Jako
że na weekend mogę nie mieć okazji, rozdział wklejam dzisiaj. Jeżeli u Was też
tak zimno (u mnie z pogody cieszy się chyba tylko mój pies) to coś na
rozgrzanie ;)
Dziękuję
za komentarze i miłego czytania :)
Naruto
spojrzał niepewnie najpierw na Kakashiego, a później na Gaarę. Obaj siedzieli
przy biurku i na niego czekali.
–
Naruto, podejdź tutaj – zarządził Kakashi i skinął na niego ręką.
Naruto
przełknął ciężko, zastanawiając się, co powinien powiedzieć, jeśli Kakashi
zapyta go o zwoje. A jeśli zapyta go w jakiś podchwytliwy sposób? Przeklęty
Sasuke, gdyby od razu ujawnił prawdziwą zawartość tych zwojów, nie znaleźliby
się w takiej sytuacji!
–
Jesteś najbardziej nieokrzesanym ninja jakiego znam. I też jednym z najbardziej
skutecznych – stwierdził Kakashi i uśmiechnął się pod maską. – Odkąd cię znam,
stawiasz na swoim i też wyruszyłeś na ostatnią misję, na którą wysłałem TYLKO
Sasuke i Sakurę. Ale koniec końców dobrze się stało. Powiedz mi, co się wydarzyło
wtedy w jaskini.
–
No... jak to co? Gdyby nie… – Naruto umilkł, zanim dodał „ja”, cały czas mając
w głowie słowa Sasuke. – Na początku nic się nie działo, potem okazało się… no
dobra, Sasuke się domyślił, że gdzieś jest szósta pieczęć i potrzebna jest
jeszcze jedna osoba do odblokowania. Zgłosiłem się na ochotnika. Wiesz, Kakashi-sensei,
ten drań czasami naprawdę potrafi na coś wpaść, kto by pomyślał! – Naruto
spróbował obrócić wszystko w żart.
–
Na pewno zgłosiłeś się na ochotnika? – Kakashi spojrzał na niego wnikliwie. –
To nie Sasuke ci kazał? – zapytał.
Wiedział
z raportów, że tak właśnie było, ale ta dwójka potrafiła porozumiewać się bez
słów. Jeżeli Sasuke czegoś się domyślił i specjalnie pozwolił Naruto odblokować
razem z nimi pieczęć, to nie dość, że bezmyślnie naraził jego życie, ale
naprawdę coś ukrywał.
–
No jasne, Kakashi-sensei. Ale ja to wszystko już mówiłem – mruknął i wzruszył
ramionami. – Chyba to najwyższa pora, żebym przejął twoje obowiązki – zaśmiał
się, ale po chwili, widząc stanowczy wzrok Kakashiego umilkł. Zrozumiał, że to
poważna sprawa. Zresztą Sasuke wydawał się być naprawdę zaniepokojony tym, że
teraz będą z nim rozmawiać.
–
Wiesz, co to jest? – Kakashi podsunął pod nos kilka zdjęć.
Naruto
przejrzał je. Na fotografiach była grota, w której wcześniej leżały tablice, a
teraz widoczna była tam skrytka, której nie widział, ale o której opowiadał mu Sasuke.
To musiało być zanim drugi raz tam poszedł, bo znak jeszcze nie zniknął.
–
Pieczęć Mędrca Sześciu Ścieżek – odpowiedział ostrożnie, zastanawiając się do
czego ta rozmowa zmierza.
–
Posłuchaj, Naruto – Kakashi postanowił przejść do rzeczy. – To sprawa wagi
państwowej. Sprawa Mędrca Sześciu Ścieżek dotyczy wszystkich shinobi. Sam wiesz
to najlepiej, prawda? Byłeś kluczową postacią wojny, stałeś się bohaterem, ale
przecież wiesz, że wszyscy pamiętają, co chciał zrobić Sasuke. Został
ułaskawiony, jednak Rada wciąż mu nie ufa... To – wskazał na zdjęcia – wzbudza
dużo podejrzeń.
Naruto
otworzył szerzej oczy, słysząc te słowa. Więc jednak podejrzewali Sasuke…
Pamiętał, jak po zakończeniu wojny
zaciekle walczył o to, żeby go ułaskawili. Sam jeszcze nie do końca wrócił do
sił, gdy pognał na jedno ze spotkań Rady i wpadł tam jak burza. Zaczął krzyczeć,
żeby zostawili Sasuke w spokoju. Krzyczał, prosił, a w końcu błagał. Nie
obchodził go własny honor, miał tylko jeden cel – uwolnić przyjaciela. A teraz…
Nie mógł dopuścić, żeby ta sytuacja się powtórzyła.
–
Skup się, Naruto – odezwał się Kakashi, wyrywając go z zamyślenia. – To, o co
zapytam jest bardzo ważne. Czy kiedy odblokowywaliście te pieczęcie, użyłeś
wtedy chakry Bijuu?
Naruto
poczuł, że robi mu się gorąco. Kakashi naprawdę czegoś się domyślał. Przełknął
ciężko.
–
Nie – powiedział po dłuższej chwili.
–
Na pewno? – Kakashi nie odrywał od niego wzroku, jakby chciał wychwycić najmniejsze
zawahanie.
–
Naruto, to może być naprawdę bardzo ważne – odezwał się w końcu Gaara, jednak
jego głos był dużo łagodniejszy niż Kakashiego. Co prawda reprezentował teraz
swój kraj jako Kazekage, ale nawet w takim momencie nie zapominał, kim jest dla
niego Naruto.
–
Tak, na pewno – potwierdził Naruto, starając się za wszelką cenę, żeby głos mu
nie zadrżał.
Nienawidził
kłamać, ale Sasuke nie bez powodu prosił go, żeby milczał na ten temat. A skoro
on mu zaufał, opowiadając o wszystkim, wyjawiając, co zrobił i jak sfałszował
raporty, tak teraz Naruto nie mógł zawieść tego zaufania. Rozwiążą to sami.
–
No dobrze – Kakashi westchnął. Liczył, że wyciągnie z Naruto coś więcej. – Na
razie jesteś wolny. Ale obaj w razie czego bądźcie pod ręką. Musze to jeszcze
przedyskutować z kilkoma osobami.
Kiedy
Naruto wyszedł z gabinetu, czuł, że kolana lekko mu drżą. To było jak jakieś
przesłuchanie. Jeszcze nigdy w życiu tak się nie bał tego, co może przypadkowo
powiedzieć.
Spostrzegł
Sasuke, ale zanim zdążył się odezwać, ten pociągnął go do wyjścia z budynku.
Naruto miał pewne problemy, żeby za nim nadążyć, bo Sasuke obrał sobie bardzo
szybkie tempo, a on wciąż był zdenerwowany po tamtej rozmowie.
–
Draniu, czekaj! – krzyknął w pewnym momencie, gdy Sasuke skakał z jednego dachu
na drugi, zostawiając go w tyle. – Czekaj, gdzie tak lecisz?!
–
Pośpiesz się! – odkrzyknął Sasuke i tylko odrobinę zwolnił tempo.
Przeklęty
drań – myślał ze złością Naruto, wciąż próbując go dogonić. Sasuke jeśli
chciał, potrafił być niesamowicie szybki.
W
połowie drogi zorientował się, gdzie zmierzali. Świątynia Naka. Co Sasuke
chciał zrobić?! Nie wiedział, jak bardzo już się naraził?
Gdy
dotarli w końcu na miejsce, obaj byli zmęczeni.
Sasuke
oddychał ciężko. Oparł się ręką o kamienny mur do świątyni i zerknął do środka.
Już dawno zabezpieczył wejście tak, żeby tylko on i Naruto mogli tutaj wejść.
–
Nic nie powiedziałeś Kakashiemu? – zapytał go.
–
Draniu, coś ty znowu zrobił, co?! – wrzasnął Naruto, który teraz już pozwolił
sobie na wybuch złości. – Kakashi-sensei zaczyna coś podejrzewać, pamiętaj, na
jakich warunkach cię ułaskawili!
Sasuke
pokręcił tylko głową i spojrzał kątem oka na Naruto.
–
Chodź do środka.
–
Nie, nie ma mowy! – Naruto zapieklił się jeszcze bardziej. – Co ty sobie
myślisz, co? Zdobyłeś te zwoje, sfałszowałeś ich treść, a później jeszcze
ukryłeś w Świątyni Naka! Zapomniałeś już, jak było z Madarą?! Dlaczego ty
musisz być taki uparty! Nie możesz sobie tak z nimi pogrywać!
–
Zamknij się! – Sasuke uciszył go i wykorzystując chwilę dezorientacji, siłą
wciągnął go do środka. Krzyczenie na siebie przed wejściem nie było dobrym
pomysłem, ktoś mógłby ich usłyszeć. A tak konkretnie, to usłyszeć Naruto, bo
jego wrzaskliwy głos niósł się echem w promieniu przynajmniej kilkudziesięciu
metrów. – Z nikim nie pogrywam.
–
Tak? To co to miało być? – Niebieskie oczy Naruto błyszczały gniewem. –
Dlaczego miałem nic nie mówić? Kakashi-sensei pytał tylko o pieczęć na skrytce
i czy do jej aktywowania użyłem mocy Bijuu.
–
Naruto! – Sasuke przymknął oczy z irytacji. – Jak ty nadal nic nie rozumiesz.
Gdy się okaże, że do odblokowanie pieczęci potrzebne były dwie potężne moce,
nikt nie uwierzy, że zawartość skrytki zawierała głupie zwoje związane z
historią!
–
W końcu i tak do tego dojdą! – Naruto wściekał się coraz bardziej. Właśnie że
to Sasuke nic nie rozumiał! Już mieli podejrzenia, a jeżeli znajdą kolejne
dowody, mogą go oskarżyć o zdradę! Co za…
–
Żebyś zaraz ty nie doszedł. – Sasuke pchnął go na ścianę, przytrzymując ręce i
blokując ruchy nóg kolanem.
–
Puść mnie! – Naruto próbował się wyrwać. – Ty draniu, ty nawet nie wiesz, co ci
grozi. Nie pozwolę ci po raz kolejny…
Reszta
zdania utonęła w brutalnym pocałunku.
Sasuke
przycisnął go mocniej do ściany, jednocześnie drażniąc udem jego krocze. To
rozzłościło Naruto jeszcze bardziej, bo Sasuke zachowywał się, jakby nie
obchodziło go, co się z nim stanie, gdyby odkryli, co zrobił.
–
Przestań, do cholery! – Odepchnął go od siebie tak mocno, że Sasuke poleciał na
przeciwległą ścianę.
Jęknął,
bo Naruto użył takiej siły, że mury świątyni aż się zatrzęsły.
–
Nie zniszczę tych zwojów – warknął, ale zanim zdążył zareagować, Naruto już
przy nim był. Teraz to on przyciskał go do ściany.
–
To ja je zniszczę! – krzyknął mu w twarz, łapiąc za poły kamizelki. – Dla
naszego bezpieczeństwa, draniu. Twojego, mojego i nas wszystkich! Nie pozwolę
ci, żeby...
Nie
dokończył, bo Sasuke znowu go pocałował. Złapał go brutalnie za włosy i
odchylił jego głowę, a gdy Naruto jęknął, przycisnął swoje usta do jego i
zaczął go gorączkowo całować.
Naruto
znowu chciał zaprotestować, nakrzyczeć na niego i zwyzywać od kretynów, ale ta
sytuacja, ich kłótnia, to pragnienie Sasuke, które ujawniało się za każdym
razem, gdy próbował go uciszyć właśnie w taki sposób... To wszystko też
podziałało na niego.
Odpowiedział
na pocałunek, przyciskając Sasuke mocno do ściany. Nie da mu się wyrwać, ten
drań nie będzie z nim robił, co będzie chciał!
–
Ty… cholerny… draniu! – zdołał wydusić, kiedy odrywali się od siebie na
dosłownie sekundy, żeby złapać oddech.
Obaj
byli wściekli, pewni swoich racji, obaj chcieli dominować, pokazać partnerowi,
że to on ma rację. Ta złość, ten gniew, nawet ten lęk Naruto przed tym, co się
stanie, przełożyło się na pożądanie, które wybuchło z taką siłą, że nie było
sensu próbować się przed tym bronić. Przy pocałunkach gryźli się po wargach tak
mocno, że i jeden i drugi miał na nich krew, ale to ich nakręcało jeszcze
bardziej. To było jak walka w Dolinie Końca. Teraz też mieli odmienne
stanowiska i tylko jeden mógł wygrać. Tyle że w tym momencie nie walczyli
używając przeciwko sobie śmiercionośnych technik.
–
Ukryjemy zwoje… – mruknął Sasuke i zaczął rozpinać kamizelkę Naruto. Po chwili
ściągnął mu ją z ramion i zabrał się za bluzę.
–
Zniszczymy je! – warknął Naruto, próbując zrobić to samo, ale było to trochę
trudne, bo nadal przyciskał Sasuke do ściany. Ale jaki byłby z niego kandydat
na Hokage, gdyby nie potrafił rozebrać tego drania!
W
końcu kamizelka i bluza Sasuke też wylądowały na podłodze, a oni odsunęli się
od siebie, dysząc ciężko i patrząc na siebie zdeterminowanym wzrokiem.
–
Ukryjemy!
–
Zniszczymy!
Obaj
rzucili się na siebie, chcąc udowodnić swoje racje. Sasuke był szybszy i tym
razem to znów Naruto został przyciśnięty do ściany. Sasuke uśmiechnął się
zwycięsko, biorąc się za rozpinanie jego spodni. Naprawdę czuł taką adrenalinę,
jak podczas tamtych walk.
Naruto
jęknął, czując, jak Sasuke zdecydowanym ruchem ściąga mu spodnie razem z
bokserkami do połowy ud. Był tak cholernie podniecony…
–
Jesteś najbardziej upartym draniem, jakiego znam, cholera! – warknął Naruto,
ale ledwo zdążył zrzucić resztę ciuchów i buty, kiedy Sasuke uniósł jego nogi i
przycisnął mu je do klatki piersiowej.
Nie
mógł czekać. Musiał go mieć. Pragnienie było tak palące, że nie miał czasu
nawet się nawilżyć. Rozpiął sobie spodnie jedną ręką i wyciągnął nabrzmiałego
penisa, a później splunął na rękę i rozprowadził po nim ślinę. Wszedł w Naruto
i syknął, gdy jego mięśnie zacisnęły się na nim mocno.
Naruto krzyknął, trochę z zaskoczenia, trochę
z bólu, bo w tym momencie kolana ugięły się nieco pod Sasuke i obaj zsunęli się
w dół.
–
Trzymaj mnie, cholerny draniu! – wydusił, wpatrując się w niego wściekłym
wzrokiem, gdy zastygli w tej dziwnej pozycji.
–
Nie mam zamiaru cię puszczać – mruknął w końcu Sasuke i pchnął. – Nigdy – dodał
wprost do ucha Naruto, który aż zadrżał pod wpływem tego szeptu.
Sasuke
zaczął się poruszać, przyciskając Naruto mocno do ściany. Zupełnie nie zwracał
uwagi na to, że skoro go rozebrał, to teraz plecy Naruto przesuwały się po
kamiennych ścianach, raniąc mu skórę. Choć tak naprawdę sam Naruto nie zwrócił
na to uwagi, zbyt zajęty całowaniem Sasuke. To był moment, krótka chwila, która
była tak intensywna, że obaj myśleli, że umrą, jeśli zaraz nie dojdą.
Podniecenie rozsadzało ich od środka.
–
Zniszczymy – jęknął jeszcze dla zasady Naruto, łapiąc Sasuke za szyję i
chowając twarz w jej zagłębieniu.
To
było coś nieziemskiego. Cała ta adrenalina mieszała się z podnieceniem,
wywołując takie doznania jakich chyba jeszcze obaj nie mieli. Jeszcze mocniej
zacisnął ręce na karku Sasuke, jednocześnie podkurczając palce stóp. Było tak
dobrze…
–
Ukryjemy. I kiedyś mi za to podziękujesz. – Sasuke zaczął pchać tak mocno, że
miał wrażenie, że zaraz rozerwie Naruto na pół.
–
Draniu… – jęknął Naruto, łapiąc go z całej siły za włosy. Czuł, że zaraz
dojdzie. – Ta technika jest…niebezpieczna!
–
Nikomu nie stanie się krzywda – warknął Sasuke. Oddychał ciężko, z trudem
skupiając myśli. Chciał wejść jeszcze mocniej i głębiej, żeby Naruto krzyknął,
żeby doszedł z jego imieniem na ustach. – Musisz mi zaufać.
–
No przecież... – Naruto stęknął. – U–ufam ci, draniu.
Sasuke
poczuł, że mięśnie Naruto zaciskają się na jego penisie tak, jakby miały go
zmiażdżyć, a gorąca sperma rozlewa mu się na brzuchu. I w tym momencie przestał
myśleć o zwojach, ale o tym, że naprawdę już nigdy nie puści Naruto. Między
nimi było coś, czego nie dało się wyjaśnić. Coś, co powodowało, że tracił
głowę. Coś, co…
Potężny
skurcz przyjemności wstrząsnął jego ciałem. Tak silnego orgazmu nie miał chyba
jeszcze nigdy. Wgniótł Naruto w ścianę, wsuwając się w niego aż po nasadę.
–
O rany, draniu – wydusił Naruto, kiedy Sasuke w końcu puścił jego kolana.
Nie
odsunęli się od siebie jednak. Naruto cały czas obejmował Sasuke mocno, dysząc
ciężko w jego szyję. Był spocony, obolały i dopiero teraz poczuł krew
spływającą mu po plecach. Skrzywił się i syknął.
–
Sasuke, bo ja...
–
Kocham cię – usłyszał tuż przy swoim uchu szept tak cichy, że miał wrażenie, że
się przesłyszał.
Zamarł.
Sasuke już nie powtórzył tych słów. Odczekał
jeszcze kilka sekund i już chciał się odsunąć, ale Naruto mu na to nie
pozwolił.
–
Ja ciebie też – powiedział drżącym od emocji głosem.
Znał
Sasuke, wiedział, jaki jest. Nie spodziewał się, że kiedykolwiek usłyszy takie
wyznanie.
Dopiero
po długiej chwili odsunęli się od siebie. I dopiero wtedy Sasuke zauważył, że
ma na rękach coś lepkiego, a ściana za nimi jest cała we krwi. Odwrócił Naruto
i spojrzał na jego plecy. Były cale poharatane.
–
Młotku, trzeba coś z tym zrobić. – Zmarszczył brwi. Zdawał sobie sprawę, że ich
obu poniosło jak chyba jeszcze nigdy, ale mimo nadludzkiej mocy Naruto, rany
bolały tak samo. Szybciej się goiły, ale jednak ból był ten sam.
–
Daj spokój, Kurama się tym zajmie – zbagatelizował to Naruto, ale gdy tylko
rozprostował łopatki, syknął. – No, może trochę później – uśmiechnął się
krzywo, bo znowu zapiekło. Ale to nie było ważne. Ważne było, że Sasuke, ten
Sasuke Uchiha, ostatni drań, powiedział mu… że go kocha.
–
Wracamy? – zapytał Sasuke, który uznał, że sprawa zwojów może poczekać do
jutra. – Ktoś chyba powinien to obejrzeć.
Naruto
tylko kiwnął głową w odpowiedzi i nadal lekko krzywiąc się z bólu, zaczął
zbierać swoje porozrzucane ubrania.
*
Sakura
stała przy oknie w jednej z sal szpitalnych na ostatnim piętrze i wpatrywała
się w przechodzących ludzi. Byli jej obojętni. Tak jak i wszystko inne.
Kiedy
rano się obudziła, była zdezorientowana. Dopiero po chwili przypominała sobie
wszystko. Ślub Temari i Shikamaru, który dla niej zakończył się katastrofą.
Sasuke i Naruto… Zacisnęła powieki, jakby chciała odpędzić od siebie zły sen.
Ale to nie był sen. Jak to się w ogóle stało? Zawsze byli przyjaciółmi, ale…
Kiedy ich zobaczyła, jej marzenia legły w gruzach. Bo o ile zwykły pocałunek
mogła by sobie wytłumaczyć głupim żartem, to zamknięcie się w piwnicy i…
Sasuke, ostatni członek klanu Uchiha, który mało co tolerował czyjąś obecność,
pozwalał się Naruto całować i dotykać, co więcej, on to odwzajemniał. Gdy
zobaczyła, jak Naruto ściąga mu spodnie… Wtedy już nie wytrzymała. Nie mogła na
to patrzeć, bo wiedziała co zamierzają zrobić. I choć mogła tylko przypuszczać,
na tym zapewne się nie skończyło.
Jak
mogli ją tak oszukiwać? Jak Naruto mógł? Przecież wiedział, co czuje do Sasuke,
wiedział, jak jej na nim zależy. Ile to już trwało? Jej najlepszy przyjaciel…
Zacisnęła oczy, znów czując pod powiekami piasek.
–
Sakura, wszystko w porządku? – Tsunade, która zajrzał do sali, spojrzała na nią
zmartwiona. Jej uczennica wyglądała jak cień samej siebie.
Wiedziała
już, co się stało. Kiedy Sakura z samego rana przyszła do szpitala, prosząc, by
dała jej tu pracę, Tsunade była zaskoczona. Tyle razy jej to proponowała, ale
ona zawsze odmawiała, twierdząc, że chce tak jak Sasuke i Naruto mieć własną
drużynę. Poniekąd rozumiała jej decyzję, chciała być bliżej Sasuke, dlatego
dzisiaj naprawdę się zdziwiła tą prośbą. Nie, żeby nie była zadowolona, Sakura
miała naprawdę niesamowite umiejętności, ale coś jej w tym wszystkim nie
pasowało. Jej uczennica była blada, miała podkrążone oczy i wyglądała, jakby
miała się rozpłakać. Zapytała ją wtedy wprost, co się stało. Sakura na początku
próbowała jej wmówić, że po prostu zmieniła zdanie, ale gdy nie odpuszczała, po
prostu rozpłakała się. I zaczęła mówić. Szybko, chaotycznie i jedyne, co
Tsunade zdołała z tego potoku słów wychwycić, to to, że Naruto i Sasuke są…
razem. Przez chwilę miała jeszcze wątpliwości, ale słowa „całowali się” je
rozwiały.
–
Tak. – Sakura odsunęła się od okna. – Kiedy mogę zacząć pracę? – zapytała.
Wiedziała, że dzięki temu odetnie swoje myśli od Sasuke i Naruto, a skupi się
na ratowaniu życia.
Po
pół godzinie, kiedy ustaliły wszystkie szczegóły, wyszły z gabinetu. Sakura
uspokoiła się nieco. Jej była mentorka o nic nie wypytywała, podeszła do sprawy
z dystansem i profesjonalizmem, za który Sakura była jej bardzo wdzięczna.
–
Jutro z samego rana bądź pod laboratorium. Chcę ci pokazać, nad czym teraz
pracujemy z komórkami i... – nie dokończyła, gdy jej wzrok natrafił na dwie
postacie, które pojawiły się w korytarzu.
Sakura
też spojrzała w tamtą stronę i zamarła.
–
Idź, młotku – mruknął Sasuke, kiedy Naruto stanął jak wryty. Patrzył na Sakurę
szeroko otwartymi oczami.
Ona
też na nich patrzyła i to w taki sposób, jakby zaraz miała uciec.
–
Naruto! – krzyknęła Tsunade, wyczuwając napiętą atmosferę. – Co się znowu
stało?
Naruto,
jak rzadko kiedy, nie był w stanie wydusić z siebie słowa. Cały czas patrzył na
Sakurę, a jego spojrzenie było wypłoszone i niepewne.
–
Walczyliśmy – odezwał się Sasuke i szturchnął Naruto w plecy.
Ten
od razu syknął i oderwał wzrok od Sakury. Sasuke uniósł brwi i spojrzał na
niego ponaglająco.
–
Tak, babciu Tsunade – zaśmiał się nerwowo i podrapał włosy na karku. – Skopałem
draniowi tyłek! Ale... no on mi też – dodał i zerknął niepewnie najpierw na
Sasuke, a później na Sakurę. Teraz to powiedzenie nabierało dwuznacznego
podtekstu. – To znaczy no... Moje plecy… – pokazał rękę, na której była krew.
–
Ja musze już iść – powiedziała Sakura, nie patrząc na nich.
Naruto
w pierwszym odruchu chciał ją zatrzymać, ale Sasuke złapał go stanowczo za
ramię. Nie umknęło uwagi ich obu, że Tsunade patrzyła na nich wnikliwiej niż
zwykle.
–
Chodź, Naruto. – Tsunade, mimo że mogła tę sprawę przekazać komukolwiek,
postanowiła sama się tym zająć. – Ty zostajesz – poinformowała Sasue, który
chciał wejść za nimi do gabinetu i zatrzasnęła mu drzwi przed nosem.
–
No trochę się poharatałem – Naruto skrzywił się, ściągając bluzę.
–
Trochę? – Tsunade przyjrzała się jego plecom. – To wygląda, jakbyś się bił z
rozszalałym niedźwiedziem. – Wzięła do ręki gazę i jakiś środek odkażający, po
czym zaczęła czyścić rany.
Naruto
co chwilę, gdy go tylko dotykała, syczał i jęczał. Podczas seksu z Sasuke jakoś
na to nie zwracał większej uwagi, ból mieszał się z przyjemnością, ale teraz
każdy ruch mięśni powodował, że się krzywił.
–
Ty głupi dzieciaku – powiedziała Tsunade, która po oczyszczeniu ran, zaczęła
leczyć go chakrą. – Ty nigdy nie przestaniesz mnie zadziwiać.
–
No… – Naruto nie miał pojęcia co powiedzieć. Było mu tak strasznie głupio. Nie
spodziewał się, że spotka tu Sakurę.
–
Naruto…
Tsunade
zastanawiała się, jak zacząć. Znała go od kiedy razem z Jirayią postanowili
zrobić z niej Hokage. Kiedy go poznała, miała go za nadpobudliwego gówniarza,
który wykrzykiwał głupie hasła o tym, że zostanie Hokage. Potem jej
zaimponował, wygrał zakład. Obserwowała go przez te wszystkie lata, widziała,
jak się rozwija, jak rośnie w siłę. Gdyby nie on… Nie lubiła wspominać wojny.
Ale to nie umniejszało faktu, że Naruto był najprawdopodobniej najsilniejszym
shinobi na świecie.
Znała,
jak zresztą każdy, jego historię, myślała więc, że będzie chciał mieć własną
rodzinę. Nigdy jej nawet do głowy nie wpadło, że Sasuke… Naruto zawsze był
zdeterminowany, ale teraz, gdy przypomniała sobie, jak zawsze walczył o Sasuke,
nie pozwolił nikomu go tknąć, nawet, gdy stanowił realne zagrożenie dla Konohy.
Przecież już za pierwszym razem sprowadził ją głównie po to, żeby – jak to on
mówił – „uratowała jego przyjaciela”. Najwyraźniej ten przyjaciel nie był już
tylko przyjacielem.
–
Ty dzieciaku – westchnęła, odsuwając ręce od jego prawie już wyleczonych
pleców. – Wiesz, że nie będzie wam łatwo? – zapytała.
Naruto
spojrzał na nią zdezorientowany, ale widząc jej wzrok, zrozumiał. Tsunade
wiedziała. Przełknął ciężko, odwracając głowę.
–
Wiem – wydusił w końcu.
Już
teraz nie było łatwo. Gdy zobaczył na korytarzu Sakurę, miał ochotę uciec.
Wyrzuty sumienia znów się odezwały. Nie miał pojęcia, czy kiedykolwiek mu
wybaczy. Powinni byli z Sasuke powiedzieć jej już na samym początku. Na pewno
by cierpiała, ale przynajmniej nie czułaby się oszukana. Co oni, do cholery,
sobie myśleli? Przecież było jasne, że w końcu się wyda. Raz nawet przyszła mu
do głowy myśl, żeby powiedzieć Sakurze, wtedy, kiedy siedzieli na ławce przed
Ichiraku, a ona mu się zwierzała. Ale nie potrafił.
–
Jesteś go pewien? – Tsunade zaczęła bandażować mu plecy. Uleczyła rany, ale
zawsze istniało ryzyko zakażenia.
Przez
chwilę rozważała, czy powinna ciągnąc temat.
–
Jestem – powiedział stanowczo Naruto.
Od
zawsze zależało mu na Sasuke, zawsze w niego wierzył i zawsze o niego walczył.
A od jakiegoś czasu po prostu wiedział, że go kocha. I po tym, co sam usłyszał
dzisiaj, był pewien, że jest to obustronne.
–
Zawsze byłeś uparty, co? – Tsunade uśmiechnęła się lekko.
Jako
doświadczonemu medykowi przyszło jej do głowy, że ich związek to wynik tego, że
obaj przez większość życia byli samotni i to z tego powodu ciągnęło ich do
siebie, ale nie zamierzała kwestionować słów Naruto. Było jej naprawdę żal
Sakury, jednak Naruto bardzo dużo w życiu przeszedł, więc jeżeli ktoś
zasługiwał teraz na odrobinę szczęścia, to właśnie on.
–
Dobra – powiedziała, przyklejając plastrem końcówkę bandaża. – Możesz iść,
tylko uważaj następnym razem.
Wyszła
z Naruto na korytarz. Zauważyła, że Sasuke cały czas czekał pod gabinetem, a na
ich widok podniósł się. Co prawda nie znała go za dobrze, ale wiedziała, że
jest osobą, która raczej nie przejmuje się innymi. Najwyraźniej w tym przypadku
było inaczej. No cóż… Skoro obaj właśnie tego chcieli? Uśmiechnęła się i
ruszyła korytarzem, zostawiając ich samych.
Chyba jeden z moich ulubionych rozdziałów, naprawdę majstersztyk. Ich kłótnia połączona z seksem? Genialny pomysł. Nie wspominając o wyznaniu miłości, przez które na chwilę stanęło mi serce! :o Tym bardziej świetnie napisana końcówka z punktu widzenia Tsunade. Jestem ciekawa czy wszyscy będą się tak po kolei dowiadywać, byłoby cudnie :)
OdpowiedzUsuńWeny! ~~
Co do innych, to już niedługo się przekonasz:)
UsuńCi to potrafią zmieniać nastrój, jak mało kto. Najpierw się kłócą, a chwilę później uprawiają dziki seks skończony... tym pięknym wyznaniem <3 Najpiękniejsza chwila w tym rozdziale. Chociaż skończyła się poharatanymi plecami. Mam nadzieję, że Sakura zdoła im wybaczyć. Podoba mi się też postawa Tsunade. Z jednej strony martwi się o swoją uczennicę, a z drugiej o swojego ulubionego "wnuka".
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział!
Weny!
Trochę się zastanawiałam, jak zostanie odebrana "ta" chwila. Cieszę się, że się podobało:)
UsuńPoraniony Naruto... I kiedy pojawiła się Sakura, to przyszło mi na myśl, że Naru dostanie zaraz ogromny saaastrzyk... albo i kilka... Sakura się wyładuje i będzie OK. Super i wielkie dzięki. Pozdrawiam i weny życzę.
OdpowiedzUsuńO jaaaa, ale się dzieje! Mam szczerą nadzieję, że Naruto jednak postawi na swoim i zniszczą zwoje, bo choć Sasuke chce dobrze, to rozwiązanie wciąż wydaje mi się ryzykowne.
OdpowiedzUsuńSzczerze przyznam, że pierwszy raz miałam problem z wizualizacją ich pozycji. Nie wiem czy tylko dla mnie ten opis momentami wydawał się niejasny, ale czytałam dwa razy, bo w pewnym momencie się pogubiłam.
Za to od wyznania Sasuke to aż mi jakiś prąd po plecach przeszedł. Mega. To było takie elektryzujące, w odpowiednim momencie, magia :)
Mam nadzieję, że Naruto w końcu porozmawia z Sakurą i będzie między nimi okej!
C.
Zapomniałabym! Scena, w której Sasuke napluł sobie na dłoń :D no lepszego pomysłu, by ukazać jego pożądanie i determinację, to chyba nigdzie nie widziałam!
UsuńA u mnie dosyć ciepło jest. Kilka dni temu zimnica, ale teraz znowu po 8-10 stopni, więc nie tak źle. Wstrętny zimny wiatr też sobie poszedł i da się przeżyć :)
C.
Miałyśmy grafikę-inspirację. Jak znajdę to pokażę. Może przez to, że obie miałyśmy to przed oczami, wyszło kiepsko z opisem. Postaram się to jakoś poprawić, choć nie wiem jeszcze jak :)
UsuńO, jakby Ci się udało ją znaleźć, to ja bardzo chętnie ją zobaczę :)
UsuńC.
Proszę:) https://zapodaj.net/3e3a7e3c86c87.jpg.html
UsuńTo chyba wiem w czym problem z moją wizualizacją sobie tego. W tekście było napisane, że Sasuke ściągnął Naruto spodnie tylko do połowy ud, a sam Naruto zdołał tylko buty zrzucić, więc mu te spodnie zostały. Takie ledwie z tyłka zsunięte, więc chyba za bardzo to on nogami manewrować nie mógł, bo mu portki ograniczały ruchy. Taki rozkrok byłby w tej sytuacji możliwy? Chyba nie :)
UsuńC.
Hmm, racja. Zaraz jakoś to poprawię:)
UsuńKolejny rozdział jako ostatnio stały element mojego tygodnia. Dzięki dziewczyny za pisanie tego opowiadania i sprawianie nam nim ogromnej radości.
OdpowiedzUsuńTo co tak lubię w waszym stylu pisania to to, że ja nie muszę się co rozdział od nowa wczuwać w tą historię, wystarczy mi jedno zdanie i już przepadłam od nowa.
Powinni wam postawić pomnik ze złota za kanoniczne postacie! Ja naprawdę w każdej scenie widzę tych bohaterów z anime i to jakby się zachowali, jakcy są w tym prawdziwi i ma sens to co robią.
Scena w świątyni świetna, deklaracja Sasuke i odpowiedź Naruto - fajnie, że to było takie bez zbędnego dramatu tylko szczere słowa.
Cała fabuła ma jakiś spójny sens i jestem ciekawa co dalej się wydarzy. Pozdrawiam K.��
Zamiast tego pomnika lepszy byłby ekwiwalent pieniężny:)
UsuńA tak serio, to cieszę się, że się podoba:)
Właśnie obejrzałam kilka odcinków Boruto i muszę to po prostu napisać. Tu właśnie chodzi o tą prawdziwość bohaterów. Tutaj Naruto dostał karę, że miał malować dom Kakashiego, a w Boruto on z przyjaciółmi malowali za karę coś w szkole. I też wszyscy patrzyli na nich i się z nich śmiali. Tak jak Naruto się wkurzał, że przyszły Hokage maluje płot.
OdpowiedzUsuńA dzisiaj w odcinku, było o synu Ino i Saia. I on tam zaczał tracić moce, więc Sai kazał mu się zastanowić, co z jego malunkami jest nie tak. Potem jest rozmowa i Ino pyta Saia, czy powiedział o tym synowi. A Sai na to, że sądził, że oczywistych rzeczy nie trzeba mówić. Dosłownie prawie identycznie jak tu w opowiadaniu, gdzie Ino jest zdziwiona, że Sai powiedział, że ją kocha, a on na to: To nie wiedziałaś? Myślał że oczywistych rzeczy nie trzeba mówić.
Dlatego tak bardzo kocham wykreowanych tu bohaterów, Zachowują się dokładnie tak, jak w anime. Co więcej, ten jego tekst najpierw przeczytałam tutaj, napisałyście go pierwsze, dopiero teraz identyczna sytuacja w anime.
Mam nadzieję, że nie będzie żadnego strasznego dramatu w związku z tymi zwojami. Tak strasznie chciałabym przeczytać o drużynach geninów, które mają Sasuke i Naruto:)
W ogóle ja czekam na każdy odcinek Sasunaru Hiden tak, jak kiedyś czekałam zawsze na premierę nowego odcinka Naruto:D
Angelika
Tak, też to zauważyłam:) Było coś jeszcze z nową biblioteką, więc wyprzedziłyśmy anime:)
UsuńCzas zawsze tak strasznie wolno leci, kiedy chodzi o Waszego bloga i nowy rozdział. Niby wiem, że to zawsze jest okres około tygodnia, ale to nie zmienia faktu, że po 2-3 dniach zaczynam wchodzić tutaj po kilka razy dziennie. A dziś to chyba pobiłam rekord, bo to chyba z moje 50 odwiedziny tej strony :)
OdpowiedzUsuńMiłego dnia!
C.
Ale masz świadomość, że to zmierza do końca już? :)
UsuńTak czy inaczej, cieszę się, że udało się napisać wciągającą historię:)
Chyba nie chcę mieć tego świadomości ;) jak w ogóle idzie pisanie kolejnych rozdziałów?
UsuńC.
Kiepsko, nic nie napisałam. Będę pisać na bieżąco chyba.
Usuń:( :( :(
UsuńChyba niewystarczająco Cię motywujemy...
C.
Szczerze mówiąc, dokładnie tak jest. Wiem, że czyta to sporo osób, ale mało komu chce się coś napisać pod nawet istotnym rozdziałem.
UsuńMi też w końcu może się nie chcieć.
Rozdział bardzo mi się podobał , tylko inaczej wyobrażałam sobie wyznanie miłości przez sasuke. Ja myślałam że on mu to powie po jakiejś walce bo skojarzyło mi się to z ich ostateczną walką w anime no ale to też nie było złe. Mam nadzieję że naruto w końcu się przełamie i porozmawia z sakurą bo trochę męcząca jest ta sytuacja. On niby się niczego nie boi ale jednak nie ma odwagi podjąć jednej rozmowy :) Mam nadzieję że nie przestaniesz pisać następnych rozdziałów bo jest mało komentarzy no ale niektórzy wolą tylko czytać nie koniecznie pisać choć wiem że to po prostu motywuje do dalszej pracy . Ja też nie za bardzo lubię pisać no ale się postaram żebyś wiedziała że mi zależy żebyś pisała. Pozdrawiam i życzę weny Magda
OdpowiedzUsuńJest diametralna różnica, między odwagą np. w bitwie, a jeżeli chodzi o rozmowę z osobą, którą w jakiś sposób się skrzywdziło.
UsuńCo do tego, że niektórzy wolą czytać. To fanfik, ja na tym nie zarabiam ani nic, więc dla mnie jedyną motywacją teraz (kiedy to już nie jest pisane dla zabawy z Verry) są komentarze. To działa w obie strony. Zasada: "Chcesz czegoś od innych, daj coś od siebie".
Tak jeszcze swoją drogą - mi wszystko jedno, czy ten ff czyta 20 dodatkowych osób, które się w żaden sposób nie odnoszą do treści, czy tysiąc (to tak w teorii oczywiście). Skoro ja i tak o nich nie wiem, nie odzywają się, to co za różnica?
UsuńNo cóż ale mi się po prostu skojarzyła ta walka trochę z tą ich w dolinie końca i właśnie ja tak sobie wyobrażałam scenę wyznania miłości przez sasuke. Oczywiście lepiej jest to powiedzieć w szczerej rozmowie bo to wymaga nie lada odwagi i w sumie nawet lepiej wygląda niż powiedzenie tego w silnych emocjach związanych z walką która się pewnie wszystkim kojarzy z nimi jako jeszcze nastolatkami no ale na serio się nie spodziewałam że on mu to powie w czasie seksu i mnie to bardzo zaskoczyło nie mówię że nieprzyjemnie no ale to po prostu może nie moja bajka i nie jestem w stanie tego zrozumieć bo oni w anime okazywali jakiekolwiek większe emocje tylko podczas walki , trochę mi się to nawet skojarzyło z tańcem bo mówi się że taniec to język ciała no a oni poprzez walkę pokazywali swoje prawdziwe uczucia. Ja to jak oglądałam tą scenę co sasuke łza z oka poleciała no to sobie myślałam ale fajne by było gdyby to było spowodowane wyznaniem miłości przez naruto właśnie no ale nie można niestety na coś takiego liczyć w tym anime. Co do reszty mojego komentarza to mogłaś to opacznie zrozumieć. Ja po prostu jestem osobą wyjątkowo nieśmiałą i dla mnie choć komuś innemu może się to wydawać śmieszne ciężko jest napisać nawet kilka zdań bo nie wiem zazwyczaj co mam pisać. Wolę jak to się mówi być obserwatorem ale wiem ze dla autora komentarze są niezwykle ważne bo po pierwsze motywują go do dalszej pracy a po drugie wie że nie pisze na marne bo dużo ludzi to czyta także będę dodawała komentarze bo bardzo mi się to opowiadanie podoba i chcę żebyś wiedziała że mi zależy żebyś nadal pisała. Pozdrawiam Magda
UsuńKażdy ma jakieś wyobrażenie. Nam pasowało właśnie to wyznanie w tym momencie. Tym bardziej, że to właśnie była kłótnia połączona z seksem, gdzie, jak któryś z nich wspomniał, przypominała właśnie ich walkę w Dolinie Końca. To jest w tekście.
UsuńJa myślę, że fajna jest i opcja z walką i ta z seksem :)
UsuńPrzecież już od dawien dawna nie okazują emocji tylko podczas pojedynków, a również podczas zbliżeń. Moim zdaniem to nie jest dla nich po prostu czysty seks, przyjemność, a przede wszystkim bliskość, a skoro i tak okazują sobie uczucia poprzez dotykanie się, pocałunki, stosunek seksualny, to czemu nie powiedzieć tego na głos? Tu była taka kulminacja nie tylko fizycznego pożądania, ale też tego psychicznego i to się po prostu stało. Zupełnie jak przy walce, tylko doznania przyjemniejsze ;)
Mnie ta sytuacja jak najbardziej przekonuje :)
C.
No tak ja to wiem tylko to po prostu było moje własne wyobrażenie każdy może mieć przecież inne prawda :) To też mi się podobało ale jakoś tak nie do końca pewnie dlatego że nie jestem przyzwyczajona do tego żeby sasuke w taki sposób okazywał uczucia. Teraz to czekam na rozmowę naruto z sakura o ile taka się oczywiście odbędzie. Mam nadzieję że naruto w końcu zdobędzie się na odwagę . Magda
UsuńO cholera, to teraz się czuję mega winna. Przepraszam za spóźniony komentarz, ale na swoją obronę mam totalną jazdę na studiach, gdzie właśnie męczę się z Bardzo Nudnym Esejem który piszę od kilku dni.
OdpowiedzUsuńDla mnie pisanie czegokolwiek, od eseju do komentarza to horror i tragedia - ale staram się chociaż napisać parę zdań żeby pokazać że czytam, że podoba mi się i że naprawdę doceniam ciężką pracę włożoną w tego fika.
Bardzo podoba mi się wyznanie, ale w tym rozdziale jestem zachwycona postawą Tsunade. Uważam że nie mogła być bardziej kanoniczna a to raduje moje serce.
Też mam nadzieję że wielkiej dramy lamy z tych zwojów nie będzie.
Ale teraz dla odmiany zastanawiam się jak to będzie dalej z tym coming outem - każdy będzie się powoli dowiadywał aż wszyscy będą wiedzieć? Czy może będzie jakiś oficjalny? A może Autorka zoskaczy nas czymś jeszcze innym?
Jedno jest pewne- nie mogę się doczekać żeby się dowiedzieć.
Dziękuję za rozdział i czekam na ciąg dalszy
JT
Myślę, że małe zaskoczenie będzie. Albo nawet duże:)
UsuńMnie obecnie towarzyszy takie przeczucie, że ten coming out będzie miał jakiś związek z tymi zwojami i chociażby w takich okolicznościach dowie się Kakashi :) ale nie mogę się doczekać, kiedy się dowiem, jaka była wasza wizja.
UsuńC.
To najdłuższy czas bez rozdziału. Oj chyba się autorka nieźle na nas wkurzyła:(
OdpowiedzUsuńLepiej teraz trochę dłużej poczekać, niż pózniej o wiele, wiele dłużej, czekając aż Indra napisze kolejny rozdział. Oczywiście, jeżeli będzie chciała.
UsuńJuliet
Dokładnie tak.
UsuńC.
Hejka,
OdpowiedzUsuńhm co by tu napisać...
dobrze, że Naruto trzymał język za zębami (tylko właśnie czy Kakashi jednak nie ma żadnych podejrzeń, po Sasuke nigdy nic nie widać, ale Naruto... to już inna sprawa), ale mam nadzieję że nikt ich nie śledził w momencie jak Sasuke ciągnął go do tej świątyni, ;) mmm jaka walka o te zwoje co z nimi zrobić... i jeden i drugi ma racje... taka potęga w rękach jedej wioski może przerażać, zwłaszcza że mogą się posługiwać nimi, ale zniszczenie to też źle bo teraz jest pokój, a za pięć, dziesięć czy dwadzieścia lat? zwoje mogą okazać się przydatne... no i co już kolejna osoba wie że są razem ;)
weny, sił i chęci...
Pozdrawiam AM