.

czwartek, 29 grudnia 2016

SasuNaru Hiden - rozdział 3


Wam życzymy wszystkiego dobrego w nowym roku, a sobie, żeby pisanie szło nam tak dobrze jak do tej pory.



Zaczynało już świtać, gdy Naruto poczuł ogarniające go gorąco. Przebudził się gwałtownie, odrzucając pośpiesznie kołdrę, bo miał wrażenie, że skóra zaczyna go palić. Nie miał pojęcia, że to Sasuke, który, nie potrafiąc go dobudzić, chociaż tak prawdę mówiąc nie starał się za bardzo, postanowił wykorzystać nieco zmodyfikowaną techniką klanową. Ogień parzył więc  jego ciało stopniowo, mimo że nic nie płonęło, bo Sasuke pochłaniał płomienie Rinneganem, zostawiając tylko ciepło. Oczywiście musiał kontrolować chakrę, żeby nie poparzyć Naruto, który w tym momencie zerwał się i zaczął krzyczeć zdezorientowany. Już najwyraźniej chciał zrzucać z siebie ubranie, gdy go zauważył.
 Sasuke siedział na krześle przy kuchennym stole i obserwował go ze znudzeniem, opierając głowę na ręce. Był ubrany w strój do ćwiczeń, a na stole leżała jakaś paczka. Drugą ręką bawił się kunaiem, którym chwilę później rzucił w Naruto, gdy ten tylko podniósł się do siadu.
– Co robisz, draniu? – zawołał, sprawnie łapiąc i odkładając broń na nocny stolik. Spojrzał na zegar, który w tym momencie wskazywał dziesięć po piątej.

środa, 21 grudnia 2016

SasuNaru Hiden - rozdział 2


– Dochodzi już dwudziesta – stwierdził Sasuke, gdy stanęli już przed budynkiem. Dni stawały się coraz dłuższe i cieplejsze, zbliżało się lato, więc niedługo treningi staną się dużo przyjemniejsze.
– Sasuke, może... – zaczęła Sakura, ale nie dał jej dokończyć.
– Jeszcze jakiś trening, czy wymiękasz? – zwrócił się do Naruto, który wciąż był niezadowolony z tego, że jego technika nie podziałała. Chociaż przynajmniej jedno Sasuke musiał jej przyznać – stała się dużo lepsza od tej, którą pamiętał za czasów, gdy byli jeszcze geninami. – Z taką parodią iluzji niewiele zdziałasz na egzaminie – stwierdził i uśmiechnął się z satysfakcją, zauważając wściekłe spojrzenie Naruto. Lubił go drażnić i prowokować, akurat to nigdy się nie zmieniło, w przeciwieństwie do różnych rzeczy, które teraz, po latach, były już zupełnie inne niż kiedyś. Zyskali ogromną siłę, udało im się zaprowadzić pokój między krajami shinobi. Naruto był teraz uwielbianym bohaterem wojennym, mieszkańcy odbudowali Konohę po ataku Paina. I w końcu też Sasuke osiągnął swój cel – pomścił klan, chociaż prawda o nim okazała się zupełnie inna niż myślał. Gdyby nie Naruto, nie wróciłby do wioski. To on zmusił go, zaczynając od argumentu siły, kończąc na rozmowie, żeby został, nie odchodził, nie wyruszał w podróż, jak wcześniej zamierzał zrobić. Sasuke sam nie wiedział, dlaczego się zgodził, ale wolał się nad tym nie zastanawiać, bo wtedy doszedłby do wniosków, które na razie bezpiecznie spoczywały na dnie jego umysłu. Nie miał jeszcze odwagi powiedzieć sobie wielu rzeczy wprost i wmawiał sobie, że teraz powinien zająć się przygotowywaniem do egzaminu na jounina, a nie rozmyślaniem nad swoimi uczuciami i próbą nazwania tego wszystkiego, co się działo w jego głowie po powrocie do Konohy.

sobota, 17 grudnia 2016

SasuNaru Hiden - rozdział 1


Ten blog powstał na skutek rzuconego tak po prostu pomysłu: „Może napiszemy coś razem”? No i napisałyśmy. Powiem szczerze, że jeszcze nigdy niczego nie pisało mi się tak łatwo i przyjemnie. Ten tekst po prostu leciał, nawet nie wiedziałam, kiedy powstawały kolejne fragmenty. Co więcej, jestem z niego bardzo zadowolona.
Sama byłam zdziwiona, jak dobrze się zgrałyśmy i jak przyjemnie nam się pisało. Historia rzeczywiście sama "płynęła". Mam nadzieję, że ten fanfik spodoba się wam tak samo, jak spodobał się nam i zobaczycie w nim to samo ciepło, które widzę ja, wracając wielokrotnie do niektórych fragmentów.
Fanfik pisze się bardzo szybko, więc mamy nadzieję, że uda nam się publikować regularnie.

Indra (Sanu) i Verry (Koko)


– Cholera, niech to szlag! – jęknął Naruto zamykając za sobą drzwi do jednej z kabin w toalecie. To był już kolejny raz w tym tygodniu, gdy musiał… – Agh… – z jego gardła wydobył się kolejny dźwięk, gdy rozpinał rozporek. Dlaczego, no dlaczego w ciągu ostatnich kilku miesięcy zwykły, czasem zupełnie przypadkowy dotyk podczas sparingów powodował u niego takie reakcje, że potem musiał udać się w jakieś ustronne miejsce? Przecież od zawsze ze sobą walczyli, to normalne, że w zwarciu musieli mieć kontakt fizyczny. Dlaczego, kiedy dzisiaj Sasuke w końcu go złapał, przewrócił na plecy i usiadł na jego biodrach, chcąc mu przywalić, znów tak dziwnie zareagował? Westchnął cicho, gdy jego własna ręka zacisnęła się na jego własnym penisie. Cholera, no… Chyba naprawdę powinien znaleźć sobie dziewczynę, jak już od jakiegoś czasu sugerował Iruka. Wtedy nie musiałby tego robić w tak beznadziejny i upokarzający sposób. Miał osiemnaście lat, nic dziwnego, że hormony buzowały, ale to nie tłumaczyło w żaden sposób, dlaczego tak reagował na dotyk Sasuke. Jeżeli tak dalej pójdzie, to będzie musiał zrezygnować z tych walk, za co jego najlepszy przyjaciel zapewne go zabije lub zrobi coś jeszcze gorszego, bo przed czekającym ich niedługo egzaminem na jounina po prostu musieli trenować. Razem. Nie było innej opcji, bo od czasu wojny prezentowali tak wysoki poziom, że tylko ze sobą mogli bić się na poważnie. I przez jakiś czas tak właśnie było. Nie oszczędzali się nawzajem, trenując codziennie, czasem nawet do upadłego. Aż któregoś razu Sasuke, blokując mu ruchy, przycisnął go całym swoim ciałem do drzewa i uśmiechnął się zwycięsko. Naruto powinien był się wtedy wyrwać i przywalić w tę jego zadowoloną buźkę, ale nie był w stanie się ruszyć. Stał jak sparaliżowany, bo poczuł coś… coś tak żenującego, że do tej pory dostawał wypieków na samo wspomnienie. Podniecił się. Tamtego dnia szybko zakończył sparring jakąś kiepską wymówką i po prostu uciekł do domu. I tam zrobił po raz pierwszy dokładnie to samo, co robił teraz w łazience…