Ten
rozdział miał się pojawić w przyszłym tygodniu, ale mam tak podły nastrój w
związku z pewnymi zdarzeniami, że chyba tylko to jest w stanie poprawić mi
humor. Tym razem naprawdę liczę na Wasze komentarze.
Naruto,
gdy tylko wrócił do wioski, musiał udać się do szpitala – gdzie Tsunade
gruntownie go przebadała i zwyzywała za lekkomyślność, a potem do Kakashiego. Przewidywał,
że czeka go poważna reprymenda, ale były sensei tym razem zaskoczył go
spokojem. Zamiast poważnie upomnieć, zaczął nawet żartować i Naruto już zaczął
mieć nadzieję, że nie poniesie żadnych konsekwencji, ale wtedy Kakashi w końcu powiedział
mu o jego karze.
–
CO?! NIBY CO MAM ZROBIĆ?! – wrzasnął, wytrzeszczając oczy i mając ochotę wyrwać
sobie włosy z głowy. – Kakashi-sensei, nie możesz! To wbrew... wbrew... To
nielegalne!
–
Uwierz mi, Naruto, że wszystko jest jak najbardziej legalne – odparł mu
spokojnie Kakashi. Miał wystarczająco czasu, żeby wszystko sobie dokładnie przemyśleć,
więc – jak to mówili – zemsta okazała się naprawdę słodka. Lubił Naruto, uważał
go za świetnego ninja, który nie tylko uratował ich wioskę, ale później jeszcze
i świat, jednak... Wojna już się skończyła. Teraz Naruto był joninem, a on
Hokage. Musiał go ukarać, żeby sprowadzić go na ziemię. A że akurat kupił sobie
nowy dom, który wymagał remontu... Trochę pokorny dobrze zrobi Naruto.
–
Jak możesz mi to robić, Kakashi-sensei?! – jęknął Naruto i opadł z powrotem na
krzesło. – A co z moją reputacją, he?! Miałem się pilnować, żeby ludzie nie...
–
I tak się pilnowałeś, że poszedłeś na misję bez mojej zgody. I omal na tej
misji nie zginąłeś.
–
No ale...
–
Żadnych ale, Naruto! Już wystarczy. – Kakashi przerwał mu gwałtownie. – Jutro z
samego rana staw się pod moim biurem. Przyślę kogoś, kto wytłumaczy ci ze
szczegółami, co masz robić. Jak będziesz miał zajęcie, nie będziesz się nudził
bez Sasuke. I sam demolował mi wioski.
–
Świetnie! – warknął Naruto, wstając. – Jak ja będę Hokage, to...
–
Co mówiłeś? – krzyknął za nim Kakashi, ale Naruto burknął tylko, że nic i
wyszedł z gabinetu. Teraz naprawdę żałował, że nie było w wiosce Sasuke, bo
ostry trening idealnie rozładowałby jego złość.
Kolejne
trzy dni Naruto spędził na… malowaniu płotu i elewacji domu Kakashiego. Kiedy
tamtego ranka dotarł na miejsce, dostał pędzel, dwa wiadra i został
poinstruowany, że zielona farba jest do płotu, a kremowa do elewacji. I lepiej,
żeby to zapamiętał. Cholerny Kakashi. Naruto nie miał pojęcia, ile już razy
groził mu w myślach i wynajdywał coraz to dziwniejsze formy odegrania się, kiedy
już sam zostanie Hokage. Ale najpierw musiał nim zostać. A póki co…
Wziął
pędzel i umoczył w zielonej farbie. Bolała go już ręka od tego ciągłego,
jednostajnego ruchu, a Kakashi stanowczo zabronił używania klonów. Inaczej, jak
stwierdził, kara nie byłaby karą. Powiedział też, że jak się dowie, że korzysta
z pomocy innych, to mu załatwi dodatkową robotę. Jakby ta nie była już
wystarczająco upokarzająca, bo dom stał niedaleko dość ruchliwej drogi i co
chwilę ktoś przystawał i otwierał usta ze zdumienia. Do cholery! Nie był
malarzem tylko ninja, ale kiedy powiedział to wczoraj Kakashiemu, który wpadł
sprawdzić postępy, ten zaczął się tylko śmiać. Uznał też, że nieźle mu idzie,
ale nic dziwnego, skoro swoją karierę w tym zawodzie zaczął już jako dziecko,
malując bohomazy po twarzach Hokage. Na żarty mu się zebrało! Naruto burknął
coś pod nosem i przetarł czoło ręką, zostawiając tam tym samym zieloną smugę.
Jedyne, co poprawiało mu humor, to wiadomość od Sasuke, którą dostał dziś rano.
Napisał mu, że właśnie wyruszają w drogę powrotną i jak dobrze pójdzie, powinni
dotrzeć pojutrze pod wieczór. W końcu!
*
Sasuke,
mimo że tak naprawdę mógł wracać już dzień wcześniej, zatrzymała sprawa zwojów.
Poprosił o to, aby mógł je ze sobą zabrać, jako że jedyny umiał je odczytać.
Rada Starszych Wioski Piasku na początku stanowczo odmówiła, ale w końcu, po
wielu rozmowach, także z udziałem Kakashiego na telekonferencji, stanęło na
tym, że Suna zatrzymają tablice, a Konoha dostanie zwoje. Zarówno Gaara jak i
pozostali wiedzieli, że bez Sasuke nie udałoby się im nic odczytać, więc poszli
na kompromis. Nikt nie miał pewności, czy członek klanu Uchiha i jego techniki
oczne nie będą im niezbędne w przyszłości, tym bardziej, że po tym znalezisku
zamierzali gruntownie przeszukać okolicę.
Sasuke
ani słowem nie wspomniał o technice, która była opisana na zwojach. W raporcie
napisał, że dotyczyły one historii Kaguyi i jej synów: Hamury i Hagoromo –
czyli Mędrca Sześciu Ścieżek. Oczywiście musiał wymyślić dobry argument, dlaczego
zależy mu na tych zwojach, więc żeby zabrzmieć wiarygodnie, powiedział po
prostu, że ma to dla niego i Naruto wartość historyczną, ponieważ osobiście
spotkali Mędrca i każdy z nich był jakiś sposób reinkarnacją jego synów. Sasuke
dobrze wiedział, co robi, używając argumentu „Naruto” w obecności Gaary.
Wiedział, że jeżeli powie, że jemu też na tym zależy, ten w końcu się zgodzi i
przekona resztę.
I
się nie pomylił, dlatego też następnego dnia rano wyruszyli z Sakurą w drogę
powrotną. Ze zwojami w plecaku.
*
Naruto
już od godziny siedział na drzewie niedaleko bramy zachodniej. Wiedział, że
Sasuke i Sakura będą zaraz wracać. Poza tym miał już dosyć malowania. To było
tak nudne i monotonne, że chwilami szlag go trafiał, ale hamował się.
Kakashiemu raczej nie spodobałby się widok jego domu potraktowanego Rasenganem.
Albo kilkoma Rasenganami, bo jak już miał brać się za rozwalanie czegoś, to na
serio. Naruto wszystko zawsze robił na serio. A teraz na serio zaczynał się niecierpliwić.
Sasuke się spóźniał! A przynajmniej tak mu się wydawało, bo zbyt długo go nie
widział. Nawet nie zauważył, że z tego wszystkiego zaczął kunaiem odłupywać korę
drzewa. No gdzie ten drań?!
Sasuke,
widząc, że zbliżają się do Konohy, uśmiechnął się lekko. Starał się narzucić szybkie
tempo, ale rana w boku, mimo że już zasklepiona, przy gwałtowniejszych ruchach
jeszcze dawała o sobie znać. Nie mówił o tym Sakurze, bo zaraz zaczęłaby się za
bardzo interesować, a to przecież było nic. Po prostu jego organizm potrzebował
trochę czasu, żeby się całkowicie z tym uporać. Zaciskał więc zęby i się nie
odzywał, bo w przeciwnym razie zmusiłaby go do odpoczynku co kilka godzin, a on
chciał po prostu wrócić do domu.
Widział
już bramę wejściową Konohy, gdy nagle został zaatakowany. Jeden, potem drugi
Shuriken śmignął mu przed twarzą, ale oba zdołał odbić. Był tak zaskoczony tym
nagłym atakiem w miejscu, gdzie raczej żaden przeciwnik nie odważyłby się
ujawnić, że dopiero po chwili dostrzegł i poczuł, jak ktoś skacze na niego z
góry, powalając na ziemie.
–
Mam cię! – Krzyknął Naruto i uśmiechnął się szeroko, siedząc na jego biodrach i
opierając ręce po obu stronach głowy. Sasuke zauważył, że jego twarz była
ubrudzona jakąś dziwną białą substancją. – Widzisz, mówiłem, że zawsze cię
pokonam, bo… – Naruto zająknął się i nie dokończył, gdy zobaczył wzrok Sasuke.
Śmiech zamarł mu w gardle, bo… To była chwila. Sekunda, w której poczuł, że jak
nic na świecie chciałby teraz go złapać za te czarne kudły i pocałować. Tak
cholernie za nim tęsknił…
–
Naruto, ty idioto, on był ranny! Złaź z niego natychmiast, to nie jest wasz
trening! – krzyknęła Sakura. Dobrze wiedziała, że Sasuke będzie odczuwał skutki
tej rany jeszcze kilka dni. Znała się na tym, w końcu była jednym z najlepszych
medycznych ninja. Sasuke nie miał chakry Kyuubiego, która by mu pomogła.
Owszem, rana nie stanowiła już żadnego zagrożenia, ale przy silnym nacisku czy
skurczu mięśni była fizycznie odczuwalna. Widziała to podczas ich podróży, ale
wolała się nie odzywać.
–
Jak to ranny? – Naruto spojrzał zaskoczony najpierw na Sasuke, później na
Sakurę, a później znowu na Sasuke. Nie zszedł jednak z jego bioder, cały czas
zaciskając pięści na jego podróżnym płaszczu.
–
To nic takiego, mło...
–
Zaatakowali nas jacyś najemnicy – wytłumaczyła Sakura, która w końcu brutalnie ściągnęła
z niego Naruto. – Rana nie była poważna – dodała, gdy wyczuła na sobie wzrok
Sasuke. – Ale masz na niego uważać, słyszysz?! Zwłaszcza, że jesteśmy zmęczeni
po podróży! – Zdzieliła Naruto po głowie.
–
No jasne, już dobrze! – jęknął Naruto i rozmasował sobie skroń.
Wyciągnął
drugą rękę do Sasuke i pomógł mu wstać. Cały czas patrzył mu w oczy i czuł to
dziwne uczucie łaskotania w żołądku. Miał wrażenie, jakby całe wieki go nie widział.
Już chciał... Naprawdę żałował, że nie byli teraz sami.
–
A ze mną to się już nie przywitasz! – burknęła Sakura, która poczuła się
zignorowana, gdy Naruto nadal nie zwracał na nią uwagi. No tak, zaczęło się –
pomyślała. Ci dwaj tylko się zobaczyli i już zapominali o całym świecie.
Naruto
znowu się roześmiał.
–
Ty już się ze mną przywitałaś, Sakura-chan! – parsknął i w ostatniej chwili
uchylił się pod kolejnym ciosem. Miał naprawdę dobry humor.
–
Zaraz tak się z tobą przywitam, że mnie popamiętasz! – krzyknęła Sakura, grożąc
mu pięścią.
–
Dobra, młotku – wtrącił się Sasuke. – Dość tej błazenady. Wracamy do wioski.
–
Przyznaj się, że się za mną stęskniłeś, draniu! – rzucił wesoło Naruto, który
zapobiegawczo stanął jak najdalej od Sakury, zostawiając Sasuke w środku. Przyjaciel
posłużył mu za barierę przed jej wściekłymi pięściami, bo w końcu Sakura nie
ośmieliłaby się go uderzyć.
–
Za tobą, młotku? – Sasuke prychnął. – Za takim rozwrzeszczanym idiotą jak ty? –
kpił dalej. – Chyba żartujesz!
–
Coś ty powiedział, draniu?! – wrzasnął Naruto i już chciał skoczyć do Sasuke,
kiedy zobaczył na jego ustach uśmiech. A zaraz potem Sakura wychyliła się i
spojrzała na niego tak groźnie, że uznał, że tylko burknie:
–
Nie myśl sobie, że ja za tobą tęskniłem draniu. Za takim... takim...
Zarozumiałym, wywyższającym się bubkiem.
–
Bubkiem? – podłapał Sasuke i prawie się roześmiał. Zrobiłby to, gdyby obok nich
nie szła Sakura.
–
A żebyś wiedział, bubkiem! Buc z siebie i tyle, o! – warknął Naruto i założył
ręce na piersi.
–
Naruto, ledwo przyszłyśmy... – zaczęła Sakura, coraz bardziej poirytowana.
Naprawdę sądziła, że ta misja jej pomoże w zdobyciu uwagi Sasuke, a teraz było
chyba jeszcze gorzej, niż kiedy wyruszali.
–
No dobra, dobra, Sakura-chan, ja już się nic nie odzywam! – rzucił Naruto. – Co
tam tak długo robiliście, co? Jak w ogóle, draniu, zostałeś ranny? Widzisz,
gdybym ja tam był, na pewno by do tego nie doszło. Ruszyć się beze mnie nie
możesz. Rany, no naprawdę! Mam nadzieję, że daliście radę odczytać beze mnie te
tablice? – paplał bez przerwy Naruto,
ciesząc się, że w końcu wrócili. Nawet nie przeszkadzało mu to, że Sasuke
dogryzał mu bardziej niż zwykle, a Sakura była bardziej niż zwykle wściekła.
Zaraz, ale... dlaczego? Coś się stało? Spojrzał na nich podejrzliwie.
–
Dobra, przestańcie już gadać i chodźcie. Marzę o gorącej kąpieli. – Sakura w
końcu machnęła na nich ręką. Przecież Naruto to Naruto, nie był dla niej
konkurencją i nie musiała się martwić. A niech się nawet razem uchleją
wieczorem, skoro tak bardzo nie mogą żyć bez siebie – pomyślała i westchnęła ze
zrezygnowaniem. No cóż, na to nic nie poradzi.
Kiedy
byli już za bramami wioski, Sakura pożegnała się i poszła do siebie. Naruto
uznał, że musi porozmawiać z Sasuke. Co to, do cholery, znaczyło, że był ranny?
Dlaczego on nic o tym nie wiedział?! Wciągnął go do pobliskiego parku i tylko
przez fakt, że był wieczór i wokół kręciło się wiele zakochanych par, nie
pchnął go na drzewo. No co za drań! Zostawić go tylko na kilka dni i już robi
sobie krzywdę!
–
Co to miało być? O czym mówiła Sakura?! – Naruto wygiął usta. Już tak dawno się
nie rozdzielali, że ten ostatni okres, najpierw egzamin na jounina, potem ta
misja, wydawał się być strasznie długi. – Pokaż to – zmarszczył brwi. Cholera,
wiedział, no wiedział, że jak tylko opuści Wioskę Piasku, stanie się coś złego.
Jutro wygarnie to Kakashiemu. Nie dość, że go odesłał, to jeszcze za karę kazał
remontować swój prywatny dom!
–
Nic mi nie jest – westchnął Sasuke, ale widząc wzrok Naruto, przesunął się za
jedno z większych drzew i podciągnął nieco bluzę. – Widzisz? To nic.
Naruto
podniósł rękę i przesunął palcami po cienkiej bliźnie tuż nad paskiem spodni.
Już miał zabrać rękę, gdy poczuł, jak Sasuke drgnął. Przesunął jeszcze raz i
usłyszał ciche, ledwie słyszalne westchnięcie. Podniósł głowę i spojrzał w jego
oczy. Cholera, nie miał śmiałości sprawdzić w miejscu publicznym, ale on chyba
był… Naruto przełknął ciężko. Tak długo na siebie czekali, że obaj przypominali
w tym momencie chodzące bomby.
–
Sasuke…
–
Naruto… Musze iść zdać… – Sasuke westchnął po raz kolejny, gdy Naruto położył
rękę na jego zranionym boku – raport.
–
Jasne. Poczekam na ciebie. – Naruto odchylił lekko głowę i Sasuke znów
dostrzegł te ślady na jego twarzy.
–
Co to jest? – zapytał. – Przesunął kciukiem po jednym z nich. Wyglądały jak
zaschnięta… A niech to! Za wszelką cenę starał się wyrzucić z głowy to, z czym
mu się w tym momencie te ślady skojarzyły.
–
Farba.
–
Farba? Postanowiłeś zostać artystą? – spytał, choć nie wyszło tak sarkastycznie
jak zamierzał. Za długo czekał. Za długo! Nie, naprawdę, dosyć! – Idziemy do
mnie! – zarządził.
–
A raport?
–
Chrzanić raport.
Naruto
uśmiechnął się lekko. On też już nie mógł się doczekać. Nie zamierzał Sasuke
odwodzić od tego pomysłu.
Już
bez zbędnych komentarzy wybiegli z parku. Narzucili sobie takie tempo, że
przemknęli po wiosce jak cienie i już po kilku minutach byli pod mieszkaniem
Sasuke.
–
Cholera, no gdzie są te... – Nie dokończył, kiedy Naruto przyparł go do drzwi i
pocałował. Nie mógł już wytrzymać. Sasuke odpowiedział gorliwie na pocałunek,
zapominając o kluczach. Tak! Brakowało mu tego przez te cholernych dni, kiedy
Naruto opuścił Sunę. Nawet dłużej, bo dopiero przed misją... – Zwariowałeś? – sapnął, gdy Naruto zaczął
dobierać mu się do spodni.
–
Hm? – Naruto spojrzał na niego tak, jakby nie do końca kontaktował. – Gdzie masz
te cholerne klucze? – zapytał w końcu i pozwolił Sasuke je znaleźć.
Zdążyli
tylko zamknąć za sobą drzwi, kiedy się na siebie rzucili. Jeden pchnął drugiego
na ścianę i znowu dobrali się do siebie, na oślep zaczynając się rozbierać. Nie
mieli zamiaru dłużej czekać! Naruto chyba jeszcze nigdy nie był tak podniecony,
miał wrażenie, jakby samym podnieceniem był w stanie aktywować chakrę Kuramy.
Ciepło ciała Sasuke było wręcz obezwładniające. Dotykał go zachłannie,
przejeżdżając dłońmi po jego ramionach i torsie, badając twarde mięśnie brzucha
i zahaczając o pasek spodni, którym zaraz się zajął. Sasuke trzymał go za głowę
i całował tak, że co chwilę tracili oddech. Czuli w ustach krew, bo ciągle się
gryźli. Obaj wiedzieli, że tym razem nie uda im się być delikatnymi. Byli za
bardzo podnieceni, żeby na cokolwiek uważać. Właśnie dlatego już kilka razy o
mało się nie potknęli, teraz uderzyli o stół i Sasuke pod wpływem ciężaru ciała
Naruto, przewrócił się na blat.
Naruto
skorzystał z okazji i złapał go za nadgarstki, blokując jego ruchy. Zaczął go
całować po szyi i torsie, znowu robiąc mu malinki, ale zapach Sasuke... Krew
krążyła mu w żyłach jeszcze mocniej, kiedy w końcu mógł go mieć w ramionach.
Smak jego skóry, przyspieszony oddech i wypukłość w spodniach, którą już
wyraźnie wyczuwał. Pocałował zamek jego spodni i przeszedł go dreszcz, kiedy
usłyszał niekontrolowany jęk. Spojrzał do góry i dostrzegł na zwykle bladej
twarzy rumieniec. Oczy Sasuke błyszczały, a usta były czerwone i nabrzmiałe od
pocałunku.
Zaczął
szybko, nerwowo rozpinać mu spodnie. Chyba zbyt szybko i zbyt nerwowo, bo zamek
się zaciął. Cholera – mruknął i pociągnął mocniej, rozdzierając materiał. No
trudno, Sasuke zarobił trochę na misji, kupi sobie nowe. Zresztą, spodnie to
był teraz ich najmniejszy problem. Naruto ściągnął z niego bieliznę i… aż się
zachłysnął. Sasuke był tak podniecony, że Naruto miał wrażenie, że dojdzie, gdy
tylko go dotknie. Przełknął ciężko i zbliżył się ustami, liżąc lekko główkę
penisa.
Sasuke
sapnął.
–
Masz zamiar się ze mną bawić? Bo jak tak, to zaraz ty wylądujesz na tym stole,
a wtedy na pewno nie będę się z tobą patyczkował.
–
Ale ty jesteś niecierpliwy – uśmiechnął się szeroko Naruto, ale już po chwili
spodnie i bielizna Sasuke wylądowały na podłodze, a głowa Naruto znalazła się
między jego nogami. Jedną ręką rozsunął mu szerzej uda, a drugą chwycił jego
penisa, którego po chwili wziął całego do ust.
Sasuke
aż drgnął, gdy ten tylko poruszył głową.
–
Ja pierdolę – sapnął, chwytając Naruto za włosy i wypychając lekko biodra. Nie
miał pojęcia, czy to przez to, że mieli taką przerwę, czy co, ale czuł że
naprawdę zaraz odleci. To było tak cholernie przyjemne jak chyba jeszcze nigdy.
– Nie waż się przerwać! – Wygiął się lekko w łuk, przyciskając głowę Naruto
jeszcze bliżej i nie pozwolił mu się cofnąć nawet, kiedy poczuł, że ten się
szarpie.
–
…sisz… ie… – usłyszał.
–
Co? – wysapał, czując, że zaraz dojdzie.
Naruto
niemal siłą oderwał się od niego akurat w momencie, gdy już przymknął oczy i
czuł nadchodzący orgazm. Twarz miał całą czerwoną i zachłannie łapał oddech.
–
Mówiłem, że mnie udusisz!
–
Naruto, nie drażnij mnie, dokończ… – Sasuke uniósł się na łokciach patrząc na
niego rozgorączkowanym wzrokiem. Dobra, może go trochę poniosło, ale był już
tak blisko. – Naruto… – warknął ostrzegawczo, widząc jak ten rozpina rozporek
swoich spodni. – Gdzie ty idziesz?! – zawołał za nim, kiedy przeszedł do
salonu.
–
Czekaj – rzucił Naruto i zabrał żel, który leżał na stoliku. Uśmiechnął się
lekko.
Sasuke
już miał się podnosić ze stołu, ale nie zdążył tego zrobić, bo Naruto znowu go
na niego pchnął. Zrzucił z siebie spodnie i bieliznę, bo było mu już tak
ciasno, że myślał, że nie wytrzyma.
–
Chyba żartujesz – warknął Sasuke i drgnął, gdy poczuł krem między pośladkami.
Naruto złapał jego kolano i podciągnął, żeby mieć do wygodniejszy dostęp.
–
W takiej sytuacji nie mam nawet zamiaru żartować, draniu – mruknął głosem
bardziej zachrypniętym niż zwykle. Cholera, ile on czasu na to czekał! Nie
wiedział, czy długo wytrzyma, ale Sasuke też był już na skraju. Dzisiaj pewnie
na jednym razie się nie skończy.
Sasuke,
nawet mimo że czuł, że zaraz coś go rozsadzi od środka, to nie potrafił
odpuścić. Taka już była jego natura. To on chciał wziąć Naruto. Przez cały
pobyt w Wiosce Piasku o tym myślał, więc teraz nie miał zamiaru się poddać.
Chwycił jego rękę i podniósł się do siadu, zabierając mu żel. Jeżeli temu
młotkowi się wydawało, że podda się bez walki, to się grubo mylił!
–
Sasuke! – Zniecierpliwiony Naruto zmarszczył brwi, popychając go z powrotem na
stół. No co za uparty osioł. – Słuchaj… – Pochylił się nad nim i coś mu szepnął
do ucha. Po chwili zauważył, jak na twarzy Sasuke pojawia się zaskoczenie,
które za moment zostaje zastąpione triumfalnym uśmiechem.
–
Ale daję słowo, że jak się z tego nie wywiążesz, to tak cię załatwię, że przez
tydzień nie usiądziesz na tyłku.
Naruto
burknął coś tylko pod nosem i łapiąc rękami uda Sasuke, który już nie
protestował, wszedł w niego, czując, jak przechodzi go dreszcz przyjemności.
Nareszcie! W końcu! Odchylił głowę i policzył w myślach do dziesięciu, a potem
zaczął się poruszać.
Naruto,
choć po prostu uwielbiał seks z Sasuke, nigdy nie pozwolił mu się wziąć od
tyłu. Kurama, który czasami trochę pokpiwał z ich „związku”, powiedział mu, że
w taki sposób kopulują zwierzątka. Dominujący samiec bierze samicę, która w tym
momencie jest zupełnie uległa i bezbronna. A Naruto, cokolwiek by o nim nie
mówić, nigdy nie był ani uległy, ani bezbronny. Dlatego za każdym razem, gdy Sasuke
próbował odwrócić go do siebie tyłem, wyrywał się i powracał do poprzedniej
pozycji. Co jak co, ale ten drań nie będzie miał nad nim pełnej kontroli.
Myślał tak przez cały czas, aż do dziś, kiedy zupełnie chyba tracąc rozum,
obiecał, że zrobią to właśnie w taki sposób. Nie myślał wtedy głowa, tylko
penisem. Ale trudno. Stało się. Zerknął na Sasuke. Nadal leżał na stole,
trzymając nad głową skrzyżowane ramiona i dochodząc do siebie. Ślady spermy na
jego brzuchy zaczynały powoli zasychać.
Sasuke
nie zamierzał tego przyznawać, ale Naruto naprawdę był coraz lepszy i to, co
przed chwilą z nim robił, było tak dobre i podniecające, ze kiedy skończyli,
obaj nie byli w stanie wydusić słowa. Oddychali tylko ciężko, łapiąc zachłannie
powietrze. Ale kiedy Sasuke pomyślał sobie, co zrobi za chwilę… Nie miał
pojęcia, dlaczego tak mu na tym zależało. Może dlatego, że Naruto tak się
wzbraniał i za każdym razem mówił kategoryczne „nie”? W końcu to, czego nie
można mieć, smakuje najlepiej.
–
To co, Naruto? Teraz moja kolej…
O, nie w takim genialnym momencie!!!!
OdpowiedzUsuńChcę więcej
Moja radość po zobaczeniu tego rozdziału nie miała granic :) szkoda, że na kolejny trzeba będzie czekać tydzień, ale mam nadzieję, że treść nam to wynagrodzi <3 jestem bardzo ciekawa tego, jak Sasuke bierze Naruto od tyłu (tak, mam zainteresowania wysokich lotów :D) i jestem również ciekawa, czy w odwrotnej konfiguracji też przyjdzie nam ich zobaczyć.
OdpowiedzUsuńSasuke utracił kontrolę nad sobą, takie scenki lubię, bo to coś, co nie jest dla niego naturalne :). Fajna była ta scenka z farbą na twarzy, ja pomyślałam sobie od razu to samo :D.
Myślę, że teraz najbardziej czekam na to, aż dowie się Sakura, bo zaczyna mnie porządnie wkurw... irytować. Bo Hinaty to mi nawet żal. Przynajmniej nie jest ślepa, a nadzieję ma, bo Naruto jej ją daje. Cóż... życie.
Przesyłam pozytywną energię!
C.
W ogóle w Shippuudenie one miały nadzieję z tzw. dupy, bo ani Sasuke, ani Naruto nie wykazywali nimi "takiego" zainteresowania. Ale skoro Sakura w jednym z ostatnich odcinków mówi do Sasuke coś w stylu: "jak ci na mnie zależy"... To akurat tam świadczyło o jej głupocie w kwestii tej jej całej "miłości".
UsuńOj tak, pamiętam to! Miałam ochotę mocno się roześmiać, jak z tym wyskoczyła... Hinatę to jeszcze o tyle rozumiem, że Naruto jest niekumaty i miły dla niej, ale Sakura? A ponoć taka inteligentna...
UsuńC.
W końcu! Scena wspaniała, również i mi przypadł do gustu Sasuke tracący kontrolę.
OdpowiedzUsuń"Przecież Naruto to Naruto, nie był dla niej konkurencją i nie musiała się martwić." - widzę że Sakura wzbija się na wyżyny głupoty, dalej już tylko niebo ;D
Wizja Naruto malującego płot mnie bezgranicznie rozbawiła - Kakashi wiedział co robi, kiedy kazał niecierpliwemu młotkowi się z tym męczyć.
Jezu, czekam na ciąg dalszy, bo to jest dość ciekawy cliffhanger. Nie wiem czemu, ale boję się że zanim Sasuke odbierze swoją zapłatę to ktoś im zdąży przeszkodzić - czy ja wiem, Kakashi węszący o raporty, czy licho wie kto. Ale oby nie.
I serio, Sakura zasługuje na niezły szok bo to jak ograniczona jest, to to jest nowy wymiar przestrzeni. Hinata ma ten plus że nie jest aż tak nachalna i przez to budzi współczucie.
Hm hm, droga Autorko, mam nadzieję że wszystko ułoży się w Twoim życiu jak najlepiej. Dziękuję bardzo za rozdział i czekam na ciąg dalszy
JT
Myślę, że akurat scena gdy Sakura się dowie, cię nie rozczaruję:) Myślę że nam wyszła:)
UsuńGenialne xD
OdpowiedzUsuńKara Naruto jak najbardziej w stylu Kakashiego xD Zresztą pogróżki, które Uzumaki wygłaszał w kierunku Hokage też bardzo pasowały do postaci blondyna xD
I to powitanie... Co robisz pierwsze, gdy twój dawno niewidziany partner wraca do wioski? Oczywiście, że go atakujesz xD Ale to Sasuke i Naruto. Nie wyobrażam sobie, by Naru mógł witać Sasuke z kwiatkami w dłoni xD
No i później... *.*
Ah, przerwane w okropnym momencie!
Czekam na kolejny rozdział!
Naruto tym kwiatkiem to by mógł go ewentualnie zdzielić:)
UsuńTAAAAAAAAAAAAAAAAAK!!!!!! Sausś wrócił do Naru. Znowu są razem, znowu dzieją się te rzeczy na które tak długo czekałam. I co z tego że w tym rozdziale było wiele świetnych scen. Pfu...co ja mówię. Cały rozdział jest świetny. Ale ja skupiłam się tylko na ostatniej. Emocje we mnie buzują. Jednak muszę się zgodzić z moimi poprzednikami. Coś czuję że rozdział jest tak urwany aby coś się zdarzyło albo ktoś lub coś im przeszkodziło. Bo ja myślę że ty tego opisu nie ominiesz. Nie wolno tego robić. A może jednak niepotrzebnie się martwię? Może nic się nie stanie? I co? Ja na te odpowiedzi mam czekać tydzień?! Przecież ja mam szkołę i nie będę prawidłowo funkcjonować. Eh...no nic. Uzbroję się w cierpliwość.
OdpowiedzUsuńDuuuuuuużo weny i czekam na c.d.n.
Juliet
Właśnie dlatego rozdział będzie za tydzień, żebyś mogła się uczyć ;)
Usuń"Sakura w końcu machnęła na nich ręką. Przecież Naruto to Naruto, nie był dla niej konkurencją i nie musiała się martwić." Hahaha ten tekdt mnie rozbroił... Czy ona ślepa, czy też tylko upośledzona umysłowo tak jak Hinata? Super tekst. Dzięki
OdpowiedzUsuńNo wiesz hinata może i w tym temacie nie jest zbyt domyślna ale w anime jest jedną z najlepszych osób pod względem moralnym taka prawda. Ona jako jedyna z dziewczyn może oprócz tenten chyba nigdy z nikogo się nie śmiała i wszystkich szanowała czego nie można powiedzieć o tej podłej kretynce sakurze :) to najgorsza baba jaką znam z wszystkich anime jakie oglądałam. Mam nadzieję że w końcu pokażą związek naszych kochanych bohaterów w anime. Co do rozdziału to świetny oby tak dalej . Życzę dużo weny. Magda
OdpowiedzUsuńOsobiście Hinaty nie lubię, bo moim zdaniem to postać bez charakteru, męczyło mnie jej zachowanie, nieśmiałość. Fakt faktem, że szanowała wszystkich i to się bardzo ceni. Moją ulubioną bohaterką kobiecą zdecydowanie jest Tsunade. Ostra babka, ale nie patyczkuje się z nikim, nie to co Sakura, która Naruto przywali w pysk, jak coś powie (Tsunade potrzebowała prawdziwego powodu), a przed Sasuke się będzie płaszczyła. Tsunade była naprawdę rozsądną babką, ma jaja i potrafi sobie poradzić z każdym problemem :)
OdpowiedzUsuńC.
No ona rzeczywiście też jest w porządku ale wiesz o niej to nie pomyślałam może dlatego że brałam bardziej pod uwagę młodsze postaci kobiece :) i jak tam studia C i praca? chyba miałaś pisać pracę podyplomową tak? dobrze ci idzie? :) Magda
OdpowiedzUsuńA w porządku, dziękuję :) złożona w dziekanacie i czeka na obronę :)
OdpowiedzUsuńC.
No to się cieszę. Mam nadzieję że bardzo dobrze ci pójdzie :) Magda
OdpowiedzUsuńHej,
OdpowiedzUsuńoj Sakura ty to nie jesteś żadną konkurencję dla Naruto, jak się obaj ze sobą stęsknili, to już w parku i w domu cudownie...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia