Kakashi
po konsultacji z Ibikim odwołał posiedzenie Rady. Wywołało to pewien chaos i
niepewność, bo jak to tak, najpierw godzinna przerwa, potem, mimo że przecież
zebrali się tu w ważnej sprawie i jeszcze nic nie ustalili, spotkanie po prostu
się skończyło? Kakashi starał się uspokoić wszystkich, mówiąc, że muszą jeszcze
sprawdzić pewien prawdopodobny trop, ale mimo pytań nie udzielił żadnych
konkretnych informacji. A już zwłaszcza nie wyjawił tego, co wydedukował
Shikamaru.
Mógłby
oczywiście wyjaśnić całą sprawę, postawić na głowie cały sztab kryzysowy i
zarządzić przesłuchania wszystkich, począwszy od pracowników biura kartografów,
skończywszy na pijaczkach w okolicznych barach, ale jeżeli podejrzenia były
słuszne, ryzykowaliby, że ktoś zaraz się wygada. Wygada i tym samym ostrzeże,
świadomie lub nieświadomie, przeciwników, którzy czując, że ich plan może się
nie powieść, po prostu na jakiś czas się wycofają. Dlatego, jak radził Ibiki,
musieli działać dyskretnie, żeby ich w końcu złapać i raz na zawsze zakończyć
tę mini-wojnę.
– Kakashi, co się dzieje? – usłyszał głos i
uniósł głowę. To zaniepokojony Iruka zastąpił mu drogę. – Co to za trop? Wy już
coś wiecie, prawda?
Kakashi
skinął głową. Akurat Iruka był osobą, do której miał pełne zaufanie i jemu mógł,
a nawet musiał powiedzieć. Tak samo jak Tsunade wtajemniczyła już zapewne
Shizune.
–
Chodź ze mną – mruknął i otworzył drzwi swojego gabinetu.