Przed
budynkiem Akademii, w której znajdowała się biblioteka, panowało małe
zamieszanie. Kiba, przytrzymywany przez Hinatę, wyrywał się z pięściami w
stronę Saia, który stał naprzeciwko z uśmiechem na ustach. Ino coś do niego
mówiła, a Sakura wydawała się ją popierać, bo przytakiwała. Otaczało ich
kółeczko znajomych, którzy dzisiaj stawili się chyba w komplecie.
–
Co tu się stało – zapytał Naruto Shikamaru, który stał w lekkim oddaleniu od
całej grupki.
–
Eh… – ten tylko westchnął. – Bibliotekarka wszystkich wyrzuciła, bo Kiba i Sai
omal się nie pobili. Dała zakaz wstępu do jutra.
–
Oni? A o co?
–
Sai powiedział, że skoro Byakugan widzi przez ubrania, to rozumie, dlaczego
Hinata odwiedzała cię codziennie w szpitalu… No wiesz… – Spojrzał sugestywnie
na Naruto, który wykazywał niezrozumienie. – No że chce sobie ciebie pooglądać…
Eh, to naprawdę kłopotliwe. – Shikamaru podrapał się po głowie, ale mimo całego
swojego znudzenia, zdołał kątem oka zauważyć pojawiającą się na twarzy Sasuke
wściekłość. – Tak czy inaczej, Kiba stanął w jej obronie i chciał mu przywalić,
a bibliotekarka to zobaczyła i…
–
Sasuke! – rozległ się czyjś entuzjastyczny głos. I, o dziwo, nie był to głos
Sakury. Wszyscy obejrzeli się, spoglądając w stronę drogi, po której w tym
momencie szły dwie osoby. Czerwonowłosa dziewczyna w okularach i towarzyszący
jej chłopak z mieczem na plecach.
–
A oni co tu robią? – Sasuke spojrzał zdziwiony. Karin i Suigetsu w Konoha?
–
Też chciałabym to wiedzieć! – Sakura pojawiła się nagle bardzo blisko niego.
Była wyraźnie zdenerwowana.
–
Sasuke, dobrze cię widzieć! – Karin podbiegła, próbując uwiesić się na jego
ręce, ale Sakura stanowczo ją odciągnęła. Po chwili ich spojrzenia się spotkały
i można było odnieść wrażenie, że przeszły przez nie błyskawice.
–
Sasuke, nie wiedziałem, że masz dziewczynę – uśmiechnął się wrednie Siugetsu,
patrząc to na Sakurę, to na swoją towarzyszkę, chcąc ją sprowokować.
–
Cooo?! Sasuke, powiedz że to nieprawda! –
Karin niemal załkała.
–
To nieprawda – odpowiedział beznamiętnie Sasuke, nie patrząc na żadną z
dziewczyn. Zaczynały go irytować. – Co tu robicie? – spytał.
–
A wiesz, byliśmy niedaleko i Karin powiedział, że koniecznie musimy wpaść w
odwiedziny. Chciała cię zobaczyć i… – Suigetsu nie zdążył dokończyć, po padł na
ziemię po celnym i brutalnym ciosie. – Oj, daj spokój, co? Jakby ktoś jeszcze
nie wiedział, że latasz za Sasuke, bo go kochasz, Uzumaki!
W
jednej chwili nastała absolutna cisza. Sai i Kiba przestali się kłócić i w
ogóle nikt nie był w stanie wydobyć z siebie słowa. Wszyscy patrzyli na Naruto.
Naruto, który chyba jeszcze nigdy nie był tak zaczerwieniony jak w tym
momencie. Zwłaszcza, że każdy gapił się na niego tak, jakby właśnie
zakomunikował, że woli zostać Kage jakiejś innej wioski. Odchrząknął i rzucił
nerwowe spojrzenie Sasuke, który jednak wydawał się być całą sytuacją...
rozbawiony? A Naruto, jak ostatni kretyn, nie wiedział, co na to odpowiedzieć.
Po prostu go zatkało. Normalnie zacząłby wrzeszczeć i próbować wszystkich
przekonać, że ostatnią rzeczą, o jakiej myślał, było jakieś tam uczucie do
Sasuke. Tylko problem w tym, że to „jakieś tam„ uczucie naprawdę istniało. Ten
pocałunek... Cholera.
–
Uzumaki? – Kiba zerknął na Suigetsu. – Że... niby nasz Naruto Uzumaki? –
zapytał i zaśmiał się, przejmując rolę tego, który miał rozładować atmosferę. –
Przecież oni się nienawidzą!
–
Nie, chodziło mi o... – Suigetsu już chciał wyjaśnić, ale Karin dźgnęła go
między żebra tak mocno, że krzyknął zaskoczony, o mało się nie przewracając. –
Dlaczego w jego towarzystwie stajesz się taka nieznośna? – warknął,
rozmasowując bok ciała. Nie żeby jego towarzyszka kiedykolwiek była znośna, ale
w takich sytuacjach przechodziła zawsze samą siebie.
–
Wystarczy – odezwał się nagle Sasuke. – Przestańcie robić z siebie widowisko.
–
Shannaro! – wrzasnęła Sakura i doskoczyła do Suigetsu. – Ty! – Chwyciła go za
koszulkę. – Ty masz natychmiast
wyjaśnić, dlaczego powiedziałeś, że Naruto kocha Sasuke! Ale już! – Suigetsu
próbował się odsunąć, bo w tym momencie furia w oczach Sakury była gorsza niż
ta Karin przed chwilą.
–
Co? Przecież nic takiego nie powiedziałem – jęknął, gdy zarobił po raz kolejny
tego dnia w głowę, znów lądując za ziemi.
–
Sakura, zostaw go – Sasuke zdecydowanym ruchem ręki zablokował jej kolejny
cios. – Uspokój się, do cholery! – złapał ją za ramię i odciągnął od kolegi z
byłej drużyny.
–
Czy wszystkie baby muszą być tak brutalne? – Suigetsu z trudem podniósł się z
ziemi. – Dobra, chodźmy stąd i to jak najszybciej – mruknął, czując, że skutki
tego uderzenia, będzie odczuwał jeszcze długo.
Przez
nagły wybuch Sakury nikt nie zauważył, że Naruto gdzieś zniknął. Sasuke
rozejrzał się, ale nie wyczuł jego chakry. Najwyraźniej starał się ją ukryć i
tym razem wyszło mu to doskonale. No nic, później go poszuka i wyjaśni
wszystko. Teraz musiał rozdzielić to towarzystwo, bo zaraz zaczną się bić na
poważnie.
–
Suigetsu, Karin… – Dał im do rozumienia, żeby poszli z nim. Na palący, pełen
wyrzutu wzrok Sakury, nie zareagował w żaden sposób.
Naruto
długo siedział na jednym z dachów i próbował przeanalizować całą sytuację. Po
pierwszym szoku, który spowodowały słowa Suigetsu, przypomniał sobie pewną
rozmowę z Kakashim, którą odbyli krótko po zakończeniu wojny. Kakashi
opowiedział mu wtedy o klanie jego matki i wspominał coś o tym, że wszyscy jego
członkowie mają czerwone włosy. Z tego klanu wywodził się na przykład Nagato. I
choć Naruto nie był zbyt bystry, teraz skojarzył sobie fakty. Jeżeli dobrze się
domyślił, to…
–
Nazywasz się Karin Uzumaki, prawda – przeskoczył na mur przy bramie wioski, a
potem wylądował na ziemi, stając naprzeciwko dziewczyny. Był już prawie
wieczór, ale wcześniej nie zamierzał przeszkadzać, chyba mieli swoje sprawy do
omówienia. Sasuke uśmiechnął się lekko. A więc jednak młotek sam się
zorientował.
–
Tak, a co? – Karin, która była zła, że przez pół dnia Sasuke nie reagował na
jej próby uwiedzenia go, fuknęła tylko.
–
A to, że pochodzimy z tego samego klanu. Jesteś nawet podobna do mojej matki… –
Naruto zamilkł, widząc rosnąca wściekłość na jej twarzy. – I masz chyba podobny temperament – dodał,
widząc jak po raz kolejny wyżywa się na swoim towarzyszu, za coś, co przed
chwilą szepnął jej do ucha.
–
I co z tego? – warknęła, ściskając głowę Suigetsu, jakby chciała przetestować
jej wytrzymałość.
–
Po prostu chciałem cię poznać. Wiesz, w końcu jesteśmy jakąś tam daleką, ale
jednak rodziną – zaśmiał się Naruto.
Karin
puściła w końcu Suigetsu i przybliżyła do niego twarz, przyglądając mu się
uważnie. Po chwili chwyciła go za czuprynę. Sądząc po kolorze włosów, Naruto
mógł być jej krewnym tylko pośrednio.
–
Może innym razem – burknęła i odsunęła się. Naprawdę nie miała humoru na żadne
pogawędki. No chyba, że z Sasuke. Który teraz to już w ogóle permanentnie ją
ignorował, patrząc na swojego przyjaciela.
–
Karin – upomniał ją po chwili. – Naruto i ty nosicie to samo nazwisko,
porozmawiaj z nim chociaż.
–
Co?! Niby dlaczego… – zamilkła, gdy zobaczyła jego minę.
Karin
bywała irytująca, jak każda dziewczyna zresztą, ale Sasuke rozumiał, dlaczego
jego przyjaciel, mimo że niewiele ich łączyło, chciał z nią porozmawiać. Do tej
pory nie znał nikogo nawet ze swojej dalekiej rodziny.
–
No dobra, niech ci będzie, ale pamiętaj, że robię to tylko dla ciebie! –
warknęła, mając cichą nadzieję, że jakoś jej to wynagrodzi. – No więc? –
zwróciła się bezpośrednio do Naruto. – Co chcesz wiedzieć, hm? Ty nawet nie
wyglądasz jak ktoś z klanu Uzumaki – jeszcze raz przyjrzała mu się krytycznie.
–
Karin! – warknął Sasuke, tracąc cierpliwość. Jak to się działo, że ta dziewucha
potrafiła być miła tylko dla niego?
–
Chodzi ci o włosy, tak? – zaśmiał się Naruto, czochrając swoją czuprynę. – Mam
je po tacie. I właściwie też w normalnych okolicznościach nie nazywałbym się
Uzumaki tylko Namikaze, tak mi przynajmniej powiedział Kakashi-sensei… – zaczął
potok słów.
Po
dobrej godzinie Karin siedziała na jednym z kamieni i przytrzymywała głowę na
rękach, a Suigetsu, opierający się plecami o jakieś drzewo, po prostu spał.
Tylko Sasuke wydawał się słuchać uważnie tej paplaniny. Bo to było dość
ciekawe. Większość z tych faktów oczywiście już dawno znał, ale dowiedział się
też kilku nowych, interesujących rzeczy. Bo Naruto opowiedział Karin prawie
całą historię swojego życia. A ona, przez wzgląd na niego, słuchała cierpliwie
i choć reagowała żywiej tylko wtedy, gdy zaczynał mówić o nim, o ich wspólnych
przejściach, to jednak zachowywała się bardzo poprawnie.
–
No, to by było na tyle, jeżeli chodzi o mnie – zaśmiał się znów Naruto,
wyrywając tym samym ze snu Suigetsu.
–
Karin, masz małe cycki… – ten wymamrotał jeszcze chyba w półśnie, a zaraz potem
poderwał się, gwałtownie mrugając oczami. Ale było już za późno na ucieczkę.
Niebezpieczeństwo z czerwonymi włosami właśnie się zbliżało i po chwili
uderzyło niczym huragan.
–
Jak śmiesz tak się do mnie odzywać przy Sasuke – wycedziła przez zaciśnięte
zęby Karin i walnęła go tak, że prawie wbił się w glebę. – Ty… – poprawiła
kolejnym ciosem – …nieokrzesany… – i jeszcze jednym – …kretynie!
Naruto
aż jęknął. Jeżeli jego ojciec miał tak na co dzień, to zaczynał mu współczuć.
–
Uspokójcie się! – Dwa słowa Sasuke sprawiły, że Karin na powrót złagodniała.
–
Właśnie. Od dawna powinniśmy już być w kryjówce i zdać raport – jęknął
Suigetsu. Po dzisiejszym dniu powinien chyba poprosić Orochimaru o urlop. –
Musimy iść.
–
Ej, ale ja nie zdążyłem jeszcze dowiedzieć się niczego o tobie! – wrzasnął
Naruto, wskazując palcem na Karin. – No zostańcie jeszcze trochę.
–
Następnym razem, Naruto – uspokoił go Sasuke.
–
Następnym razem? To znaczy, że zapraszasz mnie tu znów, Sasuke? – Karin aż przysiadła
z wrażenia. Sasuke ją zapraszał. Jasna cholera!
Sasuke
tylko coś mruknął pod nosem, ale kiwnął głową. Co prawda dzisiaj wcale nie
przybyła tu na jego zaproszenie, ale skoro Naruto chciał poznać swoją rodzinę,
musiał ją zapewnić, że jest mile widzianym gościem.
Odprowadzili
ich kawałek, a teraz wracali z powrotem w stronę zachodniej bramy.
–
Dlaczego mi nie powiedziałeś, że dla mnie prawie dałeś się skatować? – zapytał
Sasuke, gdy weszli z powrotem do wioski. Tak, dobrze wtedy słyszał. Ten młotek
w tej swojej gadaninie chyba się zagalopował i powiedział coś, czego jemu nigdy
nie mówił. Że prosząc o zostawienie jego, zbiegłego ninja, przy życiu, dał się
pobić prawie do nieprzytomności.
Naruto
zwolnił kroku, aż w końcu całkiem się zatrzymał. Mrugał przez chwilę, jakby
dopiero teraz docierało do niego, co tak właściwie mówił Karin. A mówił rzeczy,
które nigdy miały nie dotrzeć do uszu Sasuke. Bo w końcu on był typem osoby,
która nie przejmowała się za bardzo innymi. Dałby sobie rękę uciąć, że nie
będzie dociekał historii, nie będzie pytał, w jak sposób i dlaczego Naruto tak
zaciekle o niego walczył przez tamte lata.
–
Mówiłem ci, jesteś moim przyjacielem – powiedział, chociaż teraz miał wrażenie,
że ten argument wcale nie był przekonujący. Bo nawet przyjaciele nie poświęcali
się dla siebie aż tak bardzo. – Idziemy coś zjeść? Przez to gadanie zgłodniałem,
a jak jestem głodny, to nie mogę myśleć, przecież sam wiesz, draniu! – Naruto
roześmiał się sztucznie.
–
Do Ichiraku? – Sasuke wskazał na uliczkę, którą najszybciej doszliby do knajpy.
–
Tak, tak, jasne, że do Ichiraku! Co sobie zamówisz, bo ja...
–
Więc dlaczego, Naruto? – Sasuke, chociaż Naruto łudził się, że odpuści, nie
odpuszczał. I wiedział, że w końcu będzie musiał coś odpowiedzieć. – Nawet
Sakura chciała mnie wtedy zabić, a ty ciągle... Wiara w ludzi to jedno, ale
ściganie mnie przez tyle lat, to coś zupełnie innego.
–
No, wreszcie was znalazłam! – usłyszeli za plecami głos Sakury i odwrócili się,
a Naruto po raz pierwszy od dawna miał ochotę rzucić się jej na szyję. –
Szukałam was, bo Tsunade chciała widzieć Naruto.
–
Oj, dzięki Sakura-chan. – Naruto w tym momencie był jej naprawdę wdzięczny za
wybawienie go z tej ciężkiej sytuacji. Oczywiście wiedział, że w końcu będzie
musiał jakoś uzasadnić Sasuke swoje postępowanie, ale przynajmniej teraz dostał
trochę czasu do namysłu. Przecież nie może mu powiedzieć, że… Że, no właśnie,
co? Że mu na nim zależało jak na nikim innym na świecie i nigdy by go nie
zdradził, mimo iż zachowywał się jak ostatni kretyn? Tak, na pewno zabrzmiałoby
to dobrze. Zwłaszcza po tej sytuacji na polanie w lesie… – Dobra, to ja lecę –
mruknął i chwilę później już go nie było.
–
Sasuke-kun… – Sakura wbiła wzrok w swoje buty, zbierając się na odwagę. –
Możemy porozmawiać? – Podniosła głowę i spojrzała mu w oczy, które w tym
momencie wydawały się być jakieś nieobecne.
–
O co chodzi? – spytał Sasuke, nadal patrząc w miejsce, gdzie zniknął Naruto.
Nadal nie mógł zrozumieć, dlaczego on był w stanie tyle w tamtym czasie dla
niego poświęcić. Przecież już dawno powinien był go znienawidzić.
–
Może przejdziemy się do Ichiraku? – zaproponował Sakura, ośmielona tym, że
Sasuke z miejsca jej nie odrzucił i nie wykręcił się brakiem czasu, jak do tej
pory robił. – Pewnie Naruto później też tam przyjdzie… – Od razu wysunęła najbardziej
przekonujący argument, mając nadzieję, że go na to złapie. I złapała. Bo
Sasuke, nadal myśląc o czymś innym, po prostu kiwnął głową. Tak, musiał
porozmawiać z Naruto jeszcze dzisiaj.
Sakura
była cała w skowronkach, gdy szła razem z Sasuke główną drogą wioski. Razem! Widziała,
że niektóre dziewczyny rzucały jej zawistne spojrzenia, inne patrzyły
zdziwione. I nie liczyło się to, że on w tym momencie w ogóle nie zwracał na
nią uwagi. Liczyło się tylko, że szedł z nią do Ichiraku. To będzie ich
pierwsza, tak długo wyczekiwana randka!
Sakura
postarała się, aby dostali stolik w zatłoczonym o tej porze Ichiraku, ale
Sasuke zdawał się nie zauważać jej starań. Wzruszył po prostu ramionami i
spojrzał na zegarek. Naruto, jeżeli chodziło tylko o jakieś badanie kontrolne,
powinien zaraz przyjść. I zmusi go, by mu odpowiedział. Nawet jeżeli będzie
musiał najpierw skopać mu tyłek.
–
Twoi znajomi długo zabawią w mieście? – zapytała Sakura, jak gdyby nigdy nic,
gdy już zajęli miejsca naprzeciwko siebie.
–
Suigetsu i Karin? – spojrzał na nią zdziwiony.
–
No tak, twoja była drużyna. – Sakura zmarszczyła lekko brwi i przygryzła wargę.
Dziwnie było nazywać tych ludzi w ten sposób, bo to oni byli jego prawdziwą
drużyną – ona, Naruto i Kakashi. Czuła się trochę zazdrosna, bo, jakby nie
było, tamta dziewczyna spędziła z Sasuke więcej czasu niż ona. Może nawet sam
na sam… Aż zacisnęła pięści
–
Nie, byli tylko przy okazji – odpowiedział i spojrzał na kartę. Nie wydawał się
zbyt zainteresowany rozmową z Sakurą. To znaczy – do tej pory zwykle nie był zainteresowany
rozmową z nią, ale dzisiejszego wieczora wyjątkowo nie wykazywał chęci
współpracy.
–
No... to w sumie okej. Brakuje ci Wioski Dźwięku? – brnęła dalej, nie wiedząc
za bardzo, co powiedzieć, żeby skupić na sobie jego uwagę. Wyczuwała na sobie
spojrzenia dziewczyn, będących w lokalu i była niemal pewna, że potem wszyscy
będą plotkować, że wielki Sasuke Uchiha w końcu umówił się na randkę. I to z
kim?! Aż uśmiechnęła się do siebie, czując przypływ pewności siebie. – Zresztą,
to nieważne, prawda, Sasuke-kun? Teraz już jesteś w domu. Za niedługo egzamin
na jounina, jak idą ci przygotowania? Dużo czasu spędzasz na uczeniu Naruto,
ale znając ciebie, sam masz już wszystko w małym palcu, co? – zapytała i
pochyliła się nad stołem, przyciskając łokcie do ciała. Lata spędzone z Tsunade
nauczyły ją kilku rzeczy. Wiedziała, jak wywrzeć wrażenie na mężczyznach i na
kilku już to wypróbowała. A w tym momencie pomyślała, że nadszedł czas na
finał. To w końcu na Sasuke jej najbardziej zależało. – Jakie później masz
plany? Jak już zostaniesz joninem. – Uśmiechnęła się, opierając podbródek na
ręce. – I tak w ogóle, co zamawiamy?
–
Sakura… Gdzie dokładnie poszedł Naruto? – zapytał zniecierpliwiony Sasuke,
zupełnie ignorując cały jej wcześniejszy wywód i pozę. Po chwili, jakby czymś
tknięty rozejrzał się po sali. Wszystkie pary oczu były wlepione w ich stolik.
I już nie tylko dziewczyny, ale nawet faceci zerkali i podśmiewali się lekko.
Sasuke zauważył, że jeden z nich daje innemu jakieś pieniądze i usłyszał słowo
„zakład”.
Sakura
zamrugała lekko zdezorientowana i zaskoczona. Sasuke w ogóle nie słuchał tego,
co do niego mówiła. Ręce jej opadły, bo już naprawdę miała dość gadania o
Naruto. Ona też stanowiła część drużyny siódmej, uważała się za jego
przyjaciółkę i była już po prostu sfrustrowana. Musiała w takim razie zadziałać
inaczej.
–
Gdzie? Mam nadzieję, że na randkę. Wiesz, Hinata ciągle o niego pytała…
Musiałam skłamać, że Tsunade go szuka. – Sakura wydawała się bardzo z siebie
zadowolona. – Sasuke-kun… Może i ty powinieneś sobie kogoś znaleźć – zasugerowała
już poważniejszym tonem.
–
Kogoś znaleźć? Masz rację. – Sasuke wydawał się wkurzony nie na żarty. – Tylko
przysięgam, że jak tego kogoś znajdę, to dostanie taki wycisk, że się nie
pozbiera.
–
C-co? – Sakura zamrugała, bo w pierwszej chwili pomyślała, że mówił o niej.
Dopiero później przyszła chwila refleksji, że przecież Sasuke, jeżeli miał
kogoś na myśli, to raczej Naruto. Zacisnęła usta, próbując opanować złość.
Oczywiście na Naruto, bo on, nawet jeżeli był nieobecny, to i tak wszyscy o nim
rozmawiali. – Nie, nie o to mi chodzi! – powiedziała stanowczym głosem, a jej
oczy zabłysnęły. – Naruto spotyka się z Hinatą i... Jesteś jego przyjacielem,
nie chcesz, żeby był szczęśliwy? Żeby mu się udało? Obaj powinniście ułożyć sobie
w końcu życie. Popatrz, co robi reszta naszych znajomych... A wy ciągle chodzicie
tylko na treningi. I tak jesteście dużo silniejsi niż jakakolwiek inna osoba w
wiosce! Nie chcecie mieć własnych rodzin? – zapytała błagalnym tonem, czując,
że była na granicy desperacji. – Naruto na pewno chciałby ją mieć, a dzięki
Hinacie...
–
Jestem już. – Naruto pojawił się przy ich stoliku cały zasapany. – Cholercia,
Sakura-chan, jesteś pewna, że babcia Tsunade mnie szukała? Okazało się, że nie
ma jej w szpitalu. Chciałem ją szybko znaleźć, ale w końcu tak zgłodniałem, że
stwierdziłem, że chyba się nie pogniewa, jak pójdę na ramen. – Położył dłoń na
karku i zaśmiał się. – Dobra, zamówiliście już coś? Rany, jak dawno nie
jedliśmy wszyscy razem, normalnie jak za dobrych, dawnych czasów! – paplał
wesoło Naruto, a później na głos zaczął wybierać ramen dla siebie.
Sakura
przełknęła ciężko ślinę, ale złość po chwili jej przeszła. Zwłaszcza, gdy
wyczuła na sobie ostre, przeszywające spojrzenie Sasuke. Przeklinała się w
myślach, bo chociaż próbowała, znowu poniosła klęskę. Ciągle coś jej
przeszkadzało. I tym czymś był głównie Naruto.
–
No co tak siedzicie, jakbyście ducha zobaczyli? Co? Nie spodziewaliście się
mnie? – zaśmiał się znowu, ale nagle zamilkł. – Chyba nie jesteście na randce?
–
Nie, nie jesteśmy na randce. Czekałem na ciebie, bo mamy niedokończoną rozmowę.
– Sasuke odwrócił się bardziej w jego stronę, bo Naruto zajął miejsce przy nim.
–
Tak, ale... No przecież nie będziemy Sakury zanudzać naszymi rozmowami. –
Naruto uśmiechnął się do przyjaciółki szeroko. – No więc, Sakura-chan? Co
zamawiasz? Ja stawiam. Tobie, draniu, też, a co, poznaj chamskie serce, jak to
mówią! – rzucił i znowu się roześmiał. Na pierwszy rzut oka zachowywał się
normalnie, ale bystre oko mogło zauważyć, że jego głos był wyższy niż
zazwyczaj, a ruchy bardziej nerwowe. A tak się składało, że Sasuke miał parę
bardzo bystrych oczu.
Naruto
jadł ile wlezie, a w przerwach cały czas gadał. Sasuke już dawno powinien wziąć
go za fraki, wywlec stad nawet siłą, ale wiedział, że jeżeli ten nie naje się
do syta, to nic z rozmowy nie wyjdzie. Westchnął, gdy zamówił jeszcze jedną
porcję. Miał wrażenie, że jeszcze chwila, a jego mózg zamieni się w makaron.
Sakura ciągle do niego zagadywała, robiąc chyba dobrą minę do złej gry, bo
najwyraźniej bardzo nie na rękę była jej obecność Naruto, który, według niej,
miał robić w tym czasie coś innego. Sasuke przymknął oczy, zniecierpliwiony.
Miał już dość wszystkiego. Cały ten dzisiejszy dzień odbije się zapewne na jego
psychice, bo kiedy wróci do domu, położy się do łóżka i zaśnie, będą mu się
śniły koszmary z Karin i Sakurą w rolach głównych. Chociaż… Zastanowił się
chwilę. Tak naprawdę wizyta Karin okazała się bardzo przydatna. Gdyby nie ona,
to nigdy by się nie dowiedział, co ten żarłoczny młotek zrobił. Wcześniej nie
miał pojęcia… To znaczy, wiedział, że miał obsesję na punkcie tego, by
sprowadzić go do wioski, ale nie pytał, jak to wszystko wtedy wyglądało z jego
punktu widzenia, bo Naruto nigdy nawet słowem się nie poskarżył na tamten czas.
Sasuke myślał więc, że po prostu go ścigał dla zasady, jak to on mówił… „Bo
jesteś moim przyjacielem”. Tak, był jego przyjacielem. Zawsze. Dlatego właśnie
swego czasu tak desperacko pragnął zerwać z nim więź. Tylko że teraz… Teraz to
wykraczało już zdecydowanie poza granice przyjaźni.
–
No pocałujecie się w końcu czy nie? – Do ich stolika podszedł Kiba, który miał
nietęgą minę. – Postawiłem na to pół wypłaty.
Przerwać w takim momencie...
OdpowiedzUsuńA tak w ogóle to świetny rozdział, nie nogę sie doczekać kolejnego rozdziału.
Hahaha! Kiba jest najlepszy... Oni dalej myślą, że kiedy była mowa o Uzumakim, to o Naruto... Hahaha... Wielkie dzięki i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTarzanie się po dywanie ze śmiechu w moim wykonaniu nie jest normalne według domowników w moim domu xD Chyba chcą mnie posłać do dobrego psychologa xD
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział! Nieźle się uśmiałam :D Nie wiem czy stawiacie na pisanie komedii, ale cudownie Wam to wychodzi! To opowiadanie stanowi miły odskok od depresyjnych książek, opowiadań i innych tekstów, które czytam na co dzień.
Nie mogę się doczekać tych iskierek pomiędzy Naru i Saskiem ^^ Chyba się z tym nie spieszycie xD
Uwielbiam w opowiadaniach przemyślenia bohaterów. Trochę mi tego brakowało. Może jakiś fragment myśli innych bohaterów? Może Kiby, Shikamaru, Tenten? Ciekawi mnie jak oni to wszystko widzą.
Pozdrawiam!
Nie, to nie ma być komedia, ale wątków humorystycznych będzie dużo. Tak jak zawsze było w samym anime.
UsuńCo do przemyśleń innych bohaterów - będą, ale raczej epizodyczne :)
O matulku !.* jej az musialam kilka rszy przeczytac dwa ostatnie zdania. Łał!! Jeju weny zycze i czekam na ciag dalszy ;) byle szybko!;3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Rozdział super. Dobrze się czytało, fajnie przedstawiłyście bohaterów no i końcówka najlepsza jest według mnie. Przeważnie przy takich akcjach jak ta na końcu tego rozdziału robi się zakłady :) Tylko mi się jedna rzecz nie podoba ale to aż tak bardzo nie ma związku z waszym opowiadaniem. Ja osobiście uważam że oni nie powinni mieć dzieci i żon jeśli naprawdę się kochają. Owszem zakazana miłość pobudza wyobraznię czytelników ale ja osobiście uważam że nie można nazwać przyjaciółmi osób które nie tolerują związku swoich najlepszych przyjaciół. Nie mówię że muszą akceptować i że musi im się to podobać ale jeśli to są bliskie im osoby to powinni chociaż to tolerować. A chować się jak szczur w klatce żeby tylko inni się nie dowiedzieli o tym to jest to naprawdę przykre i przygnębiające. Co złego jest kurcze w tym że dwie osoby się kochają czy to takie ważne jakiej są płci? Nie mówię akurat o waszym opowiadaniu bo z tego co zrozumiałam opieracie się na mandze chyba więc nie mam o to do was żalu tylko najbardziej to autora mangi. Nie dość że zrobił te parringi tylko dla kasy taka prawda to musiał akurat łączyć naszych głównych bohaterów nie mógł innych osób? Prędzej mnie piorun trzaśnie niż uwierzę w to że sasuke kocha sakurę osobę którą próbował zabić i którą przez całe anime szczerze gardził. A co do naruto to uważam że kocha hinatę ale jak siostrę nie partnerkę. Może nawet się z nią ożenił żeby jej zadośćuczynić bo może obwinia się o to że to przez niego zginął jej kuzyn no i dla przykrywki pewnie też chociaż skoro sasuke się ożenił to pewnie naruto nie chciał być gorszy. Ale przyznacie mi rację? Przecież chyba tak to wygląda prawda? No i bądzmy szczerzy gdyby on ich rzeczywiście połączył nikt by nie kupił takiej mangi mam na myśli facetów no bo to w końcu jest shonen a którzy faceci tolerują gejów? Mało którzy taka prawda pewnie mało który kupiłby mangę a autor przecież żyje ze sprzedaży swoich dzieł taka prawda niestety. Pewnie gdyby to haku był głównym bohaterem to nikt by nic nie powiedział bo w końcu on wygląda na geja ale sasuke który przecież nie wygląda i się nie maluje no i jest mega silny to jak on by niby mógł nim być? Przecież geje to cioty tak bynajmniej myśli większość nie mogą być silni bo tylko hetero to prawdziwi faceci i twardziele. Durne stereotypy i tyle. I przepraszam że się tak rozpisałam ale chciałam napisać co czuje i co o tym myślę i wiem że też lubicie ten parring a chciałam żeby ktoś spróbował mnie zrozumieć. Bo gdzie o tym bym nie napisała to wszyscy mi nie wierzą i nie są zachwyceni moim tokiem myślenia ale mam nadzieję że was moim wpisem nie uraziłam .
OdpowiedzUsuńDzięki za tak rozbudowany komentarz.
UsuńCo do pytania, czy nas nie uraziłaś, trochę tego nie zrozumiałam, bo my tu przedstawiamy właśnie alternatywną wersję tego, co wymyślił Kishimoto i nasz pomysł na to, co się działo po wojnie. A znaczy to dokładnie tyle, że mamy takie samo zdanie jak Ty :)
Tak, te paringi SasuSaku i NaruHina są zrobione na siłę, imo tylko po to, żeby potem można było trzepać kasę na Boruto. Taka prawda. Gdyby nie to, skończyło by się zapewne na walce w Dolinie Końca, gdy Sasuke i Naruto leżą obok siebie i w końcu przyznają, że są dla siebie ważni. Tak więc, ja myślę dokładnie tak samo jak ty. Jedyna silna więź w tym anime/mandze istniała TYLKO pomiędzy Naruto i Sasuke, nawet Sasuke na końcu mówi, że Naruto jest JEDYNĄ osobą, z którą łączy go więź i właśnie dlatego musi ją zniszczyć, bo przeszkadza mu w realizacji planów. Sakurę miał do końca gdzieś, co wybitnie pokazał w jednym z ostatnich odcinków.
Tak więc, zgadzam się z tobą w stu procentach. I dlatego też powstał ten fik. To jest historia napisana tak, jak my byśmy chciały, żeby to wyglądało. Czyli, jak się można domyślić po adresie bloga, to właśnie Sasuke i Naruto będą parą :)
Głupie jest też to, że to Boruto będzie najprawdopodobniej silniejszy od Naruto. Wszystko przemawia na niekorzyść nowej mangi - przede wszystkim nowy autor, który musiał stworzyć nowych bohaterów, żeby ich jakoś poprowadzić. To tak, jakby Rowling oddała teraz pisanie nowych rzeczy do kolejnych pokoleń HP komuś innemu. E-e, to głupie. Zresztą Kisiel nie jest lepszy - Sasuke pomaga im przez większość wojny, a później dostaje porażenia i jest tym złym (bo trzeba jakoś uargumentować ostatnią walkę między Sasuke i Naruto).
UsuńNaruto to manga bardziej dla nastolatków, więc robienie z głównych bohaterów gejów byłoby ogólnie samobójstwem i rzeczą według mnie głupią. Według mnie wystarczyło nie robić z Boruto głównego bohatera. Niech już mają te rodziny i dzieci, ale niech będą one na dalszym planie, a głównymi bohaterami niech wciąż będzie Sasuke i Naruto. Przynajmniej ja to tak widzę. No ale to już takie gdybanie.
Tak jak Indra napisała, to opowiadanie jest taką naszą wersją ciągu dalszego w mandze :)
Dzięki że przynajmniej wy się ze mną zgadzacie :) W internecie są prowadzone regularne tzw . ,,wojny" znaczy kłócą się różni ludzie o naruto i jak ktoś powie coś nie tak to jest zaraz atakowany i obrażany dlatego uznałam że tak to nie warto się w ogóle kłócić. A oglądacie może dalej naruto? Znaczy obecnie to te nowelki? Co o nich sądzicie? No mnie też denerwuje ten cały boruto. Jeszcze jak on ma być głównym bohaterem to naruto i sasuke będą na drugim planie i pewnie niezwykle rzadko będą ich pokazywać. Zastanawiam się czy w ogóle będę to oglądała. Co do Rowling to ta jej nowa książka też do mnie specjalnie nie przemawia bo jakoś nie wierzę żeby ta cała Delphi była córką voldemorta w ogóle do niego nie podobna o belatrix to już nie wspominając. I te ich dzieci takie jakieś niewydarzone. Ja to bym chciała poznać więcej faktów co do przeszłości voldemorta bo to moja ulubiona postać w tych książkach. No według mnie to też byłoby samobójstwem bo nie przyniosło by oczekiwanych korzyści materialnych póżniej tylko że jak już się z kogoś zrobiło geja to niech się hetero na siłę z niego nie robi bo to naprawdę śmieszne. I sakura do tego szkoda słów. Sory jeśli mnie nie zrozumiałyście bo mi chodziło tylko o to że wzięłyście przykład z mangi w tym sensie że oni mają rodziny ale rozumiem że to alternatywny świat tylko że ja nie jestem zwolennikiem tego. Bo ja bym nie oszukiwała że kocham kogoś dla dziecka bo to najgorsze co może być. Jakie zdanie by miało to dziecko o takich rodzicach w przyszłości. Dlatego jest na to jedna radna: I nie mam na myśli tylko naruto ale i ogólnie otaczający nas świat w którym żyjemy. Trzeba edukować społeczeństwo a już zwłaszcza te małe np wsie, małe miasta że w homoseksualizmie nie ma nic złego.Ci ludzie nie są grozni dla społeczeństwa. Że po prostu chcą kochać i być kochanym jak każdy z nas.A jeśli będziemy tak postępować, tworzyć rodziny dla dzieci tylko to nic się nie zmieni w tym społeczeństwie. Z jakiej racji ci ludzie mają się ukrywać czy oni zrobili komuś coś złego. Ja osobiście uważam bynajmniej jeśli chodzi o sasuke i naruto że gdyby chcieli być ze sobą legalnie to by byli z dziećmi nawet, już orochimaru coś by na to zaradził skoro prawdopodobnie sam ma dziecko z probówki taka prawda. Może nawet tsunade jak to się mówi użyczyła mu owocu swych lędzwi jeśli rozumiecie o co mi chodzi znaczy że dała mu komórkę jajową. Ale cóż lepiej kłamać,oszukiwać własne rodziny ,żony które ma się gdzieś i których się absolutnie nie kocha a z którymi jest się dla przykrywki ,ze strachu przed własną tożsamością. Ludzie mamy 21 wiek czego tu się wstydzić. Nie lepiej być ze sobą,kochać się i starać się zmienić stosunek ludzi do osób homo, niż niszczyć innym życie. Sakura i Hinata są młode ułożyłby sobie jeszcze życie z osobami które by je naprawdę pokochały np taką sakurę całym sercem kocha lee i co z tego że nie ma urody to takie ważne, a byłaby z nim szczęśliwa dałby jej wszystko co by chciała ale nie lepiej ożenić się bo koleś przystojny i z pozycją arystokrata no szkoda słów i hinaty mi naprawdę żal ona jest w porządku i przypomina mi mnie samą z charakteru ale sakura to wredna żmija była która była mega wredna dla naruto i to jest według mnie zemsta dla niej że żyje z gejem który jej nie kocha bo karma zawsze do ciebie wróci za rok,dwa,14 lat ale zawsze wraca. No i przepraszam że znów się rozpisałam ale krócej się nie dało pokazać co o tym myślę wszystkim. Pozdrawiam was szczerze i życzę dalszych sukcesów w pisaniu bo opowiadanie świetne jest jak na razie. Tyko oby boruto się w nim za często nie pojawiał to będzie git :)
OdpowiedzUsuń"Sory jeśli mnie nie zrozumiałyście bo mi chodziło tylko o to że wzięłyście przykład z mangi w tym sensie że oni mają rodziny ale rozumiem że to alternatywny świat tylko że ja nie jestem zwolennikiem tego."
UsuńEj, ale oni tu nie mają przecież rodzin. Oni mają po 18 lat, to jest czas tuż po wojnie.
Tej sztuki na podstawie HP jeszcze nie czytałam. Co do odcinków Naruto, tych nowelek, ja akurat obejrzałam wszystkie i ta z Shikamaru np. bardzo mi się podobała. Ale teraz niestety będzie ta gorsza część, ślub Naruto i Hinaty... Mam tylko nadzieję, że nigdzie nie dadzą wątku Sasuke i Sakury, bo to będzie okropnie sztuczne i imo żałosne (ta, jasne, Sasuke nagle się zainteresował Sakurą - to byłby najbardziej beznadziejny i żałosny wątek, jaki mogli by w tych odcinkach zrobić).
To że mówiłyśmy, że piszemy alternatywę, nie znaczy, że jedyną zmianą w fabule będzie związek Sasuke i Naruto. Tak jak Indra pisze, oni mają po 18 lat, tworzymy fabułę po wojnie. Żadnego nawiązania do Boruto nie będzie. To jest NASZA kontynuacja wydarzeń po Naruto, nie sasunarutowa wersja Boruto.
UsuńChciałam was przeprosić za moją pomyłkę.Znaczy ja przeczytałam odcinek gdzie jedna z was chyba verry o ile się nie mylę kontynuuje naruto i on jest dorosły i ma dzieci i właśnie to mi się nie spodobało ale autor ma prawo do własnej interpretacji i ja to naprawdę szanuje a resztę to już napisałam w poprzednim komentarzu także nie będę się rozpisywała.Ale nie martwcie się ten cały ślub to może za parę miesięcy pokażą teraz to szukają prezent ślubny i to może potrwać z paręnaście odcinków więc długo tego pewnie nie zobaczymy na szczęście. Nie masz czego żałować ta książka nie jest za dobra ale musisz się sama przekonać najlepiej bo może tobie akurat się spodoba.Chyba nie zamierzają tego pokazać bo wiem że fani tego parinngu piszą petycje do autora żeby pokazał ten wątek heh. Ja też oglądałam te nowelki i nie są takie złe mi najbardziej podobały sie te o sasuke heh. :) Pozdrawiam i życzę owocnej współpracy i tak dobrych odcinków jak dotychczas. :)
OdpowiedzUsuńTo opowiadanie jest genialne xD Jest już późno, więc nie spodziewajcie się teraz po mnie jakiegoś konstruktywnego komentarza. Zapewne to będzie zlepek kilku zdań i skakanie z tematu na temat xD
OdpowiedzUsuńFajnie, że wprowadziłyście Karin. W mandze Naruto chyba nigdy się nie dowiedział, że jest ona z klanu Uzumaki - a przynajmniej wedle mojej wiedzy. Naruto, częściowo nieświadomie, pragnie się zbliżyć do chociaż namiastki swojej rodziny. I naprawdę fajnie to ukazałyście. Oh i podziwiam,jak razem piszecie. Czytałam już wiele "łączonych" opowiadań, jednych lepszych drugich gorszych. Wasze zdecydowanie zalicza się do tej pierwszej kategorii. Nawet gdybym chciała, raczej nie potrafiłabym określić, które zdania są pisane przez kogo. Czyta się to nadzwyczaj płynnie, więc gratuluje :)
Zdecydowanie będę czekała na kolejne rozdziały i sposób w jaki rozwinie się sytuacja między chłopakami :)
Sasuke oczywiście wszystko robi po swojemu. Najpierw ze zwykłej złośliwości i może własnej satysfakcji nie wyprowadza Naruto z błędu, odnośnie tego całego genjutsu, a teraz jeszcze gotów nararzać się głodnemu Uzumakiemu, by dowiedzieć się dlaczego ten dał sobie za niego obić buźkę.
A Naruto, jak zwykle, człowiek urodzony w czepku i pełnym rynsztunku bojowym, z wprawą unika odpowiedzi xD
A końcowy tekst Kiby? Cud, miód i maliny. Jeśli wyjdzie z tego bez uszkodzenia fizycznego tudzież psychicznego, chyba postawię mu pomnik xD
Weny życzę i już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :D
Fajnie, że ci się podoba. Karin musiała być, z nią nawet w anime jest dużo watków humorystycznych, więc nie mogło jej zabraknąć. Tak, Sasuke zawsze był złośliwy, to jego znak rozpoznawczy :P
UsuńCo do pisania razem, to pierwsza próba (pisanie w inny sposób) nam nie wyszła, ale druga już poleciała i tak własnie powstał ten fanfik :)
Nie sądziłam, że możecie mnie aż tak zaskakiwać. Śmiałam się do siebie jak głupi do sera. Dobrze, że nie czytałam tego w miejscu publicznym, bo pomyśleli by sobie, że psychicznie chora czy coś...
OdpowiedzUsuńNa pewno jeszcze raz przeczytam fika, tak bardzo mi się podoba. Nie mogę się doczekać dalszych rozdziałów.
Jesteście niesamowite dziewczyny, dziękuję <3
Spoiler
Sasuś i te jego piękne oczęta! Patrz na Naru, patrz, a później zrób coś więcej poza oglądaniem :D.
OdpowiedzUsuńHahaha! Ten tekst o makaronie z mózgu jest po prostu epicki!
Hahaha! Kiba! Ale dojebałeś :D. Wybaczcie, Kochane, ale musiałam, no po prostu musiałam! Hahaha!
Cholera! Ta historia jest tak doskonała, że zarywam kolejną nockę... A tam! Najwyżej będę wyglądała jak zombie :D.
Hej,
OdpowiedzUsuńwięc nikt nie wie, że Karin nosi nazwisko Uchiha, aż miałam wizję... Sakura już myśli o przyszłości swojej i Sasuke, a tutaj Naruto się pojawia i tekst Sasuke "o Naruto już jesteś czekałem na Ciebie" ;) dzięki tej rozmowie Sasuke dowiedział się, że Naruto wiele był w stanie poświęcić dla niego...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
A też się rozpisze, czemu by nie.
OdpowiedzUsuńOpowiadanie podoba mi się z kilka powodów, po pierwsze dlatego że jest to mój ulubiony paring. Po drugie że pokazuje alternatywny ciąg dalszy który normalnie śnił mi się nocami. Po trzecie że nie ma w nim Boruto.
Osobiście nie mam nic do fanów Boruto, ale uwazam ze to jest robione na siłę i tylko pod publikę, by sie sprzedawało,a nie tego oczekuję.
Cieszy mnie ze mam możliwość przeczytać alternatywne wydarzenia po wojnie. Rozwinięcia więzi sasunaru. Bo w głównej mierze to ona mnie interesowała w anime, (no może kilka innych też mnie interesowało ) ale nie tak jak ten wątek.
Sakura mnie wkurzała, później ją tolerowalam ale dalej miałam taki niesmak, podobnie z Hinatą. Do tej pory serce mnie boli, bo tęsknię za Nejim.
Gdyby Boruto nie był pełen filarów i oparte na samym Boruto to może bym to obejrzała. Ale nie lubie takiego zabiegu w literaturze jak i w filmach. Że oglądamy świat juz oczami nastepnego pokolenia itp... nuda
Chce wam podziękować za to że podjełyście się tej pracy by stworzy takie dzieło. Oby kiedyś zostało wydane w postaci mangi lub w wersji noweli pt.Alterantywne życia Naruto i Sasuke.
Pozdrawiam i zabieram się za czytanie tego działa.
Dlatego własnie powstał ten ff. Bo nam też nie podobało się to, co zrobili w anime. I to co zrobili ze starymi postaciami z anime. Dlatego w sumie gdyby nie Boruto, Hiden nigdy by nie powstał:)
Usuń