę.
Sasuke
miał ochotę coś zaprotestować, ale ugryzł się w język. W końcu Naruto dla
każdego ze swoich przyjaciół zrobiłby to samo. Mógł oczywiście powiedzieć, że
on nigdzie nie idzie, ale po chwili zastanowienia uznał, że Naruto nie powinien
za długo przebywać sam na sam z Hinatą.
–
Patrzcie, to on… – Sasuke usłyszał cichy głos jakiejś dziewczyny, gdy tylko
wyszli przed budynek. Oślepiające promienie słońca sprawiły, że musiał zmrużyć
oczy, więc dopiero po chwili zauważył grupkę nastolatek.
Po
chwili przepychanek i chyba jakiejś kłótni jedna z nich podeszła do niego z
elegancką papierową torebką w rękach.
–
Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin. – Podała mu prezent. – To od nas
wszystkich – powiedziała, uśmiechając się.
Sasuke
podziękował, wziął prezent, ale nie dał się pocałować w policzek. Dziewczyna
była tym najwyraźniej bardzo zawiedziona.
–
Draniu, co ty jesteś taki sztywny, no naprawdę! – Naruto zaśmiał się,
zakładając ręce za głowę. Sam w zeszłym roku dostał mnóstwo prezentów i został
obcałowany przez dziewczyny chyba z każdej strony, ale dla niego było to bardzo
miłe. Cieszył się z takiej atencji, w końcu, gdy był dzieckiem, urodziny zwykle
spędzał sam. Wtedy ta data kojarzyła się mieszkańcom ze śmiercią ich bliskich,
momentem, gdy kontrolowany Sharinganem Kyuubi zaatakował Konohę, więc wtedy
jeszcze bardziej okazywali mu swoją niechęć. Dopiero później, gdy już zyskał
przyjaciół, wszystko stopniowo zaczęło się zmieniać.
– Nawet ich nie znam – mruknął Sasuke, który
niósł papierową torenkę, niewiele przejmując się tym, co było w środku. Miał
ważniejsze rzeczy do roboty. – Lepiej powiedz mi, jak było na tej misji.
Dlaczego tak późno wróciłeś?
Naruto
westchnął ciężko i zaczął opowiadać na czym polegało jego zadanie, jednak zanim
zdążył wyjaśnić, co się właściwie stało, dotarli do szpitala.
–
Rozumiem, musiałeś szukać wskazówek, ale co dalej? – dopytywał Sasuke. Był
zirytowany tym, że zamiast na spokojnie porozmawiać, będą szwendać się po
szpitalach, ale powstrzymywał się od komentarza. Zdawał sobie sprawę, że musi
się z tym pogodzić. To był w końcu Naruto.
Szybko
znaleźli salę, w której leżała Hinata. Przy jej łóżku już siedzieli
przyjaciele. A w zasadzie jeden przyjaciel, bo reszta już wyszła. Został tylko
Kiba, który opowiadał właśnie o czymś z dużym entuzjazmem, ale od razu ucichł,
kiedy ich zobaczył.
–
Naruto-kun! – pisnęła Hinata i zaczerwieniła się.
Spróbowała
usiąść, ale od razu się skrzywiła. Okazało się, że miała kilka ciętych ran,
które co prawda medycy już prawie zaleczyli, ale i tak zostawili ją na
obserwacji.
–
Hinata! Nic ci nie jest? Sakura mówiła mi, że miałaś jakiś wypadek podczas
egzaminu. – Naruto podszedł do łóżka i stanął nad nim.
Kiba
rzucił mu zirytowane spojrzenie, ale nic nie powiedział, kiedy musiał się
przesunąć, żeby zrobić miejsce.
–
Naruto-kun… Wszystko w porządku. To tylko kilka ran, ważne, że udało mi się
zaliczyć misję. A tobie?
–
Heh, to oczywiste, w końcu jestem najlepszy – zaśmiał się Naruto.
Sasuke
przewrócił oczami, bo ten młotek zachowywał się w tym momencie jak wtedy, gdy
miał dwanaście lat i chciał wszystkim udowodnić, ze jestem najlepszym ninja na
świecie. Tyle że tym razem skończył misję jako ostatni, wrócił praktycznie w
ostatniej chwili. Sasuke nie wiedział, co tam się stało, ale nie podobało mu
się to. Pewnie znowu zamiast pomyśleć na spokojnie, wolał użyć jakiejś ze swoich
głupich, brawurowych technik. Cały Naruto. On chyba nigdy się nie zmieni.
–
Trzymałam za ciebie kciuki. A przynajmniej do czasu, gdy… – Hinata spojrzała
wymownie na swoją zabandażowaną rękę i uśmiechnęła się lekko. Podczas misji
dała się zaskoczyć, bo cały czas zastanawiała się właśnie nad tym, jak radzi
sobie Naruto. Martwiła się do tego stopnia, że wpadła w pułapkę. Na szczęście
udało jej się ukończyć zadanie i wrócić. A teraz naprawdę odetchnęła z ulgą,
widząc, że Naruto jest cały i zdrowy. I jeszcze przyszedł ją odwiedzić! To
było… takie miłe.
–
Dzięki, Hinata, przydało się! – stwierdził Naruto, po czym znów zaczął gadać,
jak to on, czym chyba trochę zirytował Kibę, który tym razem najwyraźniej nie
miał nic przeciwko temu, żeby zostawić Akamaru na zewnątrz, poza tym wyglądało,
jakby siedział tu już od dłuższego czasu.
–
Naruto, powinieneś iść do domu, dopiero co wróciłeś – odezwał się w końcu
Sasuke, widząc, że ten nie może się nagadać. Żeby jeszcze mówił coś istotnego,
ale zaczął opowiadać coś o tym, że zabierze Hinatę na ramen, jak tylko
wyzdrowieje. Ten młotek czasami chyba faktycznie nie rozumiał, że takim
gadaniem daje tej dziewczynie nadzieję na coś, co się nigdy nie stanie. A
przynajmniej Sasuke na pewno do tego nie dopuści.
–
Właśnie, idź i się wyśpij. – Kiba chyba po raz pierwszy w życiu się z nim
zgodził. Ostatnio naprawdę tak dobrze dogadywał się z Hinatą. Dużo rozmawiali i
Kiba zaczynał myśleć, że może… Nawet zastanawiał się, czy nie podarować jej
jakiegoś zwierzaka. Hinata mówiła coś o tym, że lubi koty. Choć może lepiej szczeniaka?
Akamaru miałby towarzystwo.
–
Dobra, dobra! – Naruto wstał i założył ręce za głowę, przeciągając się lekko. – To trzymaj się Hinata, odwiedzę cię jutro!
Uśmiechnął
się i razem z Sasuke wyszli z sali szpitalnej. Dopiero teraz, gdy opadła już z
niego cała adrenalina, faktycznie poczuł się trochę zmęczony. A wiedział, że wieczorem mieli się wszyscy
spotkać, żeby uczcić sukces. W końcu byli już jouninami! Cholera, naprawdę byli
jouninami!
Naprawdę? Naprawdę! Nowy rozdział! Dziękuję!!! Naprawdę dziękuję!
OdpowiedzUsuńWybaczcie że teraz tak krótko, ale mam jeszcze trochę nauki i jutro postaram się bardziej. Ale naprawdę poprawiłyście mi humor :)
Martyna
Nie wiem jak ja przeżyję te półtora tygodnia, ale będę się starać :D
OdpowiedzUsuńHm, czyli w gruncie rzeczy żaden rozdział nie został poświęcony ich misji. Ciekawa jestem na czym dokładnie polegała ta Naruto, że zajęło mu to tak dużo czasu i ledwie zdążył. Ale... moment, Sakura wróciła jako pierwsza? To załamujące :D
Widzę, że coś zaczyna się dziać pomiędzy Kibą a Hinatą. No i dobrze, niech on ją sobie weźmie, pasują do siebie. Chociaż to gorączkowe zamartwianie się Hinaty o Naruto było podejrzane, przecież on jest jednym z najsilniejszych shinobi i nic go nie zatrzyma. Czyżby coś wiedziała? Nie, chyba to ja doszukuję się dziury w całym :D
Zmartwiony Sasuke, to słodki Sasuke :D chciałabym zobaczyć minę Kakashiego! Ciekawe, czy zacznie się teraz czegoś domyślać...
Pozdrawiam,
C.
Misje wykonywali indywidualnie, więc opisywanie każdej po kolei byłoby nudne, przynajmniej dla mnie. Ale spokojnie, jak ktoś liczy na opis jakiejś misji, to się doczeka :)
UsuńKurde, teraz będę czekała półtora tygodnia by się dowiedzieć, dlaczego Naruto tak długo nie było. Mam swoje teorie, ale czy prawdziwe to się okaże :D
OdpowiedzUsuńSasu ma racje, Naruto w ogóle nie myśli, że takim zachowaniem tylko daje nadzieje Hinacie. Niech lepiej zostawi ją Kibie :D
Czekam na kolejny rozdział!
Weny!
Naruto nigdy nie grzeszył obyciem w tego typu sprawach, co widać w anime :) I tej nieszczęsnej kinówce...
UsuńSai jest moim bohaterem, wybuduję mu ołtarzyk xD Nie można było wymyślić lepszego prezentu, po prostu nie można było!
OdpowiedzUsuńNaruciak tak się przechwalał i co? Tylko swojego chłopaka zdenerwował. Mam nadzieję dowiedzieć się, na czym mu tak długo to wszystko zeszło. Nie nadążam z komentowaniem, tak szybko dodajecie rozdziały ;))
Sakura nie tylko jest stalkerem, jeszcze prześladowcą. Biedny Sasuś.
Naruto jeszcze pewnie nie będzie po tym teraz miał siły na zbliżenia z Sasuke, zarz powie, że jest zmęczony i jeszcze głowa go boli xD Chociaż zważając na jego wigor chyba raczej im to nie grozi haha
Pozdrawiam i życzę dużo weny!
~ Wege
Poprawimy się :0 Będziemy dodawać rzadziej ;P
UsuńPodoba mi się sposób w jaki opisałyście misje. Ciekawe to było i fajnie, że każdy miał inną. Super, że główni bohaterowie nie mieli za łatwo. Czekam z niecierpliwością, żeby przeczytać do końca o misji Naruto. Sasuke był słodki, aż sama zaczęłam się martwić o Naruto.
OdpowiedzUsuńPrzeczuwam, że z Sakurą mogą być problemy.
Oczywiście z miłą chęcią przeczytam o jakiejś misji, bo walkę/sparing pomiędzy chłopakami opisałyście świetnie.
Spoiler
No własnie opisywanie szczegółowo misji każdego byłoby nudne. Właściwa misja przed nami :)
UsuńZapomniałam dodać, że książka była hitem. Genialny prezent, uwielbiam Saia :D
UsuńCieszę się, że jednak ukończył misję! Chociaż patrzenie na zirytowanego Sasuke było dość śmieszne. Chociaż to miłe z jego strony, że nie brał prawie w ogóle do wiadomości, że Naruto zginął i wierzył, że wróci. Prezent od Saia z pewność się przyda! Haha Tylko nie wiem, Sasuke musiałby być naprawdę zdesperowany i czytać tą książkę w największym ukryciu. Jednak chyba szybciej Naruto ją wyciągnie i będzie się z niego nabijał, niż on sam zdecyduje się na lekturę!
OdpowiedzUsuńDziękujemy za komentarz, jak i za te pod poprzednimi rozdziałami. Każdy oczywiście czytamy, bo mamy powiadomienia :)
UsuńA co do prezentu Saia... Zobaczymy:)
W końcu zebrałam się, żeby napisać właściwy komentarz. Sesja już za mną i zapowiada się błogie lenistwo. Nawet nie wiecie, jak mi to opowiadanie oprawiło humor i było dla mnie wsparciem. Mam nadzieję, że Wy też macie egzaminy już za sobą:)
OdpowiedzUsuńTo opowiadanie miażdży. Przeczytałam wszystko już drugi raz i mam niedosyt. Naprawdę mam wrażenie, jakbyście przeniosły tu świat Naruto w każdym szczególe. Już pisałam o postaciach, ale to wychodzi wam fantastycznie. Jak pisałam Naruto zaczęłam ogląda dwa lata temu i po prostu urzekają mnie niektóre szczegóły. Ta misja Sakury z rannym Sasuke. Dokładnie to samo zrobił jej Kakashi, kiedy mieli zabrać mu dzwoneczki.
Prezent Saia rządzi. Kocham go, naprawdę. Choć jak poprzedniczce wydaje mi się, że książkę znajdzie Naruto i będzie się z niego śmiał. Chciałabym zobaczyć jego minę.
Coś mi się wydaje, że Sakura teraz nie odpuści. Fajnie zrobiłyście tą postać, bo jest wyważona. Zachowuje się faktycznie jak Sakura z anime, a nie „Różowa Landryna” jak się spotkałam. I jest przyjaciółką Naruto, a jemu na niej zależy. I tu wychodzi ten fajny dylemat Uzumakiego. Z jednej strony Sasuke, z drugiej przyjaciółka. I tak wygrywa Uchiha, ale Naruto nie chce skrzywdzić nikogo.
Fajnie opisane misje. Każdy miał inną i musieli się wykazać. To oślepienie Sasuke było dobrym rozwiązaniem, bo Uchiha bez oczu faktycznie traci większość swoich technik. Przypomniało mi to walkę z Lee, gdzie musiał używać głównie taijutsu. Fajnie to wymyśliłyście. I że misja Naruto polegała na myśleniu i strategii. Ciekawe tylko, co tak długo zajęło mu czas.
Jeszcze raz dziękuję i życzę weny. Możecie nie wierzyć, ale umieram z ciekawości, co dalej :)
Martyna
Dziękujemy za komentarze.
UsuńCieszę się, że napisałaś coś praktycznie o każdej postaci. Staramy się zachować ich cechy charakteru, wyłapywać szczegóły zachowań i tego jak mówią.
Tak, Sakura to zmora różnych fanfików, jak był jeszcze szał na pisanie sn, to takich fików było pełno.
Fajnie, że opowiadanie było wsparciem i gratuluję zdanej sesji (a przynajmniej tak wywnioskowałam).
Dziękujemy za komentarze :)
Hej,
OdpowiedzUsuńech Sakura jest irytująca przez duże "i", czemu Sasuke nie powie w końcu jasno i dosadnie, że nie jest nią zainteresowany... no i na czym polegała misja Naruto i czemu tak późno wrócił? i tak są juninami, choć trochę sobie wyobrażałam to tak "zgłodniałem to poszukałem budki z ramenem"...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia