Kolejny
rozdział.
Widzę,
że większość z Was ma w kompletnym poważaniu pracę autorek i nie chce się Wam
nic napisać w komentarzach. No cóż, szkoda. I szkoda mi też słów. Może to i
lepiej, że to koniec i mamy już wszystko napisane.
Tak
czy inaczej, opublikuję to do końca.
Indra
Naruto
siedział na łóżku w sypialni Sasuke i patrzył na zdjęcie swojej drużyny
ustawione na jednej z szafek. Poprzedniego dnia fotograf, który im je robił,
trochę się irytował, bo dziewczyny znów się o coś pokłóciły i nie chciały
wspólnie pozować, ale w końcu, po kilku próbach, udało się.
Sasuke
nie miał z tym problemów, ustawił wszystkich po swojemu i zdjęcie wyszło za
pierwszym podejściem. W ogóle według niego było to niepotrzebne i na początku
chciał po prostu wrzucić zdjęcie do szuflady, ale Naruto się uparł, że tak nie
można. Najpierw zrobił mu wykład o tym, że to buduje więzi, a potem kupił mu
ramkę i zmusił do postawienia zdjęcia obok fotografii jego drużyny.
Na
dzień dzisiejszy nie zaplanowali żadnych treningów, bo musieli najpierw
zapoznać się z aktami geninów, poza tym dzisiaj żegnali Sakurę. Dlatego Naruto,
już kompletnie ubrany, siedział i niecierpliwił się, czekając na Sasuke, który
jeszcze brał prysznic.
–
Długo jeszcze? – zapytał go, gdy w końcu wyszedł z łazienki.
Chyba
po raz pierwszy to on czekał na Sasuke, a nie na odwrót. Denerwował się tym
spotkaniem. Jak on nie lubił pożegnań. Od momentu, kiedy Sasuke odszedł z
wioski – choć w ich przypadku to pożegnanie w Dolinie Końca było dość brutalne –
znosił je naprawdę źle.
Naruto
kupił Sakurze bardzo ładny złoty łańcuszek z małą, grawerowaną siódemką
wykonany na zamówienie. Sasuke mógł sobie mówić, co chciał, ale on nadal uważał
że są drużyną siódmą. Wydał na to naprawdę sporo pieniędzy, bo właściciel
sklepu dał mu tylko niewielki rabat, tłumacząc się, że metale szlachetne
ostatnio podrożały.
Naruto
z racji tego, że przez ostatnie dwa miesiące siedział bez przerwy przy Sasuke w
szpitalu i nie brał żadnych zleceń, dostawał tylko podstawową pensję, więc teraz
stanął przed taką samą wizją jak swego czasu Kiba, który przegrał zakład i
groziło mu jedzenie wyłącznie karmy Akamaru. Ale co tam. To w końcu chodziło o
Sakurę. Miał co prawda nadzieję, że Sasuke się dołoży, ale jakoś nie wykazywał
chęci. A on nie zamierzał go o to prosić, choć żabia portmonetka wyglądała
naprawdę żałośnie.
Naruto
jeszcze raz spojrzał do torby na prezent dla Sakury.
–
Przecież nie wyparuje – usłyszał i spojrzał na Sasuke, który właśnie się
ubierał. – Ten prezent. Patrzysz na niego, jakby ktoś miał ci go ukraść.
–
Może ty, draniu. – Naruto wydął usta. – Przydałoby ci się coś, co ci przypomni,
że drużyna to drużyna.
–
Ty mi to przypominasz wystarczająco – zauważył z rozbawieniem Sasuke. – Wciąż
zachowujesz się, jakbyś miał dwanaście lat.
–
Coś ty powiedział?! – Naruto poderwał się z miejsca i dopadł do niego. – Jestem
milion razy doroślejszy od ciebie!
–
Na przykład teraz? – Sasuke uśmiechnął się kpiąco i przeczesał dłonią wciąż
jeszcze wilgotne włosy. Wiedział, że zaraz muszą wychodzić, ale po prostu nie
mógł nie sprowokować Naruto.
–
Tak! Właśnie teraz! Ja w przeciwieństwie do ciebie staram się pamiętać o drużynie
i... I o Sakurze, i... I w ogóle. – Naruto przełknął ciężko, bo Sasuke przez
cały czas patrzył mu się bezczelnie na usta. I on niby mówił o dojrzałości! A
zachowywał się jak napalony nastolatek. Naruto już znał ten jego wzrok.
–
No i co dalej?
–
Nic! – burknął Naruto i spróbował się od niego odsunąć, ale Sasuke mu na to nie
pozwolił. Przyciągnął go do siebie i pocałował mocno.
–
Może skoro jesteś taki dojrzały...
–
Nawet o tym nie myśl! – przerwał mu Naruto. – Musimy już wychodzić, bo Sakura
nie będzie na nas czekała!
–
Myślę, że zaczeka. – Sasuke nie odpuszczał, znów go całując.
–
Nie. – Naruto tym razem odsunął go stanowczo. To był ostatnie dzień Sakury w
wiosce. Nie miał pojęcia, kiedy znów ją zobaczy, więc dziś to ona była
najważniejsza.
Szli
w stronę Ichiraku, w którym mieli się spotkać. Sakura nic nie wiedziała, to było
przyjęcie niespodzianka, na które miała ją przyprowadzić Ino.
–
Myślisz, że wróci za niedługo?
–
Nie. – Sasuke pokręcił głową. – Raczej zostanie tam jakiś czas.
–
I będę musiał za nią biegać tak jak za tobą? – zażartował Naruto, ale Sasuke
tylko uśmiechnął się ironicznie.
–
Młotku, za nią nawet w procencie nie szalałeś tak jak za mną.
–
Coś ty powiedziałeś?! – krzyknął Naruto, traktując to niemal jak obelgę. – Wcale
za tobą nie szalałem!
Sasuke
uniósł brwi, nie komentując tego.
–
Gdybyś nie był takim upartym draniem, nie musiałbym gonić za tobą przez pół
świata, żeby sprowadzić cię z powrotem do wioski!
–
Chociaż na coś się ta twoja upartość zdała – mruknął Sasuke.
Naruto
tylko prychnął cicho.
Po
chwili wyjął z kieszeni spodni swoją żabia portmonetkę i spojrzał na nią
smętnie, bo taka oklapła przedstawiała żałosny widok. No nic, dzisiaj zje tylko
jedną porcję ramenu.
Sasuke
widząc to, pokręcił z rozbawieniem głową, po czym sam też sięgnął do kieszeni i
po chwili wcisnął coś Naruto w dłoń.
–
Co to… – Zdezorientowany Naruto podniósł rękę. To był… plik banknotów. Spojrzał
zdziwiony na Sasuke.
–
Żebyś mi później nie jęczał, że nie masz co jeść – ten mruknął tylko.
Nie
miał zamiaru przyznawać, że po ostatniej rozmowie z Sakurą trochę inaczej na
nią patrzył i już nie wydawała mu się tak strasznie irytująca. Widział, ile
Naruto zapłacił za ten prezent i nawet dorzuciłby mu połowę wcześniej, ale on
uniósł się honorem i wcale o to nie poprosił. Choć Sasuke miał wrażenie, że
parę razy był tego bliski, kiedy liczył pieniądze, które zostały mu do końca
miesiąca.
–
Że co? – Naruto zmarszczył brwi, ale za chwilę, kiedy zdał sobie sprawę, ile
pieniędzy trzyma w ręce, uśmiechnął się ze zrozumieniem. To była dokładnie połowa
kwoty, którą zapłacił za łańcuszek. Jednak Sasuke czasami, oczywiście tylko
czasami, nie był takim okropnym draniem.
–
Dopisze, że to prezent od nas obu – powiedział i schował pieniądze.
–
Jakbym nie wiedział, że i tak już to zrobiłeś – prychnął Sasuke.
W
Ichiraku zebrała się już większość ich znajomych. Shikamaru siedział ze znudzoną
miną i udawał, że nie słucha Temari, która ewidentnie nie była z czegoś
zadowolona i bynajmniej nawet nie próbowała tego zatuszować. Chouji siedział
obok nich i niewiele przejmował się małżeńską sprzeczką. Zamówili już jedzenie,
a on nie miał zamiaru czekać na resztę, już zabrał się za smakowanie. Shino ulokował
się w kącie i... no robił to co zwykle, więc po prostu był, dalej siedzieli Lee
i Tenten, a Sai właśnie niósł do stolika tacę z sake.
–
Dzień dobry, przyjaciele! – przywitał ich i uśmiechnął się w tej swój
specyficzny, trochę sztuczny sposób.
Nie
było jeszcze Kiby, Hinaty, Ino i Sakury.
Naruto
i Sasuke usiedli przy stole.
–
Kiedy będą dziewczyny? – zapytał Naruto, zerkając niepewnie na Temari, która
spojrzała na nich, jakby była na coś zła.
–
Pewnie jakoś za niedługo – odparł Shikamaru ze zbolałą miną. Naruto pomyślał,
że nigdy nie zastanawiał się zbytnio nad kwestią małżeństwa, ale zdał sobie
sprawę, że to musiała być naprawdę ciężka sprawa. Zerknął kątem oka na Sasuke.
Ciekawe, czy oni... Nie, to głupi pomysł. Sasuke pewnie by go wyśmiał.
Chociaż...
–
Co się tak patrzysz, młotku? – usłyszał i poczuł łokieć między żebrami.
–
Po to mam oczy – burknął Naruto.
O
nie! Dobrowolnie miałby się wpakować w coś takiego? Shikamaru już miał ciężko,
a Sasuke był przecież dużo gorszy niż Temari! Może i mniej gadał, ale te jego
humory i ciągłe rozkazywanie wszystkim... Zresztą, w Kraju Ognia to, o czym
pomyślał, nie było legalne. Choć może kiedyś będzie? Ostatnio zauważył już dwie
czy trzy pary chłopaków w parku. Wyglądało to tak, jakby ujawnienie prawdy o
ich związku dodało innym trochę odwagi.
–
Temari, no naprawdę nie chciałem spalić tego piekarnika – Shikamaru jęknął,
kiedy po raz kolejny na niego burknęła. – Ja po prostu nie umiem gotować.
Naruto
od razu przypomniała się sytuacja, w której przygotowywał Sasuke jajecznicę. On
też nie umiał gotować.
Spojrzał
na Sasuke, a potem rozejrzał się po sali. Sakury jeszcze nie było. Byli za to
inni goście Ichiraku i… czy tylko Naruto wydawało się, czy jakiś chłopak
uśmiechnął się do niego tak jakoś…
Zamrugał
zdezorientowany, spoglądając w tamta stronę, ale zaraz poczuł mocny ucisk na
nadgarstku.
–
Ani mi się waż – usłyszał syk.
Naruto
uniósł kąciki ust, Sasuke też musiał to zauważyć. Miał mu się odwdzięczyć za te
kartki?
– Nie wiem, o co ci chodzi, draniu –
uśmiechnął się najpierw do niego, a później do całej sali. Z ciekawości i na
przekór Sasuke znowu spojrzał na tego chłopaka, który teraz już otwarcie ich
obserwował, jednak w pewnym momencie błyskawicznie spuścił wzrok na stół, jakby
się czegoś przestraszył.
Naruto
zmarszczył brwi i szybko odwrócił się w stronę Sasuke.
–
Zwariowałeś?! – syknął i teraz to on pociągnął go za ramię. Sasuke aktywował
Sharingana! Gdyby ktoś jeszcze to zauważył, mógłby mieć poważne kłopoty! Zwłaszcza
przez wydarzenia, które miały ostatnio miejsce.
–
Niech sobie nie myśli, że będzie bezkarnie... – Sasuke nie wiedział, jak miał
to ubrać w słowa. Poza tym już i tak za dużo powiedział.
–
A ty to kartki możesz dostawać, co? – fuknął Naruto, ale po chwili uśmiechnął
się lekko. Sasuke był zazdrosny. Lubił, gdy Sasuke był zazdrosny.
–
Wracałem do zdrowia – oznajmił Sasuke i wyprostował się. Szczerze mówiąc miał w
nosie te kartki, czytał je tylko po to, żeby rozdrażnić Naruto.
–
Tak i może to jeszcze one ci w tym pomogły?
–
Przynajmniej były mniej męczące niż to twoje ciągłe gadanie.
–
Że niby ja ciągle gadam?! – obruszył się Naruto i już miał wstać z krzesła,
kiedy zauważyli, że do Ichiraku weszła Ino, a zaraz za nią Sakura. Naruto
postanowił, że jeszcze wrócą do tej rozmowy.
Sakura,
kiedy ich zobaczyła, stanęła na środku. Była zaskoczona, tym bardziej, gdy jej
wzrok spoczął na Sasuke.
–
Chcieliśmy cię jakoś pożegnać – usłyszała obok siebie głos Ino. – W końcu to
twój ostatni dzień w wiosce. Musisz go dobrze zapamiętać. – Popchnęła ją w głąb
sali.
–
Niespodzianka! – krzyknął Lee, który do serca wziął sobie, że mieli
zorganizować Sakurze imprezę niespodziankę. Klienci obejrzeli się na nich, a
Tenten pociągnęła go na krzesło. Ile ona się już za niego wstydu najadła.
Czasami nie miała do niego siły.
–
Sakura-chan! – Naruto uśmiechnął się do niej niepewnie. Wciąż czuł się winny,
bo był przekonany, że odchodzi przez niego. Ciekawe, jakby ich losy się
potoczyły, gdyby nie związał się z Sasuke? Tylko, że... No to było niemożliwe.
Zważając na ich historię, na to, co ich łączyło, prędzej czy później chyba i
tak wylądowali by w... Naruto zdał sobie sprawę, że bardzo głupio jest teraz o
tym myśleć.
Sakura
spojrzała na nich i uśmiechnęła się lekko.
–
Nie spodziewałam się, że...
–
No i o to nam chodziło. – Ino wskazał jej krzesło u szczytu stołu. – A gdzie
jest Kiba i Hinata? – zapytała, zwracając się głównie do Shikamaru. Jakby to on
miał zawsze wszystko wiedzieć.
Sprawa
szybko się jednak rozwiązała, gdy w Ichiraku pojawili się kolejni goście. Kiba po
dżentelmeńsku przepuścił w drzwiach Hinatę, która zarumieniła się lekko, natomiast
on sam wyglądał, jakby co najmniej zdobył tytuł Hokage i wydał dekret, że każdy
ninja ma posiadać przynajmniej jednego psa.
–
Przepraszamy za spóźnienie – odezwał się, kiedy już usiedli przy stoliku. – Ale
coś nas zatrzymało – dodając to, spojrzał na Hinatę, która jeszcze bardziej się
zarumieniła.
Jednak
po chwili, co mu się wcale nie spodobało, zerknęła na Naruto.
–
Siadaj, Hinata. – Kiba odsunął jej krzesło.
Sam
ulokował się obok Naruto. Przecież nie mógł dopuścić do tego, żeby Hinata siedziała
obok niego! Ostatnio często się spotykali i chodzili na spacery z Akamaru. Kiba
widział, że ciągle jest smutna i w tym czasie chciał być dla niej najlepszym
przyjacielem, jakim tylko potrafił być. A ona chyba to doceniała, bo coraz
częściej zaczynała się uśmiechać. Tak jak dzisiaj.
Sakura
spojrzała na wszystkich i jakoś tak ciepło jej się zrobiło na sercu. Ino
przyszła do niej dzisiaj i koniecznie chciała ją wyciągnąć na ostatnie zakupy
przed wyjazdem. Twierdziła, że musi mieć jakieś ekstra ciuchy, w razie gdyby
spotkała w Sunie jakiegoś przystojniaka. Kupiły kilka sukienek, głównie w
odcieniach czerwieni i jedną z nich Sakura miała teraz na sobie. Ino uparła
się, że pójdą jeszcze na pożegnalny ramen, dlatego nie mogła odmówić, choć
jeszcze nie była do końca spakowana.
Naprawdę
nie miała pojęcia, że wszyscy przyjaciele tu będą i zrobią jej taką
niespodziankę. Nawet Sasuke przyszedł… Sakura zdawała sobie sprawę, że to
najprawdopodobniej Naruto go wyciągnął, ale i tak to było miłe. Tym bardziej,
że po ostatniej rozmowie miała wrażenie, że coś się zmieniło i Sasuke nie jest
już dla niej tak oschły jak zawsze. Jasne, przestała się już łudzić, że kiedyś
z nim będzie, on kochał Naruto, ale nadal bardzo jej na nim zależało. Dlatego
też wiedziała, że, jeżeli stąd nie wyjedzie, nigdy nie wyleczy się z miłości do
niego.
–
To ode mnie, Choujego i Shikamaru – powiedziała Ino, wręczając jej torbę, którą
wcześniej trzymał pod stołem Chouji. – Żebyś zawsze o nas pamiętała,
Wielkoczoła – uśmiechnęła się i uściskała Sakurę.
Żal
jej było, że przyjaciółka wyjeżdża, znały się przecież od dziecka. To właśnie
Ino pierwsza do niej podeszła, gdy miały po sześć lat i układały bukiety z
kwiatów. Sakura nosiła grzywkę, którą próbowała zasłonić czoło i była bardzo
niepewna siebie. Wtedy zostały przyjaciółkami, a niedługo później też
rywalkami, kiedy okazało się, że obu podoba się Sasuke. Cóż, wielokrotnie się
kłóciły, a Ino do dziś nadal czasem określała ją tym znienawidzonym przez
Sakurę przezwiskiem, ale teraz to miało zupełnie inny wydźwięk.
Ino
uparła się, że to ona wybierze prezent dla Sakury. Znając Choujiego jeszcze
kupiłby jej zapas chipsów, a Shikamaru przez swoje lenistwo mógłby w ogóle o
tym zapomnieć. Sprowadziła dla niej specjalnie z Kraju Wody, który miał chyba
najnowsze produkty, profesjonalny zestaw do makijażu. Sama miała podobny i
uważała go za nieodzowny atrybut każdej kobiety. Już pokazywała Sakurze kilka
sztuczek, więc dużo lepiej niż kiedyś radziła sobie choćby z malowaniem rzęs. W
nowym miejscu jej się to przyda, na pewno będzie miała powodzenie wśród
mężczyzn i może w końcu zacznie umawiać się na randki.
Potem
do Sakury podszedł Lee. Bardzo żałował, że nie zdążył być pierwszym, który
wręczy jej swój prezent. Długo się zastanawiał, co chciałby jej podarować, a w
końcu udał się po poradę do swojego mistrza. Gai-sensei wpadł na genialny
pomysł. Ten prezent na pewno każdemu by się spodobał, bo w końcu trzeba było
dbać o formę fizyczną!
–
Sakura-san… – Lee spojrzał na nią tak, jakby miał się zaraz rozpłakać. Był
załamany tym, że opuszcza Konohę, ale Gai-sensei kazał mu być silnym i się nie
poddawać.
Przez
chwile wyglądał, jakby się przed czymś wahał, a potem… Jego oczy zdawały się
prawie wyskoczyć z orbit, a policzki zapłonęły, gdy niespodziewanie chwycił jej
dłoń i po dżentelmeńsku ją ucałował. To było dla niego naprawdę wielkie
wyzwanie, ale ostatnio rozmawiał z Saiem i ten właśnie to mu doradził.
Zacytował jeden ze swoich poradników, według którego miała to być to oznaka
szacunku. A Lee przecież bardzo szanował Sakurę.
Sakura
była trochę zdezorientowana, ale w końcu uśmiechnęła się. Przyjęła od Lee
ogromny bukiet kwiatów i torebkę z… różowymi hantelkami? Zamrugała, nie będąc
pewna, czy dobrze widzi, ale tak. To były różowe hantelki.
Nie
bardzo wiedząc, co powiedzieć, po prostu podziękowała Lee, tym bardziej, że
podeszły do niej kolejne osoby.
Temari
dała jej piękny, duży wachlarz i sporo rad. Żeby uważała na słońce, bo przy
klimacie w Sunie łatwo można spalić sobie skórę, żeby stosował dobre kremy
nawilżające, bo wiatr i piasek niekorzystnie wpływają na cerę, żeby nie dała
się zwieść jednemu, bardzo przystojnemu shinobi, który jednak był zwykłym
kobieciarzem i próbował uwieść chyba każdą dziewczynę w wiosce.
Tenten
dała jej zestaw kilku ładnych shurinenów, a Hinata, Kiba i Shino urządzenie do
nawigacji, dzięki któremu miała się nigdy nie zgubić w obcym kraju. Ostatnio było
bardzo popularne.
Naruto
widząc, że zostali tylko oni, wstał i szturchnął nogą Sasuke, żeby też się
podniósł. Ten drań naprawdę był niereformowalny.
–
Sakura-chan – powiedział i wyciągnął rękę z prezentem. – To od nas obu,
żebyś... No, żebyś pamiętała, że jesteśmy i zawsze będziemy drużyną.
Sakura
uśmiechnęła się i zabrała od niego prezent. Spojrzała na nich, i zauważyła, że
uwaga Sasuke była dziwnie rozproszona. Zerkał cały czas na salę, jakby chciał
tam kogoś dopatrzyć.
–
Dziękuję. – Odpakowała prezent i aż wstrzymała oddech. Dali jej piękny, złoty
łańcuszek z wisiorkiem w kształcie cyfry siedem. Drużyna Siódma... – Jest
naprawdę piękny – powiedziała, a Lee od razu podniósł się z miejsca i zaoferował
się, że jej go zapnie na szyi. – Dziękuję wam obu – dodała i spojrzała to na
Naruto, to na Sasuke, który nadal wpatrywał się w jakieś miejsce na sali.
Naruto musiał go szturchnąć, żeby odwrócił się w ich kierunku i skinął jej
głową.
–
Co się z tobą dzieje, draniu? – zapytał go, kiedy już wrócili na swoje miejsce.
Sasuke
tylko wzruszył ramionami. Cały czas był rozproszony i dopiero po chwili do
Naruto dotarło, gdzie jego wzrok cały czas uciekał.
–
Naprawdę nie możesz odpuścić temu chłopakowi? – zapytał szeptem. Aż nie
wierzył, że Sasuke był zazdrosny do tego stopnia.
Sasuke
nic na to nie odpowiedział. Nie zamierzał się Naruto tłumaczyć, ale ten chłopak
mu się nie podobał. Był... No cóż, miał czarne włosy i ciemne oczy. Może nie
tak ciemne jak jego, ale już sam fakt, że w jakimś stopniu byli podobni go
irytował. Poza tym on ciągle rzucał Naruto ukradkowe spojrzenia.
Nie
zwracał uwagi na rozmowy przy stole, pogrążony w swoich myślach. On od zawsze
ignorował wszystkie dziewczyny, które za nim goniły. Przede wszystkim dlatego,
że skupiał się na dużo ważniejszych rzeczach. Przez historię, która spotkała
jego klan, musiał wydorośleć wcześniej niż inni, więc nie w głowie mu były
jakieś szczeniackie zabawy. Właśnie dlatego on i Naruto byli do siebie podobni.
Tylko że Naruto zawsze lgnął do ludzi, kiedy on próbował się od nich odsuwać.
To już się raczej nigdy nie zmieni, więc zaczął się zastanawiać, co będzie,
jeżeli w jakiś sposób ktoś zainteresuje Naruto bardziej? Sasuke zawsze był
pewny siebie, czasami arogancki, ale głównie jeżeli chodziło o walkę. Nigdy nie
sądził, że będzie się martwił, czy Naruto kiedyś nie znajdzie sobie kogoś
innego. Teraz, kiedy już się naprawdę zaangażował w to co… no co razem
zbudowali, miał wrażenie, że byłby w stanie zaatakować każdego nieznajomego
chłopaka, który chciałby się w ten sposób zbliżyć do Naruto.
–
Sasuke, a ty? – usłyszał swoje imię i spojrzał na resztę.
Wszyscy
patrzyli na niego, najwyraźniej na coś czekając.
–
Co myślisz o swojej drużynie geninów? – Shikamaru powtórzył pytanie, widząc, że
Sasuke wcale ich nie słuchał i nie ma pojęcia, o czym rozmawiali.
–
Jeszcze nie przetestowałem ich umiejętności, czytałem tylko akta. – Sasuke
wzruszył ramionami. – Zresztą, jacy by nie byli, wyszkolę ich tak, że będą
najlepsi.
Kiba
coś burknął pod nosem, bo jego podopieczny z klanu Inuzuka trafił właśnie do
drużyny Sasuke. Co gorsza, był nim naprawdę zachwycony i chwalił się wszystkim
i wszędzie, kto został jego mistrzem. Jakby było czym. Już chciał się odezwać,
ale uprzedził go Naruto, który poderwał się z krzesła.
–
Chyba śnisz, draniu! – wrzasnął. – To moja drużyna będzie najlepsza!
–
Ja mam wątpliwości, że ty w ogóle będziesz potrafił zapanować nad dwoma
dziewczynami w drużynie – zakpił Sasuke, przypominając sobie załamanie Naruto
po pierwszym dniu.
Obaj
nie mieli wcześniej za dużo do czynienia z dziećmi, a tu na start już takie
problemy. Drużyna Sasuke wydawała się dużo spokojniejsza, choć naprawdę
irytowała go dziewczynka z klanu Hyuuga, która była wpatrzona w niego jak w
obrazek. Miał nadzieję, że przynajmniej wykaże się jakimś talentem.
–
Co ty powiedziałeś? – Naruto aż się zapieklił. – Jeszcze zobaczysz! Kiedy
będzie następny egzamin na chunina, to oni wszyscy go zdadzą!
–
Jeżeli trafią na moją drużynę, nie mają żadnych szans – prychnął Sasuke, czym
jeszcze bardziej rozwścieczył Naruto.
–
Dobra, uspokójcie się! – zainterweniował Shikamaru. Matko, jak ta dwójka mogła
zostać parą? Przecież oni ciągle się żarli.
–
Właśnie, jesteśmy tu dzisiaj dla Sakury – poparła go Ino. – Kłócić możecie się
w domu – dodała, nieświadomie mówiąc to w taki sposób, jakby już mieszkali
razem.
Sasuke
rzucił tylko to swoje: "hn", a Naruto założył ręce na piersi
obrażony. Sakura, obserwując ich z drugiego końca stołu, zdała sobie sprawę, że
naprawdę będzie jej ich brakowało. Nie tylko Konohy i przyjaciół, ale właśnie Naruto
i Sasuke, ich kłótni. Tego ich bycia ciągle razem. Już się do tego
przyzwyczaiła. Chyba wszyscy się przyzwyczaili, że gdzie Naruto, tam Sasuke i
na odwrót.
Wrócili
do rozmów i jedzenia. Wznieśli kilka toastów i bawili się coraz lepiej. W
pewnym momencie Sakura uświadomiła sobie, że jeżeli teraz nie zagada do Naruto,
może nie mieć już okazji porozmawiać z nim na osobności. A bardzo chciała to
zrobić.
–
Naruto, chodź na chwilę – powiedziała, a gdy zauważyła jego przerażoną minę,
uśmiechnęła się. – Chodź, chcę z tobą tylko porozmawiać – dodała, co wcale go
chyba nie uspokoiło.
Zostawili
resztę samych i wyszli na zewnątrz, żeby można było w spokoju porozmawiać. W
Ichiraku zaczynało robić się coraz głośniej.
–
Co się stało, Sakura-chan? – zapytał Naruto i podrapał się po karku. – Nie
podoba ci się prezent?
–
Oczywiście, że mi się podoba – powiedziała i dotknęła wisiorka na szyi. – Jest
naprawdę piękny. Ja... dziękuję.
Wyobraziła
sobie Naruto, który w sklepie próbował coś wybrać. On nigdy nie znał się na
takich rzeczach, więc tym bardziej to doceniła. Podejrzewała, że Sasuke zbytnio
się nie zaangażował z kupowanie tego prezentu, pewnie tylko się na niego złożył.
–
To dobrze. – Naruto wyszczerzył zęby w uśmiechu. – Ładnie w nim wyglądasz. W
Sunie pewnie... no wiesz, będziesz się podobała, czy coś. – Podrapał się po
karku, nie kryjąc zażenowania. Już trochę wypili, a on mówił trzy po trzy.
–
Nie spodziewałam się, że zrobicie mi przyjęcie niespodziankę, dlatego… –
zaczęła i sięgnęła do kieszeni sukienki. – Wieczorem chciałam cię odwiedzić,
żebyśmy jeszcze porozmawiali i...
Wyciągnęła
rękę z małą paczuszką. Już od jakiegoś czasu, odkąd zadecydowała, że opuści na
jakiś czas Konohę, chciała dać Naruto coś, żeby o niej pamiętał. Poza tym
zbliżały się jego urodziny. Na początku nie wiedziała, co to mogłoby być, ale
potem o czymś sobie przypomniała. Naruto dostał kiedyś od Tsunade taki
naszyjnik, do którego był bardzo przywiązany. Niestety, stracił go podczas
walki z Painem. Dlatego Sakura już prawie miesiąc temu poprosiła Tsunade, żeby
pomogła jej sprowadzić identyczny. W końcu jej mistrzyni jak nikt inny znała
każdy jego detal, bo wcześniej należał do niej.
Naszyjnik
dotarł wczoraj. Sakura, kiedy go tylko zobaczyła, uśmiechnęła się z
sentymentem. Tak, był taki sam, jak pamiętała. Tyle wspomnień się z tym
wiązało…
Naruto
spojrzał z niezrozumieniem, ale rozwinął paczuszkę. A potem… Potem dosłownie go
zatkało.
–
Sakura-chan… – wydusił po dłuższej chwili.
Naszyjnik
był identyczny jak ten, który wygrał w zakładzie z Tsunade. Był dla niego
bardzo symboliczny, bo w zakładzie chodziło o to, czy w bardzo krótkim czasie
opanuje Rasengana, który do dziś był podstawą jego najlepszych technik. Wtedy
zyskał coś, czym mógł konkurować z Sasuke i jego Chidori.
Spojrzał
na uśmiechnięta twarz Sakury i miał wrażenie, że zaraz się rozpłacze. Tak
strasznie było mu żal, że ona odchodzi z wioski, że nie będzie jej już przy
nim. Zawsze była. Jasne, pamiętał, że na początku go nie znosiła, ale potem
wszystko się zmieniło. Sakura była jego najlepszą przyjaciółką, zawsze go
wspierała, nawet jeżeli wielokrotnie dostał od niej po głowie. No cóż, czasami
mu się należało.
Sakura
wzięła naszyjnik z jego rąk i zapięła mu go na szyi. Znów zobaczyła w nim tego
upartego chłopaka sprzed wojny, który chciał zmienić świat. I zmienił. To
dzięki niemu… Zupełnie bezwiednie przytuliła go tak jak wtedy, gdy wrócił po
rozmowie z Nagato. Był ledwo żywy, Kakashi musiał go nieść na plecach, ale mu
się udało. Dzięki jego interwencji uratowano tyle osób. Sakura nazwała go wtedy
idiotą, ale odczuła taką ulgę…
–
Naruto… – Dopiero po chwili odsunęła się od niego. – Dbaj o siebie. I… I nie
daj się Sasuke.
– Temu draniowi? – Naruto uśmiechnął się
lekko. – Nigdy w życiu! To on musi się pilnować! – dodał i zaśmiał się. –
Będziesz pisała? – zapytał, jakby bał się, że Sakura naprawdę o nim zapomni.
–
Będę – obiecała mu.
–
Wracamy? – zapytała, a Naruto skinął głową.
Odwrócili
się i już mieli wejść do środka, gdy na ich drodze ktoś stanął. To był ten sam
chłopak, który mu się przyglądał.
–
Ty jesteś Naruto Uzumaki, prawda? – zapytał, a gdy Naruto zaskoczony skinął
głową, uśmiechnął się. – Miło mi cię w końcu poznać. Też walczyłem na wojnie i
widziałem, czego dokonałeś. Chyba nigdy nie było drugiego takiego ninja –
dodał, a w jego oczach widać było czysty podziw.
Chłopak
miał prawie tak ciemne oczy jak Sasuke i przez to Naruto poczuł się aż dziwnie.
Sasuke nigdy tak na niego nie patrzył. Z takim czystym uwielbieniem i...
–
To dla mnie wielki zaszczyt, że mogę cię poznać – dodał chłopak i wyciągnął w
jego kierunku dłoń, ale zanim Naruto zdążył ją uścisnąć, pojawił się przy nich
Sasuke.
Naruto
nawet nie zauważył, kiedy wyszedł z Ichiraku, w przeciwieństwie do Sakury,
która aż otworzyła usta ze zdumienia, bo Sasuke był… zazdrosny. Teraz
przypomniała sobie, że już kilka razy widziała go w podobnym stanie, ale wtedy
zawsze myślała, głupio się łudziła, że to o nią był tak zazdrosny. Jak mogła
nie zauważyć, że chodziło o Naruto?
–
Masz jakiś problem? – zapytał Sasuke chłopaka. W oczach miał Sharingana i
chociaż wiedział, że nie powinien go aktywować, to było silniejsze od niego. W
tym momencie czuł się trochę jak na polu walki. Był wściekły, nabuzowany i miał
ochotę coś zniszczyć. A w zasadzie kogoś.
–
Draniu, co ty tutaj robisz? – zapytał Naruto.
Chłopak
odwrócił wzrok. Sasuke Uchiha władający Sharinganem i Rinneganem… Słyszał o
jego sile, o tym, co zrobił na wojnie, o tym, że później walczył z Naruto. Tylko
odkąd przybył do wioski, nieustannie słyszał też inne plotki. Sprawa musiała
być świeża, bo mieszkańcy dużo o tym mówili.
–
Kim jesteś? – Sasuke nie spuszczał wzroku z chłopaka, który nie chciał spojrzeć
mu w oczy.
–
Jestem tutaj z misją i… Chciałem poznać Naruto.
–
Już poznałeś, więc spadaj stąd.
–
Sasuke! – obruszył się Naruto, chociaż... chyba nie był do końca zły. Zrobiło
mu się aż cieplej, kiedy Sasuke był taki zazdrosny. Teraz już otwarcie mogli to
okazywać... Naruto uśmiechnął się lekko, znowu czując te motyle w brzuchu, o
których swego czasu dziewczyny tyle opowiadały.
–
Przepraszam, ale musimy iść – uśmiechnął się jeszcze przepraszająco do tego
chłopaka i popchnął Sasuke do środka. Nie chciał, żeby zaraz doszło tu do
jakiejś konfrontacji, po której miałby naprawdę duże problemy. Widział jego
wściekłość, dlatego tym razem nie chciał go prowokować.
–
O co chodzi? – Chłopak spojrzał zdziwiony na Sakurę.
Sakura
zlustrowała go wzrokiem i uśmiechnęła się. Wyglądał na nieco młodszego od nich,
ale był bardzo przystojny i przypominał trochę Sasuke. To pewnie dlatego ten tak
się wściekł, gdy Naruto poświęcił mu swoją uwagę.
–
Chciałem porozmawiać o technikach. Też władam stylem wiatru i zależy mi na tym,
by opanować Rasengana – powiedział. – Specjalnie starałem się o misję właśnie
tutaj, żeby spotkać Naruto, bo on jest najlepszy i… – Chłopak sam nie wiedział,
co ma powiedzieć. No był zafascynowany Naruto. Może trochę za bardzo niż pozwalał
na to zdrowy rozsądek, ale tak właśnie było. Widział jakie rzeczy Naruto robił
podczas wojny, dlatego już dawno stał się jego wielbicielem.
–
Wiesz… – Sakura zawahała się lekko. – To chyba nie jest dobry moment –
powiedziała.
Uśmiechnęła
się lekko i pokręciła głową. Sasuke był naprawdę bardzo zazdrosny o Naruto, choć
tak naprawdę niepotrzebnie. Naruto od lat świata poza nim nie widział i nie
zadowoliłby się kimś do niego podobnym, nawet jeżeli ten ktoś patrzyłby na
niego z czystym uwielbieniem i zrobiłby dla niego wszystko. Naruto potrzebował
Sasuke z jego wrednym charakterem, złośliwościami i humorami. I była pewna, że
nikt nie byłby mu go w stanie zastąpić.
Kiedy
wrócili do środka, Kiba właśnie polewał kolejną kolejkę, ale sobie, o dziwo,
nie nalał.
–
A ty co? – zapytał zdziwiony Chouji? Kiba zawsze pił najwięcej z nich.
–
Jutro mam misję – powiedział. Już prawie dwa miesiące pracował jako ANBU i
dobrze sobie radził. Poza tym Hinata chyba nie lubiła, gdy się upijał, a on
chciał jej udowodnić, że wcale nie musi tego robić.
–
Naruto-kun… – Hinata spojrzała na niego. – Twój naszyjnik…
Była
pewna, że został zniszczony, gdy Naruto stracił nad sobą kontrolę podczas walki
z Painem. Walki, którą bardzo dobrze pamiętała, bo to wtedy powiedziała mu, że
go kocha…
Sasuke
dopiero teraz też go zauważył i uniósł brwi.
–
To nie ten sam, ale wygląda jak tamten, prawda? – Sakura, która przed chwilą
usiadła obok Naruto uśmiechnęła się. Cieszyła się, że udało się tak idealnie go
odwzorować.
Naruto
jeszcze raz spojrzał na nią z wdzięcznością i znów powróciło to uczucie żalu,
że opuszcza wioskę. Naprawdę strasznie będzie mu jej brakowało.
Siedzieli
jeszcze kilka godzin, aż w końcu powoli zaczęli się rozchodzić. Najpierw Hinata
i Kiba, później Shino i Chouji aż w końcu Shikamaru, Temari, Sai i Ino. Tenten,
widząc, że Lee wpada w coraz bardziej melancholijny nastrój, postanowiła go
stamtąd zabrać. Naruto siedział do samego końca, ale w końcu Sakura sama
uznała, że powinni się już zbierać.
–
Więc wyruszasz jutro… – powiedział smętnie Naruto, kiedy już wyszli na
zewnątrz. Uparł się, że odprowadzą Sakurę, a Sasuke nie miał siły się kłócić.
Uznał, że ten jeden raz odpuści, bo w końcu to była wyjątkowa sytuacja. A że
już też trochę wypił to już inna sprawa.
–
Tak, z samego rana. – Sakura uśmiechnęła się do nich.
Kiedy
już przestali być dzieciakami? Sama nie wiedziała, w którym momencie to minęło.
–
Uważaj tam na siebie, Sakura-chan. Powiedziałem Gaarze, żeby cię tam dobrze
traktowali. Nie żebyś sobie nie poradziła – dodał szybko, widząc jej wzrok – ale
ostrożności nigdy za wiele.
Rozmawiali
jeszcze trochę o drużynach i wspominali kilka chwil. W końcu Sakura weszła do
swojego mieszkania a oni zostali sami. Chociaż nadal byli niedaleko centrum, o
tej porze na ulicach prawie nikogo nie było. W środku tygodnia ludzie nie mieli
czasu na zabawy do późna. Zresztą oni sami zasiedzieli się stanowczo za długo.
Rano trudno im będzie wstać. Znając życie jeszcze z lekkim kacem.
–
To... – zaczął Naruto, bo jego mieszkanie było bliżej, ale nawet nie zdążył
dokończyć, kiedy Sasuke pociągnął go za rękę.
–
Do mnie – rzucił stanowczym tonem.
Wrócili
do domu późno, dlatego następnego dnia rano omal nie zaspali. Mieli się jeszcze
spotkać z Sakurą i Kakashim przy bramie. Sasuke co prawda mruczał coś przez
sen, żeby Naruto poszedł sam, ale on się uparł i wyciągnął go siłą z łóżka.
Pamiętał
wyraz twarzy Sakury, gdy wczoraj dostała łańcuszek z siódemką. Była naprawdę
bardzo wzruszona, więc miał pewność, że dla niej też zawsze pozostali drużyną
siódmą.
Byli
na miejscu pierwsi, bo Naruto naprawdę tym razem nie chciał się spóźnić.
Prawdopodobnie to będzie ich ostatnie spotkanie na długi czas. O dziwo Kakashi
też pojawił się punktualnie.
Gdy
Sakura ich zobaczyła, uśmiechnęła się. Zwykle, gdy chodzili na misje, to ona
pojawiała się pierwsza, a teraz czekali na nią w komplecie.
Przywitała
się i poprawiła długi podróżny płaszcz. Jej bagaż miał być wysłany osobno, więc
miał przy sobie tylko jedną małą torbę.
Na
chwile zapadło milczenie, w trakcie którego Kakashi obserwował swoich uczniów.
Naprawdę wyrośli na wspaniałych Shinobi. Też żałował, że Sakura opuszcza
Konohę, ale ją rozumiał. Od zawsze wiedział, bo tego nie ukrywała, że kocha
Sasuke, a to, co się stało, mogło ją wytrącić z równowagi.
–
Wrócisz? – zapytał w końcu Naruto nieco zachrypniętym głosem. Mimo że Sakura
już mu chyba naprawdę wybaczyła i powiedziała, że to nie przez niego odchodzi,
on wiedział swoje. – Obiecaj że wrócisz.
Sakura
uśmiechnęła się.
–
Obiecuję, że wrócę – powiedziała i przytuliła Naruto. Pocałowała go w policzek
i szepnęła mu do ucha: – Tylko na siebie uważaj. W końcu masz zostać Hokage.
Naruto
wyszczerzył zęby w uśmiechu i kiedy Sakura się odsunęła, poprawił swój ochraniacz
na czole.
–
Się wie! A jak już nim zostanę, to będę miał do dyspozycji najlepszego medyka
na świecie.
Sakura
zaśmiała się krótko. Nie miała pojęcia, jak potoczą się ich losy, ale kiedy
Naruto już zostanie Hokage... Chyba będzie chciała być przy nim. Może do tego
czasu wyleczy się już z miłości do Sasuke?
–
Sakura. – Kakashi wyciągnął w jej stronę dłoń. – Wiem, że sobie poradzisz. Jesteś
naprawdę silną kunoichi, czego dałaś wyraz podczas wojny. Mam nadzieję, że do
nas wrócisz – uśmiechnął się pod maską.
–
Kakashi-sensei, ja... Bardzo dziękuję, za wszystko.
Kakashi
uścisnął jej dłoń i odsunął się, robiąc miejsce ostatniej osobie z ich starej drużyny.
Zapadła niezręczna cisza.
Sasuke
zauważył, że Sakura spojrzała na niego niepewnie, sam też nie bardzo wiedział,
co powiedzieć.
Kiedy
on w wieku dwunastu lat odchodził z Konohy, Sakura płakała i nie chciała go
puścić, a gdy to nie odniosło skutku błagała, żeby zabrał ją ze sobą. Musiał ją
pozbawić przytomności, żeby w końcu dała mu spokój i swoim krzykiem nie
obudziła połowy wioski.
Teraz
było inaczej, to ona opuszczała wioskę i choć zdawał sobie sprawę, że tym razem
żadnych dramatów nie będzie, to i tak nie miał pojęcia, jak się zachować.
–
Powodzenia – powiedział w końcu.
Sakura
skinęła głową i uśmiechnęła się lekko. No cóż, Sasuke nigdy nie był zbyt
wylewny. Czasami miała wrażenie, że odzywał się tylko wtedy, kiedy musiał. Choć
nie, był jeden wyjątek. Zawsze jak zaczynał się kłócić z Naruto.
–
Na mnie już czas – powiedziała, bo kiedy tak na nich patrzyła, wracały
wspomnienia. Jeszcze chwila i zaczęłaby się wahać, czy dobrze robi. A podjęła
już przecież decyzję.
Naruto
patrzył, jak Sakura przekracza bramę wioski, a potem zaczyna się coraz bardziej
oddalać i czuł się naprawdę okropnie. W pewnym momencie miał nawet ochotę ją dogonić
i zatrzymać, ale wiedział że nie może tego zrobić. Musiał uszanować jej
decyzję.
Sakura,
idąc wolno drogą, czuła zbierające się pod powiekami łzy. W tym momencie
zostawiała za sobą całe swoje dotychczasowe życie, swoje marzenia. Nie
odwróciła się, nie mogła. Teraz musiała patrzeć przed siebie, w przyszłość i
znaleźć nowy cel w życiu.
Wiem, że jako czytelnicy wielokrotnie nie pozostawiamy po sobie śladu. Nie jest to jednak spowodowane brakiem uznania dla Autorek opowiadań. Bardzo często chcę coś napisać, lecz wydaje mi się to zawsze płytkie i bez znaczenia w porównaniu z Waszymi tekstami. Nię mogę się pogodzić z tym, że opowiadanie zbliża się do końca. Na pewno po zakończeniu opowiadania będę do niego wielokrotnie wracać, by ooprawić sobie humor... Mam nadzieję, że nie jest to Wasze ostatnie opowiadanie. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńOoo ty też tak masz? Najlepsze jest to, że jak już napisałam ładny ,długi i sensowny komentarz to Google mi go nie dodało. Było tak miła razy ,nie wiem czy ja mam tylko takiego pecha czy jeszcze ktoś. Nie mniej jednak uwielbiam to opowiadanie i już teraz żałuję ,że się kończy. Pozdrawiam was serdecznie i muszę pochwalić za scenę zazdrości i za kreację Sakury, która przez te kilkadziesiąt rozdziałów ewoluowała 😊
UsuńSorki, ale jak się chce, to się napisze. Najwyraźniej jednak się nie chce i takie takie tłumaczenie to...
UsuńA co do pytania, to jest nasze ostatnie opowiadanie. A przynajmniej moje, własnie przez takie egoistyczne podejście czytelników.
Mam tak samo jak panie wyżej, szczególnie że blogspot ostatnio nie chce współpracować i nie jestem w stanie już dodawać komentarzy z telefonu :) a czasem jeszcze czas zaczyna tak szybko gonić, ja chcę skomentować jeden rozdział a już jest następny.
OdpowiedzUsuńNa swoją obronę mogę powiedzieć, że miałam poprzedni rozdział skomentować w weekend, wchodzę tu dzisiaj i bam nowy rozdział. Dlatego też postanowiłam ten skomentować jeszcze przed pracą i na bieżąco, żeby znowu nie było takiej sytuacji :)
W tym rozdziale była scena, na którą tak bardzo czekałam - zazdrość Sasuke. Nie wiem czemu, ale uwielbiam takie sceny, a taki zakochany i zazdrosny Sasek momentalnie wywołuje uśmiech na mojej twarzy. Przyznam, że bardzo podobał mi się rozwój tej akcji: chłopak podobny do Sasuke, podziwiający Naruto, ten sam styl walki, więc chciał się czegoś nauczyć - super :)
Cieszę się, że Sakura już tak spokojnie podchodzi do tematu naszej głównej pary i ten naszyjnik, który kupiła Naruto. Zapunktowała u mnie trochę i mam nadzieję, że znajdzie sobie kogoś w Sunie (oby tylko nie był podobny do Saska, bo chyba miałabym wrażenie, że zadowoliła się imitacją).
A i ostatnia rzecz, troska Sasuke o żołądek Naruto i to jak oddał mu pieniądze złapała mnie za serduszko:)
Pamiętaj, że masz wiernych czytelników choć czasem zawodzą z komentowaniem
Pozdrawiam
Annyi
Rozdziały, jak było zapowiedziane, pojawiają się co tydzień.
UsuńHej,
OdpowiedzUsuńoch ta zazdrość Sasuke bosko wyszła, ten chłopak może mieć bardzo ciężko jak zbytnio będzie kręcił się koło Naruto... Sakura była bardzo zaskoczona tą imprezą pożegnalną i Naruto postarał się z prezentem, wyobraziłam sobie to pamiątkowe zdjęcie drużyny Naruto, porównując do tego jego... gdzie na miejscu jego i Sasuke obrażonych są teraz te dwie dziewczyny też obrazowe...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Agnieszka
Ale się zirytowałam. Napisałam komentarz i jak miałam dodawać, to mi się strona odświeżyła i wszystko przepadło :/. Gin cholerna przeglądarko i poznaj mój gniew.
OdpowiedzUsuńDoskonale Was dziewczyny rozumiem, bo ja też nie lubię czegoś takiego. To już dochodzi do takiego etapu, że czytelnik wymaga (jak chociażby pisząc komentarz tylko po to, by spytać kiedy rozdział), ale niczego od siebie nie daje i wydaje mu się, że to jest w porządku. Naprawdę, ja też czasem miewam gorszy dzień do napisania komentarza, ale kilka zdań z siebie wykrzesać, to każdy potrafi. Nie wszystkie będą równie cenne dla autora, ale na pewno każde na swój sposób motywujące. Mam ochotę skopać tyłek pozostałym leniom, którym się nie chce, bo my - porządni czytelnicy - tylko przez nich tracimy. Ech, szkoda słów.
Szkoda wielka, że niczego więcej o drużynach nie będzie, bo moja wyobraźnia już mi odpłynęła i podsuwa mi różne scenki z udziałem naszych bohaterów i ich drużyn. Chciałabym zobaczyć, jakim mistrzem jest Naruto, a jakim Sasuke, a przede wszystkim zobaczyć więź, jaką z czasem budują ze swoimi drużynami. Nie ukrywam, ze głównie interesuje mnie Uchiha i młoda Hyuga. On to się moim zdaniem tak bardzo nie nadaje do trenowania dziewczynek, że mnie to intryguje :). No i wciąż nie mogę zrozumieć, czym się kierował Kakashi z tym wyborem. Coś zdradzicie? :)
Sasuke jak to Sasuke, wrócił do siebie i pożegnał Sakurę, jakby go ona kompletnie nie obchodziła. Już więcej przywiązania widziałam między nimi podczas ostatniej rozmowy w szpitalu niż teraz. Ja wiem, że rzucenie w ramiona to rzecz zupełnie nierealna, ale miałam nadzieję, że ich relacje się choć odrobinę poprawią, a widzę to tak samo, jak kiedyś. Sasuke zerowe zainteresowanie, tylko Sakura się przynajmniej nie łudziła.
A! I wiem, o czym zapomniałam napisać ostatnio. Nie podoba mi się to rozwiązanie z eksperymentami Orochimaru w celu przedłużenia klanu Uchiha. Nie wiem, jakbyście mogły rozwiązać tę sprawę, żeby potomek był, a Sasuke się z żadną laską nie przespał, ale to mi się nie podoba, takie oklepane i na łatwiznę :(
Nie wiem, czego Wam życzyć. Wielu komentarzy i motywacji chyba. Może jeszcze ludzie się ogarną, oby.
C.
Ale ja już mówiłam, że będzie sequel, na oko wychodzi mi jakoś 3-4 rozdziałów, bo pierwszy już prawie jest. To będą m. in. dalsze losy bohaterów i coś, co wiele osób chciało zobaczyć. Więc na pewno wam wyślę:)
UsuńWpadłam też na pomysł innego sequelu z drużynami. Cośna zasadzie jak drużyna siódma śledziła Kakashiego, chcąc zobaczyć jego twarz. Ich uczniowie mogliby ich śledzić, chcąc zobaczyć, czy naprawdę są parą i czy się pocałują (bo przy nich zawsze zachowywali się profesjonalnie). Wtedy byłoby też więcej o tych dzieciakach.
Myslę, że ich relacje się poprawiły. Sasuke sam przyznał, że Sakura nie jest już tak irytująca i zmienił do niej podejście. Ale... No własnie, ja nie wyobrażam sobie kanonicznego Sasuke, który jest nagle jakoś wylewny. Sam fakt, że przyszedł na oba spotkania, to imo poprawa. No bo co on mogł powiedzieć Sakurze przy tej bramie?
Odbudowa klanu... Decyzja jeszcze nie została podjęta. Jak masz genialny pomysł, to mi go rzuć:) Tak czy inaczej chyba po tym, w jaki sposób jest pisany ten ff nikt nie ma chyba złudzeń co do pewnych rzeczy:)
Na początku trochę ponarzekam. Chyba poznałam uczucie jakie towarzyszy autorowi, kiedy nie dostaje komentarzy od czytelników, mimo że wie, że czytają opowieść. Konkretnie chodzi mi o to, że nie dostałam żadnej odpowiedzi na komentarz z poprzedniego rozdziału. Teraz tkwię w niepewności czy aby w ogóle go przeczytałyście, biorąc pod uwagę, że Indra zawsze odpisywała, a teraz nawet nie ma tego symbolicznego „Dzięki za komentarz:)”. Przez to piszę komentarz teraz, bo jakoś nie miałam chęci. Jednak mam dobre serduszko i łatwo wybaczam (co może kiedyś być dla mnie zgubą). Także postanowiłam wyrazić swoje zdanie.
OdpowiedzUsuńWidzę, że Naruto na stałe się przeprowadził do Sasuke, skoro postawił zdjęcie własnej drużyny u niego w sypialni. Nie spodziewałam się, że to tak szybko zajdzie. Ale nie ma się co dziwić. Przecież od dawna Naruto nie sypiał w swoim mieszkaniu. Już chyba nikogo nie powinno dziwić, jeśli pójdzie do Sasuke a zastanie tam Naruto.
Szczerze kiedyś myślałam, że nigdy nie zgodzę się z tym, że Sakura jest najważniejsza. Dzisiaj nastał ten dzień, gdy uważam, że wszystkie najważniejsze dotychczas sprawy bledną w porównaniu z pożegnaniem Haruno. Ale to tylko jeden dzień, jak opuści wioskę, tamte sprawy będą znów priorytetowe.
„ Młotku, za nią nawet w procencie nie szalałeś tak jak za mną.” – ubóstwiam to zdanie. Aż nie mogę się powstrzymać przed wielkim uśmiechem. Kocham normalnie te ich dogryzania.
Zmiana Sasuke do Sakury szybko zaszła. Teraz Sakura próbuje zachowywać się normalnie w towarzystwie Sasuke. Może kiedyś nawet będą bliższymi znajomymi. Miłe, że w końcu Sasuke zdał się na gest i dołożył się do prezentu pożegnalnego.
O! W Kraju Ognia na pewno w przyszłości będą legalne związki tej samej płci. Przecież jak Naruto zostanie Hokage to, to będzie pierwsze rozporządzenie. A teraz to niech pamiętają, że u Gaary jest legalne i mogą tak odwiedzić Sakurę w Sunagakure i dodać do swoich odwiedzin element ślubu. Przecież nic ich to nie zbawi jak stracą dzień lub dwa więcej w Kraju Wiatru.
Można spalić piekarnik? Ja to nie jestem kucharką i nie wiem, ale być może gdyby ktoś wpuścił by mnie do kuchni, to jakiś sprzęt mógłby tego nie przeżyć.
Zazdrosny Sasuś. Awww. Jak ja czekałam na ten moment. Scena wyszła idealnie. Ech, uwielbiam takiego Sasuke. I pomyśleć, że kiedyś gdy Sasuke był zazdrosny Sakura myślała, że to o nią chodzi. Tęsknie za tamtymi czasami. Wtedy Shikamaru był wolnym strzelcem, Sakura nie opuszczała wioski, a o SasuNaru wiedzieli tylko nieliczni. A obiecałam sobie, że następnym razem przeczytam to opowiadanie od początku dopiero kiedy zakończycie historię. Muszę być silna w tych najtrudniejszych, kuszących momentach.
No, no, no. Kiba i Hinata. Coś na pewno by było. Spodziewałam się trochę później. Przecież Hinata dopiero dowiedziała się o związku Naruto. No ale Kiba wie jak zawrócić jej myśli na inną osobę. Po co ma być nieszczęśliwie zakochana? Aż nie wierzę, że to napisałam. Nigdy nie chciałam szczęścia dla Hinaty. Ani w anime, ani tutaj. Ciągle mnie wnerwiała swoim zachowaniem. A tu proszę, moje milutkie serce się odezwało.
Powiem, że konkurs na najlepszy prezent wygrał Lee. On to przebił wszystkich. Uśmiałam się.
Sasuke jest trochę niemądry, myśląc, że Naruto jest z nim z powodu wyglądu. Czy Naruto interesuje się „w taki sposób” Saim? Nie. To dlaczego miałby się interesować jakimś obcym gościem? Mi tam nie przeszkadza zazdrość Sasuke, ale czasami jest ona bezsensowna, bo przecież wie, że Naruto go nie zostawi dla byle kogo ze względu na ich przeszłość jak i teraźniejszość i przyszłość.
UsuńMiły gest ze strony Sakury, że podarowała wisiorek Naruto. Pokazuje mu tym, że nie czuje do niego urazy. Naruto może poczuje się lepiej i nie będzie się tak obwiniał o wyjazd Sakury.
Znowu muszę powiedzieć, że bardzo zmieniłyście mój pogląd na Sakurę. Na początku opowiadania nienawidziłam jej. W ogóle nawet nie chciałam jej w tym opowiadaniu. Denerwowała mnie ciągle tą swoją gadaniną i ciągłym „Sasuke-kun”. No ale teraz. Teraz jest inaczej. Bardzo żałuję, że opuszcza ona Konohę. Będzie mi brakowało jej w tych kilku następnych rozdziałach, ale ten wyjazd jej pomoże. Kto wie? Może nawet znajdzie sobie tam kogoś bliskiego. Bardzo na to liczę.
Sasuke musi pilnować swoich „rzeczy”. W końcu to Uchiha, a oni nie lubią się dzielić. Szkoda tego chłopaka. Że też akurat musiał wpaść na Sasuke. A on tylko chciał opanować Rasengana. Zły moment sobie wybrał. Trzeba było zagadać wtedy, kiedy Sasuke nie było by w okolicy. Teraz, gdyby Sasuke zauważyłby, że Naruto go ćwiczy, wściekłby się i nie wiadomo co by zostało z chłopaka… no i z Naruto, bo zapewne jemu też by się dostało, że się zbliżył do obcego na kilka kroków.
Teraz wpadła mi taka myśl, że może Sakura zainteresowałaby się tym chłopakiem. No ale też mi się nie podoba pomysł, żeby Sakura zakochała się w kimś podobnym z wyglądu do Sasuke. Jednak szczerze mówiąc, to Sakura kochała tylko Sasuke z wyglądu. Przecież ona nawet go jako tako nie zna. A o jego charakterze wciąż narzeka.
„Do mnie” – jaki Sasuke władczy. Muszę się zgodzić z jednym z czytelników z wattpada, że też mi się to skojarzyło z Harrym Potterem. A właśnie! Nadal planujecie to opowiadanie? Kiedyś pisałyście, że tak, ale sądząc po ostatnim zdenerwowaniu Indry, że ten pomysł może nie powstać. Stąd moje pytanie.
Smutne zakończenie. Przygnębiające. A pomyśleć, że poprzednie kończyły się żartami. Już tęsknię za Sakurą. Nie wierzę, jak mogłam się do niej tak przyzwyczaić.
No to… zostały nam tylko trzy rozdziały. I skończy się ta historia. Bardzo pociesza mnie myśl, że będzie przynajmniej jeden sequel. Nie mogłabym się pogodzić, że to byłby koniec. Strasznie przyzwyczaiłam się do tego opowiadania i nie mogę wyobrazić sobie życia bez niego. Nawet jeśli kiedyś zakończy się na amen ta historia, będę powracać do niej w nieskończoność. Zawsze jak czytam to po raz kolejny, odkrywam coś nowego, coś co wcześniej przeoczyłam. Póki to opowiadanie będzie wywoływać we mnie emocje, nie przestanę go czytać.
Dużo weny
Juliet
Dobrze, że łatwo wybaczasz, bo – co już napisałam w odpowiedzi na poprzedni komentarz – naprawdę go nie widziałam:) Napisałam pod nim odpowiedź:)
UsuńMieszkanie Sasuke… Tak, Naruto już kiedy ten umierał, zaczął tam pomieszkiwać, a więcej na ten temat, to w następnym rozdziale :P
„ Młotku, za nią nawet w procencie nie szalałeś tak jak za mną. – ubóstwiam to zdanie”. - Ja też. To cała kwintesencja zachowania Naruto.
„O! W Kraju Ognia na pewno w przyszłości będą legalne związki tej samej płci” – to jest temat przewodni sequelu:D Aż mnie korci, żeby coś więcej napisać, bo z kilkoma rzeczami trafiłaś w punkt, ale nie będę spoilerować:)
„Tęsknie za tamtymi czasami” – wiesz, ja czasami też. Jak to Naruto kiedyś tu powiedział, coś fajnego było w ukrywaniu się. Dlatego tak długo to trwało, zanim prawda o ich związku wyszła na jaw.
Kiba i Hinata. Oj ten watek też będzie. Ale tu jest napisane, ze Kiba stara się być jej przyjacielem:) Nie wyobrażam sobie ich w tym momencie jako pary.
Lee i prezent – na coś zdaje się oglądanie Konoha Hiden:D
Wiesz, jeżeli chodzi o Sasuke. On całe życie był introwertykiem, a teraz, gdy sięzaangażował, to myślę, że może mieć obawy. W końcu Naruto zawsze lgnął do ludzi, więc Sasuke już wcześniej był zazdrosny np. o Gaarę (mimo że ofc za Chiny Ludowe by siędo tego nie przyznał).
„Znowu muszę powiedzieć, że bardzo zmieniłyście mój pogląd na Sakurę”. – Cieszę się. Sakura zawsze była dla Naruto ważna, więc nie wyobrażam sobie innego przedstawienia tej postaci. Co więcej, tu, na blogu, może tego nie widać, ale tak jak u Ciebie, tak też na Wattpadzie udało się tym fanfikiem zmienić myślenie kilku osób, które wręcz nie znosiły Sakury:)
„Sasuke musi pilnować swoich „rzeczy”.” – wiesz, Naruto chyba by się obraził:D Ale racja, że Uchiha nie lubią się dzielić:P
Odnośnie ff w fandomie HP nie, już go nie planujemy. Verry jest leniem (przepraszam, jeżeli to czytasz:D).
Końcówka tego rozdziału musiała być taka. W końcu tak naprawdę cale życie Sakury wywróciło siędo góry nogami. Ale poczekaj, jest właśnie jeszcze sequel:D
Naprawdę nie wiesz, jak mi miło gdy czytam coś takiego, jak końcówka Twojego komentarza. Mam nadzieję, że końcówka Cię nie zawiedzie.
Dziękuję za komentarz:)
Ej, czasami jeszcze tutaj zaglądam :D To że jestem leniem to raz, dwa - z tego co patrzyłam fandom już jest martwy. Nie mogłam kiedyś znaleźć Gospody i nie znalazłam jej do tej pory, na drarry.pl już dawno się nic nie dzieje i z tego co się orientuję, to została jeszcze Miriell, ale nie wiem, jak tam stoi temat drarry. Kiedyś może rzeczywiście był flow, jak pisało się ff, bo była społeczność. Teraz niestety już nie ma tej motywacji, a Hidena pisałam głównie z sentymentu ;) W fandomie HP nigdy nie tworzyłam, głównie czytałam, więc ten sentyment jest dużo mniejszy.
UsuńI to jest właśnie to co mówię. Społeczność:) Jak się fanfiki pisze dla tylko siebie, to można ich równie dobrze nie publikować.
UsuńTo takie miłe z ich strony, że zrobili Sakurze takie przyjęcie pożegnalne. A ten naszyjnik... Naprawdę, to jeden z najbardziej przemyślanych prezentów Naruto! Chociaż Sakura sprostała zadaniu i dała Uzumakiemu coś równie wspaniałego.
OdpowiedzUsuńW tym rozdziale zazdrość Saska była już ekstremalna. No ale wiadomo. Koleś podobny do niego i patrzący na Naru z takim uwielbieniem... Chociaż to zabawne. Na początku serii Naruto kto by pomyślał, że będą ludzie z kultem bohatera do głównej postaci?
A końcówka... Ojezusmaria, aż się łezka w oku kręci. Naprawdę wzruszająca.
Hej,
OdpowiedzUsuńwspaniale, och Sasuke tak chorobowe zazdrosny, cudownie wspaniale po prostu wyszedł... a prezent dla Sakury wspaniały...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie AM