Obiecałam
sobie, że jak napiszę kolejną część to opublikuję dzisiaj rozdział. Wiem, że kilka
osób czekało na jedną scenę, teraz pytanie: będzie czy nie będzie? :)
Dzięki
za komentarze i miłego czytania:)
–
Najpierw odpocznij, draniu – mruknął Naruto i rzucił mu paczkę chusteczek. – I
idź zdać raport, bo Kakashi cię zabije! – dodał, bo teraz, chociaż chciał mieć
Sasuke przy sobie, wizja odwleczenia ich kolejnego seksu, wydawała się dziwnie
kusząca. Na co on się, do cholery, zgodził. Kurama mu tego nie przepuści,
będzie z niego kpił go końca życia!
Sasuke
zszedł ze stołu i wytarł się pobieżnie.
–
Idziesz do łazienki? I tak muszę się wykąpać, skoro mam złożyć raport – rzucił,
widząc podejrzliwy wzrok Naruto. – Chociaż, jak mi spadnie mydło... ktoś będzie
musiał je podnieść.
–
Draniu! – wrzasnął Naruto, ale zaraz został uciszony pocałunkiem.
–
Oj, zamknij się, młotku i chodź. Im szybciej zdam ten cholerny raport, tym
szybciej wrócę.
Naruto
tylko prychnął, ale poszedł za Sasuke do łazienki. Uśmiechnął się lekko,
zauważając, że Sasuke szedł trochę krzywo. Miał wystarczająco dużo instynktu
samozachowawczego, żeby nie powiedzieć tego na głos, bo był pewny, że nie dość,
że Sasuke potraktowałby go Chidori, to jeszcze nigdy nie pozwolił tego powtórzyć.
A Naruto uwielbiał się z nim kochać. I jeszcze kiedy był na górze... I widział,
co potrafił zrobić z Sasuke. Dzisiaj nie potrzebowali wiele czasu, żeby dojść,
ale widział, że potrafi już sprawiać mu niesamowitą przyjemność. Trochę
techniki, trochę instynktu i w rezultacie obaj byli zadowoleni. Choć zadowoleni
to naprawdę mało powiedziane.
–
No i co się tak uśmiechasz, młotku? – zapytał Sasuke, kiedy na niego zerknął.
Wepchnął go do kabiny i odkręcił zimną wodę. Nie było to zbyt przyjemne, ale satysfakcja
z reakcji Naruto była tego warta. Nie miał nic przeciwko byciu na dole,
zaczynało mu się to coraz bardziej podobać, ale... Coś w nim buntowało się za
każdym razem, gdy to Naruto go brał, a nie odwrotnie. I to coś sprawiało, że
musiał być później dla niego trochę bardziej wredny.
–
Idź już lepiej do tego Kakashiego, draniu! – jęknął Naruto, szybko odkręcając
cieplejszą wodę.
–
Uważaj, bo jeszcze naprawdę upuszczę to mydło! – kpił z niego Sasuke, ale
zabrał żel. Chciał mieć już tą całą procedurę ze zdawaniem raportu za sobą.
–
To będziesz je sobie sam podnosił! – burknął Naruto, który wyrwał mu gąbkę.
Musiał wyszorować białe ślady farby, bo naprawdę wyglądały jak sperma. Agr, to
wszystko wina Kakashiego!
Naruto
poszedł z Sasuke do Kakashiego, ale teraz tkwił na korytarzu, stojąc z
założonymi rękami i naburmuszoną miną. Był zły. No bo nie dość, że ledwo domył
ślady po tej cholernej farbie, to jeszcze ich szanowny Hokage najpierw
zarechotał na jego widok, a potem bezceremonialnie wyrzucił go z gabinetu,
twierdząc, że musi porozmawiać z Sasuke na osobności. I najwyraźniej miał
satysfakcję, mrucząc coś, że chyba po raz pierwszy jakaś kara na niego
podziałała.
–
O, a ty jeszcze tutaj? – usłyszał po prawie godzinie, gdy drzwi gabinetu
wreszcie się otworzyły. Najwyraźniej Kakashi skończył omawiać z Sasuke raport,
bo obaj wyszli na zewnątrz. – Ale to się dobrze składa. Mam nadzieję, że jutro
skończysz robotę. Chcę się niedługo wprowadzić.
–
A co ty takiego robisz? – Sasuke spojrzał na niego pytająco.
–
Maluję mu dom! I płot! Wyobrażasz sobie? Ja, przyszły Hokage! – Naruto zaczął
machać rękami, patrząc na Kakashiego wściekłym wzrokiem.
–
Jak nie przestaniesz wrzeszczeć, to dam ci kolejne zadanie. – Kakashi
przewrócił oczami i westchnął ciężko.
–
Ja to bym mu kazał jeszcze przekopać ogródek – uśmiechnął się złośliwie Sasuke.
Wciąż go bolał tyłek, więc nie potrafił sobie odpuścić. Co prawda nie miał
pojęcia, czy Kakashi ma jakikolwiek ogródek, ale przypomniał sobie, jak Naruto,
będąc jeszcze w Wiosce Piasku, mamrotał przez sen, że kiedy tylko zostanie
Hokage, właśnie to każe zrobić Kakashiemu.
–
A wiesz, że masz racje? – Kakashi podrapał się ręką po włosach na skroni i
spojrzał na niego. – Ogródek też wymaga pracy. Naruto, jutro…
–
Nie ma mowy! – wrzasnął Naruto, zaciskając ręce w pięści. Patrzył to na
jednego, to na drugiego i nie miał pojęcia, na którego wścieka się bardziej.
Ogródek! Jeszcze czego! – To się nazywa wyzysk! – warknął, obracając się tyłem
do nich i ruszając korytarzem do wyjścia z budynku.
–
Nie, to się nazywa kara – zawołał za nim Kakashi. – Jutro wpół do siódmej rano.
Nie spóźnij się.
Sasuke
w końcu udało się dogonić Naruto, a nie było to łatwe, bo ten tak się
zirytował, że puścił się biegiem w zasadzie w tylko sobie znanym kierunku.
–
Młotku, no już! – rzucił, łapiąc go na jednym z dachów, nie mogąc powstrzymać
się przed złośliwym uśmiechem. – Gdzie biegniesz?
–
A jak myślisz, draniu?! Jesteś najgorszą draniem jakiego spotkałem! – wrzasnął
Naruto oddychając ciężko. – Wiesz, co ja musiałem znosić przez te kilka dni?!
Malowanie płotu i domu! Wyobrażasz to sobie?! I to za co? Bo źle zrozumiałem
Kakashiego. I już dzisiaj miała mi się kończyć ta kara, ale ty... –
Zapowietrzył się, będąc tak zły, że po prostu zabrakło mu słów. – Gdybyś nie był
po misji, tak bym ci skopał tyłek, draniu jeden, że byś mnie popamiętał do
końca życia!
Sasuke
już chciał odpowiedzieć, że mogą wrócić do niego i zrobić coś lepszego, gdy
nagle usłyszeli znajomy głos.
–
Sasuke-kun? Naruto? A co wy tam robicie?
Spojrzeli
w dół i zobaczyli Sakurę, która zadzierała głowę, stojąc na balkonie z
ręcznikiem na włosach i rozwieszając pranie.
–
Sakura-chan! – krzyknął Naruto i zeskoczył do niej. – Wiesz, co ten drań
zrobił?! Właśnie zaproponował Kakashiemu, żeby... – Naruto zamilkł, kiedy
zobaczył, co Sakura trzyma w rękach. Zaczerwienił się, jakby po raz pierwszy w
życiu widział kobiecą bieliznę. Choć w zasadzie widział ją po raz pierwszy w
życiu, bo jeszcze nigdy...
–
Naruto! Mógłbyś nie wpadać tutaj tak... – Sakura sama zaczerwieniła się i
schowała bieliznę, zanim Sasuke ją zobaczył. To znaczy powinien ją widzieć, ale
na niej, a nie... To wszystko było takie krępujące!
Sasuke
był zły, kiedy uświadomił sobie, że ze wszystkich budynków w wiosce musieli
zatrzymać się akurat przy mieszkaniu Sakury. Naruto najwyraźniej był tak wściekły,
że chyba nie zwracał uwagi, gdzie biegnie, a Sasuke tak bardzo chciał go
zatrzymać i uspokoić – albo nawet trochę mu podgryzać– że też nie zwrócił na to uwagi.
–
Sakura-chan, no przepraszam… – Naruto odsunął się profilaktycznie i wpadł na
barierkę balkonu, omal z niego nie wypadając.
–
Dobra, już… – Sakura schowała z powrotem bieliznę do koszyka z praniem. – Może
wejdziecie na herbatę? – zapytała, widząc, że Sasuke wciąż stoi na dachu naprzeciwko.
–
Temu draniowi to ja bym dał taką przeczyszczająca – mruknął Naruto. O tak! Ale
by miał wtedy satysfakcję. A Sasuke nigdy, nigdy więcej nie wywinąłby mu
takiego numeru. Naruto kiedyś słyszał, jak działają takie herbatki. Ponoć jak
przeterminowane mleko, które wypił w dzień, w którym został geninem. A niech
ten drań też zobaczy, jak to jest!
–
Naruto… – Zirytowana Sakura miała ochotę mu przywalić, ale wtedy musiałby
puścić kosz z praniem i jeszcze wyleciała by z niego reszta jej bielizny, którą
przed chwilą dyskretnie przykryła koszulą nocną. No lepsze to niż… Zaraz… Co on
znowu bredził o jakichś herbatkach przeczyszczających?! Nie posiadała czegoś
takiego, tego typu rzeczy kupowały tylko dziewczyny, które chciały się
odchudzać! A ona przecież nie musiała. Dobrze, że Sasuke tego nie usłyszał. –
Mam bardzo dobrą jaśminową i cytrynową, która kupiłam w Wiosce Piasku –
uśmiechnęła się, mimo że była lekko zdenerwowana.
Tak
naprawdę, mimo że była bardzo zadowolona z tego, że dziewczyny z Suny
wyciągnęły ją na zakupy, bo kupiła dwie nowe sukienki i kilka innych rzeczy,
wolała to zachować dla siebie. Oczywiście, kiedy wracali, wszystkie tak upchała
do plecaka, żeby nic nie było widać. Nie chciała, żeby Sasuke coś zauważył i
pomyślał, że zależy jej na ciuchach czy perfumach.
–
Naruto! – usłyszeli ponaglający krzyk Sasuke, który najwyraźniej nie miał
zamiaru do nich schodzić. Naruto przełknął ciężko, bo wiedział, dlaczego Sasuke
był tak niecierpliwy, tak... Nagle coś mu przyszło do głowy. Uśmiechnął się. Sasuke
i herbatka Sakury brzmiały jak sensowny plan zemsty.
–
A wiesz, Sakura-chan, czemu nie? Sasuke może i jest draniem, ale uwielbia
jaśminowe herbatki. Ma na ich punkcie świra! – dodał i pomachał do niego. –
Draniu, chodź tutaj na chwilę.
Sasuke
zirytowany wskoczył w końcu na balkon. Żaden z nich nie zwrócił uwagi na wyraz
nadziei, pojawiający się w oczach Sakury
–
Sasuke, Sakura zaprosiła nas na herbatkę! Idziemy, prawda?
Sasuke
nie zdążył nawet odpowiedzieć, bo został pociągnięty przez Naruto do mieszkania
Sakury.
Sakura
przez chwilę była tak zaskoczona, że wciąż stała na balkonie, trzymając kosz z
praniem. Dopiero po chwili dotarło do niej, co się stało i wbiegła do środka.
–
Przepraszam za bałagan! – rzuciła od razu. Była kilka razy w mieszkaniu Sasuke,
w którym panował idealny porządek, nie chciała, żeby pomyślał, że była taką
bałaganiarą jak Naruto!
–
Nie przejmuj się Sakura-chan, u mnie zawsze jest gorzej. – Naruto rozsiadł się
na kanapie. – Zresztą, u drania też, odkąd… eee… no – zaśmiał się, targając
włosy z tyłu głowy. Omal nie powiedział: „Odkąd ja tam prawie mieszkam”, na
szczęście w porę zdołał ugryźć się w język. Ostatnio coraz ciężej mu było
ukrywać to, co się dzieje między nim a Sasuke i to wcale nie dlatego, że chciał
o nich wszystkim powiedzieć, ale po prostu od zawsze za dużo gadał, więc kilka
razy omal coś mu się nie wypsnęło. Na szczęście nikt nie miał tak genialnego
umysłu jak Shikamaru i się nie zorientował.
–
Co ty wyprawiasz? – Sasuke, który usiadł obok, spojrzał na niego marszcząc
brwi. Na szczęście Sakura poszła do kuchni robić herbatę, więc mogli zamienić
kilka słów. – Aaa… – uśmiechnął się ze zrozumieniem, kiedy zobaczył uciekający
wzrok Naruto. – Nie myśl, że takie odwlekanie coś ci da. Wezmę cię dzisiaj od
tyłu, czy co się to podoba czy nie – szepnął mu do ucha, najwyraźniej bardzo z
siebie zadowolony.
Sakura,
która chwilę później weszła do saloniku, niosąc na tacy trzy filiżanki, omal z
wrażenia jej nie upuściła. Sasuke się uśmiechał! I to nie złośliwie czy coś,
tylko jakoś tak… Myślała, że raczej będzie zirytowany, tak jak przez prawie
cały pobyt w Sunagakure, a tu… Sakura też się uśmiechnęła i postawiła filiżanki
na stoliku.
–
To co, niedługo zaczynamy pracę – usiadła na niskiej pufie naprzeciwko nich,
opierając głowę na ręce. Oczywiście pierwsze, co zrobiła po tym, kiedy obaj
tutaj weszli, to pobiegła do łazienki, odwinęła ręcznik i jako tako
uporządkowała włosy. Co prawda nadal były mokre, ale nie miała czasu na ich
suszenie.
–
No, już się nie mogę doczekać! – Naruto strasznie się ucieszył ze zmiany
tematu. Sasuke mógł sobie gadać co
chciał, ale im dłużej o tym nie myślał, tym dłużej problemu nie było. – Sakura-chan,
bardzo dobre ciasteczka, draniu, chcesz jedno?
–
Czemu nie, cukier dobrze wpływa na…
–
Nie, jednak nie jedz! – Naruto gwałtownie odsunął talerzyk. Nie miał co prawda
pojęcia, na co cukier wpływa, ale Sasuke powiedział to w taki sposób…
–
Naruto, co ty wyprawisz! – Sakura podniosła się i odstawiał ciasteczka z powrotem
na środek stołu. Nie było to nic specjalnego, bo tylko zwykłe herbatniki w
czekoladzie, ale nie miała czasu nic upiec, przecież kilka godzin temu dopiero
wrócili z misji. Poza tym nie spodziewała się gości, a już na pewno nie
spodziewała się Sasuke!
–
Nic, tylko draniowi cukier szkodzi i… – Naruto westchnął, gdy zobaczył, jak ten
sięga po ciastko. – A zresztą. To co mówiłaś, Sakura-chan? A, że zaczynamy
pracę. No, jestem ciekawy, kto będzie w mojej drużynie.
Na
herbatce spędzili prawie godzinę, bo Naruto starał się przeciągać rozmowę, ile
tylko mógł, a uszczęśliwiona Sakura wspierała go w tym bardzo skutecznie. W
końcu kiedy ostatnio mogli tak usiąść i pogadać? I jeszcze Sasuke nawet od
czasu do czasu coś powiedział. Obgadali gruntownie temat drużyn, Naruto pośmiał
się trochę z Kiby, który ostatnio chodził dumny jak paw, że zostanie ANBU, ale
w końcu tematy się skończyły.
Pożegnali się i wyszli. Tym razem drzwiami.
–
Naruto… – Sasuke zatrzymał się nagle w połowie piętra. – Byliśmy tam dokładnie
pięćdziesiąt trzy minuty. Chyba wiesz, co to dla ciebie oznacza? – zapytał ze
złośliwym uśmieszkiem. I nie czekając już na odpowiedź, pociągnął go na dół, do
wyjścia.
Naruto
wiedział, że miał, krótko mówiąc, przechlapane, ale jeszcze nie miał pojęcia
jak bardzo. Bo groźba Sasuke zabrzmiała... no groźnie. Co niby miały znaczyć te
"spędziliśmy tam dokładnie pięćdziesiąt trzy minuty"? Że Sasuke
będzie go dokładnie tyle czasu brał od... Zaczerwienił się na samą myśl o tym.
I starał się zignorować żartującego z niego Kuramę. To wcale nie było śmieszne!
Wcześniej był tak podniecony, że sam nie wiedział, na co się godził.
Ledwo
zdążyli dotrzeć do mieszkania Sasuke, gdy ten bez żadnych ceregieli przycisnął
go do ściany i pocałował mocno, wsuwając jednocześnie dłonie pod jego bluzę.
Naruto odpowiedział trochę niepewnie, ale od razu poczuł dreszcz, kiedy Sasuke
był taki... taki... Jęknął cicho, gdy został pochłonięty w stronę sypialni.
Sasuke
zaczął go rozbierać, nie mając zamiaru już niczego przedłużać. Wystarczająco
długo wysiedział się u Sakury! Teraz ten młotek mu za to zapłaci.
Popchnął
Naruto na łóżko i spróbował odwrócić go na brzuch, ale Naruto szarpnął się.
–
Młotku – warknął Sasuke i spojrzał mu groźnie w oczy. Nie zrezygnuje, za bardzo
spodobała mu się ta wizja, żeby teraz mógł odpuścić.
Naruto
jeszcze przez chwilę bił się z myślami, ale w końcu skapitulował i pozwolił mu
na to. Sasuke od razu widząc to uśmiechnął się z satysfakcją.
–
Nie wiem, czemu się tak przed tym bronisz – mruknął mu nad uchem Sasuke,
zdejmując swoją bluzę i zabierając się za pasek spodni. – Ale zobaczysz,
spodoba ci się.
Po
chwili Naruto poczuł, że Sasuke układa się wygodnie na nim i kiedy poczuł, jak
przesuwa ręką pod jego brzuchem, wygiął się lekko.
–
Naruto…
Sasuke
pocałował go w kark i unosząc się lekko na kolanach, zaczął powoli, jakby
leniwie, przesuwać językiem wzdłuż jego kręgosłupa. Robił to w taki sposób, że
Naruto czuł, jak raz po razie przechodzą go dreszcze przyjemności. Zawłaszcza,
kiedy Sasuke zbliżał się ustami do linii jego lędźwi, a potem się cofał. Naruto
przemknęło przez myśl, co by było, gdyby zjechał ustami jeszcze niżej, ale
szybko uznał tę myśl za absurdalną. To było zbyt... Sam nie wiedział, z jednej
strony to byłoby bardzo zawstydzające (bez względu na to, ile rzeczy już
wcześniej robili), ale z drugiej – ta myśl, że mógłby poczuć tam jego język...
Przełknął ciężko i nieświadomie wygiął się z nieco bardziej, kiedy Sasuke
zsunął z niego spodnie i bieliznę do końca. Był nagi i w tej pozycji czuł się nieco
skrępowany, bo Sasuke mógł go widzieć w całości, a przez to, że wciąż było
jasno, widział wszystko dokładnie.
Naruto
schował twarz w pościeli. Chciał uciec biodrami, ale Sasuke mu na to nie
pozwolił. Złapał go stanowczo i nie
pozwolił się ruszyć, wciąż składając delikatne pocałunki na jego plecach,
później krzyżu i pośladkach, aż w końcu...
–
Ach! – westchnął, kiedy poczuł, jak ten przejechał językiem wzdłuż jego
pośladków.
Było
mu tak gorąco, że miał wrażenie, że zaraz się rozpłynie. Dobrze, że na zewnątrz
zrobiło się chłodniej, bo chyba by się ugotował. Zamknął oczy i przełknął z
trudem, gdy Sasuke sięgnął do jego penisa. Serce waliło mu w piersi i jedyne,
czego żałował, to że nie mógł widzieć w tym momencie jego twarzy. To było naprawdę
dobre, ten dotyk, to jak on... Starał się nie wydawać z siebie żadnych
dźwięków, ale to było trudniejsze niż myślał. Całkiem się rozluźnił,
zapominając o wstydzie i niepewności, kiedy Sasuke całował go w taki sposób
i...
–
Weź mnie – wymamrotał prawie niesłyszalnie.
–
Co mówiłeś, młotku? – usłyszał cichy, głęboki głos Sasuke, na dźwięk którego
przeszedł go kolejny potężny dreszcz. Obejrzał się.
–
Słyszałeś – warknął, czerwieniąc się. I tak już za dużo mu się wyrwało z
gardła.
–
Powtórz – zażądał Sasuke i odsunął się od niego. Rozebrał się do końca i
wychylił się, żeby wyciągnąć z szafki żel.
–
Nie. – Naruto skrzywił się. Nie ma mowy. Powiedział to pod wpływem chwili!
Nigdy w życiu… Już miał się odwrócić,
gdy Sasuke przytrzymał go w miejscu.
–
Powtórz – warknął i mocniej zacisnął palce na jego biodrach, przysuwając do
niech krocze. Naruto poczuł na pośladku jego penisa. – Nie drażnij się ze mną –
dodał, gdy Naruto nadal milczał. Jak to było, że kiedy w końcu, gdy mówił coś
sensownego, nie chciał się rozgadywać, a przy nieistotnych rzeczach buzia mu
się nie zamykała?
–
Draniu, już to powiedziałem! Zresztą... – Naruto zaczerwienił się i znowu
spróbował się wyrwać.
–
Młotku, nie wkurzaj mnie. – Sasuke położył się na nim i zablokował jego ruchy. –
Chcę znowu usłyszeć, jak mnie prosisz, żebym cię wziął – szepnął mu do ucha.
Poczuł, jak Naruto drgnął.
–
To tylko tak... Wyrwało mi się, draniu! Wcale nie chciałem tego powiedzieć!
–
Chciałeś. I chcesz nadal… – Sasuke znów zniżył głowę i zaczął zostawiać ciepłe,
mokre ślady na jego plecach. – Powiedz, że tego chcesz.
Złapał
jego penisa, ale zamiast gwałtownych ruchów, zaczął go niemal że tylko smyrać.
Naruto jęknął, ale nadal nie wydusił z siebie żadnego słowa.
–
Widzę, że jeszcze nie jesteś przekonany… – Znów zsunął się ustami między jego
pośladki. Czuł jak penis Naruto drga w jego ręce, gdy tylko dotknął go w
odpowiednim miejscu. – No więc? – szepnął, przejeżdżając dłonią po jego
pośladkach, a potem znów zagłębiając się między nie językiem.
I
w tym momencie Naruto miał naprawdę gdzieś złośliwości Kuramy. Co on, do
cholery, może wiedzieć! Sasuke był tak dobry w tym co robił… Gdzie on się, do
diabła, tego nauczył?! Zresztą, nieważne gdzie, ważne…
–
Weź mnie – wysapał, a po chwili poczuł, że język znika, a jego miejsce
zastępuje coś twardszego. Sasuke chwycił go za biodra i przyciągnął do siebie,
wchodząc w niego jednym, zdecydowanym ruchem. O dziwo, tym razem prawie wcale
nie zabolało.
–
Naruto… – wychrypiał, zaczynając się poruszać. – Podnieś się.
–
Co? – Naruto, który miał twarz ukrytą w poduszce, nie bardzo słyszał, co mówi.
–
Podnieś się… – Sasuke chwycił go za ramiona i nadal z niego nie wychodząc,
podniósł go i przycisnął plecami o swoją klatkę piersiową.
Naruto,
mimo że pozycja na początku wydawał mu się dziwna, po chwili dostrzegł jej
zalety. Na przykład to, że Sasuke odchylił jego głowę na swoje ramię i zaczął
całować jego szyję. Teraz byli obaj na kolanach i cóż… To było jedna z lepszych
rzeczy, jakich miał okazję doświadczyć.
Sasuke
trzymał go mocno za biodra i poruszał się w nim, całując jednocześnie po szyi i
ramionach i Naruto żałował, że wcześniej tego nie zrobili. Podobało mu się, to
było coś innego, coś... Niech Kurama już lepiej się zamknie, bo coraz bardziej
zaczynał go drażnić.
–
Mocniej – wymamrotał Naruto, czerwony na twarzy.
–
Chcesz mocniej? – zapytał Sasuke i wbił się w niego tak mocno, że Naruto aż
jęknął.
–
Draniu... – wydusił i to podziałało na Sasuke jeszcze bardziej.
Pchnął
Naruto tak, żeby oparł się rękami o materac i pewniej złapał go za biodra. Już
nie obchodziło go, czy Naruto będzie protestować, czy nie, byli tak blisko...
A
Naruto w tym momencie już całkiem przestał słuchać Kuramy. Mógł myśleć tylko o
tym, co Sasuke z nim robił. Chciał więcej, szybciej i mocniej, i Sasuke dawał
mu to wszystko, doprowadzając niemalże do obłędu.
To
wszystko było... Miał wrażenie, że się od tego uzależnia. Już sam nie wiedział,
czy to praktyka, czy przerwa, którą mieli, ale chciał więcej i więcej, nie miał
dość Sasuke.
Nie
mógł się powstrzymać, żeby nie krzyknąć, kiedy dochodził. Nie obchodziło go,
czy ktoś mógł ich usłyszeć, w tym momencie mało co się liczyło oprócz tego
obezwładniającego poczucia ulgi, które ogarnęło jego ciało, kiedy w końcu
osiągnął orgazm. Na Sasuke to chyba podziałało, bo zamarł i po chwili Naruto
poczuł, jak się z niego wysuwa.
Obaj
oddychali ciężko, łapiąc zachłannie powietrze.
Dopiero
po dłuższej chwili złapał za chusteczki i wytarł ich obu. Chyba żaden z nich
nie miał w tym momencie ochoty wstawać i iść pod prysznic.
–
Draniu... – mruknął z uśmiechem Naruto i odwrócił się do niego. Chwycił go za
kark i przyciągnął do siebie, całując wolno. Było dobrze, naprawdę dobrze. Tak
dobrze, że przez chwilę miał mniejszą ochotę niż zwykle na skopanie mu tyłka.
Bardziej niż na tym, zależało mu teraz na odpoczynku. W łóżku Sasuke,
najlepiej, kiedy mógł go obejmować mocno i po prosu leżeć, wsłuchując się w
odgłosy wieczora.
Już
prawie zasypiał, gdy usłyszał głos Sasuke.
–
Jutro pokażę ci zwoje, które znalazłem.
–
Co? – Naruto zmarszczył brwi i podniósł głowę.
–
Przez to, że też byłeś w jaskini, chakrą Bijuu uruchomiłeś skrytkę.
Wystarczyło, że ja dodałem swoją chakrę i znalazłem nowe zwoje.
–
Coś więcej poza tablicami? – Naruto otworzył szerzej oczy.
–
Tak, dlatego potrzebowałem więcej czasu, żeby je przeczytać. Nie napisałem o
tym, co naprawdę w nich było. Nawet Kakashi o tym nie wie – szepnął ciszej. –
Nikt o tym nie wie.
–
A mi powiesz? – zapytał Naruto, którego w tym momencie zupełnie opuściła
senność. Chciał wiedzieć wszystko o zwojach. I to jeszcze on uruchomił jakąś
skrytkę. Więc to wszystko dzięki niemu! – Mów mi w tej chwili, draniu –
zażądał, znów unosząc się na kolana.
–
Przecież właśnie to robię. – Sasuke tylko pokręcił głową. Naruto naprawdę był
zdecydowanie zbyt nadpobudliwy. Może powinien dostać od Tsunade jakieś środki
na uspokojenie. Chociaż wtedy… Mógłby stracić entuzjazm też w łóżku. A to się
Sasuke nie opłacało. Cóż. Będzie musiał znosić go takim, jaki był do tej pory.
Jakoś to przeżyje. – Odkryłem pewną technikę, ale to naprawdę może poczekać do
jutra. Poza tym musze mieć ze sobą te zwoje, żeby dokładnie wyjaśnić ci co i
jak.
–
A gdzie te zwoje? Możemy iść nawet teraz! – Naruto zapalił się do tego pomysłu
i Sasuke pożałował, że w ogóle o tym wspomniał. Tym bardziej, że zwoje były u
Kakashiego, który jednak obiecał, że jutro Sasuke będzie mógł się nimi zająć.
Oczywiście nie mógł zabrać ich na stałe do domu, zostaną zapewne w sekretnych
podziemnych pomieszczeniach Konohy, ale przynajmniej zyskał do niech swobodny
dostęp. I miał w związku z tym pewien plan.
–
Teraz, to idziemy spać. Nie wiem, czy pamiętasz, ale ja dzisiaj dopiero co
wróciłem z misji i jakiś odpoczynek mi się należy.
–
Mięczak – skwitował tylko Naruto, odwracając się do niego plecami. Chyba nie
miał pojęcia, co robi, bo już po chwili aż wierzgnął, gdy Sasuke chwycił go
mocno za pośladki.
–
Mięczak? No to się przygotuj…
Naruto
obudził się rano w ramionach Sasuke, ale kiedy tylko próbował przewrócić się na
drugi bok, poczuł, jak strasznie boli go tyłek. Wczoraj się doigrał.
Prowokowanie Sasuke jednak nie było opłacalne. Tym bardziej, jak trzeba było
rano wstać i iść kopać ten cholerny ogródek Kakashiego. Naruto spojrzał na
Sasuke, który leżał z twarzą w poduszce i uznał, że to jego powinien skopać, a
nie jakiś głupi ogródek. Bo to wszystko przez niego. Chociaż tak naprawdę
wszystko w jego życiu było przez niego, więc w sumie powinien się już
przyzwyczaić. Naruto westchnął tylko ciężko i powlókł się pod prysznic.
Sasuke jakie poświęcenie z jego strony xD Musi wytrzymywać entuzjazm Naruto, bo inaczej - ah! - mógłby go stracić także w łóżku xD Jak on biedny to wytrzyma? xD
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział i czekam na kolejny!
Jeny, cudowny rozdział nooo. I nie chodzi o sam seks, ale te ich przekomarzanie jest tsk urocze :') Czekam na wątek ze zwojami~ Weny!
OdpowiedzUsuńAch, o tej scenie mowa :D cieszę się, że była, bo wyszła fantastycznie, choć po przeczytaniu tych kilku słów wstępu pomyślałam sobie, że Sakura się dowiaduje. To chyba jednak najbardziej wyczekiwany moment opowiadania xD
OdpowiedzUsuńC.
No to jedna z najważniejszych scen, ale mam nadzieję, że będzie wart czekania:) tym bardziej, że to trzymanie jej póki co w nieświadomości ma swój cel.
UsuńW końcu! :D Jeny, to było cudowne, obśliniłam podłogę xD
OdpowiedzUsuńSasuke jest wredniejszy, niż moja matka, a to wyczyn ^^
Ale Sasuke rzucający teksty o upadającym mydle i jeszcze tak perfidnie podpuszczającym Kakashi'ego no nie mogę, zmęczony był i takie ludzkie odruchy u niego? Nawet Sakura widziała jego uśmiech, cud że filiżanki przeżyły.
Ale najważniejsze, że Naruto się podobało x3 Teraz tylko trzeba namówić Uchihę, żeby jemu się potem też spodobało, chyba, że już to tak robili ale chyba nie... Z resztą nie wiem, bo nie było napisane! Chyba...
A poza tym to nie wiem co się tak buntuje w brunecie, jak jest tą stroną pasywną, chociaż no niby dobrze wiem, ale jednak... Z nim to nie ma łatwej współpracy ^^
Przecież Sakura zejdzie na zawał, jak się dowie z kim chodzi jej ukochany...
Świetny rozdział, nie wiem jak to ująć słowami, miód na moje oczy :D
Pozdrawiam serdecznie i życzę weny!
~ Wege
Myślę, że Sasuke by raczej nie protestował tak jak Naruto, w końcu on nie ma w sobie lisa, który opowiadałby mu o tym, jak kopulują zwierzątka:)
UsuńSkoro jest taki otwarty, to mam nadzieję, że się zdecyduje, a my - czytelnicy - będziemy mu towarzyszyć w tej ważnej chwili :D
UsuńC.
Świetne!!! Już nje mogę się doczekać tego, kiedy Sakura i Hinata się dowiedzą... To będzie masakra. Chyba umrę ze śmiechu... Dzięki za kolejną część.
OdpowiedzUsuńGenialne! Nareszcie doczekałam się tego momentu. Chyba na niego czekałam bardziej niż na to żeby Sakura i Hinata się dowiedziały. Świetna scenka. Poproszę więcej takich. Pikanterii przyda się trochę w życiu. No może trochę więcej niż trochę. Z niecierpliwością czekam na dalszy ciąg. Mam jeszcze pytanie. Słyszałam, że jesteś na wattpadzie. Czy mogłabyś mi podać swój nick?
OdpowiedzUsuńJuliet
SasuNaru Hiden jest pod wspólnym:Indra-Verry. A inne moje pod: _Indra
UsuńDziękuję ♥
UsuńJuliet
W związku z życiowym zamieszaniem powiem krótko i mało elokwentnie: rozdział świetny - też na początku już myślałam że nadszedł dzień sądu ostatecznego i Sakura się dowiaduje, ale to co dostałam w zamian w ogóle mnie nie rozczarowało :D
OdpowiedzUsuńDziękuję za rozdział i czekam na więcej
JT
Jest jakaś szansa na rozdział dzisiaj? :-)
OdpowiedzUsuńJutro wyjeżdżam, więc ładnie proszę ;D
C.
Zaraz skończę sprawdzać, więc skoro prosisz ładnie:)
UsuńHej,
OdpowiedzUsuńświetny rozdział, co za wredny Sasuke był na dole więc teraz to musi dokuczyć Naruto, czyżby odliczał minuty przez cały czas bycia u Sskury? zastanawiam się co jest w tych zwojach...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia