Dziękujemy
za komentarze (w których, swoją drogą, jesteście bardzo oszczędni, a miło jest
poczytać czyjeś opinie), i zapraszamy na rozdział 24.
Obaj
wzięli prysznic i doprowadzili się do porządku, a potem zjedli obiad.
Oczywiście Sasuke gotował, naprawdę był niezły w te klocki i Naruto musiał to
przyznać po raz kolejny. Teraz stali, opierając się o parapet otwartego okna i
wdychali świeże, rześkie powietrze. Burza oddalała się od Konohy, tylko z
oddali słychać było coraz to cichsze grzmoty. Przestało też padać, więc zrobiło
się naprawdę przyjemnie.
Sasuke
usiadł na parapecie i przyciągnął Naruto do siebie.
–
Powiedz mi, co ty właściwie robiłeś, kiedy mnie nie było w wiosce? – zapytał po
chwili.
–
Jak to co? Trenowałem, żeby cię dorwać, skopać tyłek i sprowadzić z powrotem! –
Naruto zaśmiał się i włożył rękę w czarne miękkie włosy. Lubił słuchać tego
cichego mruczenia, gdy przeczesywał je palcami. Sasuke był bardzo wrażliwy na
dotyk w tym miejscu.
–
Nie o to mi chodzi. Raczej… Wczoraj, kiedy Sakura powiedziała mi jedną rzecz,
zdałem sobie sprawę, że ja tak naprawdę bardzo mało wiem o tobie z tamtego
okresu. Poza tym, że zapewne byłeś tak jak teraz rozwrzeszczanym młotkiem… –
Sasuke skrzywił się, gdy Naruto dźgnął go w żebra. – Ciekawi mnie, ile jeszcze
głupot żeś wtedy narobił, bo to, że dałeś się pobić w mojej obronie, nie było
zbyt mądre.
–
Sasuke… – Naruto zamyślił się. Pamiętał, jak padł na kolana przed Raikage
błagając go, żeby zostawili jego przyjaciela przy życiu. – Zrobiłbym dużo
więcej, gdyby było trzeba – uśmiechnął się lekko. Na szczęście to wszystko
mieli już za sobą. To była już przeszłość. A przyszłość? No cóż… Najbliższa
wyglądała tak, że powinni się powoli zbierać, jeżeli nie chcieli się spóźnić do
archiwum. Siedziba ANBU była po drugiej stronie wioski.
Sasuke
uśmiechnął się lekko, gładząc opuszkami palców kark Naruto. Zamyślił się,
zastanawiając się, jak wyglądałyby sprawy, gdyby został w wiosce. Zrozumieliby,
jak ważni byli dla siebie? Pochylił się i pocałował Naruto krótko, po czym, gdy
ten chciał już pogłębić pocałunek, odepchnął go.
–
Musimy iść – rzucił z lekkim uśmiechem, rozbawiony miną Naruto.
Na
zewnątrz wciąż było wilgotno, a w powietrzu unosił się zapach deszczu. Obaj
odetchnęli głęboko. Musieli uważać, żeby nie poślizgnąć się na dachach, gdy
biegli w stronę budynków ANBU. Naruto był tak zadowolony z dzisiejszego
popołudnia, że już przestał przejmować się Sakurą. Zdał sobie sprawę, że
cokolwiek by się nie stało, to Sasuke zawsze…
Uśmiechnął się i mimowolnie na niego zerknął.
–
Aaa! – krzyknął, gdy poślizgnął się i zsunął z dachu, w ostatniej chwili łapiąc
się jego krawędzi.
–
Młotku – westchnął Sasuke, gdy podciągał go z powrotem. Posłał mu lekki
uśmiech, nie siląc się nawet na żadne złośliwości.
Naruto
cieszył się, że w tym momencie stał, bo na widok tego uśmiechu chyba znowu by
się przewrócił.
–
No chodź już – mruknął zniecierpliwiony Sasuke i wznowili trasę.
Sakura
była już na miejscu. Stała tyłem do nich, splatając ręce za plecami. Nie miała już
na sobie stroju chunina.
Przestąpiła
z nogi na nogę, niecierpliwiąc się lekko. Nie, wcale nie chodziło o to, że
Sasuke się spóźniał, bo to ona przyszła trochę za wcześnie. Po prostu…
Zastanawiała się, jak to wszystko dzisiaj się potoczy. Czy też będą siedzieć
tak blisko siebie? Czy tym razem się odważy i gdy Sasuke ją przypadkiem
dotknie, zrobi kolejny krok w jego stronę? Specjalnie założyła sukienkę, tę
samą, czerwoną z wzorkami, którą miała na Festiwalu Lata. Tenten mówiła, że
podkreśla jej figurę, a Sasuke chyba też się wtedy spodobała, bo wziął jej
lampion. Poza tym spędziła w łazience ponad trzy godziny, próbując zrobić
makijaż. Wcześniej jakoś wolała naturalny wygląd, ale Ino powiedziała, że jak
tak dalej będzie robić, to zostanie starą panną. Sakura nie była co do tego przekonana,
ale w końcu uznała, że zrobi użytek ze swojego zeszłorocznego prezentu
urodzinowego.
–
Sakura… – usłyszała za plecami niski głos i odwróciła się gwałtownie, czując
jak żołądek zaciska jej się z ekscytacji.
–
Sasuke–kun! – przywitała się z entuzjazmem. – I… Naruto – dodała nieco słabszym
głosem. Poczuła, jak całe powietrze z niej uchodzi. Dlaczego Naruto? Przecież
wczoraj Sasuke przyszedł sam. I… i było tak cudownie, że myślała, miała
nadzieję…
–
Sakura-chan… – wykrzyknął jak zawsze Naruto, ale po chwili spojrzał na nią
jakimś dziwnym wzrokiem.
Zanim
zdążyła zapytać, o co mu chodzi, podszedł bliżej.
–
Co to jest? – Wyciągnął rękę w stronę jej twarzy, ale zdzieliła go po łapie.
Zaczerwieniła
się dość mocno, bo nigdy nie sądziła, że reakcja na jej pomalowane rzęsy
mogłaby być tak… Och, Naruto był naprawdę nieokrzesany, kompletnie brakowało mu
ogłady. Zamiast powiedzieć na przykład, że ładnie wygląda, on się pytał: co to
jest? I to jeszcze przy Sasuke! Ona go naprawdę kiedyś zamorduje gołymi rękoma.
Biedna Hinata, będzie miała z nim ciężkie życie. Oczywiście jeśli w końcu
Naruto się ogarnie i zacznie się nią interesować.
–
Tusz do rzęs, głąbie! – odpowiedziała w końcu, żeby dał sobie spokój z dalszymi
pytaniami. Była już wystarczająco zażenowana.
–
O, a wy się gdzieś wybieracie? – usłyszeli głos Ino, która właśnie wyszła zza
rogu razem z Saiem. Zdziwiła się na widok tak ubranej Sakury, co więcej, jej
przyjaciółka miała zrobiony makijaż. Może nie do końce perfekcyjny, będą nad
tym musiały popracować, ale mimo wszystko…
–
Ładnie wygląda, nie, chłopaki? – zwróciła się do Naruto i Sasuke.
–
Tak, jasne – zaśmiał się Naruto i poczochrał włosy z tyłu głowy. – Ślicznie,
Sakura-chan.
–
A ty co uważasz, Sasuke-kun? – Ino nie odpuszczała. Z niego takie rzeczy można
było wydusić chyba tylko w ten sposób.
–
Ładnie – mruknął na odczepnego i wzruszył ramionami. Nie obchodziło go, co ma
na sobie Sakura, tylko jej wiedza na temat technik pieczętujących. Wczoraj
sporo się dowiedział, a jak dobrze pójdzie, to i Naruto dzisiaj sporo się
nauczy.
–
A wy tak w trójkę chodzicie na randki? – zastanowił się na głos Sai. No bo
skoro Sasuke kocha Naruto, a Sakura Sasuke, to może… I jeszcze miała makijaż.
Ino zawsze malowała się na randki z nim.
–
To nie jest randka! – zaprzeczył szybko Naruto i posłał mu zirytowane spojrzenie.
–
Może masz rację. – Sai pokiwał głową. Przypomniał sobie jeden z poradników,
które tłumaczyły strategię kobiet w relacjach damsko-męskich. – Wydaje mi się,
że Sakura próbuje cię uwieść, draniu – powiedział do Sasuke po krótkiej
analizie sytuacji. Już zdążył przyswoić sobie to określenie.
–
Zamknij się, Sai! – warknął Naruto.
–
Właśnie! Zamknij się już! Bo zaraz ci przyłożę! – poparła go Sakura, która
zarumieniła się z upokorzenia i złości.
–
A ja poprawię! – wtrąciła Ino, szturchając go. – Dobra, nie będziemy wam
przeszkadzać. Naruto, wybieramy się później do Ichiraku? Przyłączysz się?
–
Wybieramy się dzisiaj do Ichiraku? Myślałam, że chcesz... – Sai nie dokończył,
bo Ino nadepnęła mu boleśnie na stopę.
–
Wybieramy się. Na cały wieczór. Idziesz z nami, Naruto? – zapytała i
uśmiechnęła się słodko.
–
Nie – usłyszała w odpowiedzi głos Sasuke. – Idziemy do archiwum. A ty… –
zwrócił się do Saia. – Jeszcze raz tak mnie nazwiesz, to naprawdę pożałujesz! –
W oczach na chwilę błysnął Sharingan, ale Sai jedynie uśmiechnął się w
odpowiedzi.
