Z
Waszych komentarzy – na blogu czy portalach – można wywnioskować, że już się
nie możecie doczekać reakcji Sakury. Ale na to trzeba będzie jeszcze poczekać
:) W końcu co to by była za zabawa, gdyby Sakura od razu się dowiedziała :)
Dziękujemy
za Wasze opinie i zapraszamy na rozdział 15.
Sasuke
wyciągnął się na łóżku i westchnął cicho. Był... Pierwszy raz czuł się w taki
sposób. Naruto, gdy tylko się z niego wysunął, jęknął coś zażenowany i pobiegł
do łazienki, więc teraz mógł pozwolić sobie na lekki uśmiech. Chciało mu się
spać i najchętniej nie odrywałby głowy od poduszki, ale zupełnie
niespodziewanie usłyszał pukanie do drzwi. Było już naprawdę późno, więc to
raczej nikt od Kakashiego. Podniósł się niechętnie z łóżka. Nie miał pojęcia,
kto może go nachodzić o takiej porze.
–
Młotku, co ty tam robisz? – zawołał w stronę łazienki, ale w odpowiedzi usłyszał
tylko dźwięk spuszczanej wody. A pukanie znowu się powtórzyło.
–
Co mówiłeś, draniu? – Naruto w końcu wyszedł, a jego wrzaskliwy ton musiał być
najwyraźniej usłyszany nawet za drzwiami mieszkania.
–
Sasuke-kun, Naruto, jesteście tam? – rozległ się zaniepokojony głos Sakury,
która najwyraźniej stała na korytarzu. Naruto rzucił Sasuke przerażone
spojrzenie i pobiegł w stronę sypialni po swoje ubrania. Dopiero chwilę później
przypomniał sobie, że te leżą na podłodze w przedpokoju. – Otwórzcie. Coś się
stało? – Sakura najwyraźniej ani myślała sobie pójść.
–
Już, chwila… – krzyknął Naruto, zakładając spodnie, jednocześnie rzucając
Sasuke jego ciuchy i wzrokiem dając do zrozumienia, żeby się pospieszył. Jeśli
Sakura zaczęłaby coś podejrzewać, marny byłby jego żywot.
Niecałe
trzy minuty później Sasuke, ogarniając jeszcze wzrokiem pomieszczenia, otworzył
drzwi i wpuścił koleżankę z drużyny. Normalnie byłby wściekły za takie najście,
ale po tym, co przed chwilą zrobił z Naruto, całe napięcie z niego zeszło, więc
nikt nie był w stanie popsuć mu humoru.
–
No w końcu! – Zaniepokojona Sakura weszła do środka i zamknęła za sobą drzwi. –
Coś się stało? Zniknęliście tak nagle. Ja chciałam… To znaczy Hinata chciała… –
Spojrzała na nich niepewnie. Naprawdę sądziła, że ten wieczór zakończy się inaczej.
Sasuke wziął jej lampion. Miała nadzieję, że może to znaczy, że… że w końcu
porozmawiają ze sobą na poważnie i być może, no… Sasuke ją nawet pocałuje. Aż
zarumieniła się na wyobrażenie takiej sytuacji. I jeszcze w tak pięknej
scenerii, jaka była wtedy nad jeziorem…
–
Nic się nie stało, Sakura. – Sasuke oparł się ręką o ścianę, nie chcąc
zapraszać jej dalej, ale Naruto chyba poczuł się winny, bo szybko zaproponował
herbatę, śmiejąc się i czochrając włosy z tyłu głowy. Gadał przy tym cały czas,
aż Sasuke w pewnym momencie miał ochotę podejść i zatkać mu usta swoimi. Widać
było, że ten młotek strasznie zestresował się tą wizytą. Za wszelką cenę
próbował pokazać, że nic się nie stało, ale wychodziło dokładnie na odwrót.
Sakura
patrzyła to na jednego, to na drugiego i nie mogła ukryć zmartwienia. Sasuke
jak zwykle stał niczym posąg, nie kwapiąc się do rozmowy, a Naruto... No Naruto zachowywał się naprawdę bardzo
dziwnie.
–
Przyjdziecie zaraz nad jezioro? Festiwal się jeszcze nie skończył i... No teraz
będzie zabawa. Wszyscy zostali i... Hinata też, Naruto. – Sakura posłała mu
pełen nadziei uśmiech.
–
Nie! – Sasuke odezwał się, zanim Naruto zdążył otworzyć usta, a to już był
pewien wyczyn. – Jesteśmy zmęczeni. – Tym razem nie miał zamiaru mówić tylko za
siebie. Chciał zostać w mieszkaniu, w końcu męczył się na pikniku przez cały
dzień. Nie miał również zamiaru dopuścić, żeby Naruto stąd uciekł. Po tym, co
się stało, chciał go mieć tylko dla siebie. Naruto rzucił mu zaskoczone
spojrzenie, ale po chwili uśmiechnął się lekko. Sakura za to jeszcze bardziej
zmizerniała.
–
To... To może ja jednak napiję się tej herbaty? – zapytała, zwracając się do
Sasuke.
–
No... jasne, Sakura-chan, jakiej chcesz? Draniu, jakie masz herbaty? Ty też
chcesz? – Naruto zaczął grzebać po szafkach, zupełnie, jakby był u siebie. –
Sasuke należy się nagroda, no nie, Sakura-chan? Tyle wytrzymał na pikniku,
to... – Naruto chciał się zaśmiać, ale nagle zauważył jego spojrzenie i
zamilkł. Odwrócił się do nich plecami, nie chcąc, żeby ktoś teraz widział wyraz
jego twarzy. Bo tak naprawdę Sasuke już dostał nagrodę, o której Sakura nie
mogła się dowiedzieć, więc zdecydowanie musiał się opanować i dodatkowo porządnie
ugryźć się w język, żeby czegoś nie chlapnąć.
Herbata
już dawno wystygła, a oni nadal nie potrafili znaleźć wspólnego języka. Po
ostatnim spotkaniu drużyny siódmej, gdzie nawet razem uczyli się w bibliotece,
Sakurze wydawało się, że wszystko idzie w dobrym kierunku. Jeszcze dzisiejsze
zachowanie Sasuke… Naprawdę mogła myśleć, że on ją w końcu zauważył. W pewnym
momencie nawet, namawiana przez Temari, chciała podejść i powiedzieć mu, co do
niego czuje. Zastanawiała się, czy może właśnie to nie sprawi, że on zacznie
działać. Może po prostu potrzebował jakiejś zachęty, w końcu dotychczas jego
całym życiem była walka. Ale zanim zdecydowała się to zrobić, ci dwaj po prostu
zniknęli jej z oczu. Sasuke mieszkał niedaleko, okna jego mieszkania wychodziły
na jezioro. Wiedziała, które to. Gdy zobaczyła w nich światło…
–
Sakura-chan, dobre były twoje omubusi, jesteś świetną kucharką – zaśmiał się
Naruto, ale widziała, że nadal jest jakiś nieswój. Coś się stało, a ona chciała
się dowiedzieć co. – Ja kupiłem słodkie kulki – powiedział i mimowolnie zerknął
na Sasuke. Albo mu się zdawało, albo jego kąciki ust uniosły się nieco. On na
samą myśl o tym uśmiechnął się szeroko. – Drań przygotował warzywa z ryżem.
Jadłaś?
–
Tak, były przepyszne. – Sakura posłała Sasuke słodki uśmiech. – Często gotujesz
Sasuke-kun? Widziałam, że kilka razy przynosiłeś na treningi różne rzeczy, ale
byłam pewna, że je kupujesz, tak jak Naruto. On teraz kupuje same gotowe rzeczy.
–
Albo je zupki instant – mruknął Sasuke i rzucił mu ironiczne spojrzenie. –
Odżywiasz się tak źle, młotku, że gdyby nie Kyuubi, byłbyś ospałym grubasem –
rzucił, uśmiechając się kpiąco.
–
Coś ty powiedział, draniu?! – Naruto wstał gwałtownie. – Sam jesteś ospałym
draniem!
–
Jak zwykle cięta riposta. – Sasuke wyraźnie się ożywił, jak zawsze zresztą, gdy
udało mu się wyprowadzić Naruto z równowagi. Nie, żeby to było jakoś specjalnie
trudne, ale tym razem miał nadzieję, że kłótnia pomiędzy nimi zrazi Sakurę i
sobie pójdzie. Niestety bardzo się przeliczył.
–
Uspokójcie się! Nie będziecie się przecież bili w mieszkaniu Sasuke! Naruto! –
upomniała przyjaciela.
–
Sakura-chan, jasne że nie! – Naruto znowu się roześmiał. – Tu przecież zawsze
wszystko musi być na swoim miejscu. Sasuke by mnie zabił, gdybyśmy przez to coś
porozwalali – znów się roześmiał, tym razem na wspomnienie tego, co kiedyś
zrobili z doliną. Od tamtego czasu mieli kategoryczny zakaz jakiejkolwiek walki
na terenie zabudowanym, bo budynki mogłyby tego nie przetrwać. A żadnego z nich
– co dobitnie zaznaczył Kakashi – na
pewno nie byłoby stać na odszkodowania.
Sakura
kiwnęła głową, ale nie miała pojęcia, o czym Naruto mówi. W mieszkaniu Sasuke była
dopiero drugi raz, a i wcześniej tylko dlatego, że Tsunade ją po niego wysłała.
Nie miała pojęcia o jego zwyczajach, choć faktycznie, nawet na pierwszy rzut
oka zarówno wtedy, jak i teraz, było widać, że pedantycznie dba o porządek.
Sakura dopiero teraz uświadomiła sobie, że tak naprawdę ma o zwyczajach Sasuke
bardzo małe pojęcie, że praktycznie nic o nim nie wie. Co najbardziej lubi
jeść, jaki jest jego ulubiony kolor, w jaki sposób lubi spędzać wolny czas…
Choć nie, to ostatnie wiedziała. Na treningu. Ale cała reszta… Sakura była
bystrą dziewczyna, ale tak strasznie chciała zwrócić na siebie jego uwagę, że umykały
jej czasem szczegóły. Takie, które znajomi, zwłaszcza Sai, już od dawna zauważali.
Westchnęła. Sasuke i Naruto wiedzieli o sobie prawie wszystko. I to czasami
wychodziło, zwłaszcza po kilku drinkach, gdy Sasuke po wielu namowach w końcu
dał się Naruto wyciągnąć z domu i siedzieli w Ichiraku wszyscy razem. Co prawda
oni dwaj wtedy głównie się kłócili, ale nawet z kłótni, nie, zwłaszcza z
kłótni, można było wyłapać różne rzeczy. Będzie musiała uważniej słuchać tych
ich potyczek słownych. I podpytać Naruto o kilka rzeczy…
–
To może jednak dacie namówić się, żeby wrócić? – zapytała jeszcze raz,
dopijając herbatę.
–
Nie, Sakura-chan, drań ma rację, jesteśmy zmęczeni… – Naruto wstał ze swojego
krzesła i się przeciągnął. – Ale zapraszam cię jutro na ramen, co ty na to? –
zapytał z przyzwyczajenia, spodziewając się, że odmówi mu jak zawsze.
–
Dobrze. Niech będzie – Sakura uśmiechnęła się do niego. Kątem oka dostrzegła,
jak twarz Sasuke stężała i… Aż nie była w stanie w to uwierzyć. Czy on był
zazdrosny? Aż zacisnęła pięści z podekscytowania. Tak, on był zazdrosny!
–
Ee... no to... super? – Naruto uśmiechnął się i zerknął szybko na Sasuke. –
To... do zobaczenia jutro?
–
Mhm, tak. Jutro o...
Naruto
dopiero po chwili zorientował się, że chciała wyznaczyć godzinę spotkania.
Przełknął ciężko, wciąż zaskoczony tym, że naprawdę się zgodziła. Kiedyś tyle
razy próbował ją zapraszać i zawsze odmawiała, a później... No później czasami
się zgadzała, ale jeszcze nigdy nie tak od razu. Zawsze musiał ją do tego
przekonywać.
–
No to… o osiemnastej?
–
Jasne. Spotkamy się na miejscu – uśmiechnęła się do Naruto szerzej niż zwykle i
na odchodnym rzuciła jeszcze radosne spojrzenie Sasuke.
–
Co to było, młotku? – zapytał Sasuke, kiedy drzwi za ich koleżanką z drużyny
już się zamknęły.
–
Co?
–
Jutro mamy trening. I naukę w bibliotece. I... – Sasuke zmrużył oczy,
podchodząc do Naruto, który instynktownie się cofnął i wpadł na stół. O mało
nie zrzucił swojej filiżanki z niedopitą herbatą.
–
I co?
–
I jutro robisz to, co mi obiecałeś za ten przeklęty piknik – Sasuke uśmiechnął
się kącikiem ust, opierając dłoń o blat za plecami Naruto. – Pamiętasz to
jeszcze młotku, czy ramen już całkiem przeżarł ci mózg?
–
Ej, odwal się, co? To, że my… że dzisiaj… – zamilkł na chwilę. – To nie daje ci
prawa, żeby mi mówić, co mam robić.
–
Dzień, w którym zrobisz wszystko to, czego będę chciał. Przypomina ci się coś?
– Sasuke przysunął się bliżej, wpatrując się w niego nieco ironicznie. – A z
tego, co widzę… – zerknął na zegarek i zamilkł na jakieś trzydzieści sekund,
patrząc na wskazówki – …właśnie w tym momencie jest już po północy – uśmiechnął
się zwycięsko. – Ten dzień się już zaczął. Więc… Ściągaj z siebie te ciuchy…
–
Nie, Sasuke, nie… Ja już dzisiaj … – mruknął Naruto, zupełnie nieświadomie
masując swoje pośladki.
–
Nie o to mi chodzi, idioto – Sasuke chwycił boki jego koszulki i zdjął mu przez
głowę. – Teraz po prostu pójdziemy do łóżka… – westchnął, czując znów to ciepło
skóry – …spać.
–
Ech, draniu... – mruknął Naruto, który, chcąc nie chcąc, znów dał się zaciągnąć
Sasuke do sypialni. Co prawda teraz w innym celu, ale jak o tym pomyśleć, to
nadal brzmiało dość sugestywnie. W normalnych warunkach by się roześmiał, ale
teraz… No teraz dziwnie się czuł, leżąc w samych bokserkach w łóżku Sasuke.
Wcześniej nigdy jeszcze u niego nie spał, nawet na kanapie, więc w tym
momencie... Westchnął. To było takie… No bo leżeli obok siebie, dotykając się
tylko ramionami. Chyba nie tak powinno być. Sasuke najwyraźniej też tak uznał,
bo w końcu zirytował się i przyciągnął go do siebie, zmuszając, żeby oparł
głowę o jego tors. Tak, tak było zdecydowanie lepiej. Dopiero teraz będzie mógł
zasnąć. Naruto uśmiechnął się, przesuwając nosem po jego skórze. – Dobranoc,
draniu – mruknął.
–
Dobranoc, młotku. – Sasuke uśmiechnął się lekko, wsuwając dłoń w jego miękkie
włosy.
Naruto
było gorąco… Tak bardzo gorąco... Zmarszczył brwi, powoli zaczynając się
wybudzać z przyjemnego snu. Był w Ichiraku i... I nagle przyszedł Sasuke,
obiecując, że dzisiaj to on stawia i Naruto będzie mógł zjeść tyle ile będzie
chciał i... Krzyknął, zrywając się z łóżka. Rozejrzał się po obcej sypialni,
dopiero po chwili przypominając sobie, gdzie jest i co się tutaj wczoraj stało.
Dotknął swojego ciała, skóra wciąż była rozpalona. A później zauważył Sasuke.
Stał w drzwiach sypialni i właśnie dezaktywował Sharingana. Znowu zastosował na
nim tę przeklętą technikę!
–
Długo śpisz – przywitał go niskim, mrukliwym głosem.
–
Draniu! – Naruto zmarszczył brwi. – Nie mogłeś mnie obudzić inaczej, niż...
–
Nie. – Sasuke uśmiechnął się z zadowoleniem. Założył ręce na piersi, eksponując
mięśnie ramion. Miał na sobie tylko luźne spodnie od piżamy, które opuścił
nisko na biodrach i... Naruto przełknął ciężko, kiedy zapatrzył się na niego...
– Zrób mi śniadanie.
–
Co? – Zamrugał zdezorientowany.
–
Zrób mi śniadanie – powtórzył spokojnie Sasuke. – Jestem głodny.
–
Mam ci zrobić śniadanie? – Naruto wydawał się być jeszcze lekko zaspany, więc
wolał się upewnić, że jednak dobrze zrozumiał. – Sam sobie zrób – burknął,
kiedy Sasuke pokiwał głową. Przeciągnął się, mając wrażenie, że temu draniowi
chyba odbiło, skoro sądził, że będzie jego prywatną kucharką. Zresztą i tak nie
umiał gotować. Wzruszył ramionami, ale gdy chciał wstać, coś sobie przypomniał…
O cholera… Znów zrobiło mu się niesamowicie gorąco, tyle że tym razem już bez
udziału tej przeklętej techniki….
–
A czy to nie ty przypadkiem wywrzaskiwałeś kiedyś, że nigdy nie rzucasz słów na
wiatr, bo taka jest twoja droga ninja? Więc co z twoją obietnicą, że za ten
głupi piknik będziesz przez cały dzień robił to, co ci każę? – Sasuke oparł się
o futrynę drzwi i uśmiechał się kpiąco. Dopiero po chwili Naruto dostrzegł, że
trzyma coś w rękach. I to coś wylądowało po chwili na jego głowie. – Więc zrób
mi śniadanie. W tym.
Naruto
chwycił w ręce jakiś materiał i go rozwinął. To był fartuszek w pomarańczowo-białą
kratkę. Fartuszek! Nie ma mowy, nie założy czegoś takiego! Już chciał
powiedzieć Sasuke, żeby się wypchał, ale… A niech to! Przecież obiecał. A on
nigdy nie łamał obietnic. Wstał z łóżka, pomstując na coś niewyraźnie i
szukając swoich spodni, ale Sasuke go powstrzymał.
–
Tylko w tym fartuszku – zaakcentował słowo „tylko” i uśmiechnął się jeszcze
bardziej bezczelnie niż wcześniej. Tak naprawdę wcale tego nie planował, ale
kiedy dwa dni temu wracał do domu, zauważył, jak ten dość figlarny kawałek
szmatki powiewał na jednym z balkonów, na którym właśnie rozwieszała pranie
jakiś starsza kobieta. Sądząc po jej tuszy, na pewno nie należał do niej,
raczej do jakiejś młodej dziewczyny. Ale że był pomarańczowy… Na początku
prawie się roześmiał, zastanawiając się, jaką minę zrobiłby Naruto, gdyby go
ubrać w coś podobnego, a potem… No cóż, potem uznał, że chciałby to zobaczyć.
Naruto się wścieknie. I dobrze. W końcu jak inaczej wybić mu z głowy głupie
pomysły ciągnięcia go na jakiekolwiek pikniki czy inne imprezy niż w ten
sposób? Czekał chwilę, aż kobieta wróci do mieszkania, a po chwili fartuszka
już nie było na sznurku, za to na parapecie pojawiła się karteczka z napisem,
że zwróci najszybciej, jak będzie mógł. – To jak? Ta twoja droga ninja nadal
aktualna? – Odwrócił się i wyszedł z pokoju, a Naruto, klnąc się w myślach za
ten głupi pomysł, ubrał ten nieszczęsny fartuszek, zawiązując go na szyi i w
pasie. Ciekawe skąd Sasuke w ogóle coś takiego wziął. I ciekawe, co jeszcze
wymyśli dzisiaj. Naruto wzdrygnął się lekko. Nie, to wcale nie było ciekawe. To
było przerażające.
Sasuke
siedział przy stole, pijąc wolno kawę. Od kiedy Naruto wszedł do salonu, nie
odrywał od niego wzroku, przez co ten krzywił się, co rusz rzucając mu gniewne
spojrzenie. Sasuke uśmiechnął się lekko.
–
Możesz zrobić jajecznicę, jajka są w lodówce – poinstruował go, a gdy Naruto
stanął tyłem, zaczął wpatrywać się w jego krągłe pośladki. Po ostatniej nocy
czuł się bardzo pewnie, czuł się... Zrobili to, a on dominował. I już sama ta
myśl bardzo mu się podobała.
–
Przestań się na mnie gapić, draniu – mruknął Naruto, kiedy przygotowywał jedzenie.
Rzucił mu kilka razy ostrzegawcze spojrzenie, ale to nie zrobiło na Sasuke
żadnego wrażenia.
–
Nie gapię się – skłamał gładko, ukrywając uśmiech za kubkiem kawy. – Wiesz, że
dzisiaj czeka nas ostry trening?
Naruto
musiał ugryźć się w język, żeby nie powiedzieć, że tego akurat obawia się
najmniej. Dzisiaj naprawdę Sasuke mógł wymyślić cokolwiek, a on musiał się na
to zgodzić. Dopiero teraz zdał sobie sprawę, co to właściwie znaczyło i był na siebie
zły, że do tego dopuścił. Cholera, wtedy, gdy ten drań wyzywającym tonem rzucił
tę propozycję, nie chciał wyjść na tchórza i jak zwykle szybciej coś powiedział
niż pomyślał. No niestety, Sasuke dobrze wiedział, jak go sprowokować i jak
zwykle perfidnie to wykorzystał.
–
O osiemnastej umówiłem się z Sakurą – przypomniał mu Naruto, wbijając jajka na
patelnię. To znaczy próbując wbić, bo pierwsze potoczyło się po blacie i spadło
na podłogę. Z kolejnymi było trochę lepiej, ale jakieś kawałki skorupek i tak
wylądowały w środku. Naruto odwrócił się, wycierając ręce w fartuszek i
zostawiając jajecznicę, uważając, że najgorsze ma już za sobą, a ona zrobi się
sama. Tak naprawdę nigdy nie przyrządzał tego typu jedzenia, więc nie przyszło
mu do głowy, że trzeba ją mieszać.
–
To odwołasz tę swoją randkę – stwierdził spokojnie Sasuke. – A po treningu,
który ci zafunduję, gwarantuję, że nie siądziesz na tyłku przez dwa tygodnie –
uśmiechnął się lekko.
–
Usłyszę jeszcze jedno słowo o tyłku, a nie ręczę za siebie – mruknął sam do
siebie Naruto i nagle chwycił za patelnię, bo jajka zaczęły się przypalać.
Cholera, no naprawdę nie lubił i nie umiał gotować! Zazwyczaj zalewał kubek z
zupką wrzątkiem i czekał trzy minuty. To była cała filozofia przygotowywania
jego posiłków. Kiedyś co prawda dziewczyny zaciągnęły go do kuchni i próbowały
czegoś nauczyć, ale pomylił mąkę z proszkiem do pieczenia i omal nie wyszła z
tego katastrofa. Wtedy dały mu spokój, stwierdzając tylko zgodnie, że powinien
sobie znaleźć żonę, która będzie go dobrze karmić. Tylko że Naruto wcale nie
chciał żadnej żony. Chciał Sasuke. Chociaż, jak tak teraz patrzył na tę jego
bezczelną minę, zaczął mieć poważne wątpliwości. Prychnął pod nosem i
przerzucił jajecznicę z patelni na talerz.
–
Twoje śniadanie – mruknął, próbując jednocześnie widelcem wyłuskać ze środka
kawałek skorupki.
Sasuke
wpatrywał się w Naruto i dopiero po chwili, gdy dostał już talerz, spojrzał w
dół i skrzywił się. W jajecznicy było więcej niż jedna skorupka, poza tym chyba
po raz pierwszy widział taką katastrofę kulinarną. Jak Naruto to zrobił, że w
połowie jajecznica była jeszcze płynna, a w połowie przypalona? To w ogóle było
możliwe?
–
Ty nie jesz? – zapytał i zabrał widelec, przebierając w daniu. Zdecydowanie
stracił apetyt.
–
Zrobię sobie coś innego. – Naruto zerknął do lodówki i skrzywił się. Sasuke
miał same warzywa. I z czego niby miał sobie zrobić to śniadanie?
–
Podzielę się z tobą jajecznicą. Siadaj. – Sasuke przesunął talerz na drugi
koniec stołu. – No siadaj, powiedziałem! – dodał już bardziej stanowczym tonem,
kiedy Naruto się zawahał. Teraz rzucił mu tylko wściekłe spojrzenie w odwecie
za ten rozkazujący ton, ale usiadł. – Na pewno jest świetna, chcę, żebyś sam
spróbował.
–
Ale ja nie lubię jajecznicy. – Skrzywił się. Jajka jadł zazwyczaj jako jeden z
dodatków w ramenie.
–
To polubisz. No… – Sasuke podał mu widelec. Naruto zmarszczył nos, ale
spróbował. To było ohydne. Nie tak, jak pigułki żywieniowe Sakury, ale i tak
nie nadawało się do jedzenia. Po chwili jajecznica wylądował w koszu na śmieci,
a Naruto podszedł do Sasuke. W tym fartuszku wyglądał naprawdę zjawiskowo.
Gdyby Kiba go tak zobaczył, najpierw padłby ze śmiechu, a potem nie pozwoliłby
mu o tym zapomnieć do końca życia. Nie mówiąc już nawet, że opowiedziałby o tej
kompromitacji wszystkim znajomym. I to ze szczegółami.
–
Chodźmy na ramen… – Naruto przysunął się bardziej. Niestety, tym razem jego
urok osobisty nie zadziałał. Sasuke nawet nie mrugnął. To był jego dzień i nie
miał zamiaru dać się zmanipulować. Wiedział, że w niektórych kwestiach Naruto
nie można było za długo słuchać, bo z tym swoim cholernym talentem do
przekonywania ludzi jeszcze odebrałby mu przyjemność z nagrody za ten głupi
piknik. A zdecydowanie chciał to sobie odbić, w końcu cały poprzedni dzień
musiał unikać zalotów Sakury. I jednocześnie być miły! To wszystko stawało się
coraz bardziej irytujące. Wcześniej jakoś sobie z tym radził, Sakurę zawsze
traktował tylko jak koleżankę z drużyny, ale wczoraj, nad jeziorem, zaczęła
robić mu już dość znaczące aluzje. Był pewien, że to przez tę babską komitywę
ona i Hinata stawały się coraz śmielsze. A to było mu wybitnie nie na rękę.
–
Żadnego ramenu, młotku – powiedział po chwili milczenia i wstał w końcu z
krzesła. – Chodź, kupimy coś po drodze, z twoim talentem kulinarnym możesz
ewentualnie kogoś otruć, a nie nakarmić.
–
A potem do biblioteki? – Naruto zaczął mocować się z węzłem od fartuszka. Miał
szczerą ochotę potraktować go Rasenganem, tak jak wcześniej ten nieszczęsny
golf, ale w końcu chwycił kunai i poprzecinał wiązania. Chwilę później wyszedł
już ubrany z sypialni. Miał na sobie pomarańczowa koszulkę z wczoraj, więc obaj
mieli świadomość, że musza po drodze zahaczyć o jego dom, bo powinien przebrać
się w standardowy strój chunina.
–
Tak. Nadal masz duże braki, młotku – stwierdził machinalnie Sasuke. Naruto
zacisnął usta, ale nic na to nie odpowiedział. Skierował się od razu do drzwi.
– Ale to nic w porównaniu do tego, jak zaczynaliśmy – dodał Sasuke, sam nie
wiedząc po co. Po prostu ta mina Naruto... Nie lubił, gdy robił się taki poważny.
Wolał, kiedy żartował, albo... Tak, ta myśl była wyjątkowo głupia i musiał z
trudem powstrzymać uśmiech. Lubił Naruto w dwóch wydaniach – kiedy żartował,
wygłupiał się i śmiał, ale kiedy już musiał być poważny, to tylko wtedy, gdy mówił
mu, ile ich przyjaźń dla niego znaczy. Innych wydań poważnego Naruto nie lubił,
bo w jego przypadku było to jakieś takie… nienaturalne. I zazwyczaj oznaczało
coś niedobrego.
Pogoda
była niepewna, na północy gromadziły się gęste, ciemne chmury, które zwiastowały
deszcz, ale z drugiej strony, w ciągu dnia wiatr mógł je rozwiać. Trening w
deszczu też był ciekawy, zwłaszcza podczas burzy. Sasuke pamiętał kilka takich
treningów w zeszłym roku. Dali sobie mocno w kość, obaj byli cali mokrzy i tak
zmęczeni, że ledwo szli. Wtedy Naruto zaprosił go do siebie, bo mieli bliżej.
To był pierwszy raz, kiedy Sasuke znalazł się w jego nowym mieszkaniu, do
którego właśnie teraz zmierzali.
Przez ten rok droga do kawalerki stała się dla
niego naturalnym szlakiem, który przemierzał każdego dnia. Znał ją na pamięć. Czasami
wstępował po słodkie kulki, kiedy wiedział, że będzie ich czekał ciężki
trening, czasami po prostu się wyłączał, skacząc intuicyjnie z dachu na dach.
Zawsze jednak, stając przed drzwiami, miał takie nieokreślone uczucie. Gdyby
ktokolwiek inny ze znajomych zaprosiłby go do siebie, odmówiłby. Nie wiedział,
gdzie mieszka teraz Sakura, która wyprowadziła się od rodziców, Shikamaru,
którego cenił za jego inteligencję i zmysł taktyczny, nie miał nawet pojęcia,
gdzie mieszka ich były sensei a obecny Hokage – Kakashi. Tylko drogę do
mieszkania Naruto znał. I teraz, tak jak wtedy, po treningu, przemoczony Naruto
zdejmował bluzę, tak teraz ściągnął koszulkę, szukając w szafie ubrań. Jego
kamizelka wisiała na oparciu krzesła, a ochraniacz leżał na blacie stołu.
Sasuke, siadając na krześle, wziął go do ręki. Pamiętał dzień, kiedy chciał
odejść, a Naruto wręczył mu wtedy jego własną opaskę z zadrapniętym symbolem
Konohy. Teraz miał ją z powrotem na czole i nie chciał wymienić na inną, nowszą.
To może głupie, ale ona przypominała mu, co razem przeszli.
–
Draniu, możemy już iść. – Naruto właśnie zapinał swoją kamizelkę i zaraz potem
wyciągnął rękę po swój ochraniacz, który Sasuke nadal trzymał w dłoni. Chwilę
później, gdy był już kompletnie ubrany, wyszli z mieszkania.
Sai
i Ino siedzieli przed biblioteką, rozmawiając o czymś cicho, kiedy Sasuke i
Naruto dotarli w końcu na miejsce.
–
O, przyszły nasze zguby. – Ino założyła ręce na biodrach i uśmiechnęła się
lekko. – Sakura i Hinata was wczoraj szukały.
–
Sakura-chan była u nas. – Naruto zaśmiał się i podrapał po karku. – Wypiliśmy
herbatkę, ale nie mieliśmy siły wracać. Następnym razem…
–
U was? – Sai uśmiechnął się w ten swój specyficzny sposób. – Nie wiedziałem, że
mieszkacie razem.
–
No... to znaczy u drania. – Naruto zaczerwienił się i posłał Sasuke lekko
spanikowane spojrzenie. – U drania, a ja byłem u niego, bo...
–
Rozmawialiśmy o technice, przez którą Naruto trafił do szpitala. – Sasuke
wzruszył ramionami. Sam z pewnością by to zignorował, nie zamierzał się nikomu
z niczego tłumaczyć, ale gdyby się nie odezwał, Naruto na pewno by coś jeszcze
chlapnął.. – Chodź, młotku.
–
Idziemy z wami, czekajcie. W bibliotece pewnie są już wszyscy. Dzisiaj trochę
późno przyszliście – zauważyła Ino, a Naruto znowu oblała fala gorąca, kiedy
przypomniał sobie, co wczoraj robili i co zrobią mu dziewczyny, kiedy się
dowiedzą. Nie, nie mogą się dowiedzieć!
Sakura
pomachała do nich, kiedy tylko weszli przez do środka. Obok niej siedziała
Hinata, a naprzeciwko usadowił się Kiba. Przysunęli drugi stół i krzesła, bo
było ich już za dużo, żeby się pomieścić przy jednym.
–
Kiba, a co ty masz na szyi? – zagadała Ino i uśmiechnęła się szelmowsko.
Wszyscy spojrzeli na czerwony ślad po ugryzieniu.
–
Chyba widać! – Kiba wyprężył się z dumą. – Wczoraj, po tym, jak puszczaliśmy
lampiony, miałem randkę – powiedział bardzo z siebie zadowolony.
–
No faktycznie, zniknąłeś tak niespodziewanie. Zupełnie jak ci dwaj – Ino
uśmiechnęła się. Wychodziło na to, że być może niedługo kolejna osoba z ich
paczki pochwali się swoim związkiem. Kiba wydawał się być zadowolony ze swojej
randki, która, co wszyscy widzieli po malince, była najwyraźniej bardzo owocna.
–
Tak, ale ja w przeciwieństwie do nich nie poszedłem poobijać sobie tyłków na
treningu, tylko, no wiecie… A Naruto to się pewnie w ogóle nigdy nie całował –
roześmiał się prowokacyjnie. Lubił się z nim drażnić. A za to, że niedawno
nazwał jego psa pchlarzem, należało mu się podwójnie.
–
A właśnie że się całowałem! – Naruto podniósł się gwałtownie, rzucając Kibie
piorunujące spojrzenie.
Ino
i Sai automatycznie zwrócili wzrok na Hinatę, ale ta tylko zaczerwieniła się i
pokręciła lekko głową.
–
Naruto, jemu nie chodziło o ten wypadek kiedyś w Akademii. – Sakura pociągnęła
go za rękaw, chcąc, żeby usiadł. Wiedziała, że gdyby coś zaszło między nim a
Hinatą, przyjaciółka by jej o tym powiedziała.
–
Mi wcale nie chodzi o tamto. Całowałem się tak naprawdę! – powiedział Naruto,
odrobinę za głośno, bo nawet bibliotekarka siedząca w drugim końcu sali
zwróciła uwagę na ich stolik. – Jak chcesz wiedzieć, to ja nawet już… –
Zaczerwienił się nagle i sam usiadł, bo dotarło do niego, że chyba powiedział
za dużo.
Sasuke powinien się domyśleć, że zdolności kulinarne Naruto po prostu nie istnieją. A tak to tylko stracił jajka xD Ah, ciekawa jestem co Sasu jeszcze wymyśli :D I no ja nie wierzę. Ten Naruto xD Na końcu miałam ochotę walić głową w ścianę (co właściwie zrobiłam, ale przypadkowo xD) przez jego impulsywność. Jak zawsze najpierw mówi, a dopiero potem myśli xD No ja jestem ciekawa jak on się z tego wyplącze :D
OdpowiedzUsuńWeny! Czekam na kolejny rozdział! :D
Ta ostatnia scena była mistrzowska :D po prostu cały Naruto! Za dużo gada za mało myśli. Dobrze, że ma przy boku Sasuke, który go czasami ratuje z opresji. Ciekawe czy i teraz pomoże temu młotkowi się wybronić. Chociaż Sasuke jako jego "ekhm nieoficjalny ekhm chłopak" powinien dbać o dobro Naruto. Oj już nie mogę się doczekać ciągu dalszego! Świetny rozdział dziewczyny :}
OdpowiedzUsuńPatrzyłam na kom i tak mi nie odpowiedziałyście, czy nowe opowiadanie też będzie sasunaru? Jestem naprawdę ciekawa.
OdpowiedzUsuńKońcówka rozdziału najlepsza. Ale się Naruto wpakował. Ciekawe, jak się teraz wytłumaczy. To opowiadanie jest lepsze od mangi!
Nie, przenosimy się do fandomu Harry'ego Pottera ;)
UsuńOh, mam nadzieję, że powiadomicie jeśli nowe opo bedzie już dostępne, bo chętnie przeczytam :D
UsuńJasne! ;) Nie wiem jeszcze kiedy zaczniemy publikować, ale na pewno napiszemy tutaj co i jak :)
UsuńTo świetnie :D
UsuńA co będziecie pisać pewnie drrary? Czy może voldixharry? bo nie ukrywam że jeśli zamierzacie pisać yaoi z harrego pottera to wolałabym inny parring aniżeli drarry bo ten parring to występuje dosłownie wszędzie w sieci no ale to wy jesteście autorkami i to do was należy decyzja. Asia
OdpowiedzUsuńNie jestem w stanie sobie wyobrazić Voldemorta w jakiejkolwiek seksualno-emocjonalnej relacji. Tym bardziej z Harrym. Będziemy pisać oczywiście drarry - jak ktoś nie lubi, decyzję już podjęłyśmy, a jak ktoś nie lubi, nie nikt go nie zmusza do czytania :)
UsuńPoza tym ja nie ruszę innego paringu boy&boy z HP jak Drarry, więc w naszym przypadku to by było niemożliwe :) Tak jak żadnego z Naruto poza SasuNaru ;)
UsuńA jaką postać z harrego pottera lubicie najbardziej w sensie jaka jest wasza ulubiona? Bo moją to właśnie voldemort jest on mnie bardzo intryguje. Chciałabym żeby autorka opowiedziała jak wyglądało całe jego życie bo mnie to bardzo ciekawi. Może on jeszcze na początku wcale nie był tak bardzo zły ale póżniej pod wpływem się taki stał.Może nawet miał przyjaciela a ten go zdradził heh dlatego ma tak podły charakter. Zresztą nie wiem czemu ale mi voldemort trochę się z orochimaru z naruto kojarzy i orochimaru miał przyjaciela to może i voldemort miał też nigdy nic nie wiadomo.No ten parring voldemortxharry to tak tylko podałam dla żartów dla mnie ten parring jest żałosny i ze względu na to że ja voldzia w ogóle za geja nie uważam a po za tym on nigdy nie przejawiał zainteresowania chłopcami więc ten parring jest niemożliwy,chociaż mimo że ja osobiście nie lubię drarry bo dla mnie malfoy jest raczej całkowicie hetero to w tej najnowszej książce widzę że trochę się do siebie zbliżyli więc romans mógłby być.Nie no żartuję :) Harry nie potrafi kłamać więc taki romans od razu by się wydał po za tym on nigdy by swojej żony nie zdradził chyba że mógłby być z draco jak by się rozwiódł bo sory ale ja inaczej tego nie widzę. To już prędzej to fajnie by było przeczytać o ich synach i ich związku bo ten to chociaż się wydaje o wiele bardziej prawdopodobny niż dracoxharry taka prawda,nawet było między nimi parę takich scenek więc w to to bym jeszcze mogła uwierzyć.:) Tylko mnie dziwi jedno dlaczego autorka powiedziała że to córka voldemorta jak ona zupełnie nie jest do niego podobna a już o belatrix nie wspominając . Dla mnie ona jest przyrodnią siostrą draco a córką lucjusza i belatrix to wydaje się o wiele bardziej prawdopodobne niż to że to jego córka. Może autorka napisze książkę całkowicie poświęconą jemu na to liczę bo to intrygująca postać jest. Ale naruto i sasuke to przynajmniej miało miejsce w mandze w jakimś tam stopniu a draco i harry wcale niestety. Autor naruto po prostu zrobił parringi dla kasy bo po boruto może być doruto i tak interes będzie się pięknie kręcił :) harry i owszem jest bi bo nawet autor który go gra też jest ale draco w roli geja jakoś nie jestem w stanie sobie wyobrazić on nigdy na chłopców nie leciał a sasuke no to wiadomo heh. Fajny byłby parring jamesxpeter pettigrew bo uważam że ten drugi może być gejem no bo jakoś moim zdaniem za bardzo jemsa lubił. Może po prostu z zemsty że ten go nie chciał go zdradził tak też mogło przecież być. No ale to by było na tyle z mojej dedukcji. Sory za tak długi komentarz ale musiałam napisać co myślę. Asia
OdpowiedzUsuńTo znowu ja! Cieszycie się? Pewnie, że nie, ale i tak się mnie nie pozbędziecie :D. A teraz leciM!
OdpowiedzUsuńEch, ale ta Sakura uparta... Mogłaby sobie darować i nie nachodzić Sasusia. On też ma jakieś tam prywatne życie. Na przykład o, po godzinach jest kradziejem, niby uczciwym, ale jednak. I ciekawe, jak teraz zwróci ten seksowny fartuszek? Nikt nie będzie chciał uszkodzonego egzemplarza...
Hahahah! Ja pierdziu! Ta końcówka! Naru jak zawsze szczery do bólu :D. Oj, czuję, że będzie armagedon! Dlatego też, coby nie przydłużać, lecę dalej :D.
Hej,
OdpowiedzUsuńwspaniale, o tak, jak zwykle najpierw mówi, a potem myśli... ciekawe jak się wyplącze, może kiedyś i Naruto będzie dominował, ech Sakura nie odpowiadaj sobie, tak Sasuke jest zazdrosny, ale o Naruto, a może niech powie Sakurze w końcu, że jest i bedzie tylko i wyłącznie koleżanką z drużyny...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Ohayo. Znowu ja.
OdpowiedzUsuńAh ten naruto, znowu powiedział za dużo. Nigdy się nie zmieni. Ciekawe jak teraz z tego wybrnie. Na miejscu sasuke
to bym go pocałowała i był by święty spokój.
Niech zwalą to na zboczonego pustelnika, nikt nie wie co naruto mógł się od niego nauczyć. 😏😏😏
Sakura to ma tupet przychodzić do Sasuke o takiej później godzinie i im przerywać zabawę kochanków. Zero prywatności. Niech się ogarnie.
To już prześladowanie jest.
Pozdrawiam Deia