Dziękujemy
za komentarze (na niektóre jeszcze żadna z nas nie zdążyła odpowiedzieć) i
zapraszamy na rozdział 28 :)
Sasuke
na szczęście złapał ręcznik w ostatniej chwili, ale zdążył przysłonić sobie
tylko krocze. Sakura zobaczyła jego wyrzeźbione uda, wystające kości miednicy i
podbrzusze. Pierwszy raz widziała jego prawie nagie ciało i to jeszcze z tak
bliska. Jeszcze nigdy nie czuła się w taki sposób, dosłownie zaschło jej w
ustach i poczuła, że serce zaraz wyskoczy jej z klatki piersiowej.
–
Sasuke, ja... – Nie miała pojęcia, co powiedzieć, ale wyczuwała w tej sytuacji
swoją szansę. Być może nie zaczną jak normalna para, być może będzie musiała
zrobić coś szalonego, żeby zwrócił na nią uwagę, tym bardziej, że sam wydawał
się chyba trochę zażenowany. Może on też pierwszy raz był w takiej sytuacji?
Oczywiście! On też na pewno pierwszy raz był w takiej sytuacji, bo w końcu
każdą wolną chwilę spędzał w towarzystwie Naruto. Nie miał czasu spotykać się z
dziewczynami, żeby... Sakura zbliżyła się do niego.
–
Powinnaś już iść – usłyszała.
Sasuke
zawiązał sobie pośpiesznie i tym razem dokładnie ręcznik wokół pasa.
–
Następnym razem zadzwoń, a nie wchodź do czyjegoś mieszkania – warknął, zły na
Sakurę i na siebie. Nie pierwszy raz dziękował swojemu refleksowi. Wcześniej
ratował mu życie, a teraz... Sam nie wiedział, co uratował, ale jedno było
pewne – nie chciał stać nagi przed Sakurą.
–
Przepraszam, ja dzwoniłam, ale pewnie nie słyszałeś – rzuciła pośpiesznie
Sakura, nie ruszając się ze swojego miejsca.
Przyszła
tu, bo po drodze spotkała Kurenai, która twierdziła, że widziała Sasuke i
Naruto, kierujących się w stronę dzielnicy Uchiha. Widocznie jednak darowali
sobie trening. Zastanawiała się, czy tam iść, ale w końcu uznała, że musi
zaryzykować.
Pukała
do drzwi mieszkania Sasuke chyba ze trzy razy i w końcu miała odpuścić, ale dla
pewności złapała jeszcze za klamkę. Drzwi uchyliły się. Zerknęła do środka, od
razu zauważając leżącą na podłodze przedpokoju kamizelkę i bluzę. To ją
odrobinę zaniepokoiło, bo Sasuke zawsze, nawet gdy chodzili na misje, był
bardzo porządny, swoje rzeczy od razu składał w kostkę. A te tutaj wyglądały,
jakby były rzucone w pośpiechu. Weszła, wołając go, ale nikt nie odpowiadał.
Dopiero po chwili usłyszała szum lejącej się wody. Miała zamiar wyjść, ale
wtedy usłyszała coś jeszcze, coś niepokojącego, jakby stłumiony krzyk.
–
Ja wiem, że nie powinnam. Przepraszam.
Sasuke
przeszedł na korytarz, dając znak Sakurze, żeby szła za nim. Dopiero teraz
zauważył swoją bluzę i kamizelkę na podłodze. Dobrze, że przynajmniej tylko
jego ciuchy leżały porozrzucane. I to tylko te, które zdążył zdjąć z niego
Naruto, zanim zaciągnął go pod prysznic. Gdyby tak Sakura natknęła się na ich
bokserki w przedpokoju… Raczej nietrudno byłoby się zorientować, do kogo należą
pomarańczowe gacie. Przeklął siebie w myślach. Nie uważali, no znowu nie
uważali. A to zdarzało się im coraz częściej.
Nawet nie wrzucił do prania spodni, które już rzucone wczoraj byle jak,
wisiały przewieszone przez oparcie kanapy w salonie. Gdzieś tam była jeszcze
reszta jego wczorajszych ciuchów, które Naruto szybko z niego zdzierał. Dobrze,
że przynajmniej dzisiaj rozbierali się w łazience.
–
Sasuke-kun? – usłyszał zaniepokojony głos.
–
Co? – zapytał zniecierpliwiony. Chciał się już jej pozbyć.
Sakura
zatrzymała się, nie będąc pewna, czy powinna o tym mówić. Sasuke miał na karku
i łopatkach wyraźnie czerwone smugi. To pewnie stąd ten krzyk spod prysznica.
Musiało go naprawdę boleć, skoro tak się zachował, bo on zwykle nic po sobie
nie pokazywał, nawet w momentach, gdy bardzo cierpiał. Tak było na misjach. No,
czasami syknął, ale to wszystko. Tyle że wtedy zawsze towarzyszył mu ktoś z
drużyny siódmej, więc być może wówczas się hamował, a we własnym mieszkaniu
mógł się zwyczajnie nie kontrolować.
–
Masz poharatane plecy. Może... – Sakura odetchnęła i po chwili wahania dotknęła
niepewnie jego ramienia. – Może powinnam na to spojrzeć?
–
To nic takiego, poradzę sobie.
–
Ale Sasuke-kun, jutro wszyscy mamy drugą część egzaminu. Ja naprawdę… Tsunade
nauczyła mnie… – zamilkła, widząc minę Sasuke.
Wydawał
się być zły i w normalnych okolicznościach odpuściłaby, ale przecież przed nimi
była ta misja. Sasuke musiał być w pełni sił! Jeszcze coś by mu się stało. Tak,
wiedziała, jaką siłą dysponował, ale chwila nieuwagi i takie nawet z pozoru
banalne zranienia mogą zaważyć na wszystkim.
–
Pozwól mi… – Instynktownie położyła ręce na jego plecach, uwalniając
uzdrowicielską chakrę. Zawsze tak działała na polu walki, gdy widziała, że ktoś
jest ranny. Sasuke co prawda ranny nie był, ale jeżeli o niego chodziło, każda
forma pomocy była ważna.
Sakura
westchnęła, czując przepływ chakry. Ten dotyk był po prostu porażający!
Dotykała Sasuke w taki sposób… Cholera, skup się – pomyślała, gdy chakra nagle
zaczęła dziwnie drgać. Musiała się opanować, bo przecież nie mogła dopuścić,
żeby coś mu się stało podczas egzaminu. Nawet, jeżeli to były tylko powierzchowne
zaczerwienienia, na oko nieistotne. Nie miała pojęcia, co to jest, wyglądało,
jakby wpadł na krzaki. Ostatnio podobnie wyglądał Naruto, kiedy Tsunade robiła
mu badania kontrolne. Ponoć miał małą przygodę z kolcami, a przynajmniej tak
twierdził. A teraz… Pewnie jak zawsze się bili albo urządzali sobie wyścigi w
jakichś chaszczach.
Znów
westchnęła i pokręciła głową z niezrozumieniem. Przecież nie byli już dziećmi!
Kiedy skończy się egzamin, będzie musiała sobie z Naruto poważnie porozmawiać. Jako
jej przyjaciel na pewno zrozumie, że chciałaby spędzać z Sasuke więcej czasu.
Będzie też musiała jeszcze bardziej zmobilizować Hinatę, bo póki co te starania
ich obu wyglądały beznadziejnie. Jeszcze Naruto, fakt, on był naprawdę mało domyślny,
ale Sasuke? Przecież gdyby tylko chciał,
to ona… Znów się zarumieniła, patrząc na niego. Był cudowny. Tak strasznie go
pragnęła...
–
Sasuke-kun – szepnęła, odrywając ręce od jego prawie wyleczonych już pleców.
Była naprawdę dobrą medyczką, lata szkoleń nie poszły na marne. Teraz już bez
żadnego nadzoru, jedynie przy wsparciu asystentów, przeprowadzała poważne
operacje. Brała też udział w testowaniu różnych eksperymentalnych metod, więc prawie
w ogóle nie zajmowała się w szpitalu błahymi zranieniami. Jednak w tej
sytuacji… Mimo że dla niej wyleczenie czegoś takiego było jak machnięcie ręką,
to jednak ta ręka musiała mieć kontakt ze skórą Sasuke, a to było uczucie nie
do opisania.
–
Sakura, wystarczy, dzięki. – Sasuke odwrócił się w jej stronę. Nie chciał
przeciągać tej wizyty, bo znając Naruto i jego charakter, zaraz tak się znudzi
siedzeniem w łazience, że wyjdzie tu w pełnym negliżu. I o ile jemu w żadnym
wypadku by to nie przeszkadzało, to Sakura mogłaby się nieźle zdziwić. – Zapłać
za mnie i za Naruto, i…
–
A tak właściwie, to dlaczego płacisz też za Naruto? – Sakura próbowała każdym
możliwym sposobem podtrzymać rozmowę. No bo, cholera, kiedy znów będzie miała
okazję znów zobaczyć go bez ubrania? – Mieliście iść trenować i myślałam…
–
Miał coś do załatwienia, odda mi później. Teraz przecież nie będziesz go
szukała po całej wiosce, skoro chcecie kupić ten prezent – stwierdził i
otworzył drzwi. Sugestia była aż nazbyt oczywista.
–
A... No tak, to na razie. Wiesz, jak zostanie, to ci oddam. To znaczy wam… –
Sakura już sama nie wiedziała, co ma powiedzieć. Odniosła wrażenie, że Naruto i
Sasuke zachowują się ostatnio dość dziwnie. Ino miała rację. Oni powinni więcej
czasu spędzać z daleka od siebie. No bo ile uwagi można poświęcać wyłącznie jednej
osobie? Oczywiście ona mogłaby poświęcić Sasuke cały swój czas, ale to zupełnie
coś innego, bo go kochała. A ci dwaj byli przecież po prostu przyjaciółmi. Nie
wyobrażała sobie, żeby ona ze swoją najlepszą przyjaciółką mogła spędzać całe
dnie. Chyba by się pozabijały albo powyrywały sobie nawzajem kłaki z głów. A
tego Ino by jej nie wybaczyła. W końcu miała najdłuższe i najładniejsze włosy w
całej wiosce.
–
Nie trzeba – mruknął Sasuke, który był już coraz bardziej zirytowany.
–
No... to w porządku. – Sakura splotła ręce za plecami, wychodząc na korytarz. –
To... o której jutro zaczynasz misję? Bo jesteśmy podzieleni i...
–
O dziewiątej – odpowiedział Sasuke, choć naprawdę zaczynał już tracić
cierpliwość. Poza tym dosłownie przed chwilą wydawało mu się, że usłyszał jakiś
odgłos z łazienki, jakby coś spadło na podłogę.
–
Ja o dziesiątej. – Sakura, która niczego najwyraźniej nie zauważyła, wreszcie odpuściła.
– No to powodzenia. Uważaj na siebie – uśmiechnęła się i ruszyła w stronę
schodów.
–
Jasne, dzięki.
Sasuke
w końcu zamknął drzwi i przekręcił wszystkie zamki. Naprawdę muszą wyrobić
sobie z Naruto kategoryczny odruch przekręcania klucza w zamku, bo odnosił
wrażenie, że za każdym razem, kiedy przekraczali próg mieszkania, gdzie w końcu
mogli być kimś więcej niż tylko przyjaciółmi – po prostu wariowali.
–
Sakura-chan już poszła? – zapytał Naruto, którego głowa wychynęła zza drzwi
łazienki. Oczywiście przez cały czas pod nimi podsłuchiwał, bo kiedy
zorientował się kto to, omal nie dostał palpitacji serca. Jednak mimo starań i
przytykania kubka do drzwi, prawie nic nie usłyszał. W końcu uznał, że się na
wszelki wypadek się ubierze i przez przypadek strącił z szafki przybory go
golenia. – Co chciała?
–
Pieniędzy – rzucił tylko Sasuke. Był zbyt zajęty zbieraniem ubrań, żeby
zauważyć, jak to zabrzmiało.
–
Co?! – Naruto zamrugał zaskoczony.
–
Składają się na prezent dla bibliotekarki – wyjaśnił Sasuke, wkładając rzeczy
do kosza na pranie.
–
I po to musiała do ciebie przyjść? Nie mogła z tym zaczekać do jutra? A, racja.
Jutro już druga część egzaminu. – Naruto podrapał się po głowie. Chwycił swoją
kamizelkę i po chwili wyszedł z łazienki już prawie w pełni ubrany. Zerknął na
Sasuke, dopiero teraz zdając sobie sprawę, w jakim stanie widziała go Sakura.
Wydął tylko wargi, niezbyt z tego zadowolony, ale nie miał zamiaru niczego
komentować. – Chcesz herbaty? – zapytał, idąc do kuchni. – I ubierz się, tak w
ogóle – burknął, zanim zdążył ugryźć się w język.
Sasuke
uśmiechnął się kpiąco, ale podszedł po szafy. Po kilku minutach pojawił się w
kuchni przebrany już w świeże rzeczy. Usiadł przy stole, kiedy Naruto
przygotowywał herbatę.
–
Zaczynasz o dwunastej? – zapytał, choć to było pytanie retoryczne. Dobrze znał
wytyczne ich obu. – Ciekawe, dlaczego tak późno.
– Nie wiem. – Naruto wzruszył ramionami i
postawił na stole dwa kubki, które po chwili zalał wrzątkiem.
Od
jakiegoś czasu czuł się w mieszkaniu Sasuke jak u siebie, tak dużo czasu tu
spędzał. Wiedział, gdzie są naczynia, gdzie cukier, wiedział też, że Sasuke
zawsze kręci nosem, gdy czegoś nie odstawi na swoje miejsce. A to zdarzało się
bardzo często i w taki właśnie sposób zawsze, gdy tu był, z pedantycznego
porządku robił się mały bałagan.
–
To co, mały zakład, kto wróci wcześniej? – zaproponował, patrząc na Sasuke
wyzywająco. Już zupełnie zapomniał, że jeszcze kilka godzin temu zapowiedział,
że nigdy więcej się z nim o nic nie założy. Niestety, ta ich odwieczna chęć
rywalizacji przeważyła.
–
Nie! – Sasuke zareagował niespodziewanie ostro. – To nie będą żarty, młotku.
Skup się na tym, co masz zrobić, a nie na wyścigu z czasem. Niech ci się noga
powinie i… – Pokręcił głową i upił łyk herbaty, nie chcąc kończyć. Wiedział, że
ten egzamin to będzie prawdziwa misja z prawdziwymi zagrożeniami. Naruto był
silny, ale zazwyczaj bardzo nieuważny. Strateg też był z niego marny. I będzie
tam sam. Jeżeli coś się stanie, nikt mu nie pomoże.
–
Dobra, dobra. – Naruto machnął ręką. Z jednej strony Sasuke miał rację, ale z
drugiej… Na ukończenie misji mieli trzy dni, a właśnie dokładnie za tyle od
jutra wypadały urodziny tego drania i dlatego właśnie planował wrócić
wcześniej. Chciał mu zrobić niespodziankę i na niego czekać. Będzie musiał się
postarać, żeby dotrzeć do Konohy przed nim. W końcu raz w życiu kończy się
dziewiętnaście lat. Naruto miał już nawet prezent. Długo zastanawiał się, co
chciałby dostać Sasuke, który w zasadzie miał wszystko, ale w końcu wpadł na
pomysł. Może to było głupie, ale chciał dać mu coś, co przypominałoby Sasuke o
nim i co miałby cały czas przy sobie. Kupił mu za zaoszczędzone pieniądze pięknie
grawerowany kunai, który na pewno mu się spodoba. Aż uśmiechnął się na myśl o tym
prezencie, który czekał pod jego łóżkiem, trochę niestarannie zapakowany, bo
robił to oczywiście sam.
–
Pamiętaj, żeby najpierw pomyśleć, zanim wyskoczysz na kogoś i go zaatakujesz –
mruknął Sasuke. – I przeanalizuj sytuację. I uważaj, żeby ktoś cię nie zranił,
bo mogą użyć zatrutej broni.
–
A ty, draniu, nie daj się tam zamęczyć – burknął Naruto, kiedy w końcu usiadł
naprzeciwko niego.
–
Zamęczyć? – Sasuke uniósł brwi.
–
No zamęczyć, przecież wszyscy wiedzą, że jestem bardziej wytrzymały od ciebie –
wytknął mu Naruto, uśmiechając się szeroko. Zupełnie zignorował zdegustowany
głos Kuramy, który przypomniał mu, komu zawdzięcza te pokłady chakry.
–
Wszyscy też wiedzą, że ja jestem bardziej inteligentny – rzucił Sasuke z
rozbawieniem.
–
Coś ty powiedział? Że niby ty jesteś bardziej inteligentny ode mnie?! Chyba
sobie kpisz! Może Sakura-chan i Kakashi-sensei, ale ty?!
–
A kto miał więcej punktów z egzaminu? Bo wydaje mi się, że jednak ja.
–
Co mi tam... egzamin! – wrzasnął Naruto, już najwyraźniej zapominając, jak
bardzo się nim denerwował. – Nie tylko takie egzaminy się liczą. Nie każdy jest
dobry w pisaniu takich pierdół. O, tutaj trzeba mieć! – Zastukał palcem w skroń.
– Na polu bitwy, to ja nie mam sobie równych. Właśnie dlatego będę najlepszy na
misjach. Zobaczysz, zdobędę najwięcej punktów i najszybciej ją skończę! – prychnął,
zakładając ręce na ramionach. Chociaż Sasuke ostrzegał go, że ma być poważny,
znowu chciał mu udowodnić, że jest najlepszy.
–
Przestań pajacować, do cholery! – Sasuke
miał już dość tych przechwałek. Naruto zawsze, od kiedy go znał, próbował
zgrywać bohatera, choć wtedy, gdy byli po prostu zwykłymi gówniarzami z
przerośniętym ego, dość kiepsko mu to wychodziło. Do dziś nie zapomniał mu tego
białego króliczka, którego się przestraszył. I mimo że teraz byli już dorośli,
a Naruto faktycznie stał się bohaterem, to nadal potrafił zachowywać się jak
dwunastoletni dzieciak. Sasuke był pewien, że podczas drugiej części egzaminu,
zamiast skupić na analizie i rozważnym
wykonaniu misji, będzie próbował załatwić wszystko kierując się impulsem,
zamiast rozsądkiem. Głupek. On naprawdę nie powinien niczego wykonywać w
pojedynkę. Sasuke, już gdy siedzieli w Ichiraku, zastanawiał się, jakie zadania
im przypadną. Był pewien, że będą się od siebie różniły. W końcu to już nie był
drużynowy egzamin na chunina i Las Śmierci – jak za pierwszym razem, który
doskonale pamiętał, ale miał świadomość, że nawet wtedy zagrożenia były
naprawdę realne. Wówczas zginęło kilka osób.
–
Oj, Sasuke, jeszcze zobaczysz. – Naruto chwycił swoją kamizelkę i zaczął się
ubierać. – Idę, muszę spakować rzeczy na jutro i porządnie się wyspać. Może
zajdę jeszcze do Sakury, zapytam, co z tym prezen…
–
Nigdzie nie idziesz. – Sasuke pociągnął go z ramię i odwrócił w swoją stronę.
Za bardzo, choć to go czasami naprawdę niepokoiło, przyzwyczaił się do
obecności Naruto w swoim łóżku.
Naruto
prychnął, ale po chwili uśmiechnął się. Wiedział, czego chciał Sasuke, choć nie
powiedział tego wprost.
–
Niech ci będzie. Wyjdę z tobą rano, bo i tak zaczynasz wcześniej. To co, zjemy
coś jeszcze? Masz coś dobrego? – zapytał i podszedł do lodówki. Otworzył ją i
bezceremonialnie wsadził głowę do środka. – Ech, draniu, tu prawie nic nie ma –
zaczął narzekać. – Misja, misją, ale jak chcesz, żebym u ciebie siedział,
powinieneś się trochę lepiej przygotować… No dobra, dobra – jęknął, gdy Sasuke
rzucił w niego jabłkiem. Podniósł je z ziemi i potarł o swoją bluzę. Będą musieli
coś wykombinować z tych resztek, bo nie miał zamiaru iść głodny spać. Przed drugą
częścią egzaminu musiał się porządnie najeść.
*
Naruto
obudził się i zerknął na sąsiednią stronę łóżka, która okazała się być pusta.
Po chwili dotarł do jego uszu odgłos szumu wody z łazienki i zdał sobie sprawę,
że Sasuke musiał już wstać. Sam nawet nie słyszał budzika. Zerknął na zegarek.
Dochodziła siódma, więc mieli jeszcze sporo czasu. Mógł się po tym draniu
spodziewać, że będzie chciał być gotowy wcześniej. On nigdy się nie spóźniał.
Przeturlał
się na drugą stronę łóżka i ułożył głowę na leżącej tam poduszce. Wciągnął
powietrze, wciąż wyczuwając zapach Sasuke. Uśmiechnął się i wtulił twarz w miękki
materiał. Tkwił w takim błogim bezruchu przez kilka minut, ale w końcu podniósł
się, bo nie chciał, żeby Sasuke zastał go w tym stanie. W przeciwnym razie do
końca poranka by z niego drwił.
Wszedł
do kuchni i nastawił wodę na kawę. Wczoraj wieczorem wyszli jeszcze do sklepu,
żeby kupić rzeczy na śniadanie, więc teraz zaczął je przygotowywać.
–
Naruto? – usłyszał po chwili i obejrzał się na zdziwionego Sasuke, który
właśnie wyszedł z łazienki. – Co tak wcześnie?
–
No a czemu nie? Obudziłem się i zgłodniałem.
–
Jasne. – Sasuke uśmiechnął się kącikiem ust i oparł się o blat. Miał na sobie
tylko spodnie od ich stroju na misje.
Naruto
oblizał machinalnie usta, rzucając mu ukradkowe spojrzenie. Nie zobaczą się
przez kilka dni, jak dotąd będzie to najdłuższa przerwa od ponad roku.
–
Tu masz kawę. – Wskazał nożem na kubek, który dosłownie przed chwilą zalał
wrzątkiem. Tak jak swój. Sasuke nigdy nie słodził, on za to nie szczędził sobie
cukru i mleka. Jeszcze teraz tak się zagapił, że w ogóle nie zauważył, jak
mleko z kartonu wycieka już ponad jego kubek.
Cholera, czy on go musiał tak rozpraszać?!
–
Naruto… – Sasuke podszedł bliżej i wyciągnął mu z ręki kartonik. Nawet nie
skomentował tego, że wszystko z blatu leje się na podłogę. Jego zwykle
sterylnie czystą podłogę!
–
Oj, nie chciałem, draniu.
Naruto
uniósł lekko głowę, kucając i próbując to zetrzeć jakaś pierwszą lepszą z
brzegu ścierką. Kiedy się podniósł, Sasuke był naprzeciwko, a przez jego zapach
zaczęło mu się kręcić w głowie. To znaczy, nie… O czym on w ogóle myśli? To
przecież z głodu, a nie przez zapach. Właśnie! Tylko… Ten oszałamiający zapach…
–
Sasuke… – Chwycił go w pasie, przyciągając do siebie. Nie mógł się powstrzymać.
Ten głupi drań tak go kusił, nawet nic nie robiąc, nie wykonując żadnego gestu.
– Tam… no wiesz… – mruknął, całując go wolno, a potem chowając nos w
zagłębieniu jego szyi. – Nie daj się… nie?
–
Eh, młotku… – Sasuke wsunął mu ręce pod bluzę, gładząc spokojnymi ruchami jego
plecy. – O mnie się nie martw.
–
Wcale się nie martwię. – Naruto podniósł głowę i oparł się nią o czoło Sasuke,
patrząc mu w oczy. – Tylko… Kiedyś powiedziałeś, że nie obchodzi cię, co się
stanie z twoim własnym życiem…
–
Naruto, to było dawno temu. – Sasuke objął go i przyciągnął do siebie bardziej.
Tak, doskonale to pamiętał. Był wtedy młody i głupi, a w głowie miał tylko
Itachiego i zemstę. Nic innego się nie liczyło. – Obiecuję, że będę uważał –
mruknął, czując, jak Naruto odrobinę się rozluźnia. Po chwili westchnął, czując
jego usta na swoich. Przymknął oczy i oddał delikatny pocałunek. Masował kark
Naruto, chłonąc jego ciepło, ale w końcu odsunął się od niego i uniósł kąciki
ust.
Naruto
zapatrzył się na niego, zbyt skupiony na innych rzeczach, żeby wyczuć rodzaj
tego uśmiechu.
– A teraz idź umyć zęby, młotku, bo śmierdzisz
jak pies Kiby – rzucił Sasuke z rozbawieniem i odsunął się. – Ja już dokończę
to śniadanie.
Jedli
spokojnie, nie spiesząc się, bo mieli jeszcze dobrą godzinę do wyjścia.
Rozmawiali o strategiach, ewentualnych zagrożeniach i tym, na co powinni
zwrócić uwagę. Analizowali poprzednie zadania z egzaminów i jeszcze przypominali
sobie techniki, które mogłyby im się przydać.
W
końcu zaczęli się zbierać. Naruto poszedł się wykąpać, a Sasuke pozmywał
naczynia i dokończył pakowanie. Większość rzeczy przygotował już wczoraj, był
przezorny w przeciwieństwie do Naruto, który dopiero teraz będzie się pakował.
Oczywiście wygodnie pominął fakt, że to przez niego, bo zatrzymał go u siebie
na noc.
Stanęli
na korytarzu i Naruto przysunął się do Sasuke. Wiedział, że jeżeli wyjdą z
mieszkania, nie będą już mogli zrobić w stosunku do siebie żadnego innego gestu
poza przyjacielskim uściskiem.
–
No... to... Widzimy się za dwa dni, no nie? – zapytał niepewnie Naruto. Patrzył
na Sasuke z bliska. – Dajesz mi słowo?
–
Słowo. – Sasuke przyciągnął go do siebie mocniej.
Pozwolili sobie na kila minut długiego,
namiętnego pocałunku, jednak w końcu niechętnie oderwali się od siebie. Obaj
wiedzieli, że muszą wyjść, żeby Sasuke się nie spóźnił. Nie, żeby to było
łatwe. I nie, żeby nie powodowało pewnego niepokoju, jednak byli shinobi i
doskonale wiedzieli, z czym to się wiąże. Tylko że o ile wcześniej Naruto tak
bardzo martwił się o Sasuke jako przyjaciela, to co dopiero teraz, kiedy byli
dla siebie kimś dużo ważniejszym? Obaj pierwszy raz znaleźli się w takiej
sytuacji i żaden z nich chyba nie do końca potrafił powiedzieć cokolwiek
sensownego. Sasuke, bo nie umiał, Naruto, bo nie wiedział, co konkretnie.
Wreszcie,
już w centrum wioski, pożegnali się bez słowa, rzucając sobie tylko wymowne
spojrzenia.
*
Odkąd
Naruto, przebrany już i spakowany, opuścił swoje mieszkanie, szedł na miejsce
spotkania z dziwnym uczuciem. Pierwszy raz miał wykonać misję sam. Do tej pory
zawsze ktoś mu towarzyszył. Wbił wzrok w buty i dopiero, gdy podniósł wzrok, z
niemałym zdziwieniem zauważył Irukę, który opierał się o drewniany mostek nad
małym potokiem. To było dawne miejsce spotkań drużyny siódmej. Trochę się
zmieniło. Po ataku Paina zbudowano mostek na nowo, ale i tak w ciągu ostatnich
miesięcy musiano ponaprawiać kilka wyrwanych poręczy i szczebelków, ponoć pozostałości
po jakichś walkach geninów. Dobrze, że przynajmniej kształtem wszystko było
niemal identyczne jak kiedyś, bo naprawdę budziło wspoamnienia.
Iruka
wiedział, że egzamin jego podopiecznego będzie tylko formalnością, od dawna
Kakashi próbował mu to wbić do głowy, ale i tak niesamowicie się denerwował.
Pamiętał tego rozwrzeszczanego dzieciaka, który malował twarze Hokage. A teraz…
Teraz Naruto sam był przygotowywany do tej roli i Iruka był z tego powodu
niesamowicie dumny!
–
Iruka-sensei… – Naruto oparł się poręcz mostka, zakładając ręce za głowę. Zawsze
tak robił, gdy czekał na innych. Kakashiego, Sakurę i… Sasuke. Ciekawe, jak
sobie radzi. Na pewno, drań jeden, wróci bardzo szybko. A to przecież on miał
skończyć misję przed nim!
–
Naruto… – Iruka wcisnął mu do ręki pergamin z opisem drugiej części egzaminu. –
Pamiętaj, o czym się uczyliśmy. Najpierw dwa razy pomyśleć, a potem dopiero…
–
…a potem dopiero działać – dokończył Naruto. – Wiem. Sasuke nie dawał mi o tym
zapomnieć od dobrych kilku dni. – Zmarszczył nos i rozwinął zwój. – O cholera –
zaklął w myślach, kiedy zobaczył treść.
–
Nie denerwuj się. Na pewno dasz sobie radę. Wierzę w ciebie. – Iruka położył mu
dłoń na ramieniu. – Wyrosłeś na wspaniałego shinobi, Naruto.
–
Dzięki, Iruka-sensei – rzucił ze słabym uśmiechem. Wiedział, że teraz musi
skupić się na swoim zadaniu, żeby jak najlepiej je wykonać.
Iruka
życzył mu jeszcze powodzenia i już po chwili go nie było.
Misja
Naruto rozpoczęła się.
Nah, mam nadzieję, że prawda o związku Naruto z Sasuke wyjdzie jak najszybciej. Nie dość, że oni nie będą musieli się już kryć, to jeszcze dziewczyny nie będą robiły sobie nadziei.
OdpowiedzUsuńRozdział świetny jak zawsze. Nie mogę się już doczekać, by dowiedzieć się co to są za misje :D
Czekam na nexta!
Weny!
No nie mogę! Z takim przejęciem śledziłam tekst i modliłam się, żeby się w końcu wydało, a tu znowu taka lipa. Lubicie drażnić czytelników :D chyba moment, w którym Sakura dowie się, że nie ma szans jest tym najbardziej przez wszystkich wyczekiwanym :-)
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o egzamin, to jestem ciekawa, czy istnieje możliwość, żeby zadania dwóch osób się w jakiś sposób zazębiały. Na początku uznałam, że nie, że to chyba nieco nierozsądne, ale nie powiem, wciąż nie mogę przestać o tym myśleć ;-)
Weny życzę i pozdrawiam!
C.
Dobrze, że się nie wydało. Cała sytuacja z Sakurą, genialna. Uśmiałam się z tego. Biedny Sasuke kiedyś dostanie zawału jak tak dalej pójdzie.
OdpowiedzUsuńChyba nigdy tak nie czekałam na następny rozdział jak teraz. Muszę zobaczyć jakie misje dostali. Aż usycham z ciekawości. Mam wrażenie, że Naruto wpadnie w tarapaty- "szybko, szybko" i coś się stanie.
Spoiler
Hej.
OdpowiedzUsuńWiem, że kiedyś pisałam że chciałabym aby Sakura i Hinata dowiedziały się o związku Sasuke i Naruto ale teraz gdy tak myślę to chcę aby ten moment nadszedł jak najpóźniej. Macie rację co do tego że jeżeli by się dowiedziały to koniec tej historii byłby już bliski. A w ogóle przyjemnie się czyta jak Sakura niepotrzebnie się męczy próbując uwieść Sasuke. Tak - zła ja. Kurczę. Ciekawi mnir jedno: jakie zadanie dostał Naruto? I też uważam tak jak moja poprzedniczka, że misje Naruto i Sasuke mogą się skrzyżować. By było ciekawie. Teraz do głowy wpadła mi jescze jedna myśl. Naruto wraca z misji, Sasuke jeszcze nie ma, a jak już Sasuke wraca to jest ranny. Nie wiem co ja mam w tej głowie ale jakoś tak mi to pasuje. No ogólnie to Naruto jest tym "ciamajdą" i zawsze musi sobie coś zrobić ale co do misji to uważam że jak komuś ma się coś stać to Sasuke (chociaż wolałabym żeby to była Sakura ale nie ma tak pięknie). No ale dosyć mojego żędolenia. Rozdział świetny (jak zawsze) i z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy.
Juliet
Nie przejmujcie się tym, że nie macie czasu odpowiadać, sesja jest. Z tego co widziałam też macie egzaminy. Ja ostatni mam przed sobą, więc rozumiem, że nie macie czasu. Za to jestem zachwycona, że dodajecie rozdziały regularnie.
OdpowiedzUsuńTen rozdział był taki fajnie sielankowy. I taki miły i kochany. Choć mam wrażenie, że to cisza przed burzą. Ale tak naprawdę nie wiem, jakie mogą być te ich misje. Coś mi się zdaje, że coś się stanie. Choć mam nadzieję, że póki co nie wyda się to, co jest między chłopakami. To jest takie fajne, że musza się kryć, a jak zostają sami wybucha, dosłownie wybucha ta namiętność.
Na temat postaci już się wypowiadałam, ale ostatnio jak oglądałam Boruto, to Ino naprawdę chyba tak na serio przyjaźni się z Ino. Hinata została sprzątaczką i kurą domową.
Jestem ciekawa, czy będzie jakaś konfrontacja Sakury z Karin.
Jeszcze raz powiem, że kocham to opowiadanie. Wyobrażacie sobie, że wolę czytać po raz drugi to, niż obejrzeć jeszcze raz anime? :)
Wiem, że nie powinnam, bo nawet się jakoś szczególnie konstruktywnie nie wypowiedziałam, ale jak zrobicie mi niespodziankę i dodacie rozdział dzisiaj (tak jak ostatnio co cztery dni), to pójdę jutro na egzamin podbudowana :) Wiem, marudzę, bo same się pewnie uczycie na swoje egzaminy, ale łeb mi pęka od nauki.
Martyna
Czyli jednak potwierdzone: ręcznik oficjalnie współpracuje z Sakurą! A do tego, dopiero co cieszyłam się, że nie zauważyła tych zadrapań a tu proszę! Wystarczyło być cierpliwym! Sakura jest naprawdę naiwna i niewinna... Dobrzeń, że to ona wpadła do mieszkania! Poza tym to bardzo słodkie że strony Naruto~ ale Sasuke ma rację, niech lepiej skupić się na misji, a na świętowanie jego urodzin przyjdzie pora!
OdpowiedzUsuńHej,
OdpowiedzUsuńcudownie, choć szkoda że Sasuke jakoś bardziej dosadnie nie wyprosił Sakury, no i jak widać bardzo się o siebie martwią, ciekawe na czym polega jego misja...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia