Dziękujemy
za komentarze i zapraszamy na rozdział 23:) Jeszcze dwa rozdziały do końca I
tomu i robimy przerwę.
–
Nie, Sai, to… – Spanikowany Naruto odepchnął Sasuke.
–
Całowaliście się – powtórzył Sai. Teraz uznał, że może być pomocny inny cytat:
„Jeżeli ktoś cię całuję, to zapewne oznacza, że cię kocha”. Tak, to by się
zgadzało, przecież on, skoro kochał Ino, to ją całował i to nawet często. –
Kochacie się?
–
C… co? – wychrypiał Naruto, podnosząc się z ziemi. – Posłuchaj, to… Nie waż się
mówić nic Sakurze… I nikomu innemu! – doskoczył do Saia, łapiąc go za ramiona i
potrząsając nim. Był tak spanikowany, że Sai telepał się na wszystkie strony.
–
Nic nikomu nie powiem – wydusił Sai, gdy Naruto w końcu przestał się
na nim wyżywać. Pamiętał jedną z naczelnych zasad z poradnika, napisaną grubszą
czcionką: „Jeżeli przyjaciel powierzy ci jakiś sekret, zachowaj go w
tajemnicy”.
Sasuke
miał ochotę uderzyć głową o drzewo. Najpierw swoją, później Naruto, a na końcu
najlepiej jeszcze tą Saia. I to tak, żeby niczego potem nie pamiętał. Mieli
uważać, już Shikamaru ich ostrzegał, żeby byli ostrożni, a oni... Szkoda gadać,
naprawdę byli beznadziejni i w końcu dowie się o nich ktoś, kto nie będzie
trzymał języka za zębami. Miał już spore wątpliwości, co do tego, że Sai nikomu
nie powie.
–
O rany! – Naruto jęknął i złapał się za głowę. – Ale my mamy pecha, no cholera
jasna! – Rzucił rozpaczliwe spojrzenie Sasuke. Co teraz mieli zrobić?
–
Na pewno nikomu nie powiesz? Nie chcemy, żeby się ktoś dowiedział. – Sasuke
podszedł bliżej Saia. Coraz bardziej zaczynał go irytować ten jego uśmiech. I w
ogóle wszystko zaczynało go irytować. Nie potrafili nawet się dobrze ukryć. Jak
on w ogóle do tego dopuścił. Przez tego młotka zaczynał głupieć.
–
Nikomu nie powiem. – Sai pokręcił głową, ale nie krył zaciekawienia. Spróbował
przeanalizować wszystkie porady, które kiedykolwiek przeczytał i zdał sobie
sprawę, że przypadek Sasuke i Naruto był naprawdę ciekawy. No bo z jednej
strony byli przyjaciółmi, z drugiej rywalami. „Rywalizacja w związku może
wprowadzić do niego trochę pikanterii” – przypomniał sobie radę z książki o
trudnych związkach, którą ostatnio czytał. Przeszedł już przez wszystkie edycje.
Od „Jak zdobyć dziewczynę”, przez „Jak zatrzymać dziewczynę” i teraz przyszła
kolej na: „Jak wytrzymać z dziewczyną”. Jego związek z Ino stawał się coraz
trudniejszy, bo więc po cichu zaczął podczytywać poradniki o trudnych
relacjach. Będzie musiał pożyczyć któryś z nich Shikamaru, bo on też nie miał
lekko.
–
Nie mów. Nawet Ino, rozumiesz? – zapytał Naruto.
–
Rozumiem. Nie martw się, Naruto. Jesteście moimi przyjaciółmi. Może mogę wam
jakoś pomóc? – zaproponował. Przecież jak trzeba, to poszuka jakichś
dodatkowych książek..
Sasuke
miał wrażenie, że opuszki jego palców same z siebie generują błyskawicę, gdy
zobaczył kolejny uśmiech Saia. No co za cholerny typek. Może małe Chidori
spowodowałoby trochę większa amnezję? Zanim jednak wprowadził swoje rozważania
w czyn, niebo przecięła prawdziwa błyskawica. Latem, zwłaszcza w taką duchotę,
burze były dość częstym zjawiskiem, a tu zanosiło się na nią od kilku dni. I
dobrze, przynajmniej powietrze się orzeźwi i będzie czym oddychać.
