INFORMACJA
Do Kronik Konohy jest napisany 10-rozdziałowy sequel ze ślubem oraz 10-rozdziałowy z sytuacją, gdy Naruto zostaje Hokage. Ale udostępniam go tylko i wyłącznie osobom, które komentują treść. Treść, czyli nie jedno czy dwa zdania zdania rzucone na rozdział (z czego połowa to zwykle "pozdrawiam serdecznie").
Kroniki są już zakończone i wiele osób zdążył się przekonać, że nie robię absolutnie żadnych wyjątków.
Życzę miłego czytania:)
Do Kronik Konohy jest napisany 10-rozdziałowy sequel ze ślubem oraz 10-rozdziałowy z sytuacją, gdy Naruto zostaje Hokage. Ale udostępniam go tylko i wyłącznie osobom, które komentują treść. Treść, czyli nie jedno czy dwa zdania zdania rzucone na rozdział (z czego połowa to zwykle "pozdrawiam serdecznie").
Kroniki są już zakończone i wiele osób zdążył się przekonać, że nie robię absolutnie żadnych wyjątków.
Życzę miłego czytania:)
***
Naruto
siedział przy biurku w gabinecie Hokage i wypełniał papiery. Nie, jego marzenie
jeszcze się nie spełniło i nie nosił białego płaszcza z napisem Siódmy Hokage,
ale klika miesięcy temu Kakashi uznał, że już czas zacząć go powoli wprowadzać
w realia tego stanowiska.
Na
dzień dobry zasypał go toną dokumentów, które trzeba było przejrzeć i
posegregować. Naruto, kiedy tylko to zobaczył, chciał uciekać, zupełnie tak jak
wtedy, gdy po wojnie przynieśli mu tę stertę książek, z których wiedzę musiał
opanować, ale ostatecznie westchnął ciężko i zabrał się za to.
Nie
ma drogi na skróty… Nie ma drogi na skróty… – powtarzał sobie jak mantrę.
Jednak to nie zmieniało faktu, że praca była bardzo nużąca i przez to
wyczerpująca, tym bardziej, że musiał wstawać wcześnie rano, żeby potem mieć
jeszcze czas na trening ze swoją drużyną. W końcu zbliżał się egzamin na
chunina, a oni musieli go zdać!
W
pewnym momencie Naruto miał już tak serdecznie dość tych wszystkich dokumentów
i ślęczenia nad drobnym druczkiem, że oparł głowę na ręce i po prostu zasnął.
Śnił mu się ramen, papiery, Sasuke, papiery, Sakura, papiery, papiery, papiery…
W
końcu zerwał się gwałtownie, czując potrząśnięcie za ramię. Mruknął coś, nie do
końca od razu łapiąc, gdzie się znajduje.
Nad
nim stał Kakashi i uśmiechał się z jakimś takim zrozumieniem. Oh, tak, widział,
jak Naruto się męczy, ale nie było innego wyjścia. Rola Hokage to nie tylko
obrona wioski, ale głównie zarządzanie nią. A to się wiązało w dużej mierze z
biurokracją i Naruto musiał być na to przygotowany.
–
Sporządziłeś już raporty na temat linii budowy torów kolejowych? – zapytał.
Konoha,
zresztą nie tylko Konoha, wprowadzały unowocześnienia. Jednym z nich był
właśnie szybki transport pomiędzy krajami.
–
Tak… Nie… – Naruto zmarkotniał. Jeszcze nie zdążył tego zrobić. – Kakashi-sensei,
czy nie mogę na przykład…
–
Nie – przerwał mu Kakashi.
Wiedział,
że Naruto wolałby jakieś inne zadania, ale musiał oswoić się z pracą za
biurkiem. Potem, gdy już odda mu fotel Hokage, nikt tego za niego nie zrobi. To
on będzie musiał mieć wszystko pod kontrolą.
Naruto
spojrzał na zegarek i poderwał się z miejsca. Dochodziła jedenasta, zaraz miał
trening ze swoją drużyną.
–
Musze iść – rzucił tylko.
Po
chwili wskoczył na parapet. Tędy było szybciej.
–
Tylko pamiętaj, że o osiemnastej jest zebranie Rady! – zawołał jeszcze za nim
Kakashi.
Naruto,
odkąd zaczął zajmować się kilkoma rzeczami naraz, prawie w ogóle nie miał czasu
dla siebie. I dla Sasuke.
Sasuke
na początku starał się być wyrozumiały, nawet pokpiwał z niego i nazywał
mięczakiem, ale w końcu zaczęło go to irytować. Wielokrotnie, kiedy Naruto
wracał do domu, po prostu padał, tak był zmęczony. O seksie na łóżku w ogóle
nie było mowy, bo kiedy tylko poczuł pod głową poduszkę, od razu zasypiał. I na
nic zdawało się budzenie go, bo tylko coś pomruczał i przewracał się na drugi
bok. Sasuke był sfrustrowany. Byli parą od niecałych dwóch lat, a on już prawie
żył w celibacie. Prawie, bo zdarzał się jednak chwile, gdy udało mu się
zaciągnąć tego młotka pod prysznic i te chwile chociaż częściowo mu to
rekompensowały.
Dlatego
też Sasuke stwierdził, że gdy dzisiaj Naruto wróci, nie daruje mu choćby nie
wiadomo jak był zmęczony. Tak się na to nakręcił, że gdy tylko usłyszał klucz w
zamku, wciągnął Naruto do środka i przyparł go do ściany, nogą zatrzaskując
drzwi. Pocałował go mocno, niemal brutalnie i wsunął kolano między jego nogi. O
tak, dzisiaj nie będzie żadnych wymówek.
–
Draniu… – mruknął Naruto, ale oddał pocałunek.
Jemu
też brakowało tych chwil. Złapał Sasuke za włosy i przyciągnął do siebie
jeszcze bardziej. Ostatnio mieli tak mało czasu dla siebie.
–
Wykąpiemy się razem?
Sasuke
spojrzał na niego, a po chwili zsunął się ustami na szyję, jednocześnie chwytając
go za pośladki i ocierając się o niego. Był już pobudzony…
–
Nie teraz. – Naruto odsunął go lekko i spojrzał przepraszającym wzrokiem. – Za
chwilę mam naradę.
–
Jak raz się na niej nie pojawisz, świat się nie zawali.
Sasuke
nie odpuszczał, znów atakując jego usta. Czuł, jak pożądanie w nim rośnie z
sekundy na sekundę i nie mógł go teraz wypuścić z rąk.
Naruto
jęknął, czując nacisk na swoje krocze, ale tym razem musiał być stanowczy.
Akurat to zebranie było bardzo ważne, bo mieli omawiać sprawę, którą on sam
zgłosił.
Odsunął
się od Sasuke, a po chwili, nawet na niego nie patrząc, bo wiedział, że ten ma
mordercze spojrzenie, zabrał kilka dokumentów i wyszedł. Dzisiaj musiał być na
czas. Do tej pory nie powiedział Sasuke jaka to sprawa, mimo że ten wcześniej
kilka razy pytał. Ale nie chciał, żeby póki co wiedział, bo… Bo jeszcze by
sobie coś pomyślał. A to wcale nie było tak.
***
Wszystko
zaczęło się jakieś dwa miesiące temu. Naruto nie był jeszcze pełnoprawnym
członkiem Rady, ale od jakiegoś czasu Kakashi zabierał go tam ze sobą, żeby
zaczął się wdrażać. Na początku tylko siedział i obserwował, ale w końcu zaczął
też poddawać swoje pomysły. Zwłaszcza na jednej sprawie bardzo mu zależało.
Odkąd
on i Sasuke ujawnili się, okazało się, że w wiosce jest więcej takich par jak
oni. Par, które do tej pory się ukrywały, bojąc się niezrozumienia społeczności
Konohy. Jasne, nadal byli tacy, co odwracali głowę z niesmakiem i prychali, ale
jego i Sasuke nikt nie odważył się zaczepić wprost. Co więcej, chyba właśnie
przez to, że to byli oni, dwaj bohaterowie wojenni, którzy ocalili całą
ludzkość, sporo osób zmieniło podejście. Tak jakby zupełnie przestało im to
przeszkadzać i uważali, że to jest tylko i wyłącznie ich sprawa.
Naruto
był z tego stanu rzeczy zadowolony i zapewne byłoby tak do tej pory, gdyby nie
wizyta Gaary.
W
tamtym czasie w Konoha został zorganizowany kolejny Szczyt Kage.
Naruto
naprawdę się ucieszył, bo poprzednie spotkania odbywały się w innych krajach.
Oczywiście,
nie zważając na funkcję Gaary, wyciągnął go na ramen i sake. Sasuke miał akurat
misję ze swoją drużyną, więc mógł zaszaleć i wrócić do domu nawet rano, bo wziął
specjalnie na tę okazję dzień wolnego.
–
Co u Sakury-chan – zapytał, dopijając już chyba trzecią czarkę.
Był
najedzony, rozluźniony i naprawdę zadowolony z wizyty przyjaciela.
–
Musisz nas odwiedzić, to sam zobaczysz. – Gaara uśmiechnął się lekko.
Sakura,
odkąd pojawił się w Wiosce Piasku, wzbudzała zainteresowanie. Nie dość, że
typem urody wyróżniała się spośród innych mieszkanek, to jeszcze przecież była
jedną z tych legend, które pokonały Kaguyę. Może nie tak sławną jak Naruto czy
Sasuke, ale każdy, kto uczestniczył w wojnie, pamiętał jej technikę leczącą.
–
Myślisz, że jest szczęśliwa?
Naruto
zasępił się. Mimo upływu czasu nie mógł poradzić sobie z poczuciem winy, że
odeszła przez niego. Niby pisała często, twierdziła, że dobrze się tam czuje, ale
jakoś nie był co do tego przekonany.
Gaara
znów się uśmiechnął. Przez te półtora roku obserwował Sakurę – przecież obiecał
Naruto dbać o nią – i nie umknęło jego uwadze, że z miesiąca na miesiąc wygląda
coraz lepiej. Kiedy do nich dotarła, była jakby cieniem samej siebie, smutna,
przygnębiona, ale potem bardzo zaangażowała się w pracę i w tym momencie
przewodziła nawet zespołowi medyków. Wiedział, że znalazła sobie w Sunie
koleżanki i z tego, co słyszał, nawet co jakiś czas umawiała się na randki.
–
Jak mówiłem, odwiedź nas, to będziesz mógł sam ją zapytać.
–
Gdybym tylko Kakashi–sensei w końcu dał mi jakąś misję właśnie w Sunie – westchnął
Naruto, opierając głowę na ręce. – Drań ciągle dostaje coś ciekawego dla swojej
drużyny, a ja, odkąd zagrzebał mnie w tych papierzyskach, prawie się stąd nie
ruszam – mruknął i zmarszczył nos w niezadowoleniu.
Oczywiście
cieszył się, że zostaje wprowadzany w tajniki pracy Hokage, ale to nie tak miało
wyglądać!
–
A właśnie. Co u cie… u was? – poprawił się Gaara.
Już
dawno zdążył się przyzwyczaić, że ci dwaj byli razem. I tak szczerze mówiąc po
tym, co Naruto zawsze mówił o Sasuke, jak za nim ganiał, nie był tym nigdy
jakoś szczególnie zdziwiony. Upił łyk sake, rozważając coś.
–
W razie czego możecie w jeszcze jednym celu nas odwiedzić – powiedział w końcu.
–
Że ja i drań? – Naruto uniósł brwi. – Znaleźliście jakieś nowe zwoje? –
zapytał, bo tylko to mu przyszło do głowy.
–
Nie, Naruto… Mówię tylko… W przeciwieństwie do Kraju Ognia, w Kraju Wiatru
małżeństwa między osobami tej samej płci są zalegalizo…
Nie
zdążył do kończyć, bo Naruto w tym momencie zakrztusił się pitą właśnie sake.
Zaczął kaszleć tak, że zwrócił na siebie uwagę wszystkich w Ichiraku, a Gaara
musiał go parę razy klepnąć w plecy.
–
Nie no…
Naruto
jeszcze raz odkaszlnął i przetarł załzawione od tego kaszlu oczy. No to go
Gaara zaskoczył. Tego naprawdę się nie spodziewał. Że niby on i Sasuke mieliby
wziąć… ślub?
Gaara,
widząc jego reakcję, taktownie się wówczas wycofał i więcej o tym nie
wspomniał, ale od tamtego momentu Naruto ciągle o tym myślał. Bo to już nawet
nie chodziło o niego i Sasuke, który pewnie spytałby, czy mu kompletnie odbiło,
ale o innych ludzi. Tych, którzy wyszli z cienia, gdy oni się ujawnili. Może
oni by tego chcieli? Skoro w Kraju Wiatru można, to dlaczego tu nie?
Wtedy
Naruto podjął decyzję, że przedstawi tę sprawę na zebraniu Rady. Tylko najpierw
musiał się poradzić jednej osoby.
Następnego
dnia już z samego rana poszedł do kwiaciarni.
–
Co?!
Shikamaru,
który pomagał przy dostawie kwiatów, otarł pot z czoła i spojrzał na niego
zaskoczony.
Odkąd
Ino i Sai ogłosili swoje zaręczyny i wyznaczyli dość szybką datę ślubu, nie
miał życia. Z jednej strony Temari, która bardzo zaangażowała się w pomoc i
zmusiła do tego również jego, z drugiej – przyjaciółka z drużyny, która w życiu
by mu nie wybaczyła, gdyby się nie postarał. Więc Shikamaru się starał,
naprawdę się starał, ale miał tyle obowiązków jako doradca Hokage, że ledwo się
z tym wyrabiał, bo Ino, jako praktycznie już właścicielka kwiaciarni, zażyczyła
sobie, żeby mieć najbardziej „kwietny” ślub, jaki tylko może istnieć.
–
No właśnie to… – mruknął Naruto.
Zrobił
się cały czerwony na twarzy. To nie był łatwy temat, bo ktoś mógł pomyśleć, że
chodzi mu o niego i Sasuke.
–
Chcesz – Shikamaru wcisnął mu w ręce dwie doniczki, a sam schylił się po
następne – zalegalizować małżeństwa tej samej płci w Konoha?
–
No przecież to właśnie powiedziałem – burknął Naruto, idąc za nim z tymi
doniczkami.
No
ile razy jeszcze musiał to powtarzać.
–
Wiesz, dla mnie pomysł jest okej.
Shikamaru,
gdy już odnieśli wszystko na swoje miejsce usiadł na odwróconej skrzynce po
sadzonkach.
–
Hokage i Tsunade-sama też na pewno nie będą protestować. Tylko, jak wiesz, mamy
w radzie jeszcze kilka bardzo konserwatywnych osób.
–
Wiem. – Naruto zagryzł wargę i usiadł naprzeciwko, opierając się plecami o
ścianę. – Dlatego przyszedłem z tym do ciebie. Swoją drogą… Gdzie jest Ino? –
zapytał, bo nigdzie jej nie zauważył.
–
Oglądają z Temari i Tenten katalog ślubny. – Shikamaru przewrócił oczami. –
Wszystko spadło na moją głowę, bo Sai ma niby bardzo ważne sprawy do
załatwienia.
Naruto
parsknął śmiechem. Pamiętał, jak jeszcze przed ślubem Shikamaru, znalazł go tu,
chowającego się za kwiatami przed Temari i swoją matką. Teraz wcale nie miał
lepiej. Przypuszczał też, że Sai wcale nie ma żadnych ważnych spraw, tylko chce
uniknąć tych wszystkich przygotowań. Sasuke na pewno też by… Potrząsnął głową,
odpychając od siebie tą myśl. Nie chce tego dla siebie, ale dla innych.
–
Pomożesz mi? Wiem, że trzeba złożyć jakieś papiery, a ja cały czas się w tym
gubię.
Shikamaru
westchnął, ale skinął głową.
–
Przecież w końcu mam być twoim doradcą – powiedział.
***
Kiba
siedział na ławce i smętnie patrzył na pary chodzące po parku. Akamaru położył
mu łeb na kolanach i pisnął cicho. Zawsze wyczuwał jego nastrój, a tego dnia
Kiba czuł się po prostu fatalnie.
–
I co, Akamaru, znowu nam się nie udało? – powiedział i poczochrał go za uszami.
Od
prawie dwóch lat starał się zdobyć większą uwagę Hinaty i myślał, że bardzo
dobrze mu idzie. Chodzili na spacery, spędzali dużo czasu razem, gdy miał dni
wolne od misji. Hinata naprawdę coraz częściej się uśmiechała i miał wrażenie,
że wszystko układa się tak jak powinno… Niestety, za każdym razem, gdy próbował
zrobić krok do przodu w ich relacji, ona wycofywała się. Zawsze się przy tym
czerwieniła i przepraszała, od razu też zapewniając, że Kiba jest dla niej
bardzo ważny, bo jest jej przyjacielem. Problem w tym, że Kibie zwykła przyjaźń
już nie wystarczała.
Przecież
skoro tak dobrze się dogadywali, to dlaczego?
Eh,
Kiba dobrze wiedział dlaczego. Między nimi ciągle było coś, co nie pozwalało mu
się zbliżyć do Hinaty bardziej. Coś, a raczej ktoś. Naruto… Mimo że ten od
prawie dwóch lat był w związku z Sasuke i nie zanosiło się na żadną zmianę, bo
znając charakter Sasuke i jego napady zazdrości, prędzej rozniósłby pół Konohy,
niż dał mu odejść, to Hinata ciągle się chyba jeszcze nie odkochała. Kiba
widział, jak jeszcze czasami patrzy na Naruto, gdy spotykają się w Ichiraku.
Zawsze oczywiście robiła to bardzo dyskretnie, tak, że on nie miał o tym
pojęcia, ale Kiba to zauważał. Zżymał się wtedy, ale nic nie mówił, bo nie
chciał w żaden sposób zawstydzić Hinaty.
–
Chodź, idziemy – rzuciła do Akamaru, wstając z ławki.
Mimo
że odkąd pracował dla ANBU bardzo ograniczał alkohol, to czuł, że dzisiaj musi
się napić.
W
Ichiraku nie natknął się na nikogo ze znajomych. No tak, Sakura wyjechała, Ino
szykowała się do ślubu, a dziewczyny, Shikamaru i Chouji pomagali jej z
przygotowaniami. Nie było nawet Naruto, ale z tego, co wiedział, on nie miał
ostatnio na nic czasu, wdrażając się w obowiązki Hokage, a dzisiaj podobno było
jakieś ważne zebranie. Może to i dobrze…
Kiba
zamówił sobie przekąskę i buteleczkę sake. No nic, dzisiaj spędzi wieczór sam,
bo mimo że w lokalu było sporo dziewczyn, jakoś nie miał ochoty do nich
zagadywać.
Zdążył
wypić jedną, może dwie czarki sake, pogrążony we własnych myślach, gdy nagle z
tego letargu wyrwał go głośny pisk dziewczyn. Skrzywił się i aż zatkał sobie
uszy. Taki pisk kiedyś, od razu po wojnie, towarzyszył Naruto, ale no właśnie,
to było kiedyś. Tym razem to pewnie jakiś znany aktor czy coś…
Odwrócił
głowę, ale jedyne co zobaczył, to tłumek dziewczyn, tłoczących się dookoła
kogoś.
–
Ja pierwsza! – Jedna z nastolatek rozpychała się łokciami, próbując dostać się
do środka.
–
Nie, bo ja!
–
Byłam tu przed wami! Podpisz dla Yumiko!
Kiba
wstał i w końcu zdołał zobaczyć, kto był przyczyną tego zamieszania.
Nie,
no jasne! Sai… Stał pośrodku tych wszystkich dziewczyn, trzymających jakieś
książki, najprawdopodobniej jego poradniki i uśmiechał się w ten swój
specyficzny sposób. Westchnął. Tak, Sai ostatnio stał się bardzo poczytnym
pisarzem.
Już
jego pierwsza książka była bardzo, ale to bardzo popularna, choć akurat wtedy
mu się mocno oberwało od wszystkich. Chyba każdy, kogo wówczas opisał, miał
ochotę przerobić go na karmę dla psa. Ino, widząc, co się dzieje, musiała ukryć
go na dobre dwa tygodnie, aż emocje nie opadły. No cóż instynkt samozachowawczy
jej chłopaka naprawdę czasem szwankował.
Kiba
naprawdę miał ochotę go wtedy zabić, ale w końcu odpuścił, bo Hinata
przypomniała mu, jak dużo już osiągnął. Był przecież ANBU, a kiedyś może
zostanie ich kapitanem? Kiba wówczas uznał, że ma rację i humor od razu mu się
poprawił.
Jednak
inni nie odpuścili.
Temari,
gdy go dorwała poza biblioteką, była tak wściekła, że Ino, Shikamaru i Choujemu
nawet w trójkę ledwo udało się ją powstrzymać przed zrobieniem Saiowi poważnej
krzywdy. Shikamaru złapał ją wtedy w swoją technikę wiązania cieniem, naprawdę
ryzykując własne życie, bo gdy zobaczył jej morderczy wzrok, tym razem
skierowany w jego stronę, był pewien, że się za to na nim odegra. Czy się
zemściła i w jaki sposób, Kiba nie wiedział, bo Shikamaru milczał na ten temat,
od tamtej pory jednak, z tego co zauważyli wszyscy, podporządkowywał się swojej
żonie jeszcze bardziej niż do tej pory. Ostatnio na przykład odwalał całą brudną
robotę w kwiaciarni, gdy w tym czasie Ino i Temari siedziały na górze i
plotkowały, malując sobie paznokcie.
Najgorzej
jednak ponoć było, gdy Saia dorwał Sasuke. Wówczas poradnik, a zwłaszcza
rozdział o nim i Naruto bił rekordy popularności. Kiba nie wiedział dokładnie,
co się w tamtym momencie stało, ale krążyły plotki, że Sasuke, używając
Sharingana, złapał Saia w Tsukuyomi i pokazał mu jego śmierć na tysiąc
sposobów. Bardzo brutalnych sposobów. Mówiono, że było to przebijanie mieczami,
duszenie przy pomocy węży, topienie we własnej krwi, przypalanie czarnymi
płomieniami Amaterasu, rażenie Chidori, przy którym Saiowi stawały na ciele
wszystkie, absolutnie wszystkie włosy… Pojawiały się nawet pogłoski o użyciu
przeciwko Saiowi jego własnej broni – czyli łaskotaniu jego własnym pędzlem
stopy, co mogło doprowadzić człowieka do obłędu. Niektórzy twierdzili, że to
dlatego Sai zniknął wtedy na dwa tygodnie, bo przez te tortury wylądował w
szpitalu.
Jednak
tak naprawdę nie było świadków takiego wydarzenia i nikt nic nie wiedział na
pewno. Sasuke, gdy go o to pytano, tylko się irytował, Naruto zdecydowanie
zaprzeczał, a kiedy już tematem zainteresowały się media, Tsunade wydała
oświadczenie, że nic jej nie wiadomo, żeby w tamtym czasie Saia przyjęto na
jakikolwiek oddział.
Sprawa
w końcu rozeszła się po kościach, jednak do dziś spekulowano, że coś musiało
być na rzeczy, bo mimo że pierwszy nakład poradnika rozszedł się w tempie
błyskawicy, to drugiego wydania już nie było. Przynajmniej oficjalnie.
Kiba
dopił swoją czarkę sake i uznał, że jednak czas się zbierać do domu. Mimo
wszystko nie miał chyba dzisiaj nastroju na towarzystwo.
Kakashi to po prostu znalazł sobie kozła do wypełniania tych papierów, a później to tylko tłumaczył, że to dla jego dobra i w ogóle.
OdpowiedzUsuńAww, biedny Sasuke! Musi chodzić taki seksualnie sflustrowany. W sumie nie jest mi go za bardzo szkoda. Jest to zbyt zabawne, by było xD
Chociaż szkoda, że nasze gołąbki mają teraz tak mało czasu dla siebie.
Gaara - nowy żartowniś. Albo powraca do "matka chce Twojej krwi" sposobu działania i to była próba zamachu na życie Naruto. Albo naprawdę bardzo chce iść na ślub, więc prowadzi w tym kierunku najbliższą mu osobę, która ma partenra, ale nie jest w związku małżeńskim.
Biedny Shikamaru. Tak do roboty zagoniony.
Szkoda mi Kiby. Myślę, że on i Hinata stworzyliby piękną parę. I naprawdę przykro mi z jego powodu, że dziewczyna, z którą chciałby być, jest dalej wpatrzona w innego. No nic. Trzymam za niego kciuki!
O, Sai xD Jestem ciekawa co tak naprawdę zrobił mu Sasuke? Toż to musiał być armagedon. A może właśnie wszyscy myślą, że on go torturował, a tak naprawdę chciał autograf? Nigdy nie przejrzysz Sasuke.
Czekam na kolejną część!
Weny!
Jeszcze nie wiem, co zrobię z Hinatą i Kibą, ale jakoś nie widze tu wielkiego love story. Choć może kiedyś Hinacie przejdzie t miłość do Naruto.
UsuńDziękuję za komentarz:)
A mam takie pytanie mam nadzieję że nie będziesz mieć o nie do mnie pretensji ale czy rozważałaś może pojawienie się w waszej historii jeszczego jednego parringu homoseksualnego? Np gaary i kiby? Kiedyś czytałam opowiadanie z tym parringiem i bardzo mi się spodobało ich relacja była nawet trochę podobna w sensie że charakterów do naruto i sasuke. Wiem że oni raczej się dobrze nie znają chyba nawet nigdy ze sobą nie rozmawiali ale czy rozważasz może taką opcję? Wiem że pewnie planujesz połączenie kiby i hinaty ale jak sama powiedziałaś raczej wielka miłość ich nie połączy a fajnie byłoby zobaczyć jeszcze jakąś inną parę homoseksualną. A gaara no cóż raczej według mnie też może być gejem Spoiler: nawet w mandze ma adoptowanego syna a żony jakoś nie ma i w sumie nic na temat jego życia uczuciowego nie wiadomo. Ja już prędzej widziałabym hinatę w związku z shino bo mają podobne charaktery ale jak on jet w waszym opowiadniu inny no to z tym chłopakiem co się nią opiekował z tym bodajże Kō . No ale wiadomo to tylko moja opinia i nie chciałabym niczego nikomu narzucać to tylko moje zdanie . Tak czy inaczej pozdrawiam i życzę weny. Angelika
UsuńNie. Nie znoszę randomowych paringów. Poza tym to jest fanfik w kanonie, co w kanonie Gaara ma wspólnego z Kibą?
UsuńZnaczy nic nie ma w kanonie z nim wspólnego ale się zastanwiałam czy to rozważałyście . A jak nie ten konkretnie parring homoseksualny to jakiś inny nie mówię że bohaterów kanonicznych akuart ale jakiś nawet postronnych bo mi chodziło konkkretnie o to żeby może pokazać takie no nie wiem jak to nazwać życie codzienne homoseksualistów w konoha . Np jakieś imprezy w klubie itp.Nawet takie rodziny jeśli oczywiście chcecie. Wiem że gaara nie ma nic wspólnego z kibą nawet nigdy z nim nie rozmawiał ale mi tylko chodziło o to że skoro prawdopodobnie gaara może być gejem w anime czy tam mandze to może dobrze byłoby znalezść mu partnera. Wiem że kiba woli kobiety ale w sumie nawet w anime nie ma żony rzekomo bo lubi wolność ale jak jest na prawdę tego nie wie nikt. Bo fajnie by się czytało gdyby w waszym opowiadaniu było więcej takich par. Żeby się spotykały, rozmawiały, wymieniały poglądy itp.Magda
UsuńDla mnie w ogóle fajniej by się nie czytało, raczej wszystko by zepsuło. Ten watek w ogóle tu nie pasuje. Chyba mamy inne wyobrażenie tego ff.
UsuńI w ogóle Angelika czy Magda, bo podpisałaś się dwoma różnymi imionami.
Angelika ale czasami używam drugiego imienia z przyzwyczajenia bo bardziej mi pasuje. No trudno. Mam nadzieję że się na mnie za to nie obraziłaś. Bo mi chodziło ogólnie o całokształt . Bo skoro naruto w waszym ff już walczy o te małżeństwa no to mi chodziło o to że można by było pokazać że takie pary też istnieją . Przecież raźniej byłoby bohaterom gdyby spędzali czas z takimi jak oni sami. Czuli by się swobodnie wśród takich par nie bali by się np pocałować itp bo sory ale jakoś nie widzę żeby oni się mieli całować przy znajomych bo byłoby im zwyczajnie wstyd robić to publicznie pewnie ale nawet w naszym realnym świecie takie pary mają opory przy znajomych hetero żeby się choćby za rękę potrzymać a przy takich jak oni sami no to by się już nie wstydzili. A z tym klubem to mi chodziło o to żeby takie pary miały gdzieś swoje miejsce spotkań . Żeby czuły się swobodnie tak jak w naszym relanym świecie. No szkoda że sasuke i naruto będą jedyną parą taką w waszym ff no ale cóż szanuje to nie moje opowidanie więc wtrącać się nie zamierzam. Jest dobre , fajnie się je czyta można by je nawet nazwać moim ulubionym więc nie zamierzam się wtrącać w fabułę po prostu trochę mi szkoda że nie będziemy mieli okazaji zobaczyć więcej takich par to wszystko. Tak czy inaczej opowidanie jest dobre, fabuła dalej się rozwija, mam nadzieję że rozkręci się wasze opowiadanie o drużynach bo to moje ulubione . Pozdrawiam i życzę weny Angelika
UsuńMoja pierwsza myśl po przeczytaniu - biedny Sasek. Naruto nie ma dla niego czasu a to frustrujące. Podejrzewam jednak, że kiedy pozna powód to nie będzie potrafił się gniewać na tego Młotka. Przecież jeśli Naruto zajmuje się legalizacją małżestw homoseksualnych to są to prawie jego oświadczyny xd (tak mi się to skojarzyło).
OdpowiedzUsuńSzczerze kibicuję Kibie i Hinacie bo akurat ją lubię i mam nadzieję że w końcu zapomi o Naruto a obdarzy uczuciem przyjaciela z drużyny.
No i pewnie jak każdy zastanawiam się co Sasuke zrobił Saiowi... ale tego się pewnie nigdy nie dowiemy :)
Pozdrawiam i czekam na następne części :)
Annyi
Z tym, że to jest jak oświadczyny, to był mnie była taka pewna:)
UsuńDziękuję za komentarz
W końcu mam czas skomentować. Jak nie szkoła to mistrzostwa świata, w których trzeba wspierać naszych. No ale wreszcie jestem.
OdpowiedzUsuńPoczątek sequelu, na który wszyscy czekają, przynajmniej ja :) Do ślubu już nie wiele pozostało. Nie wiem jak długi chcesz zrobić ten sequel ale bardzo się cieszę, że to nie będą takie krótkie jednorozdziałowe. Zdecydowanie wole dłuższe formy.
Naruto już czuje przesmak tego co go czeka. Biedak, ale to jego wina. Sam wiedział kim chciał zostać i wiedział z czym się to wiąże. A że zawsze twierdził, że jak zostanie Hokage to nie pozwoli się usadzić w fotelu z toną papierów, to już jego lekkomyślność. Nie ma tak łatwo.
No, no. Sasuke w celibacie. A teraz na to wpadłam, że skoro Naruto taki zabiegany i jest albo u Hokage albo naradach albo trenuje drużynę, to co w tym czasie robi Sasuke? A potem jest niedopieszczony. Oj, Naruto, musisz koniecznie się nim zająć.
O! Widzę że Sakurze przeszło albo zrozumiała że nie może stać bezczynie i pora zacząć myśleć o innych chłopakach niż Sasuke. Życzę jej szczęścia w miłości byle dalej od Sasuke.
I kto by pomyślał, że Gaara to zaproponuje Naruto. To był zamach na jego życie poprzez uduszenie trunkiem. Sprytnie przemyślane. Ale tak jak już mówiłam w poprzednich rozdziałach to jest bardzo dobry pomysł aby odwiedzić Sakurę i do tego zrealizować inny cel. Popieram go. Sasuke, Naruto pakować się. W drogę do Suny!!!
Naruto wpadł na genialny pomysł myśląc czy inni chłopacy nie będą chcieli brać ślubu. Tylko że ja na swoim miejscu gdyby Naruto mi powiedział o tym pomyśle, a wszyscy w Konosze wiedzą o związku Naruto, to nie miałabym wątpliwości, że Naruto robi to dla siebie i Sasuke. To taki krok w oświadczyny. Ale jestem bardzo ciekawa jak właśnie je wymyślisz. Bo nie widzę aby Sasuke zrobił coś z tym, a Naruto to może się tak poplątać że nie wiedziałby w końcu po co przyszedł. Albo ich przyjaciele zorganizują im ślub i ustawią na ślubnym kobiercu już po fakcie dokonanym. Nie wiem jak to zrobisz ale wiem jedno. To będą lepsze oświadczyny i ślub od Temari i Shikamaru. Już nie mogę się ich doczekać.
Kiba. Próbuje i próbuje i nadal nic. Nigdy nawet nie pomyślałabym o związku Kiba x Hinata, ale tutaj szkoda mi Kiby i dla świętego spokoju chciałabym im być razem. Tyle, że jak już przyzwyczaiłam się, że Kiba czuje coś do Hinaty, tak nie mogę wyobrazić sobie jak Hinata zakochuje się w kimś innym kto nie ma imienia Naruto. Nie będę pisać czy pasują do siebie czy nie, bo Naruto i Sasuke są najlepszym przykładem zmiennych charakterów i przyciągania się ich. Ciężkie życie uczuciowe Kiby. Życzę mu powodzenia. Kto wie, może kiedyś przekona do siebie Hinatę?
Sai i jego atencja dziewczyn… Wow, nie spodziewałam się. No niby czytałam jaką furorę zrobiła pierwsza książka, a przez te dwa lata mógł napisać ich jeszcze kilka, ale i tak się nie spodziewałam.
Trochę chyba ludzie przesadzają z tym karaniem Saia przez Sasuke. Sasu wie co może robić a czego nie. A tak w ogóle to Naruto by go raczej powstrzymał i nie dopuścił do tego aby któremuś z przyjaciół zdarzyła się krzywda. A jakby był w szpitalu to chyba by wiedzieli. W końcu ktoś by go tam odwiedzał.
Może wyjaśni się jak został ukarany Sai albo może nie i zostanie to przemilczane.
Rozdział wydawał się krótki ale to może dlatego że bardzo był przeze mnie wyczekiwany. Czytam, czytam, a tu koniec. Trzeba czekać. Bardzo nie mogę się doczekać ciągu dalszego obu sequeli. Jednak najbardziej wiadomo na co czekam (ślub).
Komentarz bez ładu i składu, ale dzisiaj jestem jakaś rozkojarzona i nie mogę dobrać odpowiednich słów. Przepraszam, być może następnym razem się poprawię.
Dużo weny i więcej sequeli :)
Juliet
Na początku to miały być dwa krotkie sequele, ale ze ślubem się naprawdę rozrósł. Dobrze mi się pisze o tych postaciach po dwóch latach. Każda była dość rozwinięta, więc szkoda byłoby nie wykorzystać potencjału, jak daje cała historia. Kiedy bylabym czytelnikiem, ciekawiłoby mnie, co się tam dalej z nimi działo.
Usuń"Do ślubu już nie wiele pozostało" - no tego jeszcze nie wiemy. W końcu nie może być za łatwo, zwłaszcza, że nawet główni zainteresowani o tym nie wiedzą:)
Zabiegany Naruto i celibat Sasuke - no musiałam to po prostu tu dac, zwłaszcza biorąc pod uwagę, co sięz Naruto stało w Boruto. Ale tu pewnie Sasuke mu nie pozwoli na aż taki pracoholizmnawet jeżeli będzie musial użyć niehumanitarnych metod:)
No własnie co do tego, że inni chcieli by ślubu i opini rady - ale to w następnych rozdziałach.
Co do Hinaty mam podobne odczucia.
Wiesz, to że Sasuke wie, co może a czego nie, nie znaczy że ludzie wiedzą. A plotki, im bardziej ekscytujące, tym dla ludzi lepsze:)
Wiem, na co czekasz, ale jak pisałam, trochę ten sequelk zostanie pociągnięty.
Dzięki za komentarz:)
Hej,
OdpowiedzUsuńcudnie, coś mi się zdaje, że Kakashi to znalazł sobie kozła ofiarnego w postaci Naruto, jaki Sasuke sfrustrowany... jak dobrze, że Shikamaru pomaga Naruto, może kiedyś Hinata zauważy Kibe...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Agnieszka
Hej,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział po prostu, ale to tak jak każdy (bardzo dobrze mi się czyta, miło i można po prostu wczuć się w całą sytuację)
Kakashi to raczej znalazł sobie kozła ofiarnego, ale z drugiej strony, to się może przydać Naruto w przyszłości (jak na poważnie myśli o byciu hokage)... a Sasuke jaki sfrustrowany seksualnie... ;)
nie wiem czy zauważysz, nie wiem czy odezwiesz się, ale mam takie małe pytanko, bo jeszcze nie dawno były na blogu tutaj jeszcze takie zajawki o ślubie Sasuke i Naruto, jak i tekst o kodai'u, i "droga ninja" (tak tylko na nie z wróciłam uwagę, ale bardzo chciałabym je przeczytać)
weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie AM