Dziękujemy
za komentarze i zapraszamy na kolejny rozdział:)
Kiedy
Sasuke przyszedł następnego dnia do biblioteki, Naruto jeszcze nie było,
siedziała tam tylko Sakura. Nie wyglądała za dobrze. Blada, podkrążone,
zaczerwienione oczy. A jednocześnie na jej twarzy dostrzegł jakąś determinację.
Chciał już się wycofać i poczekać na Naruto na zewnątrz, ale go zobaczyła.
–
Sasuke-kun… – Wstała i podeszła do niego.
– Potrzebuję twojej pomocy. Wiem, że jesteś najlepszy w genjutsu, a ja
nie mogę zrozumieć niektórych zagadnień – powiedziała i pokazała mu książkę w
czerwonej okładce. – Wiem, że uczysz tego Naruto, więc czy możesz uczyć też
mnie?
–
Czego nie rozumiesz? Obiecałem Naruto, że dzisiaj...
–
Tak, wiem, że zawsze uczycie się razem, ale nie możesz chociaż jeden raz... –
Sakura spróbowała się uśmiechnąć. – Proszę – dodała z naciskiem. Sasuke
westchnął i spojrzał na drzwi, jakby łudząc się, że Naruto zaraz się pojawi i
będzie mógł się jakoś wykręcić. Niestety, do biblioteki nikt nie przyszedł,
więc w końcu musiał się zgodzić.
Sakura
wybrała stolik w najdalszym kącie biblioteki, chociaż wszystkie inne też były
wolne. Sasuke z niezadowoleniem stwierdził, że nie było widać z tej strony
drzwi, więc nie będą w stanie zauważyć, czy ktoś przyszedł.
–
Więc? – zapytał Sakurę, która zawahała się, jakby chciała mu coś powiedzieć,
ale w końcu otworzyła książkę na wybranej stronie i zaczęła go wypytywać o
przepływ chakry w poszczególnych technikach oraz tego, jak manipulacja chakrą
wpływa na przeciwnika. Sasuke wielokrotnie tłumaczył, zwłaszcza tę drugą część
pytania Naruto, który miał trudności ze zrozumieniem niektórych rzeczy. Sakura
wydawała się rozumieć wszystko szybciej, ale ciągle wymyślała nowe zagadnienia,
które chciała omówić i Sasuke czuł się trochę jak nauczyciel z nadgorliwą
uczennicą, której wydawało się, że zrobi na nim wrażenie swoją dociekliwością.
Minęło
jakieś pół godziny, zanim w bibliotece zaczęły pojawiać się inne osoby. Shikamaru,
który przyszedł z Temari, skierował się do ich stolika, ale gdy tylko dziewczyna
ich zauważyła, przywitała się z daleka i pociągnęła go w inny kąt sali, żeby im
nie przeszkadzać. Sasuke zaczynało irytować to, że wszyscy myśleli, gdy tylko
siedział sam na sam z Sakurą, że byli na randce.
–
Nie wiedziałam, że Temari już wróciła. Nie uważasz, Sasuke-kun, że oni bardzo
ładnie wyglądają razem? Mimo że są zupełnym przeciwieństwem charakterów? –
zapytała Sakura, zmieniając temat. Przyjście Shikamaru i Temari było idealnym
pretekstem do rozpoczęcia tej rozmowy. – Czytałam kiedyś, że takie przeciwieństwa
się przyciągają.
Sasuke
tylko na nich spojrzał, po czym wzruszył ramionami i wrócił do książki. Przez
to, że musiał pokazywać i tłumaczyć niektóre fragmenty, Sakura usiadła obok
niego. Tak jak zawsze siadał Naruto. Był trochę rozdrażniony, poza tym nie miał
ochoty na rozważania, czy Shikamaru i Temari do siebie pasują, czy też nie, bo
to nie była jego sprawa. Choć… W jednym Sakura chyba trafiła w dziesiątkę.
Przeciwieństwa charakterów najwyraźniej faktycznie się przyciągają. I wczorajszego
dnia przyciągnęły się tak, że aż zostały bez ubrań.
–
Posłuchaj, Sasuke-kun… Co byś powiedział, gdybym… To znaczy, czy chciałbyś
pójść ze mną…
–
Cześć, draniu! – Rozległ się głośny śmiech, który dosłownie chwilę później
zamarł, gdy tylko Naruto zobaczył, kto siedzi obok Sasuke. Wcześniej jej nie
zauważył, regał z książkami zasłaniał widok. – Sakura-chan – jęknął przerażony.
Nadal miał wizję zagłady ze strony przyjaciółki.
–
Chodź, znajdziemy inny stolik, nie będziemy przeszkadzać zakochanej parze – burknął
Kiba, który stanął obok. Nadal był obrażony, że przez Sasuke przegrał pół
wypłaty. Jak tak dalej pójdzie, to naprawdę będzie zmuszony żywić się karmą
Akamaru. – No idziesz? – ponaglił Naruto, jednak ten nie dał się pociągnąć w
inną stronę, zamierzał tu zostać. Przysiągłby też, że zobaczył w spojrzeniu
Sasuke czerwony błysk, kiedy Kiba mówił o „zakochanej parze”.
–
Przestań, zawsze uczę się z draniem, siadaj i nie gadaj! – Popchnął Kibę na
krzesło i sam też usiadł obok.
Sakura
zacisnęła pięści, rzucając Naruto zirytowane spojrzenie, którego udał, że nie
dostrzegł. Uśmiechnął się tylko szeroko, gdy zobaczył lekko uniesione kąciki
ust Sasuke.
–
Znowu zaspałeś, młotku… – Oczywiście Sasuke nie omieszkał złośliwie skomentować
jego spóźnienia, ale z drugiej strony to jego spojrzenie... Naruto poczuł
przyjemny skurcz w żołądku, który jeszcze bardziej przypomniał mu o wczorajszym
dniu. O rany... – pomyślał, próbując nie wyglądać zbyt głupio z tak szerokim
uśmiechem.
–
Nie miałem żadnego irytującego budzika nad uchem, więc zaspałem – odparł.
–
Następnym razem zadbam o to, żebyś był na czas – prychnął Sasuke i wyprostował
się. – Sakura, jeszcze czegoś nie wiesz, czy możemy skończyć na dzisiaj? –
zapytał, a ona tylko zaczerwieniła się i pokręciła przecząco głową.
–
Nie, już wszystko wiem. Dzięki za wytłumaczenie – uśmiechnęła się do niego. Tak
naprawdę, gdyby nadal byli tu sami, wymyśliła by jeszcze milion różnych pytań,
ale w tym momencie lepiej było odpuścić. Po prostu będzie musiała się postarać
i stwarzać więcej okazji sam na sam.
–
Nie ma sprawy. – Sasuke zabrał książkę i wstał. – Chodź, chcę ci coś pokazać –
rzucił do Naruto i wskazał na jeden z działów. Ten kiwnął głową i podniósł się,
patrząc jeszcze dziwnie spłoszonym wzrokiem na Sakurę, która teraz wpatrywała
się w stół.
Kiba
obserwował wszystko ze zdziwieniem, bo albo mu się wydawało, albo Sasuke nagle
stał się jakiś milszy? I Naruto był taki... I Sakura...
–
Co za drużyna... – mruknął, kręcąc głową.
–
Niby jaka? – warknęła nagle, gdy Sasuke i Naruto zdążyli już odejść i zniknąć
między działami.
–
No wiesz, u nas przynajmniej nie ma trójkącika miłosnego – zarechotał Kiba. –
Naruto lata za tobą, ty za Sasuke, a Sasuke za… – zastanowił się. – Za nikim.
No dobra, to jednak nie trójkąt, nie wiem, jak to nazwać… – Odsunął się
gwałtownie, widząc pięść Sakury lecąca w jego stronę. – Ej, co robisz, uspokój
się.
Sakura
mogłaby dać Kibie naprawdę niezłą nauczkę za słowa o ich drużynie, ale w końcu
tylko machnęła ręką i usiadła z powrotem na krześle. Sasuke i Naruto na pewno
za chwilę wrócą, potem najprawdopodobniej przyjdą inni i… Nagle coś jej przyszło do głowy.
–
Kiba, dobrze się dogadujesz z Hinatą? – zapytała
–
Jasne, że tak. W naszej drużynie wszystko gra, czasami chodzimy nawet na
wspólne pikniki z Ino, Shikamaru i Choujim. Co prawda Chouji zwykle nas rujnuje
finansowo, ale da się przeżyć. Nie wiem, czemu wy nigdy nie chcecie się
przyłączyć. – Kiba wrócił do swojej poprzedniej pozycji na krześle i oparł
głowę na ręce.
Sakura
zastanowiła się chwilę. Zbliżało się lato, było już na tyle ciepło, że jedzenie
pod gołym niebem było przyjemnością. Tak! To chyba właśnie to, czego
potrzebowała. To by było genialne rozwiązanie. Sasuke pewnie nie będzie chciał
pójść, ale Naruto da radę namówić. Gdyby tak zostawić go potem razem z Hinatą
samych… Romantyczny zachód słońca, szum wody… No, do cholery! Naruto musi w
końcu zrozumieć, że Hinata go kocha. Na pewno chciałby mieć dziewczynę, w końcu
ma już osiemnaście lat, hormony buzują…
–
Dobra, słuchaj, Kiba! – Sakura pochyliła się nad stołem i wyjawiła mu swój
plan.
–
Młotku, skup się – upomniał go Sasuke, który, mimo że wyciągnął go na drugi
koniec biblioteki do rzadko uczęszczanego działu, naprawdę chciał mu coś
pokazać. – Wiem, że nie powinienem wracać do tej techniki, ale jak już wiesz,
że... Naruto... – Sasuke pociągnął go za ramię tak, że ten uderzył łokciem
boleśnie o półkę.
–
Ała, draniu! – jęknął, rozmasowując sobie rękę.
–
Przestań się na mnie gapić jak te irytujące fanki i skup się na tym, co mówię!
– syknął.
–
Coś ty powiedział?! – Naruto podniósł głos. – Jak twoje fanki?! Chyba za
dużo... – nie zdążył dokończyć, bo Sasuke przyciągnął go do siebie i pocałował,
skutecznie go uciszając. – Zamknij się już i słuchaj.
Naruto
westchnął ciężko i przez chwilę spróbował skupić się na tym, co mówił Sasuke,
ale dzisiaj jakoś wyjątkowo trudno było mu zebrać myśli.
–
Poćwiczymy później? – zapytał.
–
Co?
–
Tym razem to ty nie słuchasz. – Naruto uśmiechnął się z satysfakcją.
–
Bo próbuję ci coś tłumaczyć, młotku – westchnął zirytowany Sasuke. Miał pewien
pomysł odnośnie tej techniki i chciał mu wytłumaczyć, ale jak tłumaczyć coś
komuś, kto w ogóle nie potrafi się skupić.
–
Ile jeszcze będziemy siedzieć w tej bibliotece? Wyszedłem ze szpitala,
powinniśmy poćwiczyć. – Naruto oparł się o regał z książkami. Była ładna
pogoda, idealny dzień na trening a nie tkwienie z nosem w jakichś
podręcznikach. Poza tym wolał dzisiaj unikać Sakury.
Sasuke
spojrzał na niego zmrużonymi oczami i w końcu skapitulował. Zamknął książkę i
odłożył ją na półkę.
–
Ale wiesz, że później i tak musimy tu wrócić? Jest jeszcze kilka rzeczy...
–
Dobra, dobra, ale to później. – Naruto pociągnął go do wyjścia z biblioteki. –
Muszę ci w końcu skopać tyłek! – dodał z szerokim uśmiechem.
–
Dlaczego wczoraj zwiałeś mi z mieszkania? – zapytał Sasuke, gdy szli w stronę
jednego z pól treningowych.
–
Zmęczony byłem… – odpowiedział Naruto, marszcząc zabawnie nos. Nie miał pojęcia,
dlaczego sam fakt, że idzie sobie teraz z Sasuke po jednej z głównych dróg
Konohy, tak go uszczęśliwiał. No dobra, miał świadomość, że wczorajszy wieczór
dużo zmienił, ale teraz przecież nic nie robili. Poza tym przez jakiś czas od
wyjścia z biblioteki Sasuke wydawał się nie być nim zainteresowany, cały czas
myślał o czymś intensywnie. Raz nawet potknął się o kamień, co Naruto skwitował
wybuchem śmiechu.
–
Naruto-kun, Sasuke-kun…
Zamrugał
oczami, omal nie wpadając na Hinatę. Sam też najwyraźniej musiał się zamyślić.
A raczej błądzić w wizjach tego, co… Potrząsnął głową.
–
Cześć, Hinata. Idziesz do biblioteki? Bo my mamy zamiar potrenować trochę –
uśmiechnął się, kciukiem wskazując Sasuke, zupełnie jakby Hinata lub ktokolwiek
inny mógł mieć jeszcze jakieś wątpliwości odnośnie tego, z kim spędza większość
swojego czasu.
–
Heh! – Stojąca obok Hinaty dziewczyna, ubrana w tradycyjne kimono klanu Hyuuga,
popchnęła ją lekko. – No już, powiedz mu – szepnęła, odgarniając swoje długie
ciemnobrązowe włosy.
–
Hanabi! – Hinata zaczerwieniła się jeszcze bardziej niż zwykle i rzuciła
siostrze ostrzegawcze spojrzenie, jednak ta nic sobie z tego nie zrobiła, wręcz
przeciwnie, bo uśmiechnęła się przebiegle.
–
Możemy iść popatrzeć? – zapytała. – Nie będziemy przeszkadzać.
–
Czasami widownia przeszkadza aż za bardzo – stwierdził Sasuke oschle, ogarniając
wzrokiem obie dziewczyny, ale zatrzymując się dłużej na Hinacie.
–
To.. um... – Hinata przysłoniła usta ręką, rzucając nerwowe spojrzenie Naruto.
– To w takim razie miłego treningu.
–
Jasne, dzięki. Później może się zobaczymy, bo przyjdziemy do biblioteki! –
Naruto uśmiechnął się jeszcze szerzej.
–
Hinata! – Hanabi szturchnęła znowu siostrę, ale ta tylko złapała ją za rękę i
odciągnęła.
–
Czemu mu nie powiedziałaś? – Sasuke usłyszał szept Hanabi, kiedy już
odchodzili. – Powinnaś mu w końcu powiedzieć, że się w nim zabujałaś! – dodała,
a Sasuke zmarszczył brwi. Naruto był zbyt zajęty mówieniem, jak to skopie mu
tyłek, żeby usłyszeć te słowa, ale Sasuke był uważniejszym słuchaczem. Zauważył
jeszcze, że Hinata zaczerwieniła się mocniej i rzuciła coś w stylu: „ Ale nie
przy innych, Hanabi, chcę być sama”.
Sasuke
zacisnął ręce w pięści. Naruto był niedomyślnym idiotą, co nie ulegało wątpliwości,
ale... Hinata ostatnio zdecydowanie pozwalała sobie na zbyt wiele. Nawet Sakura
nie była aż tak odważna!
–
Draniu, czasem mógłbyś być milszy – stwierdził Naruto, rozprostowując ręce. –
Co takiego one ci zrobiły, że odnosisz się do nich takim tonem? – zapytał,
naprawdę ciekaw odpowiedzi. Wiedział, że Sasuke z reguły nie był miły, ale
dzisiaj odezwał się wyjątkowo chamsko.
–
Naruto, ty naprawdę jesteś aż tak ślepy? – Sasuke podszedł bliżej. Nadal był
zły. – Jak chcesz potrenować, to
proponuje od taijutsu, żeby nie forsować cię w używaniu chakry. W końcu ledwo
co wyszedłeś ze szpitala, a Tsunade mnie zabije, jak znowu coś się stanie.
–
Oj, tam przecież już nic mi nie jest. Pamiętasz, co powiedział Hinata, jak mnie
prześwietliła Byakuganem? Że z moją chakrą wszystko w porząd…
–
Naruto – warknął Sasuke, wchodząc mu w słowo. – Jeszcze raz usłyszę dzisiaj z
twoich ust słowo Hinata, to tak ci skopię tyłek, że nie wstaniesz. – Skoczył na niego, chcąc mu przyłożyć, ale
widząc, że w ogóle nie reaguje, w ostatniej chwili zmienił kierunek. – No co
jest, dlaczego się nie bronisz?
–
Jesteś zazdrosny. – Naruto uśmiechnął się, ignorując pytanie Sasuke.
–
Co?
–
Jesteś zazdrosny! – Naruto powiedział to tak głośno, że kilku przechodniów aż
się na nich obejrzało.
–
Weź się zamknij, idioto! – Sasuke tym razem już nie miał oporów i uderzył go tak,
że Naruto odrzuciło aż na odległość kilku metrów.
–
Ała, draniu! – jęknął, wstając i rozmasowując sobie szczękę. – Też mam cię
zacząć bić?
–
Przecież po to idziemy trenować! – syknął Sasuke i ruszył przed siebie,
wskakując od razu na najbliższy dach, żeby ominąć ludzi. Naruto dogonił go
dopiero po chwili, ale kiedy Sasuke znowu zobaczył na jego ustach ten irytujący
uśmieszek, miał ochotę przyłożyć mu jeszcze raz. Nie był zazdrosny. O kogo miał
być zazdrosny? O tę dziewczynę, która w obecności Naruto tylko się jąkała i nie
potrafiła sklecić normalnego zdania?
–
No już, draniu, nie obrażaj się! Bo jeszcze pomyślę, że naprawdę jesteś
zazdrosny. A przecież Hinata... – Naruto nie dokończył. Zdążył tylko krzyknąć,
kiedy Sasuke popchnął go na jakiś komin i już po sekundzie był przy nim,
zaciskając palce na jego szyi. W jego oku błyszczał Sharingan.
–
Mówiłem ci, że jeśli nie skończysz o niej gadać, to... – Naruto spróbował się
wyrwać, ale Sasuke złapał go mocniej. – Nie prowokuj mnie – syknął, blokując
cios po lewej stronie. Ich twarze dzieliło tylko kilka centymetrów.
–
Hinata jest moją przy… – zaczął Naruto, który nie zamierzał pozwolić, żeby ten
drań mu rozkazywał i zaraz jęknął, kiedy Sasuke uderzył go z całej siły. To był
naprawdę mocny cios. – Draniu! Myślałem, że...
–
Mówiłem ci, żebyś mnie nie prowokował.
–
Cholera, liczyłem bardziej na jakiegoś całusa, a nie... I zadawaj się z takim
Uchihą, masz ci los – mruczał Naruto, zbierając się z dachu. Znajdowali się na
jednym z wyższych budynków w wiosce, skąd mogli widzieć większość okolicy,
Sasuke jednak nie zwracał najmniejszej uwagi na piękną panoramę Konohy. Stał z
założonymi rękami i obserwował Naruto.
–
Nie będzie żadnych całusów, młotku.
–
A właśnie że będą! – Naruto rzucił się na Sasuke zupełnie jak za czasów, kiedy
mieli po dwanaście lat i byli w Akademii. Tyle że teraz nie zamierzał mu
przywalić, a zrobić coś innego. – Mam cię! – krzyknął zadowolony i już miał
ugryźć go w wargę, gdy usłyszał głośnie puff i okazało się, że obejmuje pień.
–
Nadal nabierasz się na takie techniki? To żałosne – mruknął Sasuke, który teraz
opierał się o komin. – Naprawdę nie rozumiem, co w tobie widzą te wszystkie
dzieciaki, które tu przybywają nawet z innych wiosek. Zupełnie jakbyś…
–
Uratował świat i najlepszego przyjaciela? – przerwał mu Naruto. Podniósł się i
podszedł bliżej. Już się nie uśmiechał. Milczał dłuższą chwilę, próbując
pozbierać myśli i jakoś je poukładać. – Sasuke, to, co przeszedłem podczas
wojny, nijak się ma do tego, co przeszedłem z tobą. Rozumiesz? – spytał, stając
naprzeciwko i patrząc mu w oczy. – Wiesz, jakie to było uczucie, kiedy wszyscy
inni skazali cię na porażkę, a ja sam musiałem się im przeciwstawić? Nie mogłem
pozwolić, żeby cię zabili. Nie pozwoliłbym im nawet za cenę… – zawiesił głos. –
Próbowali różnych metod, żeby mnie powstrzymać. Sakura nawet wyznała mi miłość,
myśląc, że tym coś zdziała – roześmiał się gorzko.
–
Sakura powiedziała, że cię kocha? – Sasuke był autentycznie zaskoczony. – To
dlaczego… Przecież od zawsze zależało ci na niej… – Przypomniał sobie te
wszystkie sytuacje, kiedy Naruto starał się zaprosić ją na randkę albo
chociażby na koleżeński ramen.
–
Tak, zależało i nadal zależy, ale nie w taki sposób. Poza tym już wtedy
wiedziałem, że na kimś innym zależy mi bardziej. Sasuke… – Chwycił go za
nadgarstek. – Jeżeli jeszcze kiedyś będziesz chciał odejść, obiecuję, że cię
znajdę i tego pożałujesz, bo… – reszta zdania utonęła w pocałunku. Sasuke
przyparł go do muru i wbił się w jego usta tak, jakby zaraz miała rozpętać się
kolejna wojna, a oni przez kolejne długie lata mieliby się nie spotkać.
Zacisnął mocno oczy i całował Naruto gorączkowo, agresywnie i trochę chaotycznie,
bo to nadal były przecież ich pierwsze pocałunki. Nie umieli jeszcze, nie
wiedzieli... Już po chwili poczuli w ustach krew. Żaden z nich nie wiedział
czyją, ale to nie było ważne.
Dopiero
po chwili oderwali się od siebie, dysząc głośno. Chyba rozgrzewkę przed
treningiem mieli już za sobą. Byli tak rozpaleni, że teraz równie dobrze mogli
przejść do...
–
Ale z ciebie młotek – mruknął Sasuke, łapiąc Naruto za włosy. Oparł swoje czoło
o jego i przymknął oczy. Nie chciał, żeby Naruto widział teraz jego spojrzenie.
– Ale z ciebie cholerny młotek.
–
A z ciebie drań. – Głos Naruto dziwnie drżał. Obejmował go mocno. – Nie
odejdziesz?
–
Nie. – Sasuke uśmiechnął się lekko. – Nie, nie odejdę.
–
Słowo?
–
Słowo. Obiecuję, że nie odejdę. – Sasuke zmarszczył brwi, bo znowu poczuł się jak
w Dolinie Końca. Naruto był idiotą, który zawsze za dużo gadał, ale czasami
potrafił mówić tak, że roztapiał nawet jego lodowate serce. Umiał być
przekonujący, na pewno będzie świetnym Hokage. Zresztą, jak Sasuke miałby go
teraz zostawić? Po tym wszystkim, co razem przeszli? Po tym, co się stało
wczoraj? Nikt tak o niego nie walczył, nikomu nigdy tak na nim nie zależało.
Miał czasami wrażenie, że nawet Itachi... Naruto zrobił wszystko, przeciwstawił
się wszystkim, żeby go sprowadzić z powrotem. Walczył o niego, gdy odchodził z
wioski, walczył, gdy robił wiele naprawdę okropnych rzeczy i ostatecznie
walczył też o jego ułaskawienie.
–
Idiota – warknął i odsunął się. – Chodź lepiej na ten trening, bo nabierasz się
na najgłupsze techniki. Jak tak dalej pójdzie pokonam cię samymi shurikenami –
dodał i ruszył szybko przed siebie, nie czekając na Naruto.
Ten
trening bardziej przypominał parodię niż prawdziwą walkę. Mimo że Sasuke i
Naruto znajdowali się na polu treningowym, na którym jak zawsze mieli widownię,
nie potrafili się tak na serio uderzyć. Z perspektywy osób trzecich wyglądali
jak genini, którzy dopiero uczą się taijutsu. No bo co można było powiedzieć o
Sasuke, który swoją pięścią zamiast w przeciwnika trafiał w drzewo, albo o Naruto,
który zamiast przylutować Sasuke tak, że odrzuci go na drugi koniec pola,
ledwie muskał jego twarz pięścią. Dzieciaki stojące w pobliżu i oglądające ich
pojedynek, co chwilę otwierały oczu szeroko ze zdumienia.
–
Co im się stało? – Tenten, która trenowała niedaleko rzuty shurikenami,
spojrzała zdziwiona na swojego kolegę z drużyny. – Chyba przydałaby się im od
ciebie lekcja taijutsu – roześmiała się, gdy Naruto po raz kolejny spudłował
cios i wylądował na trawie.
–
Oczywiście! – krzyknął zachwycony Lee, który chyba nie zorientował się, że
Tenten żartowała. W końcu Naruto i Sasuke byli na takim poziomie, że nikt nie
musiał ich uczyć walki. Po prostu dzisiaj to chyba nie był ich dzień. Wydawali
się strasznie rozkojarzeni.
–
Dobra, dosyć tego – mruknął Sasuke, który chwilę wcześniej się rozejrzał i zauważył,
że wszyscy inni przerwali swoje treningi i przypatrywali się im w zdumieniu.
Niektórzy nawet z głupkowatymi uśmieszkami na twarzach. – Chodźmy może w jakieś
inne miejsce – zaproponował, a Naruto tylko kiwnął głową.
–
Cholera – zaklął Naruto, gdy odprowadzeni ciekawskimi spojrzeniami, w końcu
opuścili pole treningowe. Czuł się zmęczony, bo powstrzymywanie się przed ciosem
było dla nich nienaturalne. Od lat byli tak wprawieni w walce, że teraz więcej
wysiłku kosztowało ich hamowanie uderzeń.
Sasuke
zerknął tylko na niego i nic nie mówiąc, przyspieszył. Naruto nie pytał, gdzie
go prowadzi, po prostu biegł i czuł się trochę jak wtedy, gdy pokłócili się na
polanie. Teraz było inaczej, ale... No przecież nie mogą wiecznie na siebie
uważać. To było frustrujące! Już od
dawna tylko razem mogli pozwolić sobie na prawdziwą walkę, a teraz zachowywali
się jak para bab, które dmuchały na siebie i chuchały, żeby tylko nie złamać
sobie wzajemnie paznokcia. Naruto na samo wyobrażenie Sasuke, który zacząłby
rozpaczać przez złamany paznokieć, parsknął śmiechem. Niefortunnie nie
zauważył, że ten zatrzymał się i wpadł na niego. O mało nie spadliby z drzewa,
gdyby nie refleks Sasuke, który złapał go i za pomocą czakry, utrzymał w
pionie.
–
Co jest takie śmieszne? – zapytał, wciąż go obejmując. Kącik ust Naruto drgnął.
–
Co nam się stało, Sasuke? – Spojrzał mu w oczy, poważniejąc. Sasuke westchnął.
–
Przejdzie nam, po prostu... za dużo się ostatnio wydarzyło, żeby...
Naruto
pocałował go nagle w policzek, nie pozwalając mu dokończyć. Zaczął obcałowywać
jego szczękę i gdy w końcu dotarł do ust, od razu wbił się w nie namiętnie.
Wystarczyło kilka chwil, żeby podniecenie wybuchło w nich na nowo. I wtedy poczuli
dokładnie to, co kiedyś na polu bitwy, gdy zaczynali ze sobą walczyć na
poważnie. Nie wiedzieli, który z nich jęknął pierwszy. Sasuke na oślep pchnął
Naruto na pień i przycisnął go do niego całym ciałem. Wiedzieli już, co zrobią.
Ich ręce poruszały się same, jakby bez użycia woli. Dotykali się gorączkowo,
wsuwając sobie dłonie pod bluzy, później dobierając się do spodni. I cały czas
się całowali, nawet na moment nie przerywając. Czasami jeden z nich zjeżdżał
ustami na szyję drugiego i całował go, gryzł tak mocno, że aż słyszał jęk pełen
przyjemności i ulgi, jakby teraz tym rekompensowali ból, który zadawali sobie
wcześniej na treningach. Teraz dotyk obcej ręki w intymnym miejscu już wcale
ich nie dziwił, wydawał się nawet czymś właściwym, odpowiednim, jakby robili to
już wcześniej tysiące razy.
–
Sasuke... – Naruto czuł napięcie, gdy był już blisko. Gryzł płatek jego ucha,
czując, jak Sasuke zaczyna drżeć. Jemu też już dużo nie brakowało. Doszli
prawie w tym samym czasie, spoceni i zmęczeni tak bardzo, że z trudem łapali
oddech. Ulga, która na nich spłynęła, była wyzwalająca. Nieważne, że poplamili
swoje ciemne ubrania, że ktoś mógł ich przecież słyszeć, bo nawet nie zwrócili
uwagi na miejsce, w którym się zatrzymali. Naruto czuł, że teraz było tak, jak
powinno być, jakby przez całe życie zmierzali właśnie do tego. Już nie musiał
kryć się po kątach, żeby ulżyć sobie przez bliskość Sasuke, bo to on go
zaspokajał. Całował, dotykał i wyzwalał w nim taką żądzę, o którą nigdy by się
nie podejrzewał.
Westchnął
z zadowoleniem i przymknął oczy. Zsunął się, siadając okrakiem na jednym z konarów
i opierając się plecami o pień. Dopiero po chwili spojrzał na Sasuke. I wtedy
to zauważył…
Kurczę w takim momencie...
OdpowiedzUsuńCo Naruto mógł zauważyć? Ktoś ich widział?
CO?! Co zauważył?!
OdpowiedzUsuńPrzerywać w TAKIM momęcie?!
Ugh... Jesteście okropne.
Sakura mnie wkurza :/ Ja rozumiem, że zakochana, ale...
Ech, czekam na kolejny rozdział C:
W takim momencie trzeba przerwać :P A co do Twojego komentarza pod poprzednim rozdziałem, tu jest dowód, że ten namiot byłoby Naruto trudniej zdjąć :)
Usuńhttp://www.fotosik.pl/zdjecie/2d8cda08b2fe16ad
Mam do was pytanie jeśli ono was urazi w jakiś sposób to szczerze za to przepraszam ale chciałabym mimo wszystko wypowiedzieć swoją opinię bo to akurat nie chodzi aż tak bardzo o wasze opowiadanie które akurat bardzo mi się podoba nawiasem mówiąc a oto pytanie: Czy uważacie że mówienie szczerze o sobie że jest się osobą homoseksualną może przysporzyć kłopotów zwłaszcza w małych społecznościach? Czy warto edukować w tym temacie społeczeństwo żeby uniknąć prześladowań? Bo ja osobiście uważam że naruto i sasuke powinni powiedzieć o swoim związku w przyszłości swoim przyjaciołom jeśli go nie zaakceptują to żadni z nich przyjaciele taka prawda. A udawanie takie to zawsze będzie niosło ze sobą kłopoty ,zmuszanie do małżeństw itp.Lepiej żyć w zgodzie ze sobą tylko wtedy powinno się udać uzyskać pełną akceptację . Tylko że rozumiem też problemy jakie niesie ze sobą taki związek. Ludzie uważają cię za dewianta , nie możesz mieć dzieci a na wsiach jesteś skończony dla ludzi którzy są religijni .Rodzina może się ciebie wyrzec można by wymieniać w nieskończoność . Dlatego mam nadzieję że sasuke i naruto powiedzą jednak o swoim związku przyjaciołom kiedyś tam w przyszłości. Bo nie ma nic lepszego od wsparcia przyjaciół którzy cię szanują ,kochają,akceptują przede wszystkim i lubią taka prawda.:)
OdpowiedzUsuńAkurat temat homoseksualizmu jest dość szerzony w mediach i programach paradokumentalnych. Ale jeżeli chodzi o Sasuke i Naruto, to jest fikcja, nijak się to ma do polskiej społeczności, zwłaszcza z małych wsi. W anime nigdy nie był nawet poruszony temat homoseksualizmu, więc to jak zareagują ich znajomi to już będzie nasza wyobraźnia :)
UsuńTo szczerze się cieszę i pozdrawiam :) Faktycznie nie był w ogóle poruszany ten temat ale to zrozumiałe skoro większość odbiorców naruto to jednak faceci którzy pewnie takich związków by sobie nie życzyli i by tego wtedy wcale nie oglądali.Ale jeśli chodzi o mnie to ja w naruto trochę jednak gejów widziałam bynajmniej w mojej ocenie. Mam swoje własne typy nie wiem czy wy też macie jeśli tak to chętnie bym się z waszymi typami zapoznała.:) Rozdział był bardzo zajmujący i ciekawy czekam na kolejny i życzę weny.
UsuńMam przeczucie, że nikt ich nie przyłapał. Znając Ciebie Indra to wpleciesz komediowy wątek i zapewne Naruto zrobił malinkę Sasuke. Zapewne rozwinie się ten wątek tak, że Uzumaki będzie miał przesrane u Uchihy i to na serio. Wszyscy dookoła zaczną "śledztwo" z kim umawia się przystojniak wioski. Dziewczyny będą zrozpaczone (przede wszystkim Sakura). Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Będę płakać ze śmiechu :D
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem, czy będą potrafili walczyć na poważnie, bo wydaję mi się, że po jakimś czasie zabraknie im prawdziwej walki i w końcu obiją sobie mordki.
Czy w fanfiku będzie to jak Uzumaki zostaje Hokage?
Spoiler
Czy Naruto zostanie Hokage w fiku - nie wiem, jeszcze do tego nie doszłyśmy :)
UsuńA teraz takie pytanie: skąd wiesz, że jak watek komediowy to mój? Od razu powiem, że wcale tak nie jest, ale ciekawi, mnie skąd taka teoria :)
Miałam takie przeczucie, bo zawsze wprowadzasz w swoich opowiadaniach niesamowite wątki humorystyczne.
UsuńVerry kojarzy mi się z poważnymi wątkami i smutnymi (to komplement, lubię jej opowiadania, zwłaszcza ostatni oneshot). Natomiast Ty Indra kojarzysz mi się z lekkimi i śmiesznymi wątkami. Jestem świadoma tego, że jedna i druga potrafi pisać śmieszne oraz smutne momenty. Mam nadzieję, że nie uraziłam was, miałam po prostu takie przeczucie☺
PS: A byłam pewna swojej teorii, cholera. Teraz to mnie zżera ciekawość.
Spoiler
Nie wiem, czy mówisz o SN czy własnych, ale z SN pisałam głównie komedie ;) Oczywiście, że nas nie uraziłaś :) (szczerze, to też mi się wydawało, że to wymyśliła Indra, dopiero ona mnie oświeciła :D)
UsuńPozdrawiam ;)
O SN, do własnych jeszcze nie mogę się przekonać (jedynie czytam Indry). Przepraszam, Twoje fanfiki wspominam trochę inaczej- pamięć mnie zawodzi. Wydawały mi się poważniejsze... Oznacza to, że muszę sobie je odświeżyć :P
UsuńSpoiler
Polecam Bom Bom:) Nawet jak czytałam po latach, to byłam zachwycona :)
UsuńJa też to czytałam bardzo dobre opowiadanie to jest,tylko z tego co pamiętam to ono zawiera raczej ostre niektóre sceny mam rację? Znaczy chodzi mi o seks. Mam nadzieję że nie uraziłam swoją wypowiedzią autorki tego opowiadania.
UsuńTeż czytałam, ale to dawno i już nie pamiętam. Indry fanfiki przeczytałam jeszcze raz przez "Rywali", bo robiłam porządek z zakładkami i miałam wszystko kasować, ale coś mnie tchnęło i akurat trafiłam, że wróciła do pisania, ale nic nie pamiętałam co było wcześniej to musiałam na nowo przeczytać. Jakoś wyszło, że wszystko przeczytałam.
UsuńBom Bom przeczytałam końcówkę, bo byłam ciekawa zakończenia. Na wakacje zostawię sobie bloga Verry, bo zapewne wciągnie mnie jak przy Indry. Siedziałam do 2:00 i czytałam... Wiem, przyznaję się "psycholka", ale jak mnie coś zainteresuję to już koniec.
@gusia015 jeszcze fajnie pisała "Alien", ale nie ma skończonego opowiadania i nie będzie kontynuowane.
http://bcgroan.blogspot.com
Spoiler
Omg.... o.o wennnyyy zycze. Pisz piszzz
OdpowiedzUsuńNie wiem czy tylko mnie wzruszyła ta scena, kiedy Naruto mówił Sasuke, że to jak się starał o niego było dużo gorsze od tego, co przeszedł na wojnie? Tak czy inaczej mnie wzruszyła. Poza tym strasznie cieszy mnie jedna rzecz. Ile ja już czytałam opowiadań, gdzie Uzumaki zbliża się do Sasuke, a potem ucieka. Bałam się tego trochę po poprzednim rozdziale, kiedy zostawił Uchihę w mieszkaniu i uciekł, no ale okazało się, że wcale nie zamierza go unikać i podoba mu się to co między nimi zaszło. Jestem ciekawa, co chciała powiedzieć Naruto Hinata. Bo ona niby jest nieśmiała, ale w anime to ona zawsze wykonywała jakiś krok w stronę Naruto, nie odwrotnie.
OdpowiedzUsuńKocham jak piszecie to opowiadanie. Czekam na następny rozdział :)
Angelika
Mnie też ona wzruszyła :D Naruto jest za bardzo w wielu opowiadaniach stylizowany na typowego uke, a jemu do takiego uke bardzo daleko.
UsuńNo właśnie i mnie to trochę denerwuje. No bo wyobrażacie sobie tego naruto stworzonego przez kishimoto który tak słodko się zwraca do sasuke? Bo ja wcale. Albo jeszcze lepsze było to że to sasuke był uke rozumiem że końcówka imienia do czegoś zobowiązuje ale dla mnie jest to wątkiem komediowym bo wcale sobie tego w realu nie mogę wyobrazić nie wiem czy wy też tak macie. Pozdrawiam
Usuń„Zła zazdrość przeminie jak sen, lecz w życiu potrzebna jest też”, żeby Sasuś mógł się powkurzać :D.
OdpowiedzUsuńAch! Ten rozdział był słodki! Używam tego słowa, chociaż go nie lubię, kiedy chodzi o zaloty między przedstawicielami płci męskiej, ale cóż mogę poradzić, skoro takie mam odczucia? Nie ma to, jak dobry rozdział przed wyjściem do pracy. Dziękuję dziewczyny! Wracam wieczorem :D.
Dzięki za tyle komentarzy:) Fajnie, że ci się podoba :)
UsuńI tak jak napisałam pod rozdziałem trzecim, jak jakiś błąd ci wpadnie w oczy, to jak najbardziej pisz :)
Nie za ma co :D. Staram się, bo wiem po sobie, jak bardzo motywują :D.
UsuńOK! W takim razie nie omieszkam :D.
Hej,
OdpowiedzUsuńcudowny rozdział, Sakura to zaczyna mmie wkurzać, naprawdę piękne, Naruto wyznał, że Sasuke zawsze był ważny dla niego, a ta końcówka, ktoś ich przyłapał czy Sasuke się szczerzy albo ma malinkę...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Cudo.
OdpowiedzUsuńTe napięcie seksualne aż czuć u mnie w pokoju. 😃
Sakura to już przesadza.
Słodko że Naruto wyznał sasuke swoje odczucia. Założę się że zostaną ślady ich namiętnym całowaniu, i naruto wymyśli jakiś głupi pomysł.
Pozdrawiam