–
Jakbyś przeczytał ten poradnik, który ci dałem, to byś wiedział, że używając
pseudonimów zacieśnia się relacje. A Skoro z Naruto masz… – zaciął się, kiedy
zobaczył nieme ostrzeżenie w niebieskich oczach
– …dobre relacje, to uznałem, że powinienem cię nazywać tak jak on.
–
Żebym ja za chwilę nie uznał, że naprawdę mam ochotę cię zabić, bo wtedy
wszelkie relacje staną się już dla
ciebie nieistotne, czy te dobre, czy też złe – warknął Sasuke. Och, jak ten Sai
działał mu na nerwy. Przez te jego cytaty dostawał szału, a jeszcze gorzej. że
teraz próbował testować ich przydatność także na nim. Wcześniej jakoś trzymał
się z daleka.
–
To może my już chodźmy… – Naruto pociągnął go za rękaw. On już sobie porozmawia
z Saiem. Albo tak mu nakopie, że skończy z tymi głupimi sentencjami.
–
Oj, dajcie spokój – Ino uśmiechnęła się. – Sasuke-kun, nie samą nauką i
treningami człowiek żyje. Inne rzeczy też są bardzo przyjemne – zaśmiała się
puściła dyskretnie oko do Sakury. Miała nadzieję, że Naruto jednak skusi się na
ten ramen, bo wtedy ta dwójka zostałaby sama. A kiedy byliby sami… Wiele rzeczy
mogło się wydarzyć.
–
No właśnie, jak na przykład… – zaczął Sai, odnosząc się do „przyjemnych
rzeczy”, ale resztę wypowiedzi zagłuszyła ręka Ino, która wolała, żeby jej
chłopak się już lepiej nie odzywał. Już i tak doprowadził jej przyjaciółkę do
takiego stanu, że Ino nie zakładałaby się kto poważniej by go uszkodził, gdyby
zaczął mówić coś jeszcze – Sakura czy Sasuke.
–
To do później, mam nadzieję – rzuciła spojrzenie Naruto, ciągnąc biednego Saia
za rękę i cały czas zasłaniając mu usta.
Szli
powoli. Sai cały czas miał w głowie rozmowę przed budynkiem ANBU i analizował
ją dokładnie. Jeżeli Sakura uwiodłaby Sasuke, co jest raczej mało
prawdopodobne, to co wtedy z Naruto? Przecież oni z Sasuke się kochają. To
byłoby dziwne. I to by znaczyło, że Sasuke zdradziłby Naruto. Czytał kiedyś w
jednym z podręczników, ze zdrada to rzecz, którą najtrudniej wybaczyć
partnerowi.
–
Ino, co byś zrobiła, gdybym cię zdradził – zapytał, chcąc potwierdzić tę tezę.
I potwierdził ją błyskawicznie, bo już po kilku sekundach wpadł na drzewo,
uderzony z taką siłą, że omal nie wgniótł pnia. Spojrzał na swoją dziewczynę,
która teraz wyglądała, jakby piorun w nią strzelił.
–
Z kim mnie zdradziłeś, ty… – Szarpnęła go, po czym ponownie uderzyła z całej
siły. – Kto to jest, mów mi!
–
Ja… Nikt… – Sai podniósł się nieco zamroczony. Chociaż Ino nie miała takiej
siły jak Sakura, czasami potrafiła dać mu taki wycisk... A teraz wściekła się,
jak jeszcze nigdy. – Pytałem teoretycznie – jęknął rozmasowując plecy.
–
No to już wiesz, co bym ci zrobiła – warknęła Ino. – Jak kiedyś spróbujesz, to
nie ręczę za siebie.
–
Nie, nie… – Sai zamachał rękami. Zastanawiał się, co w takim razie zrobiłby
Naruto Sasuke, gdyby ten faktycznie go zdradził. Dobrze mu się mieszkało w tej
wiosce, nie chciał, żeby została zniszczona przez atak zazdrości. – Tylko teraz
myślę, jak pomóc przyjaciołom.
–
Przyjaciołom? – Ino spojrzała na niego zaskoczona. Jedynych przyjaciół, jakich
przed chwilą widzieli, to byli Sakura, Sasuke i Naruto i to od tamtego momentu
Sai nad czymś tak intensywnie się głowił. – Przecież tam nikt nikogo nie
zdradza. Sakura nie jest jeszcze w związku z Sasuke, a Naruto… No Sakura to nie
jest dziewczyna dla niego, traktuje go bardziej jak brata.
–
Sakura nie, ale… – Sai pomyślał chwilę, ale nie dane było mu się skupić, bo
nagle Ino krzyknęła.
Zupełnie nagle spłynęło na nią olśnienie.
–
Sai! – Spojrzała roziskrzonym z podekscytowania wzrokiem. – Ty coś wiesz!
Prawda? Powiedz mi!
–
Nie mogę. Jeżeli przyjaciel powierzy ci sekret, musisz go zachować dla siebie –
wyrecytował kolejną formułkę.
–
Mów w tej chwili! – Ino znów chwyciła go za kamizelkę, nie pozwalając się
ruszyć. – I skończ cytować te cholerne poradniki, bo jak wpadnę w szał, to
przysięgam, spalę je wszystkie.
–
To moi przyjaciele, nie mogę powiedzieć.
–
A ja jestem twoją dziewczyną. Mów! – Ino aż zacisnęła pieści. Co to mogło być?
Sai pytał wcześniej o kwestię zdrady. Czy Sasuke miał już jakąś dziewczynę, a
teraz chciał umówić się z Sakurą? A może to o Naruto chodziło. Czuła, że musi
się dowiedzieć, bo ta ciekawość zaraz ją zeżre.
–
Ino… Nawet ukochanej osobie, nie powinno się zdradzić sekretów przyjaciół –
powiedział Sai, uśmiechając się. Chyba groźba o spaleniu jego cennych
poradników jakimś cudem do niego nie dotarła. Zamyślił się znów i dopiero po chwili dostrzegł na twarzy Ino
wyraz totalnego zszokowania.
–
Że co? – zapytała i zamrugała ze zdumienia. – Nigdy nie mówiłeś, że mnie
kochasz.
–
A co, nie wiedziałaś? – Sai autentycznie się zdziwił. W którejś z książek było
napisane, że para będąca ze sobą blisko, zna swoje uczucia. Nie sądził, że musi
je wypowiadać na głos. No bo i po co?
Ino
prychnęła, ale uśmiech sam cisnął jej się na usta. Sai czytał te wszystkie
swoje poradniki, pracował nad emocjami, ale wciąż był dziwny. Zdążyła się już
do tego przyzwyczaić, jednak czasami wciąż potrafił ją zaskakiwać.
–
I nie było napisane w tych twoich książkach, że powinieneś mówić dziewczynie,
że ją kochasz? – zdziwiła się i założyła ręce na piersi.
Sai
zapatrzył się na to i uśmiechnął w ten swój specyficzny sposób.
–
Niektóre rzeczy powinny być oczywiste. A ty mnie nie kochasz?
–
Och, zamknij się już! – warknęła Ino i przyciągnęła go do pocałunku. Miała tak
dobry humor, że przez chwilę zapomniała o Sakurze.
–
O rany, ale ja tutaj dawno nie byłem! – ekscytował się Naruto, rozglądając się
z zainteresowaniem. – Pamiętacie, jak kiedyś próbowaliśmy wykraść dokumenty ze
zdjęciem Kakashiego? Może znowu to zrobimy?! Przez tyle lat nie dowiedzieliśmy
się, jak sensei wygląda! – Naruto zaśmiał się i założył ręce na karku.
–
Zamiast na głupotach, powinieneś się skupić na tym, po co tutaj przyszliśmy –
westchnął Sasuke, który szedł między nimi.
–
To nie są głupoty. Draniu, kiedyś sam byłeś ciekawy, a teraz udajesz
niewzruszonego! – Naruto wydął usta. – A ty Sakura-chan? Nie jesteś ciekawa,
jak Kakashi-sensei wygląda? Chyba że już go kiedyś widziałaś bez maski? No
wiesz, na jakichś badaniach czy coś, w końcu pracujesz w szpitalu – mówił jak
najęty, dopiero po chwili orientując się, że ona go wcale nie słucha. – Sakura-chan?
– zapytał i wychylił się zza Sasuke, żeby na nią spojrzeć.
–
Hm? – Sakura spojrzała na niego.
Naruto
z trudem powstrzymał uśmiech. Jeszcze kilka lat temu nie udałoby mu się
opanować, ale teraz już nie był aż tak nieokrzesany. No bo może i wytknął
Sakurze, że ma jakieś dziwne oczy, ale gdy im się teraz przyjrzał, w słabszym
świetle wyglądały jak dwa pająki z czarnymi, grubymi nóżkami. Kiedyś na pewno
nie omieszkałby tego skomentować.
–
No... – zaczął, starając się stłumić śmiech. – Pytałem, czy widziałaś
Kakashiego bez maski.
–
A, no tak – rzuciła z roztargnieniem, bo bardziej niż na pytaniu, skupiła się
na dziwnej minie Naruto.
–
Tak?! – Naruto wrzasnął na cały korytarz, a nawet Sasuke spojrzał na nią w
zaskoczeniu.
–
Naprawdę? – zapytał.
–
Yyy... nie, znaczy nie, nie widziałam go – rzuciła szybko i zaczerwieniła się.
Dopiero teraz doszedł do niej sens pytania.
–
A chcesz zobaczyć? Pamiętasz naszą misję kiedyś? Jesteśmy w archiwum ANBU, mają
tutaj jego papiery!
–
Naruto, nie ma mowy. Tsunade dała mi dostęp po to, żebyśmy się uczyli, a nie...
– Sakura prychnęła. – Chodźcie, to te drzwi.
– No dajcie spokój… – Naruto rozejrzał się
uważnie, kiedy Saskura i Sasuke zajęli już miejsca. Nikogo poza nimi nie było w
pomieszczeniu. – Taka okazja nie może się zmarnować – uśmiechnął się szelmowsko
i zniknął za regałem, szukając tego z aktami. Tak jak się spodziewał, znalazł
go na samym końcu.
–
Są… – mruknął i zagryzł wargę. – To teraz te na literę K – zaczął przebierać
między teczkami dokumentów. Niektóre były bardzo grube, inne cieniutkie. Widać
kariera tych „cieniutkich” nie trwała w oddziałach ANBU zbyt długo – pomyślał.
Po dobrych piętnastu minutach zirytował się, bo nigdzie nie znalazł Kakashiego.
Wrócił
do przyjaciół.
–
Nie ma go tam – wymamrotał, trochę zawiedziony.
–
Może źle szukałeś. Zresztą, siadaj. – Sasuke wskazał mu krzesło, nie zamierzał
tu znów tkwić sama na sam z Sakurą.
Naruto
spojrzał na zwoje na stole i nagle doznał olśnienia.
–
Tak, wiem! Szukałem na nie tę literę. Mam szukać na H, a nie na K – rzucił
podekscytowany i już go nie było.
–
No raczej – mruknęła Sakura, bardzo zadowolona, że znów ich zostawił.
Przysunęła się bliżej Sasuke i rozwinęła zwój. – To na czym wczoraj
skończyliśmy? – zaczęła, pochylając się lekko nad stołem. Miała nadzieję, że
Sasuke zauważy, jak pięknie pachnie. To były perfumy z kwiatów sakury. Bardzo
subtelne i delikatne. Nie to, co krzyk, który rozległ się kilka chwil później.
–
Draniu! Nie ma!
Sasuke
rzucił tylko Sakurze, żeby zaczekała chwilę i poszedł w stronę działu z aktami
osobowymi.
–
Przestań wrzeszczeć, bo ci osobiście zatkam usta. – Sasuke pokręcił głową z
dezaprobata. Zaraz, jak tak dalej pójdzie, to ich stąd wyrzucą i tyle będzie z
technik pieczętujących. – Jak to nie ma?
–
No jestem na literze H. I nic nie ma.
–
Tu jest początek H. – Sasuke stanął w innym miejscu. Chwilę pogrzebał w aktach
i zaraz potem trzymał w rękach grubą teczkę. – Hatake Kakashi – przeczytał i podsunął
mu pod nos. – To jak ty tego szukałeś, że nie znalazłeś?
–
No… Bo ja… – Naruto aż się zaczerwienił. Poczuł się naprawdę jak kompletny
idiota. – Ja szukałem… Hokage.
–
Ty naprawdę jesteś młotkiem. – Sasuke sam nie wiedział, czy ma się roześmiać,
czy załamać mentalnie. Naruto, choć nie był głupi i czasami naprawdę potrafił
błysnąc geniuszem, jak podczas wojny, to często wykazywał się takim brakiem
myślenia, że aż mu ręce opadały.
–
Co tam macie? – Sakura, nie chcąc czekać bezczynnie, dołączyła do nich.
–
Akta Kakashiego!
Naruto
wyrwał Sasuke z rąk teczkę i otworzył
ją. Już na pierwszej stronie zauważyli zdjęcie.
–
Eee… w masce – jęknął, wyraźnie zawiedziony. – Poza tym nie wiem, co tu jest
napisane.
–
To zaszyfrowane akta, jak to sobie inaczej wyobrażasz? – Sasuke westchnął
zrezygnowany. – No to koniec, odkładajcie to i …
–
Czekajcie! – Sakura chwyciła teczkę i przewertowała kilka stron. Widziała
kiedyś akta jednego z shinobi, który zginął w czasie misji i któremu robili
sekcję zwłok. Tu gdzieś musiało być jeszcze… – Jest! – Bardzo z siebie
zadowolona podsunęła im pod nos inne zdjęcie. Było prawie na końcu dokumentu. –
Przystojny ten nasz były sensei – stwierdziła, zanim zdążył ugryźć się w język.
Jak mogła coś takiego powiedzieć przy Sasuke!
–
Ma pieprzyk, patrzcie – roześmiał się Naruto, wskazując palcem to, co zauważył.
Nawet Sasuke lekko się uśmiechnął.
–
Dobra, gdzie są te informacje – rozległ się niewyraźny głos za ich plecami.
Wszyscy
prawie podskoczyli, ale Sakura błyskawicznie zdążyła odłożyć teczkę Kakashiego.
Stali przez chwilę w napięciu, na szczęście osoby, które wydawały się iść w tę
stronę, skręciły do innego działu.
–
Niewiele brakowało. – Naruto posłał im usatysfakcjonowane spojrzenie, kiedy już
wrócili i usiedli przy stoliku ze zwojami. – Ale jazda, po tylu latach dopiero
zobaczyliśmy, jak Kakashi-sensei wygląda! – zaśmiał się, bardzo z tego powodu
zadowolony. Za chwilę jednak mina mu zrzedła, bo patrząc na blat, zdał sobie
sprawę, ile ma dzisiaj do opanowania.
–
Dowiedziałeś się, to teraz się skup, młotku, chcę ci wytłumaczyć kilka rzeczy,
zanim przejdziemy dalej – Sasuke westchnął ciężko i podsunął zwój, który
wczoraj przerabiał z Sakurą. Zaczął tłumaczyć Naruto w skrócie to, o czym
wczoraj rozmawiali, cały czas zerkając na niego, sprawdzając, czy wszystko
zrozumiał.
Sakura,
trochę zirytowana, zajęła się przeglądaniem kolejnego zwoju, bo miała wrażenie,
że tylko tracili czas. Rozumiała, że Naruto też powinien to wiedzieć, żeby zdać
lepiej egzamin, ale do niego tak wolno wszystko docierało! A ona chciała
pouczyć się z Sasuke. Był inteligentny i łapał wszystko w lot, więc wspólna
nauka szła im w dużo szybszym tempie. W dodatku poświęcał wtedy czas tylko jej
i temu co mówiła. A, właśnie...
–
Naruto, nie jesteś głodny? – zapytała w pewnym momencie, kiedy Sasuke kolejny
raz tłumaczył mu jakieś zagadnienie dotyczące rodzaju chakry w pieczęciach jinchiuriki.
–
Co? No jasne, Sakura-chan, że jestem! – zaśmiał się. – Ja zawsze jestem głodny.
–
Ino z Saiem pewnie na ciebie czekają.
–
A... – Naruto uniósł brwi. – A tak – przypomniał sobie, że przecież go
zapraszali. Naprawdę miał wielką ochotę na ramen, ale zanim zdążył coś
powiedzieć, poczuł mocny uścisk na nadgarstku. Uśmiechnął się pod nosem. To
było niepotrzebne i tak by tu został. – Może innym razem, Sakura-chan. Egzamin
już niedługo i…
Nie
zdążył dokończyć, bo zaskoczona Sakura aż podniosła się ze swojego krzesła i
wychylając się przed Sasuke, tym razem jednak nie po to, żeby mu czymś
zaimponować, dotknęła czoła Naruto.
–
Znowu jesteś chory? – zapytała i zmarszczyła brwi. Po chwili pokręciła głową z
niedowierzaniem. Temperatura była w normie, nic nie wskazywało na powód do
niepokoju. Nic, poza tym, że Naruto zrezygnował z ramenu, żeby tkwić w archiwum
i się uczyć!
–
Sakura, siadaj! – Sasuke chwycił ją i posadził z powrotem na krześle. – Nic mu
nie jest. Możemy kontynuować?
–
No tak, ale... – westchnęła ciężko i w końcu skinęła głową.
Nie
przerobili wszystkiego, co na dzisiaj przygotowała, bo jak zwykle Naruto
zostawał w tyle, więc postanowiła złożyć kolejną propozycję wspólnej nauki.
Jednak tym razem już tylko Sasuke. Może powinna porozmawiać z Naruto i
wytłumaczyć mu, że ona wiedziała, że chciał dobrze, ale wchodził między coś co,
no do cholery, w końcu powinno się wydarzyć.
–
Fajne to archiwum – rzucił wesoło Naruto, kiedy szli już do wyjścia.
Spędzili
tutaj dobre trzy godziny i jego głowa pękała od nadmiaru wiedzy, ale przecież
dowiedział się czegoś bardzo ważnego – jak wygląda Kakashi! To była ta
przyjemniejsza część, reszta już była trochę bardziej męcząca. Obiecał sobie,
że jutro zacznie dzień od treningu, a nie żadnych bibliotek. Dobrze, że egzamin
się zbliżał, bo naprawdę nie wytrzymałby tego wszystkiego przez kolejne kilka
miesięcy!
–
Jak już zostanę Hokage, wszystkiemu się przyjrzę dokładnie.
–
Najpierw zdaj egzamin na jounina, młotku – rzucił z rozbawieniem Sasuke.
Szedł
z rękami w kieszeniach spodni, wyprostowany i nawet nie wydawał się zmęczony
nauką. Na jego ustach błąkał się lekki uśmiech, mrużył oczy i był tak
przystojny, że Sakura cały czas na niego zerkała, głowiąc się jednocześnie nad tym,
jak powinna do niego zagadać. Nie było jeszcze aż tak późno, może poszliby na
spacer? Porozmawialiby o technikach, omówili kilka rzeczy, a później... Sakura
zarumieniła się na samą myśl o tym.
–
O rany, ale wielki księżyc! – zdziwił się Naruto, kiedy wyszli na zewnątrz. Noc
była wyjątkowo ciepła i przyjemna. Po wcześniejszych chmurach nie było już
śladu. – To może teraz pójdziemy do Ichiraku? Co wy na to?
–
Ja nie mam ochoty. – Sasuke rzucił mu krótkie spojrzenie, ale chyba go nie
zauważył. No tak, Naruto, gdy był głodny, myślał żołądkiem. – Przestań w końcu
jeść tyle tego ramenu, bo twój mózg naprawdę zamieni się w makaron.
Sakura
parsknęła, rozbawiona żartem Sasuke.
–
Naruto, myślę, że spotkasz tam jeszcze Ino i Saia. Coś słyszałam, jak mówili,
że to ostatnia okazja, żeby dłużej posiedzieć, bo kolejne dni będą już zawalone
nauką. W końcu w czwartek egzamin – westchnęła i spojrzała na niego, oczekując
reakcji. I ta była dokładnie taka, jakiej się spodziewała.
Naruto
prawie zerwał się do biegu, bo wizja ostrego wkuwania przez pozostały niecały
tydzień była naprawdę dołująca. Że też jounini musieli posiadać taką wiedzę
teoretyczną, jakby umiejętności praktyczne nie wystarczały…
–
Draniu…
–
Idę do domu, Naruto – Sasuke nie dał mu dokończyć. Nie miał ochoty na siedzenie
w knajpie i wysłuchiwanie kolejnych głupich plotek, kto z kim i dlaczego. Poza
tym w archiwum było duszno, więc wolał się przebiec na świeżym powietrzu, a
potem zwyczajnie pójść spać. – Tylko uważaj... – rzucił ostrzegawcze
spojrzenie, mówiące wprost: „jak się znowu schlejesz, to pożałujesz”.
Naruto
chciał zabrać ze sobą Sakurę, ale kiedy ta tylko pokręciła głową, uśmiechnął
się lekko i za chwilę już go nie było.
Sasuke
też miał zamiar pożegnać się i wskoczyć na pobliski dach, ale wtedy Sakura w
końcu zebrała się na odwagę i podeszła bliżej, splatając nerwowo ręce za
plecami.
–
Przejdziemy się? – zapytała, a kiedy już chciał zaprzeczyć, ubiegła go. – Jest
coś, o czym chciałam z tobą porozmawiać.
Ha, w końcu odkryli jak wygląda Kakashi :D
OdpowiedzUsuńSai mnie rozwala z tymi swoimi poradnikami xD W sumie już myślałam, że Ino się domyśliła, ale jednak nie. W sumie to mało kto by się domyślił. Raczej nikt w pierwszym odruchu nie łączy ze sobą dwójki przyjaciół, szczególnie gdy jeden od małego powtarzał, że odbuduje swój klan, a drugi latał zakochany za koleżanką z drużyny.
Mam jakieś dziwne przeczucia odnośnie tego spaceru, ale może tylko dramatyzuje.
Czekam na kolejny rozdział! :D
Związek Saia i Ino to jakiś kosmos XD "nie wiedziałaś?" wygrało wszystko. Czekam niecierpliwie jakie będzie zakończenie i liczę na trochę Shikamaru! <3
OdpowiedzUsuńNaruto nie ma ochoty na ramen? - koniec świata.
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle świetny. Rozwala mnie Sai. W ogóle nie umie trzymać języka za zębami. Robi takie insynuacje że gdyby wszyscy nie byli tak zakotwiczeni w kłamstwie że Sasuke jest hetero to już dawno ktoś by się domyślił o związku Sasunaru.
Powoli denerwuje mnie Sakura. Niech ona się odczepi od Sasuke. No ile można gnębić człowieka który nawet nie udaje zainteresowania?
Czekam z wielką niecierpliwością aż Sakura dowie się prawdy. Tak chciałabym zobaczyć jej wyraz twarzy.
Nie wolno rozdzielać Sasuke i Naruto.
Juliet
Dzięki za kolejną część. Martwi mnie tylko ta przerwa, którą zapowiedziałaś ostatnio... Mam nadzieję, że nie będzie długa. Sasuke mógłby wyłożyć łopatologicznie (dosłownie łopatą po łbie), że nie ma szans. Pozdrawiam i weny życzę.
OdpowiedzUsuńSai jest świetny, w tym rozdziale ubawiłam się do łez xD
OdpowiedzUsuńGenialne zagranie, a potem nagły zwrot zainteresowania Ino był po prostu wspaniały! *-* Sakura dalej wkurwia, czy ona nie może Sasuke dać spokoju? No w sumie nie może, bo taka fabuła xD Ale nie wyprzedzam, robi się naprawdę ciekawie. Mam nadzieję, że Sakura niczego dziwnego nie wywinie, bo nie ręczę za siebie i tak sąsiedzi słyszą, gdy czytam, bo dosadnie na bieżąco komentuję epitetami... Eeee...
Znaczy się, jestem zachwycona, że tak szybko pojawił się nowy rozdział i już nie mogę doczekać się kontynuacji <3 Nie wiem, co bym zrobiła gdyby nie pojawiały się tak regularnie xD
Gratuluję autorkom i życzę wiele weny <3
Pozdrawiam,
~ Wege
...O mój Boże! Myślałam, że się zapowietrzę jak natrafiłam na waszego bloga! Jestem niedobitkiem i wiernym fanem Bom Bom!, który wkraczał w tereny sasunaru właśnie przez to świetne opowiadanie! Ostatnio przez Boruto postanowiłam odnowić kontakty ze starą serią, z sentymentu weszłam na 324kcal.blogspot.com... I myślalam, że oszaleję że szczęścia! Do tego mam do tyłu aż 24 rozdziały nowego opowiadania! Przepraszam, że wam tak spamuję niezbyt na temat, ale obiecuję, że już wkrótce się poprawię!
OdpowiedzUsuńŚciskam was serdecznie i pozdrawiam!
-Agiichan
Bardzo ciekawie się to zapowiada, rozmowa Saska z Sakura na temat uczuć, może w końcu postanowi mu je wyznać, a może to Sai palnie jakaś gafę przy pomocy swoich sentencji. Pomimo, iż jestem ogromnym fanem ff osadzonych w realnym świecie, stąd mój ogromny sentyment do Rywali ciesze się, że sasunaru hiden naprane dobrze się bronią, życzę wam weny i masy energii do dalszego pisania a sobie jak i innym czytelniczką jak najwięcej rozdziałów. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńW mnie chcecie doprowadzić do zawału prawda? Jak zobaczyłam to zbliżamy się do końca, to naprawdę myślałam, że mi serducho wyskoczy. To opko jest nieziemskie, cudowne, genialne, świetne. Zakochałam się w nim.
OdpowiedzUsuńBłagam niech ta przerwa nie będzie długa. Bo umrę i będziecie mnie miały na sumieniu.
Boję się, że Sakura coś odwali. Sasuke dał jej chyba złudną nadzieję w tym archiwum, jak byli sami. Tylko on się ciągle irytuje jej towarzystwem, wiec niemożliwe żeby się z nią umówił na randkę. Boże nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Błagam tylko, niech akcja nie doprowadzi mnie do płaczu. Nawet nie wiecie jak się denerwuje jak to teraz będzie. Normalnie jak egzaminami :)
Pozdrawiam i weny, weny i jeszcze raz weny.
Angelika
Boże ja też mam nadzieję, że nie będę płakać. Dużo autorek lubi zrobić dramę na koniec pierwszej części, żeby się czytelnicy denerwowali. Ja nie chcę. Niech oni nie zrobią niczego głupiego. Kiedy będzie rozdział? bo się nie mogę doczekać.
UsuńHej,
OdpowiedzUsuńwspaniale, Sai się nie wygadał, uff... ale aż bym chciała, żeby Sasuke powiedział że kocha Naruto, bo Sakura z tym swoim zachowaniem mnie wkurza...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hejo.
OdpowiedzUsuńWiedzialam ze sai z czyms wyskoczy. Nie myliłam się.
No trzeba mówić o swoich uczuciach, ale to Sai on się jeszcze uczy. Oby tylko nie przesadził z tym "draniem" bo sasuke się wkurzy.
No to już wiemy co sie stanie Naruto, gdy Sakura się dowie że chodzi Sasuke. Podobnie jak Sai poleci na drzewo...
A tak serio to ciekawe jak zareaguje Sakura na ich związek. Będzie zła, zawiedziona?
Naruto taki zazdrosny jest o tego drania. Urocze.
Ciekawe jak sobie poradzą na egzaminie.
Postaram się pisać komentarz jak najczęściej.
Pozdrawiam Deia
A nie pisałaś wcześniej. że czytałaś już Hidena? To przecież wiesz, jak zareaguje:)
Usuń