Rozdział,
a w zasadzie dwa, z dużą tak zwaną obsuwą. Osoby, które śledzą mnie na
Wattpadzie, zapewne wiedzą, że te dwa rozdziały, które dzisiaj wklejam (jeden
to filler – odnoszący się głównie do tego, co dzieje się w Boruto) pojawiły się
tam już dużo wcześniej.
Zastanawiałam
się, czy jest sens trzymać ten blog, skoro można to przeczytać gdzie indziej,
ale uznałam, że mam do niego sentyment i zostawię:)
Informuję
też, że teraz rozdziały będą dużo krótsze.
Na
komentarze, za które oczywiście dziękuje, zwłaszcza Juliet, poodpisywałam jak
zawsze na ostatnią chwilę:) Wybaczcie, praca i brak czasu. Ale każdy czytam od
razu:)
*
Ślub
Ino i Saia miał się odbyć następnego dnia, dlatego przyjaciele – jak to w
zwyczaju – urządzali im wieczory: panieński i kawalerski. I o ile z panieńskim
nie było żadnego problemu, bo dziewczyny umiały się zorganizować, tak z
kawalerskim wynikł mały problem.
Kiba,
który zwykle zajmował się tego typu rzeczami, nadal był chyba obrażony na Saia
za to, co o nim napisał w książce, więc stwierdził, że tym razem niech ktoś
inny zawraca sobie tym głowę. Tylko kto? Shikamaru, jako doradca Hokage, był
potrzebny w siedzibie, Shino miał zajęcia w Akademii, a Chouji został zmuszony
przez Ino do pomocy przy wyborze przekąsek. Co prawda Lee zgłosił się na
ochotnika, ale jego lepiej było nie wysyłać samego do monopolowego.
Został
więc Naruto. Naruto, który kompletnie nie miał pomysłu, jak się za to zabrać.
Gdyby jeszcze Sasuke był na miejscu… Nie, on i tak miałby to w nosie. Zresztą,
jak Sassuke wróci, o ironio, w dniu ślubu ich przyjaciół, to sam będzie musiał
mu powiedzieć… nie, zasugerować..., nie, może chociaż wspomnieć o możliwości
innego ślubu. Choć nadal jeszcze nie miał pojęcia jak. Tak samo jak nie miał
pojęcia, od czego zacząć w związku z tym wieczorem dla Saia.
Idąc
na trening, uznał, że po prostu zaprosi najbliższych przyjaciół do mieszkania, kupi
alkohol, jakieś jedzenie na wynos, na przykład ramen, ale gdy przypadkiem
wygadał się z tym przy drużynach, ich reakcja go załamała.
–
Nuda – stwierdził Ryuji.
–
Stypa – poparła go Akane.
–
Do dupy – dobił go Kodai
Cóż,
Naruto miał świadomość, że czasy się zmieniają, że teraz wszystko robi nieco
inaczej, poza tym Sai był popularną osobą…
–
To może jeszcze gra w karty? – zaproponował.
–
W sumie hazard może rozkręcić imprezę. – Shinji pokiwał głową. – Ale też nie ma
dobrego wieczoru kawalerskiego bez dziewczyn do towarzy… Ała! – jęknął, gdy
dostał z pięści od Akane.
–
Nie mam na myśli żadnego hazardu, tylko… Zaraz, a ty skąd o tym wiesz?
Owszem,
Naruto zdawał sobie sprawę, że jego uczniowie mają już po czternaście lat, że
zaczynają się interesować tego typu sprawami, ale...
–
Brat mi powiedział – obronił się od razu Shinji. – Zresztą, tylko żartowałem.
No naprawdę! – dodał, widząc furię w oczach Akane.
Nie
chciał jej się narażać, ona była jak tajfun. Nie miał też zamiaru wyjawiać, że
ostatnio z Kodaiem zdobyli kilka książek. Nielegalnie zresztą, bo gwizdnęli je
obecnemu Hokage, ale miał ich tyle, że chyba nawet nie zauważył.
–
Trzeba też zrobić jakieś dekoracje – zastanowiła się Harumi.
Sayuri
przytaknęła. Widziała, jak dzisiaj genini z drużyny Ino pomagają jej z
organizacją ślubu. Trochę im zazdrościła, że mieli taki udział we wszystkim.
Ponoć dziewczyny widziały nawet suknię ślubną!
–
My się tym zajmiemy – stwierdziła i wyciągnęła rękę.
–
Eee? – Naruto spojrzał na nią zdezorientowany.
–
Klucze – wyjaśniła Sayuri.
–
I pieniądze – dodał Kodai.
Naruto
naprawdę był w kropce. To przecież nadal były dzieci. A tu nie chodziło o
organizację przyjęcia urodzinowego, a wieczoru kawalerskiego.
Z
drugiej strony jednak przydałaby mu się taka pomoc. Miał jeszcze na głowie ten
raport dla Kakashiego o budowie linii kolejowej. Co się może stać, jeżeli
pozwoli im zrobić dekoracje i przygotować jakieś przekąski? W końcu dziewczyny
trochę lepiej się na tym znały.
–
Dobra – zadecydował w końcu. – Ale nie chcę was widzieć w pobliżu sklepu z
alkoholem. Żadnego Henge.
Wiedział,
że i tak im by się nie udało. Nie po ostatniej wpadce jednego z chuninów. Chcąc
kupić alkohol, użył tej techniki i zamienił się w swojego mistrza. I wszystko
pewnie poszłoby gładko, gdyby nie fakt, że ten właśnie mistrz, niczego
nieświadomy oczywiście, wszedł po chwili do tego samego sklepu i jakież było
jego zdziwienie, gdy zobaczył samego siebie z butelką sake w ręce.
Po
tym incydencie Rada Wioski zadecydowała, żeby zastosować w takich miejscach
pieczęcie rozpraszające.
–
I żadnych innych głupot – dodał, wyjmując z żabiej portmonetki pieniądze.
Zostawiając
obie całe towarzystwo nadal jeszcze nie był pewien, czy dobrze robi, ale
postanowił im zaufać. Liczył też na to,
że gdyby, zwłaszcza Kodai i Shinji, znów wpadli na jakiś dziwny pomysł, Akane i
Ryuji ich utemperują.
*
Naruto
wracając do domu z butelkami sake, nadal zastanawiał się, czy dobrze zrobił.
Nie miał pojęcia, co zastanie. Jasne, gdyby chciał, mógłby wcześniej wysłać
klona, żeby sprawdzić, co wymyślili jego genini, jednak w ich drużynie od
długiego już czasu panowała zasada wzajemnego zaufania. Skoro pozwolił im się
tym zająć, musiał być konsekwentny.
Wchodząc
do klatki schodowej, nie miał pojęcia czego się spodziewać. Co zastanie po
otworzeniu drzwi. Baloniki i serpentyny? Nie, byli już na to za dorośli. „Zmysłowe
Kocice” – jak to kiedyś proponował Kiba? Nie, na to za młodzi. A nawet jak nie
za młodzi, czego zresztą wyraz dał dzisiaj Shinji, to dziewczyny szybko by im
to wybiły z głowy. O kurczę! Sai był przecież artystą. A jeżeli pomalowali
ściany farbkami? No za to Sasuke chyba go zabije.
Naruto
szybko przekręcił klucz w zamku i wszedł do mieszkania, na chwilę zamykając
oczy. Jednak kiedy je otworzył… autentycznie się zdziwił.
Owszem,
jego ostatnia myśl się sprawdziła, ale nie tak, jak to sobie wyobraził.
Na
ścianach nie było żadnych malowideł, a plakaty trzech książek Saia, poza tym
gdzieniegdzie zostały powieszone arkusze ze szkicem jego sylwetki i napisem:
„Dorysuj coś”. Poza tym na stole stało dużo różnych przekąsek. Nie wiedział,
czy same je zrobiły, czy kupiły gotowe, ale naprawdę się postarały. Nawet za
bardzo, bo kto tyle zje?
Naruto,
stawiając butelki sake na blat, mógł być naprawdę dumny ze swojej drużyny. I
był. Przez jeden kwadrans, po którym zobaczył przypiętą na lodówce wiadomość.
Kodai – tak, rozpoznał jego charakter pisma – informował, że przy okazji
robienia zakupów zaprosili kilka dodatkowych osób, które znały Saia. Tak około
pięćdziesięciu…
Naruto
usiadł na krześle i chwycił się za głowę. Sasuke go naprawdę zabije.
*
Żeby
powiedzieć, że impreza nie była udana, trzeba byłoby skłamać. A przynajmniej
musiałby skłamać każdy jej uczestnik, poza Shikamaru i Naruto.
Ten
pierwszy starał się utrzymać jakikolwiek porządek, drugi – pilnować, żeby nie
ruszano rzeczy Sasuke.
Niestety,
we dwójkę nie byli w stanie zapanować nad wszystkimi. Chouji jak zawsze był
zajęty jedzeniem, Shino po cichu ulotnił się z kimś, Lee, któremu ktoś dał do
wypicia drinka z alkoholem, chciał zaprezentować Konoha Senpu, za nic mając
sufit nad głową, a Kiba i kilku jouninów zrobili sobie zawody w okrążeniu stołu
na grzbiecie Akamaru.
I
to było na tyle, jeżeli chodzi o przyjaciół i ich wsparcie, bo nawet przyszły
pan młody, Sai, siedział z drinkiem w ręce i wydawał się być bardzo zadowolony,
że tyle osób przyszło na jego wieczór kawalerski. I niektórzy nawet prosili go
o autografy!
Kiedy
Naruto obudził się następnego dnia, czuł, że głowa zaraz mu wybuchnie. Nie, nie
miał kaca, prawie w ogóle nie pił, starając się to wszystko ogarnąć. Niestety,
sęk w tym, że nie do końca się udało.
Kilka
osób stwierdziło, że muszą sprawdzić, co Sasuke Uchiha ukrywa w szafie, czy
przypadkiem nie jakieś trupy i znaleźli… Jednak nie trupy, a „Poradnik dla
młodych gejów”, którego Naruto nadal nie wyrzucił. Sai, który to zobaczył, z
dumą ogłosił, że to był prezent od niego, i że najwyraźniej się bardzo przydał.
Wypito więc za Saia i jego poradniki.
Pito
też, i to kilka razy, za wieczór kawalerski, ślub i przyszłe potomstwo. I tak
prawie do tdrugiej w nocy.
–
Kawy? – usłyszał, gdy tylko wyszedł z sypialni.
Shikamaru,
jak zwykle był niezawodny. Został do końca i wyprosił resztę niedobitków.
Naruto
pokiwał głową i rozejrzał się po pokoju. Syf był nieziemski. Papierowe kubki i
talerzyki, paczki po chipsach, naczynia, jakichś kilka plam na dywanie. Na
ścianach podobizny Saia z dorysowanymi elementami. Bródka, rogi, ale na
większości genitalia. Ktoś też chyba nie wycelował w arkusz i narysował je
obok. Jak Sasuke to wszystko zobaczy…
–
Ja musze zaraz iść, ale załatwiłem ci już kogoś do pomocy.
Shikamaru
podstawił mu kubek z kawą pod nos.
–
Nie chcę więcej słyszeć o żadnych wieczorach kawalerskich – jęknął Naruto.
Wziął
kubek i usiadł na krześle. Będzie musiał to szybko ogarnąć. Bardzo szybko. Tak
bardzo szybko, że o ile zawsze chciał, żeby Sasuke jak najszybciej wrócił do
domu, to akurat dziś mógłby zjawić się trochę później.
–
A właśnie, jak już o tym mowa… – Shikamaru, który już zmierzał do wyjścia,
zatrzymał się. – Rozmawiałeś już z Sasuke?
–
O czym?
Naruto
upił łyk kawy. Eh, dobrze wiedział, o co chodzi Shikamaru. Jeszcze przecież
wczoraj zapytał go, czy na pewno miał na myśli to, co on zrozumiał.
Potwierdził.
–
Nie – powiedział w końcu.
–
Musisz się w końcu zdecydować. – Shikamaru rozłożył ręce. – Inaczej Kakashi
będzie musiał odrzucić wniosek z tytułu przedawnienia. Było już w tej sprawie
osiem posiedzeń. Dziesiąte będzie ostatnie.
Naruto
pokiwał głową. Tak, wiedział o tym. W końcu było tyle spraw, że nie mogli
ciągle roztrząsać jednej i tej samej.
W
tym momencie rozległo się pukanie, a potem drzwi się otworzyły.
–
O kurczę – usłyszeli.
–
No właśnie – rozległ się inny, dużo niższy głos.
Naruto
i Shikamaru spojrzeli w tamtą stronę. W przedpokoju stał Konohamaru z wiadrem i
szczotkami, a za nim… Sasuke.
*
–
Co tu się do cholery stało – zapytał, na pozór spokojnym głosem, ale widać było,
że się wściekł. – Czy ciebie nie można zostawić na chwilę samego?
–
Sasuke, to nie tak. To był wieczór kawalerski Saia, ale…
–
Ale co?
–
No, wymknął się trochę spod kontroli…
Naruto
wolał przemilczeć fakt, że to genini ich drużyn zajęli się przygotowaniami i
zaprosili tyle osób. Sasuke wkurzyłby się chyba jeszcze bardziej, że zlecił to
dzieciakom. Stwierdziłby że jest nieodpowiedzialny. Cholera, trzeba było zrobić
tak jak chciał na początku. Zaprosić najlepszych przyjaciół, wysłać klony po
ramen i tyle.
–
A możesz mi wytłumaczyć, dlaczego ten wieczór kawalerski odbywał się właśnie w
moim mieszkaniu?
Sasuke
był naprawdę wściekły. Nie dość, że wrócił szybciej, bo obiecał Naruto, że
pójdzie z nim na ten ślub Saia i Ino, to jeszcze po powrocie zastał własne mieszkanie
w takim stanie. W ogóle, co przyszło Naruto do głowy, żeby spraszać ludzi
właśnie tutaj. Dobrze wiedział, że on tego nie znosi. Że ledwo toleruje, gdy
ktokolwiek tu przychodzi nawet w zwykłe odwiedziny.
Naruto
już chciał coś powiedzieć, ale uprzedził go Konohamaru.
–
Braciszku Naruto, to wy może pójdźcie, nie wiem, na spacer, a ja tu posprzątam
– zaoferował.
Kiedy
z samego rana Shikamaru poprosił go o pomoc, nie mógł odmówić. Jak zawsze, gdy
chodziło o Naruto. Z sentymentem wspominał, gdy wyczyścił jego dawną kawalerkę
na błysk, gdy wracał do domu po dwuletniej wędrówce z Jiraiyą. Teraz co prawda
razem z Udonem i Moegi przygotowywali się już do egzaminów na jounina, ale
ślęczenie nad książkami w bibliotece mogło zaczekać.
Sasuke
tylko prychnął, ale pokiwał głową. Kiedy Naruto poszedł się ubrać, rozejrzał
się jeszcze raz po pokoju. Wtedy oprócz wszechobecnych śmieci i kutasów na
arkuszach czy ścianie zauważył coś jeszcze. Jego krzak pomidora, który
wcześniej bardzo ładnie owocował, teraz prezentował jedynie same łodygi.
–
No świetnie, i jeszcze zeżarli moje pomidory.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńAaa usunelo mi komentarz ! Udalo ni sie w koncu nadgonic! Swietne, szkoda mi Naruto biedny 😅 jak moge byc samolubna proszę dodawajcie tu bo jakos sentymentalnie sie zwiazalam i czytam tylko w tym miejscu ! Dziekuje Wam za ciezka prace, chęci, wyobraznie, mile spedzony czas z Wasza tworczoscia. Ciag dalszy tej historii taki jaki byc powinien (nie ogladam Boruto) bedzie mi brakowalo tego opowiadania jak juz sie skonczy chyba heszcze raz przeczytam 😅 jeszcze raz dziękuję! Weny duzo, duzo! Aa i ciesze sie ze wrocilyscie
OdpowiedzUsuńJa piszę to sama.
UsuńOch czemu ja zylam w przekonaniu ze bylo was dwie ? Chyba do mnie nie dotaro. Teraz mi glupio 😥
UsuńByło nas dwie. W pierwszej części:)
Usuńa można dostać link do twojego wattpada z tym opowiadaniem ??
OdpowiedzUsuńJak zawsze wszystko na głowie Naruto. Nie dość, że ma obecnie szóstkę geninów pod opieką, przygotowuje się na stanowisko Hokage i walczy o swój projekt, to jeszcze ma urządzać imprezę kawalerską Saia. Oj, chyba chcą zamęczyć naszego Naruto.
OdpowiedzUsuńNie wierzę, że Naruto dał wolną rękę swoim uczniom. Widać, że ma duże zaufanie do nich. No i ta kradzież książek Kakashiego… Czyżby rośli nam nowi eroninja?
Naruto wchodzi do mieszkania. Otwiera oczy i nie może uwierzyć, że wykonali taką świetną robotę. Już ma zamiar się cieszyć, a tu nagle spostrzega kartkę od Kodaia. I teraz zamiast być szczęśliwym jest bliski załamania nerwowego, bo już obmyśla w jaki sposób Sasuke go zabije. W sumie myślałam o tym, że coś popsują genini, więc jak Naruto wszedł do domu to aż się zdziwiłam, że wszystko było idealnie. Ale w końcu wyszło na jaw co poszło źle - 50 plus.
„Shino po cichu ulotnił się z kimś” – to zdanie mnie niepokoi. W końcu to Shino, a Shino+ktoś=nie_wyobrażam_sobie_tego. Rozumiem, że on jest już dorosły i takie tam, ale na serio tego nie widzę. No chyba, że tym kimś jest jakiś znawca wszelkiego robactwa.
Sai rozdający autografy – przypomniało mi się jak na początku opowiadania napisałaś, że Naruto rozdał po wojnie kilka autografów, póki Kakashi nie wezwał go na rozmowę, żeby nie uderzyła mu woda sodowa do głowy. To teraz taka rozmowa powinna odbyć się z Saiem. No niby inna sytuacja, bo Sai jest autorem książek, a jak wiadomo oni rozdają czasami podpisy i jeszcze trzeba wziąć pod uwagę, że w końcu to jest Sai, który cały czas uczy się nowych emocji. Może w którymś z poradników przeczytał jak uniknąć właśnie tych nieprzyjemnych skutków bycia popularnym.
„Poradnik dla młodych gejów” – wciąż żyje i powraca. Nieśmiertelny poradnik, mimo że mieszka pod jednym dachem z Sasuke.
„odbywał się właśnie w moim mieszkaniu” – pragnę zauważyć Sasuke, że Naruto też w nim mieszka i poradnik też :) Sam przecież dałeś mu klucze do mieszkania. Sam wygnałeś go z kawalerki tylko po to by z tobą zamieszkał, więc oświecę cię i powiem ci, że to jest WASZE mieszkanie. I tak ma pozostać.
„i jeszcze zeżarli moje pomidory” – w sumie nie powinnam się śmiać, bo tu poważna rozmowa, ale te ostatnie zdanie mnie rozwaliło. Śmieszny akcent na koniec. No ale teraz Sasuke nie przepuści Naruto. W końcu tu chodzi o los jego pomidorów.
Dużo weny
Juliet
Nuda, stypa, do dupy - dzięki drużyno!
OdpowiedzUsuńEee, klucze i pieniądze i dzieciaki mogą balować. W sumie zastanawiam się, czemu w Naruto nikt nie miał kontaktu z alkoholem. Wiadomo, że jest tam od 21 lat, ale kurcze, Naruto oglądający pornografię, zmieniający się w nagą kobietę jest okej, za to nie może wypić kieliszka. No dobra, Lee wypił, ale tylko po to, aby walczyć. Dlaczego u nich nie ma imprez z alko? Trzeba to zmienić.
I Sasuke... No wyobrażam sobie go jako takie Snape'a - wiecznie marudzący, cyniczny i potężny. No i mądry. Gdyby ktoś chciał zrobić imprezę w sanktuarium Snape'a to ten wybuchłby jak kociołek. NA PEWNO!
Były pokazane "imprezy" jak Tsunade piła z Jirayia:)
UsuńJejku, genini są super :D mega miło z ich strony, że zajęli się organizacją i to fajnie im wyszło. Pomysły Naruto faktycznie były oklepane. Ale tyle osób w mieszkaniu... Ale będzie miał sprzątania :) jeszcze ten poradnik dla młodych gejów... No po prostu cudowne hahahha. Jedna z moich ulubionych akcji w pierwszym tomie, jak Sai sprezentował go Sasuke :) Tyle czasu minęło, a ta książka nadal robi furorę:D
OdpowiedzUsuńHejka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, no te pomidorki to nie miały szczęścia na tym wieczorze kawalerskim, jestem bardzo ciekawa jak Sasuke zareaguje na propozycje Naruto...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie AM