Rozdział
był już właściwie gotowy rano, ale nie bardzo wiedziałam, co napisać odnośnie
wymiany zdań pod ostatnim rozdziałem.
Nie,
ja nie jestem wkurzona. Raczej zniechęcona. Powtórzę to, co napisałam wcześniej.
To jest fanfik. Ja nie mam z tego tytułu żadnych profitów. Jedyną motywacją są
komentarze. Jeżeli jednak (przy takiej licznie wyświetleń) tylko kilku osobom
chce się coś napisać w komentarzu, to jest to demotywujące. Bo nie ma czasu, bo
się nie chce. No trudno, nic na siłę, ale to działa w dwie strony.
SasuNaru
Hiden i Rywale to moje ostatnie fanfiki, więc nie zależy mi na liczbie
wyświetleń czy coś w tym stylu. Kiedyś w fandomie trzymały mnie wymiany zdań,
dyskusje na temat tekstu. Teraz po prostu brak tu jakiejkolwiek interakcji. No poza
kilkoma osobami, którym się jednak chce, w tym C, która komentuje każdy
rozdział (jakbym zdecydowała się na pamiątkową wersję papierową, to bym ci
jedną wysłała:)).
Jeżeli
ktoś po tych słowach się obrazi? Trudno. Dla mnie nie ma znaczenia, czy to
czyta sto osób, czy dziesięć, jeżeli ja i tak o tym nie wiem.
Indra
Ino,
kiedy w końcu się obudziła, nie zastała już Sakury w swoim mieszkaniu, znalazła jedynie leżąca na stoliku kartkę z
informacją, że będzie w szpitalu. Przez chwilę chciała tam nawet pójść, ale
uznała, że to chyba nie jest zbyt dobry pomysł. Sakura, zawsze, gdy się czymś
martwiła, poświęcała się pracy. Dlatego swego czasu zrobiła tak szybkie postępy
w opanowywaniu sztuki leczenia. Ino też miał pewne zdolności medyczne, ale
opanowała to tylko podstawowe techniki, które mogły się przydać wyłącznie jako
pierwsza pomoc.
Schodząc
na dół, do kwiaciarni, zastanawiała się co powinna teraz zrobić. Poczekać, aż
Sakura się trochę otrząśnie, czy iść od razu do Hinaty. Ona musiała się
dowiedzieć, ale nie miała pojęcia, jak jej o tym powiedzieć. W końcu wybrała
trzecią możliwość. Z jednej strony nie chciała im dzisiaj przeszkadzać, ale z
drugiej – może Shikamaru jej coś podpowie. Było już dobrze po południu, więc
raczej zdążyli wstać.
Shikamaru,
który kręcił się w szlafroku po kuchni, stwierdził, że w takim dniu może
wykazać się trochę mniejszym lenistwem i przygotować swojej żonie śniadanie.
Nie, żeby miał w tej kwestii jakiekolwiek umiejętności, zawsze to mama mu
gotowała, ale kanapki przecież potrafił zrobić. Właśnie smarował masłem
pierwszą kromkę, kiedy usłyszał dzwonek. Nieco zdziwiony, bo dzisiaj miał
wolne, odłożył nóż i podszedł do drzwi. Po chwili wpuścił do swojego nowego
domu Ino.
–
Coś się stało? – zapytał. Ino miała nieciekawą minę i wyraźnie się czymś
martwiła.
–
Stało się – odpowiedziała, po czym poszła za nim w stronę salonu. – Sakura
dowiedziała się o nich. I to w najgorszy możliwy sposób.
–
O czym się dowiedziała? – Shikamaru, może dlatego, że niedawno wstał, a może
dlatego, że miał jeszcze lekkiego kaca, kompletnie nic nie zrozumiał.
–
O Sasuke i Naruto! Miałam jej powiedzieć dzisiaj, ale wczoraj…
–
Zaraz, a ty skąd o tym wiesz? – Shikamaru spojrzał na nią i zmarszczył brwi.
Czyżby Sai się wygadał? Eh, wiedział, że tak będzie. – I co znaczy, że
dowiedziała się w najgorszy możliwy sposób?
–
Kto o i o czym się dowiedział? – zapytała Temari, stając na szczycie schodów prowadzących
na piętro. Słyszała tylko ostatnią wypowiedź, ale to wystarczyło, żeby się
zainteresowała, co jej świeżo upieczony mąż przed nią ukrywa. – No słucham! –
powiedziała, schodząc na dół i zakładając ręce na piersi.
Shikamaru
westchnął ciężko.
–
Zaraz ci wszystko wyjaśnię – westchnął, widząc niezbyt zadowoloną minę swojej
żony. Zresztą, w takim wypadku nie było sensu nadal robić z tego tajemnicy.
Coraz więcej osób wiedziało, niedługo pewnie ten temat stanie się naczelną
atrakcją Konohy. Choć dla niektórych na pewno raczej skandalem. – Naruto i
Sasuke od jakiegoś czasu są… no… razem.
–
Oni zawsze są razem – skwitowała Temari. Też nowość. Jakby ktoś nie wiedział,
że jeden bez drugiego prawie nigdzie się nie rusza.
–
Ale oni są parą. Jak ty i ja – wyjaśnił. – A teraz dowiedziała się o tym
Sakura. Jak to się właściwie stało? – zwrócił się do Ino.
–
Nakryła ich wczoraj w waszej piwniczce z tyłu domu… – Ino zawahała się, czy
mówić dalej. Ale chyba musiała, skoro potrzebowała ich rady. – Całowali się i…
i nie tylko.
–
O matko! – Shikamaru chwycił się za głowę. Teraz już rozumiał, co miała na
myśli Ino. Czy oni powariowali? W takim miejscu?
Temari,
dla której ta informacja okazała się niezłym szokiem, przez dłuższą chwilę stała
z otwartymi ustami. Dopiero po chwili się otrząsnęła, gdy coś do niej dotarło.
Zmrużyła oczy.
–
Ty! – Podeszła do Shikamaru i dźgnęła go palcem. – Wiedziałeś – dźgnęła mocniej
– i mi – i jeszcze mocniej – nie powiedziałeś?!
Shikamaru
cofnął się lekko. Temari wyglądała dokładnie tak, jak zawsze wtedy, gdy zaczyna
ją ogarniać złość. A ta złość zazwyczaj przeradzała się w furię.
–
Jak mogłeś mi nic nie powiedzieć! To tak wygląda to twoje zaufanie do mnie? –
warknęła wściekła, biorąc z wazonu wiązankę ślubnych kwiatów, po czym zaczęła
okładać nią Shikamaru po głowie. – Od dzisiaj śpisz na kanapie! –
poinformowała, oddychając ciężko, gdy z bukietu zostały już jedynie łodygi.
–
Co? – jęknął Shikamaru.
Chciał
jeszcze coś powiedzieć, ale Temari odwróciła się do niego ostentacyjnie
plecami.
–
Idziemy. – Pociągnęła oniemiałą Ino do wyjścia. – Musimy z nią porozmawiać.
Po
chwili trzasnęły drzwi. Shikamaru westchnął. No pięknie, po prostu cudownie.
Ledwo wczoraj wziął ślub, a już pierwszą awanturę miał za sobą. I to taką, za
którą został wysłany na kanapę! Małżeństwa są jednak naprawdę kłopotliwe.
*
Kiedy
Sasuke i Naruto wrócili do mieszkania, Sasuke od razu wiedział, co powinien
zrobić. Kakashi kazał oddać zwoje, więc nie miał wyjścia. Wyjął te oryginalne,
które zabrał ze Świątyni Naka, żeby jeszcze raz porównać z tymi, które
skopiował. Musiał mieć pewność, że wyglądały identycznie. Sprawdzić każdy
najmniejszy szczegół pieczęci, każdy znak. Bez Rinnegana i tak były
bezużyteczne, nikt nie potrafiłby odczytać ukrytych treści, które zmienił.
Jednak to, co oko ludzkie mogło wychwycić, musiało być identyczne ze znakami na
oryginale.
Naruto,
który od kilku godzin siedział naprzeciwko, patrzył na to wszystko z
niepokojem. Trzeba było zniszczyć te cholerne zwoje, zanim jeszcze trafiły w
ręce kogokolwiek. Ale nie, Sasuke był uparty. I ten jego upór kiedyś go zgubi.
A wtedy…
–
Draniu, odpuść. – Podszedł do niego, widząc, jak ten przeciera oczy. Cały czas
używał Sharingana i Rinnegana, musiało już go to męczyć. – Kakashi-sensei i
Gaara coś podejrzewają. Ja nie chcę, żebyś… – zamilkł, gdy poczuł oplatające go
ręce.
Sasuke
westchnął i oparł czoło o klatkę piersiową Naruto. Objął go mocniej, uważając
jednak, żeby nie urazić pleców. Musiałby być idiotą, żeby nie domyślić się, że
sprawa zwojów na tym się nie zakończy, dlatego tak starannie teraz wszystko
sprawdzał. Doskonale znał swoją sytuację, sporo osób nadal mu nie ufało, jednak
musiał to zrobić. Kiedy po raz pierwszy przeczytał zwoje i zorientował się, z
czym ma do czynienia, nie miał pojęcia, co z nimi z robić. Ujawnienie ich
treści mogło doprowadzić do kolejnej wojny, ponieważ tylko on i Naruto – razem
– mogli zastosować tak potężną technikę genjutsu, działająca podobnie do
Tsyukomi Madary. Inne kraje mogłyby się poczuć zagrożone i na pewno nie obyłoby
się bez konsekwencji. Pewnie przywódcy, tak jak Naruto zresztą, zażądałyby
zniszczenia zwojów. Ale Sasuke myślał perspektywicznie. Co, jeżeli ich świat
stanie w obliczu kolejnego zagrożenia? Takiego, na które nie byli przygotowani?
Wtedy taka broń mogłaby uratować życie milionów ludzi.
Przymknął
oczy. Takie nadużywanie technik naprawdę bardzo męczyło wzrok i wyczerpywało
pokłady chakry. Zwłaszcza po nieprzespanej nocy. Ale musiał wszystko dokładnie
przeanalizować. Tu każda pomyłka mogłaby go pogrążyć.
–
Sasuke… – usłyszał niepewny głos i podniósł wzrok. Naruto zagryzał wargę. –
Widziałeś dzisiaj Sakurę? W szpitalu…
–
Widziałem, no i co? – Sasuke znów potarł oczy.
–
Od razu uciekła. – Naruto spojrzał smętnie na zwoje. – Nawet nie próbowała...
no wiesz, chociaż na mnie nakrzyczeć.
–
To przecież dobrze, młotku.
–
No nie wiem. Ona czasami miała lepiej, jak się wyżyła. Później jej szybko
przechodziło.
–
Teraz też jej przejdzie – zbagatelizował Sasuke. – Przestań się nią przejmować.
–
Łatwo ci mówić, draniu.
Sasuke
zerknął uważnie na Naruto. Naprawdę wyglądał na przybitego. Zamartwiał się tą
sytuacją.
–
Naruto – zaczął z ciężkim westchnięciem – mówiłem ci już…
–
Ale ona jeszcze nigdy się tak nie zachowywała! – zaprotestował Naruto. –
Powinienem iść i z nią pogadać. Przeprosić ją i... I spróbować to jakoś
wyjaśnić. Naprawdę, draniu, powinienem pójść z nią pogadać! – dodał, gdy Sasuke
spojrzał na niego sceptycznie.
–
Naruto! – Sasuke przerwał mu zdecydowanym tonem. – Jak ochłonie, wtedy z nią
porozmawiasz. To naprawdę nie jest dobry moment.
Naruto
tylko pokiwał głową, ale nie czuł się przekonany. Miał ochotę położyć się i
przespać to wszystko, ale wiedział, że ciężko byłoby mu zasnąć.
Po
chwili poinformował, że idzie się przejść, na co jednak Sasuke, który po raz
kolejny zaczął sprawdzać zwoje, nie zareagował.
*
Sakura
wyszła ze szpitala krótko po tym, jak zobaczyła Sasuke i Naruto. Tsunade
powiedziała jej, że zacznie pracę dopiero od jutra, więc, chcąc nie chcąc,
musiała wrócić do domu. Nie miała ochoty spotykać się z żadną ze swoich
koleżanek, choć podejrzewała, że Ino będzie chciała z nią jeszcze porozmawiać.
Rano specjalnie wyszła tak, żeby się z nią nie widzieć. Teraz czuła, że
potrzebuje czasu dla siebie. W końcu jej marzenia legły w gruzach. Przez całe
życie kochała kogoś, z kim już wiedziała, że nie będzie. Sasuke nigdy nie był
specjalnie wylewny, kiedyś chciał ją nawet zabić, a na wojnie sam przyznał, że
chronił Naruto, a nie ją. Nawet specjalnie go nie obeszło, kiedy Madara ją
zaatakował i gdyby nie jej ogromne umiejętności lecznicze – zabiłby ją. A ona
jak ostatnia idiotka łudziła się, że coś z tego będzie...
Szła
do mieszkania najszybciej jak umiała, bo nie chciała się na nikogo natknąć po
drodze. Dopiero w domu odetchnęła z ulgą. Zamknęła się na cztery spusty i
obiecała sobie, że dzisiaj nikogo nie wpuści. Zrobi sobie wieczór tylko dla
siebie. Weźmie kąpiel, wypije wino i... I spróbuje zapomnieć o tym wszystkim chociaż
na moment.
Weszła
do kuchni, bo w jednej z półek trzymała butelkę wina i gdy zobaczyła na stole
miskę odkąd Sasuke i Naruto któregoś wieczoru niespodziewanie do niej wstąpili.
Naruto chciał ją odwiedzić, Sasuke naturalnie nawet nie wykazywał chęci na tego
typu spotkania, ale przyszedł. I dał Sakurze ogromną nadzieję, że mogliby się w
taki sposób częściej spotykać.
Już
chciała wyrzucić ciasto do kosza, gdy uznała, że jednak byłoby jej go szkoda.
Nie wyszło najlepiej, nie była najlepszą kucharką, ale na ten wieczór takie
słodkości mogą poprawić jej humor.
*
Naruto
westchnął ciężko, gdy stanął w końcu przed drzwiami do mieszkania Sakury.
Ostatecznie nie posłuchał Sasuke, jak zwykle zresztą uważał inaczej, bo jeśli
ten moment nie był dobry, później będzie tylko gorzej. Sakura zacznie go
unikać, każdy zajmie się swoimi sprawami, a wokół nich będzie rósł coraz
większy mur. To była jego przyjaciółka, najlepsza przyjaciółka i nie chciał jej
stracić. Ta myśl nie dawała mu spokoju, więc uznał, że im szybciej to wyjaśni,
tym lepiej. Musiał przeprosić, wytłumaczyć i... poprosić, żeby mu wybaczyła.
Zdawał sobie sprawę, jak ważny był dla Sakury Sasuke. Wiązała z nim przyszłość.
Zapukał
i odsunął się, jakby Sakura, gdy tylko otworzy drzwi, miała go uderzyć. Może
właśnie tak zrobi? Wtedy będzie znaczyło, że wszystko zmierza w dobrym
kierunku. Jeśli nie, to...
Stał
już dłuższą chwilę, ale nikt mu nie odpowiadał. Postanowił zapukać drugi raz i
gdy już podnosił pięść, drzwi uchyliły się.
–
Naruto? – zapytała Sakura dziwnym głosem. – Co ty tutaj robisz?
Naruto
przełknął ciężko i podrapał się po głowie. Sakura nie brzmiała jak ona. Miała
słaby, trochę łamliwy głos. Chyba nie płakała? Z tą myślą poczuł się jeszcze
gorzej.
–
Sakura-chan! – powiedział i spróbował się zaśmiać, ale wcale mu to nie wyszło.
– Przyszedłem... przyszedłem porozmawiać. To znaczy... no wiesz... – plątał
się, bo nie wiedział, jak powinien ubrać to w słowa. – Mogę wejść? – spytał w
końcu.
Sakura
przez dłuższą chwilę patrzyła na niego, jakby nie docierały do niej słowa, w
końcu jednak otworzyła szerzej drzwi i go wpuściła. Sama nie wiedziała, czy to
dobry pomysł, nie była jeszcze gotowa, ale wiedziała, że Naruto nie odpuści.
Więc może lepiej było mieć to już za sobą?
Czy
była na niego zła? Była. Ale nie mogła z siebie wykrzesać odrobiny wściekłości,
wyżyć się, bo jedyne, co czuła, to wielki żal. Jej najlepszy przyjaciel nie
dość, że zabrał jej ukochanego mężczyznę, to jeszcze to przed nią ukrywał,
pozwalając jej nadal się łudzić, że te starania mają sens.
Zaprosiła
Naruto do kuchni, salon za bardzo jej się kojarzył z ich ostatnią wizytą. Ich…
Dopiero teraz do niej dotarło, że już wcześniej tak o nich myślała. Wszystko
robili razem. Treningi, nauka, spędzanie wolnego czasu. Teraz wiedziała już,
jak spędzali ten czas.
–
Herbaty? – zapytała cicho, zaciskając oczy, bo znów czuła łzy pod powiekami.
Kiedy
zobaczyła Sasuke z Naruto w tej piwnicy, myślała, że serce jej pęknie. To, jak
oni na siebie patrzyli, jak zachłannie się całowali, dotykali, a potem…
Odwróciła się i nie czekając na odpowiedź wstawiła czajnik. Tylko jakiekolwiek
zajęcie było w stanie odwrócić teraz jej myśli od tego, co widziała. Choć w tym
wypadku chyba się nie sprawdziło. Cholera, dlaczego? No dlaczego? Marzyła o tym
od tak dawna, próbowała zdobyć miłość Sasuke wszelakimi sposobami, a Naruto
zdobył go tak po prostu. Jak to się w ogóle stało?
W
końcu postawiła na stole dwa kubki z herbatą i zajęła miejsce po przeciwnej
stronie. Naruto nie wiedział, czy to przypadek, czy zwyczajnie nie chciała
siedzieć za blisko niego. Rozejrzał się po kuchni i dostrzegł otwartą butelkę
wina, opróżnioną w jakiejś jednej trzeciej, a obok szklankę z czerwonym spodem
na dnie. I o ile wcześniej czuł się źle, to teraz już po prostu podle.
–
Sakura-chan… – zaczął. – Musiał coś w końcu powiedzieć. Ta niezręczna cisza
była gorsza niż jakakolwiek kłótnia. – Ja chciałem… – zająknął się –
przeprosić.
–
Przeprosić? – Sakura spojrzała na niego takim wzrokiem, że miał ochotę uciec. –
Przeprosić… – powtórzyła i pokręciła głową. Westchnęła, próbując pozbierać
myśli. – Jak długo to trwa?
–
Sakura-chan… – Naruto nie bardzo wiedział, od czego zacząć. Nie przemyślał
tego, jak zawsze robił wszystko spontanicznie. Może powinien posłuchać Sasuke?
Mógłby zastanowić się, co dokładnie powinien powiedzieć. Ale to nie było w jego
stylu, nawet gdyby coś wymyślił, w tej sytuacji i tak by zapomniał. – Od kilku
miesięcy – wydusił w końcu.
Kilka
miesięcy? Sakura poczuła, że ogarnia ja bezsilna złość. Nie wiedząc za bardzo,
co robi, nie panując nad sobą, nad swoją siłą, zacisnęła ręce na blacie, przez
co w jednej chwili połowa stołu rozpadła się na kawałki, a jej kubek z herbatą
i talerz z ciastem spadły na podłogę.
Naruto
od razu rzucił się do pomocy przy zbieraniu tego wszystkiego i to przywołało
kolejne wspomnienia. Te z kuchni Sasuke, kiedy rozsypał się cukier, a ona,
chcąc pomóc przy sprzątaniu, pocałowała go. Kilka miesięcy… Teraz dopiero
zaczęła sobie przypominać różne sytuacje. Naruto już nie raz mówił, że się z
kimś całował i sugerował, że uprawiał seks, ale myślała, że po prostu chciał
się odgryźć Kibie. Poza tym te plastry na szyi, te golfy… Naruto odskoczył jak
oparzony, gdy chciała mu odchylić golf i zobaczyć szyję. Jeżeli to naprawdę
było... A potem… Jak mogła być tak głupia i nic nie zauważyć?! Razem zniknęli w
pewnym momencie z Festiwalu Lata, a potem znalazła ich obu w mieszkaniu Sasuke, od razu po egzaminie
na jounina poszli niby na trening, tyle że potem… Sakura przypomniała sobie
sytuację, gdy weszła do mieszkania Sasuke i zastała go wychodzącego spod
prysznica. Wtedy usłyszała jakiś hałas z łazienki. Czy to możliwe, żeby… Nie,
nie miała siły o tym myśleć. Tym bardziej, że przypominała sobie coraz więcej
szczegółów. Jak choćby kamizelka Naruto u Sasuke…
Wyrzuciła
do kosza na śmieci resztki rozbitego kubka. Swoją drogą jej ulubionego kubka,
ale jakoś w tym momencie nie miało to dla niej znaczenia. Ciasto z podłogi
ostatecznie też wylądowało w śmietniku. Może to i dobrze. Nie będzie jej
przypominać o tym wszystkim.
Odetchnęła
głęboko i odwróciła się do Naruto. Mimo że wolałaby już zostać sama, musiała o
to zapytać.
–
Ty od dawna...
Twarz
Naruto stężała, spojrzał na nią dziwnie, ni to wystraszony, ni spanikowany.
–
Sakura-chan, my... To znaczy, to było... Bo jak trafiłem do szpitala, ale ja myślałem,
że to genjutsu i...
–
Chcę wiedzieć, od kiedy coś czujesz do Sasuke! – krzyknęła. – Jak prosiłam cię,
żebyś go odszukał i obiecałeś mi, że sprowadzisz go do wioski... Czy już
wtedy...? – zapytała i zamilkła, bo głos znowu jej zadrżał.
Naruto
przełknął ciężko. Czy już wtedy kochał Sasuke? Teraz miał wrażenie, że tak. Że
w zasadzie od pierwszej misji, kiedy walczyli z Haku coś się zmieniło. Sasuke
stał się dla niego przyjacielem. Może kimś więcej niż tylko przyjacielem?
Chociaż przez większość czasu kłócili się i rywalizowali, już wtedy Naruto
wiedział, że to nie była zwykła przyjaźń. Dzielili swoją samotność i ból,
bardziej niż inni chcieli zdobyć siłę. Sakura nigdy ich nie rozumiała. Nigdy
też nie mogłaby być z Sasuke tak blisko jak on.
–
Jako jedyny nie chciałeś go zabić – ciągnęła, gdy Naruto nie odpowiedział. – Po
tym, jak zdradził wioskę. Powiedziałam ci któregoś razu, że cię kocham, a ty...
To mój osobisty cel, żeby sprowadzić Sasuke do wioski, tak wtedy odpowiedziałeś
– przypomniała sobie. – Nawet nie chciałeś słyszeć o tym, żeby zginął… –
Zacisnęła ręce w pięści i po prostu się rozpłakała.
–
Sakura-chan. – Naruto spojrzał na nią niepewnie. Nienawidził, kiedy Sakura
płakała, ale robiła to zwykle przez Sasuke, rzadko przez niego.
–
Hinata wie? – Sakura po dłuższej chwili podniosła głowę.
–
Hinata? – zdziwił się. – Ale...
–
Och, Naruto! – Roześmiała się gorzko. – Hinata! Ta Hinata, której nie
zauważałeś, tak jak Sasuke nie zauważał mnie! Ta Hinata, która jest tak
nieśmiała, że wstydziła się do ciebie podejść i powiedzieć ci o swoich
uczuciach! Ta Hinata, która tak samo jak ja czekała na chłopaka, który wolał
uganiać się za swoim najlepszym przyjacielem, zamiast... – Zamilkła, bo zdała
sobie sprawę, że powiedziała już za dużo. – Powiedz jej – szepnęła i przetarła
twarz. – Lepiej niech dowie się od ciebie.
–
Ale… – Naruto nadal nie wiedział, co powiedzieć. Jasne, zawsze lubił Hinatę. Tylko…
–
Ona cię kocha, nie widzisz tego? – Sakura pokręciła głową zrezygnowana. – Czekała
na ciebie tak samo, jak ja na Sasuke.
Niebieskie
oczy Naruto rozszerzyły się ze zdumienia. Teraz dopiero, powoli, bo powoli,
zaczęły docierać do niego pewne fakty. Hinata zawsze, odkąd byli dziećmi, była
dla niego miła. Wspierała go przed egzaminem na chunina, a podczas jego trwania
dała mu nawet maść na stłuczenia. Nigdy nie zachowywała się w stosunku do niego
oschle, nawet, gdy wszyscy inni mieli go tylko i wyłącznie za lisiego demona.
To ona go dopingowała, ona wspierała go na polu walki. Dlatego Naruto bardzo na
niej zależało. Ale… Nie w taki sposób. Hinata była jedną z najlepszych osób
jakich znal, ale nigdy nie myślał o niej w taki sposób. Nie wiedział, że ona…
Teraz,
gdy przypominał sobie to wszystko, coraz więcej faktów docierało do jego
świadomości.
Nigdy
nie chciałby skrzywdzić żadnego ze swoich przyjaciół. Nigdy też nie pozwoliłby
na to nikomu innemu. Ale jednak musiał zrobić to po raz drugi. Tylko jak? Nigdy
nie rozmawiał z nikim na takie tematy. Jedyne, dość oszczędne wyznania, były
między nim i Sasuke. Co miał powiedzieć Hinacie? I jak?
Sakura
patrzyła na Naruto, kręcąc głową w niedowierzaniu. Ale co się dziwić. Nigdy nie
miał rodziny, nie wiedział, co znaczą takie uczucia. A teraz… Teraz
najwyraźniej kochał Sasuke. Chciała być na niego zła, chciała mu to wszystko
wygarnąć, nawet go uderzyć, ale… nie potrafiła. Zacisnęła ręce, znów czując łzy
pod powiekami. Dlaczego, do cholery, nie była w stanie go znienawidzić? Tak byłoby
dużo łatwiej. Wtedy mogłaby się na nim wyżyć, jakoś uzewnętrznić swoją złość.
Ale nie mogła. To był Naruto. Jej najlepszy przyjaciel…
–
Idź już – powiedziała cicho, nawet nie odwracając się w jego stronę.
–
Sakura-chan… – Naruto chciał ją chwycić za rękę, ale zrezygnował, widząc
unoszące się co rusz ramiona i słysząc urywany szloch. Ona chyba nie chciał go
tutaj teraz. Spuścił głowę, czuł się naprawdę okropnie. – Sakura-chan, ja…
–
Powiedziałam, żebyś już poszedł! – powiedziała, a jej głos zabrzmiał bardziej
piskliwie.
Naruto
nie miał innego wyjścia. Musiał wstać i wyjść z mieszkania.
Zamknął
za sobą cicho drzwi i gdy tak stał na korytarzu, zastanawiając się, co powinien
zrobić, usłyszał chrzęst zamka. Sakura zamknęła się na cztery spusty, co było
już ostatecznym dowodem na to, że teraz naprawdę wolała być sama.
ma.
Jakiś taki bardzo poruszający rozdział, inny od pozostałych, trafia w uczucia po prostu :') Ale odnoszę wrażenie, że prędzej czy później Sakura się pogodzi z tym wszystkim. Żal tylko Naruto, strasznie to przeżywa, co tak w sumie pasuje do jego postaci.
OdpowiedzUsuńCo do komentarzy - czytam każdy rozdział, odkąd tu trafiłam i uwielbiam, więc teraz na pewno będę więcej pisać :3
No smutny, ale tej sytuacji nie widziałam inaczej, jeżeli chodzi o kanoniczne postaci z Naruto:)
UsuńSmutno mi... Sakura nigdy nie należała do moich ulubionych postaci, ale ten odcinek sprawił, że mi jej żal. Nie zmienia to jednak faktu, że Narutk bardzie! Najbardziej mnie jednak smuci fakt, że To opowiadanie i Rywald to już koniec Twojej twórczości SasuNaru... Zaprzecz proszę... Napisz, że się mylę... Ja wiem, że fandom SasuNaru się jakoś wypalił (po zakończeniu mangi i anime i to już nie to samo - Boruto to jak na razie straszna kicha i sama postać Boruto to kalka postaci Naruto z pierwszej serii). Ale co my sierotki poczniemy? Kolejne Autorki i Autorzy odchodzą... Toć to będzie kuniec swiata...
OdpowiedzUsuńPs. To chyba mój najdłuższy komentarz w życiu...
sorki za straszne literówki...
UsuńNie mogę zaprzeczyć, bo to nie byłaby prawda. Siedzę w tym fandomie (z przerwami) już dziesięć lat i choć nadal go uwielbiam, chciałabym się teraz wziąć za coś własnego:)
UsuńRozdarto mi serce i posypano solą...
UsuńShikamaru - pierwszy dzień w małżeństwie, a już wylądował na kanapie xD
OdpowiedzUsuńO Jezu. To tak chwyciło za serce. Ta rozmowa między Sakurą, a Naruto. Jego obawy, żale i nadzieje, a także jej złość, ból i przede wszystkim niemożliwość znienawidzenia swojego najlepszego przyjaciela. Wszystkie te uczucia wręcz unosiły się w każdym słowie. Naprawdę, piękny fragment.
Ja może nie piszę za dużo w swoich komentarzach, ale zawsze staram się zostawić chociaż zdanie, bo wiem, jak miło jest zobaczyć, że faktycznie ktoś się tym interesuje.
Czekam na kolejny rozdział!
Weny!
Cieszę się, że Ci się podobał fragment z Sakurą. Właśnie na taką reakcję liczyłam:) A Shikamaru - cóż - w Boruto też ma pod górkę z Temari:)
UsuńMi się podoba Twoje opowiadanie i zawsze czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńNie sądziłam że Sakura go wpuści, ale to, jak uświadomiła Naruto w sprawie Hinaty... W sumie po zastanowieniu to bardziej pasowało niż gdyby poszli na pięści.
OdpowiedzUsuńPowoli zaczynam też rozumieć upór Sasuke w sprawie zwojów.
A co do Twojej złości to po części Cię rozumiem, brak odezwu bardzo demotywuje, ale Ty przecież odzew masz. Ilość wyświetleń nie jest adekwatna do ilości czytających. Na niektóre rozdziały wchodzi się przecież po kilka razy, żeby np. Poczytać komentarze, albo przypomnieć sobie jakiś fragment. Ja codziennie wchodzę sprawdzić czy jest coś nowego. Więc czytających duchów może być mniej niż myślisz.
Z. U.
Co do zwojów, każdy ma swoje racje. Zresztą, jakby to było, gdyby się o coś nie kłócili:)
UsuńA co do wyświetleń - już napisałam niżej - Google Analytics:)
Wielkie plusy moim zdaniem za fantastycznie nakreśloną postać Sakury! Sakury, która irytowała swoją głupotą i tępym uporem, a która teraz reaguje w bardzo ludzki, zrozumiały sposób. Podoba mi się to że pomyślała o Hinacie, podoba mi się to że woli zostać sama, podoba mi się to że nie nienawidzi Naruto - wszystko to jest bardzo kanoniczne i trzyma się kupy.
OdpowiedzUsuńOczywiście pan Uchiha chociaż z pozorów przyzwoitości powinien też z nią porozmawiać, ale Sasuke jak na razie ma głowę zaprzątniętą zwojami. Hm, mam złe przeczucia jakoś co do tego wszystkiego.
Ciekawe teraz jak Naruto to wyłuszczy Hinacie - ale co do Hinaty to mam dziwne wrażenie, że po prostu będzie chciała szczęścia Naruto przede wszystko, nawet jeżeli dla niej samej będzie to bardzo bolesne...
Ach, dziękuję za rozdział i czekam na ciąg dalszy!
JT
Tak się właśnie zastanawiałam, czy mimo tej wszechobecnej (choć głównie na Wattpadzie) nagonki na Sakurę, uda się tak to napisać, żeby zachować jej mangowy charakter i czy komuś zrobi się jej szkoda. Jak widać - udało się:)
UsuńTrochę smutno z powodu, że nie komentowałam regularnie, ale no cóż takie moje uroki. Jeśli będę miała na to czas, to będę komentować. No ale nie zawsze się to udaje.
OdpowiedzUsuńDziwnie się czuję, jak Shikamaru bądź Temari zwracają się do siebie, jak na razie w myślach, mąż i żona. Takie to trochę... niecodzienne. Ale akcja z nimi mi się podobała, szczególnie kara jaką dostał Shikamaru :).
Z tymi zwojami niby Sasuke ma rację, ale to bardzo niebezpieczne. No może gdyby Naruto ukrywał ich treść to byłby być może bezpieczny i skończyło by się tylko na ostrzeżeniu. No ale Sasuke jest na warunkowym, każde jego choćby najmniejsze potknięcie, jest pomnażane. Za te zwoje może być poważnie oskarżony. Mam nie mały lęk przed tym jak to się wszystko wyda i co się stanie z Sasuke. Nie mam nawet pomysłu jak dalej to mogło by się potoczyć, dlatego jestem ciekawa jak to rozwiążesz.
Trochę dołuje mnie nastrój i rozmyślania Sakury. Całe życie miała nadzieję na coś nie realnego. Żyła w przekonaniu że to wszystko się ziści. A tu klops. Nagle to prysło jak bańka mydlana, w jednej chwili. Nie dziwię się że tak zareagowała, ale to naprawdę smutne, mimo że tak często mnie wnerwia.
Nie wiem czemu ale gdy Sakura przypominała te wszystkie sytuacje jakie wiązały się z Sasuke i Naruto, nie mogłam powstrzymać uśmiechu, tak jakoś. Cieszyło mnie to po prostu. Dziwna jestem, wiem. Mógł Naruto jeszcze poczekać z tydzień choćby. Dla Sakury to jeszcze było za wcześnie. Ale nie, bo po co słuchać Sasuke. No ale z drugiej strony lepiej nie rozdrapywać starych ran, tylko od razu je pogłębić i skleić na wieki oraz pogodzić się z trudną rzeczywistością. Mam nadzieję, że teraz Naruto jak głupi nie poleci do Hinaty, no ale też nie będzie to przekładał w nieskończoność. Miejmy okruchy wiary, że wszystko dobrze się potoczy.
Rozdział ogólnie bez początku smutny, dołujący, no ale trzeba takiej historii. Życie ani miłość nie jest zawsze przecież piękne i przyjemne. Składają się także z takich części jak ból, cierpienie, żal czy rozczarowanie. Właśnie słabości nas kształtują. Dlatego bardzo jestem zadowolona, że nie ułożyłaś tego bloga tak jak inni. Cukierkowe, beztroskie życie. Czytając twoje opowiadanie ma się świadomość, że to istnieje naprawdę. Lądujemy w ich świecie i odczuwamy to co oni. Muszę powiedzieć, że rzadko czuję się tak przy jakiejkolwiek lekturze. Jak dla mnie przewyższasz książki pani Rowling. To jest o wiele lepsze i bardziej to wszystko przeżywam. Chciałabym żebyś nie marnowała swojego talentu i próbowała go rozwijać co i tak przecież robisz od lat prowadząc działalność blogową. Miło by było widzieć w księgarni w przyszłości jakąkolwiek książkę z twoim imieniem i nazwiskiem (choć i tak go nie znam) lub pseudonimem.
Nie przedłużając wszystkiego naj i duuuużo weny.
Juliet
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńTak, dokładnie, jeżeli historia ma być kanoniczna, ktoś musiał zostać skrzywdzony. I Naruto musiał z tego powodu mieć wyrzuty sumienia, inaczej to nie byłby Naruto.
UsuńSwoją drogą szczerze nie znosze ff, gdzie z Sakury robi się pustą lalkę, a Naruto, jak gdyby nigdy nic, zaczyna ją traktować jak wroga. Nie są to ff wysokich lotów, ale w dawnych czasach przeczytałam takich kilka i mnie od nich odrzucało. Takim podejściem autor może spieprzyć jkażdy fanfik.
Odnośnie książek pani Rowling - nie przesadzajmy. Pamiętaj, że czytając fanfik masz świadomość, że czytasz o lubianych przez siebie bohaterach, których wiążą jakieś uczucia. Dlatego przy czytaniu takich rzeczy podchodzi się bardziej emocjonalnie.
Sam Harry Potter (jako cykl) nie miał w sobie zbyt wielu watków miłosnych, nie mówiąc już o jakim dojrzewającym uczuciu, któremu się kibicuje. Imo to zostało potraktowane po macoszemu, a związki w HP polegały głównie na tym, że nie było - i nagle jest. Z drugiej strony jest to narracja personalna z punktu widzenia Harrego, więc ciężko znać uczucia Hermiony czy Rona, ale mimo wszystko to według mnie zostało zmarginalizowane. Ja tam w sumie na koniec miałam w nosie kto z kim będzie, bo jakoś nie widziałam tam żadnego naprawdę emocjonalnego związku relacja Harry-Syriusz (oczywiście w relacjach chrześniak-chrzestny). Widać było jak są dla siebie ważni.
Tak czy inaczej, Rowling stworzyła świat od podstaw i skupiła się po prostu na innych rzeczach. Fanfik, gdzie wszystko jest podane na tacy, to przy takiej wyobraźni naprawdę nic.
Jej! Takie wyróżnienie na początku i jak tu potem nie komentować ;)
OdpowiedzUsuńRozdział był faktycznie trochę smutny. Żal mi Sakury, bo cały ten czas, który poświęciła na próbę zbliżenia się do Sasuke jest niezaprzeczalnie zmarnowany i choć my wiedzieliśmy o tym od dawna, ona dopiero sobie to uświadamia. Kochała go, nawet nie brała pod uwagę możliwości, że mogłaby być z kimś innym... Smutne, świat jej się zawalił.
Co do samej rozmowy Sakury i Naruto, to nie tylko dla niej było za wcześnie. On też poza ciągłym powtarzaniem 'Sakura-chan' niewiele jej wyjaśnił ;) a mimo to mam wrażenie, że ta rozmowa, choć bardzo oszczędna, już coś między nimi zmieniła. Przynajmniej w przypadku Sakury, bo gdyby faktycznie Naruto zgodnie z radą Sasuke odczekałby z tym dłużej, jej reakcja mogłaby być inna i niekoniecznie lepsza. Tak mi się wydaje.
Biedny Shikamaru, nic nie zrobił a i tak został ukarany :D
Bardzo jestem ciekawa rozmowy Naruto i Hinaty. Nie jestem w stanie sobie wyobrazić, co on miałby jej powiedzieć i jakby to zrobił.
Ach, i prawie zapomniałam, co mi się podobało najbardziej! Jak Naruto próbuje wyjaśnić Sakurze, jak do tego doszło i wspomina o tym, że wydawało mu się, że ma do czynienia z genjutsu :D zrobił to tak nieporadnie, jak to on i ona nie miała prawa nic z tego zrozumieć, to było takie... Narutowe i pocieszne.
I muszę napisać, że zgadzam się z Z.U. Ja rozdziały otwieram kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt razy, bo odpisuje na komentarze, a to sobie czytam jeszcze raz albo chociaż wybrane fragmenty, które spodobały mi się najbardziej :). Nie znaczy to oczywiście, że nie masz prawa czuć się zniechęcona, bo wiadomo, że mnóstwo osób zagląda, czyta i nie pisze, niestety standard. Ale wydaje mi się, że na liczbę wyświetleń każdego posta i tak trzeba dać pewną poprawkę ;)
Życzę wielu wspaniałych komentarzy teraz! Mój czas od grudnia zacznie być mocno ograniczony, ale mam nadzieję, że nie zawiodę :)
C.
W ogóle Naruto jest kiepski w takich rozmowach. On głównie albo gadał głupoty, kiedy pajacował, albo - już na serio - przemowy moralizatorskie. Nigdy nie zrobił nic, co mogłoby skrzywdzić przyjaciela. A tym razem ktoś musiał zostać skrzywdzony. Chciał przeprosić, za to, że ukrywał to przed nią, ale nie bardzo wiedział jak opowiadać o tym związku, patrząc Sakurze w oczy.
UsuńCo do rozmowu Naruto i Hinaty - każda odpowiedź byłaby spoilerem:)
Na komentarze odpowiem później, bo teraz chwilowo nie mam jak, ale co do tych wyświetleń - ja nie prowadzę bloga od wczoraj:) Oczywiście, że sama ilość wejść nic nie znaczy, bo ktoś mógłby sobie siedzieć i odświeżać stronę. Mam włączone Google Analytics i mogę na podstawie tego mniej więcej ocenić ilość wejść unikalnych.
OdpowiedzUsuńO, to ja nawet o czymś takim nie słyszałam. No to mój błąd :)
UsuńC.
Rozdział bardzo mi się podobał a już zwłaszcza rozmowa naruto z sakurą gdyż wyszła dokładnie tak jak ją sobie wyobrażałam. Co do rozmowy którą naruto ma odbyć z hinatą to może ona ją bardziej przeżyje niż sakura ale nic nie powie. Po za tym myślę że jej łatwiej będzie znieść to że naruto kogoś ma gdyż ona też pewnie będzie miała adoratora o ile jeszcze nie ma w sensie że jeszcze się kibuś nie ujawnił :) w każdym razie to opowiadanie bardzo mi się podoba i mam nadzieję że nie porzucisz pisania fandomu sasunaru gdyż bardzo dobrze ci wychodzi pisanie o nich. Zawsze będą wierną fanką twojej twórczości gdyż według mnie masz do tego po prostu talent. Nie porzucaj pisania bardzo cię proszę. Dodawaj coś rzadziej ale dodawaj bo chyba się załamie jak już nie będziesz pisała o naszych kochanych bohaterach. Jesteś obecnie moją ulubioną autorką i byłoby mi bardzo ciężko jak nie będę już miała możliwości czytania twoich tworów. Mam nadzieję że jeszcze przemyślisz sprawę. W każdym razie pozdrawiam i życzę weny Magda
OdpowiedzUsuńPowiem tak, opowiadania będą dokończone, ale to będzie już koniec z tym fandomem. Może od czasu do czasu natchnie mnie jakiś odcinek anime i dopisze sequel, ale na pewno nie zacznę niczego nowego z ff. Chce zostawić wszystko pozakańczane:) Może ktoś trafi tu za rok, za dwa i będzie miał co czytać:)
UsuńSuper rozdział oby więcej takich. Loli
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba twoja twórczość mam nadzieję że nie porzucisz pisania bo dobrze ci to wychodzi. Patrycja
OdpowiedzUsuńHej, to mój pierwszy komentarz, ale obiecuję że teraz postaram się coś po sb zostawić pod każdym rozdziałem. Odwaliłaś kawał świetnej roboty :) Opowiadanie jest bardzo autentyczne i szukałam właśnie czegoś takiego przez baaardzo długi czas. Dziękuję. Cieszę że Sakura chyba powoli próbuje pogodzić się z sytuacją. Czekam tylko na moment, w którym dowiedzą się wszyscy (najbardziej ciekawa jestem reakcji Kiby).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i duuużo weny❤
Ooo, ja też! Kiba to chyba padnie :D zresztą co powie Kakashi też bym chciała widzieć :)
UsuńC.
Dziękuję i cieszę się, że Ci się podoba:)
Usuńcz.1 Napisałam dość długi komentarz, który jednak mi się skasował, więc z góry przepraszam, jeśli sformułowane przeze mnie myśli nie będą zbyt jasne. Żałuję, że nie mogę go odzyskać.
OdpowiedzUsuńOdnośnie tych komentarzy to myślę, że problemem jest to, że nie każdy wie, jak się odnieść do treści, bo może mieć trudność z formułowaniem myśli, albo brak tej osobie wiary w to, że może wnieść coś więcej do dyskusji. Patrząc na przykład na takiego facebooka, mamy możliwość reagowania na komentarze pod danym postem, co jest jakąś formą brania udziału w dyskusji. Motywują one również innych do częstszego dodawania komentarzy, bo inni widzą, że ich wypowiedzi mają sens. Jest to trochę ułatwieniem, jednak wiele osób się do takiej formy przyzwyczaiło, przez co nie wiedzą, jak tutaj się zachować. Kiedyś oczywistym było, że aby miec wkład w dyskusję trzeba samemu się wypowiedzieć, co motywuje innych chociażby do pisania, że coś im się podoba, nie koniecznie odnosząc się do konkretów.
Ja jednak mam nadzieję, że taki stan rzeczy nie zniechęci Ciebie ogólnie do pisania. Nie będę namawiać Ćię do dalszego pisania fanfików, ale mam nadzieję, że nie porzucisz pisania całkowicie. Chciałabym zobaczyć kiedyś twoje dzieło na półce w księgarni, dzięki czemu mogłabym Cię wspierać jako autorkę czegoś swojego, co mogłoby trafić do większej ilości osób. Osoby komentujące tutaj piszą o tym, że masz niesamowity talent do opisywania różnych zjawisk i sytuacji i myślę, że sama jesteś świadoma tego, że wyróżniasz się wśród innych osób piszących fanfiki.
Jeżeli chodzi o tematykę lgbt+, trudno jest znaleźć popularne dzieło, które nie zawierałoby w sobie toksycznych związków. Często pewne kwestie w takich opowiadaniach nie są wystarczająco jasne, przez co głównych bohaterów postrzega się jako niewyżytych mężczyzn z problemami, które tworzą sobie sami. Takie opowiadania kompletnie niczego nie wnoszą dla ludzi czytających je. Z twoich opowiadań myślę, że ktoś mógłby zrozumieć osoby o odmiennej orientacji i przez sposób przedstawienia postaci dostrzec, że to są normalne osoby, które da się lubić. Szczególnie podoba mi się to, jak opisujesz relacje między dwoma postaciami na początku, gdy się w sobie zakochują. Robisz to w tak realistyczny i dokładny sposób że wierzę, że ci, którzy trafiają tu przypadkiem lub z ciekawości mogą wynieść nową perspektywę na pewne rzeczy, bo wcześniej mogli jej nie mieć.
M
cz.2 Być może problem z komentarzami wiąże się też z tym, że jest wiele osób, które trafiają tu nie rozumiejąc relacji między osobami o tej samej płci, albo też osoby, które nie są na bieżąco z Naruto. Jeżeli tak jest , to jestem w stanie zrozumieć te osoby, bo spotykając się z czymś, co jest dla nich nowe, nie wiedzą, jak się do tego odnieść. Zauważ, że w komentarzach udzielają się głównie osoby zorientowane w temacie, które potrafią napisać konstruktywny komentarz. Nie każdy musi czuć się pewnie próbując coś dodawać w towarzystwie osób, które mogą krytykować brak wiedzy. Nawet jeżeli dane osoby są anonimowe, to nadal boją się konsekwencji dodania komentarza, który może nie być relewantny. Co prawda moim zdaniem niesłusznie, ale wiem, że niektórzy tak myślą. Ja jednak cieszę się z faktu, że masz wiele wyświetleń, bo to znaczy, że twoja twótrczość dociera do wielu osób, które być może nie odnajdują się w tym wszystkim, nie wszystko wiedzą, ale chcą poznawać nową perspektywę. Mam też nadzieję, że te osoby zmotywują się do napisania czegoś. W końcu dyskusje są też po to żeby wyjaśnić parę kwestii i nawet jeżeli czyjaś wypowiedź będzie skrytykowana, to na tym blogu raczej nie jest to ad personam, a uargumentowana odpowiedź odnośnie tego, dlaczego ktoś się myli. Trochę utworzyło się tutaj wyizolowane środowisko w komentarzach i rozumiem, dlaczego ci się to nie podoba i nawet jeśli ktoś nie jest aż tak w temacie sasunaru, to fajnie by było, gdyby się wypowiedział, bo to też wnosi nowe spojrzenia na to, co piszesz. Motywacja związana jest też z rozwojem, a jeżeli feedback dostajesz ciągle od tych samych osób, to jest to dość przewidywalne. I myślę, że nie każdy rozumie to, bo podejrzewam, że osoby komentujące mają jakieś doświadczenie w pisaniu często, nawet jeśli niewielkie i bardziej są w stanie zrozumieć perspektywę twórcy. Ale znowu, rozumiem, że do fanfików trudniej się odnosić niż do oryginalnego dzieła, bo zbyt wiele osób czuje, że musi być w temacie żeby się wypowiedzieć, a niekoniecznie. To nie jest Naruto, tylko SasuNaru Hiden, gdzie postacie są przedstawione na tyle kanonicznie, że można się odnosić równie dobrze do tego, co ty opisujesz.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że zawarłam wszystko. Też zaliczam się do osób, które rzadko się wypowiadają, ale postaram się znaleźć więcej czasu na dodanie czegoś od siebie. Ale takie wypowiedzi z twojej strony, że jesteś niezadowolona z becnego stanu rzeczy są potrzebne. Nie każdy myśli nad tym aż tyle, żeby pamiętać również o twoich potrzebach. Każdy człowiek jest po części egoistą, ale nie zawsze jest to jego intencją. Nawet jeżeli zakończysz przygodę z pisaniem na tych dwóch fanfikach, to i tak jestem ci niesamowicie wdzięczna za możliwość czytania twojej twórczości i mam nadzieję, że ona trafi do jak największej ilości osób. Ale naprawdę, chciałabym żebyś wyszła poza ramy pisania fanfików i spróbowała wydać coś własnego, bo jeżeli dotarłoby to do większej ilości osób, to miałabyś większą różnorodność w feedbackach, co jest czymś, co może ci się przydać. Twoje szczęście i poczucie docenienia są najważniejsze, bo to one motywują Cię do pisania, a z komentarzami może być różnie. Być może warto jest spróbować czegoś nowego, co trafiłoby do nawet szerszej grupy czytelników.
Życzę dużo weny przy pisaniu dalszych rozdziałów :)
M
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńMuszę się przyznać że gdy zaczynałam czytać najpierw Rywali a potem Hidena to kompletnie nie znałam treści Naruto. Nie obejrzałam żadnego odcinka. Nawet nie wiedziałam że takie coś istnieje. I w miarę jak szłaś z Verry w akcje głębiej i zaczęłaś przypominać to co było w anime, czułam się dosyć głupio bo nie znałam tego. W komentarzach niektórych osób też było nawiązanie do fabuły przez co czułam się głupio samej jej nie znając. Kiedyś nawet gdy pisałam swoje pierwsze komentarze zapomniałam nazwy psa Kiby. Napisałam tam coś takiego "Aka...coś tam dalej, nie pamiętam". Następnego dnia gdy przeczytałam to czułam się zażenowana tym, bo uświadomiłam sobie że zaraz mogą się do mnie doczepic. Byłam sama wśród osób znających dobrze Naruto. To mnie zmotywowało do obejrzenia tego tasiemca. Może nie idzie mi jakoś strasznie szybko, bo zaczynam dopiero oglądać Shippunden a oglądam od lipca ale kiedys zrozumiem o co chodziło z tą wojną shinobi. A spojlery jakoś lubię i nie przeszkadza mi że czytając to zaznajamiam się z treścią anime.
UsuńCo do książki też bym chciała żebyś jakąkolwiek wydała. Może być nawet 50-stronnicowa. Jakby ci się udało to powiadom nas. Jestem pewna że więcej niż jedna osób jest zainteresowana. Ja na przykład chciałabym taką książkę mieć na półce i byłabym dumna z Ciebie jak własna matka (choć to nie byłoby możliwe bo jestem młodsza). Warto zastanowić się nad tym.
Bloga jak będzie chętnie przeczytam. Jestem ciekawa co tym razem wymyslisz. A tematyka trochę wygląda na poważną przez tą religię no ale zobaczymy. Teraz już zostało tylko czekać na zakończenia Hidena i Rywali a później możesz realizować swoje plany.
Pozdrawiam
Juliet
Kom wyżej mi się usunął, więc wklejam jeszcze raz niżej:)
UsuńTak wzięłam się za odpisywanie od końca, bo dopiero co przeczytałam komentarz. Pierwsza myśl – zawsze lepiej pisać w Wordzie/notatniku/ewentualnie skopiować przed wysłaniem. Pamiętam kilka lat temu też skasował mi się baaardzo długi komentarz. Musiałam go napisać od nowa i to mnie nauczyło, żeby zawsze kopiować:)
Dziękuję za tak długi i wnikliwy komentarz. Co do tego, że ktoś może nie znać fandomu i się boi odezwać. Myślę jednak, że fani SN raczej fandom znają, a to wynika raczej z tego, że się nie chce. Niedługo będzie dziesięć lat, jak piszę fanfiki. I o ile czasami (kiedyś) były osoby wklejające komentarze typu: „Super, pozderki” – i to było może trochę irytujące, to tutaj tego nie zauważyłam. Mam wrażenie, że mam dużo dojrzalszych czytelników. Ale serio – nawet, gdyby ktoś napisał takiego fluffa – to raczej bym się uśmiechnęła, ze względu na dawne czasy.
Zawsze powtarzałam tu, że każdy ma prawo do własnego zdania i krytyki. Nigdy nikogo nie obraziłam, nawet jak krytyka była bezpodstawna – było coś ostatnio z przecinkami (po prostu wyjaśniłam, że nie ma racji i przytoczyłam słownik). Tak samo z fabułą. Rozumiem, że coś się może komuś nie podobać, doceniam, że to powiedział, ale mimo to ta fabuła jest moja (i Verry do nast. rozdziału). Ale każda opinia jest ważna. I to nie istotne, czy ktoś jest obeznany z kanonem czy nie. Jeżeli czyta i się podoba to ok. Jeżeli się nie podoba – też ok, ale można napisać co wg kogoś jest nie tak.
Kilka razy była już tu toczona dyskusja i to jest fajne, bo widać, że niektóre osoby się angażują:)
Teraz coś na temat mojego pisania. Tak, kończę z fanfikami, ale właśnie na rzecz czegoś własnego. Od kilku lat ten pomysł chodzi mi po głowie, mam już nawet powymyślanie imiona (nie wszystkie – nadal nie mam tego dla głównego bohatera). Fantasy z humorem, ale też istotnym problemem. Magia konta religia – tak w skrócie.
Dziękuję, że tak pochlebnie wypowiadasz się o tym, co pisze. Wiem, że pisać potrafię (za to mi płacili w gazecie), ale pisanie a umiejętność zainteresowania czytelnika fabułą, to już dwie różne rzeczy. Można pisać pięknie, ale jednocześnie zanudzić czytelnika:)
Więc pisać nie mam zamiaru przestać, ale po prostu musze zakończyć to, co zaczęłam. Dlatego Rywale i Hiden niedługo doczekają się zakończenia, a potem zabiorę się za to, co mi chodzi po głowie.
A czy to będzie dzieło w formie książkowej i czy będzie to o tematyce lgbt? Bo ja z chęcią bym coś takiego przeczytała a nawet kupiła, bo szczerze mówiąc nie ma a bynajmniej ja nie znalazłam nigdy dobrej książki fantasty o tematyce lgbt. Są jakieś o tej tematyce nawet polskich autorów ale szczerze mówiąc nie porwały mnie w ogóle. Dlatego tak bardzo chciałabym poczytać coś w klimacie fantasty i żeby choć jeden bohater był lgbt to byłoby super bo fantasty i magię kocham i ubóstwiam wręcz. Lubie sobie po prostu wyobrażać że żyję w innym lepszym świecie pełnym przygód, przyjaciół i fajnych wyzwań no ale wiadomo że to tylko marzenia no ale warto je mieć żeby mieć do czego dążyć. W każdym razie jak wydasz swoje dzieło w formie książkowej to ja na pewno je kupię :) Pozdrawiam i życzę weny Magda wierna czytelniczka
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia w jakiej formie - zobaczę, jak mi to wyjdzie. O ile w ogóle wyjdzie. Nie będzie to lgbt, ale planuję takiego jednego bohatera - choć to nie będzie żaden z głównych bohaterów.
UsuńWięc zobaczymy:)
Mimo wszystko i tak zamierzam przeczytać jeśli wyjdzie oczywiście :)
OdpowiedzUsuńHej! W końcu znowu jestem na bieżąco! I naprawdę cieszę się z każdego kolejnego rozdziału! Chociaż towarzyszą temu, niestety, mieszane uczucia, bo w końcu z każdym rozdziałem zbliżamy się do końca... ;( Chociaż wtedy pewnie zacznę czytać wszystko od początku...
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o notkę na początku rozdziału, to uważam, że masz zupełną rację i prawo do bycia zdemontywowaną czy zniechęconą. :( Bez bicia przyznaję się, że zaniedbywałam pisanie komentarzy i naprawdę jest mi z tym teraz głupio. Dobrze wiem jak to jest, kiedy brakuje głosów i opinii czytelników. Mam nadzieję, że po tym, jak zwróciłaś uwagę na tą kwestię, to więcej osób zdecyduje się na feedback.
Rzeczywiście, nowy rozdział jest napisany raczej w smutnych barwach, chociaż początek wcale tego nie zapowiadał! Mój biedny Shikamaru, aż chce się krzyknąć: "A miało być tak pięknie!"... XD Najbardziej podobała mi się scena okładania biednego chłopaka bukietem. Cała sytuacja z domu Nara to majstersztyk, 50 twarzy Temari w niecałe 10 minut akcji!
Oprócz tego, nawet nie wiesz jak bardzo dotknęła mnie chwila, gdy Sasuke przytulił Naruto! ;+; Chyba się starzeję, ale naprawdę nie mogłam się nadziwić tej, w końcu wylanej na światło dzienne, czułości pana Lodowe-serce. Chociaż trwa to już od pewnego czasu.
W sumie cieszę się, że Naruto zdecydował się pogadać z Sakurą. Przynajmniej w końcu doszło do niego, że ma jeszcze jedno serce do złamania... Moje własne już krwawi na myśl o rozmowie z Hinatą. Ale to jest naprawdę trudna sytuacja, tak jak mówi Sakura, ciężko jest znienawidzić najlepszego przyjaciela tylko Dlatego, że jest w końcu szczęśliwy... Bardzo fajnie były pokazane te dwie sceny, w których Sakura i Naruto zdają sobie sprawę, że przegapili tyle ważnych, jasnych sygnałów. Idealnie obrazuje to, że normalnie karmimy się tylko tym, co chcemy widzieć, nie szukając w niczym drugiego dna!
Mam nadzieję, że Temari ostatecznie nie rozszarpie chłopaków... Ani Shikamaru. Ciekawa jestem, kto pierwszy dojdzie do Hinaty, żeby wyjawić jej prawdę...
Dziękuję bardzo za kolejny, świetny rozdział!
Czekam na kolejny, z niecierpliwością!
Pozdrawiam!
Agii
Cieszę się, że ci się podobało:) Tak, właśnie te sceny,które pokazują, ile Sakura i Naruto rzeczy przeoczyli, kojarzą mi sie z anime, bo tam takich wspomnień było bardzo dużo:) Takich zlepków też:)
UsuńHej,
OdpowiedzUsuńte reakcje Temari na nowiny naprawdę piękne, haha biedny Shikamaru ledwo co po ślubie a już laduje na kanapie... ech jak nie lubię Sakury, co Naruto ma do tego,Sasuke nigdy nie dał żadnej nadzieji, że kiedyś może coś między nimi będzie... to ona za nim latała...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie AM