–
Wracamy? – zapytał, rozglądając się dookoła. W taka pogodę lepiej było nie przebywać
wśród wysokich drzew.
–
Jasne, draniu – zgodził się od razu Naruto, który też miał ochotę stąd uciec,
ale to raczej ze względu na tę całą sytuację.
–
Tak, chodźmy. Naruto, i ty… draniu – podłapał Sai. W końcu określanie
przyjaciół ksywkami zbliżało ich do siebie. Dzięki temu zdobył miłość Ino, bo
nazwał ją pięknością. Więc może Sasuke…
–
Jeszcze raz mnie tak nazwiesz, a nie ręczę za siebie! – Sasuke stanął
naprzeciwko Saia i Naruto zastanawiał się, co mogłoby być w tym wypadku gorsze:
uderzenie pioruna czy Chidori. Uznał, że chyba jednak to drugie.
Zdążyli
wrócić do biblioteki zanim zaczęła się ulewa i burza rozszalała się na dobre. Deszcz
zacinał w okna, zupełnie zamazując widok. Hinata, Kiba i Shino, którzy
dołączyli zaledwie chwilę temu byli całkiem przemoczeni. Tylko Lee skakał przed
budynkiem Akademii, tańcząc w deszczu i krzycząc o wiośnie młodości, aż w końcu
zirytowana Tenten wciągnęła go siłą do środka. Czasami miała wrażenie, że jej
kolega z drużyny potrzebuje jakiejś opiekunki, bo ma coś z głową.
–
Sasuke-kun… – Sakura, nadal niezwykle rozentuzjazmowana, zaproponowała krzesło
obok siebie.
Naruto
zmrużył oczy i spojrzał na Sasuke podejrzliwie, ale zanim ten zdążył cokolwiek
zrobić, sam usiadł obok Sakury i przysunął drugie krzesło dla Sasuke. Trzeba
było jakoś interweniować.
–
Co tam, Sakura-chan? – zapytał i zaśmiał się. – Co dzisiaj przerabiamy?
Ino
obserwowała całą scenę z zaciekawieniem. Bo nie dość, że Naruto chyba naprawdę
był zazdrosny, to jeszcze wydawało jej się, że na twarzy Sasuke też dostrzegła
jakąś taką irytację. Uśmiechnęła się z zadowoleniem i założyła ręce na piersi.
Miała nawet ochotę pokręcić głową, bo naprawdę nie wierzyła własnym oczom!
–
Uspokoiłeś ich? – zapytała swojego chłopaka, kiedy ten usiadł obok niej i
położył na stół gruby tom „Historii malarstwa w świecie Shinobi”. Na podstawie
tej książki udało mu się opracować dwie nowe techniki i miał nadzieję, że
stworzy jeszcze kolejną, która była mu potrzebna do zbliżającego się egzaminu.
–
Tak. Naruto był bardzo zły, ale już jest lepiej, prawda? – zapytał i uśmiechnął
się.
Ino spojrzała sceptycznie na Naruto, który siedział
między Sasuke i Sakurą i wcale nie wyglądał na uspokojonego. Kłócił się właśnie
z Sasuke o to, co dzisiaj powinni przerabiać i po raz pierwszy Sakura wydawała
się im nie ustępować.
–
Musimy dokończyć te techniki pieczętujące. Tłumaczyłam ci już, Naruto.
–
Ale ja wczoraj o nich czytałem! – upierał się. – Wszystko już wiem!
–
Tak? A ja myślę, że nie wiesz! Wczoraj ja i Sasuke… – umilkła i prawie
podskoczyła na krześle, gdy drzwi do biblioteki otworzyły się z hukiem.
–
Przepraszam, przeciąg jest – wytłumaczył się Shikamaru bibliotekarce, która
omal nie dostała przez niego zawału. Wyglądał jak zmokła kura. Nawet jego kucyk
trochę oklapł przez ten deszcz. A wiatr naprawdę porządnie zawodził, było to
słychać nawet mimo pozamykanych okien.
Kiedy
w końcu wszyscy usiedli do zwojów i książek, Sasuke co jakiś czas zerkał na
Naruto. Zauważył, że jego irytacja jeszcze wzrosła. W ogóle zdawał się nie
skupiać na nauce, bo kiedy Sakura pytała, czy zrozumiał daną technikę,
odpowiadał że tak. A wiadome było, że on nigdy nie zrozumiałby niczego za
pierwszym razem. Zawsze trzeba było mu tłumaczyć po kilka razy. Poza tym Sai
rzucał im ciągle jakieś dziwne spojrzenia, po czym wpadał w zadumę, najwyraźniej
nad czymś myśląc.
–
Trójkąt to takie kwadratowe kółko wzajemnej adoracji – powiedział w końcu, nie
bardzo będąc świadomy chyba, że wszyscy go słyszą i że nagle umilkli. Pamiętał
ten cytat z jakiegoś filozoficznego poradnika. Uznał, że jednak musi jakoś
pomóc przyjaciołom. Wiedział, Ino uświadomiła go już dawno, że Sakura kocha
Sasuke. Ale skoro Sasuke kochał Naruto, to co z Sakurą? Jak on miał w takim
wypadku zareagować? I kogo właściwie wspierać?
–
Sai, o czym ty bredzisz – Ino zdzieliła go książką. Jej chłopak miał czasami
naprawdę takie odchyły, że sama zastanawiała się, czy nie zabrać go do szpitala
na badania.
–
O trójkątach – uśmiechnął się po swojemu. – Jedna osoba zawsze zostaje
pokrzywdzo…
–
Dobra, dość tych bzdur! – Shikamaru czuł, że musi zainterweniować. Nie miał
pojęcia, jakim sposobem, ale Sai chyba też już wiedział, bo wpatrywał się w
była drużynę siódma przez cały czas. Cholera… Jeszcze i to. Rzucił zirytowane
spojrzenie Sasuke, ale ten tylko lekko wzruszył ramionami. No to pięknie…
W
końcu postanowili zrobić sobie przerwę i wyjść z biblioteki. Nikomu się to nie
uśmiechało, bo deszcz padał tak intensywnie, jakby chciał zrekompensować im
wcześniejszy kilkudniowy upał.
–
Sasuke-kun, dzisiaj też masz czas, żeby się spotkać i pouczyć? – zapytała
Sakura już przy wyjściu. Chciała odciągnąć go na bok, ale Naruto jak na złość
przyczepił się do nich i żadne sugestie nie pomogły.
–
Możemy iść.
–
Świetnie! To... tak jak wczoraj? O tej samej godzinie i w tym samym miejscu? –
zapytała. Te dwa, rzucone niby obojętnym tonem słowa, poprawiły jej humor jeszcze
bardziej. Tak, cholera, tak! Co prawda zdawała sobie sprawę, że znowu będzie
musiała ubłagać Tsunade o dostęp do archiwum, ale miała nadzieję, że tym razem
pójdzie jej lepiej. – To do dziewiętnastej, Sasuke! – pożegnała się i z rozpędu
chciała go przytulić, ale w ostatniej chwili zdała sobie sprawę, że on raczej
nie zareagowałby na to dobrze. Rzuciła jeszcze tylko krótkie „cześć” Naruto (którego,
mimo że kochała jak brata, to dzisiaj miała ochotę udusić za ciągłe stawanie
między nimi) i wyszła z biblioteki.
–
Co to było, draniu? – Naruto włożył ręce do kieszeni kamizelki i patrzył na
ostatnich wychodzących znajomych. Hinata posłała mu krótkie spojrzenie, a gdy
złapała jego wzrok, zarumieniła się i uśmiechnęła niepewnie.
–
To na razie, Naruto-kun – pożegnała się, a on był zbyt zły, żeby odpowiedzieć,
więc tylko skinął głową.
–
Co?
–
Właśnie umówiłeś się z Sakurą na drugą randkę! – warknął. – Co to miało być?!
–
Ale jesteście męczący – westchnął Shikamaru, który stanął za nimi. – Czy mi się
tylko zdawało, czy Sai też już wie? Jak się dowiedział?
–
Przez przypadek – zbył go Sasuke i spojrzał z lekkim rozbawieniem na Naruto.
Sakura zwykle tylko go irytowała, ale teraz przyszło mu na myśl, żeby stać się
dla niej trochę milszym. Skoro to tak bardzo drażniło Naruto, mógł zaryzykować.
Przecież uwielbiał go drażnić! Ta jego zazdrość… – pomyślał z zadowoleniem,
zupełnie ignorując fakt, że on sam przecież reagował tak samo, gdy Hinata za
bardzo zbliżała się do Naruto.
–
Wy wszystko robicie przez przypadek. Jeszcze kilka takich wpadek i będzie już
za późno – westchnął Shikamaru. – Naprawdę powinniście uważać.
–
Jasne – warknął Naruto i wyszedł z biblioteki.
Shikamaru
przez chwilę nie rozumiał jego zachowania, dopiero po chwili go olśniło. Tak,
no jasne! Już wiedział, o co Naruto był zły. Przed chwilą była z nimi Sakura,
która wyglądała na uszczęśliwioną. I patrzyła na Sasuke maślanym wzrokiem.
Wychodziło na to, że wczoraj w archiwum Kakashi widział Sasuke właśnie z
Sakura, a nie z Naruto. Westchnął ciężko A jemu wydawało się, że zazdrość
Temari jest bardzo męcząca. Chciał jeszcze zapytać o coś Sasuke, ale ten
zniknął mu z oczu.
Sasuke
próbował dogonić Naruto, bo ten wyskoczył na dachy i biegł tak szybko, że nawet
raz się poślizgnął.
–
Młotku, do cholery! – warknął, gdy w końcu udało mu się go złapać. Przytrzymał
go mocno za ramię, nie pozwalając mu się wyrwać.
–
Puszczaj mnie, draniu. Nie wiem, po co to robisz, ale daruj sobie. – Niebieskie
oczy patrzyły na niego z wyrzutem. Naprawdę, to nie tak, że Naruto nie chciał,
żeby Sasuke i Sakura się zaprzyjaźnili czy coś. Jemu po prostu ciągle tłukła
się po głowie ta myśl z odbudową klanu.
–
Idziesz ze mną – powiedział stanowczo Sasuke. Miał już dość tego ganiania się
po całej wiosce. Zaraz zafunduje mu takie genjutsu, że odechce mu się głupich
zachowań.
–
Co? – Naruto zmarszczył brwi, nic nie rozumiejąc. Byli już cali mokrzy, woda
kapała im z włosów na twarz, a oni stali na środku dachu jednego z wyższych
budynków i patrzyli na siebie ze złością.
–
Dzisiaj, do tego archiwum. Też ci się to przyda. Mówiłem ci, że wczoraj cię
szukałem, ale...
Naruto
prychnął i spojrzał na niego spod byka, ale kiedy Sasuke nie spuszczał z niego
wzroku, zaśmiał się krótko, czując wyraźną ulgę. Głupi drań – pomyślał jeszcze
tylko.
–
Idziemy do mnie? – padła kolejna propozycja, która jeszcze bardziej poprawiła mu
humor. Skinął głową i ruszyli, tym razem już wolniej, w kierunku mieszkania
Sasuke. W końcu teraz odbije sobie za wczorajszy wieczór. Już on mu pokaże!
–
Masz jakiś pomysł, co będziemy robić? – spytał zaczepnie Naruto, kiedy
wchodzili na klatkę schodową.
Sasuke
wyjął z kieszeni klucze i otworzył drzwi, więc po chwili już znaleźli się w
jego mieszkaniu.
–
Nawet kilka – odpowiedział, uśmiechając się sugestywnie. – Myślę, że zaczniemy
od zdjęcia tych mokrych ciuchów – powiedział, pozbawiając Naruto powoli
poszczególnych części garderoby i ciągnąc do salonu. Ubrania stanowiły teraz
ścieżkę, bo były rzucane na podłogę. – Hn… To też jest mokre – stwierdził,
chwytając za gumkę bokserek, ale Naruto złapał jego rękę.
–
Najpierw trzeba zająć się twoimi rzeczami – mruknął rozpinając kamizelkę. –
Jeszcze się przeziębisz i co, z kim będę trenował? – wyszeptał mu do ucha.
Po
chwili Sasuke też był już w samych bokserkach, które jednak zaraz sam ściągnął,
patrząc bezczelnym wzrokiem w oczy Naruto. Usiadł i rozparł się wygodnie na
kanapie.
– No chodź… – przywołał go ręką. Naruto
poczuł, jak przechodzi go dreszcz podniecenia. Sasuke siedział i czekał na
niego, i… I w sumie to miał racje. Jego gacie były mokre, nie powinien w nich
zostawać. Kilka sekund później pomarańczowy materiał dołączył do innych ubrań,
a Naruto, pociągnięty dość mocno, wylądował na Sasuke.
–
Zimno – zadrżał, gdy powiew z uchylonego okna zrobił się silniejszy. Ciągle
lało, a wiatr szarpał drzewami, jakby miał je zaraz powyrywać. Przemknęło mu
przez myśl, że lepiej, żeby tak się nie stało, żeby burza nie porobiła za
dużych zniszczeń, bo potem Kakashi jeszcze powie, że to ich wina…
–
Zaraz będzie ci gorąco – mruknął Sasuke i przyciągnął go bliżej. Uda Naruto
ciasno przylegały do jego własnych, tak samo jak ich erekcje, które drażniły
się wzajemnie. Westchnął cicho. To było podniecające. Bardzo podniecające. Tak
bardzo, że już po chwili chwycił oba penisy i zaczął przesuwać po nich dłonią.
Naruto
przełknął ciężko, z zafascynowaniem patrząc na ten widok. Przestali się już
wstydzić nagości, teraz stała się dla nich czymś naturalnym i tylko ich. Teraz
kochali się już bez skrępowania, poznawali swoje ciała coraz lepiej. Naruto
ogarnęła nagła złość, gdy pomyślał, że na jego miejscu miałaby być teraz
Sakura. Pochylił się i pocałował Sasuke tak agresywnie, że ten chyba się tego
nawet nie spodziewał.
Jęknął
w jego usta i oddał pocałunek chaotycznie, wolną rękę wsuwając w jasne włosy.
Wciąż poruszał dłonią po ich penisach, a Naruto zaczął kołysać biodrami,
dodatkowo ich stymulując.
–
Wolniej, młotku... – wysapał w pewnym momencie. Znowu czuł krew w ustach, a
jego serce biło tak szybko, że miał wrażenie, jakby zaraz miało mu wyskoczyć z
piersi. Naruto jest naprawdę porywczy – pomyślał, gdy został popchnięty na
kanapę, a on zawisnął nad nim, przedramieniem przytrzymując jego szyję.
Oddychał ciężko, parząc jego usta gorącym powietrzem. W mieszkaniu było teraz przyjemnie
chłodno, a zapach deszczu i lata unosił się w powietrzu.
–
Jesteś mój, Sasuke – warknął Naruto, patrząc mu z determinacją w oczy.
–
To się zaraz okaże, kto będzie czyj… – Sasuke uśmiechnął się prowokująco i
chwycił go za tyłek.
Wiedział,
czego chce Naruto, ale on miał inny plan. Powoli, jakby zupełnie przypadkowo,
jego ręka wsunęła się między pośladki. Naruto przez chwilę mu na to pozwalał,
ale w końcu chwycił go i odwrócił bokiem do siebie tak gwałtownie, że omal nie
spadli z kanapy. Ułożył się za plecami i teraz to jego erekcja drażniła Sasuke,
naciskając na niego lekko.
–
Chcesz w ten sposób? – zapytał Sasuke.
Naruto
poruszył się trochę bardziej sugestywnie. I trochę niecierpliwie. Powoli
zaczynał tracić panowanie nad sobą, gdy myślał, że jeszcze chwila i znów to
zrobi. I wtedy Sasuke będzie już tylko jego. Wszystko to, co się dzisiaj
działo, zostanie zepchnięte na dalszy plan, ważne będzie tylko to cudowne
uczucie, kiedy…
–
Zapomnij! – Sasuke wyczuł jego dekoncentrację i zrzucił go z kanapy. Naruto
miał miękkie lądowanie, bo na podłodze leżał puchaty grafitowy dywan, ale nawet
nie zdążył o tym pomyśleć, bo Sasuke już na nim siedział i przytrzymywał mu
ręce za głową. – Co by tu z tobą zrobić… – zastanowił się na głos.
–
Nic ze mną nie zrobisz, draniu! – rzucił z pewnym siebie uśmiechem, znowu
zaczynając się siłować.
Uderzyli
się kilka razy o stolik, to łokciem, to głową albo nogą. Ich podniecenie coraz
bardziej rosło, gdy ocierali się o siebie całymi ciałami. Jeden próbował
zdominować drugiego, ale obaj byli tak zdeterminowani, że żaden nie chciał
odpuścić.
–
Młotku, nie bądź uparty – warknął Sasuke, obcałowując szyję Naruto i
przytrzymując go przy podłodze. W końcu postanowił działać dywersją i muskając
opaloną skórę, zsunął się w dół. Uśmiechnął się kpiąco, gdy wreszcie przestał
mu się opierać.
Wziął
jego penisa do ust i zassał się na nim, badając reakcję Naruto. Była taka, jak
się spodziewał. Naruto westchnął i przykrył usta przedramieniem, rozsuwając
szerzej nogi. Sasuke uśmiechnął się i zaczął działać, wsłuchując się w
westchnięcia i przyspieszony oddech Naruto, aż w pewnym momencie już nie
wytrzymał i sam sięgnął do swojego penisa, zaczynając się wolno masturbować. W
pewnym momencie zmienił tempo, zwolnił, widząc, jak Naruto wije się pod nim,
zaczynając prosić o więcej. I Sasuke właśnie to zamierzał mu dać. Podciągnął jego
nogi i usiadł między nimi, z triumfalnym uśmiechem patrząc w roziskrzone
niebieskie oczy. Naruto tylko westchnął ciężko i skinął głową z rezygnacją. Już
nie miał siły walczyć o dominację, był na to zbyt podniecony.
Sasuke
tym razem sięgnął do niskiej komody stojącej obok kanapy i wyjął z niej taką
samą żelową maść jak ostatnio. Naruto zdążył tylko pomyśleć, w ilu jeszcze
miejscach trzyma takie rzeczy, bo już
drugi raz znalazło się pod ręką. Jeśli na przykład dodać by do tego takie
pomieszczenia jak łazienka, kuchnia czy przedpokój, to okazałoby się, że musiał
wykupić chyba pół apteki. Ale w końcu te myśli odleciały, gdy Sasuke znów go
pocałował. Tym razem nie brutalnie, ale powoli, jakby leniwie, jakby chciał mu
zafundować całą gamę przeżyć. I fundował. Sekunda po sekundzie palce przesuwały
się po jego rozpalonej skórze, drażniąc najwrażliwsze miejsca… A jeszcze nie
tak dawno twierdził, że mu zimno. Westchnął, gdy Sasuke chwycił jego rękę i
wycisnął na nią żel, a potem skierował w stronę swojego penisa. Jego własne
palce, powoli zaczęły się niego wsuwać. To uczucie nadal jeszcze było dziwne,
ale wiedział przecież, że za chwilę będzie przyjemniej. Kiedy Sasuke w końcu w
niego wszedł, zadrżał lekko.
– Obejmij mnie za szyję – szepnął mu do ucha,
całując je przy tym lekko. Po chwili podniósł się razem z nim i oparł się
plecami o siedzenie kanapy. Naruto poczuł, jak ściska go mocno w pasie,
chowając głowę w zagłębieniu jego szyi. Słyszał, że westchnął kilka razy
ciężko, zanim ponownie na niego spojrzał. Jego czarne oczy lśniły takim
pożądaniem, że tym razem to Naruto pierwszy się poruszył. I mimo że trochę
zabolało, to nie żałował, bo wyraz twarzy Sasuke był bezcenny.
Sasuke
sapnął cicho i spojrzał na ciało Naruto, ale szybko znowu skupił uwagę na jego
spojrzeniu.
Kochali
się w milczeniu, całując się i dotykając tak, jakby próbowali sobie
przypomnieć, gdzie znajdowały się te punkty na ich ciele, pod wpływem których
obaj tracili zmysły. Naruto dyszał ciężko, nie mogąc skupić się na niczym innym
niż nieco niezdarnym poruszaniu się na penisie Sasuke, który wypychał biodra,
wychodząc mu naprzeciw. Byli zarumienieni i spoceni. W pewnym momencie Sasuke
złapał penisa Naruto i zaczął poruszać po nim ręką, kciukiem zahaczając o
wrażliwą główkę. Naruto jęknął zaskoczony i odchylając się lekko, zaczął się na
nim poruszać jeszcze szybciej. Obaj byli już blisko.
Sasuke
końcu nie wytrzymał i przewrócił go na podłogę. Zawisł na nim i zaczął wchodzić
w niego gwałtownie, niekontrolowanie, czując, że jeszcze chwila i... Jęknął,
dociskając biodra do jego ciała, gdy poczuł, jak zalewa go fala przyjemności.
Naruto objął go mocniej, zaciskając się na nim jeszcze bardziej i w końcu sam
doszedł z cichym westchnięciem.
–
Rany, draniu... – mruknął po chwili i uśmiechnął się błogo, przyjemnie
rozluźniony.
W
tym momencie nie zwracał uwagi nawet na to, że wyciekająca z niego sperma
brudzi idealnie czysty, ciemnografitowy dywan. Wiedział, że powinien podnieść
się i pójść z tym do łazienki, ale tak przyjemnie się leżało, trzymając Sasuke
w ramionach. Tego Sasuke, ostatniego członka klanu Uchiha i – swoją drogą – ostatniego
drania, za którym szalały dziewczyny, który był nieludzko przystojny i który
był teraz tylko jego. Ścisnął go mocniej, jakby nie chciał pozwolić mu wydostać
się z objęć.
–
Dusisz mnie – sapnął Sasuke, a kiedy ten nie zareagował, dźgnął go mocno w
żebra. Raz, a potem drugi…
–
Przestań, draniu! – Naruto automatycznie go puścił i skulił się, nie chcąc
dawać mu dostępu do najwrażliwszych części ciała.
Przez
to wszystko, kiedy w końcu wstał i poszedł do toalety, na dywanie była już biała plama. Sasuke uznał, że trzeba będzie ją od razu
wyczyścić, bo gdyby nagle zjawił się jakiś nieoczekiwany gość, trudno byłoby
się z tego wytłumaczyć.
Z Saiem poszło lepiej niż się spodziewałam, chociaż jego tekst o trójkątach był powalający xD
OdpowiedzUsuńA zazdrosny Naruto to słodki Naruto~
Na szczęście Sasuke zna sposób, by upewnić go, że zależy mu tylko na nim~
Już widzę, jak Sasu lekceważy plamę, a potem nagle nachodzi ich Sakura i Uchiha z tą swoją beznamiętną miną informuje ją, że "rozlał mu się jogurt" xD
Weny!
Czekam na kolejny rozdział :D
Z jogutrem to była akcja w Rywalach :) Tu Sasuke raczej by się Sakurze nie tłumaczył, a ona pewnie nawet nie zapytała :) Gorzej by było, gdyby trafiła na Naruto wychodzącego z łazienki bez ubrań :)
UsuńHej!
OdpowiedzUsuńWitam się z wami. Postanowiłam że dzisiaj zaszaleje i będę pisać komentarze. Już napisałam jeden na blogu Indry więc główne powitanie kieruję do Verry. Wracając do bloga. Jedno słowo: ŚWIETNY. Każdy rozdział coraz lepszy. A w ogóle to wszystko jest "kłopotliwe" jakby powiedział Shikamaru. Pierwszy raz spotykam się z bolgami które są prowadzone regularnie. Dla mnie to nowość. Dotąd czytałam tylko dawne sprzed lat, nie skończone, zapomniane. Nigdy ich nie komentowałam bo po co skoro pisarka/pisarz już nie wchodzą na nie. Kiedyś tylko kiedy chciałam czytać ciąg dalszy wystarczyło kliknąć "dalej" a teraz trzeba czekać tydzień. Choć to tak krótki czas w porównaniu z innymi blogami. Jestem bardzo niecierpliwym człowiekiem ale może dzięki wam to się zmieni i będę jak pies Kiby (jak mu tam było? Aki~cośtam) czekać wiernie na swojego pana (w tym wypadku na kolejny rozdział). Niech wena nigdy was nie opuszcza. Trzymam za was kciuki.
Powodzenia
Juliet
Hej!
OdpowiedzUsuńWitam się z wami. Postanowiłam że dzisiaj zaszaleje i będę pisać komentarze. Już napisałam jeden na blogu Indry więc główne powitanie kieruję do Verry. Wracając do bloga. Jedno słowo: ŚWIETNY. Każdy rozdział coraz lepszy. A w ogóle to wszystko jest "kłopotliwe" jakby powiedział Shikamaru. Pierwszy raz spotykam się z bolgami które są prowadzone regularnie. Dla mnie to nowość. Dotąd czytałam tylko dawne sprzed lat, nie skończone, zapomniane. Nigdy ich nie komentowałam bo po co skoro pisarka/pisarz już nie wchodzą na nie. Kiedyś tylko kiedy chciałam czytać ciąg dalszy wystarczyło kliknąć "dalej" a teraz trzeba czekać tydzień. Choć to tak krótki czas w porównaniu z innymi blogami. Jestem bardzo niecierpliwym człowiekiem ale może dzięki wam to się zmieni i będę jak pies Kiby (jak mu tam było? Aki~cośtam) czekać wiernie na swojego pana (w tym wypadku na kolejny rozdział). Niech wena nigdy was nie opuszcza. Trzymam za was kciuki.
Powodzenia
Juliet
Akamaru :) No tak jest z regularnymi publikacjami. A możemy publikować regularnie, bo mamy tekst na zapas. Pisanie w dwie osoby wygląda trochę inaczej, to wszystko leci dużo szybciej :) Dzięki za komentarz.
UsuńO masakra, Sai i te jego poradniki xD Aczkolwiek tytuł tego ostatniego mnie zabił! Powinien pożyczyć go Naruto... Albo Sasuke xD Najlepiej im obojgu. Ale Sasek tego poradnika dla aspołecznych to powinien bez kitu trochę liznąć, może Naruciak mu sprawi na urodziny? :>
OdpowiedzUsuńSakura niech się tak nie napala >< Ale ten fragment, gdy gapiła się na Sasuke maślnym wzrokiem, czyli jak zwykle, mówi wszystko. Ja dalej wspieram SakuHika jakby nie patrzeć xD To tylko moja opinia ^^
Ale fragment, gdy przemoczeni dotarli do mieszkania Sasuke... I ta walka o dominację, o rany *-* Mogłabym to czytać i czytać w kółko i chyba to będzie moim zajęciem przez resztę wieczoru XD Z rozdziału na rozdział coraz bardziej mi się podoba <3 Wyrazy uznania dla autorek! Życzę weny i to jak najwięcej! :))
Pozdrawiam,
~ Wege
Sasuke miał swój pierwszy raz, Naruto miał, a teraz żaden nie odpuści ;)
UsuńA można wiedzieć jak długa będzie to przerwa? :)
OdpowiedzUsuńDwa do trzech tygodni.
UsuńHej,
OdpowiedzUsuńz Saiem to łatwo poszło, ale ten jego tekst o trójkątach boski, no i słodko już widzę minę Sakury jak Naruto przyjdzie z Sasuke...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia