Witam
i zapraszam na rozdział 55.
Naruto
patrzył za nimi, jak odchodzą i gorączkowo myślał, co teraz będzie. Wcześniej
już zastanawiał się nad tym, co się stanie, jeśli to się wyda. Bo prędzej czy
później, wszyscy i tak by się dowiedzieli.
–
Co tak długo, młotku? – usłyszał znajomy głos i zerknął za siebie. – Co się
stało? –zapytał Sasuke, gdy zobaczył jego minę.
–
Mam przechlapane – rzucił Naruto i spróbował się uśmiechnąć, ale nie bardzo mu
to wyszło. Spuścił wzrok i kopnął jakiś kamień. – Sakura się... dowiedziała.
O... no wiesz…
–
Jak? – Sasuke szybko załapał, o czym Naruto chce mu powiedzieć. Zmarszczył brwi
i rozejrzał się, ale nigdzie nie zobaczył Sakury.
–
Nie wiem. – Naruto westchnął ciężko i oparł się o drzewo. Potarł spięte mięśnie
karku. – Myślisz, że ktoś jej wygadał? Może nas widziała? – sapnął. – Cholera,
Sasuke, jakbyś widział jej wzrok. – Spojrzał na niego z przerażeniem. Bał się,
że jego najlepsza przyjaciółka go znienawidzi. Nie chciał stracić Sakury. Tyle
razem przeszli.
Sasuke
położył dłoń na jego ramieniu, a po chwili wahania przesunął ją wyżej, na kark.
Naruto był cały spięty.
–
Jesteście przyjaciółmi, nie odwróci się od ciebie.
–
A ty byłeś… Nie, ty jesteś jej miłością! – zaprotestował Naruto. – Ona od
zawsze... Przecież wiesz. Ona mi tego nie wybaczy.
Sasuke
zirytował się. Rozumiał, że przyjaciele byli dla Naruto ważni, ale za bardzo to
przeżywał. Jeżeli Sakura naprawdę mu tego nie wybaczy, to będzie znaczyło, że
nigdy nie była jego przyjaciółką.
–
Najwyższa pora, żeby przejrzała na oczy, Naruto. Dobrze, że to się w końcu
stało.
Sam
czuł dziwną ulgę. Miał nadzieję, że teraz Sakura skończy z tymi zalotami raz na
zawsze. Znosił je wystarczająco długo. Skoro Sakura wiedziała, kwestią czasu
było, aż Hinata się dowie i ten cyrk się skończy. Będą mogli spokojnie zająć
się pracą i treningami. I... tym co było między nimi.
Uśmiechnął
się lekko, gdy przypomniał sobie ich rozmowę. Tam w piwnicy zdawał sobie
sprawę, że muszą jeszcze raz przedyskutować sprawę zwojów, ale determinacja, z
jaką Naruto mówił mu o tym, że mu ufa... Sasuke naprawdę doceniał te momenty.
Seks później był jeszcze lepszy. W pewnym momencie Naruto umyślił sobie, żeby
Sasuke się ubrał, bo kręci go jego widok w rozpiętej białej koszuli i Sasuke
musiał przerwać wszystko, żeby schylić się i ubrać tę nieszczęsną koszulę.
Czasami pomysły Naruto były naprawdę idiotyczne.
–
Przejdzie jej, zobaczysz – pocieszył go.
–
A jak nie? – Naruto nie wydawał się przekonany. – Naprawdę to, jak ona na mnie
patrzyła… Wiesz, nawet nie krzyczała. Wołałbym, żeby mnie stłukła na kwaśnie
jabłko, a nie… – Pokręcił głową. – Stałem tam i nie wiedziałem, co powiedzieć.
Nawet jej nie przeprosiłem.
–
Za co? Nigdy jej niczego nie obiecywałem, wręcz przeciwnie – westchnął Sasuke.
Już
wczoraj, kiedy zobaczył minę Ino, był pewien, że w końcu się wygada. Dziewczyny
nie umiały trzymać języka za zębami, ciągle o czymś paplały. Były przez to
naprawdę irytujące. Zresztą, po wczorajszym wieczorze kawalerskim i zachowaniu
Naruto, nie miał zamiaru dłużej tego ukrywać, ciągle uważać i zastanawiać się,
czy ktoś ich zauważy, czy nie. Owszem, miał świadomość, że to nie przejdzie bez
echa, ale miał to w nosie. Nigdy nie obchodziła go opinia innych.
–
Jak to za co, draniu. Cały czas ją okłamywaliśmy. Zawsze mówiła, że cię kocha.
Czuję się podle.
Sasuke
spojrzał na Naruto. Wydawał się przygnębiony i trochę przerażony tym, co miało
nadejść, ale nie miał zamiaru pozwolić mu się nad tym wszystkim rozczulać.
Wyszło jak wyszło. Jasne, mogli to załatwić w inny sposób, ale trudno.
–
Naruto? – usłyszeli za sobą głos.
Gaara,
który chciał jeszcze z nim porozmawiać, widział wcześniej, że pobiegł w tę
stronę, chciał go znaleźć i… Dopiero, gdy podszedł zauważył Sasuke, którego
zasłaniało drzewo. Co więcej, jego ręka gładziła kark Naruto w taki sposób…
–
Gaara! – Naruto już z przyzwyczajenie odepchnął Sasuke, ale miał świadomość, że
sytuacja, w której zostali przyłapani, była dość dwuznaczna. – Jakiś robal
spadł mi na szyję i nie mogłem go znaleźć – zaśmiał się i poczochrał po karku.
–
Aha. – Gaara uśmiechnął się lekko.
Nie
miał zamiaru stawiać swojego przyjaciela w niezręcznej sytuacji, ale naprawdę
wcześniej nie zauważył Sasuke. Jednak to, co zobaczył, upewniło go w jednym.
To, co podejrzewał, nie było tylko jego dziwnym wymysłem. Oni chyba faktycznie nie
byli dla siebie tylko przyjaciółmi.
–
Chciałem zapytać, czy spotkamy się jutro. Zostaję jeszcze kilka dni, muszę
załatwić kilka spraw. Dostałem dzisiaj ważne…
–
Chodzi o te zwoje? – zapytał Naruto, zanim zdążył ugryźć się w język. – To
znaczy, Kakashi-sensej mówił coś o tym – zaśmiał się nerwowo.
–
Tak? – Gaara spojrzał na niego nieco zdziwiony.
Wcześniej,
gdy rozmawiał z Hokage, ten prosił go o dyskrecję. Wyjaśnił, że sam
poinformował o tym tylko jedną osobą, której ta sprawa bezpośrednio dotyczyła,
czyli Sasuke. Więc skąd… Ach, no tak… Omal się nie roześmiał, kiedy jeszcze raz na
nich spojrzał. No to już wiadomo skąd.
Sasuke
rzucił Naruto ostrzegawcze spojrzenie, ale on zdawał się tego nie dostrzegać.
Podszedł do Gaary i zaczął paplać jak ostatni idiota. Cóż, w końcu nim był –
pomyślał ze złością i powstrzymał się, żeby czymś w niego nie rzucić.
–
Ja też przyjdę, nawet jakby Kakashi miał mnie wyrzucić! – Naruto znowu
poczochrał swoje włosy. Po tym, jak wrócili z piwnicy, były bardziej zmierzwione
niż zwykle.
–
W takim razie cieszę się, że jutro też się zobaczymy. – Gaara tylko kiwnął
głową i uśmiechnął się.
Nie
miał pojęcia, czego miał się spodziewać po wizycie u Kakashiego, a
zaangażowanie Naruto tym bardziej go zaciekawiło. Zerknął jeszcze raz na
Sasuke, który stał oparty o pień drzewa i nie patrzył na nich.
–
Dobrze się bawicie? – zagadnął, a Naruto od razu podłapał temat. Choć, czy mu
się tylko wydawało, czy jego śmiech był trochę nienaturalny?
–
No pewnie! Świetne wesele. Shikamaru teraz jest twoim szwagrem. Pewnie będzie
ci brakowało Temari w wiosce, ale ona praktycznie już tutaj mieszkała. To tylko
pretekst, żebyś przyjeżdżał tutaj częściej. Te koreczki rybne to z Suny były? –
paplał Naruto bez ładu, nie pozwalając Gaarze nawet odpowiedzieć na żadne
pytanie, bo już zadawał mu kolejne.
Sasuke
zerknął na nich i wtedy wychwycił spojrzenie Gaary, który wpatrywał się w niego
przenikliwym wzrokiem. Zmarszczył brwi, ale wtedy Kazekage skinął głową i
zerknął na Naruto z łagodnym uśmiechem.
–
Muszę już iść – powiedział. – Ale liczę na to, że jeszcze porozmawiamy. Wesele
się jeszcze nie skończyło.
Ino,
która odprowadziła Sakurę do domu i dała jej środek na uspokojenie, teraz
wracała w stronę posiadłości Shikamaru i Temari. Nie powiedziała Saiowi, dokąd
idzie, bo przyjaciółka była w naprawdę okropnym stanie i wolała jej nie
zostawiać nawet na chwilę.
Po
drodze Sakura, ciągle szlochając, opowiedziała jej wszystko co się stało. Ze
szczegółami.
Ino
naprawdę jej współczuła. Zastać faceta, którego się kocha, w tak intymnej
sytuacji z kimś innym. I to nie kimś obcym, tylko z najlepszym przyjacielem.
Przecież kiedy ona sama, gdy jeszcze niedawno myślała, że Sai ją oszukuje, że
jest w nią w związku, mimo że go ciągnie do facetów, miała ochotę go zabić. Na
szczęście w jej przypadku to był fałszywy alarm. W przypadku Sasuke i Naruto –
nie.
Kiedy
Sakura w końcu zasnęła i zaczęła miarowo oddychać, Ino uznała, że powinna z
nimi porozmawiać. Przecież byli drużyną, co prawda już nie formalnie, ale jednak.
Sasuke
miał ochotę wrócić już do domu, ale Naruto twierdził, że powinni jeszcze zostać
przez wzgląd na Temari i Shikamaru, a on po tym wszystkim wolał nie zostawiać
go samego. Tak, oczywiście, nie byłby tu sam, była tu cała wrzaskliwa gromadka
jego przyjaciół, ale dzisiejsza ta sytuacja zmieniła wszystko. Tkwili w tym
razem i coś czuł, że to jeszcze nie koniec na dzisiaj.
Wszystkim
zaczęła udzielać się atmosfera. Albo raczej alkohol. Nawet Kakashi, który
uznał, że skoro dzisiaj przybył tu jako gość, też może się dobrze bawić. Jako
Hokage sam sobie przyznał dzień urlopu. Co, już mu się nie należy? Zresztą
delegacja z Sunagakure okazała się być po kilku czarkach sake całkiem
interesującym towarzystwem.
Naruto
z Sasuke zostali obskoczeni przez dziewczyny, które koniecznie chciały z nimi
tańczyć, ale każda z nich została odesłana z kwitkiem. Stali właśnie pod jednym
z drzew, kiedy usłyszeli kolejny kobiecy głos. Znów mieli odmówić, ale okazało
się, że to Ino.
–
Odprowadziłam Sakurę – powiedziała.
–
Ty jej powiedziałaś? – warknął Sasuke. Miał naprawdę dość tych wszystkich
dziewczyn. Zawsze go irytowały i wtrącały się w nie swoje sprawy.
–
Nie. – Ino pokręciła głową. – Widziała was.
–
Co? Ale… kiedy… – Naruto przełknął ciężko.
–
W piwnicy – wyjaśniła Ino, wzdychając. Jednak musiała im powiedzieć. W końcu przecież
i tak wszyscy będą musieli stanąć twarzą w twarz i spojrzeć sobie w oczy. –
Przez szparę w drzwiach.
Nastała
niezręczna cisza. Obaj z Sasuke spojrzeli na siebie, nie bardzo wiedząc, co
powiedzieć. Ino chyba też.
Naruto
przed oczami stanęła mu sytuacja sprzed niecałych dwóch godzin. Po tej kłótni
po prostu nie umieli się powstrzymać. Byli na siebie tak strasznie napaleni, że
szybko od namiętnych pocałunków przeszli do… Ile widziała Sakura? Tylko
pocałunki? A może jak… Nie to niemożliwe.
Tylko że wtedy stali naprzeciwko drzwi! Dopiero potem Sasuke pchnął go
trochę dalej, za regał, przy którym znajdowały jakieś skrzynki, więc tam już
nie mogłaby ich dostrzec. Ale i tak… Cholera!
–
Aaa… – zaczął w końcu, ale zamilkł. Zrobiło mu się okropnie głupio. Nie miał
pojęcia, jak o to zapytać. – Mówiła
może, no wiesz… – wydusił z siebie, choć sam nie był pewien, czy chce to
wiedzieć.
–
Co konkretnie widziała? – Sasuke wyręczył go w tym niewygodnym. Miał rację.
Kobiety są strasznie wścibskie. Po cholerę Sakura za nimi polazła!
–
Ciebie bez spodni. – Ino nie zamierzała owijać w bawełnę. Cała ta sprawa była
naprawdę beznadziejna. Odkąd znała prawdę, chciała jakoś przygotować na to
Sakurę, jakoś delikatnie to jej powiedzieć, a ona dowiedziała się w taki
sposób. – Mam mówić dalej?
–
Nie, Ino, wystarczy… – Naruto podniósł ręce w geście protestu.
Czuł
się naprawdę strasznie. Jak on teraz spojrzy Sakurze w oczy? Jeżeli widziała
Sasuke bez spodni, to musiała widzieć, jak to on mu je zdejmuje. A potem… Skąd
miał wiedzieć, że przez te cholerne drzwi ktoś może ich zobaczyć. To były tyły
domu, nikt tam nie chodził!
–
Sama jest sobie winna – stwierdził Sasuke, którego cała ta sprawa zaczynała już
drażnić. – Następnym razem będzie wiedziała, żeby nie podglądać.
Ino
spojrzała na niego z wyrzutem, ale nie odpowiedziała. Za to Naruto chciał coś
powiedzieć, ale ostatecznie zamknął usta i znowu zapanowała niezręczna cisza.
–
Zostaw nas samych – mruknął Sasuke.
–
Naruto... – zaczęła Ino, zanim odeszła. – Sakura jest teraz w szoku, ale
później... Myślę, że powinieneś z nią porozmawiać. Obaj powinniście, byliście w
końcu...
–
Jedną drużyną – dokończył za nią Naruto. – Porozmawiamy, obiecuję – dodał i
rzucił Sasuke ostrzegawcze spojrzenie, żeby lepiej się już nie odzywał.
Ino
odeszła, oglądając się jeszcze za nimi i dopiero, gdy zniknęła między krzewami,
Naruto odetchnął z ulgą. Nie sądził, że to wesele tak się skończy i najchętniej
już by poszedł do domu, jednak zdawał sobie sprawę, powinni jeszcze trochę
zostać. Shikamaru był jego przyjacielem i co by się nie działo, to był w końcu
bardzo ważny dla niego dzień.
–
Nie myśl o tym tyle, młotku – mruknął Sasuke i szturchnął go ramieniem. – Jak
to jest, że jak nie trzeba, to myślisz, jakbyś próbował nadrobić wszystkie te
lata, kiedy wcale nie używałeś głowy?
Naruto
normalnie by się zdenerwował, wyzwał go na pojedynek i odpłacił podobnym
komentarzem, ale teraz tylko zmarszczył brwi i pokręcił z głową.
–
Wracamy?
–
Do domu?
–
Na wesele. – Naruto uśmiechnął się lekko, choć Sasuke widział, że nie był to
ten sam uśmiech co zawsze. – Jeszcze trochę.
Naruto
przez resztę czasu, który spędzili na weselu, starał się zachowywać normalnie,
ale chyba każdy, prócz pijanego już Kiby, zauważył, że był nieco markotny.
Porozmawiał jeszcze z Gaarą, którego co odważniejsze dziewczyny próbowały
wyciągnąć na parkiet – w końcu taka partia, Kazekage! – życzył Shikamaru i
Temari dobrej nocy – Kiba z jego plecami wykrzykiwał coś o nocy poślubnej – aż
w końcu sam zaproponował, żeby już poszli.
Kiedy
w końcu wrócili do mieszkania Sasuke, obaj byli zmęczeni. Co prawda do Naruto
było bliżej, ale Sasuke kategorycznie sprzeciwił się spaniu w takich warunkach.
Obaj potrzebowali odpoczynku.
Teraz,
gdy leżał w pachnącej pościeli na miękkim, wygodnym łóżku, znów naszły go myśli
o Sakurze. To wszystko wyszło nie tak. Choć, jak się tak dłużej zastanowić, to
żadna opcja nie byłaby dobra. Zawsze, od momentu kiedy z Sasuke zbliżyli się do
siebie w ten sposób, miał świadomość, że
Sakura nie zareaguje dobrze. Ale zawsze też, może dlatego, że tak było
łatwiej, wyobrażał sobie, że się wścieknie i przyłoży mu tak, że się nie
pozbiera. Jednak wolałby już wylądować w szpitalu, niż widzieć to, jak się
kompletnie załamuje. Jak patrzy na niego z takim wyrzutem. Nie chciał jej
skrzywdzić. Naprawdę…
–
Naruto – usłyszał i zaraz poczuł ramię przyciągające go do siebie bliżej.
Sasuke ułożył sobie jego głowę na ramieniu i wsunął nogę między uda. Właśnie w
takiej pozycji najczęściej zasypiali, choć poranna pobudka potrafiła… no cóż… powodować
pewne niespodzianki. – Przestań się w
końcu tym zamartwiać. To nie jest koniec świata.
–
Dla Sakury chyba jest – mruknął Naruto. Wcześniej wypił jeszcze kilka czarek
sake, chcąc zagłuszyć wyrzuty sumienia, ale im bardziej alkohol z niego
schodził, tym gorszego miał kaca moralnego
–
Skończ wygadywać takie głupoty! – Sasuke zirytował się.
Od
rana był dzisiaj zły. Zupełnie jakby coś zmówiło się przeciwko niemu i
postanowiło robić na złość. A końcówka dnia była po prostu wymarzona. Ino
powiedziała, że Sakura widziała go bez spodni. Ciekawe co w takim razie jeszcze
zdążyła zobaczyć. Może jak przesuwali półki w tej piwniczce, pieprząc się bez opamiętania?
Swoją drogą, stłukli chyba kilka ceramicznych dzbanków. Będzie musiał oddać za
nie Shikamaru.
–
A jak…
–
Naruto. Śpij już – mruknął i przyciągnął go do siebie bardziej.
Pocałował
go w kark i zaczął przesuwać wolnymi ruchami po brzuchu, w miejscu, gdzie
kiedyś była pieczęć. Wiedział, że to go uspokaja, ale nie wiedział, dlaczego. W
końcu pieczęci już dawno tam nie było.
Tak
czy inaczej, zazwyczaj skutkowało, tak jak i tym razem, bo po chwili Naruto już
miarowo oddychał przez sen.
*
Następnego
dnia wstali dość późno. Było już prawie południe, gdy w końcu ubrali się i
ruszyli w stronę siedziby Hokage. Sasuke – bo był wezwany, Naruto – bo tak i
już.
Ledwo
weszli do budynku Głównej Siedziby Wioski, gdy usłyszeli rozmowę na korytarzu.
–
Jak to zrezygnowała? – pytał jakiś shinobi z chustką na głowie. – Ale ma już
przydzieloną drużynę. Nie można tak…
–
Po prostu zrezygnowała – odpowiedziała kobieta, jak się okazało, Shizune. Była
odrobinę zdenerwowana. – Chce się zająć pracą w szpitalu. I pani Tsunade się
zgadza.
–
Ale… – Shinobi trzymający jakieś kartki, podsunął je Shizune przed nos. –
Sakura Haruno, to jest jej zgłoszenie jako trenera drużyny geninów. Nie możemy
tak…
–
To idź to powiedz pani Tsunade! – Shizune dobrze wiedziała, jak postępować z takimi
biurokratami.
–
Nie, w porządku… – Shinobi wydawał się zdezorientowany. Nikt mu najwyraźniej
nie powiedział, z kim będzie miał do czynienia. – Przydzielimy im innego
opiekuna – powiedział, zapisując coś w formularzu.
–
Sakura zrezygnowała z drużyn? – zapytał Naruto Shizune. – Ale dlaczego?
–
Nie wiem. – Shizune pokręciła głowa. – Wcześniej odmówiła nawet udziału w
najnowszych eksperymentach z komórkami Hashiramy, bo chciała mieć własną
drużynę, a godzinę temu przyszła i poprosiła o jakąkolwiek pracę w szpitalu.
Wyglądała okropnie…
–
Musimy już iść. – Sasuke pociągnął Naruto za ramię. – Przestań! – syknął mu do
ucha, widząc jak zmienia mu się wyraz twarzy. – Zwoje! Pamiętasz?
–
A, tak! – Naruto jeszcze obejrzał się na Shizune, ustalającą coś z mężczyzną w
chustce, ale po chwili, gdy zobaczył Kakashiego i Gaarę, jego myśli uleciały na
inny tor.
–
Sasuke, ty i spóźnianie się? – Kakashi pokręcił głową. – A ty, Naruto, co tu
robisz?
–
Jak to co! – oburzył się Naruto. – Ja też tam było, to dzięki mojej chakrze i …
Ała – prawie podskoczył, czując mocne szturchnięcie.
To
Sasuke, który zapomniał przez tę całą sytuację powiedzieć mu, że ma nie
wspominać o tym, że miał w tym swój udział, musiał jakoś zareagować. Nie mógł
pozwolić, żeby wypaplał za dużo. Naruto czasami nieświadomie mówił coś, czego
nie powinien.
–
Ciebie, z tego co pamiętam, w ogóle miało tam nie być. – Kakashi spojrzał na
niego, a potem na Gaarę i Sasuke. Obu, mimo chęci, nie udało się ukryć
uśmieszków. No tak, czego miał się spodziewać. Dwaj najlepsi przyjaciele
Naruto. Oni wszyscy naprawdę wpędzą go kiedyś do grobu.
–
Kazekage, Sasuke, zapraszam do gabinetu – powiedział.
–
A ja? – Naruto skoczył jak oparzony. Przecież to dzięki niemu…
–
A ty posiedzisz sobie na korytarzu. Ale wiesz, w sumie to dobrze, że
przyszedłeś. Do ciebie też będę miał parę pytań.
Kakashi
zamknął Naruto przed nosem drzwi. Na wszelki wypadek jeszcze je przekluczył.
Słyszał z korytarza wrzaski, ale postanowił je zignorować.
Miał
powód, żeby tak właśnie zrobić. Raport, jaki otrzymał z Suny i dokumentacja
zdjęciowa, nie do końca zgadzały się z
raportem Sasuke na temat zwojów. Przede wszystkim Sasuke nic nie
wspomniał o tym, jak wyglądała pieczęć na skrytce, a to, jak przed chwilą uciszał
Naruto, świadczyło tylko o tym, że naprawdę miał coś do ukrycia. Poza tym
Kakashi jako Hokage, nie był idiotą, żeby uwierzyć, że tak zakamuflowane zwoje
zawierały tylko jakieś zapiski z historii Mędrca Sześciu Ścieżek. Kazekage, od
którego ludzi dostał całą dokumentację i który też wiedział, o co chodzi,
przyznał mu rację.
–
Sasuke… – zaczął Kakashi i usiadł za biurkiem, pokazując mu zdjęcie. – Wiesz,
co to jest?
Sasuke
przygryzł wargę.
–
Pieczęć – powiedział. – Pieczęć na skrytce, którą znaleźliśmy – dodał po
chwili, widząc przenikliwy wzrok Kakashiego. Dobrze wiedział, że igra z ogniem,
bo i tak był po wojnie ułaskawiony warunkowo.
–
Dostaliśmy raporty, że to pojawiło się dopiero po tym, kiedy została
odblokowana szósta pieczęć. I to akurat przez Naruto. Potrafisz wyjaśnić,
dlaczego w twoim raporcie nie było wzmianki na ten temat.
Gaara
zerknął na Sasuke. Widział, że nie ma ochoty odpowiadać na te pytania, jakby
naprawdę coś ukrywał. Co prawda stanął po ich stronie podczas wojny, był też najbliższą
osobą Naruto, który mu chyba bezgranicznie ufał, tylko… Gaara był Kazekage.
Musiał dbać, jak i inni Kage, o swoje państwo, o to, żeby sytuacja sprzed
prawie dwóch lat się nie powtórzyła. Teraz panował pokój i dlatego wszystkie
konflikty powinni rozwiązywać od razu, nie dać im się rozprzestrzenić.
–
Tak, w raporcie zostawionym w Sunie, też nie ma nic o udziale chakry Naruto –
potwierdził. – Potrafisz to jakoś wyjaśnić?
–
Uznałem, że to nieistotne. To mógł być zupełny przypadek, że akurat Naruto
odblokował tę pieczęć – powiedział Sasuke, zachowując stoicki spokój.
–
Przypadek? Sasuke, czy ty masz mnie za idiotę?! – Kakashi huknął ręką w blat. –
Gdzie masz te zwoje?
–
W domu – odpowiedział po chwili wahania Sasuke.
–
Przynieś je. A teraz zawołaj Naruto.
Kakashi
wstał z fotela. Wiedział, że Naruto nie potrafi tak dobrze kłamać, a nawet
jeżeli będzie próbował, to po jego minie będą mogli domyślić się wszystkiego.
Sasuke
wyszedł z gabinetu i zawahał się. W pierwszej myśli chciał wyciągnąć stąd
Naruto, ale Kakashi mógłby się wtedy naprawdę wściec.
–
Nic im nie mów – powiedział poważnym tonem, patrząc Naruto w oczy. – Nie masz
pojęcia o zwojach, pieczęć na skrytce w jaskini mogła się uruchomić bez twojej
chakry, rozumiesz? – zapytał.
Naruto
już chciał zaprotestować, ale kiedy zobaczył minę Sasuke kiwnął głową.
–
Nie mogą się dowiedzieć, co jest zapisane na zwojach – szepnął jeszcze Sasuke,
kiedy Naruto przeszedł obok niego i otworzył drzwi do gabinetu.
Nie
chciał, żeby coś z niego wyciągnęli, ale nie mogli teraz tak po prostu uciec.
Oparł się o ścianę i przymknął oczy. Ten jeden raz trzymaj buzię na kłódkę,
Naruto – pomyślał.
Super rozdział, trochę szkoda że sakura nie będzie miała drużyny bo chętnie bym zobaczyła czy jej uczniowie będą równie bezużyteczni jak ona w ich wieku ale może jeszcze zmieni zdanie po rozmowie z naruto i sasuke bynajmniej mam taką nadzieję . Też uważam podobnie jak sasuke że to w sumie jej wina w jaki sposób się dowiedziała no ale najbardziej to wina naruto że nie umiał podjąć tej rozmowy no i w pewien sposób ją skrzywdził choć mam nadzieję że mu wybaczy i nie zostanie prze to obity. W każdym razie rozdział dobry Dużo weny życzę i pozdrawiam Magda
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział.
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa, jak rozwinie się ta cała sytuacja z Sakurą i jak to będzie z tymi zwojami. Ech... Chyba byłoby najlepiej, gdyby nigdy ich nie znaleźli.
Czekam na następny rozdział!
Weny!
Ha, w tym rozdziale bardzo podobała mi się Ino! Jej odpowiedzi były naprawdę ładne, nie owijała w bawełnę, nie próbowała jakoś załagodzić sytuacji tylko prosto z mostu :) aż szkoda, że nie powiedziała: 'Ciebie bez spodni. A ciebie na kolanach', to byłoby piękne po prostu :D
OdpowiedzUsuńSasuke mnie irytuje z tymi zwojami. Ja wiem, że on chce dobrze, ale mnie drażni ta sytuacja, jego postawa i... no jakoś go ostatnio nie lubię. Ja mam nadzieję, że jeśli sprawa nie wyjdzie na jaw, to jednak zniszczą te zwoje i tyle. Jeśli Kakashi się skapnie, że Uchiha znowu coś zataja, to i tak nie będzie przyjemnie. Próba ukrycia ich gdzieś już w ogóle będzie źle widziana. Nieciekawa sprawa...
Jestem bardzo ciekawa rozmowy z Sakurą! Mam nadzieję, że pozytywnie mnie zaskoczy i nie będę jej po niej nienawidziła. Ona i tak mam wystarczająco mocno przesrane ;)
C.
Jak wyobrażałam sobie tę rozmowę między Sasuke a Naruto, to myślałam, że będzie tylko "jej sprawa, jak jej się nie podoba" albo coś innego w tym stylu. A wyszedł taki w sumie ciepły Sasuke, który mimo wsystko martwi się też o uczucia Naruto i nie bagatelizuje jego przyjaciół. O mało nie zaczęłam piszczeć z radości. To "jej wina" jak się dowiedział że Sakura ich podglądała też było świetne. Takie bardzo w jego stylu. Cudo.
OdpowiedzUsuńJeżeli Naruto teraz nie postanowi powiedzieć prawdy, to boję się, że Sakura może usłyszeć coś na korytarzu i sobie skojarzy z tą posłuchaną rozmową i ich wyda. Ale nie zdziwiłabym się też gdyby to wezwanie Naruto do gabinetu to był taki troll i chodziło właśnie o to, co się dzieje z Sakurą. Choć nie wiem jak Hokage miałby skojarzyć że on ma z tym coś wspólnego...
Ze zwojami mam zagwostkę, bo teraz Sasuke naprawdę nie może pozwolić nikomu się o nich dowiedzieć. Ale to jest pętla, która może go zniszczyć. To się źle skończy, w każdym razie.
Z. U.
Kakashi który sam sobie daje wolne - piękne.
OdpowiedzUsuńAle teraz się porobiło z tymi zwojami. Ciekawe jak Naruto sobie pod presją poradzi i jak z kłamaniem mu pójdzie, bo to wszystko może skończyć się jedną wielką klapą. A jeśli coś pójdzie nie tak, to cała wina pójdzie na Sasuke, chyba że Naruto weźmie jej część na siebie...
W sumie się cieszę że Sakura zrezygnowała z drużyn - myślę że wyjdzie to jej na dobre jak znajdzie sobie jakieś zajęcia które nie wiąże się z Sasuke.
Swoją drogą podoba mi się podejście Sasuke do całej tej sprawy z Sakurą - wspiera młotka, nie robi dramy, ale też nie bagatelizuj problemu.
Aj, czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy!
JT
Naruto i trzymanie buzi na kłódkę... Sasuke, oczekujesz cudów?!
OdpowiedzUsuńAle Sakury to mi nawet szkoda. Może da im w końcu spokój <3
A jak zastraszą Naruciaka, że zrobi z Sasuke to i tamto w sensie, cofną ułaskaienie, jak się nie wygada? No to urcze, on im wszystko wypapla o.o
Już nie mogę dczekać się kolejnego rozdziału <3
Pozdrawiam serdecznie i życzę weny!
~ Wege
Witam,
OdpowiedzUsuńdroga autorko przybywam do Ciebie z zapytaniem, czy masz jakiś kontakt z Verry, chciałam dzisiaj wejść na jej blogi, a tutaj... nie ma... zależy mi na kontakcie z nią...
a co do opowiadania to choć jestem daleko w tyle, to powiem to tutaj, że jest rewelacyjne... humor jest pierwsza klasa...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hej,
OdpowiedzUsuńdobrze, że Sakura zrezygnowała z nauczania geninów bo oni to byli pretekstem aby być bliżej Sasuke (ale jako medyczna będzie lepiej) Naruto ty to lepiej nie przejmuj się innymi...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie AM