Rozdział
miał być tradycyjnie za tydzień, ale skoro część z Was – naszych czytelników –
właśnie dzisiaj kończy wakacje i wraca do szkoły, może przydać się coś na
pocieszenie :)
–
Złaź z łóżka – mruknął Sasuke podnosząc się i podchodzą do drzwi. Otworzył je i
zobaczył Sakurę, która trzymała w rękach jakąś małą paczkę.
–
Sasuke-kun, mam nadzieję, że cię nie obudzi… Naruto? – Uniosła brwi w
zdziwieniu. Była pewna, że Sasuke poszedł odpocząć, a ona wyprosiła dwie fiolki
naprawdę silnego leku na wzmocnienie. Poza tym przyniosła mu jedzenie. Sasuke
naprawdę źle wyglądał, kiedy wychodził z podziemi. Tylko co mogła zrobić, skoro
wcześniej nikogo nie słuchał? Siedział
dzień i noc nad tymi tablicami, jakby to był jakiś test na czas. A przecież nie
był. Gaara powiedział, że mają tyle czasu, ile będą potrzebowali, więc naprawdę
nie było potrzeby się spieszyć. – Ale w sumie dobrze się składa Naruto, bo
miałam zaraz iść ci przekazać, że masz zaproszenie na kolację.
–
Od kogo? – zapytał zdziwiony.
–
No przecież nie ode mnie. – Sakura przewróciła oczami. – Gaara chce się
pożegnać. Zaprosił nas wszystkich łącznie z Hinatą i Shino, ale ja mam kilka
spraw do załatwienia, a Sasuke musi się wyspać.
– Och, no tak, to mój ostatni wieczór tu. –
Naruto podrapał się po karku i spojrzał niepewnie na Sasuke. Myślał, że ten czas
spędzą razem.
–
Sasuke-kun, zjedz coś, proszę. – Sakura podała mu pudełko. – W środku
znajdziesz jeszcze lek na wzmocnienie. Jutro będziesz czuł się jak nowy. –
Spojrzała na niego uważnie. Sasuke jakimś cudem prezentował się już nieco
lepiej, zniknęły cienie pod oczami i ta przeraźliwa bladość. Jego usta były
teraz zaczerwienione i... Sakura instynktownie zwilżyła swoje wargi. Ależ miała
ochotę znów go pocałować. Zarumieniła się. Cholera! Musi zacząć myśleć o innych
rzeczach.
–
Dzięki. Naruto zaraz przyjdzie.
–
Rozmawiacie o misji? – zapytała szybko, bo nie chciała zostać znowu odesłana.
–
Tak, musimy coś omówić – skłamał gładko. – Dzięki za jedzenie i lekarstwo. Do
zobaczenia jutro – pożegnał się.
Sakura,
niechętnie, bo niechętnie, wyszła, jednak jeszcze przez chwilę stała za
zamkniętymi drzwiami i uśmiechała się do siebie lekko.
–
Do zobaczenia jutro, Sasuke-kun. – Aż przygryzła wargę. Teraz znowu zostanie z nim
sama. I jeszcze on powiedział jej „do zobaczenia!”. To był szczegół, ale
cieszyła się jak głupia, bo Sasuke zwykle nie żegnał się w taki sposób. Zwykle
mruknął coś tylko na odczepnego.
–
Zaraz muszę iść, draniu. – Naruto spróbował się uśmiechnąć, ale nie za bardzo
mu to wyszło. Jakoś tak... No dziwnie się czuł. Ech! Roztkliwiał się, co on
jest? Babą, żeby było mu smutno?! Jeszcze czego!
–
Wiem, młotku. – Sasuke odstawił paczkę od Sakury na stół. – Możesz...
–
Przyjść po kolacji? – zapytał od razu Naruto z nadzieją. – Przyjdę.
Naruto,
idąc na kolację, miał dobry humor. Wiedział, że później spotka się z Sasuke.
Chciał z nim spędzić przed powrotem ile tylko czasu się da, bo cholera wie,
kiedy znowu się zobaczą. Z biurokracją nigdy nic nie wiadomo: raporty,
weryfikacje raportów i raporty z weryfikacji raportów… Naruto czytał na ten
temat wystarczająco dużo. To było straszne. Im ktoś był wyższy ranga, tym miał
więcej papierkowej roboty. Nie raz i nie dwa widział zawaloną raportami Tsunade
czy Kakashiego. Jak on będzie Hokage, bo co do tego, że nim będzie, nie miał
żadnych wątpliwości, to na pewno nie będzie siedział za biurkiem. O nie, on nie
da się przykleić do krzesła. Był wojownikiem, a nie urzednikiem!
–
Naruto-kun… – Hinata, która stała przy wyjściu razem z Shino, uśmiechnęła się
lekko.
Shino
też skinął mu głową i… Czy tylko Naruto się wydawało, czy przyglądał mu się
jakoś tak… inaczej? Nie był pewien, bo Shino miał jak zwykle na oczach ciemne
okulary, ale odniósł jakieś takie dziwne wrażenie.
Gaara
tym razem nie zaprosił ich do siebie, ale zaprowadził do – jak to opisał –
najlepszej restauracji w wiosce. Mieli tu ponoć jakieś lokalne specjały, jak
pustynne skorpiony smażone w głębokim tłuszczu. Naruto na początku trochę
kręcił nosem, bo skorpiony zazwyczaj kojarzyły mu się z czymś jadowitym, a nie
jadalnym, ale kiedy w końcu usiedli przy stoliku i spróbował, uznał, że nie są
takie złe. A nawet całkiem niezłe.
–
To co, Naruto? Wracasz do domu? – powiedział Gaara, gdy już zjedli, a
właściciel podał jakąś bardzo dobrą herbatę. Z racji tego, że jutro z samego
rana wyruszali w drogę powrotną, woleli nie pić alkoholu.
–
Niestety – mruknął Naruto, któremu przypomnienie tego trochę popsuło humor. –
Naprawdę nic nie da się zrobić żebym został? Co ja będę robił sam w Konoha? Nie
będę miał z kim trenować – pokręcił głową zrezygnowany. Nawet nie zauważył, że
Hinata rzuciła mu trochę zawiedzone spojrzenie, a Shino znów zaczął mu się
przyglądać.
–
Znajdziesz sobie zajęcie. A za niedługo to ja odwiedzę Konohę, tym razem już
nie służbowo.
–
O, świetnie? A to jakaś okazja?
–
Shikamaru i Temari biorą ślub. Za miesiąc – powiedziała cicho Hinata,
czerwieniąc się lekko. Oczywiście cieszyła się strasznie, że jej przyjaciele są
szczęśliwi, ale mówiąc o ślubie przy Naruto, cały czas miała przed oczami
siebie i jego.
–
Tak szybko? – Naruto omal nie zakrztusił się herbatą. Biorąc pod uwagę, jakim
leniem był Shikamaru, pomyślałby raczej, że uzna to wszystko za zbyt kłopotliwe
i będzie wszystko odwlekał tak długo, jak tylko będzie mógł. A tu taka niespodzianka.
–
Moja siostra jest uparta, ona jak sobie coś wymyśli, to musi tak być i już. –
Gaara uśmiechnął się, widząc jego minę. – Ten chłopak naprawdę nie wie, w co
się pakuje – dodał prawie niesłyszalnie. O tak, bardzo dobrze znał charakterek
Temari. Jego przyszły szwagier nie będzie miał z nią lekko. Choć… Jemu wydawało
się to chyba jakoś specjalnie nie przeszkadzać, skoro nadal z nią był.
Po
kolacji Hinata i Shino wrócili do swoich pokoi, potrzebowali w pełni
zregenerować siły po podróży, a Gaara zabrał Naruto na spacer po wiosce.
Wiedział, że nie pokaże mu za dużo, bo było już późno, ale chciał z nim
porozmawiać. Choć nie za bardzo wiedział, jak zacząć.
–
Tak myślę, że na twój ślub to się jakoś w najbliższym czasie nie zanosi? –
zapytał w końcu, chcąc wybadać sytuację. Dobrze pamiętał, co usłyszał, kiedy
Naruto się obudził, był też uważnym obserwatorem i… W pewnym momencie w jego
głowie zaczęła kiełkować pewna myśl. Na początku uznał ją za absurdalna, ale im
dłużej się nad tym zastanawiał, dochodził do wniosku, że to może być prawda.
–
Co? To znaczy... Eee… – Naruto zaśmiał się głupio, ciesząc się jednocześnie, że
zapadł już zmrok i Gaara nie mógł zobaczyć jego rumieńca. – Na mój ślub? Gaara,
ja najpierw muszę zostać Hokage, a dopiero później... No wiesz, myśleć o takich
rzeczach!
–
Jesteś bohaterem. Nawet u nas cały czas o tobie mówią. Masz teraz dużo fanów. I
fanek.
–
Oj tam! – Naruto znów się zasmiał i podrapał włoski na karku. Wiedział, że stał
się popularny i cieszyło go to, przecież zawsze marzył o tym, żeby stać się
bohaterem, ale mimo wszystko nie przyzwyczaił się jeszcze do swojej sławy.
–
Zdobyłeś szacunek, teraz każdy chciałby cię poznać. Nie czujesz się już
samotny?
–
Samotny? No coś ty! Teraz mam mnóstwo przyjaciół! Sasuke i Sakura, i... i Shikamaru,
i... no cała reszta, mówię ci! Jest super. No a teraz jestem u ciebie. Naprawdę
dobrze cię znowu widzieć.
–
Myślałeś już o tym, kogo zaprosisz na ślub?
Naruto
zamrugał. Nie, w ogóle o tym nie pomyślał. Nie miał pojęcia, z kim mógłby
pójść. To znaczy, miał pojęcie, pierwsza myśl była oczywista, ale… Sakura
pewnie będzie chciała iść z Sasuke, a on... no przecież on nie zaprosi drania.
Wydął wargi.
–
O kim myślisz? – zapytał Gaara wprost.
Naruto
otworzył szeroko oczy i zaczął machać energicznie rękami.
–
O nikim! – wrzasnął, czerwieniąc się jeszcze bardziej.
Gaara
roześmiał się. Naruto zawsze miał zabawne reakcje, ale teraz przeszedł samego
siebie. Najwyraźniej ten temat strasznie go zawstydzał.
–
A ty? – Naruto spróbował odbić piłeczkę. – Kogo weźmiesz na ślub?
–
Pewnie obstawę, bez której nie wypuszczają mnie nigdzie i kilka ważniejszych
osób. W końcu to ślub mojej siostry. – Gaara doskonale wiedział, że nie o to
Naruto pyta, ale nie miał nikogo szczególnego, kogo mógłby zaprosić. Póki co
poprzestawał na zawieraniu przyjaźni i to mu wystarczało. Może kiedyś…
–
Tak, wiem coś o tym. Kakashi-sensei nadal traktuje mnie jak dziecko. Nie wiem,
po co wysyłał po mnie Hinatę i Shino, wróciłbym sam. A jeszcze lepiej został tu
z Sasuke i pomógł mu z tymi tablicami! Jak zostanę Hokage, będę robił, co tylko
będę chciał! – Naruto poczuł, jak chakra zaczyna w nim niemal wrzeć. Zawsze tak
było, kiedy był czymś bardzo podekscytowany lub bardzo na coś zły.
–
Wierz mi, że wcale nie. – Gaara uniósł kąciki ust. – Funkcja Kage to jeszcze
więcej ograniczeń, niż ci się wydaje. Ciągłe zebrania, narady, raporty z misji
i wiele innych rzeczy. Ciesz się tym, co masz teraz. Później nie będziesz miał na
to czasu. – Gaara odwrócił się w jego stronę i wyciągnął rękę. Dopiero teraz
Naruto zorientował się, że dotarli już do drzwi głównych budynku, w którym znajdował
się jego pokój. – Uważaj na siebie Naruto. I… do zobaczenia wkrótce.
–
Jasne, jasne! – Naruto uśmiechnął się szeroko i potrząsnął jego ręką. – Ja
zawsze sobie daję radę! No dobra, prawie zawsze… – Skrzywił się lekko na
wspomnienie ostatnich kilku dni i zakłopotany poczochrał włosy. – To do zobaczenia!
*
Sasuke
obudził się dopiero po chwili, gdy walenie w drzwi i stłumiony krzyk powtórzyły
się. Już dawno nie spał tak głębokim snem. Normalnie budził go każdy szmer, ale
najwyraźniej był tak zmęczony, że jego organizm potrzebował regeneracji. Wstał
z łóżka, bo wiedział już, kto przyszedł.
–
Ciszej, młotku – przywitał go. – Wszystkich obudzisz.
–
Ciebie obudziłem – zauważył Naruto ze zdziwieniem. Tak szybko zleciał mu czas z
Gaarą, że nawet nie zauważył, że minęło już kilka godzin. – Może ja pójdę,
żebyś... – mruknął, ale Sasuke tylko pokręcił głową, po czym pociągnął go do
środka i zamknął drzwi.
–
Rozbieraj się – rzucił i popchnął go w stronę łóżka.
Naruto
obejrzał się na niego i o mało nie potknął się o skrawek małego dywaniku.
–
Co? Ty chyba nie chcesz... W takim stanie? Przecież ty ledwo...
–
Zaraz ci pokażę, co ja ledwo, jak ci przyłożę. Rozbieraj się i kładź się do
łóżka! Idziemy spać! Musisz wstać wcześnie rano, a włóczysz się nie wiadomo
gdzie.
–
Ech, możesz mi o tym nie przypominać? – jęknął Naruto, który jednak szybko
zaczął zrzucać z siebie ubrania. Jak na złość znowu przez kilka kolejnych dni
nie będą się widzieć. Cholerny Kakashi! Naruto już sam nie wiedział, ile razy
pomstował na niego w myślach.
Łóżko
Sasuke było bardzo wąskie, z trudem mieściła się na nim jedna osoba, ale akurat
dzisiaj to nie stanowiło dla nich żadnego problemu. Sasuke przytulił się do
pleców Naruto i przesunął nosem po jego szyi. Naruto pachniał w tym miejscu
bardzo intensywnie. Uwielbiał jego zapach zmieszany z wiatrem i potem. Musnął
ustami rozgrzaną skórę na karku. Gdyby nie był tak zmęczony... Z jego planu
wyszły niestety nici. Nie zdążył sprawdzić tablic, a Naruto już jutro tu nie
będzie. A niech to! Czy mogło być jeszcze gorzej? Mogło! Ten młotek będzie
wracał w towarzystwie Hinaty. Nie, żeby się jej obawiał, bo ta dziewczyna nie
stanowiła dla niego żadnego zagrożenia, ale Naruto... Młotek to młotek. Co, jak
mu nagada jakichś głupot? Albo... Sam nie wiedział. No bo po co się niby zgłaszała
na ochotniczkę do „misji ratunkowej”, jeżeli nic nie planowała? Była nieśmiała,
ale... Sakura stawała się coraz bardziej irytująca. A skoro Sakura starała się
zrobić jakiś krok do przodu, Hinata też może się w końcu odważyć i próbować coś
zrobić.
*
Sasuke
obudził się, czując ciężar na brzuchu. I to taki konkretny ciężar, bo nawet nie
mógł się poruszyć. Otworzył oczy. To Naruto bezczelnie leżał na nim, dodatkowo
obejmując go rękami i nogami. Głowę miał wciśnięta pomiędzy ramię a szyję i
mamrotał coś. Tak, Naruto często gadał przez sen, z tym, że zwykle było to
pozbawione jakiejkolwiek logiki. Tak jak i tym razem. Mruczał coś o Kakashim i
o tym, że jak zostanie Hokage, to każe mu przekopać swój ogródek. Sasuke
uśmiechnął się lekko. Już mniejsza nawet o fakt, że Naruto nie miał żadnego ogródka,
ale Kakashi za taki pomysł po prostu zdzieliłby go swoją książką przez głowę i
ustawił do pionu.
–
Draniu… – Naruto poruszył się, chyba jeszcze przez sen, chcąc sobie znaleźć
wygodniejszą pozycję i Sasuke bardzo szybko doszedł do wniosku, że musi go obudzić,
bo... No jeszcze kilka takich ruchów i będą mieli mały problem…
–
Naruto, wstawaj! – Próbował go z siebie zepchnąć, ale ręce i nogi zaplątane
wokół jego ciała skutecznie to uniemożliwiały. Naruto wczepił się w niego jak
kleszcz i nie reagował na żadne próby odczepienia go.
W
końcu Sasuke, gdy znowu poczuł, jak się wierci i ociera o niego w taki sposób,
że istniało naprawdę spore ryzyko pozostania tu na resztę poranka, użył dużo
więcej siły i po prostu zrzucił go z łóżka. Nie, żeby ta wizja mu się nie
podobała, ale musiał być odpowiedzialny za nich dwóch.
–
Ała! – wrzasnął zaskoczony tą brutalną pobudką Naruto, a po chwili podniósł się
lekko, przecierając oczy. Odwrócił się i zobaczył Sasuke siedzącego na łóżku. –
Nie mógłbyś mnie jakoś milej budzić? – mruknął niezadowolony.
–
Rozważałem to – Sasuke uśmiechnął się dwuznacznie – ale jesteś już nieźle
spóźniony. – Ruchem głowy wskazał zegar wiszący na ścianie. Mała wskazówka była
na ósmej, a mieli wyruszyć przed szóstą.
–
O cholera! – Naruto zerwał się z podłogi.
Przez
chwilę biegał w tę i z powrotem, gorączkowo szukając swoich ubrań, a gdy w końcu udało mu się je znaleźć i zaczął
wciągać na siebie spodnie, zastanawiał się, dlaczego nikt go nie obudził.
Dopiero później dotarło do niego, że przecież spał w pokoju Sasuke, więc niby
dlaczego ktoś miałby go tutaj szukać. – Draniu, nawet nie zdążyłem się
spakować. Musze iść, bo Hinata i Shino już pewnie czekają – rzucił, szybko
zakładając bluzę i biorąc do ręki swoją kamizelkę.
Sasuke
skrzywił się lekko na dźwięk imienia Hinata, ale widząc pośpiech Naruto, wstał
i zanim ten zdążył wyjść, chwycił go i odwrócił w swoją stronę.
–
Pamiętaj, co ci mówiłem. Żadnych głupot! Wracasz prosto do Konohy! – powiedział
stanowczo.
–
Jasne, draniu. Nie martw się… – Naruto cmoknął go w policzek, łapiąc już za
klamkę.
–
No ty chyba sobie kpisz! – Sasuke przyciągnął go do siebie i pocałował
porządnie.
–
Mm… Sasuke… – Naruto wypadła z rąk kamizelka, gdy objął go za szyję i oddał
pocałunek. Co tam, że był już spóźniony. Kilka minut i tak nie zrobi żadnej
różnicy…
Sasuke
nie chciał wypuścić Naruto z rąk, co zresztą było odwzajemnione, ale w końcu
obaj uznali, że jak się zaraz nie pożegnają, to wylądują w łóżku. I to na pewno
nie po to, żeby spać. I, cholera… Obaj bardzo tego chcieli. Dlatego kiedy
Sasuke dosłownie chwilę po wyjściu Naruto usłyszał pukanie do drzwi, uśmiechnął
się lekko. Chyba zwykłe pocałunki tym razem nie wystarczyły, w końcu mieli się
rozstać na kolejnych kilka dni.
–
Co, już zacząłeś tęsk… – Chwycił za
klamkę i otworzył drzwi, stając twarzą w twarz z… Sakurą.
–
Sasuke-kun? Co mówiłeś? – Sakura najwyraźniej nie zrozumiała słów. Na szczęście
nie zrozumiała słów!
–
Nic, głośno myślę nad sprawa tablic. Coś się stało? – zapytał.
–
Właściwie to tak… – Sakura zarumieniła się lekko, widząc jego rozczochrane
włosy i trochę nabrzmiałe wargi. Och, takiego mogłaby go widywać co rano. Był
jeszcze bardziej seksowny niż zazwyczaj… Przełknęła ciężko. Cholera, nie po to
przyszła! – Naruto gdzieś zniknął. Nie wiesz może, gdzie on mógł pójść? –
zapytała. Miała nadzieję, że Sasuke nie będzie zły, naprawdę nie chciała go
budzić, ale jeżeli już ktoś coś mógł wiedzieć na ten temat, to właśnie on.
–
Nie mam pojęcia, ostatni raz widziałem go wczoraj – skłamał gładko. – Znając
go, to pewnie obżera się czymś w jakiejś budce z jedzeniem.
–
No właśnie nie. Szukają go od dwóch godzin i nigdzie go nie znaleźli. Ani w
pokoju, ani w szpitalu, ani nawet w żadnej
restauracji czy knajpce… – Sakura westchnęła zrezygnowana. Naruto
czasami robił różne głupie rzeczy, żeby tylko postawić na swoim, ale teraz to
już przesadził. Jak go tylko dorwie, to ją popamięta!
*
Naruto
– co wszyscy przyjęli z ulgą, bo jemu naprawdę różne dziwne pomysły mogły
przyjść do głowy – ostatecznie się znalazł. Stał z plecakiem przy wyjściu z
budynku i przywitał jak gdyby nigdy nic swoich towarzyszy podróży oraz
rozwścieczoną Sakurę, która nie przywaliła mu chyba tylko dlatego, że Hinacie
by się to nie spodobało.
–
Gdzieś ty byłeś, do cholery! – zapytała, biorąc go za poły bluzy i potrząsając
nim lekko. No dobra, trochę mocniej niż lekko.
–
Sakura-chan, zaspałem no! Każdemu się zdarza… – wymamrotał, gdy go puściła.
–
Tak? A to ciekawe, bo to była pierwsza rzecz, o której pomyślałam i kiedy nie
otwierałeś, przyniosłam zapasowy klucz do twojego pokoju. I zgadnij co? Nie
było cię tam! – Sakura spojrzała na niego groźnie.
–
No bo byłem jeszcze odwiedzić Gaarę i Sasuke… No ale już jestem. – Naruto
potarł włosy z tyłu głowy i się roześmiał. Nigdy nie umiał kłamać.
Sakura
przymknęła oczy z irytacja. Dobrze wiedziała, że Kazekage przyjmował rano jakąś
delegację, a Sasuke twierdził, że go nie widział, więc Naruto to sobie
wymyślił. Westchnęła. Jak tylko wróci do wioski to sobie z nim porozmawia.
Teraz nie mogła już ich dłużej zatrzymywać, bo robiło się coraz później, a to
stanowiło większe ryzyko, że się na kogoś po drodze natkną.
Tak czułam, by tu jeszcze zajrzeć przed snem!
OdpowiedzUsuńNaru to jak taka małpka <3
O, podoba mi się ta wizja. Bardzo mi się podoba. Kakashiemu pewnie nie bardzo (gdyby o niej wiedział), ale jak dla mnie była wspaniała. Idealna kara za rozdzielanie naszych gołąbeczków~
Nah, i ta pobudka xD
No i nie zapominajmy o domyślającym się Garze (dobrze to odmieniłam? xD). Kazekage summar summarum musi być spostrzegawczy :D
Czekam na następny rozdział!
Czyli jednak Sakura miała czelność przerwać naszej parze. Gaara się domyśla to już jest nieuniknione. Takiej miłości nie da się za długo ukrywać. No i Sasuke nie pożegnał się odpowiednio z Naruto a przecież znowu nie będą się widzieć kilka dni. Coś myślę że po drodze coś się stanie. Te ostatnie zdanie mnie zaniepokoilo. Byle nic się nie stało znowu Naruto. Nawet się cieszę że ludzie zrobili afere z powodu "zamykania tego bloga" chociaż na początku byłam na nich wściekła. Przynajmniej rozdział był wcześniej.
OdpowiedzUsuńDużo weny i czekam na next.
Juliet
Haha Naruto kłamie tak dobrze, jak ja ^^"
OdpowiedzUsuńJaka szkoda, że nie mieli z Sasuke więcej czasu dla siebie. Jeszcze teraz będą musieli wlec się do Konohy i nie wiadomo co ich tam po drodze spotka... Sasuke pewnie nie odpuści i będzie tłukł te tablice rinneganem ja poebany, żeby tylko wreszcie to skończyć i znowu być z Naru... I pewnie przez ten pośpiech i zmęczenie coś źle odczyta i będzie afera, albo zagłada... No, byleby chłopaki ocaleli ^^
A Shino co, zazdrosny? ><
Gaara jedyny rozsądny, przynajmniej nie zapytał o nic wprost ^^" Z Naruto inaczej się nie da, ale z drugiej strony mógł użyć podstępu i mieć pewność całkowitą :D
Cieszę, że rozdział pojawił się tak szybko <3 Jeny, ale jeszcze tylko tyle do końca? ja... Moje życie, co ja będę robić?! Jestem jedną z tych masochistów, co burito oglądają i zachowuję resztki normalności mogąc czytać Wasze opo xD
Ale bardzo cieszę się, gdy mogę zagłębić się w każdy kolejny rozdział, albo cofnąć się o kilka wstecz <3 To budujące!
Pozdrawiam i życzę weny :3
~ Wege
To prawda co mówiłaś że twoi koledzy są za sasunaru czy to taki żart był? Bo ja ci to pytanie już wcześniej zadałam ale mi nie odp. Czy żartowałaś po prostu z tym? Oglądasz dalej boruto tak? I co o nim sądzisz? Bo ja go oglądam tylko dlatego że jest tam wiele aluzji co do naszego parrngu i nie widzę tam za często sakury bo inaczej to bym wcale tego nie oglądała jak by ją cały czas pokazywali. Co do rozdziału to bardzo dobry i czekam z niecierpliwością na następne. Pozdrawiam Pola
UsuńCzytałam wiele blogów, ale się nawet nie umywają do Waszego! JEst genialny :* Czytam od pierwszego rozdziału ;) No i dziękuje Wam za dwa najlepsze paringi :D Mowa oczywiście o Shikatema i Sasunaru ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję dziewczyny że prowadzicie takiego świetnego bloga <3
Hej,
OdpowiedzUsuńech Sasuke hak mogłeś tak brutalnie obudzić Naruto, Sakura to coraz bardziej mnie wkurza z tymi swoimi pragnieniami, myślami, wydaje mi się że Gaara coś podejrzewa jakimi uczuciami Naruto darzy Sasuke...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia