Sasuke
wiedział, że zapewne jutro ludzie Kakashiego zgłoszą się do niego, żeby
wyjaśnił, co się stało. Może i nawet sam Hokage pofatyguje się na rozmowę z
nim? W końcu sprawa dotyczyła Naruto.
–
Sasuke-kun? – usłyszał, gdy wyszedł ze szpitala. Sakura kręciła się przy
wejściu i podbiegła do niego, gdy tylko opuścił budynek. Najwyraźniej zauważyła,
że tu wrócił i zamiast iść do domu, czekała na niego.
–
Stało się coś? – zapytał, starając się ukryć zirytowanie.
–
Nie, tylko... Zastanawiałam się, czy będziesz się teraz uczył. Bo ja idę do
biblioteki i pomyślałam, że moglibyśmy pójść razem. Chyba, że robisz coś
innego, to może masz ochotę na towarzystwo?
Sasuke
wpatrywał się chwilę w Sakurę, która mimo braku rumieńców, widocznie się denerwowała.
Zabawne, że gdy zaczynała z nim rozmawiać, znikała ta pewna siebie, nawet często
arogancka dziewczyna, zamiast tego pojawiała się zakochana po uszy nastolatka.
Może gdyby tak na niego nie reagowała i nie traktowała jak księcia z bajki,
mógłby ją bardziej polubić? W końcu z Naruto Sakura potrafiła się przyjaźnić.
–
Nie, teraz nie mam czasu – zbył ją. Chciał przeszukać pozostałe zwoje, które
zachowały się po jego klanie, a później... Wiedział, że szpitalne jedzenie nie
należało do najlepszych, a ktoś taki jak Naruto będzie to odczuwał jeszcze
bardziej. Ten młotek trafił do szpitala z jego winy, więc czuł się zobowiązany
odwiedzić go z dużą porcją ramenu z Ichiraku.
Sasuke
z reguły był bardzo przewidująca osobą. Wiedział, co robić i gdzie bywać, żeby
unikać irytujących go rzeczy. Jednak w dniu dzisiejszym nie przewidział jednego
drobnego szczegółu. Że gdy pod wieczór pojawi się w Ichiraku, żeby kupić Naruto
jego ulubione danie, zostanie szczelnie otoczony przez swoje fanki. Sasuke-kun
to… Sasuke-kun tamto… W pewnym momencie, gdy czekał na zamówienie, miał
wrażenie, że głowa mu pęknie. To już naprawdę, nawet towarzystwo Sakury było w
porównaniu do tego oazą spokoju. I chyba pomyślał o tym nie w porę, bo gdy
tylko się odwrócił, zobaczył nie tylko koleżankę z drużyny, ale też kilka
innych osób, które znał.
–
Sasuke-kun! – Sakura, która przez moment wydawał się uszczęśliwiona na jego
widok, dosłownie sekundę później straciła humor. Bo co Sasuke robił w Ichiraku,
siedząc na krześle przy barze w otoczeniu dziewczyn? Przecież jeżeli już tu w
ogóle przychodził, to tylko z Naruto. A jego tutaj nie mogło być, bo przecież
leżał w szpitalu.
–
O, widzę, przyjacielu, że zaczęło cię interesować towarzystwo kobiet – rzucił
uwagę Sai, uśmiechając się specyficznie.
Sasuke
uniósł brwi. Jego mina na określenie go przez Saia mianem przyjaciela, była
bezcenna. Nie miał pojęcia, że on mówi w ten sposób do praktycznie każdej
osoby, którą zna. Tak go to zdezorientowało, że nawet nie zwrócił uwagi na
drugą część wypowiedzi, przez która nastąpiło dosłowne apogeum. Otaczające go
dziewczyny zaczęły piszczeć z uciechy, Sakura zaciskała pięści, mając ochotę
przywalić Saiowi, który biedny stał i nie wiedział, co znowu powiedział nie
tak, Kiba śmiał się jak oszalały przy akompaniamencie szczekania Akamaru, a Lee
zaczął entuzjastycznie wykrzykiwać: „Tak, kobiety i wiosna młodości”. Sasuke
miał wrażenie, że zaraz wstanie i coś im wszystkim zrobi. I to z wykorzystaniem
Sharingana.
–
Proszę, twoje zamówienie. – Sprzedawca z Ichiraku, który znał go jeszcze z
czasów, kiedy przychodzili tu jako drużyna siódma, położył pakunek na ladzie.
Sasuke podziękował, zapłacił i ruszył do wyjścia.
–
Hej, to na pewno nie porcja dla jednej osoby. Z kim się umówiłeś, Sasuke-kun? –
zapytała bezczelnie Ino, której już dawno fascynacja jego osobą minęła i dzięki
temu nie miała oporów przed rozmową z nim.
–
Z Naruto – mruknął i uciął wszelką dyskusję. Po chwili już go nie było.
–
Z Naruto?! – Kiba prawie dostał czkawki ze śmiechu. – No to was załatwił –
zagadał do dziewczyn nadal stojących przy barze. – Ale ja mam wolny wieczór,
jak coś… – Uśmiechnął się, w swoim mniemaniu uwodzicielsko, a Akamaru
zaszczekał. Niestety, żadna z nastolatek nie była chętna.
–
Hej! – zawołała Tenten, która podeszła do nich razem z Hinatą. – Czy nam się
zdawało, czy widzieliśmy przed chwilą Sasuke? – zapytała, wchodząc do
pomieszczenia.
Ichiraku od czasu, gdy byli dziećmi, bardzo
się rozrosło. Dobudowano dwa duże pomieszczenia, jedno na parterze, drugie na
piętrze. Stało tu teraz mnóstwo stolików, jednak nawet w dni poza weekendami
spora część z nich była pozajmowana. Na szczęście ich ulubiony nadal stał
wolny. Lee pobiegł zająć miejsce, a reszta zastanawiała się nad wyborem dań.
–
Nie wydaje wam się to trochę dziwne? – zapytała Ino, kiedy usiedli już wszyscy
razem. – Czy Sasuke i Naruto nie powinni się w końcu zacząć z kimś spotykać? W
końcu mają po osiemnaście lat, to już zaczyna wyglądać dziwnie…
–
Są zajęci treningami – zaoponowała Sakura, choć w głębi duszy podzielała pogląd
przyjaciółki. Sasuke już dawno powinien się zacząć z nią umawiać! Ile jeszcze,
do cholery, ma czekać?!
–
Naruto ma małego penisa, pewnie żadna go nie chce – stwierdził Sai z uśmiechem
na ustach, wywołując stan niemalże przedzawałowy u Hinaty, która siedziała
naprzeciwko. – A Sasuke Uchiha chyba jednak nie interesuje się kobietami –
dodał, zadowolony z siebie. Kiedyś czytał, że trzeba mówić przyjaciołom o
swoich spostrzeżeniach. To nic, że Sakura wyglądała, jakby miała zaraz zrobić z
jego głowy naleśnik.
–
Dajcie spokój, Sasuke to się nikim nie interesuje – zaśmiał się pewny siebie
Kiba. Przy nim na pewno by tego nie powiedział, ale teraz jego tu nie było,
więc co niby mógłby mu zrobić?
–
Nikim, poza Naruto – stwierdziła Ino, trafiając w punkt.
Wszyscy
westchnęli. A potem zamówili kolejkę. Zamierzali wypić za zdrowie przyjaciela w
szpitalu.
Naruto
leżał na łóżku, wpatrując się w jakiś obrazek na ścianie. Właśnie obudził się z
drzemki i czuł się już lepiej. Wiedział, że teraz będzie wracał do sił i każda
kolejna chwila spędzona w szpitalu będzie tylko utrapieniem. Bo co on tutaj
miał robić? Nie mógł trenować, przewracał się z boku na bok i tylko czekał, aż
nudny czas minie.
Przed obiadem odwiedził go Iruka, który
przytaszczył ze sobą kilka dobrych rzeczy do jedzenia, ale teraz Naruto znowu
czuł się głodny. Będzie musiał kogoś poprosić, żeby przyniósł mu coś jeszcze,
bo chyba zwariuje. Leżąc w szpitalu, zawsze dużo jadł, żeby zabić nudę. Bo co
innego miałby robić? Co prawda w pewnym momencie pomyślał, żeby spróbować
zajrzeć do książek, bo Sakura przyniosła jakieś, a w zasadzie to zostawiła je
przez przypadek, gdy byli tutaj wszyscy po południu. Coś z technikami leczenia,
możliwościami absorpcji czakry? Naruto przejrzał je tylko pobieżnie, ale szybko
stwierdził, że bez względu na to, jakby się nie nudził, raczej nie będzie mu
się chciało tego czytać.
–
Patrzysz na te książki, jakbyś chciał je spalić wzrokiem, młotku – usłyszał
znajomy głos i poderwał głowę.
–
Sasuke? – zdziwił się, zapominając nawet nazwać go draniem. Bo w końcu za takie
złośliwości zwykle odwdzięczał się podobnym przytykiem. Teraz jednak nie był w
stanie, zbyt zaskoczony wizytą Sasuke, zwłaszcza, gdy zobaczył, co ten mu
przyniósł. Uśmiechnął się szeroko, a jego oczy zabłysły. No i od razu ślinka
napłynęła mu do ust. – Ramen?!
Sasuke
uśmiechnął się kpiąco i położył siatkę z jeszcze ciepłym jedzeniem na brzuchu
Naruto.
–
Sam wiem, jak źle karmią w szpitalu – stwierdził i przysunął sobie krzesło,
żeby usiąść.
–
Nie jest aż tak źle, bo Iruka-sensei przyniósł mi po południu coś słodkiego,
ale... – Przełknął ciężko ślinę. – Dzięki – rzucił i po raz kolejny uśmiechnął
się.
–
Jedna porcja jest dla mnie, nie rozpędzaj się tak – zaznaczył od razu Sasuke,
kiedy Naruto krzyknął, widząc po rozpakowaniu dwa powiększone zestawy i jeden
mniejszy. Ten mniejszy oczywiście zamówił sobie Sasuke. – Jak się czujesz? –
zapytał, gdy zaczęli jeść.
–
Dobrze, nawet powiedział bym, że zdecydowanie lepiej. W zasadzie już teraz
mógłbym stąd wyjść. Nudzę się jak cholera!
–
I dlatego zastanawiałeś się, czy nie zabrać się za czytanie? – zapytał Sasuke z
złośliwie. – Przyniosę ci jakieś inne książki. Te dla medycznych ninja na nic
ci się nie przydadzą. Bardziej te na temat genjutsu – zasugerował. Gdyby ten
młotek był trochę bardziej rozgarnięty... – pomyślał, wpatrując się w lśniące
od tłuszczu usta Naruto. Szybko odwrócił wzrok na swój posiłek. Co się z nim,
do diabła, działo? Przecież zwykle potrafił nad sobą panować i... No tak,
wcześniej wiele rzeczy ignorował i zachowywał się, jakby ich wcale nie było, a
już więź z Naruto starał chyba wtedy najmocniej z siebie wyprzeć. Teraz, jak na
złość, wszystko zaczynało wymykać mu się z rąk.
–
Jakoś samemu mi to nie wchodzi to czytanie – wymamrotał Naruto, wciągając
jednocześnie makaron. – Czasami nic z tego nie kapuję. Chyba naprawdę jestem w
tym beztalenciem, jak twierdzi Sakurka – stwierdził, gapiąc się przez chwilę w
swoją miskę. Nawet nie zauważył, że po raz pierwszy przyznał się przed Sasuke
do swojej słabości.
–
Nie twierdzę, że jest inaczej – Sasuke uśmiechnął się. Ale tak jakoś inaczej,
przez co Naruto zagapił się na niego i kolejna porcja nabrana na pałeczki
wylądowała na bluzie od jego pidżamy. – I nie tylko w jednej rzeczy jesteś
beztalenciem – dodał złośliwie.
–
Hej, draniu! – krzyknął Naruto, ale gdy po raz kolejny spojrzał na Sasuke, jego
bojowy nastrój od razu zniknął. Odchrząknął, próbując wmówić sobie, że to
dziwnie przyjemne uczucie w brzuchu było spowodowane ramenem, a nie tym, że
jego najlepszy przyjaciel właśnie go obrażał, a on potraktował to jako
komplement.
–
Jutro przyjdę do ciebie i możemy znowu się razem pouczyć, jak chcesz. Przyniosę
książki i wytłumaczę ci wszystko. – Sasuke skończył jeść i wyrzucił swoją
plastikową miskę do kosza. Z dzbanka, który stał przy łóżku Naruto, nalał sobie
wody do szklanki. Kącik jego ust drgnął, gdy dostrzegł położone na podłodze
kwiaty. Tym razem Naruto wcale już nie cieszył się z prezentów od fanek.
–
Jesteś pewny? – Naruto obserwował uważnie ruchy Sasuke, jakby bał się, że w
jego rękach zaraz zobaczy błyskawice.
–
Czego?
–
No że chcesz mnie uczyć, to... no wiesz... – Naruto zapowietrzył się.
Dzisiejszego wieczoru naprawdę działo się z nim coś złego, bo przez ten dziwny
uśmiech na twarzy Sasuke, zaczął mówić mu prawdę, już nie ukrywając się za
maską rywalizacji. – Poświęcasz mi dużo czasu. Na rzeczy, które już wiesz. –
Przełknął ciężko. – A ty pewnie chcesz się pouczyć czegoś innego. Wiesz, że mam
duże braki i... no w ogóle. – Spróbował się zaśmiać, ale obaj wiedzieli, że
wcale nie było mu do śmiechu.
Sasuke
milczał przez chwilę, zastanawiając się, co powinien opowiedzieć. Nie spodziewał
się po Naruto takich słów. W końcu westchnął cicho i usiadł tym razem na łóżku,
nie na krześle, które stało obok.
–
Ale z ciebie idiota – stwierdził, pochylając się w jego stronę. Naruto spojrzał
na niego zaskoczony. – Jeszcze trochę i się rozkleisz. Od kiedy to
najgłośniejszy ninja z Konohy użala się nad sobą, co? – Pokręcił głową.
Irytowało go, że usta Naruto wciąż błyszczały od tłuszczu z ramenu. Miał ochotę
mu to zetrzeć, ale nie wykonał względem niego żadnego gestu. – Pomagam ci, bo
chcę, żebyś zdał egzamin. Resztą się nie martw, poradzę sobie.
–
Dzięki, Sasuke. – Naruto odłożył pałeczki do miski i odstawił ją na stolik. Nie
zjadł wszystkiego, co było wręcz nie do pomyślenia, ale po prostu ucisk w
żołądku odebrał mu apetyt. Miał zdecydowanie przyśpieszone tętno i czuł lekkie
dreszcze, gdy Sasuke tak siedział obok niego. Cały czas miał przed oczami to,
jak całowali się w jego iluzji. Niby to były tylko muśnięcia i delikatny
pocałunek, ale… Cholera… Oprzytomniał i spojrzał na swoją górę od pidżamy. Musi
ją zmienić. Próbował wstać, ale Sasuke chwycił go za ramię.
–
Co robisz? Tsunade kazała ci leżeć.
–
W szafce jest jakaś moja koszulka – powiedział, a zaraz po tym został
popchnięty z powrotem na łóżko.
Sasuke
sam się podniósł i po chwili przyniósł mu ubranie na zmianę.
–
No, na co czekasz? – spytał, gdy Naruto zaczął miętolić koszulkę w rękach. I
kląć sam na siebie w myślach. Bo ile już razy przebierali się w swoim
towarzystwie, ile razy korzystali ze wspólnych łaźni? Tylko teraz to było
takie…
–
Nie no, przebrać też już się nie potrafisz? – Sasuke wstał, chwycił dół jego
bluzy od pidżamy i podwijając, ściągnął mu ją przez głowę. Musnął przy tym
rękami jego skórę, co automatycznie zaowocowało gęsią skórką, ale po chwili już
Naruto siedział ubrany w czystą koszulkę i miał wypieki na twarzy. I marzył,
żeby Sasuke znów go dotknął. A jeszcze nie tak dawno uciekał od niego. Ale to
było przed tym, gdy go pocałował. To znaczy nie tak naprawdę pocałował, tylko…
–
Sasuke, co to znaczy… – zawahał się na chwilę, nie będą pewnym, czy poruszać
ten temat. – Co to znaczy, że w tym genjutsu miałem taką… no… przyjemną wizję?
No bo nie rozumiem, jak to ma niby być przydatne w walce? Przecież nie o to
chodzi w technikach, żeby przeciwnik… jakby to… no poczuł takie coś.
–
A powiesz mi w końcu, co takiego było w tej twojej wizji? – Sasuke przysunął
się trochę bliżej. Chciał go sprowokować.
–
Nie, wiesz, wolałbym nie. – Naruto pokręcił głową. To jednak nie był dobry
pomysł z zaczynaniem tej rozmowy. Bo przecież nie mógł mu powiedzieć. Sasuke
przestałby się w ogóle do niego odzywać. – Ja tylko chciałbym wiedzieć… no co
ma na celu takie genjutsu.
–
Myślę, że dowiesz się… – Sasuke zastanowił się przez chwilę – …dowiemy się w
odpowiednim czasie. Wstał z łóżka. – Późno już, sen dobrze ci zrobi. Jutro rano
przyjdę, to się pouczymy.
–
Rano? Masz na myśli piątą rano? – zapytał Naruto z uśmiechem, przypominając
sobie ostatnią poranną wizytę Sasuke.
–
Myślę, że tym razem dam ci pospać trochę dłużej.
Chociaż
Naruto czuł się dobrze, Tsunade uparła się, z pewnością robiąc mu na złość, i
nie chciała go wypuścić wcześniej. Musiał przeleżeć całe trzy dni w szpitalnym
łóżku i gdyby nie goście, zanudziłby się na śmierć. Na szczęście teraz
przychodziło do niego dużo więcej osób niż kiedyś, więc, jak się jednak
okazało, nie miał czasu narzekać na nudę. Za to na bezczynność już tak, bo on
nienawidził nic nie robić!
Sasuke,
jak obiecał, przyszedł kolejnego dnia, żeby się z nim pouczyć, ale zamiast
genjutsu, stwierdził, że będą się uczyli ninjutsu. Skąd ta zmiana, Naruto nie
wiedział, jednak nie miał zamiaru się z nim wykłócać. Oprócz Sasuke, który
spędził u niego chyba najwięcej czasu, odwiedzała go też Sakura. Ona, idąc
tropem Tsunade, ciągle wypytywała jak się czuje, sprawdzała temperaturę i nawet
chciała mu zrobić zastrzyk! Naruto tak się wystraszył, że był bliski ucieczki
przez okno. Dopiero Sasuke go zatrzymał, a Sakura wtedy śmiała się w najlepsze.
Najwyraźniej była zachwycona tym, że nawet na ustach zimnego drania wywołała
lekki uśmiech. Bo zazwyczaj Sasuke uśmiechał się tylko do Naruto. Bywało, że
kpiąco, ale czasami też… Tak właśnie jak ostatnio, tak inaczej.
Podczas
rekonwalescencji Naruto odwiedzili chyba
wszyscy przyjaciele. Sai przyszedł razem z Ino, która próbowała go za wszelką
cenę w obecności Sasuke powstrzymywać przed otwieraniem ust. Bo Sai miał
najwyraźniej dużo do powiedzenia, ale po pierwszym komentarzu na temat penisów
obecnych w pomieszczeniu panów, zauważyła na palcach Sasuke coś w rodzaju
wyładowania elektrycznego. Wolała nie dopuścić, żeby jej była miłość uszkodziła
obecną. To pewnie miałoby naprawdę opłakane skutki. Więc Sai siedział tylko i się uśmiechał, co jakiś czas
szturchany ostrzegawczo przez swoją dziewczynę, która opowiadała kilka
ciekawostek zasłyszanych w kwiaciarni. Odwiedził go też Shikamaru, który
styrany pracą, ledwo już zipał. Miał nadzieję położyć się obok Naruto i
zdrzemnąć się chwilę, ale Sasuke skutecznie mu to wyperswadował. Potem
przyszedł Lee, który na zmianę to płakał nad losem Naruto, to krzyczał o
wiośnie młodości. Sam chyba nie wiedział, na co się zdecydować. Kiba zdążył
jedynie dotrzeć do drzwi sali i się przywitać, bo po chwili został wyrzucony
przez personel za wprowadzenie do szpitala psa. Naruto miał z tego naprawdę
niezły ubaw, Tsunade już nie, bo słychać ją było z drugiego końca korytarza.
Przychodzili też Tenten, Shino, Chouji, Konohmaru i oczywiście Iruka, który,
mimo że Naruto był już dorosły, nadal obchodził się z nim jak z jajkiem.
Sasuke,
spędzający w tej szpitalnej sali prawie cały swój czas tolerował ich
wszystkich. Jedynie na jedną osobę reagował niemal alergicznie. Na Hinatę,
która odwiedzała Naruto dwa razy dziennie. Miała coraz więcej śmiałości, a to mu
się wybitnie nie podobało. Zawsze po jej wyjściu wydawał się być zły…
Na
szczęści, dzięki przyjaciołom, te trzy dni minęły naprawdę szybko. Mimo to,
kiedy Naruto wyszedł ze szpitala, odetchnął z ulgą.
–
Nareszcie! – podniósł ręce i przeciągnął się. Wiedział, że zaraz czeka ich
rozmowa z Hokage, ale nawet to nie było w stanie popsuć mu teraz humoru. Ładna
pogoda, w niedalekim czasie jakiś trening i Sasuke, który szedł teraz obok
niego. Czego chcieć więcej? No, może porcyjki ramenu…
Kakashi
przyjął ich po ponad półgodzinnym czekaniu w korytarzu, a teraz siedział za
biurkiem w swoim gabinecie i patrzył na nich tym swoim spokojnym, rozleniwionym
spojrzeniem już od dobrych kilka minut. Naruto zaczął się niecierpliwić, ale
Sasuke wiedział, że ich dawny nauczyciel zwyczajnie ich sprawdzał – ile
wytrzymają i kiedy w końcu któryś z nich się przełamie. Oczywiście naturalnie
tym kimś był Naruto.
–
Kakashi-sensei, no i co? – zapytał w końcu, aż wstając z krzesła. – Ustalili,
co się stało, że ta technika tak na mnie podziałała? Sasuke coś źle odczytał?
Co jest grane?!
Kakashi
westchnął ciężko i spojrzał na Sasuke.
–
Nie, nie udało jej się nam odczytać. Do tego wymagany jest najprawdopodobniej
Sharingan, a tego, jak wiecie, już nie posiadam. Więc tylko członkowie klanu
Uchiha mogą ją odczytać. Sasuke, chcę, żebyś mi powiedział, co jest w tym zwoju
i razem z członkami ANBU prześledzimy dzięki temu tę technikę. Zrozumcie, że
nie możecie tak działać samopas. Naruto mogło się coś stać.
–
Tak, ale...
–
Nie przerywaj mi, Naruto. – Kakashi pokręcił głową. – Obaj dobrze wiecie,
zwłaszcza ty, Sasuke, że techniki klanu Uchiha są naprawdę potężne. Z tego, co
usłyszałem, stworzono ją w oparciu o czakrę ogoniastych, więc tylko Naruto może
jej użyć, z wiadomej przyczyny. A sami wiecie, jaki Madara miał stosunek do ogoniastych.
Nie możecie tak ryzykować!
Naruto
przełknął ciężko, już nic się nie odzywając, podobnie jak Sasuke.
Ostatecznie,
po prawie półgodzinnej gadce na temat tego typu zachowań, skończyło się dla
nich tylko na naganie. Kakashi jeszcze raz powtórzył wszystko, kategorycznie
zabraniając im wracania do tej techniki, chyba że będą chcieli naprawdę wpaść w
kłopoty i w końcu ich puścił.
–
Rany, draniu, już myślałem, że będziemy musieli robić jakieś prace społeczne za
ten numer – roześmiał się Naruto, gdy wyszli z budynku. Czuł się naprawdę dużo
lepiej, a po skutkach nieudanej techniki nie było już śladu.
Sasuke
skrzywił się. O tak, prace społeczne były czymś, czego zdecydowanie nie znosił.
Zwłaszcza, że teraz, odkąd byli dorośli, trafiały im się takie, gdzie musieli
opiekować się dziećmi. A to był koszmar.
–
Chcesz iść do biblioteki? Bo z treningiem wolałbym poczekać do jutra.
–
Mhm. Tym bardziej, że musimy… To znaczy, jak chcesz, oczywiście, dokończyć
temat genjutsu. – Zadowolony Naruto założył ręce za głowę i pomaszerował
przodem.
I kto by kiedyś pomyślał, że wizja nauki
będzie w stanie wywołać na jego twarzy taki uśmiech. Bo na pewno nie on sam.
Dzięki za kolejny rozdział. Ciekawe co z tą nieudaną techniką... Może jednak nie była taka nieudana i coś jeszcze z tego wyniknie. Pozdrawiam i weny Wam życzę.
OdpowiedzUsuńSakura to ma z nimi pod górkę. Ciekawe co będzie, jak się dowie (bo coś cię w końcu wydarzy, czuję to). A Hinata? Fajnie by było jakby ktoraś złapała ich, jak siew końcu pocałują. Bo pocałują na pewno.
OdpowiedzUsuńAle moim mistrzem dzisiaj był Sai, którego Ino musiała szturchać, żeby nie mówił o penisach :D
Weny, dziewczyny. Uwielbiam to.
Hachi
Rozbawił mnie Sai, bezpośredni jak zawsze. Widzę, że Naruto z Sasuke znów są nierozłączni. A gest Uchihy z jedzeniem i jego zazdrość jest bezcenna- taki kochany <3 Jak zwykle z przyjemnością czytałam rozdział aż mnie serduszko zabolało widząc koniec strony. Bardzo wciągający jest ten fanfik.
OdpowiedzUsuńSpoiler
Rozdział świetny! Miałam niezły ubaw! Sai i ta jego bezpośredniość xD
OdpowiedzUsuńPewnie niektórzy znajomi Naru i Sasu już się domyślają, że coś jest na rzeczy i zaraz zaczną obstawiać, kiedy się zejdą xD Najbardziej pewnie będą ich shipować Ino i Lee xD
Sasek jest taki kochany dla Naruciaka! Martwi się o niego, karmi go, jest o niego zazdrosny ^^ Taki Sasuś to skarb! Naru! masz go całego dla siebie :)
Czeakam na next! Weny dziewczyny! :*
To niesamowite jak potraficie wstrząsnąć moimi emocjami, kiedy czytam o relacji chłopaków! Uwielbiam to opowiadanie i zawsze z ogromną niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały :D
OdpowiedzUsuńŚwietnie się czyta! Oby tak dalej dziewczyny! :)
Uwielbiam to opowiadanie! Jest naprawdę świetnie napisane i już nie mogę się doczekać aż między chłopakami zaczną lecieć iskry!
OdpowiedzUsuńŻyczę dużo weny dziewczyny~!
Hahaha! Sai, ty ciulu! Wielbię twój cięty język!
OdpowiedzUsuńA dla Waszej informacji, jeszcze nie znam go z anime, ale już lubię :D. Palant!
Hej,
OdpowiedzUsuńwspaniale, ocho Sasuke sam poszedł po ramen dla Naruto ;) i jest z nim umówiony... Sakura co to ma znaczyć, że Sasuke ma się w końcu z Tobą umówić?
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Heyo.
OdpowiedzUsuńMimo że w anime Sai czasem mnie wkurzał, to tutaj go lubię. Przekonuje się do tej postaci.
Ah szkoda mi Shikamaru, tak ciężko pracuje, a nawet odpocząć mu nie dadzą.
Dalej to opowiadanie wywołuje we mnie mocne emocje i fascynację. Jakbym czytała pierwszy raz, a tak nie jest. Cudo.
Pozdrawiam Deia