Prawie
wszystkie następne dni mijały w swoim rytmie. Kakashi i śledczy rozpracowywali
szajkę i próbowali zyskać potrzebne informacje, Hideaki wraz z asystentem
pracowali nad antidotum, Sasuke i genini poza treningami odpracowywali swoją
karę, Iruka nadal się nie przełamał i nie zaprosił nikogo na randkę, a Naruto
cieszył się na nowo swoim związkiem i nie mógł się opanować, by co chwilę nie
zerkać na bransoletką.
I
tak byłoby pewnie jeszcze przez jakiś czas, gdyby nie jedno wydarzenie.
To
stało się, gdy Naruto poszedł razem z Sasuke na rutynowe badanie ręki do
Tsunade. Niestety, była zajęta jakąś poważną operacją, więc musieli zaczekać.
Mieli do wyboru hol główny, pełen
jęczących pacjentów i wydzierających się dzieci, lub podziemny, gdzie
przynajmniej była cisza i spokój, które Sasuke cenił ponad wszystko.
Usiedli
na krzesełkach niedaleko sali operacyjnej, czekając na Tsunade. Niestety,
Naruto, jak to Naruto, jak zawsze, gdy się nudził, zaczął wymyślać różne
rzeczy, którymi mogliby zabić czas. A że tym razem to odświeżenie zaręczyn było
jeszcze tak „świeże”, stwierdził, że zaciągnięcie Sasuke do męskiej łazienki
będzie świetnym pomysłem.
–
Wiesz, że nigdy nie robiliśmy tego w
takim miejscu? – mruknął, całując go w ucho, stając na końcu rzędu umywalek.
Był
tak spragniony Sasuke, tak strasznie mu go brakowało przez ten czas rozłąki, że
byłby w stanie zrobić to nawet w publicznej toalecie.
–
Bo inne miejsca były ciekawsze –
stwierdził Sasuke, unosząc kąciki ust. – Jak choćby to twoje tajne miejsce z
treningów z Jirayią, pamiętasz?
–
Ciężko nie pamiętać, skoro tam cię
rozdziewiczyłem – uśmiechnął się szeroko Naruto, doskonale pamiętając tamten
moment, tamte uczucia.
–
Ale to i tak ja zrobiłem to pierwszy –
powiedział Sasuke, przypominając mu Festyn Lata, lampiony na niebie i ich obu,
po raz pierwszy przekraczających tę granicę intymności.
–
Myślisz, że jeszcze kiedyś zrobimy to w
jakimś ekscytującym miejscu? – zapytał Naruto, całując Sasuke z namiętnością,
której tak mu brakowało.
Wczepił
palce w jego włosy, nie mając zamiaru tego przerywać. Było tak przyjemnie, tak
cholernie dobrze. Sasuke znów był cały jego. Kiedyś przyjaciel, potem chłopak,
teraz narzeczony, w przyszłości mąż… Tak, tego właśnie chciał, tego pragnął.
Sasuke
chwycił go za pośladki i uniósł, przypierając tym samym do ściany.
–
Możemy nawet tu i teraz. Choć zawsze istnieje
ryzyko, że ktoś może wejść – powiedział, oddając zachłannie pocałunek.
–
Lub wyjść – usłyszeli głos i momentalnie
się od siebie oderwali.
W
drzwiach jednej z kabin stał Hideaki. Jego twarz wydawała się być bledsza niż
zwykle, a on sam jakby zastygł bez ruchu, po prostu patrząc na Naruto tymi
swoimi bursztynowymi oczami, które wydawał się być smutniejsze niż kiedykolwiek
wcześniej.
–
Nie będę przeszkadzał – powiedział, ruszając
się w końcu z miejsca, bo sytuacja była niezręczna dla wszystkich.
–
Nie, poczekaj! – Naruto chciał pobiec za
nim, jakoś wytłumaczyć, choć nie bardzo wiedział jak i co, ale Sasuke go nie
puścił, za to przycisnął bardziej plecami do ściany kafelków.
–
Narto, wyjaśniłeś mu przecież, że
możecie być tylko przyjaciółmi, prawda? – zapytał. – Wie, że jesteś ze mną i
natknie się pewnie na jeszcze wiele takich sytuacji, gdy będziemy gdzieś razem.
–
No tak, ale… – Naruto nie był pewien. – My właściwie nigdy
nie całujemy się publicznie, a on zobaczył nas w takiej sytuacji zaraz po tym,
gdy dosłownie kilka dni temu wyznał, co do mnie czuje i poprosił, żebyśmy byli
razem. To mógł być dla niego lekki szok.
–
Przeżyje. I może łatwiej przyswoi sobie,
że powinien odpuścić, bo ty jesteś mój – powiedział i znów go pocałował, tym
razem tak, żeby wybić Naruto wszystkie inne niepotrzebne rzeczy z głowy.
*
Kiedy
Hideaki wrócił do laboratorium, był nieco roztrzęsiony. Jasne, zdawał sobie
sprawę, że będzie widywał teraz Naruto razem z Sasuke, ale ta sytuacja, to, jak
oni się całowali, w jaki sposób do siebie mówili… Cholera, teraz zaczął mieć
poważne wątpliwości co do swoich decyzji. Może źle zrobił? Może powinien
postarać się bardziej i walczyć o Naruto do samego końca? I nie, nie chodziło o
wykorzystanie sytuacji, gdy wściekły Naruto chciał uprawiać z nim seks, ale
wtedy, nad morzem, po kąpieli w zimnej wodzie. Obaj byli tak szczęśliwi, leżąc
na skale i wzajemnie się ogrzewając. Czy gdyby wtedy, czując to wzrastające podniecenie,
nie odsunął się, a przyciągnął go do siebie, skończyłoby się to inaczej? Widział
przecież, że jest dla Naruto ważny, może w tak „magicznej” chwili jak tamta,
wcale by go nie odepchnął, a dał rzeczom się po prostu dziać?
–
Hideaki-sensei – usłyszał i odwrócił
głowę.
To
Akio stał z kolbą w rękach. Ach, no tak, przecież mieli dokończyć tę próbkę
antidotum. Niestety, chyba teraz nie był w stanie, za bardzo był rozproszony.
–
Dokończymy to jutro – powiedział. – Ja
zaraz muszę wyjść.
–
A czy w takim razie… – Akio splótł
palce, a jego policzki stały się bardziej rumiane niż zwykle. – Bo moja
koleżanka bardzo chciałaby zobaczyć laboratorium i to nad czym pracujemy. Czy
mógłbym…
–
Jasne. – Hideaki odpiął klucze i rzucił
mu je. Nie miał dzisiaj do tego głowy, niech asystent się wszystkim zajmie, od
tego go w końcu miał. – Tylko niczego nie ruszajcie i pozamykaj potem wszystko
jak trzeba.
Hideaki
skłamał, mówiąc, że musi wyjść. Choć nie, w zasadzie nie skłamał, a powiedział
półprawdę. Bo był w takim stanie, że jedyne, na co miał ochotę, to pójść do
jakiegoś baru i zwyczajnie się upić.
Nie
szukał długo, wybrał pierwszą lepszą knajpę. Zamówił od razu całą butelkę sake,
wiedząc, że ten dzień jeszcze trochę potrwa. Pierwsza, druga i trzecia czarka
nieco go rozluźniły. Czwarta i piąta sprawiły, że mimo iż wciąż miał przed
oczami scenę z łazienki, to zaczynała się ona gdzieś tam rozmywać.
Z
racji tego, że siedział sam, już kilka dziewczyn do niego zagadało, jednak
każdą spławiał. Dopiero jakaś blondynka sprawiła, że poświęcił jej chwilę
uwagi. Przyjrzał się jej znad kolejnej czarki. Jasne włosy do linii szyi,
niebieskie oczy, choć dużo ciemniejsze niż te Naruto.
–
Co taki przystojniak robi tu sam? –
zapytała dziewczyna, patrząc na niego z zainteresowaniem.
–
Piję – powiedział Hideaki, wlewając w
siebie kolejną porcję alkoholu. – Chyba po to chodzi się do baru.
–
Nieudany dzień czy złamane serce? –
zapytała, a po chwili, widząc, ile już wypił, sama sobie odpowiedziała. –
Złamane serce.
Hideaki
tylko prychał. Jego serce nie było złamane, jak to się kolokwialnie mówi. Ono
było rozbite w drobny mak. To oczywiście też zwykłe durne powiedzenie, ale
bardziej pasowało.
–
Wiesz, jestem specjalistką od złamanych
serc – dziewczyna usiadła obok niego. – Jak chcesz, mogę ci pomóc je poskładać
– powiedziała, patrząc na niego i uśmiechając się zachęcająco.
–
Jesteś dziwką? – zapytał bez ogródek.
Ani
makijaż, ani strój na to nie wskazywał, ale zachowywała się dość prowokacyjnie.
Chyba nie pochodziła stąd, bo dziewczyny z Konohy były niczym pensjonarki.
–
Nie – roześmiała się, zupełnie ignorując
tę zniewagę. – Jestem tu w drodze do Kraju Wody i prostu się nudzę, a ty mi się
podobasz. To co, mogę cię jakoś pocieszyć? – zapytała, a po chwili, nie
czekając nawet na odpowiedź, pocałowała go w usta.
Hideaki
nie zaoponował. Przyciągnął ją do siebie i oddał pocałunek.
–
Idziemy do mnie – stwierdził, gdy
zaczęło się robić bardziej gorąco.
W
tym momencie miał ochotę się z kimś pieprzyć, a ona nie dość, że była chętna,
to nadawała się idealnie.
*
Minęło
kilka dni po tamtej sytuacji w toalecie, odkąd Naruto nie widział Hideakiego.
Trochę się tym martwił, bo przecież mieli jeszcze kilka wspólnych projektów,
ale skoro ten się nie odzywał, uznał, że póki co nie chce go widzieć i wolał
nie wywierać presji. Wiedział, że sytuację trzeba będzie rozwiązać, ale póki co
skupiał się na treningach z geninami na i Sasuke, który naprawdę zaczął starać
się, by w ich związku było lepiej. To znaczy nic z tych rzeczy, że był mniej
wredny czy złośliwy, ale czasami zdarzało mu się powiedzieć coś względnie
miłego. A to w jego przypadku był i tak duży krok.
Zrobił
sobie kawę, usiadł na werandzie i cieszył się porannymi promieniami słońca, gdy
usłyszał pukanie do drzwi.
Nie
miał pojęcia, kto to. Sasuke ciągle miał swoją karę, na którą psioczył od kilka
dni, Sai już ich raczej ostatnio nie nachodził… Jakież było jego zdziwienie,
gdy po otwarciu drzwi, zobaczył asystenta Hideakiego. Chłopak był wyraźnie
zdenerwowany i koniecznie chciał porozmawiać.
Naruto
wpuscił go do domu i posadził na krześle w kuchni. Asystent, jak on miał na
imię? Aiko? Nie, Akio, tak Akio, ciągle bawił się palcami. Chciał mu zrobić coś
do picia, ale ten odmówił.
–
Co się stało? – zapytał w końcu Naruto.
–
Ja przepraszam, że w takiej sprawie –
Akio schylił głowę – ale coś niedobrego się dzieje z panem Hideakim. Nie
wiedziałem, do kogo z tym przyjść, a wiem, że się przyjaźnicie, więc....
–
To dobrze, że przyszedłeś do mnie. O co chodzi?
– zapytał zaniepokojony Naruto.
–
Hideaki-sensei od kilku dni nie
przychodzi do pracy. Ludzie gadają, że ciągle siedzi w jakichś barach i się
upija, a dzisiaj… – Akio zarumienił się.
– Dzisiaj, gdy poszedłem po niego do mieszkania, chcąc mu przypomnieć o tym, że
zaczyny do antidotów dojrzały, to ledwo przytomny otworzył mi drzwi zupełnie nago,
a w jego łóżku zauważyłem dwie gołe dziewczyny.
Naruto
zmarszczył brwi. Hideaki zostawił laboratorium? Upijał się? Uprawiał seks z kim
popadnie? To nie był ten Hideaki którego znał, to nawet nie był ten z
przeszłości, którego poznał po utracie pamięci. Ten się najwyraźniej zaczął
staczać i to w zastraszającym tempie.
–
Dziękuję, że mi powiedziałeś –
powiedział, wstając zza stołu. – Będę musiał z nim poważnie porozmawiać.
*
W
jednym ze starych, tradycyjnych domów, na rozłożonych w koło matach, siedzieli
członkowie Korzenia i pozostałe grupy, które się do nich przyłączyły. Nie wydawali
się zbyt zadowoleni, co można było zauważyć od razu po ich minach.
–
To za długo trwa – odezwał się mężczyzna
z małej wioseczki w Kraju Wody. – Ponoć w Wiosce Liścia są naprawdę kompetentni
ludzie od przesłuchań, więc jeszcze chwila, a ci z Suny pękną i wszystko
wyśpiewają.
–
I w ogóle co z tym szpiegiem? Poczynił
jakieś postępy?
–
Jeżeli chodzi o szpiega, to plan się
nieco skomplikował. Ale mamy już inny, być może skuteczniejszy.
–
Jaki? – zapytała kobieta z pasem broni
na biodrach. – Nie jesteśmy tu, żeby siedzieć i nic nie robić. Chcemy znać
szczegóły!
–
Im mniej wiecie, tym większa szansa na
powodzenie planu – powiedział nieformalny lider Korzenia. – Pamiętajcie, że
mamy wsparcie z wewnątrz.
–
Tych dwoje dziadków? – prychnął jakiś
młody chłopak.
–
Chcę przypomnieć, że tych dwoje dziadków
do tej pory było ważną częścią Rady Konohy! – Lider walnął zaciśniętą pięścią w
deski podłogowe. – Mają większą wiedzę i doświadczenie niż my wszyscy razem
wzięci!
–
To niech w końcu zaczną działać –
zapieklił się mężczyzna z Kraju Wody. – Mam gdzieś wasze zapędy i to, czy
przejmiecie władzę w wiosce. Nas interesuje Sasuke Uchiha!
–
I jak chcecie to zrobić bez przejęcia
władzy przez nas? – zakpił lider Korzenia. – Nawet, jeżeli jakimś cudem uda wam
się go zabić, w co wątpię, bo chyba nie wiecie, z kim macie do czynienia, to i
tak nie będziecie mieli dostępu do jego oczu. Ciało cały czas będzie w
posiadaniu Konohy. Tylko współpracując, uda nam się cokolwiek osiągnąć.
„Sasuke i genini […] odpracowywali swoją karę” – w końcu! Sasuke praca dopadła wreszcie. A już myślałam, że jednak tym malarzem nie zostanie.
OdpowiedzUsuń„Iruka nadal się nie przełamał i nie zaprosił nikogo na randkę” – cierpliwości, kiedyś na pewno to zrobi… jak będzie staruszkiem :)
„Naruto cieszył się na nowo swoim związkiem” – hah, to zupełnie jak ja tylko, że nie moim związkiem, a powrotem SasuNaru.
„I tak byłoby pewnie jeszcze przez jakiś czas, gdyby nie jedno wydarzenie” – bardzo nie podoba mi się to zdanie. Wyczuwam dramę.
„stwierdził, że zaciągnięcie Sasuke do męskiej łazienki będzie świetnym pomysłem” – no, tego jeszcze nie robili ani w szpitalu ani w łazience publicznej. Mają teraz szansę zrobić to dwa w jednym :)
„Wiesz, że nigdy nie robiliśmy tego w takim miejscu?” – jestem ogólnie w szoku, że Naruto tak śmiało sobie poczyna w publicznym miejscu. Rozumiem, że nie może się powstrzymać, ale chociaż weszli by do kabiny, bo jak ktoś wejdzie, będzie miał ciekawe widoki.
Ta ich rozmowa jest świetna. Aż łezka w oku się nawinęła podczas przypomnienia sobie początku opowiadania. Jakoś początki związków są zawsze najlepsze, a potem się z tęsknotą za nimi wspomina. Eh, znowu mam ochotę czytać to opowiadanie od nowa.
„Możemy nawet tu i teraz” – serio, Sasuke?! Ty też? Myślałam, że pomyślisz chociaż ty i z tymi sprawami przejdziecie do kabiny. Ale tak od razu przy umywalkach naprzeciwko drzwi? Aż chciałabym być tam i przypadkowo pomylić łazienki i wejść do męskiej właśnie w tym momencie.
„Choć zawsze istnieje ryzyko, że ktoś może wejść” – przynajmniej Sasuke wie, jakie mogą być konsekwencje ich „wybryku”.
„Lub wyjść” -*właśnie się zachłysnęłam śliną* ups, wpadka. Jeśli Naruto chce naciągnąć Sasuke na seks w łazience, to niech sprawdzi najpierw czy jest ona pusta. Wtopa. I jeszcze musiało trafić na Hideakiego. A on to wszystko słyszał! Ajć, biedne serce Hide :( Przed chwilą się cieszyłam jak głupia z całej tej sytuacji, ale potem jak dotarło do mnie, że Hideaki czuje coś do Naruto, i to duże „coś”, to nie powinien on tu nigdy się pojawić. Nie powinien niczego usłyszeć. Na pewno bolało go jak diabli. Ale dobrze przynajmniej, że się ujawnił i nie zabrnęło to dalej. Bo jakby miał siedzieć w tej kabinie, aż oni by nie skończyli, to biedakowi psychika by siadła, a serce już i tak pęknięte, rozwaliło by się na milion kawałeczków. Hideaki chciał sobie tego oszczędzić, wychodząc z tej kabiny. Ale teraz Naruto na pewno jest wstyd i głupio. Sasuke to na pewno oleje, jak zwykle.
„Nie będę przeszkadzał” – taa… jakby po tym mogli kontynuować. Znaczy Sasuke może jeszcze i tak, ale Naruto to na pewno przeszła ochota.
Hideaki nie umył rąk. Co za brak higieny! :D
„ale Sasuke go nie puścił” – zaborczy Sasuke, to coś co lubię, a tu jest jeszcze troszkę pomieszana zazdrość. Mmm… rozpływam się :)
„To mógł być dla niego lekki szok.” – lekkim tego bym nie nazwała. Chłopak się załamał… przynajmniej chwilowo.
„Może źle zrobił?” – w końcu to do niego dociera co zrobił. Chciał zniszczyć SasuNaru, to jest niewybaczalne.
„Może powinien postarać się bardziej i walczyć o Naruto do samego końca?” – albo jednak nie zrozumiał. Mam nadzieję, że dożyję dnia kiedy on sobie odpuści. Ciekawe co musi zobaczyć albo usłyszeć, aby już nie próbować ich rozdzielać.
„gdy wściekły Naruto chciał uprawiać z nim seks” – jestem ciekawa, czy Sasuke kiedyś się o tym dowie. Może sam Naruto mu to powie? Tak po prostu, żeby nic nie zatajać w tym związku. No ale po co nowe konflikty urządzać. Do niczego nie doszło (o dziwo dzięki Hide), więc nie ma sprawy. Sasuke ta wiedza na pewno nie jest potrzebna do życia. Nawet przecież nie chciał słyszeć o tym wypadzie nad morze.
Usuń„nad morzem, po kąpieli w zimnej wodzie […] skończyłoby się to inaczej?” – tak, zrobiłbyś sobie wielką nadzieję, a potem raptownie upadł z tak mniej więcej stu pięter, jakby w końcu i tak Naruto cię zostawił dla Sasuke. Uwierz, Hide, Naruto bez Sasuke nie potrafi żyć. Ty nigdy byś go nie zastąpił ani nie stał się „lepszym modelem”. Naruto jest właśnie potrzebny ten wadliwy w charakterze chłopak, który ma problemy z właściwym wyrażaniem uczuć. W końcu Naruto to najbardziej nieprzewidywalny ninja, więc wiadomo, że nie wybierze najłatwiejszej ścieżki.
„może […] wcale by go nie odepchnął, a dał rzeczom się po prostu dziać?” – nawet jak tak by się stało, to Naruto potem by żałował i tak by cię zostawił. Więc obudź się, Hideaki i nie rób sobie fałszywych nadziei. Żyj dalej albo przynajmniej próbuj.
W takim tempie Hideaki się stoczy. Po co on polazł do tego baru? Może jakby wrócił do domu i trochę sobie popłakał, to by mu choć w mniejszym stopniu przeszło. A teraz zapija smutki, które po wytrzeźwieniu nie znikną.
„Dopiero jakaś blondynka sprawiła, że poświęcił jej chwilę uwagi” – hmmm, ciekawe czemu blondynka? :) I czemu ona ma też niebieskie oczy? Oj, Hideaki, nie rób tego. Nie próbuj szukać w innych Naruto. Zapomnij o nim. Postaraj się, proszę.
„Jesteś dziwką?” – jaki on bezpośredni. Nie, Hideaki, jest takim kimś jakim ty byłeś kiedyś jeszcze przed spotkaniem Sakury w Sunie.
„Idziemy do mnie” – tylko nie krzycz „Naruto” w łóżku :) Kobieta dziwnie może się poczuć. A tak na poważnie, nie podoba mi się ta załamka Hideakiego. Mam nadzieję, że szybko się pozbiera, bo nie można na niego w takim stanie patrzeć.
„To dobrze, że przyszedłeś do mnie” – w sumie prawda. Tylko teraz Hideakowi może pomóc Naruto. Może to on go trochę wyprostuje, a raczej na pewno biorąc pod uwagę jego umiejętności przekonywania.
„od kilku dni” – aż tak długo? Myślałam, że Hideaki zmarnuje sobie tak jeden dzień, a właściwie wieczór i noc. A tu tyle dni. Matko, Naruto pędź do niego!
„w jego łóżku zauważyłem dwie gołe dziewczyny” – dwie?! Szaleje Hideaki.
„Będę musiał z nim poważnie porozmawiać” – oj, będziesz musiał. I to najlepiej jak najprędzej.
„siedzieli członkowie Korzenia i pozostałe grupy, które się do nich przyłączyły” – moja reakcja: eh, znowu oni. I zrezygnowana upadłam na stół. Wkurzają mnie oni. Ile jeszcze razy będą oni mieszać w życiu Sasuke? Nie mogą już odpuścić?
Nie podoba mi się ostatni fragment. Historia o wiele byłaby przyjemniejsza, gdyby tych dziadyg i innego rodzaju pospólstwa nie było. Co oni znowu kombinują? Nie było już za dużo dram w tym opowiadaniu? Najpierw Naruto ledwo uszedł z życiem, potem Sasuke, następnie się rozstali, a teraz co? Znowu ma coś się zadziać? Nie dopuszczę do tego!
Duuużo weny
Juliet
Iruka zaprosi kogoś na randkę jak będzie staruszkiem, a ja się zastanawiam, czy poznam Twoją reakcję na ślub zanim będę staruszką:) Szczkoda bo opinie na bieżąco są fajniejsze,
UsuńNie, no raczej poszliby do kabiny, ale nie zdążyli, bo tu mała niespodzianka. Tak smutna niespodzianka. No i "niespodzianka" zaczęła się staczać. Ale cóż, za dużo słyszał i widział. I jak tu się człowiek ma nie załamać. Niestety, Hideaki wciąż jeszcze żyje marzeniami.
Dziękuję za komentarz:)
Nie przesadzaj z tą staruszką. Komentarze będą, spokojnie. Maks do września i wszystko będzie skomentowane. Chyba tak szybko się nie zestarzejesz? :)
UsuńNa bieżąco z mojej strony będą, bo akurat jestem na rozdziałach, których nie czytałam. Czytam i komentuję od razu. Ale dla ciebie to może być trochę kłopotliwe, bo ja komentuję szczegółowo i nie zawsze możesz zrozumieć o co mi chodzi (jakbym sama wiedziała, co piszę), bo te rozdziały pisałaś dawno. No ale jak chcesz mieć komentarze, to musisz być cierpliwa. Albo szkoła albo brak chęci do czegokolwiek. Byle do lipca...
Juliet